13 Pages • 5,603 Words • PDF • 99.9 KB
Uploaded at 2021-09-24 18:01
This document was submitted by our user and they confirm that they have the consent to share it. Assuming that you are writer or own the copyright of this document, report to us by using this DMCA report button.
I wanna be yours, don't you wanna be mine? Posted originally on the Archive of Our Own at http://archiveofourown.org/works/19943695. Rating: Archive Warning: Category: Fandom: Relationship: Character: Additional Tags: Stats:
Mature Choose Not To Use Archive Warnings M/M One Direction (Band) Harry Styles/Louis Tomlinson, Liam Payne/Sophia Smith, Niall Horan/Original Female Character(s) Louis Tomlinson, Nick Grimshaw, Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne Famous Harry, Non-Famous Louis Tomlinson, BBC Radio 1, Oneshot Published: 2019-07-23 Words: 4978
I wanna be yours, don't you wanna be mine? by fenrissa, oh_galwaygirl Summary
Louis był zły na Eleanor, Nick był zły na Louisa, Niall dopadł automat z przekąskami, Liam chciał tylko wykonywać swoją pracę, Zayn krytykował ustawki Harry'ego, a sam Harry chciał tylko zdobyć numer ładnego chłopca. Czyli: gdzie One Direction przyszło do radia BBC One promować swój najnowszy album Four, a Louis przypadkiem został asystentem prowadzącego.
Notes
Wszystkiego najlepszego od nas z okazji 9. rocznicy istnienia One Direction. Coś dłuższego już wkrótce. :)
Louis naprawdę nienawidził Eleanor za wpakowanie go w tę sytuację. Dobra, nie potrafił nienawidzić własnej przyjaciółki, ale definitywnie nienawidził miejsca, w którym się znalazł i tego głupiego prowadzącego. Jeśli brunetka sądziła, że nie ma nic lepszego do roboty w środowe poranki, tylko zastępowanie jej w pracy, żeby ona mogła wziąć udział w jakimś castingu, to cóż… miała cholerną rację. Tomlinson nigdy nie był cierpliwy do ludzi, w tym w stosunku do klientów, swoich współpracowników i nawet szefostwa, więc w ciągu tych dwudziestu pięciu latach życia zmieniał pracę nie raz i nie dwa, i nie inaczej było tym razem. Aktywnie szukał kolejnej pracy (jeśli można tak nazwać załamania nerwowe przed komputerem, objadając się serowymi chrupkami i zastanawiając się, na ile paczek papierosów jeszcze mu starczy), jednak jego wspaniała przyjaciółka uznała, że nic się nie stanie, jeśli na chwilę sobie odpuści. I tak oto Louis trafił do budynku radia BBC One, przez następne kilka godzin mając być osobistym asystentem
Nicka Grimshawa, którego szczerze nie znosił. Po prostu jego parszywa morda działała mu na nerwy i… nie mógł. Nie mógł z tym człowiekiem i jego głupimi życzeniami o letniej kawie z mlekiem, bez cukru i z odrobiną syropu klonowego. Kto, do kurwy, dodaje syrop klonowy do kawy..?
Harry westchnął, po raz kolejny poprawiając grzywę loków, którą nieumiejętna stylistka zaczesała na lewo, a nie na prawo, jak powinna. Skrzywił się, pukając palcami w kolano odziane czarnymi garniturowymi spodniami z wyszytymi na nich różami. Na szczęście miał być gościem programu śniadaniowego Nicka, więc nikt nie zobaczy tej katastrofy na jego głowie, chociaż on sam wolał wyglądać nieskazitelnie. Czego nie można było powiedzieć o Nicku, który spóźniał się już siedem minut. — Ile można czekać na tego palanta z quiffem? — jęknął Niall, dramatycznie rzucając się na kanapie po powrocie od automatu, z którego przyniósł sobie paczkę chipsów, batonika i puszkę Pepsi. — Widocznie długo! — prychnął, oglądając swoje umalowane na czarno paznokcie. — Najwyżej następnym razem nie znajdziemy dla niego czasu — zadecydował, wpatrując się w przyjaciela z uniesionymi brwiami. Przecież w drodze tutaj zatrzymali się na ogromne śniadanie? — Pójdę go poszukać — zdecydował Zayn, wstając ze swojego miejsca i zdecydowanym krokiem ruszając w stronę korytarza, ale po drodze wpadł na niskiego chłopaka, który przemykał właśnie z kawą ze Starbucksa. Napój wylał się na sweter muzyka, a chłopak z wejściówką na szyi rozszerzył swoje niebieskie oczy, smętnie trzymając resztki kawy. — Kurwa, przepraszam! — jęknął, natychmiast wyciągając z tylnej kieszeni chusteczki i dość nieporadnie zaczynając go wycierać. — Niosłem właśnie kawę dla Grimshita, bo bez niej gwiazdeczka oczywiście