Cesarani David - Ostateczne rozwiazanie

879 Pages • 345,288 Words • PDF • 6.6 MB
Uploaded at 2021-09-24 18:17

This document was submitted by our user and they confirm that they have the consent to share it. Assuming that you are writer or own the copyright of this document, report to us by using this DMCA report button.


Tytuł oryginału FINAL SOLUTION THE FATE OF THE JEWS 1933–49 Copyright© David Cesarani 2016 All rights reserved Projekt okładki © Alamy Opracowanie wersji polskiej okładki Ewa Wójcik Ilustracja na okładce © John Warburton-Lee/Alamy/Indigo Images Zdjęcia na wkładce Agencja Fotograficzna BE&W; East News; Forum; Getty Images; Indigo Images; Żydowski Instytut Historyczny im. E. Ringelbluma w Warszawie Redaktor prowadzący Adrian Markowski Redakcja Jarosław Skowroński Korekta Maciej Korbasiński ISBN 978-83-8169-621-0 Warszawa 2019 Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o. 02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28 www.proszynski.pl

PODZIĘKOWANIA Przede wszystkim chciałbym podziękować mojemu agentowi Peterowi Robinsonowi. Bez jego niezmordowanego wsparcia i przyjaźni ta książka nigdy by nie powstała. Georgina Morely była cierpliwą i wyrozumiałą redaktorką, a jej sugestie sprawiły, że ostateczny tekst jest krótszy i lepszy. Podziękowania należą się również Nicole Foster za korektę, Nicholasowi Blake’owi za nadzór nad drukiem i Martinowi Lubikowskiemu za mapy. Materiały do książki pochodzą z zasobów trzech wielkich bibliotek i archiwów, które zajmują się tą tematyką. Chciałbym podziękować Paulowi Shapiro, dyrektorowi Centre for Advanced Holocaust Studies w United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie, oraz jego współpracownikom: Suzanne Brown-Fleming, Jürgenowi Matthäusowi i Martinowi Deanowi. Podczas moich wizyt, często niezapowiedzianych i nieformalnych, Jürgen i Martin poświęcali mi czas na dyskusje o mojej pracy, odpowiadali na pytania i wysuwali sugestie. Szczególnie jestem wdzięczny Jürgenowi, który podzielił się ze mną wielkim archiwalnym odkryciem USHMM – dziennikiem Alfreda Rosenberga – przed jego publikacją. Podczas urlopu naukowego w USHMM miałem okazję poznać Jeffreya Herfa, który kończył wówczas książkę o miejscu Żydów i antysemityzmu w nazistowskiej propagandzie wojennej. Jeffrey był jednocześnie sojusznikiem i stymulującym współpracownikiem. W Yad Vashem, Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu, miałem szczęście spędzić trochę czasu z Davidem Bankierem, dyrektorem Wiener Wiesenthal Institut für Holocaust-Studien, przed jego przedwczesną śmiercią. Dan Michman, obecny dyrektor Instytutu, stanowił niewyczerpane źródło informacji i był wymagającym krytykiem moich pomysłów. Rob Rozett, dyrektor biblioteki, czytał pierwszą wersję maszynopisu i poczynił szereg mądrych komentarzy, często też podsuwał mi nowe publikacje. David Silberklang, redaktor „Yad Vashem Studies”, zlecił mi napisanie kilku recenzji i innych tekstów, które pomogły mi uporządkować poglądy na historiografię; jego komentarze redaktorskie zawsze były cenne. Rob i David są również wspaniałymi przyjaciółmi i wielokrotnie gościli mnie i moją rodzinę w swoich domach. Rekompensatą za pracę nad tak trudnym materiałem przez długi czas było to, że nasze rodziny mogły się lepiej poznać i zaprzyjaźnić. Dzięki wizytom w Yad Vashem i mojemu zaangażowaniu w International Holocaust Remembrance Alliance (wcześniej Task Force for International Cooperation on Holocaust Remembrance, Education and Research) miałem też

możliwość omówić różne aspekty mojej pracy z Yehudą Bauerem, który wykazuje się ogromną wiedzą i przenikliwością. Wiener Library w Londynie stanowiła niezastąpione źródło informacji i chciałbym podziękować jej dyrektorowi, Benowi Barkowowi, oraz głównej bibliotekarce, Kat Hübschmann, za ich gościnność i nieustającą pomoc. Nie trzeba dodawać, że wszystkie te trzy instytucje nie funkcjonowałyby bez personelu, zbyt licznego, by wymienić wszystkich: chciałbym im po prostu powiedzieć, że ogromnie dziękuję. Rozmaite aspekty moich badań zostały przedstawione podczas wykładów i chciałbym podziękować ich organizatorom oraz złożyć wyrazy wdzięczności za informacje zwrotne, jakie zebrali. W 2011 roku, kiedy na zaproszenie fundacji rodziny Wilkenfeldów prowadziłem wykłady o Holokauscie w Sidney Jewish Museum, skorzystałem z rad i spostrzeżeń mojego gospodarza, Konrada Kwieta. Rok później Milton Shain, dyrektor Kaplan Centre for Jewish Studies przy University of Cape Town, zaprosił mnie na niezwykłe spotkanie we wspaniałym miejskim Muzeum Żydowskim, w którym uczestniczyli „historycy Holocaustu”, aby wymienić się rozważaniami o autobiograficznym wymiarze ich pracy. Przez kilka dni cieszyłem się rozmowami ze Stevenem Aschheimem, Doris Bergen, Christopherem Browningiem, Richardem J. Evansem, Robertem Eriksonem, Stevenem T. Katzem, Michaelem Marrusem, Antonym Polonskym i Karlem Schleunesem. Pomimo tego, że z każdym z nich dyskutowałem przy różnych okazjach i w innych okolicznościach, to spotkanie było szczególnie owocne i refleksyjne. W 2014 roku zostałem zaproszony, by wygłosić wykład upamiętniający Raula Hilberga na University of Burlington w stanie Vermont. Francis Nicosia i Jonathan Heuner okazali się wspaniałymi gospodarzami, ale również poczynili cenne uwagi do mojego referatu, w którym próbowałem zestawić historię wojny i dzieje Żydów. Jerold D. Jacobson, który hojnie wspiera cykle wykładów, okazał się przenikliwym krytykiem oraz wesołym kompanem przy stole. Jacques Fredj, dyrektor Mémorial de la Shoah w Paryżu, kilkakrotnie zaprosił mnie, bym wystąpił przed publicznością, co dało mi możliwość skorzystania z zasobów biblioteki ośrodka i archiwum. Nasze rozmowy po wykładach w restauracji za rogiem zawsze stanowiły główną atrakcję tych wizyt. W 2015 roku Guri Schwarz ściągnął mnie na konferencję upamiętniającą Holokaust, zorganizowaną w nowym Memoriale Della Shoah w Mediolanie. Dało mi to szansę zbadania przygnębiającej podziemnej stacji przeładunkowej, skąd deportowano tysiące włoskich Żydów. Wśród uczestników konferencji znajdował się Tal Bruttmann, którego nowatorskie badania pozwoliły mi dokonać korekt w opisach losów Żydów na ostatnim etapie niemieckiej okupacji Francji. Kilka miesięcy później na zaproszenie Antony’ego Polonsky’ego uczestniczyłem w trzydniowej konferencji z okazji otwarcia stałej wystawy w nowym Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. W konferencji brał udział cały zespół polskich historyków, którzy od 1990 roku zmieniali sposób rozumienia losu polskich Żydów. Owocem tego spotkania są poprawione przypisy do tej książki. W związku z tym chciałbym podkreślić, jak wielki wpływ miały publikacje i wystąpienia Jana T. Grossa i Jana Grabowskiego, których miałem okazję poznać podczas ich wizyt w Londynie i innych miejscach. Ich pionierska i odważna praca wywarła ogromny wpływ na moje podejście do tematu. Wreszcie chciałbym podziękować Stephenowi

Feinbergowi, który niedawno odszedł na emeryturę z US Holocaust Memorial Museum, za podstępne nakłonienie mnie do udziału w wydarzeniach edukacyjnych w Waszyngtonie, Kownie i Budapeszcie. Steve przez wiele lat był wspaniałym adwersarzem w dyskusji i dobrze się stało, że zgłębianie tej mrocznej tematyki rozświetliła przyjaźń z nim oraz z jego nie mniej zadziorną partnerką, Patt Moser. W czasie pracy nad tą książką uczestniczyłem w wielu konferencjach, podczas których miałem okazję poznać najnowsze odkrycia zarówno doktorantów, jak i weteranów tej dziedziny. Przede wszystkim chciałbym wspomnieć o seriach konferencji Beyond Camps and Forced Labour, które organizują wspólnie Suzanne Bardgett z Imperial War Museum w Londynie, Johannes-Dieter Steinert z Volverhampton University, Jessica Reinisch z Birkbeck, University of London, oraz Centre for Holocaust Research w Royal Holloway na University of London. Spotkania odbywające się co trzy lata w Imperial War Museum od 2003 roku pozwoliły mi zdobyć nowe materiały o losach Żydów i innych ofiar nazistowskich prześladowań w następstwie wojny. Większość wyników tych prac została już opublikowana i znalazła się w przypisach i bibliografii do tej książki. Miałem szczęście uczestniczyć w licznych konferencjach Lessons and Legacies, zorganizowanych przez Holocaust Educational Foundation z Chicago. Chciałbym podziękować Theodore’owi Zev Weissowi, który był inspiratorem tych jedynych w swoim rodzaju spotkań uczonych, za to, że nakłonił mnie do udziału w nich. Dzięki temu dołączyłem do nadzwyczajnej społeczności badaczy, jednocześnie udzielających wsparcia i stawiających wyzwania. Nie sposób wspomnieć o wszystkich osobach zaangażowanych w konferencje i sesje, ale chciałbym wymienić chociaż Wendy Lower, Marka Rosemana, Omera Bartova i Gershona Greenberga, z którymi odbyłem wiele pamiętnych rozmów, wyostrzających myślenie. Program stypendialny Kagana, dotyczący roszczeń materialnych wobec Niemców – nazwany na cześć Saula Kagana, nieustraszonego bojownika o prawa ocalałych, którego miałem przyjemność kilka razy spotkać – wsparł badania doktoranckie kilkudziesięciu młodych naukowców z całego świata. Jako członek programu stypendialnego miałem zaproszenia na doroczne warsztaty dla nagrodzonych stypendystów, organizowane w Waszyngtonie lub Jerozolimie, oraz dla mentorów – ale nieustająco dowiadywałem się od nich więcej, niż mogłem im przekazać od siebie. Uczestników programu jest zbyt wielu, by wszystkich wymienić, ale dzięki projektowi udało się opracować wiele tez i powstało wiele książek, z których część będzie cytowana w tej pracy. W tym momencie chciałbym wyrazić wdzięczność za wszystko, czego się od nich dowiedziałem, doktorantom, których miałem przyjemność prowadzić w Royal Holloway na University of London: Salvatore’owi Garau, który zajmował się wczesnym faszyzmem; Danielowi Tillesowi, który badał faszyzm i antysemityzm oraz reakcje Żydów w latach trzydziestych w Wielkiej Brytanii; Katarzynie Person, która badała zasymilowanych, spolonizowanych Żydów oraz kwestię nawróceń w warszawskim getcie; Russellowi Wallisowi, który rzucił światło na reakcje brytyjskiej opinii publicznej i rządu na prześladowania niemieckich Żydów; Yoavowi Hellerowi, który badał los żydowskich bliźniaków w Birkenau oraz rolę ich protektora, Zvi Spiegla; Rachel Century, która zgłębiała

temat przekonań i funkcji kobiet pracujących jako sekretarki przy armii niemieckiej, SS i władzach okupacyjnych; Dorocie Mas, opracowującej temat elitarnych szkół nazistowskich; oraz Rachel Pistol, badającej internowania „obywateli wrogich państw” w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Jestem dumny, że Salvatore Garau, Daniel Tilles, Katarzyna Person i Russell Wallis wydali własne monografie napisane na podstawie badań doktoranckich; kolejne książki w przygotowaniu. Katarzyna przeczytała pierwszą wersję rękopisu i uchroniła mnie przed licznymi błędami dotyczącymi polskiego żydostwa. Podczas wizyty w Warszawie w maju 2015 roku Katarzyna zabrała mnie do Treblinki, żebym mógł obejrzeć to miejsce. Katarzyna pełniła funkcję przewodnika, a jej mama prowadziła samochód. Towarzyszyła nam Suzanne Bardgett i była to bardzo otrzeźwiająca, pouczająca i głęboko poruszająca wycieczka. Studenci ci trafili do Royal Holloway po części dzięki znakomitym wynikom na studiach magisterskich z dziedziny Holokaustu i swojej działalności w Centre for Holocaust Research. Centrum szczyci się wyjątkowym zespołem znawców tematyki i odkąd wstąpiłem do niego w 2004 roku, wiele dowiedziałem się od kolegów po fachu, byłych i obecnych. I tak, chciałbym podziękować Peterowi Longerichowi, Danowi Stone’owi, Bobowi Eaglestone’owi i Barry’emu Langordowi, którzy łączą naukową biegłość ze współpracą w stopniu, który obecnie rzadko spotyka się na uniwersytetach. Mam zaszczyt przewodzić sekcji badawczej w Royal Holloway i chciałbym również wyrazić wdzięczność kolejnym wspaniałym dyrektorom wydziałów – Justinowi Championowi, Sarze Ansari i Jonathanowi Phillipsowi – którzy wspierali moją pracę (zarówno akademicką, jak i dodatkową) i nieustępliwie bronili najwyższych standardów naukowych Wydziału Historii. Mój kolega po fachu, Rudolf Muhs, czytał rozdziały maszynopisu i pomagał mi uporządkować trudne kwestie tytułów i rang w nazistowskich Niemczech, radził mi też, jak przedstawić kryzys niemieckich Żydów po 1933 roku. Przez te wszystkie lata Rudolf i Daniel Beer zmieniali podróż samochodem z Royal Holloway do północno-zachodniego Londynu w eskapadę rozwijającą i przyjemną. Od 1999 do 2001 roku byłem zaangażowany w ustanowienie dnia pamięci Holokaustu w Zjednoczonym Królestwie i przez sześć lat służyłem jako powiernik Holocaust Memorial Day Trust. Przez cały ten okres, w różnych funkcjach, uczestniczyłem w wielu dyskusjach, zarówno o przeszłości, jak i o najlepszym sposobie jej upamiętnienia. Nie mogę wymienić wszystkich, którzy poprzez te debaty wzbogacili mój sposób myślenia, ale muszę wspomnieć o Benie Helfgotcie, który przeżył getto w Piotrkowie i kilka obozów, a obecnie jest honorowym przewodniczącym HMD Trust oraz wieloletnim prezesem ’45 Aid Society. Dzięki Trustowi mogłem corocznie od 2001 roku spotykać się 27 stycznia z Benem, innymi ocalałymi i byłymi uchodźcami, wysłuchać ich historii i poznać losy. Ben stanowił niewyczerpane źródło inspiracji, sprawował też kluczową funkcję „kontrolera realiów”. Równie ważne jest to, że jego dzieci stały się przyjaciółmi rodziny, a wnuki chodzą do szkoły razem z moimi dziećmi. Przez wiele lat byłem również konsultantem historycznym Holocaust Educational Trust, który publikował moje pierwsze krótkie teksty historyczne dotyczące Holokaustu. HET dał mi możliwość przetestowania moich koncepcji na

pokoleniach młodych ludzi zaangażowanych w program organizacji i umożliwił kluczową dla mnie wizytę w Bergen-Belsen w siedemdziesiątą rocznicę wyzwolenia obozu. Chciałbym podziękować Karen Pollock, dyrektor HET, za włączenie mnie do prac, oraz Andy’emu Pearce’owi, Alexowi Mawsowi i Martinowi Winstone’owi za to, że zmusili mnie do głębszego myślenia nad historią i pamięcią. Wziąłem udział w wielu programach radiowych i telewizyjnych oraz filmach dokumentalnych, a kilka z nich muszę wymienić jako szczególnie bogate w informacje, wymagające intelektualnie i cenne. Dzięki Adamowi Kempowi z Aeon Productions, który w 2012 roku wyprodukował dla BBC Death Camp Treblinka: Survivors’ Stories (Obóz zagłady Treblinka: opowieści ocalałych), mogłem poznać Kalmana Tiegmana i Samuela Willenberga, ostatnich żyjących byłych więźniów, uczestników buntu w Treblince, oraz budzącą respekt żonę Samuela, Adę, i przeprowadzić z nimi wywiad. Przywilejem była dla mnie współpraca nad rekonstrukcją nieukończonego w 1945 roku filmu Sidneya Bernsteina German Concentration Camps. Factual Survey (Niemieckie obozy koncentracyjne. Stan faktyczny), pod kierunkiem zespołu z Imperial War Museum, w reżyserii niezwykle skrupulatnego Toby’ego Haggitha, od którego dowiedziałem się wiele o wyzwoleniu Belsen, ale też o filmie nakręconym przez brytyjskiego operatora. Historia tego filmu jest kanwą obrazu Ciemności skryją ziemię, produkcji Spring Films/BFI, do którego w zimny i wietrzny poranek na terenie Buchenwaldu udzieliłem wywiadu André Singerowi – doświadczenie to było pouczające samo w sobie. Jako konsultantowi historycznemu Jusqu’au dernier. La destruction des Juifs d’Europe (Do ostatniego. Zagłada europejskich Żydów), w reżyserii Williama Karela i Blanche Finger dla Zadig Production, pod dobroczynnym nadzorem Paula Rozenberga, film ten pozwolił mi przetestować niektóre pomysły, które umieściłem w tej książce, chociaż seriale dokumentalne same w sobie oferują różnorodność poglądów czołowych ekspertów. W 2011 roku wziąłem udział we francuskiej produkcji dokumentalnej o Adolfie Eichmannie. Zdjęcia powstały w mieszkaniu Annette Wieviorki, z którą współpracowałem przy okazji kilku konferencji i która zawsze dzieliła się własnym punktem widzenia na los Żydów we Francji, jak również inne kwestie dotyczące historii i upamiętnienia żydowskiej tragedii. Na koniec chciałbym podziękować Richardowi Overy’emu, który pod koniec lat siedemdziesiątych był moim opiekunem na wydziale współczesnej historii Europy w Queens’ College. Richard zapewnił mi solidne przygotowanie do pracy historyka i do tej pory wymieniamy poglądy i sprzeczamy się o historię i politykę. Richard po części odpowiada za to, że zostałem historykiem, ale ani on, ani nikt inny z wymienionych powyżej nie odpowiada za treść tej książki: wszystkie błędy i opinie są moje własne. W końcowych etapach pracy nad tą książką przyłączyłem się do rabbiego Jonathana Wittenberga i jego syna Amosa, odbywających wyprawę badawczą do Lublina, Ostrowa Lubelskiego, Lubartowa, Majdanka i Bełżca. Jonathan, rabin New North London Synagogue oraz starszy rabin nurtu masorti, jest moim starym przyjacielem z czasów studenckich, który celebrował moje zaślubiny z Dawn Waterman i błogosławił moje dzieci, Daniela i Hannah. Dzielił moje pragnienie zrozumienia i spisania tragicznej historii europejskich Żydów,

oferował wiedzę i przewodnictwo w każdej dziedzinie życia. W piątkowe wieczory i szabasowe kolacje jego żona, Nicola Solomons, dyrektor naczelny Society of Authors, karmiła mnie radami wydawniczymi oraz talerzami swojej pysznej domowej zupy. Oboje doskonale wiedzieli, jak pochłaniające jest pisanie książki i jak daleko praca nad nią odciągnęła mnie od tych, których kocham najbardziej, Dawn, Daniela i Hannah. Jednak, mimo wszystko, robiłem to dla nich. Przez kilka dziesięcioleci poznałem wielu byłych uchodźców z nazistowskich Niemiec oraz ocalałe ofiary „ostatecznego rozwiązania”, z niektórymi utrzymywałem kontakt przez długi czas. Nie zawsze doceniałem znaczenie tego, co mówili mi o tamtych czasach, ale oczywiście podczas pisania tej książki pracę często przerywały mi wspomnienia tego, co mi powiedzieli. Nie wiem, czy zgodziliby się ze wszystkim, co napisałem w książce, ale jej treść wzbogaciły ich przeżycia i refleksje. Dedykuję ją ich pamięci: Josepha „Joeya” Burmanisa, Ernsta Fraenkla, Hugona Grynna, Yisraela Gutmana, Trudi Levi, Yogi Maier, Romanowi Halterowi, Hansowi Jacksonowi, Stephenowi Rothowi i Kalmanowi Tiegmanowi. David Cesarani, 2015

Nota wydawcy David Cesarani zmarł podczas przygotowań do wydania Ostatecznego rozwiązania. Wydawcy są niezmiernie wdzięczni profesorowi Richardowi J. Evansowi i Andrasowi Bereznayowi za wsparcie i pomoc przy uzupełnieniu tekstu i map do publikacji.

WSTĘP Holokaust nigdy nie był tak wszechobecny. Nigdy wcześniej tego tematu nie studiowano tak obszernie, nie nauczano o nim tak powszechnie, nie pojawiał się tak często w powieściach i filmach. 1 listopada 2005 roku Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych ustanowiło 27 stycznia Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu, zatem obecnie jest to święto obchodzone prawie wszędzie, traktowane jako globalny punkt odniesienia dla zła, dla skrajnego łamania praw człowieka i zbrodni przeciwko ludzkości. W siedemdziesiątą rocznicę wyzwolenia Auschwitz i innych obozów koncentracyjnych odbyły się uroczystości z udziałem głów państw i przywódców religijnych, którzy stali u boku kurczącej się grupki wątłych postaci, ocalałych ofiar obozów1. Jednak istnieje głęboka przepaść między powszechnym rozumieniem tej historii a aktualnym stanem wiedzy. Nie może to dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że większość ludzi czerpie wiadomości o nazistowskiej przeszłości i losach Żydów z powieści, filmów lub lekcji w szkole – rzetelnych, lecz opartych na niedoinformowaniu, gdyż wiedza często pochodzi z książek dla młodzieży i ich filmowych wersji. Błędne przekonania są jeszcze umacniane przez fragmentaryczne i zinstrumentalizowane wersje wydarzeń, przedstawiane przez organizatorów kampanii i plejadę instytucji zajmujących się edukacją i upamiętnianiem. Chociaż wysiłki te czynione są w dobrej wierze, podporządkowane są zewnętrznym programom, nastawionym na kultywowanie tożsamości narodowej lub chwalebnej determinacji w zwalczaniu antysemityzmu, rasizmu, homofobii i innych form nietolerancji politycznej, religijnej lub etnicznej. Niektóre z wygodnictwa sięgają po przestarzałe opracowania, a inne korzystają z najnowszych badań, lecz bagatelizują niewygodne aspekty niedawnych odkryć2. Łatwiej jest zorganizować jednodniowe wycieczki do Auschwitz-Birkenau, gdzie zamordowano 960 tysięcy Żydów, niż do Treblinki, gdzie w krótszym czasie zginęło 860 tysięcy Żydów, nie wspominając o rozproszonych, ale wszechobecnych miejscach zagłady na Białorusi i Ukrainie: tam rozstrzelano półtora miliona Żydów. Sumienni przewodnicy, przygotowujący krótkie wizyty w Auschwitz i Birkenau, próbują wpasować obozy koncentracyjne i zagłady w szerszą historię ludobójstwa Żydów, ale emocjonalny ładunek, który wtłacza historyczne dane do umysłu, powstaje w wyniku fizycznej wizyty w jednym z tych miejsc. Bez względu na to, jak intensywne są te przygotowania, inne miejsca, gdzie

Żydzi cierpieli, ginęli i byli zamęczani na śmierć, pozostają odległe. Zwyczajowa narracja wykrzywia obraz. Skupianie się na deportacjach do obozów zagłady, szczególnie z Europy Zachodniej i przede wszystkim do Auschwitz, zaciemnia tragiczny los Żydów w polskich gettach. Jednak liczba Żydów zamkniętych w gettach w Warszawie i Łodzi w latach 1940– 1941 przewyższa populacje żydowskie we Francji, Belgii i Holandii razem wzięte. Więcej Żydów zginęło w Warszawie, niż zostało deportowanych z Francji do miejsc zagłady w Europie Wschodniej. Więcej Żydów zostało zastrzelonych w pobliżu własnych domów w Kijowie 29–30 września 1941 roku niż zmuszonych do pięciodniowej podróży w strasznych warunkach w wagonach towarowych z obozów przejściowych w Belgii do obozów zagłady w Polsce. Jednak jednym z najbardziej charakterystycznych symboli Holokaustu pozostaje bydlęcy wagon umieszczony na fragmencie torów3. Relacje świadków zawsze łatwiej trafiają do opinii publicznej niż badania naukowe. Ci, którzy przeżyli, mogą własnymi doświadczeniami rozjaśnić tylko wycinek długotrwałej historycznej tragedii, ale byli tam, więc każde ich słowo ma ogromne znaczenie. Jednak wykorzystanie relacji ocalałych w procesach edukacyjnych i upamiętniających przenosi uwagę na małą grupę ludzi, których przeżycia nie są reprezentatywne. Banalne byłoby stwierdzenie, że jako ocalali nie reprezentują tego, co musiała przejść większość Żydów pod władzą nazistowską. Dokładniej rzecz ujmując, rachunek lat wskazuje na to, że w tamtych latach byli dziećmi, nastolatkami lub młodymi dorosłymi. Obserwowali dylematy dorosłych i mogą opowiedzieć, jak sprawy postrzegali ich rodzice, dziadkowie i starsi krewni, ale nie są w stanie przekazać, jak czuje się człowiek w średnim wieku w obliczu prześladowań i nienaturalnej śmierci. Mogą przekazać jedynie odbicie odczuć związanych z utratą domu, pracy, zdobywanych z wysiłkiem osiągnięć całego życia lub kilku pokoleń. Bardzo młodzi ludzie w większości pozostawali z boku i nie brali bezpośredniego udziału w charakterystycznych dla żydowskich społeczności wewnętrznych walkach, toczących się pod bezlitosną presją, by oddzielić jednych od drugich: tych zdolnych do pracy od tych niezdolnych, tych, którzy mieli jakiś majątek, od tych, którzy nie mieli nic, tych mających kontakty z władzami od tych, za którymi nie miał się kto wstawić. Byli świadkami, ale nie czuli emocji targających dorosłymi, którzy próbowali ratować dzieci i najbliższych; nie znali rozpaczy i wściekłości, bezradności i, na koniec, poczucia straty. Z drugiej strony ocalali stanowią wspaniały przykład na to, jak przezwyciężyć traumy z młodości. Pokazują, że można odbudować w ciągu jednego pokolenia to, co zostało bezlitośnie zniszczone w poprzednim. To inspirujące świadectwo nieuchronnie niesie za sobą zbawcze przesłanie. Bez względu na to, jak nieprzyjemna i nieupiększona jest jego treść, wiek przemawiającego, odwaga, jaką wykazuje, przywołując straszliwe czasy, nadają mu bohaterską aurę. Ocaleni są wysłannikami ze strasznej, odległej przeszłości i niosą przesłanie nadziei – że przetrwanie i uzdrowienie jest możliwe, bez względu na przeciwności losu4. Uroczystości upamiętniające, szczególnie te, w których uczestniczą ocalali, są tak zaplanowane, aby unikać drażliwych i spornych tematów. Omijają zjawiska skorumpowanego życia w getcie i moralnej degradacji współwięźniów. Unikają

niewygodnej kwestii wymuszonej współpracy z niemieckimi władzami lub aktów zaplanowanej zemsty. Zachowują dyskretne milczenie nad przykładami dobrowolnego dzieciobójstwa, seksualnego wykorzystywania wśród Żydów, gwałtów, a nawet kanibalizmu. Wszystkie te rzeczy zdarzały się czasem w gettach, obozach, kryjówkach w miastach i leśnych schronieniach. Programy edukacyjne wykazują się większą swobodą i ambicją, gdy trzeba się zmierzyć z tymi delikatnymi tematami, ale ponieważ ich celem jest walka z rasizmem, nacisk kładą na zbrodnie Niemców, ich sojuszników oraz współsprawstwo i obojętność „biernych obserwatorów”. Rozprawianie o straszliwych rzeczach, jakie Żydzi uczynili Żydom, byłoby równoznaczne z „oskarżaniem ofiar”, czymś w rodzaju szkodliwego myślenia, że „edukacja o Holokauście” ma zostać wymazana z pamięci. Ironią losu są to dokładnie te tematy, które badają odpowiedzialni, skrupulatni badacze5. Nomenklatura sama w sobie daje skutek przeciwny do zamierzonego. Holokaust, pisany dużą literą, aby bardziej podkreślić strukturę kulturową niż wydarzenia historyczne, do których w założeniu się odnosi, sugeruje jednolite wydarzenie charakteryzujące się planowymi procedurami i zunifikowanymi doświadczeniami. Ale nowsze prace wskazują różnice między różnymi krajami, regionami, okręgami lub nawet sąsiednimi wsiami. Badacze są bardziej wyczuleni na zmiany następujące w miarę upływu czasu i wskazują regiony i miejsca wyróżniające się innymi cechami, które zwiększały szanse na przeżycie lub śmierć. Niektórzy historycy dowodzą, że w ramach Holokaustu nakłada się na siebie wiele różnych przejawów ludobójstwa. Na przykład w Rumunii etniczne czystki miejscowych Żydów pasowały do programu narodowego, który różnił się (czy wręcz odcinał) od niemieckich aspiracji. Punkt widzenia na katastrofę się zmienia, jednak ma to niewielki wpływ na powielanie uzgodnionej, lecz przestarzałej narracji6. Ta książka narodziła się z obawy przed rozdźwiękiem między, z jednej strony, odwołaniami do Holokaustu w kulturze masowej, edukacji i jego upamiętnianiu a – z drugiej – odkryciami badaczy z różnych dyscyplin, działających w obrębie struktury akademickiej i poza nią. Rozziew ten pogłębił się szczególnie w latach dziewięćdziesiątych po wysypie rozpraw naukowych, jaki nastąpił po zakończeniu zimnej wojny i otwarciu archiwów w Europie Wschodniej. Dostęp do tych nowych materiałów archiwalnych ułatwił naukowcom i zespołom uczonych zbadanie kwestii pracy niewolniczej Żydów oraz losu żydowskich majątków i aktywów. Kilkanaście krajów powołało komisje historyczne, które zajęły się zbadaniem oskarżeń o czyny z czasów wojny. Za ich przykładem poszły instytucje finansowe oraz korporacje przemysłowe. W rezultacie powstało wiele cennych raportów, artykułów naukowych i monografii, nie wspominając o relacjach dziennikarzy, polityków i działaczy. Na przełomie wieków historycy, a wśród nich Michael Burleigh, Ian Kershaw, Peter Longerich, Christopher Browning, Richard Evans i Saul Friedländer, wpletli ten świeży materiał w nowe biografie Hitlera, historie Trzeciej Rzeszy i zagłady Żydów. Powstały znakomite syntezy, pełne oryginalnych spostrzeżeń. Chociaż kilka tytułów miało dobrą sprzedaż na całym świecie, inne przeszły bez echa i nie wyszły poza kręgi znawców7. Liczne dokumentalne seriale telewizyjne wyeksponowały nowe prace, chociaż bogactwo

oryginalnych badań i niekiedy szokujących wniosków pozostało ukryte w szczegółowych monografiach. Powstało również kilka krótszych publikacji, które siłą rzeczy wymagały analiz, uogólnień i wyliczenia nagich faktów, co w rezultacie sprawiło, że coś krwawego w pełnym tego słowa znaczeniu stało się metaforycznie bezkrwawe8. Ponadto w dwutomowej historii prześladowań i zagłady Żydów Saul Friedländer podniósł poprzeczkę wszystkim historykom zajmującym się tym tematem. Stworzył „zintegrowaną historię”, która objęła opinie, działania i reakcje Żydów, ich dręczycieli oraz osób obserwujących rozgrywający się horror – z bliska albo z oddali. Na podstawie wielu ówczesnych źródeł podjął próbę odtworzenia przebiegu wydarzeń i chaotycznych doświadczeń schwytanych w nie Żydów, którzy nie wiedzieli, dlaczego do tych wydarzeń doszło ani jak się skończą9. Niniejsza praca również dąży do tego, by stać się „zintegrowaną historią”, ale skupia się, przede wszystkim, i bez apologizacji, na Żydach. Próbuje też podważyć tradycyjne koncepcje i periodyzację, które do tej pory stanowiły szkielet konstrukcji dziejów Holokaustu. Nowe spojrzenie zaczyna się od samego terminu, który dawno się zdezaktualizował. Nie wynika to z upolitycznienia słowa i sporów o to, co dokładnie oznacza, chociaż są to z pewnością dobre powody, aby z niego zrezygnować. Według niektórych historyków określenie kojarzy się z nazistowskimi prześladowaniami i masowym mordowaniem Żydów i innych ofiar śmiercionośnej polityki rasowo-biologicznej prowadzonej przez narodowosocjalistyczny reżim. W powszechnym mniemaniu obejmuje też świadome masowe mordy dokonane na ponad 3 milionach czerwonoarmistów wziętych do niewoli po niemieckim ataku na ZSRR w 1941 roku. Inni historycy zwracają uwagę na opracowywane przez niektórych nazistowskich urzędników plany likwidacji lub świadomego zagłodzenia społeczeństw polskiego i rosyjskiego, co sugeruje, że po części, a potencjalnie w całości, były one ofiarami Holokaustu. Wielu historyków żydowskiego pochodzenia upiera się, że termin należy ograniczyć do żydowskich ofiar działań antysemickich. W Izraelu preferowane jest określenie Szoa, ponieważ, jako słowo hebrajskie, automatycznie sugeruje odniesienie wyłącznie do Żydów. Pod tym względem jest zgodne z terminologią jidysz, preferowaną zaraz po 1945 roku przez wielu historyków, którzy przeżyli wojnę, na przykład z określeniem churban, chociaż używali też odpowiedników w jidysz słów takich jak „katastrofa” i „zniszczenie”. Jednak autorzy piszący w jidysz działali nieświadomie, podczas gdy ci, którzy używali słowa Szoa, robili to świadomie, aby podkreślić żydowskość wydarzeń. Ponieważ słowo jest judeocentryczne i utrwalone w oficjalnym izraelskim święcie Jom ha-Szoa, Dniu Pamięci o Zagładzie, uznaje się często, że jego użycie wskazuje na rzekomo „syjonistyczną” wersję wydarzeń, według której nienawiść do Żydów była niemożliwa do wykorzenienia, a ludobójstwo nieuchronne i jedyną możliwością zapewnienia Żydom bezpieczeństwa jest własne państwo10. Ta ideologiczna dyskusja nad znaczeniem nie stanowi jednak prawdziwego problemu. To raczej wszechobecność ustandaryzowanej wersji Holokaustu w popularnej kulturze i edukacji wytworzyła ogólnie przyjętą wiedzę o tym, czym on był. Zatem oczekiwania

wiążące się ze słowem często są potwierdzane i jeszcze bardziej wzmacniane przez rytuały upamiętniające. Według ustandaryzowanej wersji, do której powstania sam się przyczyniłem, Holokaust był skutkiem rasizmu i polityki antysemickiej wprowadzonej w Niemczech przez nazistów, a następnie narzuconej w podbitych krajach lub przyjętej przez sojuszników. Rozwijał się etapami. Najpierw, od 1933 do 1938 roku, Żydzi z Niemiec poddani zostali dyskryminacji i wykluczeniu. Prześladowania w latach 1938–1939, mające skłonić ich do emigracji, nasiliły się i przerodziły w przymusową migrację z Niemiec i Austrii. Przed samą wojną władze niemieckie zaczęły wydalać Żydów z Rzeszy Wielkoniemieckiej i obszarów okupowanych. W latach 1939–1940 Żydów w Niemczech i okupowanej Polsce naziści gromadzili w gettach i zmuszali do życia w tragicznych warunkach. Fizyczna zagłada całych społeczności żydowskich rozpoczęła się z chwilą ataku na Rosję w 1941 roku, po czym w latach 1941–1944 doszło do deportacji Żydów z całej Europy do obozów zagłady zbudowanych na terenie Polski. Holokaust zakończył się marszami śmierci w ostatnich miesiącach hitlerowskiej Rzeszy. Przez cały ten czas demonizowano i odhumanizowywano Żydów w propagandzie i przywoływano piętnujący obraz „Żyda” z odwiecznych stereotypów oraz bardziej współczesnych, pełnych uprzedzeń, przedstawień. Dogmatem stał się pogląd, że Holokaust wiązał się z planowym użyciem władzy państwowej, nowoczesnych systemów biurokratycznych, osiągnięć naukowych i metod zagłady opartych na systemach produkcji przemysłowej. Na przykład strona Holocaust Memorial Day Trust (którego członkiem byłem przez kilka lat), odpowiadającego za nadzór nad dorocznymi uroczystościami upamiętniającymi i działalnością edukacyjną w Wielkiej Brytanii podczas obchodów rocznicy wyzwolenia Auschwitz 27 stycznia, podaje, że „od 1941 do 1945 roku naziści próbowali unicestwić wszystkich europejskich Żydów. Tę systematyczną i zaplanowaną próbę wymordowania europejskiego żydostwa nazywa się Holokaustem”. Założenia nieodłączne od tej nomenklatury są tak sugestywne, że właściwie nie da się rozpocząć pracy historycznej, powieści lub filmu noszących etykietkę „Holokaust” bez przewidywania, jak się one potoczą. Fenomen ten Michael André Bernstein nazwał „rzutowaniem wstecznym”11. Moja książka podważa te przyjęte powszechnie osądy. Zaczyna od pokazania, że NSDAP nie doszła do władzy z powodu antysemityzmu. Oczywiście, po części był w tym wszystkim antysemityzm, ale partia nie miała konkretnych pomysłów, co zrobić z niemieckimi Żydami po objęciu władzy. W pierwszych latach jej rządów Judenpolitik – polityka i środki antyżydowskie – charakteryzowała się improwizacją i bałaganem. Jest w tym pewien paradoks. Adolf Hitler i główny trzon zwolenników nazizmu żywili przekonanie, że „Żydzi” są wrogiem wewnętrznym i że oni sami, naziści, są w stanie wojny z „międzynarodowym żydostwem”, jednak siła tego często wskazywanego przekonania nie wyrażała się ani jasno, ani bezpośrednio w praktyce. Hitler natomiast niezachwianie dążył do swego często przytaczanego celu, przywrócenia Niemcom potęgi. Cel ten determinował politykę ekonomiczną i społeczną oraz nadawał kierunek dyplomacji i remilitaryzacji. Nawet polityka rasowa była tak spleciona z agresywną postawą Hitlera, że trudno powiedzieć, co było

pierwsze: czy wojna i podboje zapewniły fundament pod zdrowy Volk, czy zdrowy Volk zyskał zdolność prowadzenia wojny i dokonywania podbojów? Klucz do zrozumienia paradoksu leży w urojeniach na punkcie „żydowskiego wroga”. Hitler i jego akolici wierzyli, że aby odnieść sukces, muszą złamać „potęgę” Żydów w Niemczech i zastraszyć światowe żydostwo. Sankcje nałożone na niemieckich Żydów miały nie tylko doprowadzić ich do ruiny i wygnać z Niemiec, ale także stanowić groźbę wobec „międzynarodowego żydostwa”. Gdy Trzecia Rzesza znalazła się już w stanie wojny, Żydów traktowano zarówno jako zakładników, jak i stronę walczącą. Dlatego więc dyplomacja, przygotowania wojskowe i prowadzenie wojny służyły walce z żydostwem. Polityka nieustająco kierowała się fantazją o „żydowskim wrogu”, nawet jeśli konkretne kroki nie miały wyraźnie charakteru antyżydowskiego12. W przeciwieństwie do większości wcześniejszych narracji, ta relacja podważa przekonanie, że nazistowska polityka antyżydowska była systematyczna, jednolita, a nawet umyślna. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych historycy spierali się, czy Hitler zawsze planował zniszczyć Żydów w Europie, czy też ludobójstwo rodziło się „krok po kroku” jako produkt uboczny innych procesów. Podczas gdy jedna szkoła dowodziła, że nazistowską polityką kierowała judeofobiczna obsesja powściągana zwykłym oportunizmem, inni utrzymywali, że antyżydowską politykę zaostrzyła rywalizacja między konkurującymi elitami i instytucjami w Trzeciej Rzeszy, w procesie „narastającej radykalizacji”. W latach dziewięćdziesiątych wypracowano wspólne stanowisko mówiące, że antysemityzm stanowił jądro nazistowskiego projektu, a jednocześnie uznające, że w praktyce antyżydowska polityka nie mogła się rozwinąć w sposób liniowy z powodu konkurencyjnych priorytetów w innych sektorach społeczeństwa i gospodarki, rywalizacji między instytucjami i odwiecznych waśni personalnych. Jednak nawet to pośrednie rozwiązanie – którego przykładem jest praca niemieckiego historyka Petera Longericha – wpisuje w nazistowskie decyzje polityczne celowość, której im brakowało. Chociaż da się namierzyć programowe stwierdzenia u najważniejszych rozgrywających, szczególnie z SS, do końca 1938 roku nie było żadnej ogólnej, scentralizowanej, spójnej polityki ani działań. Mimo że w ruchu nazistowskim i instytucjach rządowych panował powszechny antysemityzm, a polityka twardo zmierzała w kierunku coraz ostrzejszych środków, nie oznacza to, że jedna rzecz prowadziła do drugiej logicznie, koniecznie czy choćby świadomie13. Historia pełna jest przykładów niezamierzonych i przypadkowych skutków. Zjawisko to nazywa się „brzytwą Hanlona” lub paradoksem nosa Kleopatry. Czy to możliwe, że to, co wydarzyło się w przeszłości, było skutkiem przypadkowych okoliczności, takich jak uwodzicielska uroda królowej? Myślenie o losie Żydów w ten sposób może się wydać obraźliwe, ale alternatywą jest założenie, że wydarzenia nie mogły się potoczyć inaczej – co ma związek z tym, jak my postrzegamy zachowanie Niemców, ich sojuszników, Żydów oraz tych, którzy obserwowali tragiczną sytuację. Całkowicie odcina się też od tego, co historycy ustalili na temat najważniejszej misji Hitlera i Trzeciej Rzeszy: prowadzenia wojny. Najnowsze prace historyków wojskowości wykazały, jak bardzo niekonsekwentne były

przygotowania Rzeszy do wojny i że w latach 1938–1941 naziści mieli dużo szczęścia, a w chwili, gdy losy wojny obróciły się przeciwko nim, ich odpowiedź okazała się niedostateczna. Nowe badania kampanii dowodzą, że niemieckie zwycięstwa z lat 1940– 1941 nie stanowiły nieuchronnego skutku posiadania większych zasobów, wydajności przemysłu, lepszego uzbrojenia i dowództwa. Doktryna operacyjna armii niemieckiej i jej taktyczne umiejętności były o wiele bardziej rozwinięte niż siły je realizujące, chociaż w pewnych obszarach Niemcy dysponowali przewagą technologiczną. Ogólnie jednak niemieckie siły zbrojne odnosiły zdecydowane zwycięstwa głównie dzięki błędom przeciwnika. Nikt nie był bardziej zaskoczony szybkością i rozmiarem niemieckiego triumfu we Francji w 1940 roku niż sami Niemcy14. Co to ma wspólnego z losem Żydów? Skoro wojna stanowiła najważniejsze zadanie dla Hitlera oraz raison d’être państwa nazistowskiego, to jeśli musimy rozważyć nieuchronność niemieckich zwycięstw militarnych w latach 1939–1942, z pewnością trzeba ponownie zbadać z pozoru niepowstrzymany rozwój polityki antyżydowskiej. Sposób prowadzenia przez Niemcy kampanii podczas II wojny światowej sugeruje coś więcej niż inny sposób myślenia o Trzeciej Rzeszy. Aż do całkiem niedawna historycy wojskowości raczej ignorowali los Żydów albo w najlepszym razie włączali go w podrozdział o polityce okupacyjnej nazistów. Na odwrót, historycy Holokaustu traktowali wojnę jako powód, dla którego większość Żydów dostała się pod nazistowską dominację, a przedłużające się walki dały nazistom więcej czasu na ich wymordowanie i opóźniły moment wyzwolenia niedobitków. Co typowe, niemiecki atak na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku stanowił jedyny punkt, w którym według historyków Holokaustu przebieg wojny krzyżował się z rozwojem nazistowskiej polityki antyżydowskiej. Już w najwcześniejszych studiach nad „ostatecznym rozwiązaniem” pojawia się teza, że Hitler napadł ZSRR, aby powiększyć „przestrzeń życiową” i zniszczyć reżim bolszewicki, który wiązał z groźbą „żydowskiej potęgi”. Dlatego masowe mordy żydowskich mężczyzn na terytorium radzieckim stanowiły integralną część planu inwazji, a wkrótce przerodziły się w rzeź całych społeczności i w końcu płynnie przeszły w program zagłady obejmujący całą Europę15. Historycy Holokaustu nie czuli się zobowiązani poświęcać uwagi postępom armii niemieckiej, ponieważ uważali nazistowski antysemityzm i politykę rasową za ważniejsze od militarnych imperatywów. Utrzymywali, że rzeź Żydów w Polsce i Rosji pozbawiła nazistów cennej siły roboczej, podczas gdy wykorzystywanie pociągów, aby przewieźć Żydów ze wszystkich czterech stron Europy do obozów zagłady w Polsce, pozbawiało machinę wojenną cennego taboru kolejowego. Faktycznie oba te twierdzenia są błędne. Chociaż przez pewien czas w niektórych miejscach Żydzi służyli swymi umiejętnościami i pracą, nigdy nie byli niezastąpieni i raczej niewiele wnosili do kluczowych aspektów nazistowskiej produkcji wojennej. W 1941 roku Niemcy i ich sojusznicy rozpaczliwie potrzebowali lokomotyw i taboru kolejowego, ale liczba specjalnych pociągów przewożących Żydów stanowiła minimalny odsetek całości ruchu kolejowego, a armia zawsze miała pierwszeństwo. Deportacje Żydów rutynowo wstrzymywano, żeby zapewnić

przepływ zasobów na front, a żadna operacja wojskowa nigdy nie została zawieszona, by zapewnić nieprzerwany przewóz Żydów do komór gazowych. Dopiero kiedy w Rzeszy brak siły roboczej stał się dotkliwy, władze zaczęły doceniać wartość Żydów. W marcu 1944 roku Niemcy okupowali Węgry po części w celu pozyskiwania żydowskiej siły roboczej; konieczność militarna napędzała politykę antyżydowską, a nie odwrotnie16. Ponowna ocena faktów wykaże, że ignorując wojnę, historycy Holokaustu przeoczyli najważniejszy czynnik, który determinował los Żydów – ważniejszy niż antysemityzm Hitlera. Nienawiść do Żydów stanowiła istotny element tożsamości Hitlera, ale on sam postrzegał siebie jednocześnie jako wojownika. Uważał, że punktem zwrotnym w jego życiu był wybuch Wielkiej Wojny w 1914 roku, a ukształtowały go przeżycia w okopach. Niemiecka klęska w 1918 roku wywarła na nim tak trwałe piętno, że w mesjanistycznym dążeniu do przywrócenia potęgi Niemiec fanatycznie unikał powtarzania wszelkich warunków, które doprowadziły państwo do upadku. Te fiksacje wpływały na jego osobiste kierowanie wojną, które od połowy 1941 roku stawało się coraz bardziej bezwzględne17. Ponieważ Hitler obwiniał Żydów o upadek Niemiec, gdy tylko ojczyzna znów znalazła się w stanie wojny, Führer wprowadził ścisłe monitorowanie żydowskiej aktywności, pozbawił Żydów funkcji w społeczeństwie i gospodarce, aby uniemożliwić im sabotowanie wysiłku wojennego i obniżanie morale, ograniczył im konsumpcję zasobów, wygnał ich z niemieckiej przestrzeni życiowej, a kiedy to do końca się nie sprawdziło, postanowił ich zlikwidować. Wydawał strategiczne, a nawet taktyczne decyzje pod wpływem przekonania, że Żydzi niszczą Niemcy. Nie można oderwać jego ogólnej strategii od tego światopoglądu. W rezultacie Hitler toczył dwie wojny naraz, chociaż w jego pokręconej percepcji była to jedna i ta sama wojna18. Prowadzenie przez Hitlera tej podwójnej wojny nie jest jedyną przyczyną, dla której sprawy wojskowe wymagają większej uwagi. Chociaż kluczowe znaczenie miały jego osobiste skłonności, to nie on ukształtował niemieckie tradycje militarne. Bez względu na wpływy Führera, niemiecki styl prowadzenia wojny miał katastrofalne skutki dla europejskich Żydów. Strategiczne i operacyjne doktryny rozwijane w epoce Fryderyka Wielkiego przechodziły z jednego pokolenia pruskich generałów na kolejne, aż wreszcie zakodowały się w DNA Wehrmachtu Hitlera. Niemcy były średnią potęgą gospodarczą i wojskową, miały niekorzystne geostrategiczne położenie w centrum Europy w otoczeniu potencjalnych wrogów, pozbawiające ich łatwych do obrony granic naturalnych. Skutkiem tego w przypadku konfliktów między państwami należało zorganizować potężną armię, skoncentrować jej działania przeciwko głównemu wrogowi i tak manewrować przeważającą siłą, żeby zmiażdżyć go jak najszybciej. Kampanie musiały być błyskawiczne i zdecydowane, ponieważ państwa nie stać było na utrzymywanie ogromnej armii w polu w przypadku przeciągającego się konfliktu. Aby przeprowadzić miażdżące uderzenie, pruska tradycja nakazywała okrążenie i całkowite zniszczenie najsilniejszych jednostek wroga. Sztab generalny nie musiał zatem poświęcać większej uwagi kwestiom strategicznym. Gdyby armie niemieckie odnosiły sukcesy, kwestie strategiczne rozwiązałyby się same: nie

byłoby innej możliwości niż zwycięstwo. A jeśli Niemcom nie udałoby się osiągnąć zdecydowanego zwycięstwa w kampanii otwierającej, znaleźliby się otoczeni ze wszystkich stron przez wrogów, lepiej wyposażonych i gotowych do prowadzenia wojny na wyniszczenie. Tak właśnie stało się w 1914 roku, kiedy generałowie rzeczywiście nie mieli jak odpowiedzieć19. Hitler i jego doradcy wojskowi odebrali lekcję: nie ma sensu oszczędzać środków bojowych, jeśli wskutek tego kraj byłby skazany na długą wojnę. Poza tym konieczna jest absolutna bezwzględność, by osiągnąć zwycięstwo w możliwie najkrótszym czasie. Jednak od samego początku działań wojennych w 1939 roku nic nie poszło zgodnie z planem. Zamiast odizolowania Polski i walki z nią Niemcy zostali zmuszeni do wojny na dwa fronty. Chociaż względnie łatwo pokonali polskie armie, na Zachodzie musieli stawić czoła dwóm imperialnym potęgom o dużo większych możliwościach. Hitler miał jednak szczęście z wrogami i bardziej dzięki szczęściu niż ocenie sytuacji wiosną i latem 1940 roku odniósł zaskakujące zwycięstwo. Sukces ten okazał się złudzeniem. Wielka Brytania, z ogromnym imperium na zapleczu, odmówiła kapitulacji, a Niemcom zabrakło środków, aby ją pokonać. Hitler zaproponował rozwiązanie strategicznego dylematu atakiem na Rosję, co pozbawiłoby Wielką Brytanię nadziei na wsparcie ze strony ostatniej wielkiej lądowej potęgi na kontynencie. Armia niemiecka przygotowała się zatem do natarcia wzorowanego na wygranej kampanii na Zachodzie, znanego powszechnie jako Blitzkrieg. Jednak warunki zachodnioeuropejskie, idealne do takiego stylu prowadzenia działań, po prostu nie istniały na wschodzie Europy. Ponadto niemiecki sztab generalny wykazał się zdumiewającym niedbalstwem podczas planowania. Skutkiem tego jesienią i zimą 1941 roku doszło do katastrofy militarnej, która skazała Niemcy na wojnę niemożliwą do wygrania20. Żydzi zapłacili za niemiecką klęskę wojskową. Od 1939 do 1941 roku preferowano rozwiązanie „kwestii żydowskiej” stanowiące kombinację przymusowej emigracji i wygnania. Kiedy Niemcy podbijali jeden kraj po drugim, liczyli na wykorzystanie ich terytoriów jako miejsca zsyłki dla niechcianych Żydów: najpierw miała to być Polska, potem znajdujący się pod panowaniem francuskim Madagaskar, a wreszcie ziemie za Uralem. Po klęsce operacji „Barbarossa” rozwiązanie syberyjskie stało się mrzonką. Klęska Niemców w Rosji w 1941 roku nie tylko pozbawiła ich możliwości przerzucenia milionów Żydów z obszarów niemieckiej okupacji, wywołała również efekt domina na całym kontynencie. Podupadające morale w ojczyźnie skłoniło nazistowskich przywódców do podjęcia działań przeciwko niemieckim Żydom. Szefowie partii wzywali do deportacji Żydów i przejmowania ich mieszkań dla Niemców pozbawionych domów przez alianckie bombardowania. Aby zrobić miejsce dla „Żydów z Rzeszy” w gettach na Wschodzie, miejscowe władze nazistowskie przygotowały się do rzezi polskich Żydów znajdujących się na podległym im terenie. Cywilną ludność żydowską w okupowanej Rosji uznano za zagrożenie dla bezpieczeństwa w chwili rozpoczęcia operacji „Barbarossa”, ale w miarę jak sytuacja militarna się pogarszała, a niemieckie linie zaopatrzeniowe atakowali rosyjscy maruderzy, Żydzi stali się głównym celem operacji pacyfikacyjnych. Na koniec klęska wojskowa wywołała kryzys zaopatrzenia i w armii niemieckiej, i u zwykłych ludzi. Nie było

dość jedzenia ani dla żołnierzy, ani dla cywilów. Braki po części uzupełniano, pozbawiając żywności i paliw mieszkańców okupowanej Europy. Biorąc pod uwagę nazistowskie skłonności rasowe, ludność Polski i ZSRR była skazana na najbardziej drastyczne redukcje dostaw żywności; wobec Żydów zastosowano politykę, która równała się właściwie zagłodzeniu21. Hitler raz po raz groził, że jeśli Niemcy znajdą się w stanie konfliktu na skalę światową, Żydzi zostaną ukarani. W chwili wypowiedzenia przez Niemcy wojny Stanom Zjednoczonym, 11 grudnia 1941 roku, wojna przyjęła charakter globalny. Żydzi przestali być zakładnikami, których życie miało stanowić gwarancję braku interwencji amerykańskiej; teraz stali się winnymi, którzy zasługiwali na krwawą karę boską. Ostatecznie to bardziej przebieg wojny niż decyzje podjęte w ramach polityki antyżydowskiej doprowadziły do rozpętania ludobójstwa w całej Europie22. Niemiecki sposób prowadzenia wojny rzuca światło na los Żydów również pod innymi ważnymi względami. Historycy od dawna spierają się o równowagę między procesem decyzyjnym w centrum nazistowskiego reżimu a działaniami satrapów na jego peryferiach. Czy Führer inicjował decyzje, czy sugerował się podpowiedziami swojej świty? Czy centralne instytucje w Berlinie obmyśliły rozwiązanie „kwestii żydowskiej”, czy odpowiedziały tylko na naciski z dołu? Podobna debata toczyła się na temat roli urzędników i specjalistów średniego szczebla. Stereotypowy obraz bezmyślnych darmozjadów posłusznych rozkazom zastąpiły badania stopnia posiadanej przez nich autonomii. Ian Kershaw sugerował, że Hitler zakreślał szerokie cele, wyrażając życzenia, a wcielanie ich w życie pozostawiał podwładnym. Ponieważ miarą sukcesu było realizowanie aspiracji wodza, personel na wszystkich poziomach reżimu „pracował na rzecz” Führera. Co więcej, poszczególne osoby rywalizowały w szybkości i staranności wypełniania zadań, by jak najbardziej zadowolić władze23. Uwaga o „pracy na rzecz Führera” przypomina niemiecką doktrynę wojskową Auftragstaktik, która polegała na tym, że wysocy rangą oficerowie wyznaczali ogólne cele podwładnym, a realizację zostawiali ich inicjatywie i znajomości miejscowych warunków. Dlatego nie dziwi fakt, że etos Auftragstaktik przepajał NSDAP i instytucje partyjne. Swego czasu osobowość Hitlera ukształtowała się w armii. Führer otaczał się ludźmi, którzy mieli za sobą lata służby w wojsku. Młodsi naziści, którzy nie mieli szans na udział w Wielkiej Wojnie, przyjęli wojskowe podejście do życia i pracy. Odrzucili procesy demokratyczne i wspólne podejmowanie decyzji na rzecz charyzmatycznego przywództwa, indywidualnej bezwzględności, koncepcji zorientowanych na cel i zdecydowanych gestów. Ludzie, którzy sformułowali i realizowali politykę antyżydowską, ciągle postępowali według tego wzoru zachowania. System nazistowski nie działał poprzez prostą delegację lub „pracę na rzecz Führera”; dawał raczej pracownikom niższego szczebla pole do interpretowania ogólnych rozkazów, tak aby realizowali cele w zależności od warunków operacyjnych i taktycznych24. Kiedy w 1942 roku oficerowie SS rozpoczęli planowanie i realizację ludobójczego ataku na europejskich Żydów, posłużyli się quasi-wojskowymi koncepcjami. Celem było unicestwienie Żydów w jednej kampanii przy zastosowaniu przytłaczającej siły. Jednak

i tutaj plany udaremniały te same ograniczenia, które jednocześnie hamowały operacje Wehrmachtu: brak zasobów blokował ambicje. Po nieudanej próbie eksterminacji europejskich Żydów „jednym ciosem” Niemcy stanęli w obliczu uników, ukrywania się i oporu. Pomijając kilka wyjątkowych przypadków, Żydzi nigdy już nie okazali się łatwym celem. Ponowna ocena faktów pokazuje, że w 1943 i 1944 roku Niemcy toczyli swoją wojnę przeciwko Żydom w identycznych warunkach, w jakich toczyli walki z aliantami: z zasobami ludzkimi na wyczerpaniu i z niewiarygodnymi sojusznikami; zależni od fanatycznych, lecz nieobliczalnych oddziałów pomocniczych, które kierowały się raczej chęcią rabunku niż ideologicznym pokrewieństwem. Badacze muszą w większym stopniu skupić się na formowaniu żydowskiej samoobrony, w tym organizowaniu ucieczek, budowaniu kryjówek, kamuflażu (czyli „uchodzenia za Aryjczyków”) i zbrojnych konfrontacjach. Jednym z najważniejszych tematów, jaki pojawił się w badaniach od lat dziewięćdziesiątych XX wieku, jest stopień, w jakim rabunek i ekonomiczny wyzysk wzmacniały antyżydowską politykę nazistów, ich sojuszników i kolaborantów. Dla Niemców konfiskaty majątków Żydów stanowiły ważne źródło zasobów dla nienasyconej gospodarki wojennej. Wywłaszczanie Żydów z domów, mebli, wyposażenia, artykułów gospodarstwa domowego i odzieży służyło potrzebom ubogich Niemców i rodzin, które straciły dach nad głową wskutek nalotów. Prowadzone przez państwo kradzieże pomagały opłacać budowę bardziej egalitarnego społeczeństwa, chociaż ograniczającego korzyści materialne do wybrańców rasowych. Później działania te pomagały powstrzymywać niezadowolenie społeczne i kupić łaskawość narodu, mimo niepowodzeń na wojnie. Jednak poszerzając krąg osób korzystających na prześladowaniach i ludobójstwie, ostatnie badania zakwestionowały twierdzenie o „biernych widzach”, świadkach, których wina ograniczała się do grzechu zaniedbania25. Dystrybucja zagrabionych dóbr wśród kolaborantów Niemiec wzmacniała ich przywiązanie do Trzeciej Rzeszy. Zachęcając lokalne społeczności do grabienia swoich żydowskich sąsiadów, Niemcy podstępnie nakłaniali ich do współudziału w prześladowaniach i ludobójstwie. W całej okupowanej Europie Niemcy z powodzeniem zrobili z Żydów „zwierzynę łowną”, cel represji. Wyznaczając cenę za głowy żydowskich uciekinierów i tworząc możliwości wykorzystywania osób ukrywających się, zmienili Żydów w towar, zasób ekonomiczny, z którego mogła czerpać ludność żyjąca w trudnych, niepewnych czasach. To chciwość, nie antysemityzm, skłaniała wiele osób, by układać się z niemieckimi okupantami. Nienawiść do Żydów stała się na równi usprawiedliwieniem grabieży, jak i motywem. Ci, którzy wzbogacili się kosztem Żydów, wspierali antyżydowskie stanowisko bez względu na swe wcześniejsze intencje i odczucia wobec ludności żydowskiej. Stałe nasilanie nastrojów antyżydowskich podczas wojny było bez wątpienia produktem niemieckiej propagandy, ale również konsekwencją zaaranżowanego przez Niemców rabunku. Obawa przed restytucją wpłynęła też na wrogi stosunek wobec Żydów, którzy przeżyli wojnę, ze strony ludzi wyzwalanych spod władzy niemieckiej, ponieważ znajdowali się w posiadaniu skradzionego Żydom majątku. Jeśli się odwróci

tradycyjne narracje, które zapoczątkowały współczesny antysemityzm, ta konkretna sugeruje, że chciwość zrodziła prześladowania. Poszukiwania korzeni nienawiści do Żydów w tradycjach religijnych, kulturze i ideologii pomijają najpotężniejsze i najsilniejsze narzędzie do generowania niechęci: poczucie winy, które towarzyszy nieuczciwie zdobytym korzyściom26. Być może najbardziej przygnębiającym aspektem najnowszych badań jest światło, jakie rzucają na problem gwałtów na Żydówkach i seksualne wykorzystywanie Żydów w gettach i obozach, ukrywających się i uciekających. Wczesne relacje ocalałych szczerze przedstawiają relacje seksualne i problem wykorzystywania. W miarę jednak upływu czasu nad tym aspektem życia Żydów pod władzą niemiecką zaczęła zapadać cisza. W końcu badacze przestali nawet szukać i o to pytać. Powstał mit, że nazistowskie doktryny higieny rasowej, zakaz kontaktów między Żydami a Aryjczykami, zapobiegły masowym gwałtom na Żydówkach. Teraz, dzięki nowemu pokoleniu historyczek, większemu zainteresowaniu relacjami spisanymi bezpośrednio po wojnie i większej świadomości problemu wojennych gwałtów, ta powściągliwość została odrzucona. Najnowsze badania wykazują, że niemieckie zahamowania rasowe w najlepszym razie działały wyrywkowo, a już na pewno nie dotyczyły niemieckich sojuszników w terenie. A czasem i Żydzi polowali na Żydów. Jednak seks nie zawsze był związany z przemocą. Może się wydawać, że rozważania nad seksualnością w kontekście ludobójstwa są w najgorszym możliwym guście, jednak kontakty seksualne za przyzwoleniem obu stron oferowały pocieszenie i ucieczkę od codzienności. Wielu pamiętnikarzy poruszało kwestię własnych romansów lub obserwowało gorączkowe szukanie partnerów przez innych, w najbardziej ponurych okolicznościach. Jak wykaże poniższa praca, dopóki życie trwa, dopóty będą istniały miłość i pożądanie27. Aby uniknąć długich dygresji, zrezygnowałem z omawiania wcześniejszych prac innych historyków oraz oceniania, czy ich spostrzeżenia były pionierskie czy błędne. Jednak w przypisach zamieściłem namiary na źródła oraz wskazałem, gdzie znajdują się znaczące rozbieżności między tymi interpretacjami a moimi własnymi poglądami. Ograniczyłem również egzegezę nazistowskiego procesu decyzyjnego i podsumowałem jedynie powszechnie uznany pogląd na to, dlaczego Żydzi tak bardzo ucierpieli z rąk innych. Materiał źródłowy i literatura są międzynarodowe i obszerne, ale dla ułatwienia ograniczyłem przypisy głównie do tekstów anglojęzycznych. Ta książka dotyczy losu Żydów, nie „innych ofiar” nazistowskich represji politycznych i polityki biologiczno-rasowej. Kilka innych grup doświadczyło społecznego wykluczenia, skazania na obozy koncentracyjne i masowych mordów. Jednak powody prześladowań tych grup mocno różnią się od zamiarów kryjących się za polityką antyżydowską. Mimo iż nazistowska ideologia rasowa dyskredytowała i wskazywała homoseksualistów, Niemców pochodzenia afrykańskiego, osoby poważnie upośledzone fizycznie i psychicznie jako zagrożenie dla siły i czystości narodu, tylko Żydów charakteryzowała jako nieprzejednanego, potężnego, globalnego wroga, którego trzeba zwalczyć, a ostatecznie wyeliminować. Kiedy Hitler wciąż podkreślał swą determinację, aby zapobiec upadkowi Niemiec, podobnemu do tego z 1918 roku, odnosił się do zagrożenia niesionego przez

Żydów, a nie przez inne elementy społeczeństwa28. Praca ma układ chronologiczny i poza fragmentami, w których analizuję konkretne kwestie i tematy, analiza jest wpleciona w narrację. Starałem się pokazać czytelnikowi przypadkowość i chaotyczny przebieg tego, co znamy jako historię, ale co wówczas ludzie przeżywali jako zdumiewającą teraźniejszość i niepewną przyszłość. Aby uchwycić to wrażenie, posłużyłem się listami, dziennikami, raportami i dokumentami z tamtego okresu. Z powojennych materiałów korzystałem oszczędnie, w miarę możliwości skupiłem się na relacjach spisanych niedługo po wydarzeniach. Na koniec słowo o periodyzacji. Historia zaczyna się konwencjonalnie, od 1933 roku, z ogólnym zarysem kariery Hitlera i dziejów poprzedniczek Trzeciej Rzeszy. Kończy się krótkim podsumowaniem dotyczącym okresu od 1945 do 1949 roku. Zdecydowałem się na ten rodzaj zakończenia, zamiast proponować czytelnikom tradycyjny epilog opisujący wyzwolenie obozów i zakończenie wojny w Europie 8 maja 1945 roku, ponieważ według Żydów nie był to kres ich cierpień. Tysiące Żydów zostały uwolnione spod dominacji nazistowskiej prawie rok przed zakończeniem wojny; wśród nich znajdowali się pierwsi kronikarze katastrofy i zbieracze źródeł dotyczących losów Żydów, którzy jeszcze nie wiedzieli, jak i kiedy skończy się wojna. Tysiące Żydów uwolnionych z nazistowskiej niewoli zaraz po klęsce Niemiec jeszcze przez miesiące lub lata nie mogły się cieszyć całkowitą wolnością. Zamiast tego zostali zamknięci w obozach dla dipisów, osób podczas wojny wywiezionych z własnych krajów. Jeszcze przez wiele tygodni po wyrwaniu ich z rąk morderczych nazistowskich strażników nadal tam umierali od ran, chorób, z niedożywienia. Kolejne tysiące, które próbowały się dostać do Palestyny, natrafiły na blokadę Royal Navy, ustanowioną, by nie dopuścić Żydów na terytorium zarządzane przez Wielką Brytanię pod mandatem Ligi Narodów. Znaleźli się w obozach w Athlit koło Hajfy i na Cyprze. W 1947 roku Brytyjczycy przetrzymywali za drutami więcej Żydów niż Niemcy w 1937 roku. Dla Żydów, w przeciwieństwie do armii sojuszniczych oraz narodów europejskich wyzwolonych spod władzy nazistowskiej, koniec wojny nie oznaczał końca śmierci i cierpienia. Dla wielu ocalałych przebywających w obozach dla uchodźców 8 maja 1945 roku wyznaczał początek przełomowego okresu, podczas którego rozpoczęli pracę nad odbudową swojego życia i społeczności, nie mając żadnej pewności, gdzie ostatecznie osiądą. Żydowscy obywatele, którzy mieli dość szczęścia, aby odzyskać wolność we własnym kraju, musieli stoczyć żmudną walkę o zwrot praw, dobytku, majątku, a nawet dzieci, które zostały umieszczone u chrześcijańskich rodzin lub przekazane pod opiekę szkół prowadzonych przez zakonnice. Walka o rekompensaty i zadośćuczynienia toczyła się równolegle ze staraniami o wymierzenie sprawiedliwości nazistowskim zbrodniarzom i ich kolaborantom. Jednak okoliczności polityczne często nie sprzyjały uzyskaniu pełnego lub adekwatnego wyrównania rachunków na drodze sądowej. Pod tym względem Holokaust nie zakończył się z chwilą zamilknięcia dział. Zgrabna konkluzja implikowana przez ten termin w tym samym stopniu wymaga nowego rozpatrzenia, co sugerowana jednolitość doświadczenia, które jego nazbyt swobodne użycie narzuca losowi Żydów29.

1 Daniel Levy i Natan Sznaider, The Holocaust and Memory in Global Age, tłum. Assenka Iksiloff, Philadelphia 2006; The Holocaust – Post-War Battlefields. Genocide as Historical Culture, red. Klas-Göran Karlsson i Ulf Zander, Malmö 2006; Rebecca Clifford, Commemorating the Holocaust. The Dilemmas of Remembrance in France and Italy, Oxford 2013; Britain and the Holocaust, Remembering and Representing War and Genocide, red. Caroline Sharples, Olfa Jensen, London 2013; Andy Pearce, Holocaust Consciousness in Contemporary Britain, London 2014; Larissa Allwork, Holocaust Remembrance Between the National and the Transnational. The Stockholm International Forum and the First Decade of the International Task Force, London 2015. 2 Na temat ważnych, choć zbyt rzadkich, opartych na źródłach ocen tego, co wiedzą nauczyciele i czego uczniowie uczą się w dwóch krajach, które pioniersko wprowadziły „wiedzę o Holocauście”, zob. Holocaust Education and Development Programme, Teaching About the Holocaust in English Secondary Schools, London 2009; Anders Lange, A survey of teachers’ experiences and perceptions in relation to teaching about the Holocaust, Stockholm 2008. Nowsze, jeszcze nieopublikowane badania Holocaust Education and Development Programme (obecnie Centre for Holocaust Education) wykazują, że poziom wiedzy uczniów nauczanych tego tematu pozostaje nierówny. O zagrożeniach płynących z beletrystyki młodzieżowej zob. David Cesarani, Striped Pyjamas, „Literary Review”, maj 2011, www.literaryreview.co.uk/cesarani_10_08.html. Jackie Feldman, Above the death pits, beneath the flag. Youth voyages to Poland and the performance of Israeli national identity, New York 2008; Karen Hadley, Lessons from Auschwitz, „History Today”, wrzesień 2010, s. 4–5, o pracach działającego w Zjednoczonym Królestwie Holocaust Educational Trust. 3 Timothy Snyder, The Holocaust: The ignored reality, „New York Review of Books”, 16 lipca 2009, www.nybooks.com/articles/archives/2009/jul/16/holocaust-the-ignored-reality/, przekonująco przedstawia tę dysproporcję, chociaż jego obszerna analiza i wyjaśnienia, dlaczego tak wielu Żydów zginęło na tym obszarze, zamieszczone w Bloodlands, były bardziej dyskusyjne; zob. Timothy Snyder, Bloodlands. Europe Between Hitler and Stalin, London 2010. 4 Na temat interpretacji świadectw niewiele oferującej w kwestii odkupienia zob. Lawrence Langer, Holocaust Testimonies. The ruins of memory, New Haven 1991. 5 Zob. Gray Zones. Ambiguity and Compromise in the Holocaust and its Aftermath, red. Jonathan Petropoulos i John K. Roth, New York 2005; Sexual Violence Against Jewish Women During the Holocaust, red. Sonia M. Hedgepeth i Rochelle G. Saidel, Waltham 2010. 6 Zob. np. The Holocaust and Local History, red. Thomas Kühne i Tom Lawson, London 2011; Donald Bloxham, The Final Solution. A Genocide, Oxford 2009, s. 1–10. 7 Michael Burleigh, The Third Reich. A History, London 2000; Peter Longerich, Holocaust. The Nazi Persecution and Murder of the Jews, Oxford 2010; Ian Kershaw, Hitler 1889–1936. Hubris, London 1998, oraz Hitler 1936–1945. Nemesis, London 2000; Richard J. Evans, The Coming of the Third Reich, London 2003; The Third Reich in Power 1933–1939, London 2005; The Third Reich at War 1939–1945, London 2008; Saul Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1: The Years of Persecution 1933–1939, London 1997 oraz Nazi Germany and the Jews, t. 2: The Years of Extermination 1939–1945, London 2007; Christopher Browning i Jürgen Matthäus, The Origins of the Final Solution, London 2004. 8 Książki oparte na dwóch nagrodzonych dokumentalnych serialach BBC: Lawrence Rees, The Nazis. A Warning from History, London 1997; Lawrence Rees, Auschwitz. The Nazis and the „Final Solution”, London 2005. Zob. też Wolfgang Benz, The Holocaust, tłum. Jane Sydenham-Kwiet, New York 1995; David Engel, The Holocaust. The Third Reich and the Jews, London 1999; Jeremy Black, The Holocaust, London 2008; Doris Bergen, War & Genocide. A Concise History of the Holocaust, wyd. 2, Lanham 2009; Bloxham, The Final Solution. Wyjątkowa jest jednotomowa praca Debórah Dwork i Roberta Jana van Pelta Holocaust. A History, London 2002. 9 Zob. Years of Persecution, Years of Extermination, Saul Friedländer and the Future of Holocaust Studies, red. Christian Wiese i Paul Betts, London 2010.

10 Dyskusje na ten temat zob. What was the Holocaust oraz Comparisons with other genocides, w: Jehuda Bauer, Rethinking the Holocaust, New Haven 2001, s. 1–13, 39–67; Donald Niewyk i Francis Nicosia, The Columbia Guide to the Holocaust, New York 2000, s. 45–52; Omer Bartov, Antisemitism, the Holocaust and Reinterpretations of National Socialism, w: Murder in Our Midst. The Holocaust, Industrial Killing and Representation, New York 1996, s. 53–70. Ten determinizm językowy nie jest identyczny w innych językach poza angielskim. Jednak słowa Holocaust i Szoa weszły również powszechnie do języków niemieckiego, francuskiego i włoskiego. 11 David Cesarani, The Holocaust. A Teacher’s Guide, London 1998; oświadczenie HMDT jest dostępne na: http://hmd.or.uk/genoicides/holoucaust; Michael André Bernstein, Foregone Conclusions. Against Apocalyptic History, Berkeley 1994. 12 Eberhard Jäckel, Hitler’s World View. A Blueprint for Power, Cambridge 1981, s. 52–61; Philippe Burrin, Hitler and the Jews, London, 1994, s. 17–39; Jeffrey Herf, The Jewish Enemy, Nazi Propaganda During World War II and the Holocaust, Cambridge 2009, s. 3–13. 13 The Final Solution: Origins and Implementation, red. David Cesarani, London 1994, s. 4–14; Ian Kershaw, The Nazi Dictatorship. Problems and Perspectives of Interpretation, London 2000, s. 69–133; Longerich, Holocaust, s. 1–8, 40–61, 70–72, 423–427. Klasycznym opisem chaotycznego rozwoju polityki antyżydowskiej, opublikowanym po raz pierwszy w 1970 roku, pozostaje: Karl A. Schleunes, The Twisted Road to Auschwitz. Nazi Policy Towards German Jews 1933–1939, Urbana 1990. 14 Karl-Heinz Frieser, The Blitzkrieg Legend. The 1940 Campaign in the West, Annapolis 2012; Robert M. Citino, Death of the Wehrmacht. The German Caimpaigns of 1942, Lawrence 2007, s. 3–34; Geoffrey P. Megargee, Inside Hitler’s High Command, Lawrence 2000, s. 323–324. 15 Martin Gilbert, The Holocaust. The Jewish Tragedy, London 1986, s. 154; Michael Marrus, The Shoah and the Second World War: Some Comments on Recent Historiography, w: The Shoah and the War, red. Asher Cohen, Yehoyakim Cochavi, Yoav Gelbereds, New York 1992, s. 1–24; Gerhard Weinberg, A World at Arms. A Global History of World War II, Cambridge 1994. Jest to pierwsza praca z historii wojskowości nawiązująca do losu Żydów. Zob. też tego autora: The „Final Solution” and the war in 1943, w: Gerhard Weinberg, Germany, Hitler & World War II, Cambridge 1994, s. 217–244. Podobnie umiejętnie losy Żydów zostały powiązane ze wszystkimi aspektami wojny radziecko-niemieckiej w: Stephen G. Fritz, Ostkrieg. Hitler’s War of Extermination in the East, Lexington 2011. 16 Zob. części 5–6. 17 Thomas Weber, Hitler’s First War. Adolf Hitler, the Men of the List Regiment, and the First World War, Oxford 2010, s. 229–230, 338; Geoffrey P. Megargee, Inside Hitler’s High Command, s. 65–66. 18 Zob. J. Herf, The Jewish Enemy. 19 Robert M. Citino, The German Way of War: From the Thirty Years War to the Third Reich, Lawrence 2008; Isabel V. Hull, Absolute Destruction. Military Culture and the Practices of War in Imperial Germany, Ithaca 2005. 20 David Stahel, Operation Barbarossa and Germany’s Defeat in the East, Cambridge 2009, s. 33–138; Geoffrey P. Megargee, Inside Hitler’s High Command, s. 87–141. 21 Adam Tooze, The Wages of Destruction: The Making and Breaking of the Nazi Economy, London 2006, s. 513–551; Lizzie Collingham, The Taste of War. World War Two and the Battle for Food, London 2011, s. 30–37, 157–164. 22 Ian Kershaw, Fateful Choices. Ten Decisions that Changed the World 1940–1941, London 2007, s. 382– 470.

23 Ian Kershaw, Working Towards the Führer. Reflections on the Nature of the Hitler Dictatorship, „Contemporary European History” 1993, nr 2, s. 103–118. 24 Robert Citino, The German Way of War, s. 16–17; Michael Wildt, An Uncompromising Generation. The Nazi Leadership of the Reich Main Security Office, Madison 2009, s. 21–36, 72–80. 25 Götz Aly, Hitler’s Beneficiaries. Plunder, Racial War and Nazi Welfare State, New York 2006. 26 Jan Tomasz Gross, Irena Grudzińska-Gross, Golden Harvest. Events at the Periphery of the Holocaust, New York 2012. 27 Sexual Violence Against Jewish Women, s. 1–5; Catherine Merridale, Ivan’s War. Life and Death in the Red Army, 1939–1945, New York 2006; Lessons and Legacies, t. 7: The Holocaust in International Perspective, cz. 3: Gender and Sexual Violence, red. Dagmar Herzog, Evanston 2006, s. 159–215; Mary Louise Roberts, What Soldiers Do. Sex and the American GI in World War II France, Chicago 2013, s. 195–236; Rape in Wartime, red. Raphaelle Branche, Fabrice Virgili, London 2012. 28 O losie „innych ofiar” zob. Michael Burleigh, Death and Deliverance. ‘Euthanasia’ in Germany 1900– 1945, Cambridge 1994; Guenter Lewy, The Nazi Persecution of the Gypsies, Oxford 2000; Social Outsiders in Nazi Germany, red. Robert Gellately, Nathan Stoltzfus, Princeton 2001; Deaf People in Hitler’s Europe, red. Donna F. Ryan, John Schuman, Washington 2002; Clarence Lusane, Hitler’s Black Victims. The Historical Experience of Afro-Germans, European Blacks, Africans, and African Americans in the Nazi Era, London 2003. 29 ‘We Are Here’. New Approaches to Jewish Displaced Persons in Postwar Germany, red. Avinoam J. Patt, Michael Berkowitz, Detroit 2010; Emunah Nachmany Gafny, Dividing Hearts. The Removal of Jewish Children from Gentile Families in Poland in the Immediate Post-Holocaust Years, Jerusalem 2009; Nahum Bogner, At the Mercy of Strangers. The Rescue of Jewish Children with Assumed Identities in Poland, Jerusalem 2009, s. 183–295; Regula Ludi, Reparations for Nazi Victims in Postwar Europe, New York 2010; Atrocities on Trial. Historical Perspectives on the Politics of Prosecuting War Crimes, red. Patricia Heberer, Jürgen Matthäus, Lincoln 2008.

PROLOG

SKĄD WZIĄŁ SIĘ HITLER I NAZIŚCI? Adolf Hitler został zaprzysiężony na kanclerza Niemiec 30 stycznia 1933 roku o 11.30. Krótka uroczystość odbyła się w gabinecie niemieckiego prezydenta, feldmarszałka Paula von Hindenburga, na drugim piętrze Kancelarii Rzeszy. W przeciwieństwie do politycznej odysei, która doprowadziła go do tego punktu, Hitler nie musiał daleko jechać, żeby się tu dostać. Od lutego ubiegłego roku korzystał z luksusów pobliskiego hotelu. Był już dobrze znany berlińczykom i pomimo złej pogody od kilku dni atmosfera oczekiwania przyciągała ludzi w to miejsce. Trzy dni wcześniej kanclerz Kurt von Schleicher podał się do dymisji po zaledwie kilku tygodniach od objęcia urzędu. Zapanowało zamieszanie, nie wiadomo było, kto go zastąpi. Może Franz von Papen, poprzednik, którego pozbawił stanowiska? A może Adolf Hitler, przywódca największej partii w Reichstagu? Hitler był stosunkowo nowy w polityce państwowej i nigdy nie pełnił żadnej ważnej funkcji; faktycznie, jak dotąd nie mógł poszczycić się większymi osiągnięciami. Z pewnością kierował największą frakcją w Reichstagu, ale czy ten przybysz z zewnątrz, jeszcze niedawno marginalna i wyszydzana postać, mógłby objąć stery państwa?30. Rozwój wydarzeń obserwował francuski ambasador André François-Poncet. Hitler „zatrzymał się w hotelu «Kaiserhof», jak zwykle, gdy przebywał w stolicy, kilka kroków od Kancelarii i Pałacu Prezydenckiego. Na placu panował spory tłok, gapie obserwowali krzątaninę za każdym razem, gdy pojawiał się Hitler”. Obserwatorzy nie mogli jednak śledzić osobliwej sekwencji wydarzeń rozgrywających się w apartamencie prezydenckim31. Jeszcze przed Hitlerem Hindenburg zaprzysiągł nowego ministra obrony, Wernera von Blomberga. Pośpiech był wskazany, ponieważ Schleicher łączył kontrolę nad armią ze stanowiskiem kanclerza i nie zrzekł się tej pierwszej funkcji. Krążyły pogłoski, że planował zamach stanu. Hindenburg i jego polityczni doradcy musieli pozbawić go ostatniego zaplecza władzy i sprawić, by nowy rząd miał kontrolę nad siłami zbrojnymi. Hitler przyszedł ostatni, korzystając z tylnego wejścia. Towarzyszyło mu zaledwie dwóch członków jego partii, którzy mieli z nim pracować w rządzie. Inni przyszli ministrowie z różnych partii zjawiali się pojedynczo, gromadzili się w gabinecie na parterze Kancelarii Rzeszy, po czym o 11.15 poszli na górę na spotkanie z prezydentem Hindenburgiem i formalne zaprzysiężenie. Wszystko odbywało się w atmosferze pośpiesznej improwizacji32. W południe specjalne wydania berlińskich gazet podały informację o mianowaniu Hitlera i nowej koalicji rządowej. Wieczorem zwycięzcy przeszli z pochodniami przez centrum Berlina i spotkali się przy Bramie Brandenburskiej, w sercu dzielnicy rządowej. Na początku pojawiły się tysiące funkcjonariuszy milicji NSDAP w brunatnych mundurach – Sturmabteilung (SA, Oddziały Szturmowe). Po nich przyszli członkowie Stahlhelmu (Stalowe Hełmy), popierającej nazistów organizacji paramilitarnej weteranów wojennych.

Przemaszerowali obok pałacu prezydenckiego, gdzie z jednego okna patrzył na nich Hindenburg, a z drugiego Hitler. Patrzył też François-Poncet. „Potężne kolumny otoczone przez orkiestry grające wojskowe melodie w rytm stłumionych uderzeń wielkich bębnów wyłoniły się z głębin Tiergarten i przeszły pod łukiem triumfalnym Bramy Brandenburskiej. Pochodnie, którymi wymachiwali, utworzyły rzekę ognia, rzekę pośpiesznych, niedających się ugasić fal, rzekę przelewającą się władczym rozmachem przez samo serce miasta. Z tych mężczyzn w brązowych koszulach, w wysokich butach, maszerujących w doskonałym porządku, w idealnym rytmie, z melodyjnymi głosami wyśpiewującymi pieśni wojskowe, emanował entuzjazm i dynamizm, i było to niezwykłe”. Tego dnia wydarzenia potoczyły się tak szybko, że nikt nie pomyślał, aby sfilmować paradę. Podobnie jak w przypadku legendarnego marszu na Rzym Mussoliniego, który zainspirował Hitlera do nieudanej próby puczu dziesięć lat wcześniej, następnego dnia trzeba było wszystko ponownie zorganizować z myślą o kamerach kroniki filmowej33. Jednak co oznaczała zmiana rządu? Hitler, przyjmując stanowisko kanclerza, postawił jeden warunek: żeby Hindenburg rozwiązał Reichstag i ogłosił nowe wybory. Miało to wzmocnić NSDAP, która już była największą partią w parlamencie, i dać jej silniejszy mandat. Uznał jednak żądania doradców Hindenburga, aby zachować konserwatywny charakter przyszłego gabinetu i ograniczyć liczbę ministrów z partii nazistowskiej do dwóch. Byli to „starzy bojownicy”, którzy trwali u boku Hitlera od powstania ruchu. Wilhelm Frick objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych Rzeszy, a Hermann Göring został ministrem bez teki, dostał też nominację na ministra spraw wewnętrznych Prus, co oznaczało, że miał kierować siłami policyjnymi największego kraju związkowego. Jednak znajdowali się w stosunku ośmiu do trzech; większość mieli nienazistowscy członkowie rządu. W nagrodę za zorganizowanie upadku Schleichera i doprowadzenie Hitlera do władzy Papen, katolicki konserwatysta, który w 1932 roku zajmował stanowisko kanclerza, został wicekanclerzem. W rządzie znalazły się też inne znajome twarze: minister spraw zagranicznych baron Konstantin von Neurath, minister łączności i transportu Paul von Eltz-Rübenach oraz minister obrony Blomberg. Byli to staroświeccy konserwatyści. Stanowisko ministra handlu i rolnictwa przypadło Alfredowi Hugenbergowi, baronowi prasowemu, przywódcy Niemieckiej Narodowej Partii Ludowej, z którą naziści nawiązali luźny sojusz. Franz Seldte, przywódca Stahlhelmu, przejął odpowiedzialność za Ministerstwo Pracy. Minister sprawiedliwości Franz Günther oraz Lutz Schwerin von Krosigk, minister finansów, również byli tradycyjnymi konserwatystami. Z zewnątrz zatem niewiele się zmieniło, poza tym, że Niemcy miały wreszcie rząd bezpiecznie oparty na dominującej sile w Reichstagu34. Nawet dyplomaci i doświadczeni obserwatorzy polityczni mieli trudności, żeby ocenić, co może wydarzyć się dalej. Lepszą od innych możliwością dokładnej analizy dysponował Leopold Schwarzschild. Od 1922 roku wydawał „Das Tage-Buch”, jedno z najbardziej szanowanych niemieckich czasopism, które mogło się poszczycić całą plejadą politycznych komentatorów oraz gwiazd kultury. Czułe anteny Schwarzschilda uwrażliwiało jeszcze jego własne pochodzenie. Pochodził z rodziny żydowskiej, która mieszkała w landach niemieckich od setek lat i całkowicie się zasymilowała. Schwarzschild studiował nauki

polityczne, ekonomię i historię, następnie podczas Wielkiej Wojny służył w armii niemieckiej. Z zadowoleniem przyjął obalenie cesarza po niemieckiej klęsce i utworzenie Rzeszy Niemieckiej (nazwanej Republiką Weimarską od nazwy miasta, gdzie uchwalono nową konstytucję). W każdym wydaniu swojego magazynu opowiadał się za wartościami uświęconymi w nowej republice: demokracją, równością, wolnością jednostki. A jednak mianowanie zaprzysiężonego wroga demokracji parlamentarnej na kanclerza przyjął raczej z ostrożnością niż obawami. W artykule opublikowanym 4 lutego 1933 roku Schwarzschild zauważył, że przed wstąpieniem na urząd polityczna siła Hitlera przechodziła kryzys. W ostatnich wyborach parlamentarnych, w listopadzie 1932 roku, partia nazistowska straciła dwa miliony głosów. Naziści mogli sobie urządzać triumfalne parady, ale ich zwycięstwo było mitem. Nie zdobyli władzy, została im ona dana. „Hitler był już pokonany, kiedy zostało mu ofiarowane zwycięstwo. To nie marsz na Berlin doprowadził do władzy niemieckiego Mussoliniego, lecz małe matactwo koterii pruskich junkrów i westfalskich przemysłowców”35. Schwarzschild zauważył, że klika doradzająca prezydentowi Hindenburgowi uratowała partię nazistów, „której groziło bankructwo, którą rozdzierały od wewnątrz podziały i bunty i która automatycznie musiałaby się z powrotem stać nieszkodliwą, drobnoburżuazyjną antysemicką partią, gdy tylko wzrost gospodarczy odciągnąłby poparcie tych, których do Hitlera kierowała desperacja”. Uważał, że partia i tak była skazana na porażkę, i przewidywał, że jej lewicujący odłam zbuntuje się przeciwko sojuszowi z konserwatystami. Tymczasem losy demokratów, socjalistów i klas pracujących mogły się odwrócić. W każdym przypadku uważał te elementy za „dostatecznie silne, aby zapobiec skrajnym wybrykom ze strony nowego reżimu”. Gdyby Hitler nie zapewnił jedzenia i pracy masom, szybko zostałby odsunięty od władzy36. Podobne prognozy przekazał do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Londynie brytyjski ambasador sir Horace Rumbold. Do Berlina przyjechał w październiku 1928 roku, w szczytowym momencie wzorcowej kariery dyplomatycznej. Od przełomowych dla partii nazistowskiej wyborów we wrześniu 1930 roku Rumbold przekazywał wnikliwe komunikaty szeroko komentujące program i posunięcia Hitlera. Chociaż darzył pewną sympatią aspiracje narodowych socjalistów i z pewnością podzielał ich niechęć do Żydów, jasno widział ograniczenia ich atrakcyjności. Kiedy w wyborach parlamentarnych w lipcu 1932 roku NSDAP uzyskała 37 procent głosów i zdobyła 230 miejsc w Reichstagu, nie podzielał powszechnego przekonania, że ostateczny sukces jest rychły i nieuchronny. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaraportował, że wydaje się, iż „Hitler wyczerpał już swoje rezerwy”. 27 stycznia 1933 roku Rumbold jadł obiad z Ottonem Meissnerem, szefem sztabu Hindenburga i członkiem „kamaryli”, która doprowadziła do upadku Schleichera. Rumbold przekazał do Londynu pogląd Meissnera, że Hitler „wykazuje oznaki spóźnionego umiarkowania i uświadomił sobie, że jego polityka negacji prowadzi donikąd”. Zamiast zabiegać o pełnię władzy, teraz chciał ją dzielić. Uspokajający wniosek brzmiał, że „rząd Hitlera, który obejmuje grupę ministrów niebędących nazistami, nie będzie w stanie przeprowadzać niebezpiecznych eksperymentów”37.

Georges Simenon, belgijski dziennikarz i autor powieści kryminalnych, trafniej podsumował sytuację. Mieszkał w hotelu Kaiserhof, kiedy relacjonował niemiecki dramat polityczny dla czasopisma „Voilà”. Przynajmniej raz spotkał Hitlera w windzie i często mimowolnie słyszał rozmowy jego świty, jak również polityków przechodzących przez hotelowy hol. Hitler, mówili, to „człowiek Papena… Człowiek Hugenberga… To marionetka”38. Niemieccy Żydzi oceniali „eksperyment Hitlera” po swojemu. „CV-Zeitung”, gazeta Centralverein, głównego stowarzyszenia niemieckich Żydów (ciała reprezentacyjnego, które zajmowało się także bezpieczeństwem Żydów), od dawna miał oko na Hitlera i partię nazistowską. W ostatnim numerze przed mianowaniem Hitlera również zwróciła uwagę na kryzys w jego szeregach. Po objęciu przez Hitlera stanowiska kanclerza gazeta podzieliła powszechną niepewność wobec perspektyw Hitlera. Odniesie „triumf czy zostanie poskromiony”? Czy jego rząd przetrwa dłużej niż jego poprzedników? Fakt, że chodziło o prawowitą władzę, zmuszał Żydów do miarkowania swego sprzeciwu; redaktorzy byli jednak przekonani, że „nikt nie ośmieli się tknąć naszych konstytucyjnych praw”39. „Der Israelit”, gazeta ortodoksyjnych Żydów, wyrażał ostrożny optymizm. Teraz, gdy Hitler znalazł się w rządzie, koalicjanci i prezydent Hindenburg będą go trzymać w szachu. Przewodzenie dużemu państwu samo w sobie zobliguje go do odpowiedzialnego postępowania. Faktycznie dla Żydów gorzej byłoby, gdyby nowy rząd upadł i zaczęłoby się szukanie kozła ofiarnego. Jeśliby się jednak utrzymał, a nie miałby na koncie żadnych osiągnięć, mógłby rozpocząć „pogrom z marszu” dla rozładowania powszechnego niezadowolenia. Wiele zależało zatem od tego, w jaki sposób zachowają się służba cywilna i policja; czy pozostaną wierne dawnym standardom teraz, gdy kierują nimi naziści? Istniało też niebezpieczeństwo, że nowe wybory wzmocnią prawicę, co zagrozi porządkowi konstytucyjnemu i mechanizmom gwarantującym równowagę polityczną. „Dopiero czas pokaże, czy te wątpliwości są uzasadnione”40. Niemieckich syjonistów nie zaniepokoił zwrot wydarzeń. Ich przywódcy, jak na przykład Robert Weltsch, redaktor syjonistycznego tygodnika „Jüdische Rundschau”, stale zwracali uwagę na zagrożenia niesione przez antysemityzm, ponieważ potwierdzał on ich ideologiczne stanowisko, że życie Żydów w diasporze jest nie do obrony. Jednak pomimo zawodowego pesymizmu nawet Weltsch nie potrafił ukryć zdumienia z powodu tego, w jakim kierunku potoczyły się sprawy w Niemczech. „W jedną noc wydarzenia, w których prawdopodobieństwo nikt nie chciał uwierzyć, stały się faktem; Hitler został kanclerzem Rzeszy Niemieckiej”41. Austriacki pisarz i dziennikarz Joseph Roth, chociaż nie był żydowskim nacjonalistą (i często porównywał syjonistów do nazistów), przeczuwał najgorsze. Z hotelowego pokoju w Paryżu napisał do przyjaciela, Stefana Zweiga, znanego pisarza: „Zmierzamy do nowej wojny. Nie dałbym złamanego grosza za nasze perspektywy na przyszłość. Do władzy dorwali się barbarzyńcy. Nie oszukujmy się. Zapanowało piekło”42. Opinii tej nie podzielali Żydzi w Niemczech. Kilka lat później Ernst Marcus, żydowski prawnik, który potem zamieszkał we Wrocławiu, wspominał, że 30 stycznia 1933 roku był

„względnie spokojny. Szerokie kręgi klasy średniej, w tym my i nasi żydowscy przyjaciele, wierzyły, że «nie będzie tak źle»”. Jego żona była tak spokojna, że pojechała na wakacje do Bawarii. W Hamburgu na początku wydawało się, że w sytuacji Żydów nic się nie zmieniło. 6 lutego żydowscy weterani urządzili doroczną uroczystość z udziałem przedstawicieli miejskich i federacyjnych. Bez wątpienia uspokajająco zabrzmiało potępienie przy tej okazji antyżydowskich uprzedzeń przez senatora Curta Platena43. Dla Żydów, jak również dla reszty społeczeństwa, pierwsze miesiące po nastaniu Hitlera stanowiły okres przejściowy. Rząd się zmienił, ale prawie wszystko pozostało takie samo. Z pewnością dochodziło do różnych incydentów i przemocy wobec Żydów, zwykle ze strony band bojówkarzy z SA, błąkających się po ulicach miast i miasteczek i napawających się nowo nabytym legalnym statusem. Jednak tego rodzaju ataki były na porządku dziennym przed 1933 rokiem i teraz, mimo zmiany na stanowisku kanclerza, wciąż pozostawały bezprawne. Podczas gdy kraj skupiał się na kolejnych wyborach, punktowanych przemocą i politycznymi dramatami, Żydzi wkroczyli w „epokę zmierzchu”, w której starali się zrozumieć konsekwencje rozgrywających się wydarzeń i opracować stosowne odpowiedzi. Musieli szybko przemyśleć historię swojej społeczności, tożsamości i ewentualne rozwiązania, jak również ocenić karierę Hitlera i prawdopodobną trajektorię partii nazistowskiej. To, co wydawało się oczywiste kilka miesięcy lub lat później i co zyskało aurę nieuchronności w najbardziej osobistych i historycznych relacjach po 1945 roku, wówczas nie wydawało się takie oczywiste44. 30 Relacja oparta na doskonałej analizie i narracji Henry’ego Ashby Turnera jun., Hitler’s Thirty Days to Power: January 1933, London 1996. 31 André François-Poncet, The Fateful Years. Memoirs of the French Ambassador in Berlin 1931–38, London 1949, s. 47–48. 32 H.A. Turner jun., Hitler’s Thirty Days to Power, s. 155–156. 33 A. François-Poncet, Fateful Years, s. 48. 34 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 305–308. 35 Leopold Schwarzschild, Chronicle of a Downfall. Germany 1929–1939, London 2010, s. VI–VII, 97–99. 36 Chancellor Hitler, 4 lutego 1933, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 97–99. 37 Sir Horace Rumbold do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, 18 sierpnia 1931, 21 sierpnia 1932, 27 stycznia 1933, 3 października 1938 (o Żydach), cyt. za: Martin Gilbert, Sir Horace Rumbold. Portrait of a Diplomat 1869–1941, London 1973, s. 319, 360–361, 366, 368. 38 Georges Simenon, Hitler in the Elevator, w: Travels in the Reich 1933–1945. Foreign Authors Report from Germany, red. Oliver Lubrich, Chicago 2010, s. 34–35. 39 Jürgen Matthäus, Mark Roseman, Jewish Responses to Persecution, t. 1, 1933–1938, Lanham 2011, s. 1– 2. 40 Jewish Responses, t. 1, s. 8–9.

41 Tamże, s. 10–11. 42 Joseph Roth do Stefana Zweiga, luty 1933, w: Joseph Roth. A Life in Letters, red. Michael Hofmann, London 2012, s. 237. 43 Abraham Asher, A Community under Siege. The Jews of Breslau under Nazism, Stanford 2007, s. 65–66; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans of Hamburg, London 2012, s. 52–53, 58–59. 44 S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 14–15; Jürgen Matthäus, Mark Roseman, Introduction, w: Jewish Responses, t. 1, s. XIV–XVI, XXX–XXXVI.

NIEMIECCY ŻYDZI Samoidentyfikująca się żydowska społeczność w Republice Weimarskiej liczyła około 525 tysięcy osób, z czego 100 tysięcy stanowili niedawno przybyli imigranci z Europy Wschodniej, powszechnie (i szyderczo) nazywani Ostjuden. Większość urodzonych w Niemczech Żydów mogła prześledzić swoje pochodzenie kilka stuleci wstecz i nieodłącznie należała już do społeczeństwa niemieckiego. Poza kilkoma wyspami współczesnej ortodoksji praktykowanie judaizmu mocno osłabło. Co rok w grudniu typowa żydowska niemiecka rodzina zapalała świece dla uczczenia święta Chanuka, ale też ustawiała w domu chrześcijańską choinkę. Małżeństwa mieszane zawierało 25 procent mężczyzn i 16 procent kobiet. Dzieci z mieszanych małżeństw prawie zawsze wychowywano na chrześcijan. Na poziomie indywidualnym, czy to członków gmin żydowskich, czy osób tylko luźno z nimi powiązanych, niemieckich Żydów trudno było odróżnić od innych Niemców45. Istniały jednak pewne demograficzne, geograficzne, społeczne i ekonomiczne rozbieżności, które pozwalały żydofobom ich wskazywać. Podczas gdy połowa ludności w Niemczech mieszkała w małych miasteczkach i wsiach, ponad dwie trzecie niemieckich Żydów osiedliły się w miastach. Jedna trzecia społeczności żydowskiej (144 tysiące) skupiała się w Berlinie, gdzie stanowili 4 procent mieszkańców stolicy. W Berlinie, podobnie jak w innych miastach, niektóre dzielnice gęsto zamieszkiwali Żydzi. Często były to najzamożniejsze rejony miasta. Średni dochód gospodarstwa żydowskiego trzykrotnie przewyższał dochody rodziny gojów. Chociaż znacząca część Żydów żyła w biedzie, co poważnie obciążało żydowskie organizacje opiekuńcze i pomniejszało majątek zamożniejszych, większość Żydów należała do dobrze sytuowanej klasy średniej46. Oprócz skupienia geograficznego Żydzi preferowali też wąską grupę zawodów. Trzy czwarte zarabiało na życie w handlu i finansach, w porównaniu do jednej czwartej w przypadku ludności nieżydowskiej. Podczas gdy prawie jedna trzecia Niemców pracowała na ziemi, rolnictwem zajmowało się zaledwie 2 procent Żydów. Jednak to oni przeprowadzali 25 procent sprzedaży hurtowej w sektorze rolniczym. Żydowscy kupcy handlujący zbożem i bydłem stanowili powszechne zjawisko w okręgach wiejskich, na przykład Hesji. Jeszcze liczniej Żydzi pracowali w sektorach włókienniczym i odzieżowym. Należało do nich 40 procent wszystkich przedsiębiorstw włókienniczych i dwie trzecie rynku hurtowej i detalicznej sprzedaży odzieży. Berlińska dzielnica mody była w zasadzie dzielnicą żydowską. Chociaż domy towarowe stanowiły stosunkowo skromną część sektora sprzedaży detalicznej, prawie 80 procent obrotów pochodziło z dużych centrów handlowych, takich jak Hertie, KaDeWe i Wertheim, pałaców handlu detalicznego przy głównych arteriach. Żydzi zdominowali przemysł wydawniczy: dwa domy, Ullstein i Mosse,

dyktowały tempo rozwoju produkcji książek, czasopism i gazet. Nie-Żydzi mogli również spotkać Żydów w kluczowych profesjach specjalistycznych. Żydzi stanowili 11 procent niemieckich lekarzy, 13 procent prokuratorów i 16 procent adwokatów. Jednak te proporcje nie rozkładały się równomiernie w całym kraju. Największe skupiska znajdowały się w dużych miastach, gdzie mieszkała większość Żydów, głównie w Berlinie, Frankfurcie nad Menem, Hamburgu i Wrocławiu47. Najbardziej jednolitą i widoczną częścią żydowskiej populacji byli Ostjuden. Stanowili jedną czwartą Żydów mieszkających w Berlinie i przewyższali liczbowo niemieckich Żydów w Lipsku i Dreźnie. Ostjuden nie mieli obywatelstwa niemieckiego, mówili w jidysz i byli ortodoksyjnie religijni, chociaż ich dzieci szybko asymilowały się w niemieckim społeczeństwie. W przeciwieństwie do niemieckich Żydów można było ich spotkać w podupadłych dzielnicach śródmieścia, jak w Scheunenviertel w Berlinie. Większość pracowała na własny rachunek w rzemiośle lub fizycznie. Ironią losu sukces domów towarowych zadziałał na niekorzyść żydowskich drobnych kupców, szewców i krawców. Mocno uderzył w nich Wielki Kryzys i często musieli korzystać z pomocy żydowskich organizacji dobroczynnych. To jeszcze bardziej poróżniło ich z niemieckimi Żydami, którzy obwiniali ich o wzrost nastrojów antyżydowskich. W następstwie Wielkiej Wojny niemieckie władze federalne i związkowe próbowały powstrzymać napływ do kraju Żydów zza wschodniej granicy. Od 1918 do 1921 roku władze pruskie zatrzymały i deportowały około czterech tysięcy nielegalnych żydowskich imigrantów. Podjęte środki stanowiły kontynuację praktyk o długiej tradycji, aby ograniczyć niechcianą imigrację ze Wschodu, ale po rewolucji w Rosji ataki na Ostjuden stały się jeszcze ostrzejsze. Konserwatywni Niemcy o poglądach nacjonalistycznych od dawna fałszywie oskarżali Żydów ze Wschodu o import zbrodni, nierządu i chorób; teraz do tej listy dorzucono zarażanie poglądami rewolucyjnymi48. Żydzi postawieni w obliczu nazistowskiego antysemityzmu, szczególnie ci aktywni w polityce lub organizacjach walczących z uprzedzeniami, nie mieli większych złudzeń wobec wyzwania, przed jakim stanęli. Najstarsi członkowie społeczności pamiętali jeszcze czasy, kiedy Żydów nie traktowano jak równych obywateli. Max Liebermann, przewodniczący Pruskiej Akademii Sztuk i uznany malarz, urodził się w 1847 roku, rok przed rewolucjami, które zapewniły Żydom prawa obywatelskie w kilku państwach niemieckich. Pełną równość praw zdobyli dopiero po zjednoczeniu Niemiec w 1870 roku. Emancypacja, osiągnięcie obywatelskiej równości, nastąpiła dopiero w sytuacji zagrożenia. Dotkliwy spadek cen w handlu i rolnictwie na początku i w połowie lat siedemdziesiątych XIX wieku wywołał niezadowolenie drobnych niemieckich przedsiębiorców, rzemieślników i rolników. Ich sytuację pogorszyło jeszcze powstanie zorganizowanej klasy robotniczej oraz bazującej na masach Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (Sozialdemokratische Partei Deutschlands, SPD). SPD opowiadała się za twardą doktryną marksistowską, pogłębiała antagonizm między pracownikami a pracodawcami oraz głosiła likwidację własności prywatnej. Dokąd więc mógł się zwrócić „mały człowiek”? W latach osiemdziesiątych XIX wieku grupa politycznych agitatorów z klasy średniej uznała, że mogą zdobyć posłuch

u rolników, sklepikarzy i drobnych wytwórców, jeśli oskarżą żydowskich bankierów o zastój i zaatakują żydowskich pośredników na wsiach. Inni agitatorzy, którzy chcieli odwieść robotników od marksizmu, zachęcali do różnych odmian chrześcijańskiego socjalizmu, co zwykle sprowadzało się do wykorzystywania Żydów jako kozłów ofiarnych odpowiadających za wszystkie dolegliwości ekonomiczne i społeczne49. W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku niektóre jawnie antysemickie stronnictwa odniosły krótkotrwały sukces w wyborach w poszczególnych państwach związkowych, udało im się też wprowadzić przedstawicieli do Reichstagu. Prawicowa Niemiecka Partia Konserwatywna poczuła się tak zaalarmowana, że rzuciła ochłap antysemitom, włączając do programu z 1892 roku uwagę o ograniczeniu „destrukcyjnych wpływów żydowskich na nasze życie narodowe”. To jedynie podniosło poważanie dla antysemitów. W 1893 roku zdobyli w wyborach do Reichstagu 340 tysięcy głosów i uzyskali 16 mandatów. Jednak, chociaż konserwatyści bawili się hasłami antyżydowskimi, potępiali „okrucieństwa”. Państwo niemieckie nigdy nie dało się opanować antyżydowskiemu szaleństwu, które ogarnęło francuskie instytucje podczas sprawy Dreyfusa. Wybory państwowe w 1893 roku były punktem szczytowym ruchu antysemickiego; od tego momentu partie tego nurtu zaczęły się rozpadać i tworzyć na nowo. W 1912 roku przekonały do siebie tylko 130 tysięcy wyborców i zdobyły zaledwie sześć mandatów50. Porażka politycznego antysemityzmu nie oznaczała osłabienia antyżydowskich prześladowań. Jeśli już, to kontrowersje podsycane przez antysemitów uczyniły ludzi bardziej „świadomymi Żydów”. Dla konserwatywnych Niemców, zaniepokojonych gwałtowną urbanizacją i kulturą masową, lekarstwem na wszystko stał się pogląd, że Żydzi, którzy na pierwszy rzut oka w nieproporcjonalnie dużym stopniu na tym korzystali, mają zbyt wielki wpływ na kulturę, społeczeństwo i gospodarkę. Liberałowie dyskredytowali prześladowania religijne i rasizm, ale dokładnie z tych samych powodów okazywali zakłopotanie faktem, że Żydzi nie zawierają małżeństw mieszanych i są przywiązani do swoich „klanowych” zwyczajów. Nacjonaliści uważali Żydów za zatwardziałych cudzoziemców, niezdolnych do szczerej lojalności wobec Rzeszy. Antysemici znani jako völkisch, z powodu wiary w istnienie rasowej odrębności narodu niemieckiego, dowodzili, że Żydzi się nie asymilują i stanowią zagrożenie dla ludności niemieckiej. Jednocześnie przez cały ten czas tradycyjne formy religijnych prześladowań stosowali uczęszczający do kościoła katolicy i protestanci. Uważali Niemcy za państwo chrześcijańskie. A skoro tak, jak Żydzi mogą do niego przynależeć? Socjaldemokraci pogardzali podobnymi przekonaniami i byli najbardziej konsekwentnymi przeciwnikami antysemityzmu, ale i wśród nich niektórzy nie mieli nic przeciwko identyfikowaniu Żydów z kapitalizmem i wyzyskiem klasy pracującej. Nawet kiedy Reichstag okazał się jałowym gruntem dla antysemitów szukających sposobu na cofnięcie emancypacji Żydów oraz na ich prawne odseparowanie, antysemityzm rozprzestrzeniał się jako „norma kulturowa” – wyznacznik postaw rozdzielający Żydów od nie-Żydów51. Skoro jednak w 1933 roku Żydzi pamiętali już ponurą historię prześladowań, dysponowali też inspirującym przykładem obrony. Czterdzieści lat wcześniej niemieccy Żydzi

zorganizowali Centralverein deutscher Staatsbürger jüdischen Glaubens (CV, Główne Stowarzyszenie Niemieckich Obywateli Wiary Żydowskiej), które zajmowało się zwalczaniem kłamstw propagowanych przez antysemitów oraz protestowaniem przeciwko nim podczas kampanii wyborczych. Przez następne dwa dziesięciolecia CV działało dość skutecznie: oskarżało podżegaczy o zniesławienie, wspierało finansowo kandydatów, którzy zobowiązywali się do sprzeciwu wobec antysemityzmu, tworzyło całe tomy materiałów edukacyjnych o judaizmie i życiu Żydów oraz koordynowało działalność przychylnie nastawionych nie-Żydów, którzy wstydzili się uprzedzeń obecnych w społeczeństwie. CV zaszczepiało także poczucie dumy w Żydach oraz niemiecki patriotyzm, dbając o syntezę żydowskiej i niemieckiej tożsamości52. Wybuch wojny w 1914 roku dał niemieckim, patriotycznie nastawionym Żydom okazję do zademonstrowania miłości do ojczyzny. Cesarz ogłosił rozejm w konfliktach wewnętrznych i oświadczył, że Niemcy nie uznają podziałów wyznaniowych. Żydzi zareagowali entuzjastycznie. Liczba Żydów walczących w siłach zbrojnych odpowiadała w przybliżeniu ich odsetkowi w całej populacji. Inni, jak przemysłowiec Walther Rathenau i uczony Fritz Haber, intensywnie wspierali niemiecki wysiłek wojenny. Niestety, kiedy skończyły się sukcesy Niemców na polach bitew, armia zaczęła szukać winnych. W 1916 roku pruskie Ministerstwo Wojny, prawdopodobnie podbechtane przez generałów o poglądach völkisch w najwyższym dowództwie, zażądało prześledzenia liczebności i rang Żydów w wojsku. Wyników spisu, nazwanego Judenzählung (spis Żydów), nigdy nie upubliczniono, jednak zasiał on podejrzenia, że Żydzi uchylali się od obowiązku. Chociaż w walkach zginęło 12 tysięcy Żydów, a tysiące zostało trwale okaleczonych (również proporcjonalnie wobec ich liczby w całej populacji), wojna bardziej podzieliła, niż zjednoczyła, Żydów i nie-Żydów53. 45 Marion Kaplan, Between Dignity and Despair. Jewish Life in Nazi Germany, New York 1998, s. 10–11. 46 M. Kaplan, Between Dignity, s. 10–11; Donald Niewyk, The Jews in Weimar Germany, New Brunswick 2001, s. 16–20. 47 D. Niewyk, The Jews in Weimar, s. 13–16. 48 D. Niewyk, The Jews in Weimar, s. 18–21; Steven Aschheim, Brothers and Strangers. The East European Jew in German and German Jewish Consciousness, 1800–1923, Madison 1999, s. 215–245; Annemarie Sammartino, The Impossible Border. Germany and the East, 1914–1922, New York 2010; Michael Brenner, The Renaissance of Jewish Culture in Weimar Germany, New Haven 1996, s. 33, 51–65. 49 Peter Pulzer, The Rise of Political Anti-semitism in Germany and Austria, London 1988. 50 Richard S. Levy, The Downfall of the Anti-Semitic Political Parties in Imperial Germany, New Haven 1975. 51 Shulamit Volkov, Germans, Jews, and Antisemites. Trials in Emancipation, Cambridge 2006, s. 100–128; Uriel Tal, Christians and Germans in Germany. Religion, Politics and Ideology in the Second Reich, 1870– 1914, London 1975; Donald Niewyck, Solving the „Jewish Problem”. Continuity and change in German antisemitism, 1871–1945, w: Holocaust. Critical Concepts in Historical Studies, red. David Cesarani, t. 1, London 2004, s. 50–90. 52 Ismar Schorsch, Jewish Reactions to German Anti-Semitism, 1870–1914, New York 1972; Judah

Reinharz, Fatherland or Promised Land. The Dilemma of the German Jew, 1893–1914, Ann Arbor 1975; Marjorie Lamberti, Jewish Activism in Imperial Germany. The Struggle for Civic Equality, New Haven 1978. 53 Peter Pulzer, The First World War, w: German-Jewish History in Modern Times, t. 3: Integration in Dispute 1871–1918, red. Michael Meyer, New York 1997, s. 360–384.

KATASTROFALNE SKUTKI WIELKIEJ WOJNY Sposób, w jaki skończyła się wojna, oraz jej następstwa okazały się tragicznym punktem zwrotnym w relacjach między Żydami a gojami. Pomimo znacznych zdobyczy terytorialnych na Wschodzie, niemieckie najwyższe dowództwo nie potrafiło odnieść zdecydowanego zwycięstwa na froncie zachodnim. Wręcz przeciwnie, brytyjska blokada morska doprowadziła do jeszcze większych niedoborów żywności i niepokojów wśród cywilów w Niemczech, a przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny po stronie aliantów zaburzyło równowagę militarną. Do sierpnia 1918 roku armia niemiecka została nieodwracalnie odparta. Morale cywilów zaczęło podupadać, dochodziło do buntów na tle głodowym oraz demonstracji pokojowych. Zamieszkom przewodzili niezależni socjaliści, którzy zerwali z SPD z powodu jej poparcia dla wojny. Kilkoro ich przywódców, w tym Róża Luksemburg, było Żydami. Wśród marynarzy i żołnierzy wybuchały bunty inspirowane rewolucją bolszewicką. Uwadze konserwatystów nie umknął fakt, że wielu czołowych bolszewików miało korzenie żydowskie, a jeden z najważniejszych wśród nich, Lew Trocki, nawoływał do rewolucji w Niemczech. We wrześniu armia poinformowała cesarza, że wojna jest przegrana, ale starania przywódców cywilnych, aby zakończyć konflikt i zachować podwaliny starego porządku, zostały zniweczone przez niepokoje rewolucyjne. Niemcy musiały prosić o pokój i 9 listopada 1918 roku wiceprzewodniczący partii socjalistycznej w Reichstagu, Philipp Scheidemann, ogłosił Niemcy republiką. Wybrano zgromadzenie narodowe, które zebrało się w Weimarze, by uchwalić konstytucję. Jej twórcą był Hugo Preuss, polityk pochodzenia żydowskiego. Monarchiści i wszyscy inni, którzy opłakiwali koniec Cesarstwa Niemieckiego, uznali, że winę za to ponoszą żydowscy wywrotowcy. Pogląd ten chętnie podchwycono w siłach zbrojnych. Niemcy skapitulowały, zanim alianci wkroczyli na ich terytorium, a linia frontu nigdzie nie została przerwana. Według tych, którzy nie akceptowali faktu, że armia przegrała w próbie sił, jedynym wytłumaczeniem klęski była zdrada54. Przez następne tygodnie socjaliści pod kierunkiem nowego kanclerza, Friedricha Eberta, próbowali nie dopuścić do wstrząsów prowadzących do ostateczności. Ebert obiecał armii, że socjaliści powstrzymają rewolucję bolszewicką, jeśli wojsko odda się do dyspozycji nowych republikańskich władz niemieckich. Jego powściągliwość doprowadziła do definitywnego rozbicia lewicy i powstania w grudniu Niemieckiej Partii Komunistycznej. Wiele czołowych postaci nowej partii, w tym Róża Luksemburg, miało żydowskie pochodzenie. Podczas gdy Berlin pogrążył się w chaosie, w Bawarii władzę przejął lewicowy rząd z żydowskim dziennikarzem Kurtem Eisnerem na czele. Skłaniał się coraz bardziej i bardziej na lewo, aż do ogłoszenia powstania republiki rad. Kilku „komisarzy” z Czerwonej Bawarii, w tym Ernst Toller, Gustav Landauer i Eugen Leviné, było Żydami.

Aby wzmocnić rząd federalny, Ebert ze współpracownikami odwołał się nie tylko do armii, ale też do ochotniczych jednostek oficerów i podoficerów, którzy nie mieli możliwości kontynuowania kariery wojskowej w zmniejszonej na czas pokoju armii, a nie potrafili się przystosować do życia w cywilu. Ci rozgoryczeni i zaprawieni w boju ludzie, którzy zapełnili te jednostki, nazywane Freikorpsem, fanatycznie sprzeciwiali się bolszewizmowi i byli zwykle antysemitami. Odpowiadali za falę morderstw, egzekucji i okrutnych kampanii podczas tłumienia niepokojów robotniczych. Walczyli również na wschodniej niemieckiej granicy nad Bałtykiem i przeciwko Polakom. Według żołnierzy z Freikorpsu i wściekłych nacjonalistów, „listopadowi kryminaliści”, którzy zdradzili Niemcy – bolszewicy, Żydzi i Polacy – są ulepieni z tej samej gliny55. Traktat wersalski, przyjęty pod przymusem przez niemieckie Zgromadzenie Narodowe w czerwcu 1919 roku, pozbawił Niemcy części terytorium, w tym Alzacji i Lotaryngii oraz części Górnego Śląska. Niemcy musiały wziąć na siebie winę za rozpętanie Wielkiej Wojny i zobowiązać się do wypłacenia ogromnych reparacji. Upokarzające warunki traktatu wzbudziły wściekłość społeczeństwa i w kolejnych latach każdy niemiecki polityk, czy to z lewicy, czy z prawicy, błagał o jego rewizję. Dla republikanów traktat był przekleństwem. Narodziny demokracji parlamentarnej na zawsze miały się kojarzyć z klęską i hańbą. Wspomnienie chaosu i poczucie wstydu narodowego wywarło piętno na konstytucji uchwalonej w Weimarze, rzuciło cień na ducha demokracji i rozwoju. Republika Weimarska dała żydowskim obywatelom równe prawa i ochronę sądową, ale stały się one tylko celem potępienia skrajnej prawicy i antysemitów56. Lata 1919–1923 były dla Niemców straszne, a niemieccy Żydzi musieli się tak samo jak wszyscy inni borykać z polityczną niestabilnością i gospodarczą zawieruchą. W 1920 roku doszło w Berlinie do próby obalenia rządu przez prawicę i lewicę oraz do powstań robotników w przemysłowym Zagłębiu Ruhry. Przez 1921 rok ciągnęły się inspirowane przez komunistów niepokoje, a ich kulminacją była „akcja marcowa” w Saksonii. Tymczasem rząd prosił się o katastrofę, odmawiając mocarstwom sprzymierzonym wypłat reparacji. Niemiecka gospodarka po prostu nie była w stanie wygenerować żądanych, szczególnie przez Francuzów, sum i w listopadzie 1922 roku rząd ogłosił, że nie uiści należności. W odpowiedzi Francuzi rozpoczęli okupację Zagłębia Ruhry i konfiskatę mienia, które według nich im się należało. Rząd w Berlinie zareagował odezwą do ludności wzywającą do stawienia biernego oporu i zaczął drukować pieniądze, aby opłacić strajkujących robotników. W rezultacie doszło do niekontrolowanej inflacji, która zmieniła oszczędności życia milionów Niemców w bezwartościowy papier. Chociaż niektórzy drobni przedsiębiorcy skorzystali na hiperinflacji, dla zwykłych Niemców to była katastrofa. Wiedzieli, że politycy pozwolili im stać się niewinnymi ofiarami kryzysu finansowego; nigdy nie odzyskali już wiary w tradycyjne wartości, zalety demokracji parlamentarnej, prawo i ład. Ogromne grupy rozgniewanych obywateli zrzeszały się w stowarzyszeniach, które odrzucały republikę. Umacniali w sobie poczucie, że są skrzywdzonym i prześladowanym społeczeństwem, „volkiem”, który ma na pieńku z własnym państwem, a czasem pielęgnowali w sobie mordercze fantazje o zemście57.

Był jednak też odosobniony wymiar doświadczeń Żydów: w tych trudnych latach doszło do rozprzestrzenienia antysemityzmu. Grupy antysemickie przesunęły się z marginesu niemieckiego społeczeństwa do głównego nurtu. Jednym z pierwszych symptomów tego przesunięcia było powstanie w lutym 1919 roku Deutschvölkischer Schutz- und Trutzbund (Niemiecka Nacjonalistyczna Liga Obrony i Ochrony). Zorganizowana jako organizacja skupiająca grupy antysemickie, Liga poświęciła się działaniom na rzecz obalenia Republiki Weimarskiej i zwalczania rzekomych wpływów Żydów, których oskarżała o niemiecką klęskę. W 1923 roku liczba członków organizacji osiągnęła 180 tysięcy, a wówczas Liga została zdelegalizowana przez rząd z powodu nieustannego podburzania do przemocy. Miliony osób wstąpiły do organizacji reprezentujących Niemców, którzy opuścili obszary przekazane mocą traktatu wersalskiego Polsce, lub pomagających im wrócić do ojczyzny. Po milionie członków miały Verein für Deutsche im Ausland i Deutscher Ostbund. W następstwie kampanii organizowanych w imieniu etnicznych Niemców, którzy utknęli w Polsce, organizacje te rozsiewały nienawiść do Żydów ze Wschodu osiadłych w Niemczech. Układ sił w Reichstagu w pierwszych latach republiki odzwierciedlał te tendencje. Deutschnationale Volkspartei (DNVP, Niemiecka Narodowa Partia Ludowa), założona w 1918 roku, połączyła dawne konserwatywne i narodowe partie w opozycji wobec Republiki Weimarskiej. DNVP była bezmyślnie, niesystematycznie antysemicka. W wyborach do Reichstagu w 1924 roku, u szczytu popularności, partia zdobyła 21 procent głosów. Dla tych volkistowskich grup i partii antysemityzm równał się zarówno pogardzie dla Republiki Weimarskiej, jej konstytucji i prawa, jak i niechęci do Żydów. Słowne lub fizyczne ataki na Żydów stały się próbą siły dla tych, którzy stali na straży „listopadowej konstytucji”58. Ku przerażeniu niemieckich Żydów, nienawistne myśli i gwałtowne przemówienia przeszły w fizyczne ataki i morderstwa. Żydowscy politycy stali się ulubionymi celami prawicowych zamachowców. Róża Luksemburg, główna postać Niemieckiej Partii Komunistycznej, Kurt Eisner, premier Bawarii, i, najbardziej wpływowy, Walther Rathenau, minister spraw zagranicznych, padli ofiarami zabójców, którzy w kręgach volkistowskich zostali okrzyknięci bohaterami. Kiedy Freikorps obalił władzę rad w Bawarii, torturował i zabijał żydowskich działaczy, który wpadli w ręce jego członków. W listopadzie 1923 roku, u szczytu hiperinflacji, kiedy bochenek chleba kosztował 200 milionów marek, bunt na tle głodowym przekształcił się w pogrom. Tysiące głodnych, rozdrażnionych berlińczyków napadło na Scheunenviertel, gdzie przez kilka godzin demolowano i grabiono żydowskie sklepy. W innych miastach również doszło do ataków na Ostjuden. Przedstawiciele tej najbardziej widocznej i narażonej na ataki części społeczności żydowskiej stali się „pierwszymi prawdziwymi ofiarami zbrutalizowanego niemieckiego antysemityzmu”59. Następnie, niemal tak niespodziewanie, jak się pojawiła, hiperinflacja znikła. Nowy kanclerz, Gustav Stresemann, skończył z praktyką drukowania pieniędzy dla pokrycia deficytu i wstrzymał dotowanie oporu w Zagłębiu Ruhry. Wprowadził nową walutę, rentenmarkę, o wartości ustalonej w stosunku do dolara, i zamiast próbować udowadniać, że reparacje są nierealne do spłacenia, wznowił negocjacje z aliantami. Rok później

Stresemann, wówczas w randze ministra spraw zagranicznych, uzgodnił praktyczny plan spłat reperacji. W sierpniu 1924 roku koszmar się skończył60. Niemieccy Żydzi nie przyglądali się biernie tym wydarzeniom. Centralverein podjął energiczne działania przeciwko szkalowaniu Żydów, jednego dnia potrafił rozprowadzić 50 tysięcy ulotek i 10 tysięcy broszur. Członkom organizacji serca rosły, kiedy sami żydowscy obywatele angażowali się w obronę dobrego imienia swojej społeczności. Szczególnie aktywnie działali weterani pochodzenia żydowskiego. Reichsbund jüdischer Frontsoldaten (RjF, organizacja żydowskich weteranów) zrzeszała Żydów kombatantów z całego kraju i pracowała nad tym, aby ich poświęcenie w okopach nie zostało zapomniane. Członkowie RjF zaciekle walczyli z podważaniem lojalności Żydów wobec ojczyzny i odnawiali braterskie więzi zadzierzgnięte w wojsku, aby włączyć nie-Żydów do walki z antysemityzmem. Jüdischer Abwehr Dienst (żydowskie służby obronne) zapewniały fizyczne wsparcie w okresach napięć. Podczas zamieszek w Scheunenviertel członkowie Reichsbund jüdischer Frontsoldaten chwycili za broń i patrolowali ulice. Nieco mniej bohatersko przywódcy społeczności zalecali żydowskim obywatelom, aby unikali „prowokowania” ostentacyjnym zachowaniem lub angażowaniem się w polityczny ekstremizm. W przypadku niektórych żydowskich nacjonalistów, jak Max Naumann, ta samodyscyplina przyjęła formę niepowstrzymanej krytyki Ostjuden. „Każdy, kto przybył z «pół-Azji», jest niebezpiecznym gościem”, zaopiniował. Naumann sugerował, że niemieccy Żydzi powinni okazać swoje oddanie niemieckości, żądając wydalenia żydowskich imigrantów61. Zatem w styczniu 1933 roku niemieccy Żydzi nie zachowywali się naiwnie ani nie byli biernymi obserwatorami biegu wydarzeń. Ich oceny „eksperymentu” z Hitlerem nie wynikały wyłącznie z obserwacji tempa ostatnich wydarzeń, krótkowzroczności czy chwilowych złudzeń. Przekonanie, że Hitler został mianowany w momencie słabości i w każdej chwili może upaść, opierało się na wiedzy o trajektorii jego „awansu” i dziwacznej kariery. Umieszczano go w kontekście wcześniejszego rozchwiania politycznego i fal antysemityzmu, ich przypływów i odpływów. Świadomość ta dotyczyła również całej nazistowskiej polityki, nie tylko jej stosunku do Żydów i planów wobec nich. Cóż zatem Niemcy, Żydzi i nie-Żydzi, oraz reszta świata wiedzieli o Adolfie Hitlerze i nazistach? 54 Eberhard Kolb, The Weimar Republic, London 1988, s. 3–21. 55 E. Kolb, The Weimar Republic, s. 35–38; A. Sammartino, The Impossible Border, s. 46–65. 56 E. Kolb, The Weimar Republic, s. 23–33. 57 Peter Fritzsche, Germans into Nazis, Cambridge 1998, s. 93–136; R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 103–112. 58 Michael Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft and the Dynamics of Racial Exclusion. Violence against the Jews in provincial Germany, 1919–1939, New York 2012, s. 20–70. D. Niewyk, The Jews in Weimar, s. 49–53. 59 Richard M. Watt, The Kings Depart. The German Revolution and the Treaty of Versailles 1918–1919,

London 1972, s. 235–236; R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 156–161; M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 53–54; S. Aschheim, Brothers and Strangers, s. 243–245. 60 E. Kolb, The Weimar Republic, s. 57–61, 70–72. 61 D. Niewyk, The Jews in Weimar, s. 84–95; S. Aschheim, Brothers and Strangers, s. 220–223.