nie wyjdzie ze swojej garderoby… — Co? — Liam zamrugał zdziwiony. — Powinien nam przedstawić plan programu dokładnie dziewięć minut temu! — jęknął bliski histerii. Chłopak zmarszczył brwi i spojrzał w końcu na twarz biedaka, którego oblał kawą, po czym przełknął ślinę i przeniósł wzrok na kanapę. Całe One Direction. Zajebiście. Eleanor mu nic nie mówiła! Owszem, jako dorosły mężczyzna wcale nie był ich fanem, ale to był ulubiony zespół jego sióstr, a on przez nie miał sekretnego crusha w Harrym Stylesie. Który właśnie się na niego gapił. Zajebiście po prostu. — Jja… — zająknął się. — Przepraszam, po prostu mu powiem, że doniosę kawę w trakcie programu, a wy na niego czekacie. — Posłał im przepraszający uśmiech i szybko uciekł. — Oh, a to kto? — zainteresował się Zayn, ściągając pobrudzony sweter i został w białym tank topie. — Nie widziałem go wcześniej? — Bo tak często bywasz w BBC! — zaśmiał się Niall z ustami pełnymi chipsów. — Jesteś obrzydliwy - stwierdził Harry w momencie, w którym Nick raczył łaskawie się pojawić. Niemal od razu doskoczył do niego Liam, zdenerwowany pytając o plan programu. — Już, spokojnie, kazałem wcześniej Lewisowi spisać wszystko i dla ciebie wydrukować. — Prowadzący przewrócił oczami, podając piosenkarzowi plik kartek, po czym podszedł do kanapy. — Kochani, Harry! — Uścisnął im dłonie, a Stylesa nie omieszkał przytulić. Wszyscy wiedzieli,
że zawsze coś do niego miał. — Przepraszam, że kazałem wam na siebie czekać, ale ten mój nowy asystent jest kompletnym patałachem… — Sam powiedziałeś, że jest nowy , daj mu się trochę oswoić? — zasugerował Zayn, przewiązując sobie sweter w pasie. — Nie ma po co, on jest tu tylko na jednorazowym zastępstwie, za parę dni wróci moja stała asystentka! — Grimshaw machnął ręką. — To co, panowie, zapraszam do studia, tak? Liam pierwszy zerwał się z fotela, ściskając kartki w dłoniach i mamrocząc do siebie. Za nim podążył Niall z dłonią w paczce chipsów, a Zayn pokręcił głową do Harry'ego i także za nimi ruszył. — Nie martw się — zagadnął Harry, widząc jak asystent Nicka wlecze się za nim ze spuszczoną głową. — Zayn nie jest zły o ten sweter. Szatyn podskoczył, zaskoczony tym, że sam Harry Styles się do niego odezwał i o mało nie wylał kolejnej kawy, ale przełknął tylko ślinę, oblizał usta i potulnie pokiwał głową. Eleanor wisi mu butelkę naprawdę dobrego wina za to wszystko… Styles zmarszczył nieco brwi, gdy chłopak po prostu uciekł. Przecież nie był straszny, prawda? — Wchodzimy na antenę za raz, dwa, trzy i… Witam słuchaczy BBC Radio One! — zaczął Nick, gdy tylko wszyscy zajęli swoje miejsca. — Dzisiaj w naszym studio gośćmi są sami One Direction! Chłopcy, przywitajcie się z fanami! Wszyscy przywitali się entuzjastycznie. Coby nie mówić, kochali swoich fanów. — Więc chłopcy, co z waszym nowym albumem? — Tak, jego premiera miała miejsce wczoraj i jesteśmy bardzo podekscytowani jego promocją, a od września ruszymy wraz z nim w trasę. — Payne uśmiechnął się szeroko. — Szczerze mówiąc jeszcze nie sprawdzaliśmy reakcji fanów w sieci, więc może nas oświecisz, Nick? — zaśmiał się. — Oczywiście! — Posłał im uśmiech i kopnął pod stołem Louisa, wskazując na laptopa leżącego przed nim. — Mój dość opieszały asystent już otwiera twittera! Szatyn rzucił mu tylko nienawistne spojrzenie i faktycznie otworzył twittera, jednak zamiast oddać mu komputer, sam odchrząknął i się odezwał. — Um, tak dla sprostowania, nie jestem jego asystentem. W każdym razie Four jest w światowych trendach, ludzie piszą: "omg kocham ten album, One Direction zmienili moje życie", "dziękuję niebiosom, ponieważ czekałem na ten album całe życie, słychać, że chłopcy dorośli, a Fireproof zrobiło cały mój dzień" czy "ten album to orgazm dla moich uszu, założę się, że harry wymyślał nazwę ". — Hej! — oburzył się brunet, a chłopcy zgodnie wybuchnęli śmiechem. — Tak, Harry rzeczywiście był pomysłodawcą nazwy — wyjaśnił Liam. — Ale chcieliśmy coś prostego, a jednocześnie oddającego nas , bo, jak wiecie, mieliśmy duży wkład w tworzenie tego albumu. — Właśnie, chłopcy, opowiedzcie, która z piosenek na albumie ma szczególne znaczenie dla każdego z was i dlaczego? — wtrącił Nick.