KIM BYŁ ADOLF HITLER I CZEGO CHCIAŁ? Adolf Hitler wszedł do polityki pod koniec lat dwudziestych, a znaczącą siłę polityczną zaczął reprezentować we wrześniu 1930 roku. Wcześniej uwagę poświęcali mu tylko studenci nauk politycznych. Żydzi, jak na przykład Alfred Wiener i Hans Reichmann, którzy byli zaangażowani w Centralverein w działalność przeciwko zniesławianiu Żydów, w naturalny sposób monitorowali nazistów i informowali o ich posunięciach. Od chwili powstania NSDAP jej członkowie cieszyli się niesławą z powodu skrajnej nienawiści do Żydów i gotowości do przejścia od przemocy słownej do fizycznej. Jednak większość Żydów, podobnie jak inni Niemcy na obszarach, gdzie partia nazistowska funkcjonowała słabo lub wcale, wiedziała niewiele o jej przywódcy. Większość rzuciła się po informacje dopiero po tym, jak partia zanotowała pierwsze sukcesy parlamentarne w 1930 roku. Skutkiem tego Hitler znalazł się w centrum uwagi publicznej zaledwie dwa lata przed tym, jak został kanclerzem, i w czasie, kiedy postępował z idealnym umiarkowaniem. Używał stonowanej retoryki, wybierał do przemówień pozytywne tematy, a publiczne ataki na Żydów ograniczył do minimum62. Co więcej, Hitler i jego machina propagandowa starannie kontrolowali jego obraz. Kluczowym tekstem Hitlera i wyrazem jego przekonań politycznych było Mein Kampf. W pierwszej części, zasadniczo biograficznej, Hitler przedstawia siebie jako człowieka o skromnym pochodzeniu, który w młodości doświadczył trudów i ubóstwa. Opisuje swoje przebudzenie polityczne, kiedy uświadomił sobie zgubny wpływ socjalizmu i Żydów, oraz podsumowuje wszystko, czego nauczył się w tych latach jako samouk. Hitler stale podkreśla swoją wiarę w znaczenie krwi i rasy w historii ludzkości oraz swe oddanie dla zasad przewodnich darwinizmu społecznego oraz eugeniki. W barwnych opisach lat spędzonych w armii występuje jako zwykły żołnierz frontowy, który doświadczał wszystkich niedogodności i poświęcał się tak samo jak miliony innych. Powtarza powszechne przekonanie, że Niemcy w 1918 roku otrzymały cios w plecy, i obwinia o klęskę Żydów, ale, co bardziej niezwykłe, sugeruje, że gdyby parę tysięcy zginęło od trujących gazów, Niemcy być może nie przegrałyby wojny. Biograficzna część Mein Kampf kończy się wkroczeniem Hitlera do polityki po wojnie i założeniem partii nazistowskiej. Druga część dotyczy historii partii i czołowej roli Hitlera, przeplatanych wyjaśnieniami jego filozofii, aspiracji i praktycznymi uwagami o organizacji, propagandzie i taktyce63. Mein Kampf ukazało się jednak drukiem w latach 1925–1926 (początkowo pierwszą i drugą część wydano osobno). Od tego momentu do stycznia 1933 roku wiele się zmieniło. Wówczas Hitler pozował na bardziej umiarkowanego, niż sugerował jego traktat; na odpowiedzialnego polityka. Miał wątpliwości wobec wydania kolejnego tomu w 1928 roku właśnie dlatego, że uświadomił sobie, że te słowa mogą stać mu się kamieniem u szyi. Tym

sposobem lektura Mein Kampf dała w 1933 roku czytelnikowi pojęcie o tym, kim jest Hitler, oraz o sile jego wrogości wobec Żydów, ale jak wiarygodna książka była jako przewodnik po jego ówczesnym toku myślenia i przyszłych działaniach? W październiku 1930 roku sir Horace Rumbold podsumował nazistowski program jako „dążenie do większych, lepszych, czystszych i mniej skorumpowanych Niemiec”. Jego następca, sir Eric Phipps, wątpił, czy Hitler wytrwa przy poglądach „wyrażonych z tak niewiarygodną brutalnością w tekście spisanym w bawarskim więzieniu dziesięć lat temu”. Obaj uważali, że Hitler zachowuje się konsekwentnie wobec Żydów, chociaż byli też przekonani, że ogólnie stonował poglądy. Dlatego wczesne etapy życia Hitlera i kariery niekoniecznie stanowiły zapowiedź tego, jak postąpi w chwili, gdy znajdzie się u władzy. W każdym przypadku, jak wykazali historycy, Hitler opisany w Mein Kampf i hagiografiach opublikowanych przez partię i jego przyjaciół niezbyt pasował do faktów z jego życia64. Hitler urodził się w 1889 roku w Braunau am Inn, małym miasteczku przy granicy Cesarstwa Austro-Węgierskiego i Cesarstwa Niemieckiego, ale wychował się w Linzu. Jego ojciec, urzędnik celny, zmarł, kiedy Adolf miał 14 lat. Matka wspierała ambicje syna, który chciał zostać artystą; w 1907 roku Adolf próbował bezskutecznie dostać się do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu; w tym roku zmarła też jego matka. Hitler wrócił do Wiednia i pięć lat mieszkał tam jako ubogi, aspirujący artysta. Sprzedawał obrazy żydowskim pośrednikom i według dostępnych źródeł nie miał żadnych zahamowań przed prowadzeniem z nimi interesów. Nie ma również żadnego śladu, żeby wówczas głosił jakieś poglądy antyżydowskie. Nie zachowały się także żadne ślady jego nienawiści do marksizmu65. W 1913 roku przeprowadził się do Monachium, kosmopolitycznego miasta z kwitnącym środowiskiem artystycznym. Przez nieco ponad rok sprzedawał obrazy i obracał się w eleganckim świecie. Wybuch wojny zmienił jego życie. W Wiedniu Hitler stał się zagorzałym niemieckim nacjonalistą. Czytał też wiele popularnej literatury z zakresu darwinizmu społecznego, która wychwalała walkę jako sposób na życie. Według tych traktatów walka między narodami i „rasami” znajdowała swój najwyższy wyraz w wojnie. Walka sprawdzała też, czy jednostka warta jest, by żyć. Natchniony tą ideą Hitler zaciągnął się do 16 Rezerwowego Bawarskiego Pułku Piechoty. Była to kiepska jednostka, złożona z podstarzałych rezerwistów, z których niewielu podzielało entuzjazm Hitlera. Hitler służył jako łącznik, czyli pełnił funkcję wiążącą się ze znacznym ryzykiem. Wykazywał się szczególnym męstwem i został odznaczony Krzyżem Żelaznym drugiej klasy i pierwszej klasy (tym drugim z rekomendacji oficera żydowskiego pochodzenia). Pomimo propagowanego później przez siebie obrazu, Hitler tak naprawdę nie był „chłopakiem” z okopów. Mieszkał w kwaterach sztabowych na tyłach, z dala od linii frontu, i był dość samotny. W październiku 1918 roku na jakiś czas stracił wzrok wskutek brytyjskiego ataku gazem koło Ypres i został ewakuowany do szpitala wojskowego. O kapitulacji Niemiec dowiedział się podczas rekonwalescencji: wiadomość wywołała u niego prawdziwy wstrząs. Ponieważ przebywał w izolacji od zwykłych żołnierzy i ich podupadającego morale, nazbyt chętnie uwierzył w mit, że armia otrzymała „cios w plecy”, że Niemcy upadły przez działalność wywrotową wewnętrznych wrogów66.

Hitler został w armii jeszcze przez dwa lata, stacjonował w Monachium. Nie wykazywał chęci odejścia, nawet kiedy jego jednostka trafiła pod władzę krótkotrwałego reżimu rewolucyjnego w Bawarii. W tym okresie pełnił funkcję agenta terenowego wywiadu wojskowego i zbierał dane na temat grup radykalnych i rebelianckich. Aby usprawnić pracę, przeszedł szkolenie na oficera oświatowego, odbył kursy polityczne na Uniwersytecie Monachijskim i zapoznał się z rozmaitymi wywrotowymi ideologiami. Jego mentorami byli prawicowi oficerowie – skrajni nacjonaliści, którzy byli antymarksistami i antysemitami. Pod ich opieką Hitler w pismach i przemówieniach zaczął atakować Żydów jako „niebezpieczną” rasę, wrogą narodowi niemieckiemu. Armia wysłała go na penetrację prawicowej antysemickiej Niemieckiej Partii Robotników (Deutsche Arbeiterpartei, DAP), a on ostatecznie do niej wstąpił. W lutym 1920 roku uczestniczył w tworzeniu dwudziestopięciopunktowego programu partii i zmianie nazwy na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników (Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei, NSDAP), która miała ją odróżniać od ugrupowań marksistowskich. Dzięki służbie w armii Hitler odkrył w sobie talent oratorski i propagandowy. Umiejętność przyciągania uwagi licznej publiczności w miejskich piwiarniach sprawiła, że zaczął dominować nad towarzyszami partyjnymi. Odszedł z armii, zaczął życie zawodowego agitatora politycznego i obracał się w prawicowym, rasistowskim i nacjonalistycznym środowisku monachijskim, które rozkwitało na goryczy klęski i zamęcie gospodarczym67. Naziści, jak wkrótce wszyscy zaczęli nazywać narodowych socjalistów, stanowili jedną z kilku grup volkistowskich w Bawarii. Jednak Hitlera wyróżniały ekstremizm, energia i umiejętności krasomówcze oraz przekonanie o własnym mesjańskim posłannictwie. W lipcu 1921 roku sformułował Führerprinzip: zasadę, że on sam będzie przewodził partii i decydował o jej polityce. W politycznej podróży prowadziły go doświadczenie zdobyte w okopach i wspomnienie Niemiec zjednoczonych etosem patriotyzmu i poświęcenia. Pod jego kierownictwem partia przybrała charakter paramilitarny. Zyskała własną milicję w październiku 1921 roku, kiedy Ernst Röhm założył Sturmabteilung (SA), aby chronić spotkania nazistów. Te Oddziały Szturmowe wzięły nazwę od niemieckich jednostek szturmowych, które prowadziły ataki na froncie zachodnim. Język przemocy i gotowość do użycia siły odróżniały nazistów od innych grup volkistowskich i przyciągały nowych członków. Rok później Julius Streicher wprowadził do NSDAP swoją grupę volkistowską. Streicher, nauczyciel z Norymbergi, o bogatej wojennej karcie, był patologicznym antysemitą. Założył gazetę „Der Stürmer”, w której promował narodowy socjalizm i rozpowszechniał szczególnie bezwzględną i przesiąkniętą seksualną obsesją nienawiść do Żydów. Na początku 1923 roku liczba członków NSDAP wzrosła z 20 tysięcy do 55 tysięcy. Hitler zgromadził wówczas wokół siebie grupę lojalnych i skutecznych akolitów. Wśród nich znaleźli się Hermann Göring, były as lotnictwa myśliwskiego; Rudolf Hess, weteran z okopów i Freikorpsu; Alfred Rosenberg, etniczny Niemiec z Estonii, który kształcił się na inżyniera, ale miał talent pisarski, oraz Max Amann, poprzednio podoficer dowodzący oddziałem Hitlera w 16 pułku piechoty. Ludzie ci całkowicie wierzyli w jego polityczną wizję i zaoferowali mu praktycznie bezwarunkowe posłuszeństwo; mieli pozostać jego

najbliższymi, najbardziej zaufanymi pomocnikami68. Wyglądało to tak, jakby porwała ich fala wydarzeń. Francuska okupacja Zagłębia Ruhry, hiperinflacja i komunistyczna działalność w kilku niemieckich landach – wszystko to podsycało skrajną prawicę. Monachium stało się siedliskiem antyrepublikańskich spiskowców. Zaalarmowani tym, co uważali za dryf na lewo, bawarscy urzędnicy państwowi zaplanowali obalenie rządu w Berlinie i przywrócenie porządku. Hitler współpracował wówczas z kilkoma grupami volkistowskimi i w październiku 1923 roku wszystko wskazywało na to, że koalicja rządu Bawarii, NSDAP i kilku innych partii pomaszeruje na Berlin, aby znieść demokrację parlamentarną, tak jak rok wcześniej Mussolini pomaszerował na Rzym. Jednak w ostatniej chwili władze bawarskie się wycofały. Hitler, zdecydowany nie tracić rozpędu, liczył, że uda mu się wciągnąć je do akcji, organizując własny przewrót w Monachium. Wykonał ruch nocą 8 listopada 1923 roku, ale w tym czasie najwyższe dowództwo w Berlinie zmobilizowało się już przy rządzie centralnym i istniały niewielkie szanse na to, że bawarscy ministrowie zaryzykują ostateczną rozgrywkę. Pomimo tego, że do Hitlera dołączył generał Ludendorff, bohater z czasów Wielkiej Wojny, naziści pozostawali mniej lub bardziej osamotnieni. Niezrażony Hitler następnego dnia rano poprowadził zwolenników pod bawarskie Ministerstwo Obrony, ale kiedy puczyści dotarli na Odeonsplatz w centrum Monachium, policja otworzyła ogień. Kilku nazistów zginęło, Göring został ciężko ranny, a Hitler zwichnął rękę podczas upadku. Pucz upadł, a w ciągu kilku godzin główni inspiratorzy zostali zatrzymani. W lutym 1924 roku Hitler stanął przed sądem razem z Ludendorffem, który aż nazbyt chętnie zgodził się, żeby były kapral wziął na siebie winę za nieudany pucz. Hitler wykorzystał proces, aby wyrazić swoje przekonania umiejętnie i z pasją, czym zdobył sobie sympatię prawicowych sędziów. Został skazany na pięć lat więzienia w twierdzy Landsberg, ale zanim opuścił sąd, jeden z sędziów zasugerował, że wyjdzie wcześniej. Proces uczynił z Hitlera męczennika i bohatera69. Relacje prasowe z procesu zapewniły Hitlerowi uznanie w kręgach prawicowych. Jego centralną pozycję w partii podkreśliły podziały, które rozdarły NSDAP pod jego nieobecność, chociaż skrajna prawica jako całość podupadła w wyniku stabilizacji, która wreszcie zapanowała w Niemczech. Hitler spędził czas w więzieniu na pisaniu i dyktowaniu Mein Kampf Rudolfowi Hessowi, osobistemu asystentowi. W 1925 roku wyszedł na wolność z całkowicie ukształtowaną ideologią i jeszcze silniejszym poczuciem misji, ale władza zdawała się odległym celem. Miał zakaz publicznych wystąpień do 1927 roku, a w niektórych landach niemieckich do 1928 roku. Jednak nie były to stracone lata. Pod koniec lat dwudziestych partia nazistowska udoskonaliła techniki działania i wzmocniła swą atrakcyjność, a to przyciągało w jej szeregi coraz więcej Niemców70. W lutym 1925 roku Hitler wznowił działalność NSDAP. Wycofał się z koncepcji przewrotu i postanowił działać w ramach systemu parlamentarnego. Nie oznaczało to wyrzeczenia się przemocy i odrzucenia chęci obalenia republiki. Antysemityzm stał się trzonem ideologii partii, kluczowym zarówno dla jej wewnętrznej spójności, jak i działań na zewnątrz. Jednak NSDAP nie była zwykłą negatywną siłą. Zapuściła korzenie w lokalnych społecznościach, oferując pomoc ciężko doświadczonym obywatelom. W przeciwieństwie

do parlamentarnych partii prawicy, które coraz bardziej oddalały się od zwykłych ludzi, naziści poświęcali uwagę interesom grup i kwestiom regionalnym. Przede wszystkim proponowali pozytywną wizję społeczną. Hitler obiecywał przywrócenie poczucia jedności i celu, które pobudzało cały naród w latach 1914–1918; odmalowywał przyszłą harmonię społeczną, równość i wzajemny szacunek. Chociaż zawsze mgliście wyrażał się o szczegółach swej polityki, potrafił pobudzić idealizm, szczególnie wśród młodych ludzi oraz grup, które czuły się wykluczone z polityki. Kobiety i nowych głosujących przyciągała do nazistów troska o zwykłych ludzi, chęć zajęcia się losem bezdomnych i bezrobotnych, obciążonych rolników, walczących o utrzymanie się na powierzchni drobnych przedsiębiorców oraz źle opłacanych urzędników. Ponieważ partie lewicy, SPD i KPD, przemawiały językiem klasowym i zagrażały osobom posiadającym majątek, NSDAP zagospodarowała niezadowolenie klasy średniej – oraz sporej liczby niezadowolonych robotników. Naśladowała partie marksistowskie pod względem niezmordowanego poszukiwania nowych członków, nieustannej budowy masowej bazy oraz dyscyplinowania tych, którzy zdecydowali się wejść w jej szeregi71. Partia opierała się na aktywizacji i przemocy. Parady i wiece, z towarzyszeniem sztandarów i orkiestry, pozwalały nazistom na symboliczne zajęcie ulic. W małych miastach i wsiach, szczególnie w ważne dni w kalendarzu nazistowskim i narodowym, bojówkarze z SA i członkowie partii licznie stawiali się i zagarniali przestrzeń publiczną. Jednocześnie, podczas gdy mówcy potępiali „listopadowych zbrodniarzy”, Republikę Weimarską, traktat wersalski, reparacje oraz „Żydów”, którzy odpowiadali za całe to zło – „brunatne koszule” fizycznie podważały konstytucję i prawo. Kiedy skrzywdzili Żyda lub zniszczyli żydowską własność, rzucali wyzwanie republice. Jeśli interweniowała policja, stawiało to siły prawa i porządku po stronie znienawidzonej republiki i niepopularnej mniejszości. Przemoc ilustrowały także bezwzględne kryteria określające, kto jest częścią narodu, a kto nie. Wymuszając identyfikację interesów republiki i ofiar zastraszania, naziści sugerowali, że jedno i drugie stoi w opozycji do prawdziwych Niemców, społeczności rasowo-narodowej, Volksgemeinschaft, dotychczas odsuwanych od władzy72. Mimo to partia wciąż pozostawała „irytującym marginesem”. W wyborach parlamentarnych w 1928 roku naziści dostali tylko 2,6 procent głosów i zdobyli zaledwie 12 mandatów. Liczba członków partii oscylowała w granicach 130 tysięcy. Hitler zyskał nieco cennego rozgłosu i poważania, kiedy połączył siły z Alfredem Hugenbergiem oraz DNVP w sprzeciwie wobec planu Younga, układu w sprawie reparacji, jednak NSDAP była tutaj partnerem niższej rangi. Paramilitarny Stahlhelm stanowił liczniejszą siłę niż SA i chociaż pośrednio wzmacniał przesłanie nazistów, nie miało to widocznych skutków, dopóki popierał DNVP i dochowywał lojalności Hindenburgowi (do którego wyboru na prezydenta republiki przyczynił się w wyborach powszechnych w 1925 roku). W dziesiątą rocznicę uchwalenia konstytucji weimarskiej Leopold Schwarzschild uderzył w uroczysty ton. Nie dało się zaprzeczyć, że 35 procent głosujących nadal wybierało partie dążące do obalenia republiki: „Pojawiły się jednak pożądane oznaki, że pozycja jednostki się wzmacnia, i to bardziej niż gdziekolwiek indziej. Mamy mniej regulacji, mniej zakazów, ale zarazem

większą gwarancję osobistej wolności niż w jakimkolwiek innym kraju na tym wyniszczonym kontynencie”73. 62 Ben Barkow, Alfred Wiener and the Making of the Holocaust Library, London 1997; Jacob Borut, Antisemitism in Tourist Facilities in Weimar Germany, „Yad Vashem Studies” 2000, t. 28, s. 7–50; I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 330–332. 63 Adolf Hitler, Mein Kampf, London 1973; Neil Gregor, How to Read Hitler, London 2005. 64 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 196–198; M. Gilbet, Sir Horace Rumbold, s. 339; Eric Phipps, Our Man In Berlin. The Phipps Diary 1933–1937, red. Gaynor Johnson, London 2008, s. 31. O różnych interpretacjach zob. Ron Rosenbaum, Explaining Hitler. The Search for the Origins of His Evil, New York 1998; John Lukacs, The Hitler of History. Hitler’s Biographers on Trial, London 2000. 65 I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 10–26, 29–60; Brigitte Hamann, Hitler and Vienna, w: The Third Reich Between Vision and Reality. New perspectives on German history, 1918–1945, red. Hans Mommsen, 2001, s. 23–37, pełniejsza wersja w: Brigitte Hamann, Hitler’s Vienna. A Dictator’s Apprenticeship, Oxford 1999. 66 I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 81–105; T. Weber, Hitler’s First War, cz. 1. 67 I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 116–125, 137–165. 68 Tamże, s. 170–179. 69 Tamże, s. 192–193, 200–219. 70 Tamże, s. 224–234. 71 Tamże, s. 262–279; P. Fritzsche, Germans into Nazis, s. 173–181, 186–204; R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 207–226. 72 M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 59–64. 73 I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 302–304, 309–311; P. Fritzsche, Germans into Nazis, s. 161–172; The Weimar Constitution Ten Years On, 10 sierpnia 1929, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 2–5.

WYBOISTA DROGA HITLERA DO WŁADZY W ciągu zaledwie kilku tygodni optymizm przywiądł z powodu krachu na Wall Street. W 1929 roku niemiecka gospodarka i tak przeżywała problemy, była rozchwiana i nie zapewniała dość miejsc pracy, aby sprostać potrzebom rozrastającego się społeczeństwa. Kiedy amerykańskie banki zaczęły się domagać zwrotu pożyczek udzielonych niemieckim instytucjom finansowym i przedsiębiorstwom, wpędziły Niemcy w katastrofalną spiralę deflacyjną. Banki przestały udzielać kredytów i zażądały spłaty zaciągniętych pożyczek; przedsiębiorstwa zareagowały zwolnieniami pracowników i obcięciem pensji. Kiedy nie udało im się w ten sposób uwolnić dostatecznego kapitału, bankrutowały. Kiedy zdolność nabywcza spadła, ucierpiały również przemysł i rolnictwo, zależne od krajowej konsumpcji. Zmniejszyły się przychody z podatków, a wydatki na cele socjalne gwałtownie wzrosły. Państwo oraz rząd federalny i rządy związkowe również musiały przeprowadzić głębokie cięcia, powodując wzrost bezrobocia i redukcję wynagrodzeń w dużym sektorze publicznym74. System polityczny nie potrafił się z tym uporać. W marcu 1930 roku „wielka koalicja” rządowa socjaldemokratów, Niemieckiej Partii Demokratycznej, Niemieckiej Partii Ludowej oraz Niemieckiej Partii Centrum upadła z powodu wzrostu wydatków socjalnych. Teraz ujawniła się słabość konstytucji weimarskiej. Ustawa zasadnicza powierzała znaczną władzę prezydentowi, ale wiekowym Hindenburgiem coraz bardziej manipulowali ludzie z jego otoczenia i blisko z nimi powiązane osoby z dowództwa armii. Za ich sugestią Hindenburg wybrał na kanclerza polityka Katolickiej Partii Centrum, Heinricha Brüninga. Brüning nie miał dużego poparcia w parlamencie. Wiedząc, że nie uda mu się wprowadzić ustaw, które zbilansują budżet, odwołał się do artykułu 48 konstytucji, pozwalającego prezydentowi rządzić dekretami za zgodą Reichstagu. Artykuł 48, w założeniu przepis na nadzwyczajne sytuacje, stał się rutynowym sposobem zarządzania. W lipcu 1930 roku Brüning próbował złamać opozycję partii lewicowych, zwołując wybory. W rezultacie ogłoszone na 14 września wybory okazały się „politycznym trzęsieniem ziemi”. Upadły partie klas średnich, a ogromnie zyskały skrajna lewica i prawica. NSDAP zdobyło 18,3 procent głosów i 107 mandatów. Naziści stanowili teraz drugą pod względem wielkości siłę w parlamencie po socjalistach. Brüning, który sam sobie ściągnął na głowę ten wynik katastrofalnie błędną kalkulacją, został zachowany u władzy przez prezydenta, SPD i Partię Centrum, którzy woleli go od innych kandydatów75. Miesiąc po ogłoszeniu wyników żydowska bywalczyni i felietonistka kolumny plotkarskiej Bella Fromm dostrzegła „powiew paniki w pewnych dzielnicach. Czy powinniśmy wyjechać z Niemiec, poczekać poza krajem i zobaczyć, co się wydarzy?”. Fromm dorastała w zamożnej zasymilowanej rodzinie w Bawarii, ale trudna sytuacja

finansowa zmusiła ją do zajęcia się dziennikarstwem. Jako autorka tekstów dla liberalnej prasy koncernu Ullstein uważała nazistów za „hałaśliwych zbirów”. Niepokoiła się, że konserwatywne gazety potraktowały wyborczy przełom Hitlera z powagą, tym bardziej że przedstawiciele z establishmentu, tacy jak Hjalmar Schacht, prezes Reichsbanku, sugerowali, żeby dać nazistom szansę w rządzie. Fromm prawdopodobnie spisała swój „dziennik” po tym, jak w 1938 roku wyemigrowała z Niemiec do Stanów Zjednoczonych, jednak mimo wszystko udało jej się uchwycić zamęt wywołany nieznaną konfiguracją polityczną76. Naziści odnieśli sukces dzięki inteligentnej i dobrze zorganizowanej kampanii, którą zbudowali na wcześniejszym solidnym, choć niespektakularnym, sukcesie oddolnym i w wyborach lokalnych. Ich przesłanie było proste i atrakcyjne. Demokracja parlamentarna przyniosła tylko konflikty i nieszczęścia; jedynie Hitler może zjednoczyć kraj; tylko NSDAP może powstrzymać komunistów. W najważniejszych przemówieniach Hitler ledwo wspominał o Żydach, chociaż wielu Niemców jego ataki na marksizm, a także jego krytykę nowoczesnego społeczeństwa rozumiało jako zaszyfrowane wzmianki o żydowskich wpływach. Niemcy zaakceptowali antysemityzm bardziej z powodu idealizmu i szczerości, które proponowali naziści, niż jakichkolwiek innych przyczyn77. Faktycznie Hitler ciągle podkreślał, że zdobywa władzę środkami pokojowymi i legalnymi. Starał się zapewnić międzynarodową prasę, że naziści „nie mają nic przeciwko przyzwoitym Żydom”. Z drugiej strony jego protegowani nie zważali na te taktyczne deklaracje. W dniu pierwszego posiedzenia nowego parlamentu, 13 października, bandy nazistów zdemolowały domy towarowe Wertheim i Teitz w Berlinie i zaatakowały żydowskie sklepy przy Kurfürstendamm, głównej ulicy handlowej w centrum miasta. Rozentuzjazmowani naziści rozpanoszyli się w miastach i we wsiach w całych Niemczech, podkreślając swoją obecność sztandarami, flagami i paradami. Gdziekolwiek zdobyli przyczółek, tam podburzali miejscową ludność, żeby przestała kupować w żydowskich sklepach i prowadzić interesy z Żydami. W wigilię żydowskiego Nowego Roku, 12 września 1931 roku, tysiąc bojówkarzy SA ponownie grasowało na Kurfürstendamm i atakowało każdego, kto wyglądał na Żyda. Do podobnych aktów przemocy doszło w Norymberdze i Würzburgu. Policja nie mogła poradzić sobie ze zorganizowaną przemocą na taką skalę78. W 1931 roku Brüning prowadził niebezpieczną grę. Próbował wykorzystać kryzys gospodarczy, by wymusić na Brytyjczykach, Francuzach i Amerykanach anulowanie lub przynajmniej zmniejszenie reparacji. Groźba zawieszenia spłaty długu zagranicznego jeszcze bardziej nasiliła odpływ kapitału z Niemiec. Chociaż Brüningowi w końcu udało się doprowadzić do zawieszenia wypłat reparacji, nie poprawiło to katastrofalnej sytuacji: bezrobocie nadal rosło. Pod koniec roku jedna piąta osób w wieku produkcyjnym nie miała zatrudnienia. W samym Berlinie było 600 tysięcy osób bez pracy79. Partia nazistowska stała się teraz „partią niezadowolonych” i zapewniała sobie coraz większe poparcie w wyborach państwowych. Politycy głównego nurtu i postacie z kręgów przedsiębiorców i przemysłowców, ludzie w rodzaju Hjalmara Schachta oraz magnata stalowego Fritza Thyssena, dopraszali się o spotkania z Hitlerem, żeby wysondować, jak poważny jest w „socjalistycznych” elementach programu partyjnego. Na początku 1932 roku

Fromm zauważyła, że „społeczeństwo zaczyna się powoli przyzwyczajać do niegdyś plebejskiego ruchu narodowosocjalistycznego. Ludzie z wyższej warstwy zwracają się ku Hitlerowi”. Jednak marsz nazistów do władzy nie przebiegał gładko. Rozrastające się szeregi SA z niecierpliwością oczekiwały przejęcia władzy. Hitler musiał wymienić dowództwo oddziałów i wezwał Ernsta Röhma (który wyjechał do Ameryki Południowej, gdzie był instruktorem armii boliwijskiej), żeby zaprowadził w nich porządek. Musiał również uporać się ze skandalem: jego kochanka Geli Raubal, jednocześnie córka jego przyrodniej siostry, popełniła samobójstwo w jego monachijskim mieszkaniu80. Chcąc utrzymać polityczny rozpęd, Hitler i jego doradcy zastanawiali się, czy powinien on wystąpić jako kontrkandydat Hindenburga, którego kadencja zmierzała ku końcowi. Istniało niebezpieczeństwo, że wówczas Hitler zostanie uznany za antypatriotę, pomijając drobny szczegół, że nie miał wówczas nawet niemieckiego obywatelstwa. Aby mu je zapewnić, urzędnicy NSDAP w Braunschweigu mianowali go radcą rządowym, z czym wiązało się otrzymanie obywatelstwa. W marcu 1932 roku Hitler wystartował w kolejnych wyborach, jako młoda alternatywa dla szanowanego feldmarszałka81. Kampanię błyskotliwie przeprowadził Joseph Goebbels, dziennikarz, którego Hitler w 1926 roku wyznaczył na przewodniczącego partii w Berlinie. Goebbels pochodził ze skromnej katolickiej rodziny z Nadrenii i skończył uniwersytet dzięki pomocy katolickich organizacji dobroczynnych. Z powodu deformacji prawej stopy nie walczył na wojnie, ale był wojowniczym intelektualistą o agresywnym światopoglądzie. W młodości przyciągnęły go konserwatywne idee volkistowskie, które przyprawił nienawiścią do kapitalizmu i bogatego mieszczaństwa. Hitlera odkrył, kiedy relacjonował dla gazety przebieg procesu po puczu – i zaczął go uważać za mesjasza. Goebbels zaczął pisać do prasy volkistowskiej i w 1925 roku opublikował Das kleine ABC des Nationalsozialisten (Mały poradnik narodowego socjalisty). Wkrótce stał się jednym z najskuteczniejszych mówców i propagandystów partii. Przez jakiś czas rozwój kariery utrudniały mu związki z lewicującym skrzydłem narodowych socjalistów, ale kiedy Goebbels się od nich odciął, Hitler skierował go do Berlina z misją pozyskania klasy pracującej stolicy. Goebbels doskonale nadawał się do tego zadania i przez następne lata doskonalił swoje techniki propagandowe. Grał na poświęceniu i spłacaniu długów, sięgał po ceremoniały i wymyślone przez siebie rytuały, wykorzystywał możliwości oferowane przez nowoczesne środki masowego przekazu. Szczególnie upodobał sobie film i radio. Jego geniusz robienia rozgłosu idealnie zgrał się z przystąpieniem Hitlera w 1932 roku do walki o władzę82. W pierwszej turze Hitler zdobył 30,1 procent głosów wobec 49,6 procent dla Hindenburga i tym samym uzyskał drugi wynik. Aby podkreślić młodość i dynamizm Hitlera, Goebbels, wówczas szef propagandy partii, zorganizował dla Hitlera objazd miast połączony z masowymi wiecami. Od 22 marca do 9 kwietnia przywódca przemówił dwadzieścia trzy razy przed licznie zgromadzoną publicznością w dwudziestu jeden miejscach i dotarł ze swoim przesłaniem do miliona osób. Jeszcze więcej ludzi obejrzało kroniki filmowe o „Hitlerze w Niemczech”. W rezultacie Hindenburg zdobył w drugiej turze 52 procent głosów, a Hitler podwyższył wynik do 36,8 procent. Wiekowy prezydent stał się ostatnią

opoką dla obrońców Republiki Weimarskiej, a Hitler dążył do przeciągnięcia na swoją stronę całego elektoratu volkistowsko-nacjonalistycznego83. Mimo wszystko Żydzi i zwolennicy republiki nie dostrzegali żadnych powodów do niepokoju. Schwarzschild wręcz dowodził, że trzeba „pozwolić mu działać”, uzasadniając to tym, że im dłużej Hitler będzie trzymany z daleka od władzy, tym bardziej jego zwolennicy będą się mobilizować, aż wreszcie naziści dostaną dość głosów, aby utworzyć samodzielny rząd. Ponieważ stan gospodarki ciągle się pogarszał, oddanie władzy nazistom miało sens, gdy poparcie dla nich wahało się poniżej 40 procent. Najważniejsze jest to, dodał Schwarzschild, że „dopóki funkcjonuje mechanizm demokratyczny, nawet maksymalne rozprzestrzenienie hitleryzmu zawsze pozostanie ograniczone, to znaczy, że najmniejszy prąd przeciwny zepchnie go z powrotem do mniejszości”. W kwietniu 1932 roku taka argumentacja wydawała się całkowicie wiarygodna: „Pozwólmy mu rządzić, ale pod warunkiem, że żadne zmiany nie dotkną ram konstytucyjnych”84. Gdy tylko skończył się wyścig o fotel prezydencki, ruszyła kampania okołowyborcza do związkowych zgromadzeń ustawodawczych. Aby powstrzymać przemoc, która teraz już rutynowo towarzyszyła wyborom, oraz zablokować narodowych socjalistów, Carl Severing, pruski minister spraw wewnętrznych, zorganizował naloty na siedziby partii, a Wilhelm Groener, minister spraw wewnętrznych, zdelegalizował SA i SS. Próba zwalczenia zagrożenia nastąpiła za późno. Naziści zdobyli 36 procent głosów w Prusach, 32 procent w Bawarii i spektakularne 40 procent w Anhalt. Uzyskali prawo do sformowania administracji w Oldenburgu, Meklemburgii-Schwerinie oraz Turyngii. W takich okolicznościach niezwykle trudno było traktować ich jak pariasów. Jednak opór wobec nazizmu był również podkopywany od wewnątrz85. W tym samym czasie, kiedy Brüning zaostrzył kurs wobec nazistów, Kurt von Schleicher, były oficer sztabu generalnego, który kierował biurem łącznikowym między armią a kancelarią Hindenburga, zaczął rozważać sposoby wciągnięcia nazistów do rządu. Opowiedział się za Franzem von Papenem, starym przyjacielem, byłym dyplomatą i politykiem katolickim, który otworzyłby administrację przed narodowymi socjalistami. Następnie przekonał ludzi z kręgu prezydenta, że plan jest wykonalny. 30 maja 1932 roku Brüning, niezdolny do zapewnienia sobie rządzącej większości w Reichstagu oraz opuszczony przez Hindenburga, podał się do dymisji86. Schleicher omówił zmiany na kilku tajnych spotkaniach z Hitlerem i jego doradcami. W zamian za podporządkowanie się Hitler i Goebbels zażądali cofnięcia delegalizacji SA i SS oraz ogłoszenia nowych wyborów parlamentarnych. Byli przekonani, że jeśli uda im się poprawić wynik w wyborach, będą mogli zażądać prawa do sformowania własnego rządu. Plan Schleichera nie wypalił. Papen został kanclerzem i zaczął kompletować gabinet, ale rozwiązanie parlamentu oraz ogłoszenie wyborów wyzwoliło nową falę przemocy. SA i SS mogły wrócić na ulice i wznowić walkę z milicją SPD oraz komunistami. Tylko jednego dnia w Altonie, mieście portowym na północy, zginęło osiemnaście osób. Mimo chaosu Papen i Schleicher nie przerwali prób utworzenia prawicowego rządu. 20 lipca 1932 roku zdymisjonowali rząd SPD w Prusach i wyznaczyli w jego miejsce komisarzy. Dziesięć dni

później wybory dały NSDAP 37,4 procent głosów i 230 miejsc w Reichstagu87. W ramach swojego wielkiego manewru Schleicher, wówczas minister armii, spotkał się z Hitlerem, aby nakłonić go, by dołączył do rządu Papena. Jednak mając 230 posłów w Reichstagu, Hitler ośmielił się zażądać kanclerstwa. Schleicher był gotów to przełknąć, ale Hindenburg odmówił nawet rozważenia myśli o „czeskim kapralu” na stanowisku kanclerza. 13 sierpnia Hindenburg spotkał się prywatnie z Hitlerem i poprosił go, by dołączył do rządu jako młodszy wspólnik. Hitler odmówił i zażądał „pełni władzy”; Hindenburg okazał się równie nieustępliwy, więc rozmowy zakończono. Pałac prezydencki wydał następnie oświadczenie sugerujące, że Hitler jest głodny władzy i stawia partię ponad państwem. Odmowa postawiła nazistów w złym świetle i rzeczywiście znaleźli się w trudnym położeniu. W wyniku kosztownych kampanii wyborczych partii brakowało pieniędzy, aktywiści byli zmęczeni, a SA straciło cierpliwość do demokratycznej drogi do władzy. W przywództwie NSDAP rozbrzmiewały pomruki niezadowolenia. Po raz pierwszy naziści dostali mniej głosów w wyborach lokalnych. Tymczasem Schleicher i Papen planowali rozwiązać Reichstag, przełożyć wybory do czasu, aż będą mogli zapewnić sobie korzystny wynik, i rządzić dekretami jako „gabinet prezydencki”. Jednak podczas chaotycznego posiedzenia Reichstagu Papen został zmuszony do rozwiązania parlamentu, nie uzyskawszy zwłoki. Wybory miały niewielką szansę na przełamanie pata, a potencjalnie mogły przynieść katastrofę pozbawionej gotówki, umęczonej NSDAP. W głosowaniu z 6 listopada 1932 roku naziści stracili 2 miliony głosów, 34 mandaty w Reichstagu i odnotowali spadek poparcia do 33,1 procent. Wiele osób uznało, że republika została uratowana88. Zamiast tego – wskutek machinacji Papena, Schleichera i koterii skupionej wokół prezydenta – państwo popadło w kolejny kryzys. Po wyborach Papen złożył dymisję, ale Hindenburg poprosił go o powołanie nowego rządu. Prezydent ponownie poprosił Hitlera, żeby współpracował z Papenem, ale ten znowu odmówił – tym razem ku zaniepokojeniu jego świty i rozpaczy zwolenników. Jednak żadna z pozostałych partii także nie była skłonna poprzeć Papena. Schleicher stracił cierpliwość do przyjaciela i przekonał sam siebie, że więcej zdziała z poparciem armii. Przekonał Hindenburga, żeby wycofał poparcie dla kanclerza i zmusił Papena, żeby znowu podał się do dymisji. Następnego dnia, 3 grudnia 1932 roku, Schleicher objął urząd kanclerza. Chociaż brakowało mu bazy parlamentarnej czy partyjnej, miał wizję reżimu autorytarnego, który mógłby zyskać poparcie społeczne poprzez działania na korzyść klasy pracującej. Rozpoczął rozmowy ze związkowcami i po tym, jak Hitler odrzucił jego awanse, zwrócił się do lewego skrzydła NSDAP, kierowanego przez Gregora Strassera. Kiedy Strasser odpowiedział pozytywnie, wydawało się, że partia nazistowska rozpadnie się od środka. Działacze partyjni i zwolennicy mieli dość wojowniczych kampanii, które prowadziły donikąd; nie mogli zrozumieć, dlaczego ich przywódca odrzucił wysokie stanowisko państwowe. Hitler musiał postępować zręcznie, żeby ułagodzić te niepokoje i zmiażdżyć „strasserowców”. Mimo to jego widoki przedstawiały się marnie89. Pod koniec roku Leopold Schwarzschild dostrzegł „przebłysk światła w chmurach”. Uwierzył, że uda się zapobiec przejęciu władzy przez nazistów. Pojawiły się oznaki

gospodarczego ożywienia, a „polityczna fala zmieniła kierunek i straciła na sile”. Obóz nacjonalistów był rozdarty, naziści pokonani, a Schleicher zaczął naprawiać sytuację zwykłych ludzi90. Schwarzschild nie wiedział, że rozgoryczony Papen spiskuje, żeby obalić Schleichera i umieścić na jego miejscu Hitlera. 4 stycznia 1933 roku dwaj mężczyźni spotkali się potajemnie w Kolonii i ustalili, że spróbują dokonać zmiany rządu bez nowych wyborów. Wieści o tajnym zebraniu wyciekły i natychmiast poprawiły pozycję Hitlera. Partia nazistowska dostała nowy bodziec, kiedy zdobyła prawie 40 procent głosów w wyborach w Lippe. Nawet jeśli był to skromny elektorat, a naziści wpakowali w wybory mnóstwo pieniędzy, zwycięstwo sprawiło wrażenie, że ich marsz rozpoczął się na nowo. Sukces dostatecznie wzmocnił Hitlera, by poradził sobie ze sprzeciwem starszyzny partyjnej, która ostrzegała go, że nie może już dłużej grać na przeczekanie. Według wewnętrznego raportu partia mogła stracić dużo poparcia, o ile nie osiągnie zdecydowanego zwycięstwa91. W tym momencie Joachim von Ribbentrop, ustosunkowany handlarz winem z Nadrenii, z rodziny o tradycjach wojskowych i dyplomatycznych, którego również przyciągnęła sprawa Hitlera, zaproponował, że będzie pośredniczył w rozmowach między Hitlerem a Papenem. Podczas gdy Schleicher na próżno starał się wzmocnić swoją pozycję, Hitler negocjował z Papenem kształt nowego gabinetu. Początkowo rozmowy nie szły dobrze, ponieważ Hitler upierał się przy stanowisku kanclerza. Na szczęście dla niego Oskar von Hindenburg, syn prezydenta, nie lubił Schleichera bardziej jeszcze niż wizji rządu z Adolfem Hitlerem na czele. Oskar von Hindenburg i szef sztabu Hindenburga, Otto Meissner, dołączyli do dyskusji i pomogli nakłonić wszystkich, by utworzyć rząd z Hitlerem jako kanclerzem i Papenem jako jego zastępcą – przy założeniu, że prezydent i wicekanclerz będą hamować Hitlera. Kilka dni później Papen przedstawił to rozwiązanie Hindenburgowi. Starzec nadal wzdragał się przed tym rozwiązaniem, ale równie niechętnie był nastawiony do rozpisywania nowych wyborów przez Schleichera, zanim Reichstag zbierze się ponownie i niewątpliwie odrzuci w głosowaniu jego rząd. W akcie rozpaczy Schleicher dał do zrozumienia, że nad sytuacją może zapanować armia, co wywołało widmo wojny domowej. Dzień wcześniej 15 tysięcy bojówkarzy z SA wdarło się do siedziby partii komunistycznej, a stamtąd udało się na wiec i wysłuchało przemówienia Hitlera. Podczas marszu krzyczeli: „Sramy na żydowską republikę… Sramy na wolność”. Sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli i nie było już nawet pewności, czy armia zdoła rozdzielić walczące strony. W końcu Schleicher wyczerpał wszystkie możliwości. 28 stycznia powiadomił gabinet, że poprosi o zgodę na rozwiązanie Reichstagu, odwoła wybory na czas nieokreślony i będzie w tym okresie przejściowym rządził jako „gabinet prezydencki”. Jeśli Hindenburg odmówi, on poda się do dymisji. Chociaż wcześniej Hindenburg godził się na naginanie konstytucji, tym razem postanowił trzymać się zasad i nie przystał na to, by Schleicher ominął legislaturę i rządził dekretami: miał już dość kanclerza, a jego doradcy obawiali się kilku prorobotniczych rozwiązań wprowadzonych przez Schleichera. Jak na ironię, jeden z tych ostatnich projektów masowych robót publicznych, wart 500 milionów reichsmarek, dał w końcu pracę dwóm milionom Niemców, ale już za Hitlera92.

Po rezygnacji Schleichera Papenowi zostało tylko przekonać Hindenburga, aby przełknął Hitlera jako kanclerza, i zbudować nowy rząd w taki sposób, aby zapewnić feldmarszałka, że partia nazistowska nie będzie szaleć. Wizja „frontu nacjonalistycznego” skłoniła Franza Seldtego, przywódcę Stahlhelmu, do poparcia nowego rządu, podczas gdy Papenowi udało się zapewnić lojalność Hugenberga propozycją dwóch ważnych tek ministerialnych dla DNVP. Wybór dwóch konserwatywnych tradycjonalistów, Wernera von Blomberga i Konstantina von Neuratha, odpowiednio na ministra armii i ministra spraw zagranicznych, jeszcze bardziej udobruchał Hindenburga. Hitler poprosił dla siebie tylko o dwie teki. Wilhelm Frick, prawnik i były pracownik służby cywilnej, został ministrem spraw wewnętrznych. Hermann Göring, przewodniczący Reichstagu od lipca 1932 roku, co odzwierciedlało dominację nazistów, dołączył do rządu jako minister bez teki i pruski minister spraw wewnętrznych. Sam Papen objął funkcje komisarza Prus oraz wicekanclerza, co, na papierze, dawało mu silną pozycję. Kiedy konserwatywny pruski arystokrata, który znał Papena, wyraził niepokój wobec wizji Hitlera u władzy, Papen powiedział mu uspokajająco: „Myli się pan. My po prostu go zatrudniliśmy”93. 74 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 232–242. 75 I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 333–335. 76 14 października, 25 grudnia 1930, Bella Fromm, Blood and Banquets. A Berlin Social Diary, London 1942, s. 31, 32–33. O zastrzeżeniach wobec momentu spisania wydarzeń przez Fromm zob. Henry Ashby Turner jun., Two Dubious Third Reich Diaries, „Central European History” 2000, t. 33, nr 3, s. 415–422. 77 P. Fritzsche, Germans into Nazis, s. 208–209. 78 Thomas Friedrich, Hitler’s Berlin. Abused City, London 2012, s. 186–189, 200–201, 236–241; M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 64–66. 79 T. Friedrich, Hitler’s Berlin, s. 242. 80 29 stycznia 1932, B. Fromm, Blood and Banquets, s. 43; I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 340–356. 81 I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 360–365. 82 Toby Thacker, Joseph Goebbels. Life and Death, London 2009, s. 13–28, 36–54, 56–74, 78–98; Peter Longerich, Goebbels. A Biography, London 2015, s. 36–94, 168–174. 83 Anna von der Golz, Hindenburg. Power, Myth and the Rise of the Nazis, Oxford 2009, s. 153–157; T. Friedrich, Hitler’s Berlin, s. 267–272. 84 An Imaginary Speech by Brüning, 20 września 1930, Let him have a go, 30 kwietnia 1932, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 44–51, 69–73. 85 T. Friedrich, Hitler’s Berlin, s. 274–275; R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 272–282. 86 I. Kershaw, Hitler 1889–1936, s. 366–368. 87 Tamże, s. 367–370. 88 Tamże, s. 370–375, 380–391; H.A. Turner jun., Hitler’s Thirty Days to Power, s. 11–13.

89 H.A. Turner jun., Hitler’s Thirty Days to Power, s. 17–29. 90 Twilight, 30 grudnia 1932, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 89–91. 91 H.A. Turner jun., Hitler’s Thirty Days to Power, s. 41–52, 58–68, 74–77. 92 Tamże, s. 70–71, 109–133. 93 Tamże, s. 133–148.

OPINIE I BŁĘDNE SZACUNKI W STYCZNIU 1933 ROKU Ówczesne oceny nazizmu bardzo różniły się między sobą, a rozbieżności te są wiele mówiące. W styczniu 1933 roku nikt nie potrafił dokładnie określić charakteru nowego reżimu, już nie mówiąc o przewidywaniu sytuacji w przyszłości czy o tym, co może przynieść. Oczywiście wielu Żydów miało wówczas pełną świadomość zaciekłego nastawienia nazistów wobec narodu żydowskiego i miało złe przeczucia. Trzy tygodnie przed wejściem nazistów do rządu „Jüdische Rundschau” napisał, że sprawy dla Żydów przybrały zły obrót, podczas gdy Żydzi uspokoili się, kiedy prawicowy rząd z dowódcą armii na czele zdołał utrzymać Hitlera z dala od kanclerstwa. Ale i ta ulga wyparowała pod koniec miesiąca94. Jednak pozostali Żydzi nie widzieli nic złowieszczego w awansie Hitlera. We wrześniu 1930 roku Siegmund Warburg, ustosunkowany i dobrze poinformowany przedstawiciel hamburskiej dynastii bankierów, zapewnił swojego teścia, Szweda, że „teraz, gdy znaleźli się w rządzie, natychmiast staną się, po pierwsze, rozsądniejsi, a po drugie ponownie mniej popularni”. Poza tym istniały precedensy dla ich przemiany: „Nasi socjaldemokraci też byli nieodpowiedzialnymi demagogami, a dziś prawie wszyscy stali się burżujami skłonnymi do kompromisu”. Opinie Warburga nie były odosobnione wśród żydowskiej elity weimarskich Niemiec. Przez cały 1932 rok Rudolf Hilferding, czołowy polityk SPD, Hans Schäffer, dyrektor naczelny koncernu wydawniczego Ullstein, bankier Oscar Wassermann oraz współpracownik Warburga Carl Melchior opowiadali się za tym, aby dać nazistom szansę w rządzie. Podobnie jak Schwarzschild byli przekonani, że u władzy naziści raczej spotulnieją, niż się rozochocą, i bardziej prawdopodobny jest upadek Hitlera niż jego sukces95. Żydzi ci nie byli naiwni ani też nie padli ofiarą myślenia życzeniowego, wynikającego z żałosnego pragnienia zaakceptowania ich jako Niemców. Walther Karsch, nieustraszony przeciwnik faszyzmu, który pisał dla radykalnego tygodnika „Die Weltbühne”, we wrześniu 1930 roku wyraził pogląd, że „każdy, kto uważa, że ci ludzie podejmą teraz poważną próbę wcielenia w życie antysemickich idei, może się uspokoić. Nie ma najmniejszego powodu, żeby występować o paszporty i pakować walizki. Aby odegrać się na Żydach, musieliby zmienić konstytucję. Czy mają potrzebne do tego dwie trzecie większości?”. Według Karscha „antysemityzm jest teraz wyłącznie hasłem reklamowym”96. Obserwowanie wydarzeń z bliska niekoniecznie wpływało na zmianę opinii. Młody Joachim Fest, wychowany w katolickim domu w Berlinie, zdominowanym przez ojca antynazistę, wspominał później, że „kontynuacja znanego zacierała wszelkie wrażenie przełomu”. Curt Riess, dziennikarz pochodzenia żydowskiego, który pracował dla lewicowo-liberalnej gazety, wspominał korektę artykułu ogłaszającego, że Hitler został

kanclerzem, „bez najmniejszego poczucia, bez śladu niepokoju, że może mnie to w jakikolwiek sposób dotknąć”. Jednak kilka tygodni później był już na wygnaniu w Paryżu, a w 1941 roku wyjechał do Nowego Jorku, gdzie publikował liczne antynazistowskie teksty97. Doświadczeni dyplomaci mieli diametralnie sprzeczne opinie na temat Hitlera, oparte na osobistych obserwacjach i sygnałach od znających się na rzeczy Niemców. Sir Horace Rumbold przekazał bez zastrzeżeń do Ministerstwa Spraw Zagranicznych opinię Papena, że „rząd Hitlera złożony w części z ministrów, którzy nie są nazistami, nie będzie w stanie zapoczątkować niebezpiecznych eksperymentów”. Tydzień później powtórzył zdanie niemieckiego ministra spraw zagranicznych, Neuratha, że „eksperyment z Hitlerem należało kiedyś przeprowadzić”. Kiedy Rumbold poznał Hitlera, uznał go za „prostego i bezpretensjonalnego”, chociaż jego słowa i czyny były „bardziej obliczone na przekonanie tłumu niż zmysłu krytycznego”98. Jednak Amerykanin James G. McDonald patrzył na nazistów inaczej. McDonald był wysokim jasnowłosym Amerykaninem ze Środkowego Zachodu, z tytułem doktora nauk politycznych z Harvardu, i zyskał uwagę w Niemczech swoją krytyką propagandowych tekstów alianckich o okrucieństwach podczas Wielkiej Wojny. Od 1919 do 1933 roku był przewodniczącym amerykańskiej organizacji wspierającej Ligę Narodów, która przekształciła się w Foreign Policy Association (FPA, Stowarzyszenie Polityki Zagranicznej). Jesienią 1932 roku przyjechał do Niemiec jako przedstawiciel FPA i poznał Ernsta „Putziego” Hanfstaengla, wykształconego w Ameryce rzecznika prasowego Hitlera. 1 września 1932 roku Hanfstaengl zabrał McDonalda na ważny wiec w berlińskim Sportpalast, na którym Hitler uspokoił swoich zwolenników. Następnego dnia McDonald zjadł obiad z Hanfstaenglem i zapytał go o Hitlera i kwestię żydowską. W raporcie dla FPA napisał: „Jego oczy w tym momencie rozbłysły, zaczęły wyglądać fanatycznie, a on rozpoczął tyradę o Żydach. Uznał, że żaden Żyd nie może być dobrym patriotą w Niemczech”. Według McDonalda „było jasne, że on i, jak podejrzewam, wielu nazistów naprawdę wierzyło w te wszystkie oskarżenia przeciwko Żydom”99. Zwykli Niemcy witali nowy rząd w najprzeróżniejszy sposób, w zależności od orientacji politycznej, przynależności religijnej, miejsca zamieszkania, od tego, czy mieli pracę, czy nie, i rozmaitych innych czynników. Wielu przyjęło narodowy socjalizm z młodzieńczym idealizmem, z tęsknoty za zmianami i raczej z wielką nadzieją niż nienawiścią. Luise Solmitz, gospodyni domowa z Hamburga, wyszła za mąż za weterana wojennego, który przeszedł z judaizmu na protestantyzm. Oboje wykazywali się konserwatyzmem i byli zajadłymi nacjonalistami, którzy popierali DNVP w latach stagnacji partii. We wpisie w dzienniku z 30 stycznia 1933 roku Luise wyraziła przekonanie i optymizm, podobnie jak miliony innych, którzy nie byli nazistami: „Hitler kanclerzem! I jakiż rząd! Rząd, o jakim w lipcu nie śmielibyśmy marzyć. Hitler, Hugenberg, Seldte, Papen!! W każdym z nich pokładam nadzieje dla Niemiec. Energia narodowych socjalistów, niemiecka roztropność, niezależny od partii Stahlhelm oraz niezapomniany Papen […]”100. Melita Maschmann była wśród osób, które tamtego dnia obserwowały wieczorną

nazistowską paradę zwycięstwa w centrum Berlina. Jako piętnastolatka śledziła wydarzenia, które miały przejść do historii, u boku rodziców, pronazistowskich antysemitów. Melita była oczarowana spektaklem i tym, co według niej zwiastował. „Kolumny maszerowały przez kilka godzin. Raz po raz dostrzegaliśmy wśród nich grupy chłopców i dziewcząt niewiele starszych od nas”. W pewnym momencie jakiś widz został zaatakowany, ale to jej nie odstraszyło. „Przerażenie, jakie to we mnie wywołało, było niemal niewyczuwalnie podszyte odurzającą radością […]. Chciałam uciec od mojego dziecinnego, nudnego życia i chciałam dołączyć do tego, co było wielkie i fundamentalne”. Narodowy socjalizm obiecywał, że „ludzie wszystkich klas będą żyć razem jak bracia i siostry”101. Droga Hitlera do władzy wybrukowana była idealizmem, pragnieniem silnego społeczeństwa i miłością do Niemiec. Niektórym Niemcom antysemityzm pomógł zdefiniować państwo i naród poprzez utożsamienie Żydów z wszelkim fałszem, korupcją, obcością i złem. Jednak Hitler nie został kanclerzem Niemiec z powodu antysemityzmu. Z całą pewnością antysemityzm stanowił centrum jego światopoglądu i był zasadniczym elementem dla czołowych działaczy partii nazistowskiej, jednak 30 stycznia 1933 roku nic nie zapowiadało tego, co czekało Żydów w Niemczech. 94 „Jüdische Rundschau”, cyt. za: Jewish Telegraphic Agency, 9 stycznia 1933, w: Monty Noam Penkower, The Swastika’s Darkening Shadow. Voices Before the Holocaust, New York 2013, s. 119–120. 95 Siegmund Warburg do Mauritza Philipsona, 15 i 17 września 1930, cyt. za: Niall Ferguson, High Financier. The Lives and Times of Siegmund Warburg, London 2010, s. 77–78; H.A. Turner jun., Hitler’s Thirty Days to Power, s. 22, 196. 96 Cyt. za: T. Friedrich, Hitler’s Berlin, s. 183. 97 Joachim Fest, Not Me. Memoirs of a German Childhood, London 2012, s. 39; cyt. za: H.A. Turner jun., Hitler’s Thirty Days to Power, s. 158. 98 Sir Horace Rumbold do sir Johna Simona, 27 stycznia, 4 i 10 lutego 1933; w: M. Gilbert, Sir Horace Rumbold, s. 366, 368. 99 1 września 1932, w: Advocate for the Doomed. The Diaries and Papers of James G. McDonald 1932– 1935, red. Richard Breitman i in., Bloomington 2007, s. 13–15. Na temat Hanfstaengla zob. Peter Conradi, Hitler’s Piano Player. The Rise and Fall of Ernst Hanfstaengl, Confidant of Hitler, Ally of FDR, London 2005. 100 J.A.S. Grenville, The Jews and Germans of Hamburg, s. 57. 101 Melita Maschmann, Account Rendered, London 1964, s. 11.

Część pierwsza

PIERWSZY ROK. 1933

PROTEST I BOJKOT Priorytetem Hitlera po wstąpieniu na urząd było spełnienie obietnicy naprawy gospodarki i przywrócenia jedności narodowej. Likwidacja demokracji parlamentarnej stanowiła jednocześnie środek do osiągnięcia tego celu, jak i fundamentalny cel nazistów. Hitler nie robił nic, co wydawało się bezpośrednio istotne dla niemieckich Żydów jako Żydów. Drastyczne ograniczenia praw osobistych i rozbudowa sił policyjnych zdawały się mieć więcej wspólnego z walką polityczną. W tych pierwszych ekscytujących tygodniach nic nie sugerowało, że państwo zagraża teraz niewinnym obywatelom, którzy należą do nieszkodliwej mniejszości religijnej102. Na inauguracyjnym posiedzeniu nowego rządu Hitler uzyskał zgodę na przeprowadzenie wyborów 5 marca 1933 roku. Koalicja potrzebowała bezwzględnej większości, żeby uchwalić zawieszenie rządów parlamentarnych. Kampania wyborcza przebiegała według zwykłego wzoru z marszami, wiecami i wrzaskliwą propagandą. Jak zwykle „agitacja przedwyborcza” prowadziła do przemocy ulicznej. SA i SS wzięły na cel komunistów i socjalistów; lewicowcy się bronili. Wówczas jednak narodowi socjaliści wchodzili w skład rządu, a SPD została zmuszona do ostrożności, żeby nie sprowokować rozprawy. 22 lutego Göring zwerbował 50 tysięcy bojówkarzy z SA, SS i Stahlhelmu jako „policjantów pomocniczych” w Prusach. François-Poncet zauważył zgryźliwie, że rząd „powierzył dbanie o porządek właśnie tym siłom, które porządek zakłócały”103. Notowania w jednostronnej wyborczej rywalizacji mocniej przechyliły szalę, kiedy podpalenie budynku Reichstagu dało rządowi pretekst do jeszcze większego skupienia władzy we własnych rękach. Nocą 27 lutego podpalenia dokonał najprawdopodobniej Marinus van den Lubbe, obłąkany były holenderski komunista. Nie jest jasne, czy naziści byli w incydent zamieszani, ale Göring bez wahania stwierdził, że pożar zapowiada komunistyczny pucz. Na jego rozkaz policja zatrzymała przywódców KPD oraz tysiące szeregowych członków partii. Następnego dnia prezydent Hindenburg wydał dekret o stanie nadzwyczajnym, który zawieszał prawa obywatelskie, zezwalał policji na aresztowania, przeszukiwania domów i konfiskatę majątku bez nakazu. Siły bezpieczeństwa zostały upoważnione do stosowania „aresztu prewencyjnego” w celu zapobieżenia przestępstwom, które obywatele mogli popełnić lub które mogły ich dotknąć. Nie bez powodu nazistowski minister spraw wewnętrznych Wilhelm Frick przemycił do dekretu klauzulę rozciągającą władzę rządu centralnego na poszczególne kraje związkowe, co położyło fundamenty pod bezprecedensową centralizację władzy w Niemczech104. Lewicę ogarnęło przerażenie. Każdy, kto wcześniej sprzeciwiał się nazistom, szczególnie jeśli był Żydem, poczuł się teraz zagrożony. SA urządziło prowizoryczne izby zatrzymań w opuszczonych fabrykach, piwnicach biurowców i nieużywanych koszarach. Miejsca te

formalnie nazwano Konzentrationslager (obóz koncentracyjny). Pozbawione nadzoru regularnych oddziałów policji i organów sądowych stały się synonimem okrucieństwa105. Początkujący angielski pisarz Christopher Isherwood uchwycił nastrój w tygodniach poprzedzających marcowe wybory: „Co wieczór siadywałem w dużej, na wpół pustej kawiarni dla artystów przy Kościele Pamięci, gdzie Żydzi i lewicowi intelektualiści razem pochylali głowy nad marmurowymi stolikami i rozmawiali przyciszonymi, wystraszonymi głosami. Prawie każdego wieczora do kawiarni wpadały oddziały SA […]. Czasem kogoś aresztowali. Pewnego wieczora obecny tam pisarz, Żyd, pobiegł do budki telefonicznej, żeby wezwać policję. Naziści go złapali i zabrali. Nikt nie kiwnął nawet palcem. Dopóki nie poszli, w lokalu panowała cisza jak makiem zasiał”106. Dekapitacja KPD i prześladowania działaczy SPD wyraźnie zaburzyły równowagę szans. Kampania nazistów korzystała również z płynących strumieniami funduszy od przemysłowców i dużych przedsiębiorstw, które chciały znaleźć się po stronie wygrywającej. Pomimo tego zmasowanego wysiłku NSDAP zdołała zwiększyć swój wynik wyborczy jedynie do 43,9 procent. Aby przekroczyć 50-procentowy próg, narodowi socjaliści musieli trwać w koalicji z DNVP Hugenberga. Chociaż było to frustrujące, utrzymanie rządu z konserwatywnymi ministrami miało tę zaletę, że przydawało nazistom poważania. Przywództwo usiłowało wzmocnić to wrażenie ceremonią otwarcia nowego Reichstagu. Uroczystość odbyła się 21 marca w kościele garnizonowym w Poczdamie, o bogatej tradycji cesarskiej. Kroniki filmowe przedstawiały Hitlera w żakiecie u boku prezydenta i członków dawnej rodziny królewskiej. Był przyjemny, słoneczny wiosenny dzień, ale oznaczał upadek demokracji w Niemczech107. Na pierwszym posiedzeniu parlamentu, zorganizowanym w berlińskim gmachu opery Krolla, naziści przeforsowali Emächtigungsgesetz, ustawę o pełnomocnictwach, która pozwalała rządowi wydawać rozporządzenia z mocą ustawy bez zatwierdzenia Reichstagu czy prezydenta. Dwie trzecie głosów, potrzebne do zmiany konstytucji, udało się uzyskać przez wykluczenie delegatów KPD oraz wywarcie nacisku na Katolicką Partię Centrum. Nie ugięło się tylko 94 posłów socjalistycznych. Leopold Schwarzschild był zdumiony szybkością i łatwością, z jaką narodowi socjaliści usunęli konstytucyjne zabezpieczenia chroniące prawa obywateli. Gdy narodowosocjalistyczne tsunami zmiotło burmistrzów, lokalnych urzędników, komisarzy policji i wszelkich urzędników nieprzychylnych „rewolucji narodowej”, zauważył: „Historia jest brutalnie beznamiętna”108. Podczas kampanii wyborczej przemoc SA kierowała się przeciw oponentom politycznym. Następnie działacze partyjni zwrócili się przeciwko Żydom. Od początku marca przez kraj przetoczyła się lawina lokalnych bojkotów. Nielegalnym pikietom i oznaczaniu żydowskich sklepików i domów towarowych często towarzyszyły akty bandytyzmu, szczególnie w przypadku protestów właścicieli. Incydenty te nie były centralnie planowane i koordynowane, brały się z doprowadzonej do perfekcji nazistowskiej praktyki zastraszania, żeby wbić klin między Żydów i nie-Żydów przez pokazanie, kto jest bezpiecznym przedstawicielem Volksgemeinschaft, a kto bezradnym outsiderem. Ale podczas gdy przed 1933 rokiem przemoc wobec Żydów i stygmatyzacja oznaczały atak na prawo i republikę,

fakt, że obecnie prawo ustanawiano w imieniu Adolfa Hitlera, stworzył nieprzewidziane komplikacje. Nieliczenie się z państwem, kiedy było tworem „listopadowych zbrodniarzy”, to jedno, ale co innego, gdy chodziło o „rewolucję narodową”. Wiele krajów związkowych i samorządów miejskich oraz prywatnych organizacji również podjęło pewne kroki przeciwko Żydom, co jeszcze bardziej zaciemniło obraz. Często wskazywano, że te środki są reakcją na „spontaniczny” i „powszechny” gniew wymierzony w społeczność żydowską. Bojówkarze z SA, którzy inicjowali tego rodzaju „samooczyszczające” akcje, poczuli się wówczas upoważnieni do szukania nowych celów. W kilka dni po uzyskaniu legalizacji i sankcji konstytucyjnej nazistowscy przywódcy zaczęli nakręcać spiralę dyskryminacji i przemocy. Doprowadziło to do tarć między partyjnymi działaczami a policją i groziło podkopaniem autorytetu nowego reżimu jako strażnika prawa i porządku, zepsuciem jego wizerunku odpowiedzialnych polityków i wywołaniem ostrego sprzeciwu narodowego109. W Berlinie następnego dnia po wyborach bojówkarze z SA przeszli Kurfürstendamm i napadali na każdego, kto według nich wyglądał na Żyda. Korespondent „Manchester Guardian” napisał, że „«brunatne koszule» biły Żydów, dopóki głowy i twarze ofiar nie spłynęły krwią. Wielu upadało bezradnie i leżało na ulicy, aż w końcu znajomi lub przechodnie zawieźli ich do szpitala”. 7 marca w centrum Królewca została podpalona stara synagoga, a dwa dni później ten sam los spotkał żydowskie sklepy. Prusy Wschodnie wkrótce zaczęły słynąć ze stałej i wszechobecnej aktywności antyżydowskiej. W Goleniowie obok Szczecina właściciel domu towarowego poskarżył się burmistrzowi, kiedy oddział szturmowy przeprowadził demonstrację pod jego własnością. Burmistrz w pierwszej chwili poradził mu zamknąć interes, ale kiedy właściciel odmówił, wysłał policję, żeby przywróciła porządek. Nocą SA wróciło i zniszczyło fasadę sklepu110. 11 marca oddziały szturmowe napadły na żydowskie domy towarowe i sklepy w centrum Wrocławia i zmusiły właścicieli do ich zamknięcia. Oddział SA wdarł się do budynku sądu i zmusił żydowskich prawników i sędziów do zawieszenia działalności. Niepokoje trwały do czasu, gdy wkroczyła policja i siłą przywróciła porządek. Oblężenie budynku sądu trwało przez trzy dni i skończyło się dopiero, kiedy sędzia wyższej rangi zgodził się ograniczyć liczbę żydowskich prawników do siedemnastu. W kraju, który dumnie uważał się za Rechtsstaat, państwo prawa, wdarcie się do siedziby sądu i napastowanie sędziów równało się profanacji, nie mówiąc już o lekceważeniu sądu. Jednak był to świadomie symboliczny akt pokazujący, że prawo dotyczy tylko Niemców i tylko przez nich może być egzekwowane. SA naciskało na nowe władze, aby położyły nacisk na ten zwrot i uzasadniły go. Ostateczna ugoda we Wrocławiu świadczy o tym, że z natury konserwatywne i ciążące ku prawicy sądownictwo dość łatwo przystosowało się do nazistowskich koncepcji111. Między 27 a 29 marca w miastach Zagłębia Ruhry doszło do zamieszek. W Bochum nazistowscy chuligani porozbijali okna wystawowe w trzynastu sklepach, a w Dortmundzie strzelano do zabudowań należących do żydowskiego kupca. SA zastosowało „areszt prewencyjny” wobec setki Żydów. W Oberhausen miejscowy rabin i pięciu innych Żydów musieli przejść ulicami. Następnie „brunatne koszule” groziły „aresztem prewencyjnym” żydowskiemu urzędnikowi sądowemu i kilku innym Żydom112.

Żydzi przewiezieni do obozów koncentracyjnych SA znaleźli się w największym niebezpieczeństwie i ucierpieli nieporównanie bardziej od zatrzymanych na innych podstawach, głównie więźniów politycznych. Rabini i ortodoksyjni Żydzi, wyróżniający się długimi brodami, spotykali się ze szczególnym okrucieństwem. Wielu miało teraz brutalnie i byle jak wystrzyżone brody. W dni żydowskich świąt SA (które, podobnie jak SS, mściwie zapoznało się z żydowskim kalendarzem świątecznym) regularnie dopuszczało się szczególnie upokarzających praktyk i na wszelkie sposoby okazywało nienawiść do judaizmu i do Żydów. Działacze KPD o żydowskich nazwiskach padali ofiarą wyjątkowo brutalnego traktowania. Bojówkarze z SA odnajdywali sadystyczną przyjemność w dręczeniu żydowskich prawników, którzy trafili w ich ręce, z upodobaniem zajmując się osobami typu Hansa Littena, który oskarżał nazistów na procesach i angażował się w działalność przeciwko zniesławianiu Żydów. W Dachau z blisko setki więźniów politycznych, którzy zmarli do maja 1933 roku, dwunastu było Żydami113. Dzięki przesyłkom dyplomatycznym, komunikatom zagranicznych korespondentów i prywatnym relacjom (w tym opowieściom osób wracających z Niemiec) rządy i opinia publiczna w innych krajach były informowane na bieżąco o ponurych wydarzeniach. Strumień informacji napływający do ambasady brytyjskiej w Berlinie od konsulów z całych Niemiec skłonił sir Horace’a Rumbolda do ostrzeżenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że szykuje się „masakra” Żydów. W prywatnym liście do rodziny lady Rumbold napisała: „Wszelkiego rodzaju zastraszanie Żydów i socjalistów […]. Nienawistne i nieludzkie”. W tym czasie „New York Times”, „Chicago Times”, „Los Angeles Times”, „Atlanta Constitution” i „Washington Post” zamieściły 455 artykułów i wstępniaków o Hitlerze i Żydach (z czego połowę sam „New York Times”). Dwieście lokalnych gazet w Stanach Zjednoczonych opublikowało 2600 tekstów o wydarzeniach w Niemczech114. Reakcja była szybka i gwałtowna. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii obszerne relacje z przebiegu wydarzeń wywołały poruszenie środowisk żydowskich. W dniach, gdy Hitler przejmował władzę, 4 tysiące żydowskich weteranów wojennych wyszło na ulice w Nowym Jorku z transparentami opisującymi okrucieństwa nazistów. Żydzi po obu stronach Atlantyku zażądali, aby ich rządy interweniowały albo chociaż potępiły wydarzenia. W marcu żydowscy przywódcy spotkali się kilka razy i pełną parą ruszył bojkot niemieckich towarów i usług115. Jednak amerykańskie przywództwo żydowskie spierało się, jakie kroki należy podjąć. Rozbieżności postaw ujawniły głębokie rozdźwięki w społeczności żydowskiej. Zasymilowani i zamożni, głównie imigranci żydowscy z Niemiec z połowy XIX wieku, skłaniali się ku cichej dyplomacji z urzędnikami Departamentu Stanu i politykami. Tę taktykę często stosował American Jewish Committee (AJC, Amerykański Komitet Żydowski) z „eleganckiej dzielnicy Nowego Jorku”. Przebywający w Ameryce od niedawna i coraz liczniejsi imigranci z Europy Wschodniej, głównie przedstawiciele klasy niższej średniej i pracującej, reagowali na wieści o cierpieniach Żydów żywiołowo i hałaśliwie. Wielu należało do związków zawodowych i organizacji socjalistycznych; znaczną ich część stanowili syjoniści. Tę grupę reprezentował Amerykański Kongres Żydowski (American

Jewish Congress) i była ona bardziej aktywna i widoczna. Jednak głośne protesty zaalarmowały AJC. 20 marca delegacja pod kierownictwem Cyrusa Adlera, przewodniczącego AJC, wezwała amerykańską administrację, aby „zwróciła się w odpowiedni sposób” do władz niemieckich. Jednocześnie potępiła „bojkoty, parady, masowe wiece i inne demonstracje tego rodzaju”. Napomnienie to odzwierciedlało ich instynktowną dyskrecję i niechęć do usankcjonowania polityki żydowskich mas; była to również wykalkulowana odpowiedź na apele niemieckich Żydów, żeby nie atakować koalicji pod przewodnictwem nazistów116. Ta dyskrecja nie zdała się na nic. Amerykański Kongres Żydowski pod przywództwem charyzmatycznego rabina Stephena Wise’a zorganizował masowy wiec w Madison Square Garden. Kiedy 27 marca otwarto drzwi, halę zapełniło 20 tysięcy Żydów, a 35 tysięcy stłoczyło się na zewnątrz. Wysłuchali antynazistowskich przemówień senatora Roberta Wagnera, byłego kandydata na prezydenta Ala Smitha, przewodniczącego American Federation of Labor (Amerykańskiej Federacji Pracy), burmistrza Nowego Jorku i dwóch biskupów. Tego samego dnia 10 tysięcy Żydów przemaszerowało przez Brooklyn, a prawie tyle samo zgromadziło się na wiecach w Chicago i Los Angeles. Kolejne 6 tysięcy Żydów demonstrowało w Baltimore, 3 tysiące w Newark i Waszyngtonie, 2,5 tysiąca w Atlantic City. Oszacowano, że milion osób protestował przeciwko postępowaniu nazistów, co dało w sumie jedną z największych demonstracji tego rodzaju w historii Stanów Zjednoczonych117. Kiedy AJC poprosiło Wise’a, żeby wstrzymał działania, odparł, że jeśli główne organizacje żydowskie nie zorganizują protestu, ich miejsce zajmą „wiece Żydów socjalistów, wiece Żydów komunistów”. Jego komentarz pokazuje, że amerykańscy Żydzi znaleźli się w potrójnym potrzasku. Z jednej strony niemieccy Żydzi naciskali na nich, żeby nic nie robić, a z drugiej żydowska ulica nawoływała do działania. Zakulisowe lobbowanie nie spełniło tych powszechnych żądań i otworzyło drogę radykałom, którzy zaczęli potwierdzać po obu stronach Atlantyku fakt prześladowań Żydów. Cokolwiek by zrobili, musiało to uderzyć rykoszetem albo w nich, albo w niemieckich Żydów. Nawoływanie do bojkotu Niemiec wywołało jeszcze bardziej dręczące dylematy. W marcu Samuel Untermyer, milioner, który doszedł do wszystkiego własną pracą, i działacz społeczny, stanął na czele spontanicznego ruchu, który miał przekonać Żydów i nie-Żydów, aby nie kupowali towarów z Niemiec. Kiedy AJC i Wise zaczęli naciskać na Untermyera, ten zaripostował, że „partia hitlerowska dąży do eksterminacji Żydów w Niemczech albo też do usunięcia ich z kraju”. W październiku 1933 roku Amerykański Kongres Żydowski ugiął się pod presją swoich członków i ogłosił poparcie dla bojkotu. Dołączyła do niego Hadassah, największa tego typu syjonistyczna organizacja o charakterze masowym w Ameryce Północnej118. Równie dynamicznie sytuacja rozwijała się w Wielkiej Brytanii, gdzie do londyńskiej „Jewish Chronicle” lawinowo napływały listy nawołujące do bojkotu. Redaktor naczelny Jack Rich zajął się sprawą w artykule wstępnym z 24 marca. „Jeśli, jak wydaje się oczywiste, […] panuje silne pragnienie rozpoczęcia bojkotu niemieckich towarów i usług,

bezwzględnie należy tak postąpić. Pozwólmy Żydom, tutaj i w innych krajach, zapożyczyć od Niemców ich własną broń – bojkot – i zwrócić ją przeciwko nim”. „Jewish Chronicle” było w swoich najlepszych czasach wpływowym pismem; ten numer sprzedał się całkowicie119. Tak jak w Ameryce, w Wielkiej Brytanii przywództwo żydowskie przewodziło społecznie rozwarstwionej i ideologicznie niespójnej społeczności. Neville Laski, przewodniczący Board of Deputies of British Jews (Rady Przedstawicieli Brytyjskich Żydów), był prawnikiem z Manchesteru. Kierował ciałem, które wybierali głównie członkowie Synagogi, ale które wyrażało powszechne nastroje Żydów, imigrantów z Rosji i Polski z przełomu wieków. Leonard Montefiore, przewodniczący Anglo-Jewish Association (AJA, Stowarzyszenie Angielsko-Żydowskie), był bardziej arystokratą przemawiającym w imieniu bogatej i mocno zasymilowanej części społeczności żydowskiej. Laski w naturalny sposób trzymał stronę bardziej powściągliwego Montefiorego i miał skłonność do lekceważenia zdania innych członków. 21 marca na spotkaniu z Robertem Hankeyem, wicedyrektorem gabinetu ministra spraw zagranicznych, potępili hałaśliwe demonstracje, a Hankey poważnie ostrzegał przed jakimkolwiek wezwaniem do bojkotu120. I podobnie jak w Stanach Zjednoczonych powściągliwi oficjalni przywódcy żydowscy wstrzymali się przed powszechniejszym wyrażaniem opinii. Ruch na rzecz bojkotu rozprzestrzeniał się jak pożar buszu na East Endzie w Londynie, gdzie mieszkało 100 tysięcy Żydów. W sklepowych witrynach pojawiły się ogłoszenia, że właściciele nie prowadzą interesów z niemieckimi dostawcami. 24 marca, po wcześniejszym zamknięciu sklepów z powodu szabasu, tysiące Żydów przemaszerowały z East Endu do niemieckiej ambasady. Następnego dnia, w niedzielę, doszło do gniewnej wymiany zdań na pilnie zwołanej przez Angielską Federację Syjonistów konferencji, podczas której Laski odmówił postawienia Board of Deputies na czele ruchu popierającego bojkot; nie chciał też zorganizować wiecu protestacyjnego. Jego napomnienie, że bojkot zraziłby Niemców i utrudnił życie „umiarkowanym” politykom w rodzaju Papena, wywołało drwiny. Delegatom trudno było odrzucić prośby niemieckich Żydów. Laski i Montefiore zyskali czas na zorganizowanie godnego masowego wiecu, aby zwrócić uwagę przede wszystkim nie-Żydów121. Dyplomaci w Waszyngtonie i Whitehallu odczuli ciężar oburzenia Żydów. W prywatnym dzienniku J.P. Moffat, dyrektor wydziału zachodniego w amerykańskim Departamencie Stanu, odnotował napięcie. „Sytuacja Żydów w Niemczech wywołuje najwyższe zaniepokojenie tutejszych współwyznawców. W całym kraju doszło do serii wieców, a największe zaplanowano na najbliższy poniedziałek. Doniesienia napływające do miejscowych Żydów od ich współwyznawców, którzy wyjechali z Niemiec, są w wysokim stopniu alarmujące”. Jednak, co ważne, Moffat nadal wyrażał zawodowy sceptycyzm. „Jak dotąd żadne informacje z ambasady nie potwierdzają tych doniesień. Mimo to wystosowaliśmy depeszę do ambasady z informacją, jak ważne są dla nas dokładne fakty, i poprosiliśmy pracowników o przetelegrafowanie pełnego raportu po konsultacjach telefonicznych, jeśli zajdzie taka potrzeba, z konsulatami w dużych miastach”122. Relacje prasowe i lobbowanie przez Żydów skłoniło dyplomatów do oficjalnych

interwencji u niemieckich ambasadorów i w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W marcu 1933 roku Horace Rumbold zwrócił uwagę niemieckiego ministra spraw zagranicznych Neuratha na niekorzystne skutki nieustannych antyżydowskich ataków. Neurath zapewnił go, że niemieccy Żydzi nie mają się czego obawiać; wręcz przeciwnie, to Niemcy czują się wykorzystywani123. Według nazistów kampania przeciwko nim po drugiej stronie oceanu stanowiła dowód na to, że „Żydzi” są międzynarodową siłą. Inicjatywy dyplomatyczne podejmowane w ich imieniu w Waszyngtonie i Londynie, jakkolwiek łagodne, dowodziły, że Żydzi kontrolowali tamtejsze rządy. Fala protestów wywołała też u niemieckich obywateli poczucie bycia ofiarami międzynarodowej agresji. To z kolei umożliwiło Hitlerowi i nazistom rozbudzenie wściekłości na „Żydów” i jednocześnie pozowanie na obrońców nieszczęsnych, okaleczonych Niemiec. Naziści zaspokoili następnie gniewne nastroje, karząc światowe żydostwo zadawaniem cierpienia ich żydowskim braciom. Zagrozili dalszymi karami, aby odstraszyć od interwencji w przyszłości. Tym sposobem niemieccy Żydzi stali się zakładnikami, przetrzymywanymi jako gwarancja dobrego zachowania „międzynarodowego żydostwa”. Faktycznie bliższe zbadanie żydowskich reakcji w lutym i marcu 1933 roku ujawnia tylko podziały i dysonanse. Nie istniał jeden chór „międzynarodowego żydostwa”. Jednak samo już pomnożenie wysiłków przy organizowaniu protestów i bojkotów, nasilone przez rywalizację między konkurującymi ze sobą organizacjami i przywódcami, doprowadziło do kakofonii, która wywarła wrażenie na Niemcach w kraju i za granicą. Nazistowscy zwolennicy Protokołów mędrców Syjonu błędnie zinterpretowali żydowski pluralizm i słabość jako oznakę jedności i siły. Te pierwsze tygodnie zawirowań w opiniach za granicą i w kręgach dyplomatycznych jeszcze bardziej nasiliły nazistowskie uprzedzenia. Tydzień po marcowych wyborach Hitler podjął próbę zapanowania nad przemocą przeciwko oponentom politycznym i Żydom, kategorycznie zakazując Einzelaktionen (nielegalnych indywidualnych akcji). Chociaż „CV-Zeitung” opublikował jego obwieszczenie, nie załagodziło to wrzawy zagranicznych protestów, nie tylko dlatego, że mimo zakazu państwa związkowe i samorządy miejskie wniosły poprawki do prawa ze szkodą dla Żydów – na przykład zakazując „szechity”, czyli rytualnego uboju zwierząt. Gdy nie ustawały niekorzystne doniesienia prasowe i dyplomatyczne interwencje, FrançoisPoncet odnotował skutki z typowym dla siebie sarkazmem: „Nic nie drażni nazistów tak bardzo jak potępianie ich za granicą”124. Reżim zareagował na to, co uznawał za atak światowego żydostwa, dalszą ofensywą. 26 marca Göring wezwał przywódców niemieckich Żydów i poinstruował ich, aby przekonali Żydów z Londynu i Nowego Jorku do przerwania bojkotu i ucięcia „propagandy okrucieństw”. Kurt Blumenfeld, przewodniczący Niemieckiej Federacji Syjonistów, i Julius Brodnitz, prezes Centralverein, zadepeszowali zatem do Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego: „Kategorycznie protestujemy przeciwko poniedziałkowemu wiecowi, komunikatom radiowym i innym demonstracjom. Stanowczo żądamy podjęcia energicznych działań, które położą kres demonstracjom wrogim wobec Niemiec”. Do Londynu poleciała

delegacja, żeby przekazać tę samą wiadomość Laskiemu i jego kolegom125. Aby dodać mocy przesłaniu, Hitler zaaprobował oficjalny ogólnokrajowy bojkot żydowskich sklepów, przedsiębiorstw i specjalistów, dopóki „światowe żydostwo” nie odpuści. Po spotkaniu z wodzem w Berchtesgaden, górskiej rezydencji Hitlera w Bawarii, Goebbels zapisał w dzienniku: „Dokładnie rozważył całą kwestię i podjął decyzję […]. Przeciwstawimy się zagranicznym kłamstwom tylko wówczas, kiedy dostaniemy w swoje ręce ich twórców lub chociaż beneficjentów, tych Żydów mieszkających w Niemczech, których do tej pory nie niepokojono. Musimy zatem przystąpić do masowego bojkotu wszystkich żydowskich przedsiębiorstw w Niemczech. Być może Żydzi z zagranicy przemyślą sprawę wtedy, kiedy ich pobratymcy w Niemczech dostaną za swoje”. Goebbels przesłał następnie do komórek partyjnych rozkaz, aby zakaz wprowadzono w życie. „Zamierzamy się zemścić. Żydzi w Ameryce i Anglii próbują nam zaszkodzić. Pokażemy im, jak się postępuje z ich braćmi w Niemczech”126. Kiedy Hitler poinformował gabinet, że wydał zgodę na bojkot, niektórzy ministrowie wyrazili obawy. Szczególnie Neuratha „zaniepokoił żydowski bojkot”, który uznał za „katastrofę dla niemieckiego prestiżu za granicą”. W ostatniej chwili, za aprobatą Hitlera, niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaproponowało odwołanie bojkotu, jeśli zagraniczne rządy zgodzą się powstrzymać „propagandę okrucieństw”. W Londynie lord Reading i lord Samuel, dwaj parowie pochodzenia żydowskiego, dostali tę propozycję od niemieckiego ambasadora i przekazali do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie uznano ją za satysfakcjonujące wyjście z tej próby sił. Amerykański sekretarz stanu Cordell Hull otrzymał podobną ofertę i odpowiedział ugodowo. Wykorzystując badania Moffata, zapewnił, że „wiele zarzutów terroru i okrucieństw, które dotarły do tego kraju, jest mocno przesadzonych”. Jednak w czasie, kiedy zakończono te dyplomatyczne zabiegi, było za późno na odwołanie bojkotu; udało się go jednak ograniczyć do jednego dnia, soboty 1 kwietnia127. Zgodnie z nazistowskim myśleniem, bojkot był racjonalną reakcją na antagonistyczną sytuację, pierwszym międzynarodowym kryzysem politycznym, z jakim musieli się uporać po objęciu władzy. Jednak rozumiało to niewielu ówczesnych dyplomatów i polityków. George Messersmith, konsul amerykański w Berlinie, szanowany oraz przenikliwy analityk, był przekonany, że zagraniczne protesty są wyłącznie pretekstem dla bojkotu. Jego zdaniem naziści okazali w ten sposób pogardę dla światowej opinii. W charakterystycznym dla siebie ciętym raporcie dla Waszyngtonu napisał, że „większość przywódców ruchu narodowosocjalistycznego wykazuje się faktycznie brakiem rozsądku. Nie mają pojęcia o zewnętrznym świecie i jego reakcjach. Głęboko lekceważą to, co myśli świat zewnętrzny”128. Messersmith się mylił. Właśnie dokładnie dlatego, że nazistom zależało na opinii zagranicy, dyskutowali o bojkocie, a potem go skrócili. Niedawne analizy opisujące bojkot jako narzędzie, które miało skierować całą energię SA i środki, by zapanować nad chaotyczną sytuacją, również w dużym stopniu mijają się z prawdą. Rzeczywistość – jak uważali naziści – jest ostateczną rozgrywką między nimi a międzynarodowym żydostwem.

Bojkot za granicą stanowił dowód na żydowską solidarność, dowód na to, że Żydzi manipulują rządami oraz że są dominującą siłą ekonomiczną. Ponieważ bojkot był bronią ekonomiczną, świadczył o tym, że Żydzi są finansową światową potęgą. A to oznaczało, że jeśli mogli użyć potęgi pieniądza, żeby zaatakować Niemcy, mogą ją wykorzystać również dla ratowania własnych ludzi. Na etapie kształtowania się narodowosocjalistycznej polityki bojkot potwierdzał, zgodnie z nazistowskim światopoglądem, związki Żydów z międzynarodowymi finansami i świadczył o tym, że jeśli naciśnie się boleśnie jedną część światowego żydostwa, druga część będzie musiała zapłacić za zdjęcie presji. I podobnie, jeśli Żydzi będą zagrożeniem w jednym miejscu, mogą sprawić, że zareaguje inny rząd. Od tego momentu zasady te uzyskały aprioryczny status w nazistowskim myśleniu129. W Dreźnie Victor Klemperer, nauczyciel akademicki z chlubną kartą wojskową, dostrzegał to wszystko aż nazbyt wyraźnie. Urodził się w rodzinie żydowskiej, ale przeszedł na protestantyzm i był zagorzałym nacjonalistą. Wiele uwagi poświęcał językowi nazistowskich oświadczeń, więc potrafił wydobyć z nich prawdziwe znaczenie. 27 marca napisał: „Rząd w tarapatach. Za granicą uprawia się «propagandę grozy» z powodu jego walki z Żydami. Więc ciągle dementuje, twierdzi, że nie ma żadnych pogromów, a zarazem nakazuje rozwiązać stowarzyszenia żydowskie. Otwarcie też grozi, że wystąpi przeciwko niemieckim Żydom, jeśli nie ucichnie nagonka «światowego żydostwa»”. Gdy nastroje stawały się coraz bardziej ponure, a przemoc się nasilała, zaczął obawiać się pogromu. W dniu ogłoszenia bojkotu oznajmił: „Jesteśmy zakładnikami”130. Na nic zdało się, że James McDonald, który przyjechał ze Stanów Zjednoczonych 29 marca, próbował wytłumaczyć Putziemu Hanfstaenglowi, że agitacji w Ameryce wcale nie podsycają Żydzi i wcale nie panuje wśród nich jednomyślność. „Tak naprawdę – wyjaśnił specjaliście Hitlera od kontaktów z prasą zagraniczną podczas kolacji w restauracji Horchera – potężni konserwatywni Żydzi z Nowego Jorku, jak Warburg i Amerykański Komitet Żydowski, są przeciwni żydowskiej agitacji”. Jednak według Hanfstaengla Hitler ogłosił, że „nie boimy się międzynarodowego żydostwa. Żydów trzeba zmiażdżyć. Ich współwyznawcy za granicą działają na naszą korzyść”. Po proteście McDonalda, że większość niemieckich Żydów to patrioci, Hanfstaengl odparł: „Nie możemy im ufać. Oni nie są, nie mogą być Niemcami”. McDonald otrzymał taką samą odpowiedź od Hjalmara Schachta, dawnego liberała, a wówczas prezesa Reichsbanku. „Tak, nie wszyscy Żydzi są pozbawieni uczuć patriotycznych, ale dlatego ci […] z londyńskiego East Endu nie mogą nami dyrygować. Nie atakujemy Żydów tak, jak socjalistów i komunistów. W każdym razie za tydzień lub dwa wszyscy już o tym zapomną”131. W dni poprzedzające bojkot przemoc wobec Żydów osiągnęła bezprecedensową skalę. Bella Fromm zanotowała: „Szczucie na Żydów trwa bez przerwy. Powszechnie przyjętą praktyką stało się wyciąganie i zabieranie żydowskich ofiar z łóżek przed świtem”. W Straubing, miasteczku w Dolnej Bawarii, żydowski sklepikarz Otto Selz został o świcie wywleczony z domu przez mężczyzn „w ciemnych mundurach” (zapewne SS) i zabrany. Później znaleziono jego ciało w lesie. W Bad Kissingen rabin i miejscowy radny trafili do „aresztu prewencyjnego”. W Düsseldorfie witryny sklepów należących do Żydów zostały

rozbite. W Kolonii 60 żydowskich prawników zatrzymano w drodze do pracy i przetrzymywano ich przez kilka godzin132. W przeddzień bojkotu Messersmith zadepeszował do Departamentu Stanu: „Ruch antyżydowski […] osiągnął takie natężenie i taką skalę, jakich nie przewidywali nawet jego najbardziej fanatyczni zwolennicy, i mamy teraz prawdziwy powód, by wierzyć, że ruch ten znalazł się poza kontrolą i może doprowadzić do krwawej kulminacji”133. Najważniejsi członkowie społeczności żydowskiej w Niemczech byli w rozterce. Z jednej strony społeczność protestowała przeciwko obarczaniu odpowiedzialnością niemieckich Żydów za zagraniczne opinie i potępiała opowieści o „okrucieństwach”. Z drugiej strony poinformowała swoich wyborców, że walka ze zniesławianiem musi trwać dalej – chociaż jako sprawa wewnętrzna. Kiedy McDonald spotkał się z Siegmundem Warburgiem i Carlem Melchiorem, powiedzieli mu, że „ich ludzie rozważają publiczne oświadczenie podpisane przez stu znanych Żydów, z prośbą do reszty świata, aby zostawić ten problem Niemcom”. W tym duchu żydowscy weterani wojenni wystosowali list publiczny do prezydenta Hindenburga z prośbą o wygaszenie bojkotu. Jednak Victor Klemperer zauważył, że wieczorem poprzedniego dnia SA już zajęło stanowiska pod żydowskimi lokalami. Protesty były „beznadziejne”134. Kiedy nastał ranek 1 kwietnia 1933 roku, dziwna atmosfera zapanowała w dzielnicach handlowych niemieckich miast i na głównych ulicach miasteczek. Duża liczba żydowskich sklepikarzy postanowiła nie otwierać sklepów. Dla ortodoksyjnych Żydów była to zresztą normalna praktyka w szabas. Część wywiesiła oświadczenia o solidarności z Niemcami wobec zagranicznej „propagandy grozy”. Klemperer pojechał do Drezna i zastał tam pod sklepami Żydów oddziały szturmowe z plakatami z napisami: „Kto kupuje u Żyda, ten popiera bojkot Niemiec i niszczy niemiecką gospodarkę”. Przechodzący ulicami ludzie gapili się na nie. Willy Cohn, nauczyciel historii z Wrocławia, „odniósł wrażenie, że przyzwoite chrześcijańskie kręgi coraz bardziej trzymają się na dystans od tego rodzaju wydarzeń”. Jednak w przeddzień bojkotu apel lokalnych żydowskich przywódców do kardynała Bertrama we Wrocławiu spotkał się z milczeniem. Chociaż tamtejszy Kościół nie zaprotestował, szczęśliwie nie doszło do większych aktów przemocy; szef nazistowskiej policji Edmund Heines zażądał „spokoju i porządku”135. Amerykański konsul w Lipsku Ralph Busser zameldował do ambasady amerykańskiej, że miejscowi bojówkarze z SA przed bojkotem wykazywali ogromne zniecierpliwienie. W samym dniu bojkotu odbyły się pikiety z plakatami oraz doszło do „licznych aktów przemocy”. Oddziały szturmowe „napadły na Kaufhaus Brühl, jeden z największych domów towarowych w Lipsku, wypchnęły klientów i wyrzuciły lub aresztowały obsługę żydowskich sklepów”. W dzielnicy kuśnierzy Żydów zmuszono do paradowania z obraźliwymi plakatami. Polscy Żydzi zostali aresztowani i musieli zmywać hasła z murów. „Aby oddać sprawiedliwość zwykłym Niemcom – dodał – trzeba powiedzieć, że bojkot był niepopularny wśród klasy pracującej i inteligentniejszych warstw społeczeństwa”136. Na wygnaniu kilka lat później Edwin Landau wspominał ten dzień w swoim rodzinnym miasteczku w powiecie Deutsch-Krone w Prusach Zachodnich. Odznaczony weteran z czasu

Wielkiej Wojny był przywódcą żydowskiej społeczności i właścicielem sklepu hydraulicznego. „Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Po prostu nie potrafiłem sobie wyobrazić, że coś takiego jest możliwe w XX wieku. Takie rzeczy działy się tylko w średniowieczu”. A jednak to się działo naprawdę: dwóch młodych ludzi w brunatnych koszulach przy wejściu do jego sklepu. Ten widok zburzył jego poczucie tożsamości jako Niemca. „A my, młodzi Żydzi, walczyliśmy w okopach za tych ludzi w zimnie i deszczu i przelewaliśmy krew w obronie naszego kraju”. Gotując się z wściekłości i wstydu, wrócił do domu, przypiął sobie wszystkie ordery i poszedł z powrotem do miasta. Chociaż kilku dawnych klientów minęło jego sklep, uśmiechając się z wyższością, inni, przede wszystkim katolicy, przyszli specjalnie, w geście solidarności. Jeden z nich, urzędnik z DNVP, został później wyrzucony z pracy za to, że uścisnął rękę Landauowi. Po jakimś czasie Edwin zamknął sklep i poszedł do synagogi, gdzie zastał całą społeczność, wstrząśniętą i pogrążoną w smutku137. W Hamburgu lekarka Henrietta Necheles-Magnus zastała przy wejściu do swojego gabinetu dwóch bojówkarzy z SA ze znakiem żółtego koła. Gdy weszła do środka, najpierw musiała pocieszyć swoją recepcjonistkę, nie-Żydówkę. „Tak bardzo nam wstyd za naszych rodaków”, płakała kobieta. Necheles-Magnus zauważyła, że Żydówka, wdowa wojenna, która prowadziła sklep spożywczy naprzeciwko, ma większy ruch niż zwykle. Pacjenci Henrietty zaczęli przychodzić z kwiatami i prezentami, żeby pokazać, co myślą o bojkocie. Zaczęło padać i bojówkarze z patrolu wyglądali na coraz bardziej zniechęconych, na dodatek co i raz wyśmiewali się z nich krępi robotnicy portowi, którzy byli stałymi pacjentami przychodni. „W sumie bojkot był niepopularny”, wspominała siedem lat później w nowym domu w Ameryce. Luise Solmitz odniosła podobne wrażenie. Czuła „wstyd przed sklepami pomazanymi farbą i przed każdym Żydem […]. Ludzie wyglądali na przygnębionych, nieszczęśliwych, większość naprawdę tego nie popierała”138. James McDonald w Berlinie wyciągnął bardziej przerażające wnioski. Poszedł do domu towarowego Wertheima, gdzie zastał przed wejściami szeregi bojówkarzy z SA. Okleili witryny żółtymi kołami na czarnym tle. Użycie średniowiecznego symbolu przyprawiło go o wstrząs. „Bez wątpienia bojkot okazał się skuteczny – napisał. – Pokazał, że żydowski handel można kompletnie sparaliżować. Nikt nie podniósł ręki na SA. Ale bojkot to jedynie zewnętrzna oznaka równie destrukcyjnej dyskryminacji wszystkich Żydów”. Przypadkiem mniej więcej w tym samym czasie próbowała wejść do Wertheima lady Rumbold. SA zastąpiło jej drogę, a ona się poddała. Napisała językiem charakterystycznym dla swojej klasy, że przez całą Kurfürstendamm „przed każdym żydowskim sklepem stało dwóch lub trzech nazistów, którzy blokowali drzwi”. Była zażenowana, kiedy „brunatne koszule” drażniły się z jej małym synem. „To było w najwyższym stopniu okrutne i barbarzyńskie, a cała ta sytuacja miała na celu pognębić grupę bezbronnych ludzi”139. Messersmith z dyplomatycznej perspektywy podsumował dzień jako klęskę. „Trzon ludzi SA nie brał już udziału w bojkocie, ponieważ bojkot został wykastrowany nakazami wydanymi ubiegłej nocy. Wyglądało, jakby uznali, że skoro bojkot ma trwać tylko jeden dzień i być prowadzony w tak zorganizowany i opanowany sposób, to w ogóle nie jest nic

warty”. Nie był „zbyt popularny wśród niemieckiego społeczeństwa”. Jednak, dodał, „nic nie wskazuje na to, aby nastroje antyżydowskie w jakikolwiek sposób wygasły, chodzi raczej o to, że powszechna opinia nie aprobuje metod, które nawet człowiek z ulicy uznałby za szkodliwe dla krajowego życia ekonomicznego i poważnie nadwerężające niemiecki handel zagraniczny”140. Optymistyczny wniosek Messersmitha pomija jeden element operacji i jej konsekwencji. Sam fakt, że on, amerykański dyplomata, tak bardzo zainteresował się niemieckimi Żydami, na kilometr współgrał z nazistowskim antysemityzmem. W tamtym momencie nie miało znaczenia, że zwykli Niemcy mieli ambiwalentne uczucia: NSDAP nadal nakreślało granicę między „nimi” a „nami”, wskazując, że „oni” są teraz łatwym celem. Jeśli społeczeństwo będzie się wzdragać przed pewnymi działaniami, ponieważ utrudnią one proces ozdrowienia gospodarczego, dalsze życie Żydów będzie zależało od ekonomicznej konieczności. Na krótką metę rozwaga dawała Żydom pewną formę nacisku, ale z drugiej strony mieli być spisani na straty w momencie, kiedy przestaną być potrzebni141. 102 A. Tooze, The Wages of Destruction, s. 37. 103 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 314–327; A. François-Poncet, Fateful Years, s. 49–54. 104 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 328–337. 105 Nikolaus Wachsmann, The Dynamics of destruction: the development of the concentration camps, 1933– 1945, w: Concentration Camps in Nazi Germany. The New Histories, red. Jane Caplan, Nikolaus Wachsmann, London 2010, s. 18–20. 106 Christopher Isherwood, Berlin Diary (Winter 1932–3); Goodbye to Berlin, London 1998, s. 251. Dziennik został wydany w 1935 roku. 107 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 339–340. 108 Fait Accompli, 11 marca 1933, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 100–102. 109 Avraham Barkai, From Boycott to Annihilation. The Economic Struggle of German Jews 1933–1945, Hannover 1989, s. 13–17; M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 77–109; Jewish Responses, t. 1, s. 11–12. 110 M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 80–81; Raport burmistrza Goleniowa, 14 marca 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports on Popular Opinion in Germany, 1933–1945, red. Otto Dov Kulka, Eberhard Jäckel, New Haven 2011, s. 4–6. 111 Pruska Policja Polityczna, Berlin, Raport od superintendenta policji we Wrocławiu, 11 marca 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 3–4. 112 Kwatery główne policji w Bochum, Dortmundzie i Oberhausen, Raporty do głównego szefa policji, Zachód, 27–28 marca 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 6–7. 113 Jewish Responses, t. 1, s. 27–29; Benjamin Carter Hett, Crossing Hitler. The Man Who Put the Nazis on the Witness Stand, New York-Oxford 2008, s. 159–163; Kim Wünschmann, Before Auschwitz. Jewish Prisoners in the Prewar Nazi Concentration Camps, Cambridge 2015, s. 19–57. O atakach na judaizm zob. Alon Confino, A World Without Jews. The Nazi Imagination. From Persecution to Genocide, New Haven 2014, s. 27–39.

114 M. Gilbert, Sir Horace Rumbold, s. 370–373; Richard Breitman, Alan J. Lichtman, FDR and the Jews, Cambridge 2013, s. 55–56. 115 20, 21 marca 1933, Advocate for the Doomed, s. 24, 25. O podobnych protestach we Francji zob. Vicki Caron, Uneasy Asylum. France and the Jewish Refugee Crisis 1933–1942, Stanford 1999, s. 96–97. 116 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 52–53. 117 Tamże, s. 54. 118 Tamże, s. 56–59. 119 David Cesarani, The Jewish Chronicle and Anglo-Jewry, 1841–1991, Cambridge 1994, s. 145–146. 120 J.P. Fox, Great Britain and the German Jews, 1933, „Wiener Library Bulletin” 1972, t. 36, nr 26, s. 40– 46; Sharon Gewirtz, Anglo-Jewish responses to Nazi Germany, 1933–1939. The Anti-Nazi Boycott and the Board of Deputies of British Jews, „Journal of Contemporary History” 1991, nr 26, s. 255–276. 121 „Jewish Chronicle”, 2 kwietnia 1933, 21 i 28 lipca 1933. David Cesarani, The Transformation of Jewish Communal Authority in Anglo-Jewry, 1914–1940, w: The Making of Modern Anglo-Jewry, red. David Cesarani, Oxford 1990, s. 126–127. 122 J.P. Moffat, wpis w dzienniku z 22 lutego 1933, cyt. za: Advocate for the Doomed, s. 25. 123 M. Gilbert, Sir Horace Rumbold, s. 373–375. 124 A. François-Poncet, Fateful Years, s. 71. 125 Gulie Ne’eman Arad, America, Its Jews and the Rise of Nazism, Bloomington 2007, s. 145. 126 27 March 1933, B. Fromm, Blood and Banquets, s. 88. G. Arad, America, its Jews and the Rise of Nazism, s. 144–145; Saul Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 19–21; P. Longerich, Goebbels, s. 218–219. 127 23 marca 1933, B. Fromm, Blood and Banquets, s. 86–87. R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 56; Fox, Great Britain and the German Jews. 128 G. Messersmith, wpis w dzienniku z 31 marca 1933, cyt. za: Advocate for the Doomed, s. 32; Fremde Blicke auf das ‘Dritte Reich’. Berichte ausländischer Diplomaten über Herrschaft und Gesellschaft in Deutschland 1933–1945, red. Frank Bajohr, Christoph Strupp, Getynga 2011, s. 362. Chciałbym podziękować doktorowi Rudolfowi Mühsowi, że zwrócił moją uwagę na tę pracę. 129 Lucy Dawidowicz, The War Against the Jews, Londyn 1975, s. 83–85; M. Gilbert, Holocaust, s. 86, odwraca kolejność wydarzeń; Hermann Graml, Anti-Semitism in the Third Reich, Oxford 1988, s. 91, 93–96, postrzega bojkot jako narzędzie do przełamania opozycji wobec antysemityzmu; Leni Yahil, The Holocaust. The Fate of European Jewry, Oxford 1990, s. 60–63, tłumaczy bojkot jako narzędzie do rozszerzenia nazistowskich wpływów i uciszenia przeciwników; Wolfgang Benz, The Holocaust, New York 1999, s. 15–17, traktuje podaną przyczynę bojkotu jako „pretekst” do działania, który pozwolił społeczeństwu zorientować się w kierunku polityki; Debórah Dwork, Robert Jan van Pelt, Holocaust. A History, London 2002, s. 69–70, uważają bojkot za „uderzenie wyprzedzające”. 130 27, 30 marca 1933, Victor Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca. Dzienniki 1933–1938, tłum. Anna i Antoni Klubowie, t. 1, Kraków 2000, s. 11–12. 131 J.G. McDonald do FPA, 3 kwietnia 1933, oraz wpis do dziennika z 1 kwietnia 1933, Advocate for the Doomed, s. 28, s. 33.

132 29 marca 1933, B. Fromm, Blood and Banquets, s. 88–89; Gauleiter Dolnej Bawarii i Górnego Palatynatu, Raport za drugą połowę marca, 30 marca 1933; Rada miejska Bad Kissingen, Raport za drugą połowę marca, 31 marca 1933; Raporty do szefa policji na Zachodzie, 30 marca–1 kwietnia, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 7–8. 133 G. Messersmith do sekretarza stanu Hulla, With further reference to the manifold aspects of the antiJewish movement in Germany, 31 marca 1933, cyt. za: Bat-Ami Zucker, In Search of Refuge. Jews and US Consuls in Nazi Germany 1933–1941, London 2001, s. 67. 134 Jewish Responses, t. 1, s. 15; 3 kwietnia 1933; Advocate for the Doomed, s. 27; 31 marca 1933, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 13. 135 3 kwietnia 1933, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 15; Jewish Responses, t. 1, s. 19–20; Abraham Ascher, A Community under Siege, s. 82; Avraham Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 17–25. 136 Ralph C. Busser, Present Operation and Effect of the Anti-Jewish Movement in Central Germany, 5 kwietnia 1933, w: Fremde Blicke, s. 364–365. 137 Edwin Landau, w: Germans No More. Accounts of Everyday Jewish Life, 1933–1938, red. Margarete Limburg, Hubert Ruebsaat, New York 2006, s. 10–11. 138 Henriette Necheles-Magnus, w: Germans No More, s. 19–21; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans of Hamburg, s. 82–85. 139 1 kwietnia 1933, Advocate for the Doomed, s. 33; M. Gilbert, Sir Horace Rumbold, s. 375. 140 George Messersmith, With Reference to the Boycott Against Jewish Business Establishments and with further reference to the Manifold Appeals of the Anti-Jewish Movement in Germany, 3 kwietnia 1933, w: Fremde Blicke, s. 363–364. 141 M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 77–109; R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 431–438.

„REWOLUCJA NARODOWA” Bojkot stanowił jedyne zagrożenie dla „rewolucji narodowej”, jak nazywali ją naziści. Miesiąc później Messersmith zauważył w raporcie dla Departamentu Stanu, że NSDAP już uzyskało kontrolę nad dźwigniami władzy w Niemczech. Jego zdaniem przejęcie władzy było prawdziwym powstaniem ludowym. „Masy są w tej chwili dyktatorem w Niemczech, a przywódcy partii to tylko ich rzecznicy”, napisał do Waszyngtonu. Z drugiej strony jego kolega po fachu z Monachium, konsul generalny Charles Hathaway, zwrócił uwagę na milczenie i posłuszeństwo ludności: „masowe aresztowania spełniły swoje zadanie”. Rozbieżne spostrzeżenia odzwierciedlały niezwykłe tempo, w jakim narodowi socjaliści wzmacniali uścisk, likwidowali pierwszych przeciwników, a potem rywali, aż utworzyli państwo monopartyjne. Doprowadzili do całkowitej centralizacji władzy i uregulowania kultury, aż niemal w mgnieniu oka triumfalnie panowali w państwie totalitarnym. Podczas tego procesu odwoływali się do fali prawdziwych powszechnych nastrojów (które też wywoływali). Skwapliwość, z jaką omamione społeczeństwo dobrowolnie sprzymierzało się z nazistami, czasem wyprzedzając administracyjne odgórne decyzje, stoi w sprzeczności z prostymi sygnałami przejęcia władzy, kojarzonymi albo z zamachem stanu na górze, albo z oddolną rewolucją142. Jednym z najważniejszych kroków nazistów w celu przejęcia kontroli była ustawa o zmianie zasad zatrudniania urzędników, wprowadzona 7 kwietnia 1933 roku. Dawała ona prawo do usunięcia urzędników uznanych za politycznie niewiarygodnych, szczególnie mających na koncie socjalistyczną działalność polityczną. Paragraf III przewidywał przymusową emeryturę dla urzędników „niearyjskich”, z wyjątkiem weteranów wojennych lub tych, którzy stracili ojców lub synów w Wielkiej Wojnie. Poza tym, że nowe prawo ułatwiło pozbycie się wielu Żydów (chociaż dużo mniejszej liczby, niż przewidywali naziści), zainicjowało nazyfikację najbardziej kluczowego instrumentu władzy państwowej obok służb bezpieczeństwa. Podobny proces ruszył równolegle w sądownictwie, przeszedł też falą przez samorządy wiejskie i miejskie, zahaczył o armię i dotarł do sektora prywatnego. Gdy „paragraf aryjski” dobrowolnie akceptowano w szerokich sferach społeczeństwa, Żydów proszono o odejście z klubów sportowych, organizacji rekreacyjnych, stowarzyszeń zawodowych i instytucji kulturalnych lub ich stamtąd wyrzucano143. Na razie to jednak nie Żydzi stanowili główne zmartwienie reżimu. 1 maja rząd zorganizował spektakularne widowisko dla uczczenia Święta Pracy, przywdziewając na chwilę płaszcz lewicy, a następnego dnia wysłał policję, aby aresztowała przywódców związków zawodowych. Tydzień później nastąpiło uderzenie w SPD; w końcu, 21 czerwca, partia została zdelegalizowana. Latem już 100 tysięcy więźniów politycznych, bitych i zastraszanych, przebywało, w większości przez krótki okres, w obozach koncentracyjnych.

Około 600 aresztowanych zmarło. Było to, słowami historyka Richarda J. Evansa, „masowe, brutalne, mordercze uderzenie” w opozycję polityczną. Przesłanie dla koalicyjnych partnerów Hitlera i partii centrowych było jasne. Hugenberg został nakłoniony do włączenia DNVP do NSDAP, a SA wchłonęło Stahlhelm. Katolicka hierarchia zgodziła się rozwiązać Katolicką Partię Centrum, która broniła interesów katolików, w zamian za przywrócenie konkordatu między Trzecią Rzeszą a Watykanem, gwarantującego prawa społeczności katolickiej. W lipcu 1933 roku Hitler mógł ogłosić, że NSDAP jest jedyną legalną partią w Niemczech; partia stała się państwem144. Doszło do kilku protestów przeciwko tej transformacji, ale niepokojono się towarzyszącą jej brutalnością, szczególnie w obliczu makabrycznych historii wypływających z „dzikich” obozów koncentracyjnych. Sporadyczne napady na cudzoziemców jeszcze bardziej pogarszały wizerunek Niemiec za granicą i rodziło się pytanie: kto za nie odpowiada? 6 lipca Hitler przy okazji przemówienia do nowo mianowanych nazistowskich gauleiterów ogłosił koniec „rewolucji narodowej”. W kolejnym miesiącu Göring odebrał SA policyjną rolę pomocniczą. Zamknięto półoficjalne izby zatrzymań, które prowadziło SA, a Himmler, szef bawarskiej policji, zacieśnił kontrolę SS nad pozostałymi legalnymi ośrodkami. Na czele obozu koncentracyjnego w Dachau postawił Theodora Eickego, polecając mu, aby opracował regulamin dotyczący zarówno strażników, jak i więźniów, którzy pozostali w obozie. Ponad połowa została zwolniona (chociaż 37 tysięcy osadzono w więzieniach państwowych). W ramach quid pro quo za to ustępstwo więźniów obozu wyłączono spod jurysdykcji ministra sprawiedliwości145. Chociaż opozycja polityczna została złamana, nie ustała inwigilacja „elementów niepewnych”. We wrześniu Göring założył w Prusach niezależną policję polityczną, Geheime Staatspolizei, znaną lepiej jako Gestapo. Gestapo szybko zyskało sobie paskudną reputację z powodu drobiazgowych śledztw i bezlitosnego torturowania podejrzanych. Faktycznie Gestapo było względnie małą organizacją i brakowało mu personelu, aby wszcząć śledztwa na dużą skalę. Polegało bardziej na informatorach i donosach listownych. Fakt, że namierzało i eliminowało dysydentów na przerażającą skalę, bardziej świadczył o poparciu dla narodowego socjalizmu w społeczeństwie, niż stanowił wyraz skuteczności policji państwowej. Przy niewielkich tylko trudnościach całe siły policyjne podporządkowano działaczom partii. Definicja zbrodni i sam charakter nadzoru policyjnego zmieniły się po wejściu w życie ustawy o niebezpiecznych notorycznych przestępcach. Odtąd przestępczość traktowano jako zaburzenie genetyczne. Ponieważ skłonność do łamania prawa uznano za dziedziczną, nie było sensu zastraszać ani reedukować „notorycznych” przestępców. Prawo stanowiło, że po trzech wyrokach skazujących zbrodniarz szedł do więzienia bez względu na charakter popełnionych przestępstw146. Pod kierunkiem nazistów Ministerstwo Edukacji szybko wydało nowe podręczniki, które reprezentowały idee narodowosocjalistyczne. W środowisku nauczycielskim, już wówczas obsadzonym licznie przez członków NSDAP, przeprowadzono czystkę, a tych, którzy pozostali w zawodzie, poddano mieszaninie działań reedukacyjnych i pochlebstw. W ciągu trzech lat właściwie każdy nauczyciel w Rzeszy został członkiem partii nazistowskiej.

Indoktrynacja nie ograniczyła się do szkolnych klas. Doświadczeniu z nauczaniem poddano cały naród. Jego głównym instruktorem był Goebbels, który 13 marca 1933 roku został ministrem propagandy i oświecenia publicznego. Przystąpił do przekonywania Niemców, że są częścią Volksgemeinschaft, wspólnoty narodowej opartej na kryterium rasowym. Misję zaczął od ustanowienia kontroli nad kulturą i sztuką, usuwając z nich przeciwników politycznych i Żydów. Podstawą jego projektu była Die Reichskulturkammer, Izba Kultury Rzeszy, powołana ustawą z 22 września. Każda organizacja kulturalna musiała do niej przystąpić i nadzorować swoich członków. Na rozkaz Goebbelsa szereg ustaw doprowadził do wyrzucenia Żydów z orkiestr, zespołów operowych, galerii sztuki, teatrów, przemysłu radiowego i filmowego. W październiku weszło w życie ustawodawstwo zakazujące Żydom pracy na stanowiskach redakcyjnych w gazetach147. Najbardziej dramatycznym i symbolicznym momentem w czystkach w niemieckiej kulturze było spalenie książek autorów uznanych za antyniemieckich, marksistowskich lub żydowskich. Literackie auto da fé odbyło się 10 maja. Z inicjatywy nazistowskich studentów stosy wzniesiono na placach pod uniwersytetami, dla wygody studentów wynoszących hałdy książek z bibliotek. Kiedy Stefan Zweig poskarżył się, że jego książki znalazły się na czarnej liście przez pomyłkę – prawdopodobnie pomylono go z komunistą Arnoldem Zweigiem – jego sarkastyczny kolega Joseph Roth wyprowadził go z błędu: „Nie chodzi tu o pomyłkę z nazwiskiem Zweig, ale o to, że jesteś Żydem […]”. Ironią losu, kiedy Roth nakłaniał Stefana Zweiga, aby zaakceptował swój los żydowskiego autora, Robert Weltsch w syjonistycznej gazecie „Jüdische Rundschau” zakwestionował włączenie na listę książek zasymilowanych autorów, takich jak Stefan Zweig, o „nieżydowskiej” tematyce. „Odmawiamy uznawania literatury za żydowską na podstawie negatywnego kryterium, że jest «nieniemiecka»”. Na tym etapie zachowanie wewnętrznych rozróżnień było dla niektórych Żydów ważniejsze niż narzucany z zewnątrz mit o homogeniczności148. Miliony Niemców, które nie lubiły kultury modernistycznej, uznały ten akt wandalizmu za głęboko satysfakcjonujący. Obywatele przyklasnęli również środkom, które miały wzmocnić tradycyjne sektory gospodarki, poprawić sytuację materialną przeciętnych rodzin oraz podreperować zdrowie społeczeństwa. W lipcu 1933 roku Hugenberg doszedł do wniosku, że konserwatyści zostali odstawieni na boczny tor, i odszedł z gabinetu. Na stanowisku ministra rolnictwa zastąpił go Walther Daré, nazistowski myśliciel o wykształceniu ekonomicznym. Daré, długoletni obrońca chłopstwa, sprawy, która leżała Hitlerowi głęboko na sercu, wprowadził prawo chroniące tytuły rolników do ziemi oraz zapobiegające rozdrobnieniu gospodarstw. Rząd przeciwdziałał również rozrostowi sieci sklepowych i domów towarowych, ograniczając ich możliwości sprzedawania towarów z dużymi rabatami, po cenach niższych niż u małych sklepikarzy. Reżim szczególnie dużą uwagę zwracał na morale robotników przemysłowych, mając świadomość, że stanowią oni klucz do ożywienia gospodarczego, ale też jednocześnie są potencjalnie groźnym źródłem niezadowolenia. W listopadzie 1933 roku powstała organizacja Kraft durch Freude („siła przez radość”), która oferowała tanie wczasy zagraniczne, rejsy, wycieczki i rozrywki zapracowanym niemieckim robotnikom. Aby jeszcze bardziej podkreślić wrażenie narodu,

w którym każdy mężczyzna i kobieta są wartościowi, zjednoczonego w powszechnym duchu samopoświęcenia, naziści uchwalili prawo przekształcające ich doroczne przedświąteczne zbiórki dla potrzebujących, Winterhilfe (pomoc zimowa), w akcję ogólnokrajową. Datki stały się właściwie obowiązkowe149. Najdalej idącymi środkami, które miały uformować naród niemiecki w świadomą rasowo, biologicznie zdrową i homogeniczną społeczność, prawdziwy Volksgemeinschaft, były prawa eugeniczne. 14 lipca 1933 roku minister spraw wewnętrznych Rzeszy Wilhelm Frick wydał ustawę o zapobieganiu narodzin potomstwa obarczonego chorobami dziedzicznymi. Na jej mocy powstały sądy zdrowia dziedzicznego obsadzone lekarzami, psychiatrami i pracownikami opieki społecznej, uprawnionymi do kierowania na przymusową sterylizację osób psychicznie lub fizycznie upośledzonych, które mogą przekazać swoje ułomności, gdyby miały dzieci. Był to najbardziej radykalny wyraz nazistowskiego utopijnego projektu stworzenia narodu czystego biologicznie i idealnego według ich rasistowskiej wizji. Kolejne prawa odmawiały wstępu do szkół średnich osobom upośledzonym od urodzenia, zakazywały małżeństw osobom obciążonym chorobami dziedzicznymi i ułatwiały rozwód temu partnerowi, którego współmałżonek nie mógł mieć dzieci. Tym środkom eugeniki negatywnej towarzyszyła pronatalistyczna socjotechnika. Weszły w życie prawa zakazujące antykoncepcji i aborcji. Nowożeńcy otrzymywali ulgi podatkowe i tanie pożyczki. Urodzenie dziecka nagradzano dotacjami i dodatkowymi świadczeniami. Jednocześnie wychwalając heteroseksualność i małżeństwo, policję zachęcano do gorliwszego wykorzystywania istniejącego prawa przeciwko homoseksualistom. Chociaż względnie niewiele osób trafiło do więzienia za czyny homoseksualne, ośrodki gejowskiego życia nękano nalotami, a tysiące homoseksualistów było zatrzymywanych i pouczanych150. Polityka przykuwających uwagę inicjatyw zmierzających do odrodzenia narodowego szerzyła się i rozrastała w mnóstwo indywidualnych wyborów. W obliczu potężnego nacisku, żeby wziąć udział we wspaniałym idealistycznym projekcie, każdy Niemiec musiał zdecydować, czy jest za dawnymi przekonaniami i związkami czy przeciw nim. Za tą emocjonalną walką stała świadomość, że nonkonformizm może doprowadzić do strasznej kary. Co najważniejsze, Niemców nikt nie prosił, żeby nienawidzili Żydów; mieli tylko kochać innych Niemców151. Omawiane wybory były na pierwszy rzut oka błahe: czy używać hitlerowskiego powitania czy pozostać przy tradycyjnych pozdrowieniach, czy nosić plakietkę partii czy nosić mundur, czy uczestniczyć w uroczystościach w rodzaju urodzin Adolfa Hitlera albo rytuałach z okazji rocznicy listopadowego puczu. Oprócz tych dobrowolnych wyborów, Niemców coraz intensywniej kierowano ku aktywnościom, które po cichu przywiązywały ich do reżimu. Można było przerwać pracę na czas obowiązkowego wysłuchania przemówienia Hitlera w radiu lub aby wziąć udział w wiecu nazistowskiej komórki w zakładzie pracy. Każda kamienica miała teraz „szefa domu” i pogadanki ideologiczne. Rekreacją zajęła się organizacja Kraft durch Freude. Zakupy stały się okazją do potwierdzania tożsamości, nie tylko z powodu kampanii nakłaniającej do unikania żydowskich sklepów. Coraz częściej produkty nosiły etykietki i były reklamowane jako

towary „germańskie”, zdrowe dla narodu. Goebbels złorzeczył na kobiety ubierające się w projektowane we Francji ubrania i wzywał do noszenia się w stylu niemieckim. Życiowe wydarzenia zmieniły się w pokazy lojalności rasowej. Teraz trzeba było udowodnić aryjskie pochodzenie i dobrą kondycję rasową, by uzyskać zaświadczenie umożliwiające zawarcie małżeństwa. Narodziny zdrowego silnego dziecka były radością samą w sobie, ale też pozwalały rodzicom na korzystanie ze świadczeń finansowych i darmowego szkolnictwa152. Od dzieciństwa niemieccy chłopcy i dziewczęta doświadczali emocji z powodu przynależności do Volksgemeinschaft i byli nasączani jego wartościami przez nauczycieli, przywódców młodzieżówek, urzędników biur pracy, profesorów na uniwersytecie oraz instruktorów szkolenia wojskowego. Zaczynało się od Deutsches Jungvolk dla dzieci w wieku 10–13 lat; kontynuacją było Hitlerjugend (Młodzież Hitlerowska) dla chłopców do 18 lat oraz Bund Deutscher Mädel (Związek Niemieckich Dziewcząt). Przez sześć miesięcy młodzi pracowali na rzecz Reichsarbeitsdienst (Służba Pracy Rzeszy), potem czekały ich dwa lata służby w siłach zbrojnych. Młodzież w naturalny sposób sympatyzowała z narodowosocjalistycznymi ideałami równości, integracji, współpracy i samopoświęcenia. Instynktownie podzielała ducha buntu przeciwko burżuazyjnym normom i restrykcyjnemu życiu tradycyjnej rodziny. Aby przesłanie na pewno dotarło do młodych, wysyłano ich na kolejne obozy, gdzie oddzieleni od rodziny musieli żyć według nowych wartości. Działały dwa tysiące letnich obozów dla Jungvolku, Hitlerjugend i BDM, przez które rocznie przewijało się 600 tysięcy młodych dziewcząt i chłopców. Prawie pół miliona nastolatków przechodziło służbę w Reichsarbeitsdienst i wojskowych koszarach. Na każdym etapie indoktrynowano ich w duchu narodowego socjalizmu. Równie ważny był styl życia oraz wartości reprezentowane przez każdą aktywność zespołową. Oczywiście żaden z nich nie był Żydem153. Jednak nie należy utożsamiać nazistowskich wartości z nienawiścią. Ich siła tkwiła w zdolności wywoływania uczuć miłości i przynależności. Melita Maschmann wspominała: „żadne slogany nigdy nie zafascynowały mnie tak bardzo jak hasła Volksgemeinschaft”. Emanowały „magicznym blaskiem”. „Młodych ludzi nie przyciągała do narodowego socjalizmu nienawiść – napisała później – lecz miłość do Niemiec. To w służbie tej miłości pragnęli stać się nieustępliwi, szybcy i twardzi”154. W przypadku starszych przedstawicieli społeczeństwa podobny efekt osiągnęli naziści, podgrzewając stale atmosferę walki i zagrożenia. Leopold Schwarzschild zauważył, że „to nie zbrojenia są w tej chwili priorytetem, lecz psychika narodu, która utrzymywana jest pod presją typową dla obozu wojskowego przed wymarszem na wojnę”. Toczyła się walka o pracę, walka o produkcję żywności. Każdy został wciągnięty w kampanie propagujące oszczędzanie i pomoc potrzebującym. Coraz częściej dorośli zbyt starzy, żeby odbywać służbę wojskową, mieli obowiązek uczestnictwa w cywilnych ćwiczeniach obronnych. Środki utrzymania higieny rasowej wymagały stworzenia rozbudowanej nowej biurokracji i rozdzielenia różnorodnych zadań między profesorów uniwersyteckich, nauczycieli, urzędników państwowych i miejskich, lekarzy, pielęgniarki, psychiatrów i pracowników opieki społecznej. Mieli zajmować się określaniem statusu rasowego poszczególnych osób

i – po rozpoznaniu, kto należy do Volk – nadzorować ich prowadzenie się i bronić integralności. Wszyscy egzekutorzy polityki rasowo-biologicznej musieli przejść selekcję i szkolenie. Członkostwo w partii było w zasadzie obligatoryjne dla każdego, kto chciał awansować. I tak, 215 tysięcy nauczycieli z ogółem 300 tysięcy uczestniczyło dwa razy w tygodniu w „rekolekcjach”, na których zapoznawali się z ideologią narodowosocjalistyczną i polityką oraz sposobami ich wdrażania. Powstała sieć instytutów badawczych, w których tworzono intelektualne i naukowe podstawy dla nazistowskiej polityki eugenicznej, rasowej i antyżydowskiej, i nadawano im pozory szacowności155. W trafnym podsumowaniu historyka Petera Fritschego, „rasa określała nową rzeczywistość Trzeciej Rzeszy”. Z każdym rokiem ta rzeczywistość była coraz mniej kwestionowana, a coraz bardziej umacniana, gdy kolejne pokolenia wychodziły z machiny edukacyjnej, którą stała się Trzecia Rzesza. Dyktaturą sterowali młodzi ludzie; począwszy od nazistowskiego przywództwa, gdzie przeważali ludzie po czterdziestce, w dół hierarchii. W miarę jak rosła liczba młodych dorosłych, którym narodowy socjalizm zapewnił nowy system wartości, zajmowali oni coraz więcej oficjalnych stanowisk na wszystkich szczeblach państwa i organizacji społecznych. W 1934 roku liczba członków SA osiągnęła poziom prawie trzech milionów. U szczytu, podczas wojny, do SS należało 800 tysięcy osób, które razem ze współmałżonkami stanowiły 1 procent całego niemieckiego społeczeństwa. Przez Służbę Pracy Rzeszy przeszło 6 milionów Niemców, a 7 milionów służyło w niemieckich siłach zbrojnych. Dla tych milionów „nazistowska świadomość” stanowiła naturalny i obowiązujący odruch moralnego wyboru. Chociaż większość ludzi formalnie pozostawała niezrzeszona, oni również byli wplątani w system, który podsycał internalizację nazistowskich wartości. Kiedy NSDAP zapewniła polityczną stabilizację, porządek społeczny i dobrobyt, jej idee przyjmowano szczerze i z wdzięcznością156. Judenpolitik miała kluczowe znaczenie dla budowy Volksgemeinschaft. Obecnie historycy zdają sobie sprawę z tego, że środki antyżydowskie nie służyły po prostu realizacji celów postawionych o wiele wcześniej przez antysemitów ani nawet nie stanowiły wyrazu nienawiści do Żydów. Podczas gdy dla nazistów w rodzaju Streichera antysemityzm był celem samym w sobie, dla innych pozostawał wyłącznie narzędziem. Wykluczenie Żydów określiło Aryjczyków. Propaganda i działania antyżydowskie pomagały kontrolować opinię publiczną. To, co było dozwolone lub zakazane, pomagało „zmienić domenę publiczną”. Polityka rasowa dała państwu prawo do ingerencji w każde prywatne i osobiste królestwo. „Umożliwiła prawie całkowite wyeliminowanie strefy prywatnej”. Wkrótce wszystkie działania były analizowane pod kątem rasowym i kształtowane z myślą o Żydach157. A jednak Trzecia Rzesza była reżimem dysfunkcyjnym; jej podzielone przywództwo ciągle próbowało osiągnąć wiele w krótkim czasie i przy ograniczonych zasobach. Poszczególne osoby i zamierzenia pozostawały w konflikcie, podkopywały się nawzajem lub traciły rozpęd. Z perspektywy czasu można nadinterpretować instrumentalność i spójność Judenpolitik. Przypisanie nazistowskim decydentom politycznym wyraźnego poczucia celu z kolei sprawia wrażenie, że niemieccy Żydzi byli łzawymi głupcami. W rzeczywistości „ofiary” mają coś ważnego do powiedzenia historykom. W tamtym czasie

Judenpolitik nie wydawała się spójna ani celowa, ponieważ taka nie była; była improwizowana, niezaplanowana i dlatego nieprzewidywalna. Naziści mogli sobie pisać historię antysemickiego myślenia, a urzędnicy tworzyć w swoich uporządkowanych gabinetach ustawodawstwo dyskryminacyjne, ale to, co z tego powstało, było chaotyczne, sprzeczne, nieprzemyślane i zwykle tymczasowe158. 142 George Messersmith, Uncertainty as to the Developments in the Economic and Financial Situation in Germany, 9 maja 1933; Charles M. Hathaway, Monachium, Raport, 13 maja 1933, w: Fremde Blicke, s. 372– 373. 143 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 374–389; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 28–31. 144 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 342–348. 145 Richard J. Evans, The Third Reich in Power, 1933–1939, London 2005, s. 20–21, 81–85; B. Zucker, In Search of Refuge, s. 73–74; Nikolaus Wachsmann, Hitler’s Prisons. Legal Terror in Nazi Germany, London 2004, s. 113–118; Nikolaus Wachsmann, KL. A History of the Nazi Concentration Camps, London 2015, s. 38– 60. 146 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 52–55, 77, 96–104; Robert Gellately, Backing Hitler: Consent and Coercion in Nazi Germany, Oxford 2001. 147 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 120–140, 261–265; P. Longerich, Goebbels, s. 212–213, 222– 227, 240–242; Alan Steinweis, Art, Ideology and Economics in Nazi Germany. The Reich Chambers of Music, Theater and the Visual Arts, Chapel Hill 1993, s. 32–48; David Welch, The Third Reich. Politics and Propaganda, London 1993, s. 17–47. 148 A. Confino, World Without Jews, s. 39–45; Joseph Roth do Stefana Zweiga, 6 kwietnia 1933, w: Josef Roth. A Life in Letters, s. 251; „Jüdische Rundschau”, 12 maja 1933, w: Jewish Responses, t. 1, s. 41–42. 149 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 419–441, 465–475, 484–488. 150 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 507–510, 516–519, 529–535; Michael Burleigh, Wolfgang Wipperman, The Racial State. Germany 1933–1945, Cambridge 1991; Lisa Pine, Nazi Family Policy, 1933– 1945, Oxford 1997, s. 8–46; Deaf People in Hitler’s Europe, red. Donna F. Ryan, John S. Schuman, Washington 2002, s. 11–97, 121–163; Geoffrey Giles, The Institutionalisation of Homosexual Panic in the Third Reich, w: Social Outsiders in Nazi Germany, red. Robert Gellately, Nathan Stoltzfus, Princeton, s. 233– 247. 151 Andrew Stuart Bergerson, Ordinary Germans In Extraordinary Times. The Nazi Revolution in Hildesheim, Bloomington 2004, s. 131–164. 152 P. Fritzsche, Germans into Nazis, s. 211–230; P. Fritzsche, Life and Death in the Third Reich, Cambridge 2008, s. 20–24, 35–52, 56–65, 76–91; S. Jonathan Wiesen, Creating the Nazi Marketplace. Commerce and Consumption in the Third Reich, New York 2011, s. 39–49, 53–60. Irene Guenther, Nazi Chic? Fashioning Women in the Third Reich, Oxford 2004. 153 P. Fritzsche, Life and Death in the Third Reich, s. 96–108; Thomas Kühne, Belonging and Genocide. Hitler’s Community, 1918–1945, New Haven 2010, s. 42–46; Claudia Koonz, The Nazi Conscience, Cambridge 2003, s. 144–145. 154 M. Maschmann, Account Rendered, s. 10–12, 17–22, 24–26.