— Chyba każda ma dla nas jakieś znaczenie — przyznał Niall. — Ale ja najbardziej lubię No control — zachichotał. — Night changes — powiedział natychmiast Zayn. — Zdecydowanie. Jest taka... w moich klimatach. — Uhm... ciężko wybrać jedną — wymruczał Liam. — Girl Almighty ? — raczej zapytał. — Dla mnie chyba Ready to run ... — powiedział Harry, uśmiechając się tajemniczo. — Och, kto jest tym tajemniczym ktosiem, któremu oddasz swoje wszystko w zamian za jego miłość? — zainteresował się natychmiast Grimshaw, puszczając mu oczko. — Czy ten wakat wciąż jest wolny..? Louis przewrócił oczami na te marne próby flirtowania. Z tego, co ostatnio sprawdzał, to Nick miał chłopaka, ale najwyraźniej z chęcią wymieniłby go na Harry'ego. A radiowiec był definitywnie ostatnią osobą, z którą chciał widzieć muzyka, chociaż po zdjęciach z Kendall Jenner z jachtu też miał ochotę rzygać, to fakt. — Wciąż wolny — przyznał brunet ze smutkiem. — Może już niedługo... A wy, chłopcy? — Wszyscy oprócz Liama i Nialla jesteśmy wolni, więc panie i panowie, proszę ustawić się w kolejce! — odpowiedział Zayn, puszczając oczko do radiowca, na co ten zachichotał. — A tak naprawdę, mamy po 21 lat, Hazz ma 20, więc uważam, że mamy jeszcze czas, żeby się wyszaleć, racja, Grimmy? — A co jest złego w znalezieniu romansu już teraz? — dociekał Grimshaw. — Prawda, kochany? — zwrócił się do Harry'ego. Tomlinson prychnął i zaraz się zarumienił, gdy pięć par oczu na niego spojrzało. Osunął się nieco na swoim fotelu i wetknął głowę w przypadkowy magazyn. — Nie mówię, że to coś złego, tylko, że jesteśmy jeszcze bardzo młodzi i mamy na to czas — poprawił go Malik , po czym wyszczerzył się do młodszego kolegi z zespołu. — Tylko, że Harry jest niepoprawnym romantykiem i on już chciałby kogoś mieć… — Więc, Harry, opowiedz nam może, jaki jest twój typ albo czego szukasz w drugiej połówce, może pomożemy ci ją znaleźć? — zachęcił Nick. — A co, Grimmy, urządzisz dla mnie casting? — zapytał z przekąsem, a Niall parsknął w mikrofon. — To musiałby być ktoś... wyjątkowy — powiedział po prostu. — Erm... — odetchnął. — Tak naprawdę to nie wiesz, co się wydarzy. Jeśli się pojawi, to się pojawi. Czasami kogoś polubię, czasami nie i tak się dzieje. Gdyby pojawiła się właściwa osoba, nie zastanawiałbym się. Nie jestem singlem celowo. Louis przyłapał się na tym, że kiwa głową wraz z jego słowami i wpatruje się w niego zakochanym wzrokiem, więc zarumienił się i szybko wetknął nos w przypadkowe papiery, wzdychając cicho. — Właśnie, kolego, daj spokój, Hazz jest o wiele romantyczniejszy niż my wszyscy razem wzięci. — Liam stanął w obronie kolegi z zespołu. — Ostatnio urządzałem rocznicową kolację dla Soph, wisząc z nim na telefonie. Była zachwycona — zaśmiał się. — Taa — przyznał Irlandczyk. — Jakimś cudem to zawsze Harry wie, co robić. Dzięki, kolego!
— Dajcie spokój — mruknął zawstydzony. — Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że fanom podoba się album! — wtrącił Zayn, widząc, że Harry ewidentnie nie czuje się komfortowo. — Cóż, jak by nie mógł, jeśli stworzyła go czwórka tak utalentowanych muzyków, prawda? — roześmiał się Nick. — Może opowiecie, czym się inspirowaliście przy pisaniu piosenek, co było dla was ważne przy jego tworzeniu..? — Chcieliśmy, żeby album był bardzo... nasz : o rzeczach, które są dla nas ważne, o których chcielibyśmy rozmawiać — wyjaśnił Liam, ucieszony, że w końcu dostał głos. — Może być nieco dojrzalszy niż poprzednie, ale my również dorośliśmy i nie jestesmy już przecież nastolatkami. Zmieniliśmy się i nasze priorytety również. I nie mówię tu tylko o mnie i Niallu — zachichotał na przytyk do ich związków. — Myślę, że każdy z nas inaczej do tego podchodził — zaczął Zayn. — Dla niektórych z nas inspiracją było życie, dla innych marzenia albo coś, do czego dążymy. — Myślę, że spora część waszych fanów dorastała razem z wami, więc i oni sami są dojrzalsi — zauważył Grimshaw. — Nie mówię, że What Makes You Beautiful czy Up All Night są złe, ale. nie reprezentują już tego, kim i wy, i oni jesteście, racja? — No cóż, to prawda. — Niall wzruszył ramionami. — Niby od tamtej pory minęły tylko cztery lata, ale zaczynaliśmy karierę w okresie, kiedy człowiek najbardziej się zmienia, z miesiąca na miesiąc. Mam wrażenie, że minęły wieki, odkąd byłem chłopakiem z aparatem na zębach, dla którego liczyła się tylko muzyka Justina Biebera, Ne-Yo i żarcie z Nando's — zarechotał. — W porządku, więc jaką piosenkę z waszego albumu chcielibyście najpierw zagrać naszym słuchaczom? — Hm... może Night Changes ? — zaproponował Harry. — Skoro rozmawiamy o zmianach… — Okej, w