155 Caught up in the nationalist revolution, 1 lipca 1933, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 111. P. Fritzsche, Life and Death in the Third Reich, s. 5–8, 50–54; C. Koonz, The Nazi Conscience, s. 131– 139, 201–214; D. Welch, The Third Reich. Politics and Propaganda, s. 50–89, oraz tego samego autora: Manufacturing a Consensus. Nazi Propaganda and the Building of a „National Community” (Volksgemeinschaft), „Central European History” 1993, t. 2, nr 1, s. 1–15. 156 P. Fritzsche, Life and Death in the Third Reich, s. 96–108, 123–124; C. Koonz, The Nazi Conscience. 157 P. Longerich, Holocaust, s. 31–32. 158 J.A.S. Grenville, The Jews and Germans of Hamburg, s. 111–113.

PIERWSZE USTAWY ANTYŻYDOWSKIE Po zaaranżowanym akcie oburzenia 1 kwietnia rząd wydał szereg ustaw mających wykluczyć Żydów z pewnych obszarów życia, które naziści uważali za szczególnie wrażliwe i w których obecność Żydów ciągle uważano za denerwującą. 7 kwietnia Żydzi stracili prawo wejścia do zawodów prawniczych. Sytuacja Żydów już wykształconych i posiadających praktyki nie zmieniła się, ale studentom ziemia usunęła się spod stóp. 22 kwietnia żydowscy lekarze i dentyści dostali zakaz praktykowania w sektorze państwowym. Trzy dni później ustawa o zapobieganiu przepełnieniu w niemieckich szkołach narzuciła limit przyjmowania Żydów do szkół i na uniwersytety w wysokości, odpowiednio, 1,5 procent i 5 procent wszystkich dopuszczonych. 14 lutego weszła w życie ustawa pozbawiająca obywatelstwa wszystkich Żydów, którzy wjechali do Niemiec po listopadzie 1918 roku. Pomimo gotowości Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do odebrania obywatelstwa wszystkim Żydom, Hitler ograniczył się do Ostjuden. Utworzenie Izby Kultury Rzeszy i wprowadzenie praw zakazujących politycznym przeciwnikom i Żydom pracy w prasie i radiu zwiększyło listę bezrobotnych Żydów. Jednak środki te były względnie łagodne, szczególnie gdy się wzięło pod uwagę wyjątki. Wyrzuconym z pracy urzędnikom państwowym przysługiwały nawet znaczne świadczenia finansowe oraz zachowanie części wypłaty159. Względny umiar antyżydowskiego ustawodawstwa stał w sprzeczności z niepohamowanymi nadużyciami, dyskryminacją i przemocą ze strony SA oraz członków NSDAP. W kwietniu 1933 roku Annemarie Schwarzenbach napisała do swego przyjaciela Klausa Manna, pisarza i syna Thomasa Manna, że „pomimo wszystkich apeli i napomnień Hitlera codziennie dochodzi do czynów najgorszego rodzaju”. Zamieszanie osiągnęło punkt kulminacyjny i rząd centralny nie mógł już dłużej zachowywać bierności. Reżim podwoił wysiłki, aby położyć kres antyżydowskiej działalności, która groziła paraliżem gospodarki. 7 lipca Rudolf Hess, zastępca Führera, zakazał akcji przeciwko domom towarowym. Trzy dni później Wilhelm Frick, minister spraw wewnętrznych, wydał okólnik zakazujący nielegalnych akcji indywidualnych. Trzy tygodnie po poprzednim komunikacie Hess wysłał specjalne napomnienia członkom partii, którzy angażowali się w tego typu działalność. Na początku września minister gospodarki Rzeszy rozesłał instrukcje, że nie wolno tworzyć czarnych list żydowskich przedsiębiorstw ani ludzi prowadzących interesy z Żydami; że żydowskim przedsiębiorstwom nie wolno odbierać prawa do reklamy; że należy usunąć oznaczenia i zrezygnować z pikiet pod żydowskimi sklepami i domami towarowymi160. Jednak powyższe rozporządzenia częściej lekceważono. W rezultacie pojawiły się duże rozbieżności regionalne, co tylko pogłębiło niepewność. Punktem szczególnie zapalnym była Frankonia, gdzie Julius Streicher miał największe wpływy. Tutaj lokalne komórki

NSDAP i oddziały SA opierały się ograniczeniom nakładanym przez Berlin. W Neustadt an der Aisch, na północny zachód od Norymbergi, na publicznym wiecu ludność potępiła Ministerstwo Gospodarki za próby zapobieżenia bojkotom oraz „sporadycznym ekscesom”. Zdominowane przez nazistów władze miejskie wykorzystały samorządowe kompetencje, aby wykluczyć Żydów z obiektów komunalnych. Jedno z pierwszych rozporządzeń zakazało Żydom wstępu na miejskie pływalnie. Był to mściwy gest, odzwierciedlający patologiczną niechęć Streichera do Żydów oraz coraz powszechniejsze pragnienie, aby zapobiegać wszelkim ich fizycznym kontaktom z Aryjczykami. Dochodziło również do incydentalnych aktów przemocy. W Aschaffenburgu esesmani przetoczyli się ulicami, napadając i bijąc Żydów, w Würzburgu odżył bojkot, a synagoga w Miltenbergu została zdemolowana. Okręgowe główne biuro Nationalsozialistische Betriebszellenorganisation (NSBO, Narodowosocjalistyczna Organizacja Komórek Zakładowych) dostało stanowcze upomnienie, aby okiełznać bojkotujących. W październiku 1933 roku policja starła się z bojówkarzami SA i SS, którzy zaatakowali żydowskie księgarnie z upoważnienia, jak twierdzili, Juliusa Streichera161. Kontrast między Berlinem a Bawarią obrazowo przedstawiła Martha Dodd, córka nowego amerykańskiego ambasadora, kiedy odbyła samochodową wycieczkę na południe w towarzystwie dziennikarza Quentina Reynoldsa. W jednym miasteczku po drugim natykali się na zawieszone nad główną ulicą transparenty obwieszczające, że Żydzi nie są tu mile widziani. Atmosfera była gorąca. W Norymberdze zobaczyli, jak bojówkarze z SA zmusili kobietę, by przeszła głównymi ulicami z tabliczką z napisem: „Oddałam się Żydowi”. Reynolds zdecydował się nie pisać o incydencie, ponieważ „ostatnio wydarzyło się tyle okrutnych historii, że ludzie przestali się nimi interesować”162. Tego rodzaju upokorzenia nie ograniczały się tylko do królestwa Streichera. Od początku nazistowskich rządów ruszyła fala nadużyć seksualnych i przemocy związanej z płcią, zwykle zamaskowanych pozornym zakazem fizycznych kontaktów między Żydami a Aryjczykami. W tym samym czasie, gdy narodowy socjalizm potępiał libertynizm przypisywany Republice Weimarskiej i opowiadał się za nową formą purytanizmu, promował chorobliwe zainteresowanie aktywnością seksualną poprzez śledzenie osobistych relacji. Przyzwolenie na tropienie, ujawnianie i omawianie kwestii seksualnych przyjęto z zadowoleniem i ulgą; był to również legalny sposób, żeby pozwolić sobie na nieobyczajne rozmowy i mizoginiczną przemoc. Tego pierwszego długiego, gorącego lata narodowego socjalizmu Żydzi i nieżydowskie kobiety, którzy zignorowali nowe granice między Aryjczykami a nie-Aryjczykami, zostali publicznie napiętnowani. Biuro Gestapo w okręgu Kassel zameldowało, że „w ostatnich dniach mieszkańcy w asyście SS przyprowadzili na komisariat policji wielu Żydów, którzy utrzymywali intymne relacje z Niemkami”. Przed zatrzymaniem „Żydzi ci przeparadowali publicznie ulicami. Towarzyszyły temu spontaniczne antysemickie demonstracje wzburzonych tłumów”. W Hamburgu Kurt Rosenberg, prawnik wyrzucony z pracy z powodu paragrafu aryjskiego, widział, jak po Cuxhaven przeprowadzano niemiecką dziewczynę i Żyda. Zapisał w dzienniku, że Niemka nosiła tabliczkę z podpisem: „Jestem

świnią, ponieważ zadawałam się z Żydem”163. Małżeństwa mieszane również znalazły się pod wrogim nadzorem, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie nie istniała anonimowość, jaką cieszyli się mieszkańcy dużego miasta. Lilli Jahn, zaraz po trzydziestce, wykwalifikowana lekarka, wyszła za nie-Żyda, którego poznała na studiach medycznych. Po ślubie z Ernstem Jahnem w 1926 roku przeprowadziła się do Immenhausen w Hesji, gdzie Ernst dostał praktykę. Kiedy Lilli nie opiekowała się dziećmi, pomagała Ernstowi w klinice. Wiodło im się dostatnio i szczęśliwie do 1933 roku. W mieście rządził burmistrz i rada z SPD – do marca, kiedy SA usunęła lewicowców. Jakimś sposobem miejscowi naziści dowiedzieli się, że Lilli jest Żydówką, i 1 kwietnia zorganizowali bojkot praktyki Jahnów. Udręczona lekarka napisała do przyjaciół: „To był dla nas najprawdziwszy wstrząs! Wyobrażacie sobie, jak się czuję? Możecie zrozumieć, jak mi ciężko i jak okrutnie krzywdzące jest to wszystko […]. Wyobraźcie sobie tylko, zbojkotowali także Amadé [tak nazywała Ernsta], ponieważ ma żonę Żydówkę! Nie potrafię znaleźć słów, by opisać wam, jak bardzo jestem wstrząśnięta. I, oczywiście, teraz żyjemy w strachu. Czy dotkną nas inne reperkusje?”. Ernst Jahn został u boku żony, która była w ciąży z trzecim dzieckiem, ale zawiesił praktykę, żeby „nikogo nie urazić”164. Kiedy nadeszła jesień, relacje między prostakami z partii a władzami państwowymi stały się jeszcze bardziej napięte. Wzrost gospodarczy, po części wynikający z wypłat dla zatrudnionych w programach robót publicznych, oznaczał, że ruszył pełną parą sezon świąteczny. Należące do Żydów sklepy i domy towarowe korzystały wraz z dostawcami i hurtownikami. Członkowie NSDAP robiący bożonarodzeniowe zakupy poczuli się urażeni widokiem witryn żydowskich sklepów ozdobionych choinkami i symbolami religijnymi. Co gorsza, sklepy były pełne klientów. W rezultacie doszło do kolejnej fali akcji wymierzonych w prowadzone przez Żydów punkty sprzedaży detalicznej. Raymond Geist z ambasady amerykańskiej zanotował, że „wznowienie antyżydowskiej propagandy przeraziło Żydów w wielu miastach i pojawiają się doniesienia, że w miarę możliwości starają się nie pokazywać na ulicach za dnia i zamykać w domach na noc”. Nie to chcieli usłyszeć Schacht i Schmitt, minister gospodarki. W połowie grudnia Ministerstwo Gospodarki Rzeszy rozesłało instrukcje, że pod żadnym pozorem nie można zakłócać zakupów165. 159 Jewish Life in Nazi Germany. Dilemmas and Responses, red. Francis Nicosia, David Scrase, New York 2012, s. 4–5; P. Longerich, Holocaust, s. 40–41; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 12–13. 160 Annemarie Schwarzenbach do Klausa Manna, 8 kwietnia 1933, w: Travels in the Reich, s. 37–39; The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 633; M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 201–202. 161 Raport biura okręgowego NSDAP, 15 lipca 1933; Premier Dolnej Frankonii, raporty, 8 sierpnia oraz 6, 20 września 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 12, 14, 17. 162 Martha Dodd, My Years in Germany, London 1939, s. 28–30. 163 Główny urząd Gestapo powiatu Kassel, Raport za sierpień, 29 sierpnia 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 16; Jewish Responses, t. 1, s. 37.

164 Martin Doerry, My Wounded Heart. The Life of Lilli Jahn, London 2004, s. 1–52, 55–56, 60–62, listy do Leo i Hanne Barth, 5 lutego i 2 kwietnia 1933. 165 Raymond Geist do Departamentu Stanu, 15 grudnia 1933, w: Fremde Blicke, s. 395; Okólnik Ministerstwa Gospodarki Rzeszy, 16 grudnia 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 666

REAKCJE ŻYDÓW Wszystkie te sprzeczności i wahania pomagają tłumaczyć rozbieżne reakcje Żydów na prześladowania w 1933 roku. W najskrajniejszych przypadkach kilkudziesięciu Żydów odebrało sobie z rozpaczy życie. Około 37 tysięcy niemieckich Żydów wyemigrowało, głównie do sąsiednich krajów. Ogromna większość została. Niektórzy nie wyjechali, ponieważ uważali, jak wielu innych Niemców, że Hitler długo się nie utrzyma. Ci, którzy mieli mniejszą nadzieję, że rząd upadnie, sądzili, że przystosują się do życia pod Hitlerem. Pesymiści pocieszali się, że jak by źle nie było w Niemczech, gorzej mieli się Żydzi w Polsce, a o wiele gorszy los czekał uchodźców w innych miejscach. Poglądy na sytuację wśród Żydów różniły się również w zależności od klasy, zawodu, wieku, płci i miejsca zamieszkania. W niektórych regionach, takich jak okręg Streichera lub Prusy Wschodnie, agitacja antyżydowska stała na porządku dziennym. W innych rejonach Żydzi cieszyli się względnym spokojem. Ludność żydowską w dużych miastach prześladowania dotknęły mniej niż w małych miasteczkach i wsiach. Pojedynczy Żydzi mogli przemykać niepostrzeżenie w miejskich konurbacjach, a władzom łatwiej było zapobiegać przemocy i zamętowi. W społecznościach wiejskich Żydów dobrze znano i pozostawali oni na łasce urzędników i miejscowych funkcjonariuszy SA, którzy mogli robić, co im się podoba166. Końcowy okres między mianowaniem Hitlera na kanclerza a wyborami był szczególnie płynny. Lewicujący Żydzi oczywiście żyli w niepokoju. Szczególnie zagrożeni czuli się żydowscy sklepikarze narażeni na incydenty uliczne. Bogaci, konserwatywni Żydzi o poglądach nacjonalistycznych, którzy poruszali się w godniejszych kręgach, zastanawiali się, czy nie muszą brać udziału w rewolucji narodowej. Tego samego dnia, kiedy spłonął Reichstag, Siegmund Warburg zaczął pisać dziennik, w którym przedstawił „wielkie przełomowe wydarzenia polityczne ostatnich tygodni”. Uznał je za „szczególnie poruszające dla niemieckich Żydów, a przede wszystkim dla takich jak ja, których byt jest tak nierozerwalnie zakorzeniony w niemieckości”167. Słuchając w radiu przemówienia Hitlera w przeddzień wyborów, Warburg uznał, że oracja była „wybitnie idealistyczna, zdecydowanie motywująca, pełna najprawdziwszego natchnienia”. Samo zastraszanie nie mogło wytłumaczyć 7,5 miliona głosów oddanych na NSDAP; ten wynik był hołdem dla „idealistycznych sił, które przede wszystkim do tego wyniku doprowadziły”. Narodowy socjalizm reprezentował walkę między dynamiczną młodością a ospałą biurokracją. Naziści wdrażali „kategoryczne analizy” i okazywali „pełną poświęcenia wolę walki”. Pomimo antysemickich tendencji uznał, że „perspektywy są dobre”. Nowy reżim oferował możliwości niemieckim Żydom o podobnych zapatrywaniach. „Być może człowiek przyszłości jest dokładnie w takim typie, pomiędzy aryjskimi a żydowskimi Niemcami – niemiecki Żyd to typ, o którym można powiedzieć, że mógłby

być nazistą, gdyby nie nazistowski antysemityzm”. Podejrzewał, że ta nienawiść do Żydów była symptomatyczna dla pozycji nazistowskich karierowiczów; to mogłoby przejść168. Tydzień później nowi nazistowscy urzędnicy w hamburskim ratuszu zmusili starszego kuzyna Siegmunda, Maxa Warburga, do rezygnacji ze stanowiska w wydziale finansów. Siegmund stracił pewność, skąd wieje wiatr. „Mamy faszyzm, ale najważniejszą kwestią pozostaje, czy będzie to dobry niemiecki faszyzm, czyli faszyzm, który chce być zdyscyplinowany i sprawiedliwy, tak jak we Włoszech, czy też faszyzm bliższy temu moskiewskiemu, faszyzm, który prowadzi do dowolności i komunizmu, do okrucieństwa i ignorancji”169. Nie pojawiła się też żadna jednolita reakcja na bojkot. W artykule na pierwszej stronie „Jüdische Rundschau” Robert Weltsch namawiał Żydów wychwalaniem własnego dziedzictwa w odpowiedzi na dyskryminację. Tekst zatytułowany Noście żółtą gwiazdę z dumą miał raczej przypomnieć triumfy Żydów nad falami dyskryminacji w przeszłości, niż wyrazić pokorną akceptację dla prześladowań. Reichsbundes jüdischer Frontsoldaten pod kierunkiem byłego kapitana Leo Löwensteina wierzył w konstruktywne zaangażowanie w działania u boku reżimu. Kiedy RjF uzyskało ustępstwa dla weteranów wojennych, cała społeczność żydowska uznała to za przykład najlepszej reakcji na nazistowskie prześladowania. Jednak Jüdischer Frauenbund (Liga Kobiet Żydowskich) odmówiła udziału i wycofała się z Ligi Kobiet Niemieckich, wyrażając swe wyobcowanie w Niemczech. Żydowscy nacjonaliści utworzyli Verband nationaldeutscher Juden (Stowarzyszenie Niemieckich Nacjonalistów Żydowskich) i próbowali dowieść swej lojalności wobec Niemiec, potępiając syjonizm i Ostjuden. Ci ultrapatriotyczni niemieccy Żydzi oświadczyli, że „każdy, kto wyjeżdża za granicę, jest zdrajcą”. Ortodoksyjni Żydzi napisali do Hitlera z prośbą o zapewnienie, że Niemcy nie pragną ich zniszczenia. Nie otrzymali odpowiedzi170. Istniały powody, żeby mieć nadzieję. Bojkot wywołał poruszające gesty solidarności. Sam w sobie był odpowiedzią na międzynarodowy protest, oznaczający, że Żydzi w Niemczech nie są sami. Ponadto wiele oświadczeń Kancelarii Rzeszy, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Gospodarki wskazywało na to, że reżim stawia utrzymanie stabilnych, spokojnych warunków dla handlu nad realizację żądań, by usunąć Żydów z życia gospodarczego. Dlatego Victor Klemperer interpretował odwołanie bojkotu jako „sygnał do odwrotu” oraz znak, że reżim skapitulował wobec oporu w ojczyźnie i pod naciskami z zewnątrz. „Mam wrażenie, że wszystko szybko zmierza ku katastrofie”, napisał rozgorączkowany. Wielu Żydom nie wydawało się to możliwe, by prawica pozostała w rządzie z nazistami, „bo nie będzie chciała kontynuacji narodowosocjalistycznej dyktatury”. Edwin Landau i jego przyjaciele zgodzili się, że Hitler przetrwa najwyżej rok. „Uważamy, że świat zewnętrzny nie będzie tolerował takiego zachowania w XX wieku”171. Żydom nie było łatwo ocenić znaczenie kroków antyżydowskich. Wcale nie łatwiej było ustalić, co uważają nie-Żydzi. Historia i wcześniejsze doświadczenia nie oferowały wskazówek w tej bezprecedensowej sytuacji. Żydowska społeczność dobrze znała religijny antagonizm; nie było nic nowego w prześladowaniach i dyskryminacji. Państwo niemieckie nigdy nie zaaprobowało ogólnokrajowych ograniczeń liczbowych ani nie próbowało

ograniczać działalności gospodarczej Żydów; bojkot trwał tylko jeden dzień, podczas gdy ograniczanie Żydom wstępu na wyższe uczelnie funkcjonowało też w innych krajach, gdzie życie Żydów toczyło się bez niepokojów. Niekonsekwentne stosowanie paragrafu aryjskiego dawało nadzieję, że nie wszyscy Żydzi zostaną wykluczeni ze społeczeństwa i gospodarki. Wreszcie postępowanie prezydenta Hindenburga wydawało się uspokajające. Z lojalności i wdzięczności dla Żydów, którzy walczyli pod jego dowództwem w Wielkiej Wojnie, Hindenburg odpowiedział na protesty stowarzyszeń żydowskich weteranów z powodu traktowania ich członków. 4 kwietnia napisał do kanclerza: „ostatnio informowano mnie o całej serii przypadków sędziów, prawników i pracowników sądownictwa, niepełnosprawnych weteranów wojennych o nieskazitelnej karierze, którzy zostali przymusowo wysłani na urlop, a potem zwolnieni z pracy, tylko dlatego, że mają żydowskich przodków”. Hindenburg poinformował Hitlera: „jest to dla mnie osobiście niedopuszczalne […], aby żydowscy urzędnicy, okaleczeni podczas wojny, spotykali się z podobnym traktowaniem”. Poprosił kanclerza, by przyjrzał się tej sprawie i znalazł „jakieś jednolite rozwiązanie” dla wszystkich gałęzi służb publicznych. O ile nie będzie przeciwko nim żadnych zarzutów, „jeśli chodzi o mnie, urzędnicy, sędziowie, nauczyciele i prawnicy, którzy są inwalidami wojennymi, walczyli na froncie, są synami poległych na froncie lub sami stracili na wojnie synów, powinni zostać na stanowiskach”. Podsumował wyraźnie: „Skoro byli godni, by walczyć za Niemcy i przelewać krew za Niemcy, należy uznać, że są godni dalszej służby ojczyźnie w wykonywanych zawodach”. Hitler odpowiedział następnego dnia, podkreślając pogardliwie, że Żydzi zostali powołani tak samo jak inni Niemcy, ale obiecał uwzględnić zastrzeżenia prezydenta w przyszłej legislacji, „by uniknąć rozwiązywania tych kwestii w sposób arbitralny”. Wyjątki określone przez Hindenburga znalazły się w ustawie z 7 kwietnia, bardzo łagodząc cios. Co więcej, w ministerstwach i ratuszach nadal zasiadało wielu urzędników nienazistów, którzy ochoczo interpretowali nowe regulacje na korzyść Żydów i zachowywali się wobec nich ze staromodną kurtuazją172. Gdy rząd uchylił naturalizację Ostjuden, którzy osiedlili się w Niemczech po listopadzie 1918 roku, wzmogło to tylko wrażenie, że środki antyżydowskie zastosowano raczej przeciwko konkretnym grupom niż przeciwko ogółowi Żydów. Trudno było dostrzec różnicę między przejawami znajomego nacjonalizmu a budowaniem Volksgemeinschaft na fundamencie tożsamości rasowej. Musiało minąć trochę czasu, aby ludzie zrozumieli, że naród i rasa stoją teraz obok siebie oraz że Żydzi są w Niemczech obcymi, pomimo tego, co mówiły ich paszporty czy zasługi wojenne. Pomimo odwrotnego do zamierzonego skutku zagranicznych protestów, do rządu docierały sygnały o dalszych naciskach zza oceanu. Wynikały głównie z powiązania między niemieckim wizerunkiem na świecie a eksportem. Victor Klemperer, który zachował stanowisko na uniwersytecie dzięki interwencji Hindenburga na rzecz żydowskich weteranów wojennych, zastanawiał się nawet, czy reakcja na antyżydowskie kroki nie doprowadzi do upadku rządu. „Los ruchu hitlerowskiego zależy niewątpliwie od sposobu rozwiązania kwestii żydowskiej – napisał 25 kwietnia. – Nie rozumiem, dlaczego zrobili z tego centralny punkt programu. To ich zgubi”173.

166 Jewish Responses, t. 1, s. 33–34. 167 6 marca 1933, Dziennik Siegmunda Warburga, w: N. Ferguson, High Financier, s. 78–80. 168 6, 9, 11 marca 1933, Dziennik Siegmunda Warburga, w: N. Ferguson, High Financier, s. 79–80. 169 21 marca 1933, Dziennik Siegmunda Warburga, w: N. Ferguson, High Financier, s. 79–80. 170 Jewish Responses, t. 1, s. 21–22, 48–52, 56–57. 171 Jewish Responses, t. 1, s. 5–6; 3 kwietnia 1933, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 15; Edwin Landau, w: Germans No More, s. 10–11. 172 Documents on the Holocaust, red. Y. Arad, Y. Gutman, A. Margaliot, Jerusalem 1981, s. 37–39. 173 25 kwietnia 1933, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 23.

DALSZY CIĄG ZAGRANICZNYCH PROTESTÓW Chociaż James McDonald nie był dyplomatą, stał na czele Foreign Policy Association i Niemcy wiedzieli o jego doskonałych stosunkach, więc kiedy przemówił za Żydami, potraktowano go poważnie. Tydzień po bojkocie Hanfstaengl załatwił mu wywiad z Hitlerem, podczas którego McDonald poruszył kwestię żydowską. Kilka dni później Messersmith rozmawiał o sprawie z Göringiem i poinformował go, że nadszarpuje ona wizerunek Niemiec w Stanach Zjednoczonych. Hitler dostał podobną wiadomość od sir Horace’a Rumbolda. Brytyjski sekretarz spraw zagranicznych, sir John Simon, nakazał mu przekazać kanclerzowi, że „polityka ucisku” wobec Żydów kosztuje Niemcy utratę sympatii w Wielkiej Brytanii. Hitler nie przyjął tego dobrze i odpowiedział, tak jak McDonaldowi, że w czasie kryzysu Żydzi muszą cierpieć tak samo jak reszta. Rumbold stwierdził, że Hitler „w tej kwestii jest fanatykiem”174. Druga fala protestów tylko potwierdziła sugestie dyplomatów. 10 maja 1933 roku 100 tysięcy Żydów przemaszerowało ulicami Nowego Jorku, potępiając narodowy socjalizm i wzywając do powszechnego bojkotu. Podobne demonstracje odbyły się w innych miastach: w Chicago protestowało 50 tysięcy, w Filadelfii 20 tysięcy, a w Cleveland 10 tysięcy ludzi. Do Białego Domu napływały listy i depesze nawołujące administrację do działania. Prezydent Roosevelt zachowywał milczenie, ale Niemcy dostrzegli spadek obrotów handlu ze Stanami Zjednoczonymi, na który nie mogli sobie pozwolić. 27 czerwca 1933 roku w Londynie Rada Przedstawicieli Brytyjskich Żydów zorganizowała wiec protestacyjny. Przemawiały na nim głównie osobistości nieżydowskie, w tym arcybiskup Canterbury. W następnym miesiącu organizacje żydowskie z East Endu, między innymi lewicowe Koło Robotników, związki zawodowe i grupy syjonistyczne działające pod patronatem United Jewish Protest Committee, zorganizowały antynazistowski wiec w Hyde Parku. Przyszło na niego 50 tysięcy Żydów. Wielu nadciągnęło od strony East Endu z transparentami „Przywrócić prawa Żydom w Niemczech”. We wrześniu bojkot nabrał charakteru formalnego pod nadzorem Jewish Representative Council for the Boycottt of German Goods and Services. Rada pod przewodnictwem przemysłowca lorda Melchetta objęła kilkadziesiąt związków zawodowych, zaprzyjaźnione stowarzyszenia, synagogi i grupy syjonistów, a liczbę jej członków szacuje się na 170 tysięcy175. Przyjazd Williama E. Dodda, nowego amerykańskiego ambasadora w Niemczech, stanowił kolejne mocne przypomnienie, że prześladowania Żydów zauważono za granicą. Dodd, historyk, który w 1904 roku uzyskał doktorat na uniwersytecie w Lipsku, był zagorzałym demokratą, wiernym baptystą i zatwardziałym liberałem w kwestiach swobody religijnej i wolności osobistej. Roosevelt wybrał go sam i osobiście udzielił mu w Białym Domu instrukcji przed wyjazdem. W dzienniku (który być może córka trochę podkolorowała

po jego śmierci) Dodd zapisał, że prezydent powiedział mu: „Niemieckie władze traktują Żydów haniebnie, więc Żydzi w tym kraju są bardzo przejęci”. Nie była to sprawa na szczeblu rządowym i ambasador nie mógł interweniować oficjalnie, chyba że środki antyżydowskie dotyczyłyby obywatela amerykańskiego, ale „powinno się zrobić wszystko, co możliwe, aby załagodzić powszechne prześladowania nieoficjalnym i osobistym wpływem”. Dodd odbył również długie spotkanie z amerykańskimi przywódcami żydowskimi, w tym ze Stephenem Wise’em. Ledwo 13 lipca 1933 roku zszedł na ląd w Hamburgu, a już dziennikarz z „Israelitisches Familienblatt” spytał go, czy zamierza interweniować w sprawie Żydów. Pomimo zgrabnej dyplomatycznej odpowiedzi gazeta napisała, że Dodd przybył z misją naprawienia wszystkich krzywd wyrządzonych Żydom. Kiedy następnego dnia wkroczył do ambasady amerykańskiej, jedną z pierwszych spraw, jaką się zajął, było sprostowanie tych doniesień. Jednak przypisywana mu rola była zgodna z jego charakterem, chociaż nie z oficjalnymi zadaniami176. Dodd poruszył kwestię złego traktowania Żydów na pierwszym spotkaniu z Bernhardem von Bülowem, podsekretarzem niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Bülow przyznał, że „wrogie nastawienie Żydów ze Stanów Zjednoczonych wyrządziło wiele szkód”. W następnym miesiącu Dodd zagadnął Neuratha. Twierdził: „nie możecie oczekiwać, że światowa opinia publiczna bardziej umiarkowanie odniesie się do waszego postępowania, dopóki tak ważni przywódcy jak Hitler i Goebbels będą głosić z mównic, jak w Norymberdze, że wszystkich Żydów należy usunąć z powierzchni ziemi”. Według Dodda minister spraw zagranicznych był „zakłopotany, podobnie jak raz czy dwa wcześniej przy innych okazjach. Nie obiecał żadnej zmiany, chociaż bardzo ubolewał nad faktami”. Dodd powstrzymał się jednak przed kłopotaniem sprawą Hitlera, kiedy w końcu spotkał się z nim w październiku. W zasadzie nie było takiej potrzeby; do tego czasu zyskał sobie już w Berlinie opinię przyjaciela Żydów. W niczym to im jednak nie pomogło. Przypominając Niemcom, że troszczy się o Żydów, a nie mogąc właściwie zrobić dla nich nic pozytywnego, Dodd zaprzepaścił swój autorytet. Co ważniejsze, nasilił wrażenie, że Żydzi mają wpływy w Białym Domu177. Nowy ambasador brytyjski, sir Eric Phipps, nie popełnił tego samego błędu. W rozmowach z urzędnikami przy Wilhelmstrasse ledwo wspominał o Żydach. Nie oznaczało to, że był nieświadomy i nie martwił się antysemityzmem. Phipps dokładnie przestudiował Mein Kampf i doszedł do wniosku, że Hitler zachowuje konsekwentną postawę wobec Żydów. Wątpił jednak, by Hitler nadal trzymał się poglądów „wyrażanych z taką niewiarygodną gwałtownością w tekście spisanym w bawarskim więzieniu dziesięć lat temu”. Podobnie jak Dodd, Phipps był od chwili spotkania z Hitlerem przekonany, że kanclerz zamierza ponownie uzbroić Niemcy i uchylić traktat wersalski siłą, jeśli zajdzie taka konieczność. Głównym zadaniem podczas ambasadorskiej misji było przekonanie Foreign Office o konieczności powstrzymania Hitlera178. Żydzi w Niemczech i przychylnie im nastawieni zagraniczni dyplomaci w Berlinie mieli nadzieję, że konserwatyści w rządzie przekonają Hitlera do przerwania kampanii antyżydowskiej. Uważali, że ekonomia zapewni im konieczną dźwignię nacisku, i tym

samym największe nadzieje wiązali z ministrem gospodarki Kurtem Schmittem, który nie był nazistą, oraz prezesem Reichsbanku, Hjalmarem Schachtem. Nie do końca się rozczarowali. Schacht spotkał się z przywódcami żydowskimi podczas wizyty w Nowym Jorku w maju 1933 roku, krótko po ponownym objęciu stanowiska w Reichsbanku. W rozmowie z McDonaldem wyraził przekonanie, że prześladowania Żydów są „błędem”. Kiedy spotkali się ponownie w sierpniu w Berlinie, Schacht był mniej pojednawczy. Mimo to we wrześniu Ministerstwo Gospodarki Rzeszy wydało instrukcje urzędnikom rządowym, władzom miejskim i członkom NSDAP, żeby powstrzymali się od bojkotowania żydowskich przedsiębiorstw oraz innych form zakłócania im interesów, takich jak odmowy wpisywania Żydów na listy dostawców, odmawianie Żydom prawa reklamowania towarów lub usług czy też odstraszanie klientów. Nieposłuszeństwo miało być traktowane jako „wykroczenie przeciwko zasadzie wodzostwa” oraz prowadzenie „sabotażu ekonomicznego”. Instrukcje opublikowano w „CV-Zeitung” 11 października 1933 roku179. Naciski, by Żydzi mogli swobodnie prowadzić interesy, postrzegano jako istotny przełom, więc wzrosły nadzieje na to, że ludność żydowska nie ucierpi. Faktycznie prośba o pozostawienie w spokoju Żydów prowadzących interesy stanowiła coś więcej niż ekonomiczne koło ratunkowe: dawała im wsparcie prawne. Kiedy dochodziło do nielegalnych akcji, szczególnie w małych społecznościach, Żydzi mogli z nimi walczyć. Centralverein zestawiał informacje o naruszaniu zasad i skłaniał rząd centralny do wykorzystywania jego prerogatyw, często ku rozdrażnieniu miejscowych władz, organizacji nazistowskich i bojówkarzy z SA180. Pierwszeństwo przyznane wzrostowi gospodarczemu wskazywało na to, że reżim nie miał jednolitej postawy wobec Judenpolitik, że istniały napięcia między partią a państwem. Wyraźnie widać, że podzielone opinie panowały nawet w samej partii i nie było jasne, która frakcja miała przewagę w danym momencie ani która miała wygrać na dłuższą metę. Żaden minister ani wydział nie odpowiadał za prowadzenie spraw Żydów i nie istniało żadne konkretne biuro partyjne odpowiadające za ustalanie Judenpolitik i wprowadzanie jej w życie. W tych niejasnych okolicznościach Żydzi mogli rozgrywać jedną instytucję przeciwko drugiej; jednoczyli się i dochodzili do siebie181. Żydowscy przywódcy doszli do wniosku, że pojedyncze inicjatywy nie zastąpią jednolitego frontu, a nawet mogą stać się ciężarem. We wrześniu 1933 roku zebrała się grupa prominentnych Żydów i utworzyła Reichsvertretung der deutschen Juden (RV, Delegacja Żydów Niemieckich w Rzeszy). Była to pierwsza scentralizowana przedstawicielska organizacja niemieckich Żydów obejmująca wszystkie warstwy społeczności z wyjątkiem pronazistowskiej Verband nationaldeutscher Juden (VndJ, Narodowoniemiecki Związek Żydów) oraz ortodoksów, którzy nie chcieli zadawać się z Żydami reformowanymi i liberalnymi i tradycyjnie realizowali własne interesy w ramach splendid isolation. RV miał przede wszystkim zamiar pośredniczyć między rządem a ludnością żydowską. Jednak koordynował również odpowiedzi na problemy wywoływane przez prawa antyżydowskie i działał jako odbiorca pomocy zagranicznej. Komitet Edukacyjny organizacji promował rozwój szkół żydowskich. Co ważniejsze, współpracował

z Zentralausschuss für Hilfe und Aufbau (ZAHA, Centralny Komitet na rzecz Wsparcia i Rekonstrukcji), a następnie go wchłonął. Żydzi nadal mieli prawo do pomocy państwowej, ale nowe regulacje coraz bardziej im ją zawężały. ZAHA zapewniało dodatkowe wsparcie żydowskim rodzinom, które ucierpiały wskutek Wielkiego Kryzysu. Służba Doradcza Wsparcia Ekonomicznego udzielała w razie potrzeby świeżo zatrudnionym robotnikom żydowskim pomocy w formie dotacji i pożyczek. Zimą z 1933 na 1934 rok około 30 tysięcy Żydów w Berlinie otrzymało zasiłek ze źródeł żydowskich. Tym, którzy postanowili wyjechać z Niemiec, Hilfsverein der Deutschen Juden doradzało w kwestii emigracji. Palestyńskie biuro RV rozpatrywało szczególnie zapytania w sprawie żydowskiej ojczyzny jako miejsca docelowego182. Nie trzeba dodawać, że jakiś czas trwało, zanim te wszystkie agencje powstały i zaczęły działać. W pierwszych miesiącach sytuacja była chaotyczna i niepewna. Alexander Szanto, urodzony na Węgrzech Żyd z obywatelstwem niemieckim, który został przewodniczącym Służby Wsparcia Ekonomicznego w Berlinie, wspominał, że „tysiące ofiar nazistów zwracało się do Gemeinde [gmin żydowskich] o pomoc. Do biur napływał potok zdezorientowanych i zrozpaczonych ludzi”. W pierwszych miesiącach „ludzie dosłownie szturmowali budynek od rana do nocy”. Personel Szanto zapewniał pomoc nie tylko osobom wyrzuconym z pracy. Ich motto brzmiało, że „nie oddamy żadnego stanowiska w życiu publicznym, a przede wszystkim ekonomicznym, bez walki. Ta taktyka w wielu przypadkach przyniosła sukces i ocaliła byt finansowy licznym współwyznawcom”. Tam, gdzie Żyd nie mógł zachować stanowiska, instytucja załatwiała mu przyzwoitą odprawę, która umożliwiała mu założenie własnej działalności. Przez pierwsze lata „wielu żydowskich kupców i handlowców prosperowało na tyle dobrze, że z powodzeniem potrafili sprostać zobowiązaniom finansowym i kosztom życia”. Żydowskie przedsiębiorstwa wchłonęły duży odsetek bezrobotnych Żydów, po części dzięki Żydowskiej Giełdzie Pracy. We Wrocławiu biuro doradztwa zawodowego pomogło 2300 Żydom183. Żydowskie dzieci odczuły nazistowskie prześladowania nie mniej niż dorośli, a pod pewnymi względami szybciej niż starsi. Około 117 tysięcy z nich uczęszczało do państwowych szkół, od szczebli podstawowych do gimnazjów. Ustawa o zapobieganiu przepełnieniu w niemieckich szkołach uniemożliwiła wielu z nich znalezienie miejsc na początku roku szkolnego 1933/1934, a tysiące zabrali ze szkół rodzice, niezadowoleni z dokuczliwych skutków nazistowskich rytuałów i zideologizowanego nauczania. Istniejące żydowskie szkoły rozbudowały się, aby wchłonąć nowych uczniów i tych usuniętych z systemu państwowego, ale ponieważ miejsc i tak było za mało, ruszył intensywny program budowy szkół. Wiele nowych placówek umieszczono w budynkach dalekich od ideału, a nauczycielami często zostawali przekwalifikowani pracownicy uniwersyteccy i kobiety, które straciły pracę. Ale żydowskie szkoły zapewniały bezpieczne i przychylne środowisko, a edukatorzy pracujący dla RV opracowali rozsądne wytyczne dla nauczycieli i programy nauczania dostosowane do nowych okoliczności. Starali się rozbudzać w dzieciach poczucie własnej wartości poprzez dogłębne zapoznawanie ich z judaizmem i historią żydowską. Dużo czasu poświęcano Palestynie, która coraz częściej postrzegana była jako najlepsze

miejsce dorastania dla młodych Żydów184. Nadzieja na nowe życie w Palestynie wysunęła na pierwszy plan postulaty ruchu syjonistycznego. Syjonizm, wcześniej pozostający w życiu niemieckich Żydów elementem marginalnym, stał się o wiele bardziej interesujący i inspirujący. Wzrosła liczba członków Niemieckiej Federacji Syjonistycznej (ZvfD, Zionistische Vereinigung für Deutschland). Mnóstwo młodych Żydów zgłaszało się na kursy rolnicze, hachszara, które dawały prawo do ubiegania się o zgodę na osiedlenie się w żydowskiej ojczyźnie. Atrakcyjność Palestyny bardzo wzrosła w sierpniu 1933 roku, kiedy Niemiecka Federacja Syjonistyczna zawarła porozumienie z Ministerstwem Gospodarki Rzeszy, które umożliwiło wyjeżdżającym Żydom zabranie równowartości 1000 funtów w walucie i sprzedaż w Palestynie niemieckich towarów o wartości 50 tysięcy reichsmarek, za które musieli zapłacić przed wyjazdem. To niezwykłe porozumienie, znane jako Ha’awara lub porozumienie emigracyjne, wyrosło z projektu Hanotea, autorstwa prywatnego przedsiębiorcy Sama Cohena, który importował maszyny rolnicze i inne produkty z Niemiec do Palestyny. Ministerstwo Gospodarki i Reichsbank ochoczo przystąpiły do współpracy w ramach projektu, ponieważ zwiększał on eksport, przełamywał bojkot niemieckich towarów i wspierał emigrację Żydów przy minimalnym odpływie rezerw walutowych. Faktycznie, projekt odniósł tak wielki sukces, że Cohen został odsunięty przez Bank Angielsko-Palestyński, finansowe ramię światowego ruchu syjonistycznego. Bank i ZvfD, z pomocą domu bankowego Warburga, zawarły porozumienie Ha’awara z rządem niemieckim, by założyć trusty w Niemczech i Palestynie i prowadzić, odpowiednio, kupno i sprzedaż produktów przemysłowych185. Z takim porozumieniem w ręku niemieccy syjoniści niezbyt interesowali się obroną praw Żydów w Trzeciej Rzeszy. Ich zdaniem sukces narodowego socjalizmu potwierdzał ich przewidywania o iluzoryczności emancypacji. Jednak emigracja ogólnie stanowiła przekleństwo dla niemieckich Żydów nacjonalistów i syjonizm pozostawał herezją. Bez względu na to, jak ostro VndJ i RjF potępiały zainteresowanie jednym i drugim, było to symptomatyczne dla braku perspektyw ekonomicznych i kryzysu tożsamości niemieckiego żydostwa186. Kłopotliwe położenie pogłębiło jeszcze usunięcie Żydów z zawodów twórczych. Żydzi usłyszeli, że nie mogą tworzyć ani nawet wystawiać niemieckich sztuk, oper i muzyki. Mieli się ograniczyć do „kultury żydowskiej”. W kwietniu 1933 roku Kurt Baumann, zwolniony ze stanowiska asystenta reżysera teatralnego i operowego, doszedł do wniosku, że 175 tysięcy Żydów w Berlinie powinno być w stanie utrzymać własny teatr, operę i salę koncertową. Zebrał innych Żydów, którzy stracili pracę, i utworzył żydowskie stowarzyszenie kulturalne działające wyłącznie dla publiczności żydowskiej. Baumann przekonał Kurta Singera, byłego dyrektora opery miejskiej, aby pokierował przedsięwzięciem. CV zgodziło się je wesprzeć, głównie dlatego, że miało dać zatrudnienie żydowskim artystom, którzy nie mogli znaleźć pracy za granicą, i choćby częściowo podnieść morale. Kilka lat później, na wygnaniu w Ameryce Baumann wspominał: „Dla nas w tamtym czasie najważniejsze było zapewnić, tak długo, jak to możliwe, miejsce dla żydowskiej publiczności w Niemczech, która niegdyś stała w awangardzie niemieckiego

życia kulturalnego”. CV uzyskało zgodę władz i w październiku 1933 roku w Berlinie powstał Kulturbund Deutscher Juden (Niemiecka Żydowska Liga Kulturalna, późniejsza Jüdischer Kulturbund, JKB). Baumann nie był pewny, jak ludność żydowska zareaguje na imprezy wyłącznie dla Żydów, ale bilety się wyprzedawały. Kulturbund błyskawicznie rozprzestrzenił się na inne ośrodki żydowskie. Jego programy przyciągały ogromną publiczność i zapewniały pracę setkom bezrobotnych żydowskich artystów, aktorów i muzyków. Co nieuchronne, repertuar podsycał głębokie poczucie żydowskiej odrębności. Udział w koncercie z muzyką żydowskiego kompozytora, wykonywaną przez żydowską orkiestrę, z żydowskim dyrygentem dla żydowskiej publiczności był dla niektórych Żydów krzepiący i umacniał ich poczucie tożsamości. Według innych stanowiło to znak, że Żydzi niepostrzeżenie wracają do getta187. Po tym, jak weszło w życie prawo anulujące kontrakty między żydowskimi autorami a aryjskimi wydawcami, Joseph Roth tłumaczył Stefanowi Zweigowi, że jego kariera niemieckiego pisarza jest skończona: „Niemcy umarły. Dla nas umarły […]. To był sen. Proszę, zrozum to wreszcie!”. Ale trudno było zaakceptować utratę wypracowanej od dawna i pielęgnowanej od lat tożsamości. Victor Klemperer odnosił się z pogardą do Żydów, którzy zaakceptowali fakt, że nie mają już prawa uważać się za Niemców. „Szczególnie przykre jest dla nas – napisał – zachowanie niektórych Żydów: zaczynają się wewnętrznie przystosowywać i tę nową sytuację, sytuację getta, pojmują atawistycznie – jako stan prawny, który należy zaakceptować”188. Po prawie roku życia pod narodowym socjalizmem listopadowy plebiscyt z 1933 roku, który miał zaaprobować wyjście Niemiec z Ligi Narodów, brutalnie zmusił niemieckich Żydów do konfrontacji z własną tożsamością. Partia nazistowska traktowała plebiscyt tak, jakby chodziło o prawdziwą rywalizację. Przemówienia Hitlera nadawano publicznie; SA porozwieszało plakaty i flagi, nawołując ludzi do głosowania. Żydów napastowano w typowy sposób. Ale czy Żydzi powinni głosować, a jeśli tak, to jak? Doktor Rudolf Löwenstein z Soest w Westfalii w imieniu wielu Żydów napisał do CV z prośbą o zajęcie pozytywnego stanowiska wobec głosowania. „Bez względu na wszystko czujemy się związani z naszą niemiecką ojczyzną. Bardzo bolą nas wszystkie wykluczające prawa, które rząd Rzeszy ustanowił przeciwko nam i które partia rządząca egzekwuje na nas z jeszcze większą surowością. Wszystko to jednak odchodzi w cień wobec interesu narodowej walki ze zniesławianiem i gnębieniem za granicą”. Niemieccy Żydzi oburzali się na upokorzenia, jakich Niemcy doznawali ze strony społeczności międzynarodowej, równie mocno jak Aryjczycy. Zatem „w tym momencie opowiadamy się z dumą, zaufaniem i bez zastrzeżeń za przywództwem nowej niemieckiej Rzeszy, za kanclerzem Adolfem Hitlerem”. Ostatecznie „CV-Zeitung” opublikował artykuł zalecający, aby niemieccy Żydzi zagłosowali w plebiscycie na „tak”, nawet jeśli rezultatem było poparcie Trzeciej Rzeszy. Niektórzy Żydzi, jak Willy Rosenfeld, byli zniesmaczeni. „Czy to należy do waszych obowiązków, was, przedstawicieli niemieckiego żydostwa, wspierać te pełne nienawiści środki?”. Victor Klemperer zagłosował na „nie”, jego żona wrzuciła czystą kartę189. Pod koniec 1933 roku policja meldowała, że bardzo rozwinęła się żydowska działalność

związkowa, a Żydzi poczuli się bezpieczniejsi pod względem ekonomicznym. Kwitła działalność grup żydowskich weteranów, jak również oddziałów federacji syjonistycznej. Dynamicznie rozwijały się żydowskie organizacje kulturalne i sportowe. Kwatera główna policji w Norymberdze-Fürth była dość zaskoczona przejściem od niepokoju do zaufania, „w pełnej świadomości bezpieczeństwa, jakie im zagwarantowano”. Ku oburzeniu policji agenci CV gromadzili dowody na bojkotowanie, odmawianie przez niektóre gazety zamieszczania ogłoszeń Żydów, wykluczania Żydów z rynków i oznakowanie sugerujące, że Żydzi są niemile widziani lub nie zostaną obsłużeni. Byli nastawieni optymistycznie, że „wkrótce wszystko wróci do normalności”190. O ustabilizowaniu się życia Żydów świadczy gwałtowny spadek liczby wyjeżdżających z kraju i wzrost liczby powracających. Te fluktuacje wywarły silny wpływ na postrzeganie przez zagranicę kryzysu uchodźczego. I tak, gdy protesty Żydów przeciwko nazizmowi szybko osiągnęły poziom szczytowy, pozostawiając wrażenie potęgi i jedności Żydów, co zupełnie nie odpowiadało rzeczywistości, wysiłki wspierające uchodźców prowadzono intensywnie, na dużą skalę i bez baczenia na koszty, tylko po to, aby wygasły w momencie, kiedy były naprawdę potrzebne. 174 8 kwietnia 1933, 6 maja 1933, Advocate for the Doomed, s. 43, 47–48, 59; M. Gilbert, Sir Horace Rumbold, s. 379–380. 175 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 61; S. Gewirtz, Anglo-Jewish responses to Nazi Germany, s. 259, 265–266; D. Cesarani, The Transformation of Jewish Communal Authority, s. 127–128. 176 16 czerwca, 3 lipca, 4 lipca, 13 lipca 1933, William E. Dodd, Martha Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, London 1939, s. 18–20, 22–25, 40–41. 177 23 sierpnia, 14 września, 17 października 1933, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 50, 61–63. Krytyczna ocena dziennika zob. Richard Breitman, Conclusion, w: Advocate for the Doomed, s. 793– 795. 178 21 listopada 1933, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 31. 179 13 maja, 18 sierpnia 1933, Advocate for the Doomed, s. 68–69, 82–83, 229. 180 Kurt Sabatzky, w: Germans No More, s. 45. W tym przypadku pozytywne skutki przyniosły interwencje Gestapo. 181 Jewish Responses, t. 1, s. 3. 182 Avraham Barkai, Shifting Organisational Relationships, w: German-Jewish History in Modern Times, t. 4: Renewal and Destruction 1918–1945, red. Michael Meyer, New York 1998, s. 260–261; Jewish Responses, t. 1, s. 45–47; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans of Hamburg, s. 111–113. 183 Avraham Barkai, Self-Help in the Dilemma: „To Leave or to Stay?”, w: Renewal and Destruction, s. 314–315; Alexander Szanto, w: Germans No More, s. 131–142; A. Ascher, A Community under Siege, s. 89– 110. 184 Paul Mendes-Flohr, Jewish Cultural Life under National Socialism, w: Renewal and Destruction, s. 301– 303. 185 Francis Nicosia, Zionism and Anti-Semitism in Nazi Germany, New York 2008, s. 78–90, 145–50, 211–

220, oraz tego samego autora German Zionism and Jewish Life in Nazi Berlin, w: Jewish Life in Nazi Germany, s. 96–102. 186 F. Nicosia, Zionism and Anti-Semitism in Nazi Germany, s. 91–93. 187 Kurt Baumann, w: Germans No More, s. 118–127; P. Mendes-Flohr, Jewish Cultural Life under National Socialism, w: Renewal and Destruction, s. 284–292; A. Steinweis, Art, Ideology and Economics in Nazi Germany, s. 121–123. 188 Joseph Roth do Stefana Zweiga, 29 listopada 1933, w: Josef Roth. A Life in Letters, s. 287–288; 9 października 1933, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 59. 189 Jewish Responses, t. 1, s. 79–80, 83–84; 14 listopada 1933, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 70. 190 Główny urząd Gestapo okręgu Kassel, Raport o działalności żydowskich stowarzyszeń, 9 listopada 1933; Kwatera główna policji Norymberga-Fürth, Wiadomości polityczne, 4 grudnia 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 19–21.