takim razie Night Changes prosto ze świeżutkiego albumu One Direction specjalnie dla was, ze specjalną dedykacją od chłopców! — zapowiedział Nick, po czym włączył piosenkę i odetchnął, patrząc srogo na Louisa. — Tomlinson, zbierz zamówienia na napoje od naszych gości. — Och, tak, jasne! — Zawstydzony Louis poderwał się ze swojego fotela i chwycił za swoją (tak właściwie to Eleanor) podkładkę, trzymając długopis w pogotowiu i stając przed Liamem. — Uch, więc… przynieść ci jakąś kawę, herbatę, wodę..? — Spokojnie — polecił Liam, uśmiechając się ciepło do chłopaka. — Woda będzie w porządku. Reszta mruknęła potakująco, za wyjątkiem Zayna, który poprosił o kawę. Szatyn zdobył się na nieśmiały uśmiech w ich stronę, zanim ruszył w stronę wyjścia ze studia. Niestety, nie obeszło się bez otarcia o Harry'ego, między którego fotelem musiał się przecisnąć. Nieco oszołomiony jego zapachem szybko wypadł z pomieszczenia, a Malik za nim zagwizdał. — Widziałeś ten tyłek, stary? — zwrócił się do Stylesa. — Zayn! — syknął spanikowany Harry, rozglądając się szybko, ale Niall poszedł do automatu na korytarzu po kolejnego batona, a Liam wdał się w rozmowę z Nickiem. Głęboką, sądząc po zmarszczce między jego brwiami. Nikt się nie zorientował. Na szczęście. — Musisz być bardziej uważny, Zayn! — pouczył go. — Och, daj spokój, na pewno jest przyzwyczajony do takich tekstów. — Mulat przewrócił oczami,
klepiąc go po ramieniu. — Nie mów, że nie zwróciłeś uwagi. — Zwróciłem! — jęknął cierpiętniczo. — Po prostu... — odetchnął. — Nikt nie wie… — Harry… — złagodniał i odwrócił swój fotel w jego stronę, ściszając głos. — Nie możesz całe życie pozwalać, by mieli cię za kobieciarza, jeśli ciebie nawet nie interesują kobiety. Czułeś się dobrze, jak zamknęli cię na jachcie i kazali lizać się z Kendall, nawet, jeśli to był czas na twój wypoczynek..? Powiedz im nie, po prostu. Nie mówię, że od razu masz zacząć publicznie chodzić z facetami za rękę, ale… Nie potwierdzaj, że jesteś hetero. Harry zrobił nieszczęśliwą minę. — Ale to wpłynie na cały zespół! — zmarkotniał. — Nie mogę być egoistycznym dupkiem i narażać waszą pracę tylko dlatego, że ze mną jest coś nie tak. — Pokręcił głową. — Kendall... nie była zła? — spróbował. — Ta, nie była zła, a ty zadzwoniłeś do mnie w środku nocy płacząc, że czułeś się, jakbyś całował się z rybą — prychnął Zayn. — Daj spokój; cokolwiek wmawia ci management, twój homoseksualizm wcale nam nie zaszkodzi. I nie jest z tobą nic nie tak , też lubię facetów. To, że media chcą widzieć tylko to, co się sprzeda i robią mi zdjęcia tylko z kobietami, to już ich problem. Nie zmienią tego, kim jestem. A ty jesteś wolnym człowiekiem, Haz. Jestem pewien, że gdybyś porozmawiał szczerze z Niallerem i Limą, powiedzieliby ci dokładnie to samo. Czy robili problem, jak przyłapaliście mnie na całowaniu z tym boyem hotelowym..? Albo taki Nick; jest homo jak cholera, obnosi się z tym, a ludzie i tak go kochają, nie? — Management nic mi nie wmawia! — zaprzeczył natychmiast. On tylko sugeruje ... — Ja... nie wiem. — Wzruszył ramionami. — Nie zaryzykuję, bo nie mam też dla kogo ryzykować. Jest dobrze, jak jest… — Ta, jest cudownie — zakpił Malik. — Przez całe życie będziesz się ukrywał i chodził na ustawki z pustymi, zrobionymi modelkami, z którymi jestem pewien, że nawet jakbyś był hetero, to byś się nie spotykał. Zastanów się tylko, jaki facet będzie chciał być z tobą w sekretnym związku i widzieć w sieci zdjęcia, jak jego chłopak całował się z jakąś gwiazdką popu albo modelką. — Zastanów się, jaki facet w ogóle chciałby być ze mną w związku... — Pokręcił głową. — Każdy, który ma oczy..? — Spojrzał na niego jak na debila. — Proszę cię, przestań słuchać podszeptów Cowella i jego cudownej spółki, tylko zacznij być sobą, nic więcej… — Zaynie, proszę... — wyszeptał zmęczony, zawieszając wzrok na Louisie, który właśnie wrócił do pomieszczenia z tacą wypełnioną kubkami. — Dłużej się nie dało? — zamarudził Nick. — Dało, ale postanowiłem jednak nie dawać numeru twojemu facetowi, tak jak mnie o to prosił — prychnął pod nosem szatyn, na co Niall wypluł na Liama wodę, którą właśnie dostał i zaczął się głośno śmiać. — Tiplinson! — krzyknął Nick. — Jakbyś nie był tu tylko na zastępstwie, to już byś tu nie pracował! — zagroził, a Harry wpatrywał się w niego oczarowany. — Jakbym nie był tu tylko w zastępstwie za moją przyjaciółkę, to nigdy bym się tu nawet nie zatrudnił, Grimshit — warknął chłopak, nie podnosząc nawet wzroku nad szklanki, którą podawał Stylesowi. — Potrafisz tylko ujadać tą końską szczęką i traktujesz ludzi pod tobą jak śmieci.
Dziwię się, że Eleanor to jeszcze znosi. — Ją też zwolnię! — wrzasnął wściekły. — A tobie tak zniszczę opinię, że już nigdy nigdzie cię nie zatrudnią! — Nawet się nie waż — powiedział cicho Harry, widząc, jak chłopak zbladł. — Inaczej moja noga już nigdy nie postanie w BBC. Jego koledzy z zespołu spojrzeli na niego zaskoczeni, chociaż sami Louis i Nick nie wyglądali na mniej zdziwionych. Szatyn zamrugał parę razy w szoku i po chwili pokręcił głową, dotykając dłoni piosenkarza. — Daj spokój, jestem dla ciebie nikim. — Postawił jeszcze przed Zaynem kawę i westchnął. — Spadam stąd. El mnie zabije za to, że została przeze mnie wylana, więc lepiej zacznę jej już szukać pracy. Ale ty nigdy nie znajdziesz lepszej asystentki — zapowiedział i okręcił się na pięcie, wychodząc ze studia ze spuszczonymi ramionami. — Zaraz wracamy na antenę! — warknął Nick, patrząc na nich ostrzegawczo. Harry przygryzł wargę, patrząc niepewnie za wychodzącym chłopakiem. — Leć chociaż po jego numer telefonu! — Zayn szturchnął go łokciem. — A.ale wywiad... — zaczął niepewnie, ale zamilkł, widząc wzrok przyjaciela. Cmoknął go szybko w policzek i zerwał się z miejsca. — Powiemy, że jesteś w łazience! — zawołał za nim Niall, ale nie miał czasu odpowiedzieć, chcąc zdążyć złapać jeszcze szatyna. Udało mu się tuż przed samym wyjściem z budynku, gdzie chłopak zakładał na siebie dżinsową kurtkę i wyciągał z kieszeni paczkę papierosów. Styles nieomal na niego wpadł, potykając się na korytarzu. - Cześć... - wydusił, odgarniając włosy. — Cześć… — Louis spojrzał na niego zaskoczony, odruchowo przywierając plecami do kontuaru recepcji i starając się przeciwstawić swojemu odruchowi ucieczki. Był dorosłym mężczyzną i nie powinien czuć się onieśmielony idolem nastolatek, do cholery… — Ja... — zaciął się, wpatrując się jak urzeczony w rumieniec pokrywający policzki szatyna. — Jak leci? — spytał durnie. — Erm, właśnie wylali mnie z roboty, w której byłem tylko na jednodniowym zastępstwie — wykrztusił szatyn, nieco nerwowo drapiąc się po ramieniu. — A u, uhm, ciebie..? — Świetnie — powiedział odruchowo i oblizał wargi, nie wiedząc, co dalej. Czemu to było takie trudne?! — Uch, w takim razie dobrze dla ciebie, jak przypuszczam..? — zaśmiał się nerwowo i niezręcznie wskazał na obrotowe drzwi. — Erm, muszę już lecieć, a na ciebie czekają, więc… Miło było poznać..? — Poczekaj! — pisnął panicznie. — Ja... ty... znaczy twój numer? Mogę? — Chcesz mój numer..? — zdziwił się, rozszerzając oczy. Hiperwentylował i umierał. Lottie go zabije. — To znaczy, uch, jasne. — Spróbował jeszcze odegrać fajnego, odgarniając swoją grzywkę na bok i wyciągając nieco drżącą rękę po jego telefon.
— Uch, to w porządku? — zmartwił się, wpatrując się w komórkę, gdzie na wyświetlaczu miał zdjęcie z mamą i siostrą. Tęsknił za nimi. Z jego szczęściem, taki uroczy chłopak na pewno był w związku. Z dziewczyną. — Ta, zupełnie, i tak mam teraz dużo wolnego czasu — zachichotał zażenowany, wstukując szybko swój numer do jego kontaktów. — Od wieków z nikim się nie umawiałem — wypalił, zanim pomyślał i spanikowany przyłożył dłoń do ust, patrząc na niego wystraszonym wzrokiem. — To jest nas dwóch... — zachichotał nerwowo, ściskając telefon w dłoniach. — Uhm... masz dzisiaj czas? — wypalił, zanim pomyślał. Nie chciał wychodzić na nachalnego. — To znaczy, ekhm, tak, jasne. — Louis przytaknął gorliwie, przygryzając wargę. — Żadnych planów poza wzięciem po drodze jakiegoś żarcia na wynos tak właściwie, więc, uhm… — O Boże, jesteś normalny! — ucieszył się brunet. — Uhm... spotkamy się i coś obejrzymy? Mam ochotę na chińszczyznę… — Uhm, brzmi super, ale twój wywiad..? — Niepewnie wskazał na schody. — Możesz tak po prostu sobie wyjść w połowie..? — Och, uhm, wywiad... — jęknął, jakby dopiero teraz będąc tego świadomym. — Może po prostu dam ci swój adres i podjedziesz, jak tu skończysz? — zaproponował szatyn, rumieniąc się, gdy zabrzmiało to dwuznacznie. — A chińszczyznę zamówimy dopiero wtedy, z dostawą..? — Okej. — Pokiwał głową. — Tak, okej, zróbmy to! — Uśmiechnął się i zerknął na wyświetlacz, który rozjaśnił się wiadomością od Zayna. — Uhm... muszę