PIERWSI UCHODŹCY Po fali terroru i przemocy antyżydowskiej wiosną 1933 roku, po której przyszedł bojkot i zwalnianie żydowskich pracowników, nastąpił pierwszy wysyp żydowskich emigrantów. Tamtego roku około 37 tysięcy Żydów szukało tymczasowego schronienia lub nowych domów poza Niemcami. Wielu tych uciekinierów aktywnie działało politycznie i obawiało się represji politycznych na równi z antysemityzmem. Duży odsetek stanowili młodzi ludzie, którzy nie walczyli w Wielkiej Wojnie i którzy stracili pracę podczas masowych zwolnień w sektorze państwowym. Większość wyruszyła do pobliskich krajów – Francji, Holandii, Austrii, Czechosłowacji – w nadziei, że sytuacja wkrótce się zmieni i będą mogli wrócić. Od 8900 do 9500 Żydów przeniosło się do Francji, prawie 4 tysiące do Holandii, 5 tysięcy do Szwajcarii, a co miesiąc 300–400 przyjeżdżało do Wielkiej Brytanii. Stanowili tylko jeden z dopływów rzeki emigrantów, liczącej 60 000–65 000 osób, która wypływała z Trzeciej Rzeszy, a obejmowała komunistów, socjalistów, artystów i intelektualistów. Obywatelom krajów docelowych niełatwo było odróżnić marksistowskich intelektualistów, jak Bertold Brecht, od wyrzuconych z pracy żydowskich lekarzy; skutkiem tego liczba Żydów wydawała się większa, niż była naprawdę. Chociaż w 1934 roku liczba emigrantów spadła do 23 tysięcy, a setki wróciły do Niemiec (tylko z Holandii od 1200 do 1500 osób), początkowa fala miała ogromne konsekwencje191. Niewielu miało wystarczające zasoby, aby żyć samodzielnie, większość musiała szukać pracy w krajach już cierpiących z powodu wysokiego bezrobocia. Początkowo uchodźców witano ze współczuciem. Gazety wypełniały historie o okrucieństwach, a wielu emigrantów było wybitnymi postaciami świata sztuki i nauki, którzy stracili stanowiska na uniwersytetach oraz podczas czystek na scenie kulturalnej. Żydowskie społeczności za granicą organizowały im pomoc. We Francji żydowska społeczność obiecała rządowi, że nie pozwoli, by przybysze stali się ciężarem dla skarbu państwa. Chociaż obietnica nie wywarła żadnego wpływu na formułowanie zasad imigracyjnych, rząd francuski zasygnalizował, że zachowa w mocy tradycje azylu i jak najbardziej ułatwi niemieckim Żydom uzyskanie wiz wjazdowych albo przekraczanie granicy z prośbą o udzielenie azylu. Francja od dawna potrzebowała robotników z zagranicy, aby zasilić swoje uszczuplone społeczeństwo, a nastroje antyniemieckie sprawiły, że sprawa uchodźców zyskała czasową popularność. Nie minęło wiele czasu, a postawa Francuzów całkowicie się zmieniła192. Pracownicy z zagranicy byli już mniej potrzebni, kiedy wzrosło bezrobocie. Grupy specjalistów, takich jak lekarze czy dentyści, ostro lobbowały za wykluczeniem niemieckich konkurentów. Francuscy konsulowie ostrzegali Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że Francję zaleją komuniści i podejrzane indywidua uciekające przed nazistowskim wymiarem sprawiedliwości. W grudniu 1933 roku senator Henry Bérenger, przewodniczący senackiej

komisji spraw zagranicznych, ogłosił, że Francja będzie funkcjonowała jako „przystanek dla uchodźców, ale nie jako śmietnisko”. Nowy rok zaczął się od zaostrzenia kontroli imigracyjnej: teraz ubiegający się o wjazd musieli uzyskać wizy, a po wjeździe do Francji mogli pracować dopiero po uzyskaniu pozwolenia na pracę. Policja miała polować na nielegalnych imigrantów i deportować ich. W 1934 i 1935 roku na porządku dziennym stały naloty na bary i kawiarnie często odwiedzane przez cudzoziemców oraz na przedsiębiorstwa; policjanci kontrolowali pozwolenia na pracę. Oficjalna polityka francuska polegała na zniechęcaniu cudzoziemców do osiedlania się we Francji i zachęcaniu już przybyłych do dalszej emigracji193. Gdy w miarę wzrostu kosztów wspierania przybyszów nasilała się niechęć do nich, francuscy Żydzi stawali się im coraz mniej przychylni. HICEM, paryska organizacja udzielająca pomocy, która powstała z połączenia Hebrajskiego Stowarzyszenia Pomocy Imigrantom (Hebrew Immigrant Aid Society) z Nowego Jorku i Żydowskiego Towarzystwa Kolonizacyjnego (Jewish Colonization Association), zaczęła nawet wspierać repatriację niemieckich Żydów. Zentralausschuss für Hilfe und Aufbau w Berlinie ostrzegało, że Żydzi nie powinni wyjeżdżać, jeśli nie mają zabezpieczonych środków na utrzymanie194. Reakcję najmocniej dało się odczuć we Francji, która wzięła na siebie główny impet pierwszej fali. Podobnie jak ruch na rzecz antyniemieckiego bojkotu podzielił amerykańskich oraz brytyjskich Żydów, traktowanie uchodźców stało się kością niezgody między różnymi grupami francuskiej społeczności żydowskiej. Jacques Helbronner, wiceprzewodniczący Consistoire, głównego ciała reprezentującego francuskich Żydów, opowiadał się przeciwko niekontrolowanemu napływowi. Mimo iż należał do kierownictwa Narodowego Komitetu Pomocy Niemieckim Uchodźcom, nienawidził Niemców i uważał, że jako francuski Żyd najlepiej zademonstruje swój patriotyzm, rzucając oszczerstwa na niemieckich współwyznawców. Helbronnera zachęcali do czynu Robert de Rothschild, kluczowa postać w pozyskiwaniu funduszy, który również należał do kierownictwa Narodowego Komitetu, i Louis Oungre, prezes Żydowskiego Towarzystwa Kolonizacyjnego, który z historycznego punktu widzenia odegrał główną rolę w pomocy żydowskim uchodźcom w osiedlaniu się w nowych miejscach. Raymond-Raoul Lambert, weteran wojenny i były urzędnik, opowiadał się w Narodowym Komitecie za pomocą uchodźcom, ale za słowami nie poszły czyny. Polscy Żydzi we Francji, zwykle wyczuleni na kwestie imigracyjne, nie zmobilizowali się w sprawie niemieckich Żydów, którzy, jak przypominali, odnosili się z wyższością do Ostjuden. Lambert nie był nawet w stanie zapobiec temu, by komitet, działający jakoby dla ratowania uchodźców, zamknął prowizoryczny obóz w nieużywanych koszarach przy Porte d’Orleans195. Sytuacja większości Niemców i niemieckich Żydów na uchodźstwie we Francji była żałosna. Nie mogąc legalnie pracować, żyli z oszczędności, które ze sobą przywieźli, dopóki ich nie przejedli. Około 2 tysięcy Żydów, głównie polskich i bezpaństwowych, skończyło w starych koszarach oddanych im do użytku przez władze francuskie. Warunki były prymitywne, a jedzenie kiepskie. James McDonald, który odwiedził to miejsce, nazwał je „godnym politowania”. W połowie 1933 roku prawie 6 tysięcy Żydów pozostawało na

utrzymaniu społeczności żydowskiej, co kosztowało ją 225 tysięcy dolarów miesięcznie. Gdyby z pomocą nie przyszedł Amerykańsko-Żydowski Połączony Komitet Rozdzielczy (AJJDC, American Jewish Joint Distribution Commitee), francuski komitet by splajtował196. Joseph Roth zawsze żył na walizkach. Jednak austriacka narodowość i skromna sława zapewniały mu w pewnym stopniu bezpieczeństwo, którego brakowało uchodźcom. W 1935 roku wstąpił do paryskiego Hilfskomitee, który rozdzielał pomoc niemieckim wygnańcom. W liście do Stefana Zweiga opisał ich godną pożałowania egzystencję: „Wartościowi ludzie stojący dzień w dzień w kolejce po kartę pracy, kawałek papieru, darmowy posiłek, drobną zapomogę, żeby ułagodzić hotelarza – choćby tylko na krótko”197. W Wielkiej Brytanii panowały o wiele lepsze warunki, po części dzięki wspólnym staraniom społeczności żydowskiej, a po części dzięki rygorystycznym ograniczeniom liczby Żydów przyjmowanych na stałe. 5 kwietnia 1933 roku brytyjski sekretarz spraw wewnętrznych, sir John Gilmour, spotkał się z delegacją anglo-żydowskiej społeczności, która poprosiła o zniesienie kontroli imigracyjnej, aby Żydzi uciekający z Niemiec szybko znaleźli schronienie. Delegacja obiecała, że społeczność wykorzysta własne zasoby, aby niemieccy Żydzi, którzy wjadą do Zjednoczonego Królestwa, nie stali się ciężarem dla skarbu państwa. Kiedy rząd zebrał się następnego dnia, omówił kwestię niebezpieczeństw związanych z masowym napływem i ustanowił specjalną komisję, która miała rozpatrzyć różne rozwiązania. Rządowa Komisja do spraw Uchodźców spotkała się od razu i ustaliła, że kontrole wjeżdżających do kraju nie ulegną zmianie. Jedynym ustępstwem miało być złagodzenie zasad w przypadku konkretnych osób szukających azylu. Jednak komisja przyjęła gwarancję społeczności żydowskiej, że żydowscy emigranci z Niemiec dostaną wsparcie finansowe. To porozumienie przesunęło odpowiedzialność za kontrolowanie potencjalnych uchodźców na Żydowską Komisję Uchodźczą (Jewish Refugees Committee, przemianowaną później na Komisję Pomocy Niemieckim Żydom, German Jewish Aid Committee, co brzmiało mniej niepokojąco) i ograniczyło liczbę osób, którym można było pomóc, ze względu na fundusze znajdujące się w dyspozycji komisji198. Mniej więcej w tym samym czasie prezydent Roosevelt zaproponował złagodzenie kontroli wizowej Żydów próbujących wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Sugestię szybko utrącił Departament Stanu, który zwrócił uwagę na wysoki poziom bezrobocia w kraju oraz wrogość Kongresu wobec wszelkich poprawek do zasad imigracyjnych. Chociaż dopuszczona liczba imigrantów z Niemiec wynosiła 25 557, w 1933 roku przyjechało tylko 1919 Niemców, głównie Żydów. Na początku września 1933 roku Wilbur J. Carr, dyrektor służby konsularnej, przekazał amerykańskim konsulom w Niemczech instrukcje, że Żydzi starający się o wizy wjazdowe nie mogą liczyć na żadne przywileje: „Przy wjeździe tych cudzoziemców do Stanów Zjednoczonych obowiązują te same prawa, co cudzoziemców innych klas”. Carr zastrzegł, że słowo „uchodźca” nie będzie używane, żeby nie sugerować wtrącania się w wewnętrzne sprawy innego kraju199. Żydzi w Stanach Zjednoczonych liczyli na to, że Liga Narodów wpłynie na poprawę losu uchodźców. Po części na sugestię nowojorskich Żydów we wrześniu 1933 roku James McDonald pojechał do Europy, aby zebrać informacje dla Stowarzyszenia Polityki

Zagranicznej i ponaciskać na Ligę, aby zwiększyła wsparcie dla żydowskich uchodźców poprzez ustanowienie High Commission for Refugees (Wysokiej Komisji do spraw Uchodźców). Podczas pobytu w Europie spotkał się z przywódcami żydowskimi, aby zdobyć ich wsparcie dla pomysłu. Ich postawa go rozczarowała. Nieliczni dostrzegli w ogóle potrzebę wspólnego międzynarodowego działania, a jeszcze mniej było gotowych wyasygnować na ten cel znaczące sumy. Brytyjscy przywódcy żydowscy, poinformował Felixa Warburga, nie są „jeszcze gotowi sprostać realiom sytuacji”. W Paryżu Robert de Rothschild powiedział mu, że „nawet francuscy Żydzi myślą o uchodzących niemieckich Żydach bardziej jak o Niemcach niż o Żydach, o szkopach, znienawidzonych kiedyś wrogach i możliwych wrogach w przyszłości […] francuscy Żydzi są przede wszystkim Francuzami, a dopiero potem Żydami”. McDonald przekonał się też, jak głębokie są podziały między syjonistami a niesyjonistami. Chaim Weizmann, przewodniczący Światowej Organizacji Syjonistycznej (WZO, World Zionist Organization), wyszydził „dobrze sytuowanych Żydów z Zachodu, [którzy] kompletnie zatracili poczucie rzeczywistości”. Zdyskredytował przywódców niemieckich Żydów jako „asymilantów najgorszego sortu, osoby, które skulą się i będą skowyczeć, gdy nadejdzie czas próby”. Weizmann potępił wydawanie pieniędzy na utrzymanie Żydów w Niemczech lub w europejskich krajach ucieczki. Upierał się, że istnieje tylko jedno trwałe rozwiązanie problemu żydowskiego: Palestyna. Neville Laski, przewodniczący Rady Przedstawicieli i niesyjonista, drwił, że „Weizmann [urodzony w Rosji] nie jest tak naprawdę Anglikiem”200. McDonaldowi udało się przekonać państwa członkowskie Ligi do ustanowienia Wysokiej Komisji do spraw Uchodźców, ale poważnie osłabiło ją niemieckie żądanie, że powinna być przybudówką Ligi i pracować tylko na rzecz uchodźców poza granicami Niemiec. Komisja nie miała dostawać od Ligi żadnych funduszy. Mimo to czołowi amerykańscy Żydzi, w tym Felix Warburg, Samuel Untermyer i Stephen Wise, uznali, że warto kontynuować projekt, i zaproponowali, żeby McDonald został pierwszym wysokim komisarzem. W listopadzie 1933 roku McDonald przyjechał do Genewy i objął stanowisko. Wkrótce odkrył, że dostał zatruty kielich. Kluczowe znaczenie miała współpraca z Brytyjczykami, ale Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które odpowiadało za utrzymanie spokoju między Żydami a Arabami w Palestynie, wolało minimalizować rolę Palestyny w każdym rozwiązaniu kryzysu uchodźczego, żeby napływ Żydów nie wywołał zamieszek wśród Arabów. Ponieważ nowa organizacja miała działać oddzielnie od Ligi, McDonald musiał założyć organ zarządzający i radę doradczą, które nadałyby jej międzynarodowe poparcie. To rzuciło komisję na pastwę kapryśnych rządów, które wyznaczyły swoich przedstawicieli, co gwarantowało im, że nie zaakceptują żadnego obciążenia narzucanego na ich kraj. Francuzi cynicznie wybrali do organu senatora Bérengera, a do rady doradczej oddelegowali Jacques’a Helbronnera. Ponieważ McDonald nie dostał budżetu od Ligi, musiał sam pozyskiwać pieniądze, co skazało go na łaskę organizacji pomocy uchodźcom, które miały własne programy do realizacji, oraz bogatych przedstawicieli różnych społeczności żydowskich. W ten sposób dał się wciągnąć w politykę społeczności żydowskich i rozgrywki personalne, podczas gdy jego starania o spotkanie z rządem niemieckim spełzały na niczym. Nieśmiałe propozycje

zapewnienia emigrującym Żydom podstawowych dokumentów odrzucali niżsi urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. McDonald nie mógł przebić się do Schachta, żeby poprosić o złagodzenie ograniczeń walutowych, które sprawiały, że Żydzi mogli opuścić kraj z bardzo niewielką cząstką swych majątków. Jednak najbardziej frustrowała go niezdolność żydowskich organizacji i osobistości do uzgodnienia planu działania lub zapewnienia dostatecznych funduszy choćby na prowadzenie jego biura. Po burzliwym posiedzeniu organu zarządzającego Wysokiej Komisji w grudniu 1933 roku McDonald ze złością zanotował w dzienniku: „Czułem się, jakbym chciał napuścić jedną połowę Żydów, żeby zniszczyła drugą. Są niemożliwi”201. Na początku 1934 roku J.P. Moffat z Departamentu Stanu zanotował w dzienniku, że „wysoki komisarz McDonald ma ogromne trudności z utrzymaniem kursu między rywalizującymi żydowskimi frakcjami […] nie udało mu się nawiązać kontaktu z rządem niemieckim ani w sprawie dokumentów podróżnych, ani w kwestii żydowskiego majątku w Niemczech”. Rzeczywiście McDonald spędzał więcej czasu z prezydentem Rooseveltem niż z prezesem Reichsbanku. Nie żeby przyniosło to jakieś pozytywne skutki. Roosevelt bardzo interesował się pracą McDonalda i zawsze chętnie przyjmował wysokiego komisarza w Białym Domu, gdy ten przebywał w Stanach Zjednoczonych; jednak kiedy McDonald prosił o skromne dofinansowanie biura, Roosevelt nie potrafił nakłonić Departamentu Stanu, aby przekazał dotację w wysokości choćby 10 tysięcy dolarów. McDonald nie miał większych złudzeń co do celowości swoich działań. Kiedy zbierał się organ zarządzający Wysoką Komisją, nie udawało się osiągnąć wspólnego stanowiska w kwestii tego, gdzie mogliby się osiedlać żydowscy uchodźcy ani jak można im pomóc. Organy reprezentowane w radzie doradczej nie potrafiły się dogadać, czy sfinansować w Niemczech projekty przekwalifikowania zawodowego potencjalnych emigrantów, i sprzeczały się, czy należy finansować utrzymanie Żydów w miejscu, gdzie się znajdują, czy ich przenosiny. Wielki plan McDonalda stworzenia korporacji, która będzie negocjować z rządem niemieckim likwidację całego problemu uchodźców za jednym zamachem, wykorzystując środki od społeczności żydowskich i z dochodów ze sprzedaży żydowskich majątków w Niemczech, został uznany przez niektórych za zbyt ambitny, a przez innych za lekkomyślne zachęcanie nazistów, żeby wygnali niemieckich Żydów. Podobnie jak wielu potencjalnych emigrantów, plan trafił w próżnię202. 191 Michael Marrus, The Unwanted. Refugees in the Twentieth Century, New York 1985, s. 128–130; Herbert Strauss, Jewish Emigration from Germany. Nazi Policies and Jewish Responses (1), „Leo Baeck Institute Year Book” 1980, t. 25, s. 312–359. 192 Louise London, Whitehall and the Jews, Cambridge 2000, s. 25–33; V. Caron, Uneasy Asylum, s. 14–17. 193 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 43–59. Nawet jeśli Francja czuła się odpowiedzialna za ludność Zagłębia Saary, która żyła pod władzą francuską od 1919 do 1934 r., po plebiscycie ze stycznia 1934 r. niechętnie przyjmowała uchodźców – Niemców i niemieckich Żydów – z zagłębia i nie złagodziła ograniczeń w wydawaniu pozwoleń na pracę. 194 Jewish Responses, t. 1, s. 72–74.

195 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 99–115; 12 grudnia 1933, Advocate for the Doomed, s. 218. 196 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 97–98; 13 grudnia 1933, Advocate for the Doomed, s. 218. 197 Joseph Roth do Stefana Zweiga, 7 listopada 1935 roku, Joseph Roth. A Life in Letters, s. 426–428. 198 London, Whitehall and the Jews, s. 25–33; V.D. Lipman, Anglo-Jewish Attitudes to the Refugees from Central Europe 1933–1939, w: Second Chance. Two centuries of German-speaking Jews in the United Kingdom, red. W.E. Mosse, Tübingen 1992, s. 519–531. 199 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 59–60; B. Zucker, In Search of Refuge, s. 50. 200 12 września, 15, 17 listopada 1933, Advocate for the Doomed, s. 99–100, 152, 161, 172. 201 10, 26 października, 11, 18, 21, 22–23 listopada, 6, 15 grudnia 1933, Advocate for the Doomed, s. 108– 110, 133–147, 176, 180–182, 187, 205–206, 223–224. Na temat Palestyny zob. też: 9 kwietnia, 18 października 1934, Advocate for the Doomed, s. 345–346, 515–517. 202 Dziennik Moffata, 5 stycznia, 3 marca 1934, cyt. za: Advocate for the Doomed, s. 258, 311. O spotkaniach z Rooseveltem zob. 16 stycznia, 5 maja, 17 grudnia 1934, Advocate for the Doomed, s. 261–264, 383–384, 575. O Wysokiej Komisji: 30 stycznia, 13 listopada, 17, 21 grudnia 1934, Advocate for the Doomed, s. 276–277, 553–554, 575, 585.

Część druga

JUDENPOLITIK. 1934–1938

„NIE MA CO WYPATRYWAĆ RYCHŁEGO KOŃCA” Rok po objęciu przez Hitlera funkcji kanclerza Victor Klemperer zastanawiał się: „Czy Niemcy rzeczywiście stały się tak zupełnie, tak całkowicie inne; czy naprawdę zupełnie odmieniły swoją istotę i będą trwały w takiej formie?”. Nie był odosobniony w rozważaniach, czy Hitler przetrwa. Joseph Roth poinformował Stefana Zweiga, że „sytuacja Hitlera nigdy nie była tak zła jak obecnie. Zagraniczne mocarstwa obserwują go jak jastrzębie, a on prawie stracił jedynego przyjaciela, czyli Włochy”. Leopold Schwarzschild przyznał, że reżim ze wszystkich stron otacza niezadowolenie, chociaż „bagnet i systematyczny terror [są] doskonałą podstawą […], żeby przez jakiś czas zostać u władzy”203. Wielu Żydów, którzy wątpili w utrzymanie się reżimu, nie bawiło się w myślenie życzeniowe. Swoją ocenę sytuacji opierali na codziennych doświadczeniach i wszystkich informacjach, jakie udało im się zebrać na temat polityki krajowej, gospodarki i stosunków międzynarodowych. Od podobnych prognoz roiło się też wśród dyplomatów. Sir Eric Phipps uważał, że Hitler ma „prawdziwe trudności z własnymi ekstremistami, z Kościołami katolickim i protestanckim, z sytuacją gospodarczą i finansową”. Do napięć dochodziło między radykałami z ruchu narodowosocjalistycznego, szczególnie w SA, które chciało wznowić „rewolucję państwową”, a rządem. Armia szczególnie niepokoiła się pretensjami SA, które chciało zająć miejsce wojska. W rządzie ministrowie kłócili się o bezpieczeństwo i politykę ekonomiczną. Göring i Himmler ścierali się o władzę nad policją. Robert Ley, szef Deutsche Arbeitsfront (DAF, Niemiecki Front Pracy), walczył o kontrolę nad gospodarką z Hjalmarem Schachtem i niedomagającym Kurtem Schmittem. Patronat reżimu nad nazistowskim ruchem chrześcijańskim, nie wspominając o antyreligijnych oświadczeniach Walthera Daré i Alfreda Rosenberga, wywołał konflikt z Kościołem. Wtrącanie się w sprawy Austrii zraziło rząd w Wiedniu, zdenerwowało Mussoliniego i wywołało międzynarodową dezaprobatę. Ciągła słabość gospodarki stanowiła najpoważniejsze wyzwanie dla reżimu. Pomimo inwestowania w projekty robót publicznych, bezrobocie uparcie pozostawało na poziomie trzech milionów. Pracujący dostrzegali, że stale spada ich siła nabywcza i że występują okresowe braki podstawowych artykułów spożywczych. Słaby eksport doprowadził do stałego deficytu w handlu i kryzysu walutowego. Oznaczało to, że pod koniec lata nie było możliwości, by zaradzić złym zbiorom importem204. Ambasador Dodd zakomunikował Waszyngtonowi: „Nadal z różnych kręgów docierają do mnie oznaki niezadowolenia”. Ferdinand von Bredow, wiceminister w rządzie Schleichera, powiedział Belli Fromm, że „przy Wilhelmstrasse liczą na szybki koniec rządu narodowosocjalistycznego. Szefowie partii ciągle są na noże między sobą. Jeśli to wszystko

zajdzie za daleko – myślą – cała konstrukcja runie”. Gdy Goebbels rozpoczął kampanię przeciwko „pyskaczom”, Klemperer uznał ją za taktyczne przyznanie się do postawy antyrządowej. Skomentował ten fakt z miażdżącą pogardą: „Całe to przemówienie jest próbą ukrycia rozpaczy, ostatnią próbą odwrócenia uwagi. […] Ten system goni resztkami”205. Kryzys osiągnął kulminację w połowie czerwca, kiedy wicekanclerz Papen wygłosił na uniwersytecie w Marburgu przemówienie, w którym skrytykował rewolucję narodową. Gdy Papenowi wreszcie otworzyły się oczy na totalitarne ambicje Hitlera, próbował zmobilizować konserwatystów i wszystkich niechętnych NSDAP lub obawiających się jej hegemonii. Rozgorączkowany Dodd meldował, że po przemówieniu Papen był „oblegany”. Chociaż ten spóźniony zwrot nie miał związku z trwającym konfliktem, który toczył się między armią i państwem a SA, Hitler i jego wewnętrzny krąg postanowili jednocześnie rozwiązać problem z SA i wicekanclerzem206. 30 czerwca 1934 roku policja i SS, działające pod osobistym kierownictwem Hitlera, Göringa i Himmlera, zaatakowały SA. Wojskowi aresztowali Ernsta Röhma pod pretekstem, że planuje zamach stanu, i kilka dni później rozstrzelali go w celi monachijskiego więzienia. Kilkudziesięciu innych przywódców SA zostało straconych lub uwięzionych. Niegdysiejszy rywal Hitlera o przywództwo w ruchu nazistowskim, Gregor Strasser, zginął w zamachu. W Berlinie esesmani zastrzelili Kurta Schleichera (i jego żonę) w ich domu i zabili Edgara Jungego, który napisał mowę Papena z Marburga. Zamordowani zostali konserwatyści, w tym kilku katolickich aktywistów, do których naziści żywili jakieś urazy. Następnie Hitler przemówił w Reichstagu i w szokującym geście wziął na siebie osobistą odpowiedzialność za masakrę znaną jako noc długich noży207. Międzynarodowa opinia była wstrząśnięta, na równi przyznaniem się, jak i rozlewem krwi. Według Phippsa wydarzenia potwierdziły jego przekonanie, że Hitler jest „niezrównoważony” i otaczają go niebezpieczni ludzie; to był „szalony reżim”. Mimo wszystko trafnie przewidział, że Hitler musiał poczuć się bardzo pewny siebie, skoro „w ten bezceremonialny sposób pozbył się kilku dawnych towarzyszy broni prezydenta von Hindenburga”. Dodd zastanawiał się, czy powinien zrezygnować ze stanowiska ambasadora. Był przekonany, że nic nie osiągnie, dopóki Hitler, Göring i Goebbels są u władzy, i odmówił udziału w sesji Reichstagu, na której Hitler się usprawiedliwiał. „Odczuwam przerażenie, kiedy patrzę na tego człowieka”, powiedział Phippsowi. Jak wielu innych żydowskich obserwatorów, kilka miesięcy później Joseph Roth przewidywał, że „Hitler utrzyma się najwyżej jeszcze półtora roku”208. Jak się okazało, noc długich noży wzmocniła Hitlera i pomogła okrzepnąć państwu policyjnemu. Armia odczuwała teraz wdzięczność dla Hitlera za zneutralizowanie zagrożenia ze strony SA, a opinia publiczna odetchnęła z ulgą, gdy wyeliminowane zostało źródło niepokojów. Przygotowując się do uderzenia, Göring oddał Heinrichowi Himmlerowi dowodzenie pruską policją polityczną, dzięki czemu ten uzyskał kontrolę nad Gestapo w całych Niemczech. Trzydziestoczteroletni Himmler był synem nauczyciela bawarskiej rodziny królewskiej. Pochodził z ultrakatolickiej i powszechnie szanowanej rodziny. Był już na tyle dorosły, by służyć w armii podczas I wojny światowej, ale nie uczestniczył w żadnej

bitwie. Kiedy po wojnie studiował rolnictwo, zbliżył się do prawicowych kręgów volkistowskich, a z zachowanych notatek wynika, że przyjął (podobnie jak Goebbels) antysemicki światopogląd z czysto rozumowego punktu widzenia. W 1923 roku wziął udział w puczu jako członek prawicowej milicji sprzymierzonej z nazistami, a niedługo potem wstąpił do NSDAP. Początkowo współpracował z Gregorem Strasserem, ale w 1926 roku Hitler powierzył mu poprowadzenie narodowej operacji propagandowej. Przez dwa lata był zastępcą dowódcy paramilitarnej formacji ochronnej Hitlera, Schutzstaffel, czyli SS, a funkcję łączył z prowadzeniem hodowli kur. W styczniu 1929 otrzymał awans na Reichsführera SS, wówczas względnie mało liczącej się organizacji złożonej z około 1400 członków. Jednak Himmler był pracoholikiem obdarzonym geniuszem organizacyjnym i wizją tego, co chciał uczynić z SS. W ciągu trzech lat zbudował elitarną formację liczącą 10 tysięcy ludzi, wybieranych pod kątem ideologicznego oddania narodowemu socjalizmowi oraz zgodności z jego ideałem „aryjskiego” mężczyzny. Był również zdolnym graczem politycznym i wkrótce wydobył SS z podległości wobec SA i ustanowił własne autonomiczne księstwo. Do czasu rozprawy z SA rozbudował SS do 100 tysięcy ludzi i w nagrodę uzyskał niezależny status. Dzięki funkcjom, które wówczas pełnił w policji, Himmler mógł uczynić SS rdzeniem nazistowskiej policji państwowej. Himmler wyznaczył Reinharda Heydricha, szefa Gestapo w Bawarii, do prowadzenia berlińskiej kwatery głównej. Odkąd Heydrich został również szefem Sicherheitsdienst (SD), służby bezpieczeństwa SS – SS i SD – skupiły w sobie całą władzę209. Hitlerowi pomogło też szczęście. Miesiąc po czystce zmarł prezydent Hindenburg. Nie czekając na konstytucyjne usankcjonowanie, Hitler połączył kanclerstwo z funkcją głowy państwa. Wszyscy żołnierze musieli natychmiast złożyć przysięgę posłuszeństwa Führerowi. Przejęcie przez Hitlera prezydentury uzyskało potem powszechną aprobatę w plebiscycie i zostało zatwierdzone przez wydaną z mocą wsteczną ustawę Reichstagu. Jak zauważył Klemperer, był to „zamach stanu”. Phipps poinformował Londyn, że „w najbliższym czasie nie można oczekiwać tu zmiany reżimu”. Ludność mogła mierzyć się z ciężką zimą, ale naziści umocnili się już w siodle. Ponadto „duża liczba Niemców traktowała Hitlera jak obiekt mistycznej adoracji”. Dodd mógł tylko pocieszać się wyrazami niezadowolenia „bardziej myślących klas”. Klemperer zauważył ponuro, że „nie ma co wypatrywać rychłego końca”210. W owym czasie niemieccy Żydzi już widzieli, jak bardzo reżim jest zajęty własną przyszłością. Dostrzegli radykalne osłabienie działalności antyżydowskiej, przynajmniej na najwyższych szczeblach państwa i partii. Od grudnia 1933 do połowy 1935 roku nie weszła w życie żadna nowa ustawa dotycząca Żydów. Podczas gdy w 1933 roku berlińscy Żydzi musieli się uporać z 80 rozporządzeniami, w 1934 roku ich liczba spadła do zaledwie 15, a dwóch w pierwszych sześciu miesiącach 1935 roku. W tym okresie Hitler w ogóle nie odnosił się publicznie do „kwestii żydowskiej”. Goebbels czasem wiązał opłakany stan niemieckiego eksportu z bojkotem Żydów, ale nie organizował żadnej większej kampanii w kierowanych przez nazistów środkach przekazu. Tylko „Der Stümmer” Streichera utrzymywał szaniec propagandy antysemickiej. Numer z 1 maja 1934 roku uderzył

szczególnie mocno, ponieważ ożywił średniowieczny mit, że Żydzi odpowiadają za morderstwa chrześcijańskich dzieci dla uzyskania ich krwi do rytuałów religijnych. I chociaż podburzanie przez Streichera doprowadziło do nasilenia wybuchów lokalnej przemocy, nie doszło do żadnej zgodnej ogólnopaństwowej akcji. „Zimny pogrom” przeciwko Żydom członkowie partii podtrzymywali z własnej inicjatywy i ku ich zdumieniu działania te często stały w sprzeczności z opinią władz państwowych211. Wskutek tego historycy uważali rok 1934 za „względnie spokojny” lub okres „chwilowego wytchnienia”, kiedy Żydzi mieli „złudzenie” stabilności. Rzeczywistość była bardziej złożona, z czego w tamtym czasie Żydzi nie zdawali sobie sprawy. Nie istniała spójna polityka wychodząca z Berlina, a kraj nie prezentował jednolitego obrazu. Pojedyncze nielegalne akcje trwały, chociaż często spotykały się z krytyką rządu centralnego. Żydzi skwapliwie wykorzystywali ten brak konsekwencji i obracali go na swoją korzyść. Tymczasem naziści byli skonsternowani i coraz bardziej rozdrażnieni. Reszta społeczeństwa, jeśli już zwracała uwagę, była zdeprymowana czasem niedorzecznymi sprzecznościami. Bałagan ten zapoczątkował schemat późniejszych inicjatyw policji. Pozwalając na to, by pośpiesznie nakreślona, częściowo tylko przemyślana polityka doprowadziła do sytuacji, która nie zadowalała nikogo i wywoływała niepokój lojalnych towarzyszy partyjnych, nazistowskie przywództwo musiało znaleźć jakieś wyjście. Stawało się to utartym wzorem212. 203 2 lutego 1934, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 105; Joseph Roth do Stefana Zweiga, 18 lutego 1934, w: Joseph Roth. A Life in Letters, s. 310; Serving rules in Europe, 3 lutego 1934, w: L. Schwarzchild, Chronicle of a Downfall, s. 115–118. 204 22 stycznia 1934, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 38–39; A. Tooze, The Wages of Destruction, s. 59– 66, 71–98. 205 W.E. Dodd, Internal Political Situation, 20 kwietnia 1934, Fremde Blicke, s. 405–406; B. Fromm, Blood and Banquets, s. 142–143; 13 maja, 13 czerwca 1934, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 127, 138. 206 21 czerwca 1934, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 125–128; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 27–31. 207 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 31–41. 208 4, 11 lipca 1934, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 63, 65–66; 1, 8, 13 lipca 1934, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 129–134; Joseph Roth do Stefana Zweiga, 24 lipca 1935, A Life in Letters, s. 411–413. 209 Peter Longerich, Heinrich Himmler. A Life, New York 2012, s. 13–73, 88–100, 110–127, 160–176; Robert Gerwarth, Hitler’s Hangman. The Life of Reinhard Heydrich, London 2011, s. 78–80. 210 12 września 1934, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 70–71; Ambasador Dodd, Discontent Among Germans with the Nazi Regime, 14 listopada 1934, w: Fremde Blicke, s. 422; 4, 21 sierpnia 1934, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 156, 161. 211 Jewish Responses, t. 1, s. 97–98; M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 114–127.

212 L. Dawidowicz, The War Against the Jews, s. 92–93; M. Gilbert, Holocaust, s. 42–43; H. Graml, AntiSemitism in the Third Reich, s. 106–111; L. Yahil, The Holocaust, s. 67–68. Por. P. Longerich, Holocaust, s. 41–43; Jewish Responses, t. 1, s. 95–98.

HJALMAR SCHACHT I JUDENPOLITIK Na początku roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rzeszy wydało dekret zakazujący samowolnego przeszkadzania Żydom w prowadzeniu interesów. Dyrektywa podniosła skuteczność wcześniejszych instrukcji mających zapobiegać bojkotom i czarnym listom. Jednak Kurt Schmitt nie miał silnej osobowości, a w dodatku coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Kiedy w lipcu 1934 roku Schacht zastąpił go jako pełniący obowiązki ministra gospodarki, ekonomia zyskała silniejszego obrońcę. Schacht wcale nie musiał zresztą mocno pracować nad Hitlerem; kryzys walutowy był dostatecznym powodem do żądania, aby partia powstrzymała się od utrudniania Żydom prowadzenia interesów. W drugiej połowie roku ponownie zwrócił się do Fricka i Göringa, którzy kierowali policją, aby dopilnowali, by nikt nie zakłócał Żydom pracy213. Objęcie stanowiska przez Schachta dało bodziec Żydom, którzy uważali go za najbardziej wiarygodnego obrońcę w rządzie. W 1919 roku był członkiem założycielem Deutsche Demokratische Partei (DDP, Niemieckiej Partii Demokratycznej) obok żydowskich polityków Walthera Rathenaua, Hugona Preussa, Alberta Einsteina i wydawcy Rudolfa Mossego. W latach dwudziestych XX wieku DDP zgarnęła ponad połowę głosów Żydów w wyborach do Reichstagu. Nawet mimo tego, że Schacht później przesunął się na prawo, trudno było uwierzyć, że mógłby całkowicie wyrzec się swych zasad. Niestety, DDP zawsze pozostawała w okowach nacjonalizmu, a inspiracje intelektualne czerpała od Friedricha Naumanna, który opowiadał się za formą „liberalizmu volkistowskiego”. W latach trzydziestych partia wypaliła się ideologicznie. Aby przetrwać jako siła w wyborach, sprzymierzyła się z antysemickim Jungdeutscher Orden (Zakon Młodych Niemców), tworząc Deutsche Staatspartei (Niemiecką Partię Państwową). Nowa partia unikała wyrażania jakiegokolwiek poparcia dla Żydów. I tak w chwili, kiedy Schacht przystąpił do koalicji Hitlera, był liberałem i demokratą już tylko we wspomnieniach. Nigdy nie walczył o prawa Żydów jako takie i nigdy nie próbował udaremnić nazistowskiej polityki wobec Żydów. Nie zrobił nic, żeby powstrzymać pozbawianie Żydów stanowisk w kwietniu 1933 roku, i bez wahania wprowadził w życie paragraf aryjski w Reichsbanku. Nie sprzeciwił się też przekazywaniu żydowskich przedsiębiorstw w ręce Aryjczyków; chciał tylko, żeby dokonało się to w rzeczowy sposób. Mimo to jego upór, by cele ekonomiczne miały priorytet, podatność na opinię anglosaską i niechęć do bałaganu stanowiły znaczącą przeciwwagę dla reżimowych ideologów214. Presja z zewnątrz, czy też postrzeganie presji z zewnątrz, również łagodziła nadal politykę antyżydowską. Kiedy w lutym 1934 roku James McDonald odwiedził Ministerstwo Spraw Zagranicznych, aby omówić sposoby zahamowania żydowskiego kryzysu uchodźczego, Hans Dieckhoff, urzędnik specjalizujący się w sprawach amerykańskich i brytyjskich,

włożył wiele wysiłku, aby go zapewnić, że „nastąpi ogólne złagodzenie”. Dieckhoff „przytoczył okólnik ministra spraw wewnętrznych Wilhelma Fricka do szefów krajów związkowych, że nie powinni wykraczać poza literę prawa w kwestii dyskryminacji Żydów”. Neurath, z którym spotkał się później, stwierdził, że chciałby zlikwidować problem uchodźczy po części dlatego, by uniknąć dawania pożywki antyniemieckim propagandystom. McDonald ostatecznie wyszedł z tych spotkań z pustymi rękami i z ponurą wizją perspektyw niemieckich Żydów, ale jego rozmówcy z Wilhelmstrasse zrozumieli wynik tych spotkań zupełnie inaczej. Co najważniejsze, inaczej zrozumieli je niemieccy Żydzi. Otto Hirsch, członek organu wykonawczego Reichsverterung, powiedział McDonaldowi, że Hitler wpadł w pułapkę „bestii z własnej partii”. Jeśli zagraniczna presja na reżim się utrzyma, liderzy ekonomiczni i wojskowi przekażą mu właściwe przesłanie215. Ambasador Dodd nadal sygnalizował swą pogardę dla antyżydowskiej polityki reżimu. W lutym jego syn i córka wydali w ambasadzie bal i poprosili o występ skrzypka Fritza Kreislera, Żyda. Kreisler nie mógłby w innym przypadku występować przed nieżydowską publicznością. Był zapraszany jeszcze dwukrotnie w 1934 roku. Dodd z satysfakcją wyjaśnił również zagniewanym niemieckim dyplomatom przyczyny nieprzerwanych protestów antynazistowskich i bojkotu niemieckich towarów w Stanach Zjednoczonych. W marcu Amerykański Kongres Żydowski i Amerykańska Federacja Pracy zorganizowały inscenizowany proces nazistowskich Niemiec. Wśród świadków oskarżenia znaleźli się były gubernator Nowego Jorku Al Smith i burmistrz Fiorello LaGuardia, którego matka była Żydówką. Dodd został wezwany do biura Neuratha, gdzie usłyszał oficjalną skargę na planowany spektakl. Minister spraw zagranicznych domagał się od niego wysłania do Waszyngtonu depeszy z żądaniem odwołania przedstawienia. Zamiast tego ambasador wygłosił Neurathowi wykład o wolności słowa i dodał, że „jeśli polityka Hitlera wobec Żydów się nie zmieni, przyniesie dalsze problemy”. Niedługo po tym spotkaniu Dodd udał się na audiencję do samego Hitlera. Ambasador zapisał w dzienniku, że ostrzegł Führera przed skutkami nazistowskiej propagandy w Stanach Zjednoczonych. Kiedy Hitler stwierdził, że to „wszystko żydowskie kłamstwa”, Dodd bez ogródek wyjaśnił, jak się rzeczy mają w Nowym Jorku. Hitler odparł gniewnie, że „jeśli w świecie zewnętrznym agitacja będzie trwała, on skończy ze wszystkimi Żydami w Niemczech”216. Dodd jeszcze raz spotkał się z amerykańskimi przywódcami żydowskimi, kiedy wiosną przebywał na urlopie w ojczyźnie. Zrobili na nim wrażenie swoją determinacją, by utrzymać bojkot Niemiec, ale próbował uciszyć ich protesty, stwierdzając, że sytuacja Żydów w Niemczech nieco się poprawiła; potwierdził jednak, że nazistowscy przywódcy uzależniają los niemieckich Żydów od zagranicznych opinii. Pozostawił im decyzję, jak się zachować. Jednak po powrocie do Berlina ostentacyjnie powiadomił Dieckhoffa o najnowszej rundzie rozmów z żydowskimi przedstawicielami, a podczas następnego spotkania z Neurathem Dodd przypisał sobie złagodzenie nastrojów Żydów. Neurath odwzajemnił się zapewnieniem, że on, Schacht i Schmitt przekonali Goebbelsa do wstrzymania antyżydowskiej propagandy. Kiedy wyczerpanie niemieckich rezerw złota zmusiło rząd do ogłoszenia zawieszenia spłaty długów, Dodd bez wahania przypisał zapaść

krajowego handlu opinii zagranicznej. Ostrzegł samego Göringa, że dopóki rząd będzie prześladował Żydów, dopóty trudno będzie znieść ograniczenia dla niemieckiego eksportu217. Dodd nie dał się złapać na zapewnienia urzędników z Wilhelmstrasse, że prześladowania zostały znacząco ograniczone. Raz po raz wskazywał na rozbieżność między zapewnieniami a rzeczywistymi działaniami. Mimo to czynniki zewnętrzne w połączeniu z dylematami wewnętrznymi zmusiły niemiecką elitę do refleksji. W maju Phipps powiadomił Londyn, że „przywódcy partyjni dochodzą do wniosku, że w tych [relacje między armią a SA] i innych kwestiach polityki zagranicznej […] i wobec Żydów interesy kraju i partii są w konflikcie”. Dochodzi do tarć na tle „polityki wobec Żydów w obliczu gwałtownego spadku handlu zagranicznego”. Dwa miesiące później Raymond Geist poinformował Departament Stanu, że „panuje tutaj wrażenie, że rząd niemiecki na jakiś czas pragnie zachować zawieszenie broni w kwestii żydowskiej w związku z innymi pilnymi problemami”218. I tak, nawet jeśli nazistowscy przywódcy zareagowali na presję z zewnątrz z niewłaściwych powodów, przyniosło to pewną ulgę niemieckim Żydom. Wrażliwość na opinie zagranicy i wzgląd na handel zagraniczny pomagają tłumaczyć sporadyczne próby utrzymania przez reżim na wodzy bojkotów antyżydowskich i zapobiegania bezprawnym aktom dyskryminacji. Nawoływania te stanowiły psychologiczne wsparcie dla niemieckich Żydów i, co ważniejsze, dawały im narzędzia do współpracy z miejscowymi instytucjami lub do układania się z organami centralnymi. Skutkiem była dziwna sytuacja, w której część Żydów doświadczała prześladowań, a innym wiodło się świetnie. I na odwrót, policja i Gestapo utrudniały nazistowskim działaczom realizowanie polityki partii. 213 The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 671. 214 Eric Kurlander, Living With Hitler. Liberal Democrats in the Third Reich, London 2009, s. 8–9, 14–15, 60–65, 155; A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 59–63; por. Albert Fischer, The Ministry of Economics and the Expulsion of the Jews from the German Economy, w: Probing the Depths of German Antisemitism. German Society and the Persecution of the Jews, 1933–1941, red. David Bankier, Jerusalem 2000, s. 213–225. 215 31 stycznia, 7 lutego oraz 21 kwietnia 1934, Advocate for the Doomed, s. 279, 290–293, 366–367. 216 10 lutego, 5, 7 marca, 4, 12 lipca 1934, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, t. 1, s. 92, 98– 99, 100–101, 130, 136; R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 107. 217 9, 18, 24, 28 maja, 1, 13 czerwca 1934, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 111–113, 116–117, 121, 134. 218 31 sierpnia 1934, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 167; 30 maja 1934, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 58–60; Raymond Geist, Situation of the Jews in Germany, 28 lipca 1934, w: Fremde Blicke, s. 416–417.

RECHTSSCHUTZ – ŻYDOWSKA SAMOOBRONA Po otrząśnięciu się z szoku po kolejnych ciosach z poprzedniego roku społeczność żydowska się zmobilizowała. Centralverein przyjął politykę Rechtsschutz: wykorzystywania prawa dla obrony możliwości zarabiania na życie przez Żydów. Poprzez sieć swych oddziałów CV zbierał dowody na to, że łamane są oficjalne dekrety, i przekazywał je Ministerstwu Gospodarki Rzeszy. Z takich posunięć słynęły Prusy Wschodnie zarządzane przez gauleitera Ericha Kocha. Hans Reichmann z centrali CV odpowiedział na apel współpracowników z Prus Wschodnich: „To, co mówicie o sprzecznościach między rozkazami od instytucji rządowych a instrukcjami innych funkcjonariuszy, którzy nie mają prawa ich udzielać, jest słuszne. Obecnie 90 procent naszych działań skupia się na tym problemie”. Reichmann zdwoił wysiłki, by wykorzystać każdą dźwignię i furtkę, żeby zapewnić Żydom godne warunki życia219. Rechtsschutz, który, jak wskazywał Reichmann, zawsze wymagał wielkiego wysiłku, zintensyfikował się po tym, jak Himmler przejął kontrolę nad Gestapo w Niemczech i zwiększył jego znaczenie w sprawach żydowskich. Gestapo rozkazało, by CV przerwał monitorowanie wystąpień antyżydowskich i meldowanie o nich i ograniczył się do zbierania danych ściśle ekonomicznych. W każdym przypadku CV nie mógł za wiele zrobić w kwestii zalegalizowanej dyskryminacji lub niewidocznych bojkotów. Kiedy lokalne władze przeszły pod kontrolę nazistów, rutynowo zrywały kontrakty z żydowskimi dostawcami towarów i usług. Nazistowskie organizacje kobiece zachęcały swe członkinie, aby nie robiły zakupów w żydowskich sklepach220. Niezrażeni Żydzi działali z własnej inicjatywy. W Hamburgu Max Eichholz pozwał esesmana za nazwanie go „brudnym Żydem” i wygrał. Eichholz, odznaczony weteran wojenny i prawnik z długim stażem w administracji państwowej, poszedł również do sądu, aby ubiec zastosowanie paragrafu aryjskiego wobec stowarzyszenia, którym kierował. Inne próby były czystą donkiszoterią. Heinrich Hertz, hydraulik z Hamborn nad Renem, napisał skargę do Hitlera, że pomimo licznych rozporządzeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych traci klientów wskutek lokalnego bojkotu. „Tak jak Pan walczył przez lata, by osiągnąć własne cele, szanowny Herr Kanclerzu Rzeszy, tak ja chciałbym poprowadzić walkę moich współwyznawców”. Hertz nie uzyskał odpowiedzi i ostatecznie Eichholz musiał się przyznać do klęski221. CV zajął się przypadkami Żydów wyrzuconych z pracy. Kiedy istniał dowód na złamanie prawa, CV szedł do sądu pracy i często udawało się uzyskać przywrócenie ofiary na stanowisko. Jednak z każdym kolejnym zarzutem sądy likwidowały wykorzystaną lukę prawną. Na przykład w marcu 1934 roku sąd pracy zarządził, że jeśli klienci nie chcą mieć do czynienia z żydowskim pracownikiem, istnieją uzasadnione „ekonomiczne” podstawy do

zwolnienia go. Robotnicy naziści twierdzili, że nie mogą pracować obok Żydów, i zmuszali pracodawców do ich wyrzucania. W ekspertyzie dla paryskiego oddziału AJJDC David Schweizer zauważył: „podczas mojego ostatniego pobytu w Berlinie miasto pozornie wyglądało normalnie”. Jednak po bliższych oględzinach okazało się, że „chociaż w jednym żydowskim domu towarowym kłębił się zwyczajowy tłum Żydów i nie-Żydów, w sąsiednim domu towarowym można było dostrzec całkowity brak choćby jednego żydowskiego pracownika”222. Aby uporać się z rosnącą liczbą Żydów wyrzuconych z pracy, biuro pośrednictwa pracy RV pomagało bezrobotnym znaleźć zatrudnienie. Coraz częściej oznaczało to namawianie żydowskich przedsiębiorców, żeby zatrudniali Żydów. Wyłonił się zatem kwitnący żydowski sektor ekonomiczny, w którym żydowskie przedsiębiorstwa przyjmowały zwolnionych Żydów i dostarczały towary i usługi wyłącznie żydowskiej klienteli. Przekwalifikowanie zawodowe stawało się coraz ważniejszą formą pomocy, aby świeżo zwolnieni znaleźli jakiś sposób na życie, jak również uzyskali rekompensatę za wykluczenie Żydów ze szkoleń prowadzonych przez instytucje państwowe. Niektórych kierowano na emigrację, głównie do Palestyny, ale CV i RjF nadal traktowały emigrację jako formę kapitulacji223. W 1934 roku dominował pogląd, że Żydzi będą mogli żyć i wręcz cieszyć się dobrobytem w dużych niemieckich miastach. Podczas wyprawy na wyścigi do Hamburga sir Eric Phipps zauważył „kilku wybitnych żydowskich właścicieli koni, takich jak Herr von Weinberg oraz baron Oppenheim”, na jednym padoku z dygnitarzami nazistowskimi i rządowymi. We Wrocławiu społeczność żydowska podjęła się kosztownej renowacji Nowej Synagogi i planowała wybudować drugi dom starców. Gminy dysponowały „znacznymi zasobami”, żeby zadbać o potrzebujących224. Panika emigracyjna opadła tak znacząco, że rządowi partnerzy oraz żydowscy mecenasi Wysokiej Komisji do spraw Uchodźców zaczęli się zastanawiać, czy jej utrzymywanie ma w ogóle sens. Bogaci Żydzi brytyjscy, którzy kierowali Central British Fund for German Jewry (Centralny Brytyjski Fundusz dla Niemieckiego Żydostwa), dyskutowali, czy akcja wsparcia będzie konieczna w następnym roku. Tysiące zniechęconych Żydów wracało do Rzeszy, a James McDonald musiał przyznać, że „nawet w Niemczech Żydzi mają lepiej niż na uchodźstwie”. Zaczął teraz rozważać rozwiązanie Wysokiej Komisji, jeśli nie dostanie większego poparcia od Ligi. Jednak na spotkaniu w lipcu sekretarz generalny Ligi, Joseph Avenol, zapewnił, że współczucie dla Żydów „w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy znacząco przygasło”. I na odwrót, antysemityzm nasilił się i byłoby błędem starać się o większe wpływy Wysokiej Komisji, gdyż mogłoby to pogorszyć sytuację. Kiedy w listopadzie organ zarządzający spotkał się w Londynie, wyznaczony przez Brytyjczyków przewodniczący, sir Robert Cecil, oświadczył: „nic nie osiągnęliśmy”. Panowała milcząca zgoda, że powinno się rozwiązać komisję225. McDonald nie podzielał pewności siebie londyńskich i nowojorskich przywódców żydowskich. Na początku roku zauważył, że w małych miastach „sytuacja znów staje się krytyczna”. Poskarżył się Jamesowi Rosenbergowi: „Zupełnie nie pojmuję, jak w tych

okolicznościach inteligentni Żydzi mają śmiałość twierdzić, jakoby najgorsze się skończyło”. Żydzi ze wsi i małych miasteczek nie emigrowali: przeprowadzali się do miast, gdzie mogli stać się ciężarem dla Gemeinde, ale nie stawali się obiektem zainteresowania międzynarodowych żydowskich instytucji charytatywnych226. McDonald usłyszał o losie Żydów ze wsi od Wilfreda Israela, niemieckiego Żyda zamieszkałego w Anglii, którego rodzina miała jeden z największych domów towarowych w Berlinie. „Israel dostrzega oznaki grupowej ewakuacji Żydów z małych miast. Jest to zupełnie nowa sytuacja”. Brytyjski konsul generalny we Frankfurcie, Robert Smallbones, to samo przekazał Phippsowi. „W niektórych większych miastach […] nawet ludzie w mundurach SA i SS bez wahania odwiedzają żydowskie sklepy. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że im mniejsze miasto, tym gorsze jest położenie Żydów. Wiejscy Żydzi znaleźli się w szczególnie trudnej sytuacji”. Raymond Geist przesłał podobną wiadomość do Waszyngtonu. Sytuacja Żydów w Niemczech, napisał, „w większych miastach wydaje się obecnie zadowalająca. Jednak w mniejszych miastach bojkot antyżydowski trwa na całego”. Szczególnie źle jest we Frankonii i Hesji. Kiedy jesienią ambasador Dodd udał się na wyprawę samochodem na południe Niemiec, zobaczył na własne oczy dowody na nieustanny „zimny pogrom”. „W całym tym regionie przy wjazdach do miast natykamy się na tablice z napisami «Keine Juden erwünscht» […] «Juden sind unser Unglück»”227. Raporty lokalnych urzędników i policji dla siedziby głównej Gestapo w Berlinie wskazują na powrót wiary w siebie w dużych miejskich społecznościach żydowskich. Posterunki policji odnotowały duże liczby Żydów wracających do Rzeszy. W październiku Gestapo z okręgu berlińskiego zaobserwowało ponowny napływ polskich Żydów, którzy odkryli tutaj lepsze możliwości do pracy niż za granicą. Nazistowski szef policji w Berlinie, hrabia WolfHeinrich von Helldorf, traktował aktywizację żydowskich stowarzyszeń jako afront i nie mógł pojąć, jak może to być tolerowane. „Agresywne zachowanie Żydów, na które mamy dowody, od jakiegoś czasu staje się jeszcze bardziej wyraźne”. Według niego „bardzo duże grupy ludności nie rozumieją, dlaczego władze powstrzymują się od rozprawienia się z tymi agresywnymi zachowaniami”228. Listy adresowane do Hitlera odzwierciedlają konsternację zwolenników nazistów. Pokazują również, jak niektóre osoby cynicznie wykorzystywały nastroje antysemickie i policję jako instrumenty, aby uzyskać osobiste korzyści. Richard Fichte z Chemnitz skarżył się, że duża grupa kupujących wyroby szklane ma lepsze warunki umów z dostawcami niż drobni przedsiębiorcy, tacy jak on. A to działa na korzyść żydowskich domów towarowych. „Z tego wynika, że w Trzeciej Rzeszy Żydzi nadal mogą kupować znacznie taniej niż przedsiębiorcy krwi niemieckiej”. Jakob Falkenstein, przewodniczący stowarzyszenia rolników, napisał protest do Führera, że żydowscy handlarze bydłem w jego rodzinnym miasteczku Huttenfeld w Hesji nadal dominują na rynku żywego inwentarza i „nawet szturmowy batalion rezerwy prowadzi interesy z Żydami”. Elizabeth Barth, wdowa z Chemnitz, była oburzona, kiedy dostała mniejszą rentę niż Żydówka, która poślubiła jej byłego męża. „Prawdopodobnie nie jest to zgodne z polityką narodowego socjalizmu – pomstowała – że w naszej świętej Trzeciej Rzeszy Żydówka ma taką przewagę nad uczciwą

Niemką”229. W kolejnych miesiącach do kwatery głównej Gestapo w Berlinie (Gestapa) napływał strumień raportów, które świadczyły o irytacji wśród szeregowych członków partii oraz, rzekomo, wśród ludności, kiedy praktyka uprzykrzania życia Żydom napotykała opór ze strony władz. Wydział centrali Gestapo do spraw żydowskich, referat Judentum II 1 B 2, meldował, że „szerokie sfery społeczeństwa są zdumione tymi dekretami organów państwowych i lokalnych. Kiedy dowiadują się o takich rozporządzeniach, ich wiara w ideę narodowego socjalizmu zostaje zachwiana. Gestapa zwróciła zatem uwagę właściwych urzędów w rządzie i partii na te przypadki i wezwała do eliminacji tych niedoskonałości”. Istniało niebezpieczeństwo, że niechęć i przemoc się nasilą, jeśli nic się nie zrobi, aby ograniczyć „pewność siebie, tupet i celową działalność Żydów”. Doprowadziło to do „postawienia policji na niedogodnej pozycji i zmusiło do ochrony Żydów i ich własności przeciwko rozsierdzonym ludziom”230. Stapostelle (biuro Gestapo) w okręgu Kassel podobnie było zdumione sposobem, w jaki rozprawiano się z inicjowanym przez filie NSDAP zalewem antyżydowskiej propagandy, która prowadziła do wandalizmu i zawieszania napisów na ulicach. „Do tej pory Stapostelle zawsze podejmowało akcje przeciwko umieszczaniu napisów przy wjazdach do miejscowości, aby zapobiec gromadzeniu materiałów do użytku propagandy zagranicznej”. Jednak obecnie znalazło się w konflikcie z lokalnymi oddziałami partii, sytuacja stała się kłopotliwa, a komplikowała ją dodatkowo niespójność między poszczególnymi okręgami. „Władze kraju związkowego kompromitują się i wystawiają na szwank, jeśli coś, co tutaj jest zakazane, dopuszcza się i toleruje w sąsiednich okręgach”. Policja nawoływała do odżegnywania się od rządu centralnego. „Wydaje się, że niezbędne jest wyraźne i jednoznaczne oświadczenie władz centralnych w tej kwestii”231. W niektórych miejscach tarcia między partią a państwem sięgały absurdu. Nocą z 28 na 29 października 1934 roku splądrowana została synagoga w Schöllkrippen w Dolnej Frankonii. Skradziono srebrne akcesoria i zwoje Tory. Policja przeprowadziła śledztwo i szybko zatrzymała dwóch bojówkarzy SA. Chociaż „brunatne koszule” potem wypuszczono na wolność, w lokalnych oddziałach SA zapanował gniew. W Hanau, mieście w okręgu Kassel, policja nie pozwoliła SA-manom śpiewać antyżydowskich piosenek przed lokalami żydowskimi. Do podobnych incydentów dochodziło w całych Niemczech, w miarę jak zbliżało się Boże Narodzenie, a oddziały szturmowe wróciły do zwyczajowego nękania należących do Żydów sklepów. W Braunschweigu, stolicy wolnego państwa Brunszwik, szereg podżegających wystąpień Streichera doprowadził do konfrontacji członków partii z policją. Minister spraw wewnętrznych Brunszwiku zapewnił Berlin, że wprowadziłby odpowiednie rozporządzenia, ale „nie może to być wolą rządu Rzeszy, aby je egzekwować w takiej formie, że kontyngent umundurowanej policji ucieka się do siły przeciwko rozwścieczonemu tłumowi Niemców, których punkt widzenia opiera się na fundamentalnych zasadach NSDAP”. Tuż przed Bożym Narodzeniem oddział żandarmerii we Frankfurcie nad Menem znalazł się niebezpiecznie blisko zbrojnej awantury z członkami nazistowskiego stowarzyszenia kupieckiego (Nationalsozialistische Handwerks-, Handels-, und Gewerbe-

Organisation, NS-HAGO) oraz członkami SA i SS, którzy blokowali dostęp do żydowskich przedsiębiorstw. Żandarmeria protestowała, że „postawa władz okręgu [pozwolenie na bojkot] pozostaje niezrozumiała”232. Władze nazistowskie doskonale zdawały sobie sprawę z rozbieżności między miastem a wsią. Okręgowy urząd Gestapo z Kolonii poinformował Berlin, że „w małych miastach bojkot sklepów żydowskich jest skuteczniejszy niż na obszarach miejskich, ponieważ łatwiej mieć na oku, kto kupuje u Żydów”. Jednak nawet tutaj obraz się różnił. Victor Klemperer żartobliwie wyliczył sposoby, dzięki którym ludzie unikają dozoru we własnej społeczności. „W Falkenstein nie wolno kupować «u Żyda». Więc mieszkańcy Falkenstein jeżdżą do Żyda w Auerbach. A z kolei mieszkańcy Auerbach kupują u Żyda w Falkenstein”. Urzędnicy policji często powtarzali, że wiejskie społeczności, szczególnie z rejonów katolickich, wydają się głuche na przesłanie narodowego socjalizmu. Gestapo z okręgu koblenckiego wyraziło żal, że „wiejskie społeczności nie wykazują się zrozumieniem dla kwestii żydowskiej i nadal, tak jak wcześniej, prowadzą interesy z żydowskimi kupcami. Dotyczy to nawet niektórych członków partii”. Raymond Geist przekazał otrzymaną informację, że „katolicy w wielu tych miejscach [we Frankonii i Hesji] otwarcie kupują w sklepach żydowskich z prawdziwą brawurą”233. Tym sposobem po dwóch latach wpływ władzy narodowych socjalistów na Żydów był zróżnicowany, a reakcje na środki antyżydowskie różniły się w całych Niemczech oraz w mieście i na wsi. Według niedawnej ponownej oceny historyków Jürgena Matthäusa i Marka Rosemana, na początku 1935 roku niemieccy Żydzi faktycznie mieli „dobre powody”, by wierzyć, że „wygrywają walkę, i pomagać uspokajać niepokoje na ulicach”. Nazistowscy urzędnicy byli coraz bardziej poirytowani, kiedy natykali na ten odpór. Minister spraw wewnętrznych Hesji napisał w podsumowaniu spraw politycznych: „Żydzi, którzy teraz uważają, że ponoszą szkody ekonomiczne, meldują o tym bezpośrednio do Ministerstwa Gospodarki Rzeszy w Berlinie. W każdym przypadku, niestety ponownie, Żydzi raczej optymistycznie myślą o przyszłości w Niemczech”. Dla prawdziwych zwolenników nazistów widok Żydów udających się codziennie do pracy stanowił wyraz agresji. Co gorsza, nadal protesty żydowskie stawiały władze na stanowisku, które wydawało się «przyjazne Żydom»”234. Jesienią 1934 roku i na początku 1935 roku reżim wciąż działał ostrożnie. Poza niepokojem o gospodarkę rząd zachowywał się wzorowo w obliczu zbliżającego się kluczowego głosowania w Zagłębiu Saary. Od 1919 roku zagłębiem zarządzała Francja na mocy mandatu Ligi Narodów. Mandat wygasał w styczniu 1935 roku i mieszkańcy mieli szansę zagłosować, czy chcą wrócić pod zwierzchnictwo Niemiec, dołączyć do Francji czy zostać pod zarządem Ligi Narodów. Zagłębie Saary było regionem głównie katolickim, gdzie koncentrował się przemysł i kopalnie. Katolicy i robotnicy stanowili dwie grupy elektoratu, które przed 1933 rokiem okazały się najmniej podatne na wpływ narodowego socjalizmu i które nadal manifestowały oznaki oporu. Antyfaszyści liczyli na to, że uda się ich zmobilizować, by zagłosowali przeciwko powrotowi do Niemiec, i przekształcić głosowanie w referendum w sprawie nazizmu. W ten sposób żydowskie przywództwo

z Centralverein stanęło przed dylematem. Zarząd Ligi Narodów zaproponował ochronę Żydom w Zagłębiu Saary i rozeszły się pogłoski, że CV ostrzega przed żydowskim exodusem, gdyby Trzecia Rzesza przejęła terytorium. W obawie, że okaże się nielojalne wobec Niemiec, CV poczuł się w obowiązku zdementować te plotki, ale też nie mógł namawiać do głosowania na „tak”. Wreszcie, przy prawie stuprocentowej frekwencji, ponad 90 procent głosujących mieszkańców zagłębia opowiedziało się za unią z Trzecią Rzeszą. Victora Klemperera całkowicie zaskoczyła zarówno frekwencja, jak i decyzja większości. Nazistowskie fety wpędziły go w ponury nastrój: „Dzisiaj ten człowiek znowu wydaje mi się niezniszczalny”235. Hitler na fali triumfu w Zagłębiu Saary nakazał przywrócenie poboru wojskowego. Rozwój armii i zbrojeń stanowił bezpośrednie pogwałcenie traktatu wersalskiego. Wielka Brytania i Francja protestowały i prowadziły rozmowy z Włochami, ponoć po to, aby zaznaczyć swą determinację w powstrzymaniu niemieckich ambicji. W rzeczywistości reakcja była nieprzekonująca. Kilka miesięcy później Niemcy podpisały z Wielką Brytanią porozumienie morskie, które umożliwiło Niemcom rozbudowę floty nawodnej. Osiągnięcia te zyskały dużą popularność, nie tylko w niemieckich siłach zbrojnych, ale w całym społeczeństwie. Klemperer biadał, że sukces polityki zagranicznej „niebywale umacnia pozycję Hitlera”236. Z drugiej strony niemieccy Żydzi ubolewali, że nie mogą mieć w tym swojego udziału. Po przywróceniu służby wojskowej 16 marca Deutscher Vortrupp, prawicowe stowarzyszenie niemieckich Żydów, kierowane przez Hansa-Joachima Schoepsa, ogłosiło gotowość członków do służby w armii. Ich patriotyzmowi pozwalano się entuzjazmować aż do wejścia w życie nowych zarządzeń, wydanych 21 maja, które całkowicie wyłączały z poboru nieAryjczyków. Dla pół-Żydów, jak na przykład Freddy’ego Solmitza z Hamburga, stanowiło to kolejny cios w ich tożsamość. W swym pamiętniku jego żona, nie-Żydówka, wyraziła swe przygnębienie: „Dla nas to coś strasznego, że chcą odebrać nam prawo przynależności do narodu niemieckiego i Ojczyzny, a my nie mamy żadnego pomysłu, czym to zastąpić”237. 219 Jewish Responses, t. 1, s. 107–108; E. Fraenkel, Jewish Self-Defence under the Constraints of National Socialism: the Final Years of the Centralverein, w: Probing the Depths of German Antisemitism, s. 348–351. 220 Jewish Responses, t. 1, s. 108. 221 Heinrich Hertz do Adolfa Hitlera, 27 kwietnia 1934, w: Letters to Hitler, red. Henrik Eberle, London 2012, s. 130; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 110–111. 222 Jewish Responses, t. 1, s. 95–98, 104–105, 112, 117–120; E. Fraenkel, Jewish Self-Defence under the Constraints of National Socialism, s. 339–359. 223 A. Barkai, Jewish Life Under Persecution, Self-Help in the Dilemma: „To Leave or to Stay?”, w: Renewal and Destruction, s. 242–244, 314–316; A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 80–88. 224 25 czerwca 1934, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 60–61; A. Ascher, A Community under Siege, s. 122– 123; A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 241. 225 Norman Bentwich, They Found Refuge, Londyn 1956, s. 26–27; Dziennik Moffata, 29 maja 1934, cyt.

za: Advocate for the Doomed, s. 398; 13, 23 czerwca, 23 lipca 1934, Advocate for the Doomed, s. 398, 439, 458. 226 Wpis w dzienniku, 26 stycznia 1934, James McDonald do Jamesa Rosenberga, 27 lipca 1934, Advocate for the Doomed, s. 269, 447. 227 26 kwietnia 1934, Advocate for the Doomed, s. 376; Robert Smallbones do Erica Phippsa, 24 lutego 1934, s. 400–401; Raymond Geist, Situation of the Jews in Germany, 28 lipca 1934, w: Fremde Blicke, s. 416– 417; 29 października 1934, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 192; Naomi Shepherd, Wilfred Israel. German Jewry’s Secret Ambassador, Londyn 1984, s. 81–91. 228 Gestapa Berlin, Raport za 1 listopada 1933–10 stycznia 1934, 10 stycznia 1934; Główny urząd komendanta policji politycznej, Raport za luty–marzec, 14 kwietnia 1934; Zarząd okręgowy Szwabii i Neuberg, raport za sierpień, 6 września 1934, oraz żandarmeria Bad Neustadt, Raport za październik, 24 października 1934; Policja Państwowa, okręg berliński, Raport za wrzesień, 4 października 1934; Komendant policji, Drezno, Raport za 6–12 grudnia 1934, 13 grudnia 1934; Komendant policji, Berlin, Raport za listopad– grudzień 1934, 18 stycznia 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 26–27, 29–30, 60, 61, 67, 73–74, 74–75. 229 Richard Fichte do Adolfa Hitlera, 2 lutego 1934, Jakob Falkenstein do Adolfa Hitlera, 5 lutego 1934, Elizabeth Barth do Adolfa Hitlera, w: Letters to Hitler, s. 115–120. 230 Gestapa Berlin, II 1 B 2, Raport za listopad 1934, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 67–69. 231 Główny urząd Gestapo okręgu Kassel, Raport za październik, 5 listopada 1934, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 65–66. 232 Główny urząd Gestapo okręgu Kassel, Raport za listopad, 5 grudnia 1934; Raport ministra Braunschweig, 14 grudnia 1934; Biuro okręgowe, Alzenau, Dolna Frankonia, Raport za listopad, 27 listopada 1934; Oddział żandarmerii 1/V Frankfurt nad Menem, Raport z 23 grudnia 1934, 25 grudnia 1934, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 69, 71–73, 91–92. 233 Główny urząd Gestapo okręgu Kassel, Raport za wrzesień, 1 października 1934; Główny urząd Gestapo okręgu Koblencja, Raport za październik 1934, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 62, 66–67; 13 czerwca 1934, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 132; Raymond Geist, Situation of the Jews in Germany, 28 lipca 1934, w: Fremde Blicke, s. 416–417. 234 Jewish Responses, t. 1, s. 130–132; The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 83 (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Hesji, Raport z 11 stycznia 1935) i 96 (komisarz powiatowy, Woldhagen, Raport z 27 grudnia 1934). 235 „CV-Zeitung”, 20 grudnia 1934, w: Jewish Responses, t. 1, s. 146; 16 grudnia 1934, 15 stycznia 1935, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 216. 236 20 czerwca 1935, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 247. 237 Jewish Responses, t. 1, s. 108–111; Główny Urząd Gestapo (Gestapa) w Berlinie, Żydzi w Niemczech, kwiecień 1934, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 31–37.

NIEKONSEKWENCJE JUDENPOLITIK Kiedy reżim niosła euforia z powodu triumfów w polityce zagranicznej, nazistowscy przywódcy, którzy opowiadali się za zaostrzeniem środków przeciwko Żydom, dostali większą swobodę. W kwietniu 1934 roku Himmler został szefem Gestapo w Prusach i skutecznie zakończył unifikację policji politycznej pod egidą SS. Zabrał ze sobą Heydricha, szefa SD. W SS panowała fundamentalna zasada, że Żydzi są wrogami narodu niemieckiego. Jednak Heydrich oraz intelektualiści w rodzaju Wernera Besta, którego zwerbował do SD, przekuli tę wrogość w praktykę policyjną, nakierowując Gestapo na egzekwowanie doktryny rasowej i blokowanie żydowskiego zagrożenia238. Główna kwatera Gestapo w Berlinie zaczęła wydawać regularne raporty na temat społeczności żydowskiej. Pierwszy stwierdzał, że „zgodnie z ich wewnętrzną postawą [Żydzi] zawsze będą wrogiem państwa narodowosocjalistycznego”. Nie istnieje możliwość „pogodzenia liberalnego światopoglądu internacjonalistycznego i pojęciowego świata narodowego socjalizmu”. Policja polityczna poświęciła więcej zasobów na monitorowanie żydowskich organizacji i opracowała katalogi żydowskich instytucji i osób. Gestapowców i policjantów zachęcano do szpiegowania aktywności Żydów w ich rejonach239. Raporty te pokazują rozwój działań Gestapo w zwalczaniu żydowskiego wroga. W krótkim czasie wpływ Żydów na społeczeństwo i gospodarkę powinien zostać drastycznie ograniczony; na dłuższą metę należy zachęcać Żydów, żeby wyjechali z Niemiec na stałe. Po przyjrzeniu się konfliktowi syjonistów i niemieckich nacjonalistów w Reichsvertretung Gestapa odnotowała, że „starania Gestapo są w najwyższym stopniu nastawione na promowanie syjonizmu i udzielanie pomocy w emigracji”. Podsumowała z satysfakcją, że syjoniści zdominowali CV i żydowskich weteranów, więc „zamiast pośpiesznej i słabo przygotowanej emigracji z 1933 roku mamy teraz dobrze zorganizowaną emigrację, której jedynym celem jest Palestyna”240. Granice między polityczną policją państwową a polityczną policją partii zaczęły się coraz bardziej zacierać. We wczesnym memorandum SD odnotowało podział na Żydów religijnych, zasymilowanych (lub narodowych socjalistów niemieckich) i syjonistów – i ostrzegło, że jeśli Żydom nacjonalistom uda się wzmocnić determinację niemieckich Żydów, żeby zostać w Niemczech, „będziemy prawdopodobnie zmuszeni uznać Żydów za mniejszość, a wówczas zostaną u nas na zawsze”. Aby tego uniknąć, argumentowało SD, należy tak bardzo uprzykrzyć Żydom życie w Niemczech, żeby sami chcieli wyjechać. Władze muszą osłabić żydowskich narodowców i wyeliminować ich źródła wsparcia i sympatii. I na odwrót, SD popierało syjonistów i promowało ich działalność241. Jednak do 1935 roku SD niespecjalnie interesowało się sprawami żydowskimi i nie prowadziło oddzielnego wydziału do spraw Żydów. Jego główna działalność ograniczała się

do zbierania informacji o politycznych przeciwnikach w kraju i za granicą. Kiedy Heydrich awansował na szefa Gestapo, dostrzegł sposobność, by SD rozszerzyło wpływy, oferując informacje i wskazówki w sprawach żydowskich. Zatrudnił Edlera von Mildensteina, aby stworzył wydział do spraw żydowskich i opracował zestaw środków do zwalczania żydowskiego wroga. Mildenstein, wykwalifikowany inżynier i utalentowany pisarz, był w Palestynie i napisał wiele artykułów do czasopisma SS „Das Schwarze Korps” o tamtejszym osadnictwie żydowskim. Uważał, że Żydzi w Niemczech są obcy, ale jego zdaniem samo ich poskramianie nie wystarczało. Zamiast tego powinno im się umożliwić emigrację do ich ojczyzny. W tym celu przedstawicielstwa partii i państwa powinny raczej współpracować z organizacjami syjonistycznymi, niż udaremniać ich działania242. Podczas obsadzania nowego biura Mildenstein zatrudnił Adolfa Eichmanna, dwudziestodziewięcioletniego kaprala SS, który niedawno przeniósł się z urzędniczego stanowiska w biurze SS w obozie koncentracyjnym w Dachau do centrali SD w Berlinie. Urodzony w Niemczech Eichmann wychował się w Austrii. Wstąpił do austriackiej NSDAP i SS w kwietniu 1932 roku, ale kiedy dwa lata później partia została rozwiązana, przeniósł się do Niemiec. Zgłosił się do pracy w Sicherheitsdienst, licząc na ciekawą pracę, ale okazało się, że trafił do niedofinansowanej organizacji zbierającej informacje o wrogach partii i Rzeszy. Mildenstein uratował go od nudnej pracy i dokształcił w żydowskiej historii i syjonizmie. Po odejściu Mildensteina Eichmann został specjalistą SD od emigracji żydowskiej i ruchu syjonistycznego243. Według Heydricha i jego specjalistów od spraw żydowskich, Judenreferenten, było rzeczą oczywistą, że Żydzi nie wyemigrują, jeśli uznają, że mają przyszłość w Niemczech, że życie tutaj jest wygodne, i dopóki organizacje żydowskie będą rozpowszechniały przekonanie, że Żydzi są Niemcami. Prowadzona przez SD obserwacja pokazała potrzebę zaostrzenia środków wyłączających Żydów z życia gospodarczego, osłabienia podstaw ich życia i przekonania ich, że w kraju nie ma dla nich miejsca. Przy zachęcie SD Gestapo zaczęło utrudniać CV przeciwstawianie się środkom antyżydowskim mającym na celu wykluczenie Żydów z gospodarki244. Z podejrzaną zgodnością raporty oficerów Gestapo na temat opinii publicznej podkreślały teraz niezadowolenie z powodu kwitnącego życia kulturalnego Żydów, Żydów w dobrobycie i wracających z emigracji. Policja i urzędnicy państwowi zaczęli głośno domagać się legislacji regulującej relacje między Żydami a Aryjczykami, która wskaże Żydom ich miejsce. Agenci Gestapo w okręgu berlińskim potępiali zachowanie Żydów: „Oni nie mogą i nie chcą zrozumieć, że są obcy w Trzeciej Rzeszy. Mają zamiar po cichu ponownie zakraść się do Volksgemeinschaft”. „Ludzie, którzy w coraz większym stopniu myślą w kryteriach rasowych, nie potrafią pojąć, że państwo nie położy kresu tym działaniom poprzez wprowadzenie drakońskiego ustawodawstwa”. Gauleiter Koblencji zauważył, że prężna sprzedaż w żydowskich sklepach sugeruje „rekonkwistę w gospodarce”. Wznowienie pikiet doprowadziło do starć między partią a policją, ale „można tego uniknąć, jeśli ustali się jednolite podejście ruchu i władz państwowych do kwestii żydowskiej”. Starosta małego miasteczka Fritzlar-Homberg w Kassel oświadczył, że „byłoby pożądane, aby rząd centralny

i partia uzgodniły podstawowe zasady dotyczące rozwiązywania kwestii żydowskiej”245. Napięcie narastające wskutek tych sprzeczności stawało się coraz bardziej odczuwalne. 11 kwietnia 1935 roku zastępca Führera, Rudolf Hess, wysłał do członków partii okólnik zakazujący „indywidualnych działań”, jednocześnie powtarzając zakaz kontaktów członków partii z Żydami z 1934 roku. Zagraniczni korespondenci nie mogli nie dostrzec sprzeczności. Podczas wielkanocnego urlopu z żoną w Bad Saarow William Shirer zobaczył, że uzdrowisko na południowy wschód od Berlina „pełne jest Żydów i z lekkim zaskoczeniem odkryliśmy, że wielu z nich żyje w dobrobycie i najwyraźniej niczego się nie boi”. Shirer pomyślał, że są „nadmiernie optymistyczni”. Na wsi wszystko wyglądało inaczej. Kiedy Virginia Woolf podróżowała przez Niemcy podczas letnich wakacji z mężem Żydem, Leonardem, uderzył ją widok „transparentów rozciągniętych nad ulicami z napisami «Żyd jest naszym wrogiem» i «Nie ma tu miejsca dla Żydów»”. Na południu Niemiec atmosfera była nieco mniej napięta, ale nawet tutaj „w każdej wsi znajdował się wymalowany napis «Die Juden sind hier unwunscht»” (Żydzi nie są tu pożądani). Dyplomaci, którzy śledzili te niekonsekwentne zachowania, rozmawiali o sensie dalszych interwencji. Kiedy Dodd poruszył sprawę z Phippsem podczas spaceru w Tiergarten, współpracownik poradził mu, że „nie przyniesie to nic dobrego […]. Hitler jest w tej sprawie fanatykiem”246. Napięcie narastało jeszcze wskutek kampanii przeciwko Rassenschande, hańbieniu rasy, w „Stürmerze”. Chore opowieści o śniadych Żydach uwodzących niewinne aryjskie dziewice wywołały wybuch nienawiści i przemocy wobec Żydów i ich nieżydowskich partnerów. W grudniu 1934 roku wydanie specjalne o rzekomym wykorzystywaniu chrześcijańskich dzieci wywołało falę incydentów w całych Niemczech. Na przykład w Bad Neustadt żandarmeria poinformowała, że dom żydowskiego handlarza bydłem został pomazany napisami „żydowska świnia hańbi młode dziewczęta”. Streicher przeszedł samego siebie w wydaniu specjalnym z kwietnia 1935 roku, poświęconym „rytualnemu morderstwu”, toksycznej kombinacji maltretowania dziecka, tortur i religii. Liczba incydentów rosła w szybkim tempie i po raz pierwszy policja zaangażowała się w regulowanie relacji seksualnych. Gestapo w Berlinie zaczęło zbierać dowody przeciwko Aryjkom, które „oddają się Żydom i utrzymują z nimi stosunki intymne”. Brak jakichkolwiek podstaw prawnych do tego rodzaju interwencji odzwierciedlał męczący styl policyjnego raportu: „W związku z tym, że nie istnieje dostateczna podstawa prawna do działania, zamieszani Żydzi zostali objęci aresztem prewencyjnym”. Oficerowie Gestapo w Królewcu odnotowali paradoksalną sytuację, w której działania podjęto bez jakiegokolwiek prawnego usankcjonowania czy publicznego zrozumienia kwestii. „W Prusach Wschodnich liczba przypadków wykorzystania seksualnego Aryjek przez Żydów również rośnie, chociaż należy przyznać, że dziewczęta poddają się temu bez specjalnego zastanowienia”247. Policja obłudnie wywołała skandal, wcześniej nieistniejący, tworząc potrzebę prawnych rozwiązań, by się z nim uporać. Po tym, jak w ciągu miesiąca zatrzymano 72 osoby, berlińska policja podsumowała: „Pomimo wyjaśnień w prasie narodowosocjalistycznej, psujące rasę poczynania Żydów osiągnęły rozmiary, które przyciągnęły większą uwagę do

ich działalności”. Władze stwarzały wrażenie szerokiego poparcia społecznego, chociaż ich własna dokumentacja sugerowała, że rozgłos w sprawie aresztowań Żydów za rzekome psucie rasy stanowił na równi element edukujący Volksgemeinschaft w kwestii granic rasowych, co odpowiedź na publiczną niechęć do mieszania ras. W lipcu 1935 roku we Wrocławiu dwudziestu Żydów i nie-Żydów zesłano do obozów koncentracyjnych za rzekome Rassenschande. Działaniom towarzyszyły wiwaty tysięcy obywateli, chociaż dopiero „później rasowe hańbienie Aryjek przez Żydów przedstawiono w końcu opinii publicznej w wyraźnym i jednoznacznym świetle”. Skutek był zaraźliwy. Na początku września komisariat policji w Minden zameldował, że „duże grupy społeczeństwa ogarnął pewien rodzaj psychozy na tle hańbienia rasy. Wydawało się, że wszędzie je widzą […]”248. Nasilały się również bojkoty i przemoc. W kolejnych raportach urzędnicy lokalni i policjanci pozowali na niechętnych strażników prawa i porządku, egzekwujących niepopularne zarządzenia, które są sprzeczne z ich narodowosocjalistycznym sumieniem i budzą wściekłość ludności. Starosta Wiesbaden chełpił się, że za pośrednictwem swoich ludzi „w granicach prawa” wprowadził „środki obronne”. W Berlinie policja uznała, że za „silną falę antysemityzmu” odpowiada „prowokacyjne zachowanie Żydów”. Najwyraźniej berlińczycy traktowali teraz Żydów „pod każdym względem jak zwierzynę łowną” i doszło do wielu „oburzających incydentów” prowadzących do uciążliwych starć między demonstrantami a policją. Pozytywną stroną sytuacji było to, że „społeczeństwo najwyraźniej szerzej otworzyło oczy”. Urzędnicy z Münster nie ukrywali samospełniającego się charakteru tych praktyk. „Podobnie jak w innych rejonach Rzeszy, w ostatnich tygodniach w naszym okręgu problem żydowski ponownie stał się głównym zmartwieniem. Wszędzie nasiliła się propaganda antyżydowska, szczególnie przeciwko 249 przedsiębiorcom” . Przemyślany charakter tych niepokojów dla obserwatorów z zewnątrz był oczywisty. Samuel Honaker, amerykański konsul generalny w Stuttgarcie, odnotował, że bunty i bojkoty w jego mieście „nie stanowią zaskoczenia […]. Zostały starannie przygotowane poprzez szereg działań, które miały skierować uwagę mieszkańców na rzekome szkodliwe wpływy Żydów. Propaganda w prasie przeciwko Żydom nasilała się ilościowo i stawała się coraz bardziej zróżnicowana, stopniowo przełamując opór rozmaitych elementów społeczeństwa”. Honaker dostrzegł, że „szczególnie podatni na antysemicką agitację wydają się młodzi ludzie”. Niektórzy wyrażali dezaprobatę, ale „jest wielce wątpliwe, czy postawa tych osób na dłuższą metę przeważy i czy sytuacja nie rozwinie się w niebezpiecznym kierunku”250. Na obszarach wiejskich mnożyły się przypadki przemocy fizycznej i wandalizmu. Komisarz policji z Hünfeld, małego rolniczego miasteczka w Hesji, tłumaczył, że „sprawcy uważają, iż są chronieni przed wszelkimi sankcjami prawnymi”. W Wiesbaden rodzice zażądali usunięcia pozostałych nauczycieli Żydów i nie zgodzili się, by ci uczyli ich dzieci. Podczas upalnych letnich tygodni, kiedy ludzie korzystali z publicznych pływalni, członkowie Hitlerjugend przeganiali Żydów z obiektów, z których jeszcze teoretycznie mogli korzystać. Jednak wszystkie te akcje były nielegalne. Sprzeczności w polityce

prowadziły do jeszcze silniejszych żądań zasypania przepaści między rzeczywistością a tym, na co pozwalało prawo. Gestapo z Kolonii skarżyło się, że „wydarzenia z ostatnich dwóch miesięcy pokazują, że w przyszłości stanowczo należy wyraźnie sformułować w instrukcjach władz centralnych, co jest dozwolone w ramach antyżydowskiej propagandy, a co jest niedopuszczalne”. Jeśli nic nie zostanie zrobione, ostrzegała policja polityczna z Kolonii, będzie to ze szkodą dla władz państwowych251. Fala antysemityzmu osiągnęła punkt kulminacyjny w tygodniu 22–28 lipca 1935 roku, kiedy doszło do niepokojów przy Kurfürstendamm w Berlinie. Zaatakowane zostały żydowskie sklepy i sprzedawcy lodów, a w tym samym czasie bojówkarze z SA i SS w cywilnych ubraniach nękali przechodniów. Gdy zainterweniowali policjanci, tłum wygwizdał ich i skandował: „Żydowskie pachołki”, aż w końcu do powstrzymania rozruchów wezwano przedstawicieli NSDAP i SA. W 1940 roku w Ameryce Martin Gumpert opisał wydarzenia z tych upalnych i przerażających dni. Był dyrektorem szpitala dermatologicznego i nawet po tym, jak w 1933 roku został zwolniony, nadal uważał się za Niemca i nie wyjechał. To znaczy, aż do zamieszek na Kurfürstendamm. „Widziałem, jak mężczyzna ze złotym znaczkiem partii nazistowskiej kopie starą Żydówkę. Starszego mężczyznę przewrócili i wlekli po ziemi. Młodzieniec w binoklach przebiegał w panice przez ulicę, gonił go wyjący tłum”. Świadkowie reagowali bez emocji. „O wiele liczniejszy tłum stał na chodnikach i patrzył. Nikt nie powiedział słowa. Wyraz twarzy tych ludzi wahał się między zaciekawionym rozbawieniem a odrazą”. Potem było gorzej. „Najbardziej przerażający widok stanowili policjanci […]. Siedzieli obojętni w samochodach i nie robili nic, kiedy ktoś wzywał pomocy lub upadał na chodnik”. Następnego dnia Gumpert podjął decyzję, że nie chce, aby jego córka dorastała „w tej obłąkanej atmosferze”, i postanowił wyjechać z Niemiec252. Żydzi wyczuli zmianę nastrojów. Protesty przeciwko wydaniu „Stürmera” z tekstem o „rytualnych morderstwach” odrzucono. Zamiast tego w specjalnych gablotach na gazety ścienne przy ulicach pojawiły się zdjęcia pierwszej strony czasopisma. Victor Klemperer zauważył, że w całym mieście pojawiają się antyżydowskie hasła. Kilka tygodni później ostatecznie stracił pracę. „Nagonka na Żydów i atmosfera pogromu nasila się z każdym dniem”, napisał. W sierpniu podburzanie osiągnęło stopień, w którym „liczymy się […] z ewentualnością, że zatłuką nas tu niebawem na śmierć”. Coraz więcej młodych ludzi uczestniczyło w aktach przemocy, często w zorganizowanych grupach Hitlerjugend i w organizacyjnych mundurach. W miasteczku uzdrowiskowym Bad Kissingen na północy Bawarii James McDonald przeżył szok, kiedy zobaczył dziewięcioletnie dzieci atakujące Żydów. Żydowskie rodziny w tym mieście bały się wychodzić nocą z domu, a sklepikarze ich nie obsługiwali. Policja zachowywała się coraz bardziej biernie lub trzymała się z daleka. Kiedy sprawcy zostali zatrzymani i postawieni przed sądem, dostawali śmieszne kary253. Stało się też jasne, że zmieniła się postawa władz. Od pierwszych miesięcy reżimu komórki NSDAP i niektórzy urzędnicy stanu cywilnego wyrażali niepokój w kwestii prawnego obowiązku udzielania ślubów między Żydami a nie-Żydami. Nie podejmowano jednak żadnych działań. Potem, w maju 1935 roku, weszło w życie prawo zakazujące

żołnierzom Wehrmachtu małżeństw z nie-Aryjkami. Mniej więcej w tym samym czasie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poradziło urzędnikom stanu cywilnego, aby odmawiali ślubu parom mieszanym254. Syjoniści uznali naciski w kierunku segregacji jako realizację ich poglądu, że Żydzi są odrębnym narodem i nie ma dla nich miejsca w Niemczech oraz że nadszedł czas, by wyjechali. Jednak Centralverein nadal upierał się, że należy zachować spokój. „Nikogo nie należy krytykować za decyzję o emigracji, gdy zmuszają go do tego warunki. Ale deklaracje, że emigracja i likwidacja wszystkiego, co dotyczy niemieckiego żydostwa, jest jedynym rozwiązaniem, byłyby w obecnej sytuacji nie na miejscu”. Kiedy reżim zaczął wysyłać sygnały sugerujące, że lada moment zostaną podjęte radykalne kroki, aby ograniczyć Żydom prawa obywatelskie, CV zachował zimną krew i zaproponował, żeby ustawodawstwo uwzględniło obecny stan rzeczy. W sierpniu Reichsvertretung już prawie błagał o ustawę: „W przeciwnym razie nie będzie miała końca rywalizacja o to, kto jest największym antysemitą”255. W końcu w połowie 1935 roku rząd zareagował. Jednak decyzja władz nie wyrażała bezpośrednio wytęsknionego pragnienia nazistowskich elit (oraz szeregowych członków), aby realizować wygórowane ambicje wywodzące się albo z tradycyjnej obsesji na tle Żydów jako seksualnych drapieżników, albo świeższych pseudonaukowych dogmatów o Żydach psujących niemiecką krew. Istniały też inne, bardziej bieżące i pragmatyczne względy. Nazistowskie przywództwo nadal zmagało się z trudną sytuacją ekonomiczną: bezrobocie utrzymywało się na wysokim poziomie, a kierowanie funduszy na zbrojenia zaczęło wywoływać inflację. W lipcu 1934 roku SA straciło przywódcę i musiało ustalić swoją rolę; członkowie organizacji domagali się jakiegoś działania. Chodziło zwłaszcza o niespójność polityki rządu i doktryny partyjnej. Armia domagała się wyjaśnienia, co oznacza rasa mieszana, aby ocenić, jak wielu poborowych można się spodziewać i kogo należy wykluczyć ze służby wojskowej. Heydrich ze swoim SD nawoływał do całkowitej separacji Żydów od Aryjczyków. W memorandum z lipca dla kanclerza Rzeszy argumentował, że nieskoordynowane bojkoty i przypadkowe akty przemocy do niczego nie doprowadzą. Trzeba wprowadzić prawa, które wyraźnie określą, że Żydzi znajdują się poza społecznością rasową, i będą strzec tego podziału. Dla podkreślenia tego poglądu Heydrich przypisał niedawne niepokoje „niespójnemu uprzednio podejściu do judaizmu”. Ludzie żądają „surowszych kroków”. Wreszcie Schacht osobiście znalazł się w trudnym położeniu z powodu chaosu i postanowił położyć kres wolnej amerykance. Na początku sierpnia NSDAP w Arnswalde namierzyła wysokiego urzędnika Reichsbanku, jak robił zakupy w żydowskim sklepie, i oskarżyła go o zdradę. Schacht dostał tę informację i rozkazał usunąć plakat z wiarołomnym podwładnym i zastąpić go deklaracją jego niewinności. Kiedy lokalna komórka partyjna odmówiła, rozdrażniony Schacht zamknął oddział banku państwowego w Arnswalde. Ewidentnie bałagan w Judenpolitik stawał się nieznośny256. 238 P. Longerich, Himmler, s. 187–189, 209–213, 214–218; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 84–98. 239 Jewish Responses, t. 1, s. 108–111; Główny Urząd Gestapo (Gestapa) w Berlinie, Żydzi w Niemczech,

kwiecień 1934, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 31–37. 240 Gestapa Berlin, Raport Wydziału II 1 B 2, 24 października 1934, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 68–69; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 87–90. 241 Centrala SD, Raport sytuacyjny, maj–czerwiec 1934; Centrala SD J I/6, Raport sytuacyjny, styczeń 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 43–44, 186–188; George C. Browder, Hitler’s Enforcers. The Gestapo and the SS Security Service in the Nazi Revolution, New York 1996, s. 78–82; Michael Wildt, Before the „Final Solution”: The Judenpolitik of the SD, 1935–1938, „Leo Baeck Institute Year Book” 1998, t. 43, s. 241–269, a także: F. Nicosia, Zionism and Anti-Semitism in Nazi Germany, s. 111–121, 228–248. 242 Jewish Responses, t. 1, s. 108, 153; M. Wildt, Before the „Final Solution”, s. 241–248; David Cesarani, Eichmann. His Life and Crimes, Londyn 2004, s. 40–47. 243 D. Cesarani, Eichmann, s. 18–48. 244 F. Nicosia, Zionism and Anti-Semitism in Nazi Germany, s. 118–121; M. Wildt, Before the „Final Solution”, s. 248–250. 245 Gauleiter Koblencji, Raport za grudzień 1934–styczeń 1935, 3 lutego 1935; Główny urząd Gestapo powiatu Kassel, Raport za luty 1935; Starosta Dolnej Frankonii i Aschaffenburg, Sytuacja polityczna i gospodarcza, 8 lutego 1935; Starosta Fritzlar-Homberg, Raport za styczeń–luty 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 101–105, 108. 246 The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 134; William L. Shirer, Berlin Diary. The Journal of a Foreign Correspondent, 1934–1941, Baltimore 2002, s. 36; Dziennik Virginii Woolf, 9 maja 1935, w: Travels in the Reich, s. 73–75; 22 maja 1935, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 255–256. 247 Główny urząd Gestapo okręgu Lüneburg, Raport dzienny, 20 grudnia 1934; Żandarmeria, Bad Neustadt, Raport za 18/19 grudnia, 21 grudnia 1934; Gauleiter Śląska, Raport kwiecień–maj 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Berlin, Raport za czerwiec 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Wrocław, 5 lipca 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Królewiec, Raport za czerwiec 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Berlin, Raport za lipiec 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 80, 90, 127, 130, 132, 134, 137–139. 248 Główny urząd Gestapo okręgu Wrocław, 3 sierpnia 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Minden, Raport za sierpień 1935, 4 września 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 140, 146–147. 249 Starosta Wiesbaden, Polityczny raport sytuacyjny, 30 kwietnia 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Berlin, Zarys sytuacji, 13 czerwiec 1935 i raport za czerwiec 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Münster, Raport za maj 1935, 6 czerwca 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 121–123, 126–127, 130–131. 250 Samuel W. Honaker, amerykański konsul generalny w Stuttgarcie, Recent Developments in the AntiSemitic Agitation in Stuttgart, 23 sierpnia 1935, w: Fremde Blicke, s. 429–430. 251 Starostwo Wiesbaden, Raport za maj–czerwiec, 1 lipca 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Kolonia, Raport za czerwiec, 7 lipca 1935; Komisarz okręgowy z Hünfeld, Raport za maj–czerwiec 1935, 1 lipca 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 133–137. 252 Główny urząd Gestapo okręgu Berlin, Raport za lipiec 1935, w: Secret Nazi Reports, s. 137–139; Martin Gumpert, w: Germans No More, s. 71–73. 253 17 kwietnia, 30 czerwca, 21 lipca, 11 sierpnia 1935, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 232, 235, 249, 253; 21 sierpnia 1935, Refugees and Rescue. The Diaries and Papers of James G. McDonald 1935–1945, red. Richard Breitman i in., Bloomington 2009, s. 8–9; Jewish Responses, t. 1, s. 162–163.

254 Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za drugą połowę września, 6 października 1933; Biuro okręgowe NSDAP dla policji miejskiej, Kempten, Raport o powszechnych nastrojach, 3 stycznia 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 18, 94. P. Longerich, Holocaust, s. 57–58. 255 „Jüdische Rundschau”, 10 maja 1935; Okólniki CV, 15 kwietnia i 31 maja 1935, Raport RV, 19 sierpnia 1935, w: Jewish Responses, t. 1, s. 157, 158–159, 159–160, 173. 256 The Jews in the Secret Nazi Reports, s. LIII–LIV; M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 133–154, 188–189; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 126; A. Confino, World Without Jews, s. 56–61. Główny urząd Gestapo okręgu Frankfurt nad Odrą, Raport dzienny, 5 sierpnia 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 141.

USTAWY RASOWE 20 sierpnia 1935 roku Schacht zwołał w Reichsbanku międzyministerialną konferencję, aby podjąć próbę zakończenia zamieszania i złagodzić napięcie między partią a władzami państwowymi. Uczestniczył w niej minister spraw wewnętrznych Wilhelm Frick, minister sprawiedliwości Franz Gürtner, dyrektor gabinetu ministra spraw zagranicznych Bernhard von Bülow oraz Adolph Wagner, bawarski minister spraw wewnętrznych i gauleiter Monachium, który również wypowiadał się w imieniu partii nazistowskiej. Schacht zaczął od analizy „poważnych uszczerbków w niemieckiej gospodarce w wyniku przesady i ekscesów propagandy antysemickiej”. Podkreślił, że zwrot ku anarchii „między innymi zagraża ekonomicznym podstawom remilitaryzacji”. O ten stan rzeczy obwinił przede wszystkim DAF, który nadzorował Narodowosocjalistyczną Organizację Rzemieślników, Kupców i Przemysłowców (NS-HAGO), oraz Streichera. Program partii musi być realizowany, ale zgodnie z prawem. Frick zgodził się z nim i przytoczył projekt wytycznych dla namiestników w krajach związkowych, aby nie dopuszczali do bałaganu. Gürtner ostrzegał, że nikt nie będzie przestrzegać prawa, jeśli część ludzi będzie uważała, że można ignorować państwo. Bülow nawiązał do niekorzystnego wpływu sytuacji na wizerunek Niemiec za granicą oraz wspomniał o zbliżających się igrzyskach olimpijskich. Chociaż Wagner przychylił się do opinii, że należy zadbać o prawo i porządek, to utrzymywał, że zamieszki rodzą się z rozbieżności między kwestią żydowską w doktrynie partyjnej a sposobem, w jaki państwo ją realizuje. Upierał się, by rząd wziął pod uwagę „antysemickie nastroje” w społeczeństwie i pilnie podjął kroki, aby wyeliminować Żydów z życia gospodarczego. Na koniec wszyscy zgodzili się, że ta sytuacja nie może dalej trwać, ale nie zapadło żadne porozumienie, w jaki sposób to osiągnąć – oprócz wspólnego przekonania, że musi to nastąpić w drodze rozwiązań prawnych257. W sierpniu Himmler, Hess, Frick i nawet Streicher podpisali się pod wytycznymi, które miały opanować zamieszanie. Incydenty wreszcie znalazły się pod kontrolą, ale pojawiły się złowróżbne oznaki tego, co się za tym kryje, kiedy minister spraw wewnętrznych wprowadził zakaz zawierania małżeństw mieszanych. Raymond Geist ostrzegł Jamesa McDonalda, że „Żydzi zostali rzuceni na pożarcie lwom, aby odwrócić uwagę od sytuacji ekonomicznej”. Nowe ustawy były „nieuchronne” i miały doprowadzić do „dalszego odróżniania Żydów od reszty Niemców oraz będą działać na ich niekorzyść nowymi sposobami”. Ambasador Dodd obawiał się segregacji. Brytyjski konsul we Frankfurcie nad Menem napisał do sir Samuela Hoare’a, sekretarza spraw zagranicznych: „Żydzi, zarówno jako osoby prywatne, jak i przedsiębiorcy, są obecnie wyjęci spod prawa, traktowani w sposób dowolny przez lokalnych kacyków partyjnych, a często wystawieni na kaprysy poszczególnych bojówkarzy z SA. Pojawiły się jednak sygnały, że ten stan bezprawia ma się

rychło zakończyć”. Jakkolwiek, podsumował, „nawet jeśli kampania przeciwko Żydom zostanie uregulowana prawnie, doprowadzi to raczej do jej usystematyzowania niż wyciszenia”258. W tym momencie osobiście zainterweniował Hitler. Jak to często bywało, zapalnikiem stało się wydarzenie, które wydawało się świadczyć o spiskowaniu Żydów przeciwko Niemcom, chociaż we wszelkiej obiektywnej ocenie stanowiło drobny incydent dyplomatyczny. 26 lipca antyfaszystowscy robotnicy portowi z Nowego Jorku wsiedli na liniowiec „Bremen”, który szykował się do wypłynięcia, i zerwali flagę ze swastyką powiewającą obok przywróconych barw cesarskich. Według Hitlera był to inspirowany przez Żydów atak na ruch narodowosocjalistyczny. Zdecydował się wykorzystać nadchodzący zjazd partii w Norymberdze 9–15 września, aby wziąć odwet i jednocześnie określić kierunek Judenpolitik. Wyznaczył specjalne posiedzenie Reichstagu w Norymberdze na ostatni dzień zjazdu, żeby mocą ustawy uznać swastykę za symbol narodowy i zakazać Żydom jej używania. Na zjeździe, prawdopodobnie w wyniku nacisków twardogłowych, Hitler i nazistowscy przywódcy zdecydowali, że wykorzystają też to posiedzenie parlamentu, aby wprowadzić prawo zakazujące małżeństw między Żydami a Aryjczykami oraz stworzyć prawną barierę przeciwko hańbieniu niemieckiej krwi259. Nowe ustawy rasowe skreślił w pośpiechu urzędnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bernhard Lösener, którego w trybie pilnym ściągnięto z Berlina. Jednak ustawy mające odseparować Żydów od Aryjczyków rozważano już od jakiegoś czasu i nie brakowało sugestii w kwestii oznaczania Żydów czy ich segregacji. Problem tkwił tylko w tym, że Hitler chciał dać wiernym zwolennikom partii coś spektakularnego, ale jednocześnie wolał nie robić nic, co doprowadziłoby do międzynarodowego bojkotu zbliżających się igrzysk zimowych w Garmisch-Partenkirchen w lutym 1936 roku ani letnich igrzysk w Berlinie w sierpniu tego samego roku. Dlatego poprosił o kilka wersji projektów ustaw o różnym stopniu surowości, które mogły w mniejszym lub większym stopniu rozpostrzeć rasową sieć260. Hitler otworzył zjazd partii atakiem na żydowski bolszewizm, co wyraźnie zapowiadało silniejszy cios. Ten padł ostatniego dnia, 15 września 1935 roku. Nowa ustawa zabraniała zawierania małżeństw między Żydami i Aryjczykami oraz nie pozwalała Żydom zatrudniać młodych Aryjek jako służby domowej. Żydom nie wolno było wywieszać niemieckiej flagi państwowej, chociaż mogli używać „barw żydowskich”. Hitler ujawnił też treść ustawy o obywatelstwie Rzeszy, którą wydusił ze zmęczonych urzędników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o północy i która została przepisana wczesnym rankiem. Ustawa ograniczała obywatelstwo do osób, które były „pochodzenia niemieckiego lub pokrewnego”, które to udowodnią i które zasłużą na ten status. Żydzi zostali zredukowani do poddanych Rzeszy, z obywatelskimi obowiązkami i pewną ochroną prawną, ale bez praw politycznych. W przemówieniu Hitler wyraźnie powiązał wprowadzenie ustaw z „międzynarodowym niepokojem” i żydowską opozycją wobec niemieckich interesów. Zapewnił, że rząd zlikwidował to wyzwanie z determinacją i w drodze kroków prawnych, i ostrzegł, że samowolne akty zemsty ze strony partyjnych nadgorliwców nie będą dłużej tolerowane.

Wręcz przeciwnie, przewidywał, że z wejściem w życie ustawodawstwa „naród niemiecki zachowa przyzwoite relacje z ludem żydowskim”. Dorzucił jednak groźbę: „Jeśli te nadzieje się nie spełnią i żydowska agitacja tak w Niemczech, jak i na scenie międzynarodowej będzie trwać, wówczas trzeba będzie na nowo zbadać sytuację”. W późniejszych przemówieniach do przywódców partyjnych Hitler utrzymywał, że Żydzi dostali „propozycję prowadzenia własnego życia narodowego we wszystkich sferach”, i powtórzył rozkaz, by partia unikała wszelkich indywidualnych akcji wobec Żydów261. W rzeczywistości ustawy norymberskie stworzyły więcej dylematów dla reżimu. Prawo nie uregulowało ekonomicznych relacji między Żydami a Aryjczykami, co prowadziło do rozżalenia działaczy partyjnych, którzy gotowali się ze złości na widok żydowskich sklepów zapełnionych klientami lub rolników prowadzących transakcje z żydowskimi handlarzami bydła. Ustawy nie zajęły się konkretnymi sytuacjami, takimi jak dostęp do miejskich pływalni czy też wywieszanie antyżydowskich haseł u wjazdów do wsi. Prawa milczały na temat drażliwej kwestii, czy Żydzi są uprawnieni do pobierania zasiłków z opieki społecznej. Co gorsza, nie określiły, kto jest Żydem, nie rozwiewając wątpliwości osób rasy mieszanej zgodnie z paragrafem aryjskim, nawet jeśli stawka była teraz o wiele wyższa. Ustawy norymberskie stanowiły typową hitlerowską próbę rozwiązania problemu przez podjęcie radykalnego, ryzykownego kroku bez przemyślenia konsekwencji. Potrzeba było kilku miesięcy rozmów między urzędnikami, zanim udało się ustalić definicję żydostwa. Pracami kierowali doktor Wilhelm Stuckart i doktor Hans Globke z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W końcu musieli zadowolić się amalgamatem pseudonaukowego rasistowskiego myślenia i staroświeckiej religii. 15 listopada 1935 roku pierwsza z kilku dodatkowych regulacji określiła, że „pełnym Żydem” jest osoba, która ma trzech lub czterech żydowskich dziadków. Nie ma znaczenia, czy dziadkowie przeszli na chrześcijaństwo: żydowska krew jest gęstsza niż woda z chrzcielnicy. Za Żyda uznawana też była osoba, która miała tylko dwóch żydowskich dziadków, ale zawarła związek małżeński z Żydem i wyznawała judaizm. W takich przypadkach, znanych jako Geltungsjuden lub „Żydzi z definicji”, bardziej niż niepodważalny czynnik krwi decydowała przynależność religijna i wybór. I na odwrót, jeśli osoba o dwóch żydowskich dziadkach nie wyznawała judaizmu i zawarła małżeństwo z Aryjczykiem, mogła zostać zaliczona do rasy mieszanej, czyli „mischlingów” pierwszego stopnia; tylko jeden żydowski dziadek plasował w kategorii mischlingów drugiego stopnia262. Jednak z powodu różnicy zdań między przedstawicielami partii i instytucji państwowych konkretne prawa i obowiązki mischlingów pozostały niezmienione. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Wehrmacht chcieli, aby mischlingów pierwszego i drugiego stopnia traktować jako obywateli. Frick martwił się, że w przeciwnym razie duża liczba Aryjczyków związanych małżeństwem z mischlingami poczuje się wykluczona z państwa; w armii obawiano się utraty setek tysięcy potencjalnych poborowych. Bojownicy rasowi natomiast, wypowiadając się w imieniu partii, życzyli sobie wyłączenia z aryjskiego społeczeństwa mischlingów wszystkich klas i niedopuszczania do małżeństw międzyrasowych. Ich propozycje rozbudowanej dyskryminacji mischlingów wszystkich kategorii zablokowano,

jednak twardogłowi dopięli swego w kwestii ograniczenia małżeńskich wyborów mischlingów. Pod pretekstem, że należy powstrzymać rozprzestrzenianie „złej krwi”, mischlingowie pierwszego stopnia mogli zawierać małżeństwa tylko z Żydami lub innymi mischlingami, podczas gdy „dobrą krew” u mischlingów drugiego stopnia chroniono dla narodu nakazem zawierania związków małżeńskich wyłącznie z Aryjczykami. Doszło jednak do małej różnicy poglądów na tle drugiej poprawki do ustaw norymberskich. Zapis dopuszczał zwolnienie wszystkich Żydów zatrudnionych na stanowiskach państwowych. W przypływie sentymentu dla weteranów wojennych i okaleczonych byłych żołnierzy władze rzuciły im ochłap, pozwalając zachować dożywotnie pensje263. Ambasador brytyjski sir Eric Phipps uznał kłopotliwą sytuację, jaką reżim sprowadził na siebie ustawami norymberskimi, za dość zabawną. „Trudności przy wcielaniu w życie ustaw norymberskich dotyczących statusu Żydów nadal przyprawiają Hitlera o bezsenność”, zauważył cierpko. W poważniejszym tonie Phipps trafnie spostrzegł, że nazistowskie przywództwo woli uniknąć kłopotów z handlem zagranicznym i igrzyskami, niż sięgnąć po skrajności, by doprowadzić sprawę do końca264. Jednak według afroamerykańskiego intelektualisty i obrońcy praw obywatelskich Williama E.B. DuBois ustawy norymberskie nie były żartem. DuBois przebywał w Niemczech między lipcem a grudniem 1935 roku i był świadkiem pierwszych kroków w stronę segregacji. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych założyciel National Association for the Advancement of Colored People (Krajowe Stowarzyszenie Postępu Ludzi Kolorowych) napisał w afroamerykańskim dzienniku „Pittsburgh Courier”, że „kampania rasowych prześladowań” przeciwko Żydom w Niemczech „zaskakuje mściwym okrucieństwem i publiczną obelżywością bardziej niż wszystko, co dotąd widziałem, a widziałem wiele”. To największa tragedia współczesnych czasów, „atak na cywilizację”. Jako dowód DuBois przytoczył przypadki „Żydów uwięzionych za relacje seksualne z Niemkami; odmowy udzielenia ślubu, gdy świadkiem miała być osoba żydowskiego pochodzenia; zwolnienia masonów ze stanowisk, ponieważ Żydzi są masonami; ogłoszenia wykluczające Żydów; całkowite pozbawienie wszystkich Żydów praw obywatelskich; utraty praw obywatelskich i zakazu pozostania w Niemczech lub otrzymania niemieckiego obywatelstwa; ograniczony dostęp do edukacji i ściśle ograniczone prawo do pracy w handlu i pozbawienie możliwości pracy w służbie cywilnej; groźby bojkotu, utraty pracy i nawet akty przemocy tłumu wobec Niemców handlujących z Żydami; i, przede wszystkim, rozpowszechnianie «Stürmera» Juliusa Streichera, najbardziej bezwstydnego, kłamliwego orędownika nienawiści rasowej na świecie, nie wyłączając Florydy”265. 257 Nazism 1919–1945. A Documentary Reader, t. 2, State, Economy and Society 1933–1939, red. J. Noakes, G. Pridham, Exeter 1997, s. 531–533; Documents on the Holocaust, s. 73–75; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 130–131. 258 M. Wildt, Hitler’s Volksgemeinschaft, s. 188–189; B.C. Newton do Samuela Hoare’a o „sytuacji Żydów w Niemczech, na podstawie opinii konsulatów we Frankfurcie nad Menem, Monachium i Wrocławiu”, 9 września 1935, w: Fremde Blicke, s. 431; 22 sierpnia 1935, Refugees and Rescue, s. 10, 20; P. Longerich, Holocaust, s. 57–59.

259 2 sierpnia 1935, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 273–274; I. Kershaw, Hitler, 1889–1936, s. 559–568. 260 O pierwszych propozycjach segregacji i przekształcenia Żydów w „mniejszość narodową” jako alternatywie dla „fizycznej eksterminacji” zob. Raport sytuacyjny o kwestii żydowskiej ministra spraw wewnętrznych Wirtembergii, 30 listopada 1933, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 22–25; I. Kershaw, Hitler, 1889–1936, s. 568–571; Legislating The Holocaust. The Bernhard Loesener Memoirs and Supporting Documents, red. Karl A. Schleunes, Boulder 2001. 261 Documents on the Holocaust, s. 77–83; R.J. Evans, The Third Reich in Power, 1933–1939, s. 539–543. 262 Nazism 1919–1945, t. 2, s. 533–541. 263 J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 131–133; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 135–155. Por. P. Longerich, Holocaust, s. 52–61. 264 11 listopada 1935, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 122. 265 Artykuły W.E.B. DuBois dla „Pittsburgh Courier”, w: Travels in the Reich, s. 135–149.

ŻYCIE POD USTAWAMI RASOWYMI Dzięki własnym doświadczeniom z rasizmem W.E.B. DuBois uchwycił obraz bolesnego nowego świata Żydów w Niemczech. Paradoksalnie jednak ich pierwszą reakcją była ulga. Ustawy norymberskie niosły nadzieję na stabilizację i koniec przypadkowych nadużyć. Chociaż Żydzi tracili prawa polityczne, nienaruszone pozostały prawa ekonomiczne tych z nich, którzy zajmowali się handlem i interesami. Dopóki większość Żydów nadal miała możliwość zarabiać na życie, mogła wspierać tych, którym się nie poszczęściło. Z pomocą Żydów z zagranicy mogli utrzymywać własną opiekę społeczną, szkoły i – co najważniejsze – pomóc młodym wyemigrować. Z drugiej strony żydowskie przywództwo wszystkich opcji przyznawało, że chociaż Żydzi w Niemczech mogą przetrwać, dla młodych nie będzie tu już szansy na normalną czy atrakcyjną przyszłość266. W oficjalnej odpowiedzi opublikowanej w żydowskiej prasie Reichsvertretung opisała ustawy rasowe jako „najcięższy cios dla Żydów w Niemczech”. Wychwyciła też deklarację Hitlera, że prawa „muszą stworzyć podstawę, na której uda się zachować przyzwoite relacje między Niemcami a Żydami”, i stwierdziła, że ona również zmierza do tego samego celu. Nie wiązało się to jednak z potulną akceptacją podrzędnego statusu: „Warunkiem koniecznym dla przyzwoitych relacji jest nadzieja, że Żydzi i żydowskie gminy w Niemczech będą mogły zachować moralne i ekonomiczne środki do egzystencji przez powstrzymanie i potępienie bojkotu”. Mimo to Reichsvertretung, podobnie jak Hitler, nie traktowała nowego status quo jako nienaruszalnego; obie strony patrzyły z nieufnością na rozwój wydarzeń. Ówcześnie jednak Żydzi nie mieli większego wyboru niż jak najlepiej wykorzystać to, co zostało im dane. Skutkiem tego Reichsvertretung wzięła na siebie zadanie zorganizowania społeczności tak, aby funkcjonowała jako samowystarczalna mniejszość. Miała zapewnić pomoc w edukacji młodych, z naciskiem na przygotowanie ich do emigracji. W planach było kontynuowanie wszelkich przejawów życia kulturalnego dla Żydów w Niemczech, włącznie z zatrudnianiem wszystkich, dla których zabrakło pracy w sektorze kulturalnym. Organizacja miała zadbać o chorych, potrzebujących i starszych. Ale przywódcy żydowscy oświadczyli otwarcie, że aby sfinansować tę działalność, będą walczyć o ochronę każdego miejsca pracy i każdego przedsiębiorstwa w sektorze żydowskim. Reichsvertretung miała wykorzystać również zasoby społeczności, by wesprzeć emigrację na dużą skalę. Po raz pierwszy przywódcy wszystkich organizacji żydowskich zgodzili się, że emigracja musi stać się wspólnym priorytetem. Wciąż nie było jednak zgodnego stanowiska, dokąd Żydzi powinni wyjeżdżać, ale Reichsvertretung podkreślała rolę Palestyny i oświadczyła, że w kształceniu młodych powinno się poświęcić szczególną uwagę warunkom życia w żydowskiej ojczyźnie267. Ten nowy nacisk na emigrację i Palestynę sugeruje, że ustawy norymberskie zniszczyły

wyobrażenia Żydów, którzy uważali się przede wszystkim za Niemców. Natomiast syjoniści i Żydzi ortodoksyjni w rodzaju Willy’ego Cohna przyklasnęli uznaniu Żydów za mniejszość oraz ustanowieniu oddzielnych stref zgodnie z podziałami religijnymi i rasowymi. Wieczorem 15 września w swoim domu we Wrocławiu Cohn usiadł przy odbiorniku radiowym i wysłuchał przemówienia Hitlera. Jako syjonista ucieszył się z „rasowej separacji”, a „z żydowskiego punktu widzenia” bez wahania zaaprobował zakaz małżeństw mieszanych. Tak naprawdę zaskoczył go umiarkowany ton przyjęty przez Führera wobec Żydów, a jego uwagę zwróciła uwaga o „przyzwoitych relacjach”, pomimo świadomości, że „wiele spraw pozostało niewyjaśnionych”. Kiedy kilka dni później Cohn poszedł kupić żydowską gazetę „Jüdische Rundschau”, odczuł, że inicjatywa norymberska wywarła „pewien uspokajający wpływ na stosunki niemiecko-żydowskie”268. Żydom znajdującym się na drugim krańcu spektrum żydowskiej tożsamości instytucjonalizacja definicji rasowej wydała się przerażająca. Luise Solmitz, która wyszła za ochrzczonego Żyda, zareagowała zupełnie inaczej niż Cohn. „Dziś nasze prawa obywatelskie zostały rozbite na kawałki”, ubolewała w dzienniku. Jej mąż Freddy został uznany za pełnego Żyda, a według ustawy ich córka Gisela była teraz mischlingiem pierwszego stopnia. Gisela nie będzie mogła wyjść za mąż za Niemca i któż mógł wiedzieć, jakich innych możliwości życiowych zostanie pozbawiona. „Nasze dziecko jest wyrzutkiem, wygnańcem, pogardzanym, uznanym za bezwartościowego […]. Bez szans na karierę, na przyszłość, na małżeństwo”. Rodzina musiała zwolnić służącą, co oznaczało więcej pracy dla Luise. Zakaz używania barw narodowych był okrutnym ograniczeniem dla Freddy’ego, który walczył i przelewał krew za Niemcy. Z tego punktu widzenia poczuł się, jakby był „tutaj tylko z łaski […] obcym w ojczyźnie”. Para wspierała się nawzajem i pocieszała, że zawsze zostanie im samobójstwo. „W takie dni – pisała Luise – ma się poczucie, jak wielkie ukojenie może przynieść to ostateczne rozwiązanie”. Ale w tamtej chwili rodzina zdwoiła wysiłki, żeby przetrwać. Gdy tylko opublikowano poprawki do ustaw, Luise i Freddy dostrzegli luki, które mogli wykorzystać na korzyść Giseli. Mischling o jej pozycji dostanie zgodę Hitlera na małżeństwo z Niemcem – pomyśleli. A ponieważ Freddy był weteranem wojennym, który został ranny na froncie, zachował pensję i rodzina mogła zatrzymać pomoc domową269. Rozpacz, jaka ogarnęła rodzinę Solmitzów, dotknęła tysiące innych Żydów z mieszanych małżeństw lub o mieszanym pochodzeniu, którzy wkroczyli do świata nazistowskiej biurokracji rasowej, aby zakwestionować przypisaną im tożsamość i zmanipulować tendencyjne kategorie norymberskie. Prośba Freddy’ego o wyłączenie córki została odrzucona. Ale 4 tysiące z 52 tysięcy odwołań do Reichssippenamt (Urząd do spraw Genealogicznych Rzeszy) zapewniło pełnym lub mieszanym Żydom korzystniejszą kategorię, zwykle przez przedstawienie dowodów na inne ojcostwo, niż figurowało w dokumentach270. W przypadku Lilli Jahn z Immenhausen ustawy rasowe dopełniły jej izolacji i sprawiły, że stała się przeszkodą w karierze męża. Ernstowi zabroniono wstępu do narodowosocjalistycznego stowarzyszenia lekarskiego, a większość jego kolegów po fachu

mogła się z nim komunikować wyłącznie telefonicznie. Jak po wizycie w Niemczech napisała z Anglii jej siostra Elsa: „Wydaje się, że polityka rządu niemieckiego stopniowo pozbawia gruntu wszystkich Żydów, nie-Aryjczyków oraz ludzi związanych z Żydami poprzez małżeństwo, zmuszając ich do opuszczenia kraju”271. Po wyrzuceniu z pracy Victor Klemperer rozważał emigrację i skontaktował się z kilkoma organizacjami, które załatwiały pracownikom naukowym pracę za granicą. Nic z tego nie wyszło, a Palestyna nie stanowiła atrakcyjnej alternatywy. Po Norymberdze zadał sobie pytanie: „Gdzie jest moje miejsce? Pośród «narodu żydowskiego» – dekretuje Hitler. A mnie ten […] naród żydowski wydaje się komedią, ja jestem Niemcem lub niemieckim Europejczykiem, nikim innym”. Większość Żydów umieszczała się gdzieś między tymi biegunami. W październiku 1935 roku doktor Leo Baeck, członek grupy kierowniczej Reichsvertretung oraz faktycznie naczelny rabin niemieckich Żydów, próbował ich uspokoić specjalną modlitwą ułożoną na Jom Kippur, żydowski Dzień Pojednania. Przypomniał Żydom, że to oni przynieśli światu monoteizm, Dekalog oraz proroków sprawiedliwości społecznej. „Nasza historia jest historią duchowej wielkości, duchowej godności. Zwracamy się ku nim, kiedy doświadczamy ataków i zniewag”272. Żydzi pocieszali się też sami, jak zauważył Klemperer, tym, że „przez kilka tygodni nagonka na Żydów była nieco słabsza”. Jednak wyciszenie było krótkotrwałe i lokalne. Do siedziby głównej Centralverein (skutkiem nowej ustawy o obywatelstwie Rzeszy przemianowanego obecnie na Reichsvertretung der deutschen Juden, Stowarzyszenie Żydów w Niemczech, zamiast Stowarzyszenia Niemieckich Żydów) nadal napływały raporty o indywidualnych akcjach. Co gorsza, Niemcy uważali, że ustawy rasowe dają im prawo do odmowy wszelkich kontaktów z Żydami. W sklepach w Prusach Wschodnich zaczęły pojawiać się napisy, że Żydzi nie będą obsługiwani; zajazdy i hotele odmawiały przyjmowania żydowskich przyjezdnych. Jak zanotował urzędnik CV, ciężko to było uznać za przejawy „przyzwoitych relacji”. Przed obchodami Jom Kippur gmina z Bielefeld ostrzegła współwyznawców, że nie mogą się plątać poza synagogą ani chodzić w rzucających się w oczy grupach273. Gdy tylko ujawniły się pełne skutki ustaw norymberskich, żydowscy przywódcy w Niemczech i za granicą uznali potrzebę ewakuacji młodych Żydów i osiedlenia ich w krajach, które oferowały normalne perspektywy edukacji, kariery zawodowej i małżeństwa. Centralverein rozszerzył krajowy program edukacyjny poza umacnianie żydowskiej tożsamości i, co za tym idzie, analizowanie możliwości pozostania w Niemczech, i zaczął prowadzić kursy przygotowujące do emigracji. Organizował nawet zebrania, na których wyjaśniano praktyczne strony przeprowadzki do Palestyny. Mimo wszystko antypatia między Żydami zasymilowanymi a syjonistami nie wyparowała. Reichsvertretung założyła gospodarstwo szkoleniowe w posiadłości Gross-Breesen (obecnie Brzeźno) koło Wrocławia, gdzie prowadzono dla młodych mężczyzn i kobiet kursy z rolnictwa i prac gospodarskich. Gross-Breesen bardzo przypominało obozy szkoleniowe prowadzone przez organizacje syjonistyczne, ale świadomie pozbawione było ideologii i skupiało się raczej na przystosowaniu młodzieży do osadnictwa we wszystkich miejscach

na świecie, gdzie potrzebni byli pracownicy rolni274. 266 Jewish Responses, t. 1, s. 179–181; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 162–163; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 139–140. 267 Oświadczenie Reichsvertretung, 22 września 1935, w: Documents on the Holocaust, s. 84–86; Jewish Responses, t. 1, s. 190–191. 268 Dziennik Willy’ego Cohna, 15, 19 września 1935, w: Jewish Responses, t. 1, s. 187–189. 269 Dziennik Luise Solmitz, 15 września, 15 listopada 1935, w: Jewish Responses, t. 1, s. 185–186, 196– 197. 270 Jürgen Matthäus, Evading Persecution. German Jewish Behaviour Patters after 1933, w: Jewish Life in Nazi Germany, s. 47–70. 271 M. Doerry, My Wounded Heart, s. 68–72. 272 5 października 1935, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 262; Leo Baeck, Modlitwa na wigilię Dnia Pojednania, 10 października 1935, w: Documents on the Holocaust, s. 87–88. 273 31 października 1935, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 271; Bernard Kahn do Europejskiej Rady Wykonawczej AJJDC, 29 listopada 1935; Dr Karl Rosenthal do centrali CV, 26 września 1935; Środki ostrożności w związku z Jom Kippur, 7 października 1935, w: Jewish Responses, t. 1, s. 199–201, 217–218. 274 Werner Angress, Between Fear and Hope. Jewish Youth in the Third Reich, New York 1988, 43–59.

REAKCJE ŻYDÓW NA ŚWIECIE NA USTAWY RASOWE Na spotkaniu żydowskich przywódców w Nowym Jorku James McDonald próbował rozwiać wszelkie nadzieje, że ustawy norymberskie zapowiadają „stabilizację”, i ostrzegał, że zamiast tego stanowią „podstawę do nasilenia antyżydowskich ataków”. Powiedział otwarcie Felixowi Warburgowi, że „nie ma przyszłości dla Żydów w Niemczech”. Podobnie Bernard Kahn przedstawił sytuację w AJJDC i oznajmił europejskim organom wykonawczym, że Norymberga nie zapewniła żadnych podstaw dla dalszej egzystencji Żydów: „Strach, niepewność, nerwowy niepokój to cechy charakteryzujące obecnie warunki życia Żydów w Niemczech”. Istnieje niebezpieczeństwo, że Żydzi zaczną masowo uciekać do sąsiednich krajów. Raymond Geist próbował przekonać Departament Stanu, że „nowe ustawy żydowskie i oznaki wywłaszczania Żydów skutkują panicznymi reakcjami tych ludzi, którzy szukają wszelkiej możliwości wyjazdu z kraju”275. Niestety, właśnie wtedy, kiedy była najbardziej potrzebna, Wysoką Komisję do spraw Uchodźców sparaliżowała bezsilność. W lutym 1935 roku McDonald uznał, że Komisja niewiele osiągnęła z wyjątkiem stworzenia iluzji, że społeczność międzynarodowa coś robi. Poinformował Ligę Narodów, że pod koniec roku zamierza zrezygnować, i pozostawił sekretariatowi decyzję, czy zlikwidować biuro, czy też wyznaczyć następcę. Tymczasem zorganizował trzymiesięczną podróż po Ameryce Południowej i spotkał się z politykami oraz urzędnikami w Brazylii, Urugwaju i Argentynie w nadziei, że przekona ich do wyrażenia zgody na osiedlenie na dużą skalę żydowskich uchodźców. Jego lakoniczne podsumowanie spotkania z prezydentem Brazylii Vargasem było charakterystyczne dla tych spotkań: „Rozmowa trwała i trwała, ale nic nowego z niej nie wynikło”276. Ostateczny raport Wysokiego Komisarza oszacował, że od stycznia 1933 roku do czerwca 1935 roku kraj opuściło 80 tysięcy Niemców, głównie Żydów. Z tego 27 tysięcy udało się do Palestyny, 6 tysięcy do Stanów Zjednoczonych i 3 tysiące do Ameryki Południowej, a 18 tysięcy „repatriowano” do krajów wschodniej i środkowej Europy. Większość osiągnęła pewien stopień stabilizacji. Jednak zespół McDonalda oszacował, że nadal błąka się po świecie około 27 tysięcy uchodźców, zależnych od jałmużny organizacji charytatywnych. Na potrzeby migracji zebrano i wydano około 10 milionów dolarów, z czego amerykańscy Żydzi wyłożyli 3 miliony dolarów, a o wiele mniej liczna społeczność Żydów brytyjskich zebrała 2,5 miliona dolarów. Był to ogromny drenaż zasobów obu społeczności w krajach nadal zmagających się z Wielkim Kryzysem, jednak stosunkowo niewielu Żydom udało się pomóc277. Nawet kiedy się żegnał, McDonald miał złe przeczucia. W lipcu 1935 roku napisał do Eleanor Roosevelt: „Jestem przekonany, że przywódcy partii w Rzeszy przystąpili do realizacji programu stopniowego pozbywania się Żydów z Niemiec poprzez tworzenie

warunków, które czynią ich życie nieznośnym”. Ustawy norymberskie spełniły jego przepowiednie, ale wówczas McDonald obrał już swój kurs. Oświadczenie o rezygnacji wykorzystał, aby ostro skrytykować Ligę Narodów i rządy, które nie interweniowały u Niemców w imieniu Żydów. „Bez takiej reakcji problemów wywołanych przez prześladowania Żydów oraz «nie-Aryjczyków» nie uda się rozwiązać filantropijnymi akcjami, będą one nadal stanowiły zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i nadszarpną prawowite interesy innych państw”278. Prywatnie McDonald ubolewał nad samozadowoleniem żydowskiej diaspory, ale przynajmniej to zaczęło się zmieniać. W styczniu i lutym 1936 roku brytyjscy i amerykańscy przywódcy żydowscy w porozumieniu z Reichsvertretung rozpoczęli dalekosiężny program systematycznej emigracji i przesiedlania Żydów z Niemiec. Główne agencje pomocy wspólnie wykorzystały zasoby i doświadczenia i utworzyły Council for German Jewry (CGI, Radę dla Niemieckich Żydów). Rada połączyła syjonistów i niesyjonistów w jednym wspólnym wysiłku. Poświęciła się pomaganiu Żydom w osiedlaniu się na całym świecie, uznając jednocześnie szczególną rolę Palestyny. W tym celu postanowiła ufundować szkolenia zawodowe i ponieść koszty migracji Żydów z Niemiec, jak również żydowskich uchodźców z innych krajów. Gromadzenie funduszy i przydział zasobów miały uwzględniać te priorytety. Organizacje syjonistyczne zawiesiły odrębne akcje w zamian za ustalony procent od pieniędzy zebranych przez Radę; komisja rozdzielająca zasoby podzieliła środki po połowie między syjonistów i niesyjonistów. Współpraca na taką skalę była bezprecedensowa i świadczyła o nowym poczuciu, że sytuacja jest krytyczna. Jednak sukces miał zależeć nie tylko od wyjątkowej hojności Żydów ze Wspólnoty Brytyjskiej i Ameryki Północnej; potrzebna była jeszcze współpraca niemieckich urzędników279. 275 James McDonald do Jamesa Rosenberga, 18 września 1935, oraz do Felixa Warburga, 10 października 1935, Refugees and Rescue, s. 29, 45; Bernard Kahn do Europejskiej Rady Wykonawczej AJJDC, 29 listopada 1935, w: Jewish Responses, t. 1, s. 217–218; Raymond Geist, The German Economic Situation with Particular Reference to the Political Outlook, 12 listopada 1935, w: Fremde Blicke, s. 442. 276 5, 12 lutego, 11 kwietnia 1935, Advocate for the Doomed, s. 617–618, 622. 277 30 grudnia 1935, Advocate for the Doomed, s. 102–103. 278 31 lipca 1935, Advocate for the Doomed, s. 788–789; N. Bentwich, They Found Refuge, s. 28–29. 279 N. Bentwich, They Found Refuge, s. 30–33; Refugees and Rescue, s. 110.