lecieć… — powiedział żałośnie. — W porządku, mieszkam na Królowej Wiktorii 12/10. — Zawahał się, ale przybliżył się, by nieśmiało cmoknąć go w policzek. — Będę czekał, do zobaczenia! — Pomachał mu i odwrócił się raz jeszcze z uroczym uśmiechem, zanim wyszedł z budynku i ruszył w kierunku prawdopodobnie stacji metra. Harry stał jeszcze chwilę z głupim uśmiechem, ale kiedy jego telefon zawibrował po raz kolejny, pobiegł na wywiad. Chłopaki go zabiją… — Mam nadzieję, że to było tego warte, bo Nick jest wściekły — wymamrotał Niall z dala od mikrofonu, gdy wrócił na swoje miejsce pomiędzy nim a Zaynem, a kiedy zmarszczył brwi, przewrócił oczami. — Och, nie jestem kompletnym idiotą, Styles. Masz jego numer? Lepiej, żebyś miał, bo właśnie próbowałem mówić po irlandzku, żeby zabawić słuchaczy. Skąd ja mam znać irlandzki..? — Mam. — Wyszczerzył się. — Mam nawet randkę! — wyszeptał. — Nasz chłopak! — Blondyn poklepał go po plecach, a Malik się do niego uśmiechnął, zanim Nick oznajmił słuchaczom, że Harry jest z powrotem. — Taak — zaśmiał się do mikrofonu. — Zgubiłem się w drodze do łazienki! — Rozmawialiśmy właśnie o tym, jakie są wasze plany na krótką przerwę, którą będziecie mieć po promocji albumu, przed rozpoczęciem trasy — wyjaśnił Nick. — Netflix i chill? — zażartował. — Mam ochotę na chińszczyznę, dobry film i po prostu chwilę relaksu — wyjaśnił, uśmiechając się do siebie. — Zdecydowanie nic wymyślnego. A wy, chłopaki?
— Mmm, to samo — zgodził się Liam. — Ja chyba skoczę jeszcze odwiedzić rodziców, płakali, że za mną tęsknią — zaśmiał się Niall. — Och, ja swoich też definitywnie powinienem — przyznał Zayn. — Aż wstyd przyznać, ale nagrania nas kompletnie pochłonęły i nie mieliśmy czasu dla rodziny… — Cóż, niektórzy mieli, ha! — pochwalił się brunet. — Tylko dlatego, że Gemma z Anne do ciebie przyjechały! — wytknął mu Niall. — I Sam musiała je zabawiać, kiedy my utknęliśmy w studio! — Ta, okropnie go kochają, więc kiedykolwiek mają okazję, przyjeżdżają do niego, a on do nich — zaśmiał się Liam. — Ale tak jak już nieraz mówiłem, nasze rodziny wypuściły nas na castingi do X-Factora, kiedy mieliśmy po 16, 17 lat. Nigdy tak naprawdę nie wróciliśmy. To czasami ciężkie dla obu stron, zbyt szybko dorośliśmy. — Żałujecie? — zapytał ciekawie Nick, już węsząc sensację. — Mamy żałować tego, że spełniliśmy nasze marzenia? — prychnął Zayn. — Nie, nie żałujemy. Tęskniliśmy i tęsknimy za naszymi rodzinami, ale takie jest życie. Nawet gdybyśmy zostali prawnikami, strażakami czy kimkolwiek innym, prędzej czy później wyjechalibyśmy na studia albo wyprowadzili się z domu rodzinnego. I nie, absolutnie tego nie żałuję, gdy za swoje pierwsze duże zarobione pieniądze mogłem kupić swojej rodzinie dom, na jaki zawsze zasługiwali. — Taaak, to na pewno pomocne... — Nick oklapł. — Poza tym kochamy naszych fanów! — dopowiedział Liam. — Nigdy byśmy z nich nie zrezygnowali! — Za nic w świecie! — potwierdził Niall. — Są zwariowani, ale naprawdę oddani. Lepiej z nimi nie zadzierajcie. — Nikt nie zamierza, a wam, drodzy słuchacze, przypominam, że możecie zagłosować w sondzie na najsilniejszy fandom na naszej stronie!
Wywiad trwał jeszcze godzinę, a kiedy się skończył, Harry wyleciał ze studia jak na skrzydłach, pędząc do swojego drogiego samochodu. W międzyczasie napisał do Louisa wiadomość i wpisał jego adres w nawigację. Miał randkę! Kiedy zajechał pod zadbany blok w centrum, minął się z kierowcą z chińskiej knajpki, więc przypuszczał, że Louis zamówił jedzenie, jak tylko dostał jego wiadomość. Odetchnął i chwycił z siedzenia butelkę kupionego na szybko wina, po czym podszedł do odpowiedniej klatki. Zestresowany zadzwonił do drzwi, modląc się, by Louisa nie było. Ten jednak otworzył mu po chwili drzwi, uśmiechając się nieśmiało i wpuszczając go do środka. — Wejdź, proszę. Starałem się posprzątać, ale nie z wszystkim zdążyłem… — Wykręcił nerwowo palce. W końcu jego mieszkanko było małe i skromnie urządzone. Nie wiedział, co mu strzeliło do głowy, by zapraszać tu gwiazdę… — Nnie, to w porządku! — Zamachał ręką, potrącając stojak z kurtkami przy wejściu i zrzucając go na podłogę. — Przepraszam!
— Och, to nic — zachichotał szatyn, podnosząc go i wskazując ręką na pomieszczenie po lewej. — Rozgość się w salonie. Pozwoliłem sobie zamówić jedzenie, zanim przyjechałeś, więc już na nas czeka. Ja skoczę po otwieracz i kieliszki. — J-jasne... — wydusił, wciskając mu w dłonie butelkę wina, którą przyniósł. Przemknął do salonu, uważając przy tym, by niczego nie strącić. Zbłaźnił się przed tym ślicznym chłopakiem! Opadł z jękiem na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Louis wrócił po chwili z dwoma kieliszkami wina, podając mu jeden i siadając obok w bezpiecznej odległości. — Częstuj się — zachęcił go, wskazując na torby z jedzeniem i sięgając po pilot. — Co chcesz obejrzeć..? Harry upił spory łyk i ciekawsko zajrzał do toreb. — Co tam masz? — Och; sajgonki, ramen, kurczaka po seczuańsku, wieprzowinę z ananasem, smażony ryż z warzywami i krewetki w sosie słodko kwaśnym — odpowiedział chłopak, wzruszając ramionami. — Nie wiedziałem, co lubisz, więc… — Och, mogę dostać krewetki? — zapytał, oblizawszy szybko usta. — Pewnie, ja nie lubię. — Uśmiechnął się, przeglądając swoją bibliotekę. — Uch, co powiesz na Stranger Things ..? — Och? — Zmarszczył brwi. — Więc czemu je zamówiłeś? — Och, ja… — Szatyn zarumienił się krwiście, sięgając po swój kieliszek. — Moje siostry są fankami i słyszałem, że lubisz… — wymamrotał prawie niesłyszalnie. — Och, rozumiem... — Więc chłopak chciał tylko autograf albo zdjęcie z podpisem dla sióstr. Westchnął, sięgając po widelec. Louis wiedział, że spalił. Przyciągnął kolana pod brodę i zamiast jeść, zaczął obgryzać paznokcie, wpatrując się w ekran. To będzie cud, jeśli przetrwa tę randkę… Harry pogrzebał w jedzeniu, nie mając już na nie ochoty. Zerknął w bok na chłopaka, który też wydawał się być spięty. Styles spróbował wymusić uśmiech. — Spokojnie, dam twoim siostrom autografy, czy co tam będą chciały. — Co? — Szatyn zerknął na niego zdezorientowany. — O czym ty mówisz..? — Daj spokój — powiedział cicho. — Mogą tu przyjść, skoro są fankami, nie mam ci tego za złe… — Harry, moje siostry mieszkają w Doncaster. — Zmarszczył brwi, ale po chwili zrozumienie wpłynęło na jego twarz. — Och… możesz mi wierzyć albo nie, ale moja przyjaciółka nie mówiła mi, kto będzie dzisiaj gościem Nicka. A moje siostry nie mają pojęcia, że u mnie jesteś. Nie zaprosiłem cię tu dlatego, że jesteś sławny, tylko dlatego, że myślałem, że możemy mieć normalną randkę. — Zaciął usta i uparcie nie odwracał wzroku w jego stronę. — Cóż, wierzę ci, bo nikt nie wiedział. — Uśmiechnął się lekko. — Więc... chciałeś się ze mną
umówić, hm? — Ta, cóż. — Wzruszył ramionami pozornie obojętnie, ale kącik jego ust uniósł się nieco ku górze. — Masz te loki i w ogóle. Czarujące jak cholera. — Więc chodziło tylko o wygląd? — Trącił go łokciem, chociaż zrobiło mu się przykro. — Nie, ja... Nie wiem — przyznał bezradnie, sięgając po sajgonkę. — Nie potrafię stwierdzić, co dokładnie mnie w tobie urzekło. Może to, że jesteś dla wszystkich takich miły, może twój uśmiech, może to, że jesteś o wiele bardziej dojrzały niż osoby w twoim wieku... Nie potrafię stwierdzić jednej rzeczy. Ale bardzo chciałbym mieć szansę poznać cię osobiście, a nie tylko z wywiadów... — W porządku, też chciałbym cię poznać — przyznał. — Ale... nie jestem... out, wiesz... — W porządku, rozumiem. — Uśmiechnął się łagodnie i ścisnął pocieszająco jego dłoń. — To twoja decyzja, kiedy wyjdziesz z szafy przed światem i czy w ogóle to zrobisz. Umówmy się, że na razie damy sobie nawzajem czas na poznanie się..? — Dla mnie brzmi świetnie... — Uśmiechnął się, ściskając jego dłoń. — To okej. — Odwzajemnił jego uśmiech i chwycił za wino. — Za może początek czegoś fajnego..? Brunet stuknął się z nim kieliszkiem. — Oby... — wyszeptał. — Będzie dobrze — obiecał Louis po upiciu swojego trunku, po czym wziął się za ramen.
Pół godziny później pochłonięci wydarzeniami na ekranie i luźno prowadzoną rozmową byli już zetknięci udami. Harry chichotał właśnie z dowcipu Louisa, klepiąc jego udo i plując ryżem wokoło. Starszy chłopak wpatrywał się w niego zauroczony. Był zaskoczony tym, jak normalny jest i czuje się przy nim, jakby byli przyjaciółmi od zawsze. Wyszczerzył się, zdobywając się na to, by delikatnie odgarnąć loka za jego ucho. Szczęśliwy Harry wpatrzył się w niego urzeczony. Jego serce zabiło mocniej, a on sam postawił wszystko na jedną kartę, nagle się pochylając i pocałował chłopaka. Na krótką chwilę Louis zamarł, ale szybko otrząsnął się z szoku, zamykając oczy i także otarł swoimi ustami o te jego, przenosząc niepewnie dłonie na jego ramiona. Muzyk nie pogłębiał pocałunku, po prostu ciesząc się jego dotykiem. Parę minut później szatyn westchnął w jego usta i w końcu delikatnie się od niego odsunął, wyginając swoje opuchnięte wargi w uśmiechu. Pod wpływem chwili czułości przytulił się do niego, chowając twarz w jego szyi. Brunet natychmiast go objął, przyciągając bliżej siebie. Odetchnął i zachichotał. — Wow...
— Co nie? — mruknął Louis z uśmiechem, cmokając go w odsłonięta skórę. — Nie zaczyna się źle… — Nie przyspieszajmy tego — poprosił. — Ja... — Zarumienił się. — Jestem w tym nowy. — Nie będziemy — obiecał szatyn, głaszcząc go po plecach. — To po prostu… chwila czułości. Szanuję to, że nie chcesz się spieszyć, naprawdę. — Nie mam nic przeciwko takim chwilom... — Pogłaskał jego plecy. — Chcę... chcę być pewien, zanim... wyjdę z szafy … — Jasne, to zrozumiałe. — Przytaknął, odklejając się od niego, ale tylko po to, by oprzeć głowę o jego ramię i spleść z nim dłonie. — To naprawdę ważna informacja o tobie, więc… musisz się porządnie zastanowić. — Tak naprawdę Zayn mnie przekonał — przyznał. — I zrobię to. To część mnie, której nie zmienię... Ale dla właściwego mężczyzny. Inaczej nie zaryzykuję kariery chłopaków. — To rozsądne. — Uśmiechnął się do niego, dopijając ostatni kieliszek wina. — Po co miałbyś ujawniać się dla faceta, z którym rozstaniesz się za parę tygodni, racja..? — Powinienem żyć w zgodzie ze sobą... — przyznał. — Tak, powinieneś — mruknął, wtulając się w niego. — Ale wystarczy, że nie będziesz chodził na ustawki, a prywatnie, z dala od mediów, będziesz spotykał się z tym, z kim chcesz się spotykać. Nikt nie każe ci być odważnym i krzyczeć światu, że wolisz penisy. To twoja decyzja, pamiętaj. — Wiem, ale... czuję, jakbym oszukiwał swoich fanów? — przyznał. — Powinienem mówić o tym otwarcie, ale... chyba się boję.., — Może faktycznie potrzebujesz u swojego boku kogoś, z kim wszelkie możliwe negatywne komentarze byłyby ci niestraszne..? — podsunął szatyn, marszcząc brwi w zastanowieniu. — I to tylko twoja decyzja, czy będziesz mówił o tym otwarcie. Tak samo nie wszystkie heteroseksualne osoby lubią opowiadać o swoim życiu prywatnym. Tak samo twoje nie musi być czymś, z czym musisz dzielić się ze światem, racja? — Niby tak, ale tego się właśnie ode mnie oczekuje, prawda?... — Niekoniecznie — prychnął. — Jesteś muzykiem i to tą częścią siebie dzielisz się ze światem. Jasne, wkładasz sporą część siebie w piosenki, ale nie musisz ich wyjaśniać, niech się domyślają. Dziennikarzy można zręcznie zbywać albo odpowiadać ogólnikowo. Zayn też nie opowiada dużo o swoim życiu miłosnym. Jasne, każdy wie, że był z tą całą Perrie, ale tak naprawdę nigdy tego nie komentował, tylko się uśmiechał i przytakiwał. To twoja sprawa, z kim się spotykasz, pamiętaj. Nawet jeśli wyciekną jakieś zdjęcia, nie jesteś winien ani mediom, ani fanom wyjaśnień. — Myślisz? — Spojrzał na niego z nadzieją. — Że... że nie muszę być przykładem i po prostu... zatrzymać to dla siebie?... — Jak najbardziej — powiedział łagodnie starszy chłopak, ściskając jego dłoń. — To, że jesteś sławny, nie oznacza, że musisz opowiadać o swoim życiu prywatnym, tak samo jak to, że jesteś gejem, nie oznacza, że musisz chodzić w marszach równości. Nie czyni cię to gorszym idolem ani gejem, pamiętaj. — Ja... dziękuję... — Ścisnął jego dłoń. — Wszyscy czegoś ode mnie wymagają i... po prostu trudno być sobą ...
— Przy mnie możesz być sobą — obiecał, spoglądając mu w oczy. — Serio, niczego od ciebie nie wymagam. I nie będę oceniał. — To wiele dla mnie znaczy... — Wychylił się po kolejny pocałunek. — Przepraszam, że jestem taki... zamknięty... — Hej, dopiero co się poznaliśmy; nie musisz od razu się przede mną otwierać. — Uśmiechnął się w jego usta i pogłaskał go po policzku. — Mam nadzieję... — westchnął, opierając się o jego ramię. Było mu ciepło i przytulnie.
W końcu wraz z upływającym wieczorem skończyli owinięci wspólnym kocem. Harry pochrapywał na ramieniu starszego chłopaka, a ten przyglądał mu się z rozczuleniem i wciąż częściowo niedowierzał, jak poderwał idola swoich młodszych sióstr, ale na pewno nie zamierzał narzekać.
Please drop by the archive and comment to let the author know if you enjoyed their work!