NIEMCY I ŻYDZI POD USTAWAMI RASOWYMI Nazistowskie instytucje nadzorcze z radością odnotowały spadek aktywności organizacji asymilacyjnych, nagły przypływ zainteresowania syjonizmem oraz podwojenie starań o emigrację. Gestapo w Kolonii wypowiedziało się na temat „rozczarowania” żydowskich weteranów wojennych, którzy „nie spodziewali się, że ludzie zbudują dla nich getto”. Nawet wierni patrioci chętniej dowiadywali się teraz o możliwości emigracji. Mimo to pod koniec roku początkowa dezorientacja ustąpiła i Żydzi zajmujący się handlem skupili się ponownie na wykorzystywaniu sezonowych okazji dla przedsiębiorców. Centralverein odnotował optymizm panujący na Pomorzu: „Drobni sklepikarze nabrali pewności. Sprzedaż wzrosła […] atmosfera paniki i chęć, by sprzedać za wszelką cenę, znikły”. Późną jesienią w kwaterze głównej SD w Berlinie rozbrzmiał znajomy irytujący dzwonek oznajmiający nadejście depeszy. Komisarz policji z Melsungen, miasteczka na południe od Kassel w Hesji, wyraził wdzięczność za rozjaśnienie relacji między Żydami a Aryjczykami, ale zastanawiał się, co zrobić z rozentuzjazmowanymi jednostkami, które chciały osobiście zaatakować Żydów. Czy takich aktywistów należy karać za „bezprawne czyny”? Gestapo we Wrocławiu ponownie zażądało wskazówek dotyczących umieszczania na żydowskich lokalach napisów i bojkotowania ich280. Społeczeństwo jako całość przyjęło ustawy norymberskie z ulgą, chociaż sami Żydzi z różnych powodów. Przyjęto z zadowoleniem koniec aktów przemocy, niestosownych awantur między członkami partii a policją oraz niepewności w kwestii poprawnych relacji z ludnością żydowską w dziedzinach handlu i przedsiębiorczości. Według Gestapo berlińczycy ucieszyli się, że ustawy „wreszcie oczyściły atmosferę i zapewniły przejrzystość […]. W przyszłości i po wsze czasy nie ma możliwości żadnych ingerencji w sprawy Völkisch i interesy narodu niemieckiego”. Nowe prawa przyniosły „wielkie zadowolenie”. Posterunek policji w okręgu Minden informował o „wyjątkowo ciepłym przyjęciu”. Przemówienie Führera „wreszcie wyjaśniło wszystkim członkom partii i Volksgenossen [towarzyszom narodowym], że skończyły się już indywidualne akcje przeciwko Żydom”. Szczególną ulgę odczuli Niemcy zatrudnieni przez Żydów; teraz nic już nie zagrażało ich stanowiskom pracy, a sumienia mieli czyste. Z nadejściem zimy Minden poinformowało, że „zainteresowanie kwestią żydowską spadło” i „zapanował pewien spokój w związku z kwestią żydowską”. Gestapo w okręgu magdeburskim potwierdziło, że robotnicy podchodzili do bojkotu z niechęcią, ponieważ nie mogli kupować po najniższych cenach. Robotnicy o niskich pensjach i w obliczu braku żywności zupełnie nie interesowali się ustawami rasowymi281. Na reakcję katolików wpłynął wzrost napięcia między Kościołem a Trzecią Rzeszą. Podczas nocy długich noży zginęło kilku wybitnych katolików, a po dymisji Papena katolicy

pozostali bez reprezentacji w rządzie. Fala antysemityzmu, która zapowiadała ustawy rasowe, nałożyła się również na ofensywę czołowych nazistów przeciwko Kościołowi. Duchowni katoliccy oraz laikat i tak podchodzili z nieufnością do prawa, które przeczyło religijnym imperatywom, w tym przypadku nawróceniu i świętości małżeństwa. Tarcia między reżimem a hierarchią katolicką rodziły empatię, a nawet solidarność z Żydami, szczególnie na obszarach wiejskich282. W maju 1935 roku biuro okręgowe NSDAP w Eichstätt, miasteczku we Frankonii, poskarżyło się, że „nadal nie można powiedzieć, że wszyscy Volksgenossen uznają wagę kwestii żydowskiej. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że Kościół działa jako czynnik hamujący, po cichu angażując się w opozycję”. W przeddzień zjazdu partii komenda policji w Akwizgranie zaraportowała, że „społeczność rzymskich katolików postrzega Żydów jako istoty ludzkie i dopiero wtórnie myślą o ocenie kwestii z punktu widzenia polityki rasowej […]. Jeśli chodzi o Żydów, katolicy są niezwykle tolerancyjni. Stanowczo odrzucają, o ile dotyczy to pojedynczego Żyda, wszelkie kroki przeciwko nim”. Kilka tygodni po wprowadzeniu ustaw rasowych katolicka ludność Olsztyna w Prusach Wschodnich nadal kupowała u Żydów. Miejscowy funkcjonariusz Gestapo stwierdzał, że „część ludności katolickiej zachowuje przyjazną postawę wobec Żydów i wykazuje się niezrozumieniem przesłania ustaw rasowych”. Przyznał, że „nie widać ewidentnych oznak sukcesu akcji antysemickich”283. Podobna dynamika dotyczyła stanowiska protestantów zrzeszonych w rozłamowym Kościele Wyznającym. Od kwietnia 1933 roku pastor Dietrich Bonhoeffer z Berlina zaczął grupować duchownych Kościoła ewangelickiego, którzy bronili zasady i praktyki nawrócenia. Dysydenci również sprzeciwiali się staraniom samozwańczych Niemieckich Chrześcijan pod przywództwem mianowanego przez nazistów biskupa Rzeszy Ludwiga Müllera, by zdejudaizować Biblię. Wreszcie protestanci o odmiennych poglądach połączyli się w odrębnym ruchu, Kościele Wyznającym. Pomimo iż podzielali z Niemieckimi Chrześcijanami i reżimem fundamentalne założenia dotyczące Żydów, szczególnie że Żydzi są obcymi wywrotowcami, Kościół Wyznający nie odrzucił zbawczej roli nawrócenia i nie porzucił niearyjskich chrześcijan. Bardzo rzadko to stanowisko skutkowało aresztowaniem pastora. W lipcu 1935 roku komisarz okręgowy z Gelnhausen poinformował Berlin, że pastor z Aufengau został objęty aresztem prewencyjnym, „ponieważ nawoływał zgromadzenie, żeby modliło się za gnębionych Żydów”. Robert Smallbones, brytyjski konsul generalny we Frankfurcie nad Menem, twierdził, że „ogromna liczba Niemców wszystkich klas uważa te prześladowania za wstrętne”. Jego zdaniem nazistowska kampania przeciwko Staremu Testamentowi i próby dejudaizacji chrześcijaństwa tak naprawdę nasilają współczucie dla Żydów284. Pod koniec roku w sprawozdaniach z nadzoru płaczliwy ton stał się bardziej powszechny. W Magdeburgu działacze partyjni przyjęli ustawy norymberskie jako „akt oswobodzenia”, który pobudził ich apetyty, na przykład na rejestrację i znakowanie żydowskich przedsiębiorstw. I tym razem zapanował stan „niepewności”. Na początku 1936 roku podobne żądania dały się słyszeć z Wrocławia. Prawdę mówiąc, przemoc i bojkot nigdy nie

ustały. Komisarz policji z Trewiru przyznał, że przemoc wobec Żydów istnieje, wbrew instrukcjom dla członków partii. Policja berlińska patrzyła złym okiem na Żydów wracających do barów i kawiarni. Biuro NSDAP do spraw polityki miejskiej zaczęło nawoływać do oficjalnego znakowania żydowskich firm. Przynajmniej na tę instytucję ustawy norymberskie wywarły „stymulujący efekt”. W szczycie sezonu bożonarodzeniowego policja z Baden i Arnsberg meldowała z dezaprobatą, że „w żydowskich sklepach tłoczą się klienci”285. Ustawy rasowe nie wywarły przewidywanego wpływu edukacyjnego na niemiecką ludność. Komisarz okręgowy z Bad Kissingen ubolewał, że „wciąż są osoby, które uważają, że ustawy chronią Żydów”. Eksporterzy z Hamburga nadal stawiali wyżej własne interesy nad Volksgemeinschaft. We wrześniu 1936 roku wydział do spraw żydowskich w centrali SD podsumował, że ustawy norymberskie nie są do końca skuteczne: nadal funkcjonują powiązania między Żydami i nie-Żydami, szczególnie w rejonach katolickich. Niearyjscy chrześcijanie, czyli konwertyci, często stanowili nieszczelny element w barierze między ludnością286. 280 Raport sytuacyjny CV na Pomorzu, 6 listopada 1935, w: Jewish Responses, t. 1, s. 201–202; Główny urząd Gestapo okręgu Arnsberg, Raport za wrzesień 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Kolonia, Raport za wrzesień 1935, 18 października 1935; Komisarz okręgowy, Melsungen, Raport wrzesień–październik 1935, 24 października 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Wrocław, Zarys sytuacji, 2 stycznia 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 153–155, 171–172, 178. 281 Gauleiter Trewiru, Raport za kwiecień–maj 1935, 6 czerwca 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Berlin, Raport za wrzesień 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Magdeburg, Raport za wrzesień 1935, 5 października 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Minden, Raport za wrzesień, 3 października 1935, i raport od 8 listopada do 7 grudnia 1935; Okręg Minden, powiat Lippe i Hameln Pyrmont, Raport za wrzesień 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 128, 151–152, 155, 156–157, 159–160, 177–178. 282 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 222–253; Guenter Lewy, The Catholic Church and Nazi Germany, Nowy Jork 2000, s. 151–156, 168–171; Ursula Büttner, The „Jewish Problem Becomes a Christian Problem”. German Protestants and the Persecution of the Jews in the Third Reich, w: Probing the Depths of German Antisemitism, s. 431–459. 283 Zarząd okręgowy NSDAP w Eichstätt, maj 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Akwizgran, Raport za sierpień, 5 września 1935; Główny urząd Gestapo w Królewcu, październik 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 129, 144, 169. 284 Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za sierpień 1935, 9 września 1935; Komisarz okręgowy Gelnhausen, Raport za lipiec–sierpień 1935, 31 lipca 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 149, 151; R. Smallbones do B.C. Newtona, 4 września 1935, w: Fremde Blicke, s. 431–432. R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 225–230; Susannah Heschel, The Aryan Jesus. Christian Theology and the Bible in Nazi Germany, Princeton 2008, s. 26–66; Doris Bergen, Twisted Cross. The German Christian Movement in the Third Reich, Chapel Hill 1996. 285 Główny urząd Gestapo okręgu Trewir, Raport za wrzesień, 5 października 1935; Biuro NSDAP do spraw polityki miejskiej, 25 października 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Magdeburg, Raport za listopad, 5 grudnia 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Wrocław, Zarys sytuacji, 2 stycznia 1936; Główny urząd Gestapo okręgu Berlin, styczeń 1936; Główny urząd Gestapo okręgu Arnsberg, luty 1936; Gestapa Baden, Raport za luty 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 157–158, 175, 178, 190–191, 195, 196.

286 Komisarz okręgowy Bad Kissingen, Raport za wrzesień, 27 września 1935; Biuro SDHA Wydz. II/112, Sytuacja Żydów w Niemczech w chwili obecnej, 13 września 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 158–159, 213–214. Frank Bajohr, ‘Aryanization’ in Hamburg. The Economic Exclusion of Jews and the Confiscation of their Property in Nazi Germany, New York 2002, s. 43–88, 115–125, ilustruje ich niejednolitość i złożoność.

W CIENIU IGRZYSK W BERLINIE Rok 1936, rok igrzysk olimpijskich w Berlinie, tradycyjnie uznaje się za kolejny okres uspokojenia dla Żydów w Niemczech, „czas pozornego spokoju i pewnego poziomu bezpieczeństwa prawnego”. Hitler chciał uniknąć wszelkich pretekstów, by międzynarodowa społeczność zbojkotowała zawody, więc nazistowskie przywództwo „złagodziło stanowisko antyżydowskie”. Usunięto ohydne napisy i transparenty, żeby nie razić gości z zagranicy, z ulic zniknął też „Der Stürmer”. Richard Evans opisał ten etap jako pewien rodzaj „mamiącej ofensywy”. Sportowcy pochodzenia żydowskiego lub częściowo żydowskiego, na przykład florecistka Helen Mayer, zostali nawet dopuszczeni do zawodów, aby zapobiec demonstracjom ze strony rywali innych narodowości287. Jednak rok 1936 okazał się decydujący dla rozwoju Judenpolitik. Poza zasięgiem wzroku przemieszczały się tektoniczne płyty Trzeciej Rzeszy. Zaczął się spór między konserwatystami pozostającymi w rządzie a nową nazistowską elitą, która torowała sobie drogę do wyższych stanowisk. Żydzi w Niemczech wyczuwali rozwój wydarzeń; w każdym przypadku doświadczenia dnia codziennego w małych miastach i na wsiach świadczyły o tym, że opanowanie szeregowych nazistów miało pozorny charakter. „Zimny pogrom” nie wygasł na głębokiej wsi i w odległych rejonach Prus Wschodnich, nawet jeśli Żydzi w Berlinie znowu mogli spacerować po Kurfürstendamm, kupować „Jüdische Rundschau” i pić kawę w restauracji, obserwując zagranicznych turystów, którzy krążyli między hotelem Adlon a kompleksem olimpijskim288. Zagraniczni korespondenci nie dali się jednak nabrać na atmosferę normalności. William Shirer dostał reprymendę z wydziału prasy zagranicznej Ministerstwa Propagandy po tym, jak ujawnił, że przed otwarciem igrzysk zimowych nazistowscy urzędnicy w Garmisch „zdjęli wszystkie napisy informujące, że Żydzi są niemile widziani (wiszą takie w całych Niemczech), i że gościom na igrzyskach oszczędzono tym samym widoku traktowania Żydów w tym kraju”. Bella Fromm, która teraz pisała dla gazety austriackiej, skomentowała sarkastycznie, że „na ulicach daje się dostrzec widoczną poprawę. Zniknęły gabloty ze «Stürmerem», żeby nie szokować gości igrzysk pornograficznym tygodnikiem”289. Victora Klemperera uderzyła nienaturalnie powściągliwa reakcja reżimu na zabójstwo wysokiego rangą nazisty, Wilhelma Gustloffa, założyciela i przywódcy szwajcarskiego oddziału NSDAP, który zginął z ręki młodego Żyda, Davida Frankfurtera, 4 lutego 1936 roku, zaledwie dwa dni przed otwarciem igrzysk zimowych. Jednak zamiast wszcząć krwawy odwet, centrala NSDAP natychmiast poleciła szefom partyjnym i przywódcom SA, żeby zapobiegali antyżydowskim demonstracjom i indywidualnym akcjom. Elita nazistowska zadowoliła się zorganizowaniem Gustloffowi pogrzebu państwowego w jego rodzinnym Schwerinie, na którym Hitler wygłosił mowę pogrzebową, oskarżając o śmierć

nazisty „naszego żydowskiego wroga”. Führer wpisał Gustloffa do litanii zamordowanych i ofiar, przede wszystkim z okresu konfliktu domowego w latach 1918–1919, i oświadczył, że „te same siły” stoją za każdym przypadkiem bez wyjątku. W tamtym jednak momencie retoryka zastępowała czyny. W Akwizgranie doszło do aktów wandalizmu, a w Berlinie Żydowskie Stowarzyszenie Kulturalne musiało za karę zawiesić program. Ale na tym zakończyła się oficjalna riposta. Klemperer przepowiadał, że „zakładnikami, niemieckimi Żydami, zajmą się później”290. Sytuacja Żydów na wsi nadal się pogarszała. Mark Wischnitzer, który pracował dla Hilfsvereinu, powiedział Jamesowi McDonaldowi, że „Żydzi w małych miejscowościach sprzedają swoje przedsiębiorstwa i nieruchomości za tyle, ile mogą dostać, uciekają do większych miast, a tam niespokojnie szukają możliwości wyemigrowania”. W listopadzie 1935 roku Robert Smallbones poinformował brytyjską ambasadę w Berlinie, że „jak dotąd ekstremiści dopinają swego i sytuacja Żydów staje się nie do zniesienia”. Jeden kupiec po drugim musiał likwidować interesy. W niektórych wsiach w Hesji Żydzi nie mogli nawet kupić chleba, ponieważ piekarze nie chcieli ich obsługiwać. „Chociaż oficjalnie nie pochwalano «indywidualnych akcji», wydaje się, że zamiarem było systematyczne pozbawienie Żydów możliwości zarabiania na życie”. Raport Światowego Kongresu Żydów ze stycznia 1936 roku zestawił sztuczny spokój z wrogością kipiącą pod powierzchnią. To prawda, że napaści „ustały w ostatnich tygodniach” dzięki napływowi zagranicznych gości, jednak mnożyły się „listy z szantażami i groźbami”. Ustawy norymberskie ze swą obietnicą stabilizacji maskowały nieustającą presję na Żydów, żeby zrezygnowali z działalności przedsiębiorczej. Naziści wykorzystywali wszelkiego rodzaju narzędzia prawne i szykany, aby usunąć Żydów z gospodarki291. Żydów ze wsi dotknął skrajny kryzys. Społeczności wiejskie skurczyły się o 40 procent, ponieważ młodzi Żydzi wyjeżdżali w poszukiwaniu większego bezpieczeństwa i lepszych perspektyw na pracę w miastach. Większość tych społeczności nie osiągnęła masy krytycznej niezbędnej, by przetrwać. Połowa z nich w Prusach nie liczyła nawet pięćdziesięciu dusz i często pozbawiona była środków do życia. Zanikanie całych społeczności występowało teraz najczęściej w raportach nazistowskich urzędników przekazywanych do Berlina. Starosta Koblencji triumfalnie donosił, że Żydzi handlujący bydłem zostali już wyeliminowani niemal całkowicie, więc Żydzi ze wsi „nie wierzą teraz w możliwość pozostania w Niemczech i oczekujemy, że w ciągu dziesięciu lat nie będzie tutaj żadnych Żydów”. Policja z Hanoweru poinformowała, że ponieważ bogaci Żydzi powyjeżdżali ze wsi i małych miast, gmin nie stać na utrzymanie szkół i płacenie nauczycielom. Podczas gdy żydowscy handlarze bydłem wciąż trzymali się Wiesbaden, trwał nieprzerwany napływ ludności żydowskiej do dużych ośrodków miejskich, głównie do Stuttgartu. W Butzbach w Hesji „Żydzi zostali niemal całkowicie wykluczeni z handlu, a większość z nich woli zniknąć, stopniowo uciekając za granicę”292. Działacze nazistowscy nadal edukowali Volksgenossen, narodowych towarzyszy, jak należy właściwie postrzegać Żydów. Język używany przez nich w raportach dla Gestapo i SD pokazuje nie tylko, jak myśleli, lecz jakiego myślenia oczekiwali po innych. Gauleiter

Kassel mówił przepraszająco o kontynuowaniu Einzelaktionen tylko po to, aby je usprawiedliwić skutkiem „odwiecznego ekonomicznego ucisku przez Żydów”. Raporty przedstawiały również dowody dynamiki zmian między działaczami, instytucjami partyjnymi a państwem. Urzędnicy z Kassel sumiennie egzekwowali rozkaz i zakazali „indywidualnych akcji”, ubolewając, że tego rodzaju działania przynoszą ujmę autorytetowi rządu i wizerunkowi Führera. Komisarz okręgowy z Mayen, miasteczka na zachód od Koblencji, skarżył się, że Żydzi nadal cieszą się zbyt dużymi wpływami. „Zainteresowani pozostają nadal przywiązani do poszczególnych Żydów i nie dostrzegają faktów: to znaczy, że na szczeblu polityki światowej to wyłącznie Żyd ze swoimi internacjonalistycznymi poglądami i pieniędzmi doprowadza do zamętu na świecie”. Lokalni urzędnicy nazistowscy budowali Volksgemeinschaft poprzez nieustępliwe, codzienne atakowanie ludności żydowskiej. Nawet zmarły mógł odegrać edukacyjną rolę dla żywych. Gauleiter Dolnej Bawarii i Górnego Palatynatu informował, że chrześcijański pogrzeb ochrzczonego Żyda w miasteczku Weiden doprowadził do decyzji, żeby w przyszłości traktować zmarłych przechrztów jak Żydów. Żandarmeria w Gunzenhausen, gdzie w kwietniu 1934 roku doszło do morderstwa, chlubiła się, że jest już nie do pomyślenia, aby Niemcy uczestniczyli w pogrzebie Żyda. Gauleiter Palatynatu donosił o aferze, jaka wybuchła, gdy grupa katolików ośmieliła się przyjść na pogrzeb żydowskiego sąsiada. W Haigerloch w Bawarii urzędnicy związku rolniczego sfotografowali kondukt żydowskiego kupca, żeby zidentyfikować Aryjczyków, którzy wyłamali się z szeregów Volksgemeinschaft. Istniała obawa, że mogą przekazać zdjęcia do publikacji w „Stürmerze”293. Żydowscy przywódcy w Niemczech nie akceptowali biernie rozwoju wydarzeń, ale ich możliwości oporu stale się kurczyły. Podejrzewając, że polityka aryzacji jest prowadzona za cichą zgodą i wiedzą rządu, w październiku 1935 roku Centralverein wyraził sprzeciw u Schachta. „Od chwili wprowadzenia ustaw norymberskich bardzo mocno naciska się na przedsiębiorców, aby sprzedawali swoje firmy […] bardzo wiele pogłosek powtarza pogląd, że nawet zdaniem Ministerstwa Gospodarki Rzeszy Żydzi powinni w ciągu roku zostać całkowicie wykluczeni z niemieckiej gospodarki”. CV przypomniał Schachtowi o jego wcześniejszych zarządzeniach przeciwko bojkotowi i zwolnieniom pracowników żydowskiego pochodzenia, i poprosił, aby je ponawiał, w przeciwnym razie opinia publiczna uzna je za zawieszone. Prośbę zignorowano. Stosunki osobiste również nie przyniosły większych rezultatów. W październiku 1935 roku rodzina Israelów straciła nadzór nad domem towarowym, a nazistowski urzędnik ostrzegł ich, że jeśli nie sprzedadzą go szybko, być może nie sprzedadzą go wcale. Wilfred miał niewielką nadzieję na interwencję ministra294. Milczenie Schachta było głęboko niepokojące. W połowie 1935 roku stawiał czoło rasistowskim twardogłowym i antysemitom w partii nazistowskiej. Po przemówieniu krytykującym nielegalne akcje policja w Kolonii zameldowała o „licznych głosach, że prezes Reichsbanku, z określonymi poglądami na problemy gospodarki i kwestię żydowską, odniósł wspaniałe zwycięstwo nad ruchem narodowosocjalistycznym”. Względne umiarkowanie ustaw norymberskich wynikało po części z hamującego wpływu Fricka

i urzędników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Przez chwilę zdawało się, że Schacht, podobnie jak Papen w 1934 roku, niesie wysoko sztandar opozycji295. Zagraniczni dyplomaci, podobnie jak niemieccy Żydzi, uważali go za przedstawiciela rozsądku w reżimie. Dzięki płynnej angielszczyźnie i znajomości tematu reparacji i handlu zagranicznego był głównym partnerem w rozmowach z Brytyjczykami i Amerykanami. Dodd, Phipps i McDonald stale uważali, że przez niego mogą wywierać wpływ na reżimową Judenpolitik. Ich wrażenie potwierdził jeszcze informator, który utrzymywał, że Schacht ochroni żydowskich bankierów i przedsiębiorców, przede wszystkim Maxa Warburga. Jednak po Norymberdze wyczuli w jego zachowaniu chłód. Okazało się, że Schacht godzi się zaakceptować wyłączenie Żydów ze społeczeństwa i, ostatecznie, także z Niemiec. Według André François-Ponceta Schacht był cynicznym oportunistą. „Doskonale wiedział, że Hitler popełnia błąd, prześladując Żydów, i że narasta sprzeciw opinii anglosaskiej wobec reżimu nazistowskiego”, jednak „nigdy nie wykazał się dostateczną odwagą lub wpływem, aby zapobiec incydentom”296. Mimo to pod koniec 1935 roku ambasador Dodd uznał, że Schacht praktycznie w pojedynkę powstrzymał nazistów, którzy chcieli wywłaszczyć wszystkich Żydów. Powiedział McDonaldowi, że minister gospodarki odniósł w Norymberdze „w pewnym sensie zwycięstwo” nad ekstremistami. Jednak „ponieważ presja radykałów ani trochę nie zelżała, wynik netto postawił Żydów w jeszcze gorszej sytuacji niż wcześniej”. Znany korespondent „Timesa”, Norman Ebbutt, podzielał ten pogląd. Jego zdaniem „spokój był tylko przejściowy. Co więcej, każdy nowy atak zaczynał się w miejscu, gdzie ostatni się skończył. Tym sposobem, pomimo wysiłków Schachta, radykałowie mogą odnotowywać stały postęp”. Max Warburg przekazał podobne przesłanie Doddowi. Powiedział ambasadorowi, że „on i doktor Schacht nie są w stanie zrobić nic, aby poprawić sytuację Żydów”297. Po licznych rozmowach Phipps zawiadomił Londyn, że stanowisko Schachta staje się coraz bardziej nietypowe. Poinformował ministra, że „z sympatią i zainteresowaniem śledzi jego starania na rzecz sytuacji Żydów”. Schacht odpowiedział „z zaskakującą szczerością, że zaledwie kilka dni temu zaatakował Führera nawiązaniem do tego tematu, podkreślając, jak istotne jest, żeby nie pozwalać na żadne specjalne akcje ani prześladowania Żydów poza ramami niedawno wprowadzonych ustaw. Herr Hitler udzielił mu gwarancji w tym względzie i dlatego ma nadzieję, chociaż bez większego przekonania, że tego rodzaju akty ustaną”. Schacht dodał, że „antysemityzm jest podstawową zasadą polityki Herr Hitlera […] nie ma praktycznie możliwości, żeby wymusić jej złagodzenie na jego podwładnych”. W fascynującej antycypacji poglądu, że naziści „urabiają Führera”, Schacht wspominał, że pewien gauleiter powiedział członkom partii, że „będą realizować prawdziwe pragnienia [Führera], jeśli nie przestaną prześladować Żydów”. Phipps podsumował kąśliwie: „nie muszę dodawać, iż troska doktora Schachta o Żydów wynika wyłącznie ze względów finansowych i ekonomicznych, w których humanitaryzm nie odgrywa żadnej roli”298. Bez względu na to, jakie motywy skłaniały Schachta do zapobiegania ostrzejszym akcjom przeciwko Żydom, zagraniczni dyplomaci słusznie podejrzewali, że jego władza słabnie,

i interpretowali ten spadek wpływów jako symptom innych, mniej widocznych wydarzeń. Paradoksalnie Schacht stał się ofiarą sukcesu reżimu i własnego wkładu w tenże sukces. Zaraz po wspaniałym zamknięciu zimowych igrzysk Hitler przeprowadził śmiałe posunięcie w polityce zagranicznej. 7 marca 1936 roku wysłał 22 tysiące niemieckich żołnierzy do Nadrenii, która zgodnie z traktatem wersalskim i traktatem z Locarno z 1925 roku była strefą zdemilitaryzowaną. Hitler kunsztownie zaplanował operację. Rząd francuski przeżywał kłopoty, gospodarki brytyjska i francuska pogrążały się w kryzysie, poza tym oba rządy straciły poparcie Mussoliniego po tym, jak w październiku poprzedniego roku potępiły włoską inwazję na Abisynię. Podczas gdy Francuzi i Brytyjczycy obwiniali się nawzajem o brak oporu wobec tego posunięcia, Hitler zorganizował plebiscyt, który udowodnił, że ma niemal jednomyślne poparcie dla ostatecznego wypowiedzenia traktatu wersalskiego. Społeczeństwo się radowało, a Victor Klemperer zauważył ponuro, że Hitler „może teraz rządzić nie wiadomo jak długo”299. Hitler szybko umacniał się dzięki rosnącej popularności reżimu i zmienionemu geostrategicznemu położeniu Niemiec. Po igrzyskach napisał memorandum, w którym dowodził, że Niemcy muszą się w ciągu czterech lat przygotować do wojny. Jednak plan czteroletni wykroczył daleko poza oświadczenie o ekonomicznych priorytetach. Była to deklaracja ideologicznych celów Hitlera i bardzo jasny sygnał, że jest zdecydowany osiągnąć je siłą. Miało to głębokie konsekwencje dla Żydów z Niemiec, ponieważ ta pierwsza dyrektywa polityczna wyraźnie łączyła Żydów z bolszewizmem w kontekście planu prowadzenia wojny. Tym sposobem plan wiązał los Żydów z geostrategicznymi potrzebami Niemiec. Dokument, proponując alternatywę dla strategii ekonomicznej Schachta, deprecjonował również jego pozycję i pomniejszał resztki wpływów, za pomocą których minister próbował łagodzić antyżydowskie środki. Pomimo tego dyrektywa zwykle wyrzucana jest poza nawias historii Judenpolitik300. Plan czteroletni był przyznaniem się do gospodarczej słabości Niemiec, w którą jakoby zamieszani byli Żydzi. Gospodarka była zbyt mała, niestabilna i słaba, aby podnieść standard życia mieszkańców i pokryć olbrzymie wydatki związane z odbudową sił zbrojnych. Jak na ironię, zdrowienie gospodarki zwiększało dylematy. Bezrobocie zmniejszyło się do miliona osób, ale pomimo tego, że zarobki spadły poniżej poziomu sprzed Wielkiego Kryzysu, stałe zatrudnienie pozwalało zatrudnionym wydawać więcej. Skutkiem tego nastąpił wzrost importu, a to doprowadziło do kryzysu bilansu płatniczego. Niemcy nie eksportowały zbyt dużo towarów: popyt w światowej gospodarce był słaby, a zasoby produkcyjne kierowano na wytwarzanie uzbrojenia i amunicji. Co gorsza, sektor zbrojeniowy zasysał drogie surowce. Niemcom brakowało rezerw walutowych, aby zapłacić za ropę naftową i wysokiej jakości rudę żelaza z importu, przy jednoczesnym sprowadzaniu artykułów spożywczych, takich jak tłuszcze zwierzęce, jajka i pasze. Wysiłki, aby zwiększyć produkcję rolną, dały tyle, że krajowi nadal brakowało 15 procent do zaspokojenia zapotrzebowania na żywność. Dlatego reżim stanął przed trudnymi wyborami. Gdyby kontynuował zbrojenia z zawrotną szybkością, obniżyłyby się standardy życiowe, a konsumpcja musiałaby zostać ograniczona. A naziści doszli do władzy dzięki obietnicom

poprawy sytuacji. Jak więc mieli pogodzić te cele? Schacht odsunął kryzys szeregiem pomysłowych środków krótkofalowych. Rząd propagował też plany zastępowania importowanych towarów syntetyczną żywnością i surowcami. Jednak na początku 1936 roku Schachtowi skończyły się sprytne pomysły i Niemcom zaczęło brakować zagranicznych walut. Braki doprowadziły do „pomruków niezadowolenia” wśród ludności, a fabryki zbrojeniowe ograniczyły produkcję lub całkowicie ją zawiesiły. Jednak zalecenia Schachta, aby spowolnić tempo zbrojeń i rozkręcić eksport, tylko zirytowały Hitlera301. 4 września 1936 roku Göring odczytał gabinetowi memorandum Hitlera. Zaczynało się od refleksji na temat polityki i wojny. Polityka to walka narodów o przetrwanie. Zagrożenie dla Niemiec znajduje się na Wschodzie, jest to bolszewizm. Od czasu rewolucji rosyjskiej międzynarodowe żydostwo umocniło się w Rosji i przygotowuje się do podboju innych krajów, a ostatecznie całego świata. „Od wybuchu rewolucji francuskiej świat z coraz większą szybkością zmierza do nowego konfliktu, którego najskrajniejsze rozwiązanie nosi nazwę bolszewizm, a jego celem jest usunięcie tej warstwy społeczeństwa, która kierowała ludzkością do chwili obecnej, i zastąpienie jej międzynarodowym żydostwem”. Zwycięstwo bolszewizmu oznaczałoby zwycięstwo Żydów i zniszczenie cywilizacji. Z racji sytuacji geopolitycznej i ideologii narodowosocjalistycznej Niemcy stanowią barierę na drodze do katastrofy. „Niemcy jak zawsze będą musiały być traktowane jako przedpole zachodniego świata przeciwko atakom bolszewizmu”. Nie da się przewidzieć, kiedy może dojść do ostatecznej rozgrywki, ale jest to „przeznaczeniem” Niemiec i klęska będzie oznaczać „unicestwienie narodu niemieckiego”. Aby do tego nie dopuścić, najważniejszą rzeczą jest militarne wzmocnienie Niemiec: „Skala rozwoju militarnego naszych zasobów nie może być [uznana za] zbyt dużą ani tempo za zbyt szybkie”. Niestety, Niemcy nie były w stanie wyżywić mieszkańców z własnych zasobów i brakowało im surowców na zbrojenia. Problem można było rozwiązać tylko długoterminowo poprzez „poszerzenie naszej przestrzeni życiowej [Lebensraum]”. Ponieważ Niemcy nie mogły dochodami z eksportu sfinansować rozbudowy armii i nie mogły spowolnić tego procesu, należało zmobilizować całe społeczeństwo i gospodarkę. Memorandum zakładało osiągnięcie samowystarczalności żywnościowej w jak najwyższym stopniu, zastąpienie syntetycznymi produktami towarów importowanych i ograniczenie importu do niezbędnego minimum. Hitler groził, że jeśli przemysł prywatny nie nastawi się na osiągnięcie tych celów, państwo przejmie stery. Na koniec zażądał dwóch nowych ustaw. Pierwsza zakładała karę śmierci za sabotaż gospodarczy. Druga „obarczyłaby całe żydostwo odpowiedzialnością za wszelkie szkody zadane przez poszczególnych osobników z tej społeczności przestępców niemieckiej gospodarce, a tym samym narodowi niemieckiemu”. Memorandum kończyło podsumowanie: „1) Niemieckie siły zbrojne muszą być w gotowości operacyjnej w ciągu czterech lat; 2) Niemiecka gospodarka musi być gotowa do wojny w ciągu czterech lat”302. Memorandum daje doskonały wgląd w sposób myślenia Hitlera. Był przede wszystkim wojownikiem. Lata spędzone w okopach ukształtowały jego życie i stały się punktem odniesienia. Jego głównym wrogiem było międzynarodowe żydostwo. Żydzi doprowadzili w 1918 roku do klęski Niemiec i z powodzeniem podbili Rosję, skąd planują przejęcie

całego świata. Tylko Niemcy, narodowy socjalizm i on sam stoją na ich drodze. Jednak nawet jeśli Niemcy szykują się do wojny, trzeba obserwować wroga od środka. Wojny z międzynarodowym żydostwem nie da się stoczyć bez zmiażdżenia najpierw Żydów w Niemczech. Podczas gdy cofnięcie emancypacji wychodziło naprzeciw staroświeckim antysemitom, a pomniejszanie lub eliminowanie wpływów Żydów spełniało oczekiwania konserwatystów, Hitler wyobrażał sobie coś zupełnie innego. Wybiegał myślą dalej niż do żądania segregacji, wychodzącego od rasistowskich antysemitów, którzy postrzegali zagrożenie płynące ze strony Żydów w kategoriach krwi i krzyżowania ras. Hitler uważał, że Niemcy są w stanie wojny z Żydami. Przetrwanie Niemiec zależy od gotowości militarnej i – warunku wstępnego – ekspansji terytorialnej. Lebensraum wymaga wojny; wojna wymaga bezlitosnego powstrzymania Żydów. Jego myślenie było apokaliptyczne, a rozumowanie pokrętne, ale wszystko razem zachowywało spójność303. Zagraniczni dyplomaci wyczuli zmianę nastawienia. Ambasador Dodd zauważył, że przemówienia Hitlera, Goebbelsa i Rosenberga na zjeździe partii w Norymberdze w 1936 roku były bardziej agresywne niż zwykle. Odnosiły się do wybuchu hiszpańskiej wojny domowej i wyboru lewicowego rządu Frontu Ludowego we Francji, z Żydem, Léonem Blumem, na czele, co uznali za dowód na agresję komunistyczną, a co za tym idzie – żydowską. 18 października 1936 roku Göring oficjalnie został komisarzem planu czteroletniego i tym samym stanął na czele gospodarki i odsunął na boczny tor Schachta. Kilka dni później Phipps porównał Schachta do „zdolnego nawigatora, który w chwili irytacji przesiada się na statek piracki, ufając, że uda mu się zreformować kapitana piratów i jego załogę”, tylko po to, aby się przekonać, że „został zmuszony do zajęcia się piractwem”. „Udało mu się odeprzeć najgorsze ataki nazistowskich ekstremistów. Nie doszło do powszechnej konfiskaty majątków żydowskich lub innej własności”. Jednak tym samym słabnąca pozycja Schachta zapowiadała kłopoty dla Żydów304. Druga, po części powiązana, zmiana kursu w strukturze władzy w 1936 roku w Trzeciej Rzeszy dotyczyła aparatu bezpieczeństwa. W czerwcu 1936 roku Himmler został szefem policji niemieckiej, z wyłączną władzą nad Gestapo, policją kryminalną (Kriminalpolizei, Kripo), policją porządkową (Ordnungspolizei, Orpo), SD i SS. Chociaż policją porządkową nadal dowodził Kurt Daluege, Gestapo i Kripo zostały wchłonięte do Sicherheitspolizei (Sipo, policja bezpieczeństwa) Heydricha. Skutkiem była zmiana w podejściu do przestępstwa i funkcji policji. Umocnienie aparatu bezpieczeństwa i jego przekierunkowanie również ściśle wiązały się z planem czteroletnim i przygotowaniami do wojny. Niemieckie społeczeństwo musiało zostać oczyszczone z osobników słabych rasowo i zdegenerowanych. Dotyczyło to również kryminalistów „dziedzicznych” i osób niespełniających norm narodowych socjalistów. Każdego człowieka z przeszłością kryminalną czekało aresztowanie i zesłanie do obozu koncentracyjnego. Żebracy, włóczędzy, ci, którzy uchylali się od pracy, również podpadali pod kategorię „aspołecznych” i trafiali do szybko rozrastającego się systemu obozów koncentracyjnych. Także Romowie padli ofiarą tej zawoalowanej polityki, tradycyjnych prześladowań i rasizmu biologicznego. Wreszcie Niemcy o mieszanym pochodzeniu afrykańsko-niemieckim, dzieci niemieckich osadników

kolonialnych, zostali poddani obowiązkowej sterylizacji wraz z potomstwem pochodzącym ze związków Niemek z francuskimi najemnikami kolonialnymi biorącymi udział we francuskiej okupacji Nadrenii w 1922 roku305. Jednakże żadna z tych grup zdaniem nazistów nie niosła większego zagrożenia niż Żydzi. Tylko oni stanowili międzynarodowe, globalne zagrożenie dla narodu niemieckiego. Władze traktowały ich jako ukrytą siłę stojącą za nowym socjalistycznym rządem Léona Bluma we Francji i popieranym przez Związek Radziecki republikańskim rządem w Hiszpanii. W przemówieniu z czerwca 1936 roku po mianowaniu na szefa policji niemieckiej Himmler ujawnił istnienie związku między żydowskim wrogiem a utworzeniem jednolitego aparatu bezpieczeństwa dla obrony narodu: „Musimy założyć, że walka ta będzie trwała przez kilka pokoleń, ponieważ jest to odwieczna walka między ludźmi i podludźmi, a w obecnej nowej fazie walka między Aryjczykami i żydostwem oraz zorganizowaną formą żydostwa w postaci bolszewizmu. Uważam, że moim zadaniem jest przygotowanie całego narodu do tej walki poprzez budowę policji zespolonej z SS jako struktury chroniącej Rzeszę w kraju […]”306. Przygotowania do walki z międzynarodowym żydostwem wymagały zaostrzenia środków przeciwko Żydom. Na początku 1936 roku przeprowadzono reorganizację centrali SD i poprawiła się komunikacja z Gestapo. Szefem wydziału do spraw żydowskich SD, Wydziału II/112, został chorobliwie ambitny młody intelektualista Kurt Schröder. Specjaliści od spraw Żydów przeprowadzili w ciągu tamtego roku szereg konferencji, na których instruowali terenowych przedstawicieli SD, jak prowadzić obserwacje i raportować o sprawach żydowskich. Heydrich zaproponował Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, żeby zamiast nadzorować Centralverein i RjF, ograniczyć działalność tych instytucji lub całkowicie je zawiesić. Jego radykalny program odrzucono, ale Gestapo przystąpiło do energiczniejszego nękania niesyjonistycznych organizacji żydowskich. Zaczęło również aktywnie naciskać na Żydów, by porzucali swoje przedsiębiorstwa. Gestapo wykorzystało kompetencje nadane przez Göringa – w celu zapobiegania marnowaniu zagranicznej waluty – do nadzorowania żydowskich przedsiębiorców i grożenia im307. Władza nad sprawami żydowskimi wymykała się ministerstwom, które uprzednio projektowały i wprowadzały w życie środki antyżydowskie. Być może z powodu odczucia, że należy odzyskać wpływy, 29 września 1936 roku przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Finansów spotkali się z Rudolfem Hessem, zastępcą Führera, aby przedyskutować Judenpolitik. Uzgodnili, że należy doprowadzić do „całkowitej i ostatecznej emigracji” Żydów oraz wykorzystać prawo, aby ograniczyć działalność gospodarczą Żydów do „niezbędnego do przeżycia minimum”. Jednak uznali, że moment nie jest odpowiedni dla tak drastycznych działań przy aktualnym słabym stanie gospodarki. W przeciwieństwie do aparatu Sipo-SD nadal opowiadali się za pierwszeństwem ekonomii nad ideologią. Wycofując się, nieumyślnie pozwolili dyktować tempo Himmlerowi i Heydrichowi308. 287 Uwe Dietrich Adam, cyt. za: Jewish Responses, t. 1, s. 179; L. Yahil, The Holocaust, s. 70; Karl A. Schleunes, The Twisted Road to Auschwitz. Nazi Policy Towards German Jews 1933–1939, Urbana 1990,

s. 126; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 571–573. 288 Jewish Responses, t. 1, s. 177–179; M. Wildt, Volksgemeinschaft, s. 215–218; P. Longerich, Holocaust, s. 61–67. 289 23 stycznia 1936, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 45; B. Fromm, Blood and Banquets, s. 194. 290 J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 140; Główny urząd Gestapo okręgu Akwizgran, Raport za luty, 5 marca 1936, oraz Główny urząd Gestapo okręgu Berlin, Raport za luty, 6 marca 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 193–195; 11 lutego 1936, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 298. 291 28 października 1935, Advocate for the Doomed, s. 62–64; Robert Smallbones do B.C. Newtona, 4 września 1935, w: Fremde Blicke, s. 431–432; Raport WJC, The Situation of the Jews in Germany, styczeń 1936, w: Jewish Responses, t. 1, s. 197–199. 292 Jewish Responses, t. 1, s. 216; Gauleiter Koblencji, Raport za listopad, 5 grudnia 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Hanower, Raport za grudzień, 6 stycznia 1936; Główny urząd Gestapo okręgu Wiesbaden, 4 stycznia 1936; Żandarmeria, Raport z Butzbach, 27 lutego 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 175–176, 180, 184, 200. 293 Gauleiter Kassel, Raport za styczeń–luty, 4 marca 1936; Komisarz okręgowy z Mayen, Raport za marzec, 28 marca 1936; Gauleiter Dolnej Bawarii i Górnego Palatynatu, Raport za czerwiec, 7 lipca 1936; Żandarmeria w Gunzenhausen, Raport za marzec, 31 marca 1936; Gauleiter Palatynatu, 8 lipca 1936; Burmistrz Haigerloch, 29 października 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 200–201, 205–206, 208–209, 266. 294 Zarząd Główny CV do Ministerstwa Gospodarki Rzeszy, 30 października 1935, w: Jewish Responses, t. 1, s. 203–205; 14 października 1935, Refugees and Rescue, s. 48; N. Shepherd, Wilfred Israel, s. 106, 131– 133. 295 Główny urząd Gestapo okręgu Kolonia, Raport za sierpień, 3 września 1935, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 145. A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 59–63. 296 A. François-Poncet, Fateful Years, s. 221; Eric Kurlander, Living With Hitler. Liberal Democrats in the Third Reich, London 2009, s. 8–9, 14–15, 60–65, 155; por. Albert Fischer, The Ministry of Economics and the Expulsion of the Jews from the German Economy, w: Probing the Depths of German Antisemitism, s. 213–225. 297 5, 9 września 1935, Refugees and Rescue, s. 20–21, 24–25; 27 listopada 1935, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 287. 298 3 grudnia 1935, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 131–133. Pogląd na temat Schachta podzielała Bella Fromm, Blood and Banquets, s. 168–169. 299 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 631–637; 8, 31 marca 1936, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 303, 306–307. 300 Nie ma na ten temat wzmianki w: M. Gilbert, Holocaust, ani w: D. Dwork, R.J. van Pelt, Holocaust; L. Yahil, The Holocaust, s. 90, zwraca uwagę na znaczenie dyrektywy dla „polityki ekonomicznej wobec Żydów”; L. Dawidowicz, The War Against the Jews, s. 127–128, traktuje ją jako zwiastun wywłaszczenia Żydów. 301 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 351–357; A. Tooze, The Wages of Destruction, s. 71–86, 207– 213, 214–229; J. Wiesen, Creating the Nazi Marketplace, s. 12–16. 302 Nazism 1919–1945, t. 2, s. 281–287.

303 P. Longerich, Holocaust, s. 61–67; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 179–189. 304 J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 141–147; 12 września 1936, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 356–357; 22, 30 października 1935, E. Phipps, Our Man In Berlin, s. 184–187. 305 P. Longerich, Holocaust, s. 90–94; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 194–210; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 524–535; D. Lewy, The Nazi Persecution of the Gypsies, s. 17–20, 24–35. 306 P. Longerich, Himmler, s. 204. 307 SDHA, II/112, Propozycja Heydricha do konsultacji z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, 20 listopada 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 219–220. P. Longerich, Holocaust, s. 90–94; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 194–210. 308 P. Longerich, Holocaust, s. 64.

NASILENIE ATAKU NA NIEMIECKICH ŻYDÓW Według większości Niemców jesień 1936 roku stanowiła ukoronowanie owego roku okupacji Nadrenii i igrzysk w Berlinie. Pomimo okresowych braków żywności warunki życia ludzi nieco się poprawiły dzięki stałemu poziomowi zatrudnienia. Rozrost administracji państwowej w wielu sektorach, w tym aparatu bezpieczeństwa, stworzył szanse kariery i umożliwił awans społeczny. Jednak dla Żydów nastał czas narastającego niepokoju. Kurt Rosenberg zanotował w dzienniku: „Od tygodni Żydzi szeptali między sobą, że po olimpiadzie w sierpniu zrobi się jeszcze gorzej […] dawno temu zatraciliśmy umiejętność czerpania przyjemności z drobnych rzeczy i świąt, ponieważ wszystko zależało teraz od odwiecznego pytania, czy jeszcze warto”. Gdy igrzyska zmierzały ku końcowi, Victor Klemperer bał się, że „eksplozja tuż-tuż. I jest oczywiste, że najpierw skierują swą niechęć przeciwko Żydom”309. Zdaniem Mally Dienemann, żony rabina z Offenbachu, zaciekłe antykomunistyczne i antyżydowskie oracje podczas zjazdu we wrześniu 1936 roku brzmiały bardziej złowieszczo niż zwykle. Po wysłuchaniu w radiu jednego z przemówień przepowiedziała, że odtąd „będzie tylko gorzej”. Gdyby miała wybuchnąć wojna, „zacznie się od wytępienia Żydów”. Victor Klemperer słuchał tej samej audycji, z jej „paroksyzmami i obłędnymi kłamstwami podburzającymi przeciwko Żydom”. To „przechodzi wszelkie pojęcie” – napisał. Trzy tygodnie później Klempererowi, w dzień urodzin, odmówiono wstępu do czytelni lokalnej biblioteki. Na początku grudnia z mieszkania usunięto mu telefon, w ramach najnowszego antyżydowskiego przepisu. „Akt niemal symboliczny”, zanotował w dzienniku. Teraz byli „całkowicie zubożali, całkowicie osamotnieni”. Według syjonistów i religijnych Żydów, w rodzaju Dienemannów, można było wycofać się do żydowskiego życia i czerpać siłę z judaizmu lub wyobrażeń o narodowej przyszłości Żydów w Palestynie. Jednak całkowicie zasymilowani niemieccy Żydzi i przechrzty w rodzaju Klemperera nie mieli dokąd pójść, w sensie dosłownym310. Do końca 1936 roku dość Żydów pracowało jako pracownicy najemni bądź prowadziło własne interesy, w niektórych przypadkach świetnie prosperujące, by stworzyć wrażenie, że niemieccy Żydzi dobrze sobie radzą. Wyrzuceni z pracy urzędnicy i inne osoby ze stanowisk państwowych, jak na przykład Klemperer, nadal otrzymywali pensje. Żydowscy specjaliści – lekarze, dentyści i prawnicy – mogli świadczyć usługi innym Żydom. Prawnicy pojawiali się nawet w sądach. Tysiące żydowskich dzieci wciąż uczęszczało do państwowych szkół. Jednak pod koniec roku Reichsvertretung zorientował się, że budżet organizacji jest napięty do granic możliwości, by zaspokoić potrzeby ubogich, których liczba stale rosła w związku ze zwolnieniami i utratą możliwości życia z handlu czy rzemiosła. Gdyby nie wsparcie Rady dla Niemieckich Żydów, zimą 1936 roku lokalne żydowskie organizacje pomocy społecznej

nie poradziłyby sobie311. Rosnąca presja zbierała swoje żniwo wśród ludności żydowskiej. Georg Kareski, prawicowy syjonista, twierdził, że znajduje się na lepszej pozycji do rozmów z rządem niemieckim niż przywódcy głównego nurtu. Na początku 1937 roku Reichsvertretung musiał stoczyć z Kareskim i członkami jego Staatszionistische Partei walkę o kierownictwo. Gestapo było rozczarowane prężnością tradycyjnych przywódców, ale według Żydów z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych ich pewność siebie była godna podziwu. David Glick, terenowy przedstawiciel AJJDC, poinformował centralę w Nowym Jorku, że „okazują absolutnie wspaniałą odwagę i umysłowość […] nie chcą być poniżani jako tchórze lub zwierzęta, lecz wszyscy podtrzymują ducha dzielnych i wykształconych mężczyzn i kobiet”312. W styczniu 1937 roku wydział do spraw żydowskich SD wystąpił z propozycjami systematycznej kampanii przeciwko Żydom, żeby pozbyć się ich w możliwie najkrótszym czasie. Dokument „O problemie żydowskim”, prawdopodobnie autorstwa Adolfa Eichmanna, głosił, że „Żyd jest najniebezpieczniejszym ze wszystkich wrogów, ponieważ pozostaje nieuchwytny i nigdy całkowicie w zasięgu”. Przewodnią koncepcją strategii SD było doprowadzenie do odżydzenia Niemiec w drodze eliminacji ekonomicznych podstaw egzystencji Żydów. Wówczas Żydzi będą musieli zobowiązać się do emigracji, chociaż przekieruje się ich w regiony słabo rozwinięte i ubogie, gdzie nie mogliby się przegrupować i zagrozić Trzeciej Rzeszy. Odchodząc od wcześniejszej Judenpolitik, dokument sugerował, że samo oparcie na syjonizmie może okazać się niedostateczne. Żydzi w Niemczech nie odczuwają wystarczająco silnego nacisku, aby przekonać się do syjonizmu, a do tego odstraszają ich bunty palestyńskich Arabów przeciwko żydowskim emigrantom. Dlatego konieczne jest wykluczenie Żydów z gospodarki, wywarcie na nich większej presji i wykorzystanie wszelkich dostępnych możliwości emigracji. Kampanii musi towarzyszyć wzrost świadomości mieszkańców i odcięcie źródeł współczucia i wsparcia: „Należy budować wśród ludności powszechną postawę wrogości wobec Żydów, aby stworzyć podstawę do silnego ataku i skutecznie odeprzeć wroga”. Użycie militarnych metafor ujawnia mentalność ekipy SD i jej wyimaginowaną wizję Żydów jako potężnego, niebezpiecznego wroga. Dokument ujawnia także gotowość na okrucieństwo i cynizm: „Najskuteczniejszym sposobem na pozbawienie Żydów poczucia bezpieczeństwa jest gniew ludu, okazany poprzez przemoc”. Żydzi bali się pogromów, więc przemoc przynosiła efekty, nawet jeśli była nielegalna. Jednak rekomendując pogromy, SD zadawało kłam istnieniu powszechnego gniewu. Poprzez sugestie, jak zachęcać Żydów do emigracji, dokument przedstawiał techniczne środki do przyśpieszenia ich odejścia. Proponował utworzenie „biura centralnego” dla organizowania emigracji i pomagania wyjeżdżającym Żydom313. W 1937 roku elementy tego programu wprowadzano w życie za zachętą Heydricha i urzędników SD we współpracy z Gestapo. Po części w związku z ingerencją w sprawy żydowskie SD, która rzekomo była organizacją zbierającą informacje, powolutku zmierzała do uzyskania kompetencji wykonawczych. Zatrważające skutki tego rozwoju sytuacji wyraźnie wynikają z „Wytycznych dla kwestii żydowskiej”, przeznaczonych dla oficerów

SD zatrudnionych przez najnowszego szefa wydziału żydowskiego, Dietera Wisliceny’ego, tęgiego eksstudenta teologii. „Walka z Żydami od samego początku stanowiła podstawową zasadę narodowego socjalizmu. Kwestia żydowska jest dla narodowego socjalizmu nie tylko kwestią religijną czy polityczną, lecz również rasową. Dlatego nie istnieje żadna możliwość kompromisu. Antagonistyczne stanowisko NSDAP wobec Żydów przenika cały program partyjny. Żyd jest dla narodowego socjalizmu po prostu wrogiem”. Wytyczne przypominały, że od maja 1935 roku SD formułowało systematyczną, opartą na badaniach strategię rozwiązania problemu żydowskiego. „Rozwiązaniem kwestii żydowskiej może być jedynie całkowite odżydzenie Niemiec”, jednak osiągnięcie tego celu jest „możliwe tylko poprzez syjonistyczną emigrację”314. Raporty sporządzane przez wydział żydowski w centrali SD w 1937 roku pokazują niezadowolenie z tempa żydowskiej emigracji oraz frustrację z powodu odporności żydowskich społeczności. W kwietniu 1937 roku podsumowanie pierwszego kwartału stwierdzało, że „ogólnie sytuacja socjalna Żydów jest tak korzystna, że większość woli zostać w kraju niż emigrować”. Powstanie Arabów przeciwko brytyjskim rządom w Palestynie odebrało blask przesłaniu syjonistów. Natomiast odrodziły się Centralverein i RjF. JKB, żydowskie stowarzyszenie kulturalne, „powoli wprowadzało Żydów do intelektualnego i kulturalnego getta”, ale sytuacja była dwuznaczna, ponieważ jednocześnie oferowało Żydom pocieszenie i odwracało uwagę od niedoli. SD skarżyło się również, że Żydzi dostają wsparcie od katolików, szczególnie „w wiejskich społecznościach, które sprzeciwiają się narodowemu socjalizmowi”315. SD, zawsze wyczulone na machinacje międzynarodowego żydostwa, w marcu 1937 roku skwapliwie wykorzystało antynazistowskie przemówienie burmistrza Nowego Jorku Fiorella LaGuardii. W odwecie Gestapo rozwiązało żydowskie bractwo B’nai Brith i nałożyło dwumiesięczny zakaz wszelkich zebrań Centralverein i RjF, jak również wszelkiej żydowskiej działalności kulturalnej. Dozwolone były jedynie spotkania syjonistów. Ambasador Dodd złożył oficjalny protest w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych z powodu ataków nazistowskiej prasy na LaGuardię, ale urzędnicy ministerialni wydawali się obecnie nieczuli na tego rodzaju zabiegi dyplomatyczne. W listopadzie znużony dyplomata zauważył, że w przemówieniu Streicher twierdził, że „Żydzi rządzą Stanami Zjednoczonymi, a LaGuardia jest ich szefem”. Na tym etapie Dodd przywykł już do tego rodzaju retoryki i właściwie zrezygnował z jakichkolwiek spotkań z nazistowskimi urzędnikami316. W maju wygasł ochronny status Żydów na Górnym Śląsku. Anomalia ta wzięła się z walki między Polską a Niemcami o panowanie nad prowincją po Wielkiej Wojnie. Zgodnie z warunkami konwencji genewskiej z 1922 roku terytorium Śląska zostało podzielone, a mniejszości narodowe w każdej części otrzymały prawa zagwarantowane na piętnaście lat; w przypadku ewentualnych pogwałceń prawa mogły się zwracać do Ligi Narodów. Kiedy naziści przejęli władzę, Górny Śląsk stał się ich cierniem w oku, ponieważ rejon pozostawał wyłączony spod dyskryminującego prawa i tamtejsza ludność żydowska mogła zwracać się do Ligi. W 1933 roku Amerykański Kongres Żydowski wykorzystał tę drogę i wysłał do

Genewy sześć petycji z protestami przeciwko sposobowi, w jaki Niemcy traktowali Żydów. Przewidując odbudowę pełnej suwerenności niemieckiej, szefowie SD zlecili Adolfowi Eichmannowi opracowanie planów zmuszenia w krótkim czasie miejscowych Żydów do posłuszeństwa. Oprócz natychmiastowego rozciągnięcia na prowincję wszystkich ustaw rasowych oraz antyżydowskich przepisów, Eichmann zalecił natychmiastowe aresztowanie wszystkich żydowskich przywódców społecznych, zakazanie działalności organizacji żydowskich nastawionych na asymilację, rejestrację wszystkich Żydów oraz, i przede wszystkim, przeprowadzenie błyskawicznej kontroli przedsiębiorstw, aby zapobiec podstawianiu przez Żydów Aryjczyków na stanowiska kierownicze, który to proceder nazywano „maskowaniem”. Heydrich i Franz Six, szef wydziału II centrali SD i dyrektor odpowiedzialny Eichmanna, zaaprobowali plan. Eichmann wyjechał zatem do Wrocławia i gdy tylko niemieckie siły bezpieczeństwa pozbyły się ograniczeń międzynarodowych, przystąpił wraz z Gestapo do akcji przeciwko ludności żydowskiej. Był to pierwszy raz, kiedy oficer SD przekuł idee w konkretne działania i wyjechał w teren, żeby obserwować ich wprowadzanie w życie. Misja Eichmanna stała się wzorem dla późniejszych akcji317. Przez cały 1937 rok specjaliści od Żydów z SD krytycznym okiem śledzili wykluczanie Żydów z gospodarki i monitorowali dane o emigracji żydowskiej. W lipcu formalne porozumienie z Gestapo, Funktionsbefehl, rozszerzyło ich kompetencje na prowadzenie Judenpolitik. Okazali się nieustępliwi. Chociaż z aprobatą odnotowywali, że komisarze okręgowi odmawiają odnawiania zgód na działalność żydowskich handlarzy bydła, jeden raport przedstawił zastrzeżenia: „Mimo iż działania «aryzacyjne» są teraz kontynuowane tak jak wcześniej na całym terytorium Rzeszy, ku wielkiemu zadowoleniu szerokiej opinii publicznej, przy zachowaniu natężenia, jednak wpływ Żydów na życie gospodarcze pozostał znaczący”. Tyle dobrego, że ortodoksyjni Żydzi i żydowscy weterani, którzy niegdyś odrzucali myśl o wyjeździe z Niemiec, teraz omawiają zbiorową emigrację, a „jeśli znaczna liczba Żydów z obozu asymilacyjnego mimo wszystko trwałaby przy decyzji o pozostaniu w Niemczech, wynikałoby to w dużej mierze z przyznanego im przez władzę uprzywilejowanego statusu […] oraz z powszechnie niefrasobliwej postawy opinii publicznej wobec kwestii żydowskiej”318. SD zajmowało się też emigracją. Od zawarcia w 1933 roku porozumienia Ha’awara naziści faworyzowali syjonizm i wspierali żydowską emigrację do Palestyny. W pierwszych latach rządów nazistów do żydowskiej ojczyzny wyemigrowało 7600 Żydów, jedna czwarta wszystkich, którzy opuścili Niemcy. W 1934 roku liczba ta wzrosła do 9800, blisko jednej trzeciej wszystkich emigrantów. Odsetek utrzymywał się na poziomie 8600–8700 w ciągu kolejnych dwóch lat, ale nigdy nie przekroczył 30 procent całej żydowskiej emigracji. Być może do Palestyny wyjechałoby więcej osób, ale liczbę emigrantów ograniczały brytyjskie władze mandatowe. Brytyjczycy oszacowali optymalny przyrost żydowskich osadników na podstawie możliwości wchłonięcia ich przez gospodarkę i, co najważniejsze, względów politycznych. Od czasu antyżydowskich buntów z 1921 roku Brytyjczycy zmniejszali natężenie imigracji wszędzie tam, gdzie wybuchały gwałtowne protesty arabskie. Kiedy w 1936 roku doszło do kolejnej fali zamieszek, rząd zmniejszył o połowę dopuszczalną

liczbę imigrantów319. Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i SD obserwowały z niepokojem reakcje Brytyjczyków na powstanie palestyńskich Arabów. Chociaż rebelię skutecznie zmiażdżono, władze doszły do wniosku, że zarządzanie obszarem jest niewykonalne. W lipcu 1937 roku Royal Commission z lordem Peelem na czele zaleciła, żeby Palestynę podzielić na państwa żydowskie i arabskie. Po raporcie Peela na Wilhelmstrasse i w centrali SD rozbrzmiały dzwonki alarmowe. Jeśli Żydzi dostaną państwo, będzie ono miało prawo ubiegać się o członkostwo w Lidze Narodów. Zdobędą wówczas platformę, z której będą mogli atakować Niemcy i bronić Żydów w innych krajach320. Przez cały 1936 rok specjaliści od spraw żydowskich z SD kontaktowali się z członkiem żydowskiej armii podziemnej w Palestynie, Hagany, który, jak się zdaje, zaoferował możliwość zwiększenia poziomu emigracji żydowskiej. W październiku 1937 roku Herbert Hagen, wyższy urzędnik wydziału żydowskiego, oraz Adolf Eichmann, specjalista od spraw syjonizmu, wyjechali do Palestyny, aby zgłębić tę sprawę. Mieli również zbadać rzekomą rolę Hagany w zabójstwie Wilhelma Gustloffa. Obie misje zakończyły się porażką. Zaledwie kilka godzin po zejściu na ląd w Hajfie władze brytyjskie wydaliły Hagena i Eichmanna z Palestyny. Ich wysiłki, aby spotkać się z żydowskimi informatorami, którzy mogli rzucić światło na zabójstwo Gustloffa, okazały się bezskuteczne. Mimo to po tej podróży Eichmann zyskał sobie reputację głównego specjalisty od spraw żydowskich w SD. Raport, jaki napisał z Hagenem, oznaczał poważny zwrot w polityce. Chociaż Palestyna pozostawała głównym celem emigracji żydowskiej, nie miała być jedynym ani najbardziej preferowanym kierunkiem. Ani też Trzecia Rzesza nie planowała robić nic, aby wzmocnić żydowską społeczność w Palestynie czy wspierać dążenia do państwowości321. Losy syjonistów w Niemczech ściśle związały się zatem z polityką brytyjską i Judenpolitik. Do lat trzydziestych XX wieku syjonizm przyciągnął w Niemczech tylko niewielką mniejszość tamtejszych Żydów, a w ciągu pierwszych lat reżimu nazistowskiego wcześniej nieprzekonani Żydzi wciąż żywili nadzieję, że będą mogli nadal żyć w niemieckiej ojczyźnie. Chociaż Willy Cohn stracił stanowisko nauczyciela we Wrocławiu, nie uległ prośbom żony, żeby przenieść się za granicę. W czerwcu 1933 roku napisał w dzienniku: „Trudi ciągle naciska, żebyśmy wyemigrowali. Nie sądzę, żeby perspektywy wyjazdu rysowały się dla nas dobrze, nie z moją biografią”. Jego myślenie odzwierciedlało postawę wielu innych niemieckich Żydów: „teraz powinno się czekać i obserwować rozwój wydarzeń”. Czterdziestosześcioletni Cohn nie miał ochoty „zaczynać wszystkiego od nowa”. We Wrocławiu „mogę coś robić, tutaj jestem kimś, a czy uda mi się to osiągnąć gdzieś tam, to dopiero miałoby się okazać”. Pomimo gwałtownych kłótni z żoną upierał się, by zostać: „Tutaj zapuściłem korzenie”322. Po wprowadzeniu ustaw norymberskich wzrosło zainteresowanie emigracją w ogóle, a wyjazdem do Palestyny szczególnie. Gestapo meldowało o wzmożonej działalności syjonistów w całym kraju. W Bawarii kolejni młodzi zaczęli się szkolić, a w Düsseldorfie gmina zaczęła prowadzić nawet wieczorowe kursy hebrajskiego. Erich Sonnemann, szef niesyjonistycznej młodzieżówki, napisał z goryczą do przywódcy ruchu, że: „zostały tylko

dwa wyjścia: zbliżyć się do syjonizmu, gdzie nikt nie przestaje być istotą ludzką w wieku 23 lat, albo kupić sobie sznur!”. Jednak atrakcyjność syjonizmu zależała od możliwości emigracji do Palestyny oraz zrozumienia, że syjoniści cieszą się patronatem reżimu. Gdy tylko w Palestynie zaczęły się problemy, Żydzi zwrócili się do różnych instytucji, aby pomogły im znaleźć nowe domy w innych miejscach, a Żydzi nastawieni na asymilację, szczególnie z RjF, z lubością ujawniali wady syjonistycznego rozwiązania323. Na początku 1937 roku Cohn zmienił zdanie. Pojechał z Trudi do Palestyny z wizytą do syna Ernsta (który wyemigrował w 1934 roku) i zobaczył kraj na własne oczy. Dotarli do Hajfy w przeddzień Paschy, spędzili sześć tygodni w kibucu Giwat Brenner, gdzie mieszkał Ernst, i zwiedzili kraj. Jednak nie mogli się zdecydować na przeprowadzkę. W każdym razie coraz trudniej było niemieckim Żydom uzyskać zgodę na wjazd do Palestyny, szczególnie w przypadku osób w średnim wieku, takich jak Willy Cohn. Syjoniści, którzy zarządzali rozdziałem zezwoleń, faworyzowali osoby zdolne do prac fizycznych lub w rolnictwie albo też przywożące ze sobą kapitał. Woleli również osoby oddane idei syjonistycznej, które wstąpiły do organizacji syjonistycznych lub partii. W styczniu 1934 roku Weizmann zaszokował McDonalda pogardliwym podejściem do mas europejskich Żydów, którzy nie podpadali pod te kategorie. „Wyraził pogardę dla niemieckich Żydów jako całości, obojętność na ich los, a tym samym obojętność na los milionów Żydów w innych miejscach, o ile ocalała resztka będzie mogła znaleźć schronienie w Palestynie”. Kurczące się możliwości emigracji do Palestyny oraz preferowanie młodych miało tragiczne konsekwencje. Żydzi w rodzaju Cohnów, którzy czekali na lepszy czas, teraz zorientowali się, że ten czas im się skończył. Fala samobójstw przetoczyła się przez szeregi starszych wiekiem syjonistów, którzy uświadomili sobie, że ich marzenie legło w gruzach324. Nie tylko emigracja do Palestyny stała się trudniejsza. Jeden kraj po drugim wznosił bariery przed żydowskimi uchodźcami. Skutkiem tego Żydów przygotowywano teraz do osadnictwa w miejscach, które wcześniej wyśmiewali. Najważniejsza organizacja pomagająca emigrantom w Niemczech, Hilfsverein, współpracowała z JCA i HICEM; szukała nerwowo miejsc schronienia i negocjowała z rządami, aby zwiększyły liczby zezwoleń lub zmniejszyły restrykcje. W 1936 roku Afryka Południowa wpuściła 2,5 tysiąca niemieckich Żydów, po czym zatrzasnęła drzwi. Brazylia przyjęła tysiąc imigrantów, a potem nie dotrzymała umowy z HICEM. Nawet jeśli udawało się znaleźć jakieś miejsce, koszty wyjazdu okazywały się niezmiernie wysokie. Z uwagi na topnienie niemieckich rezerw zagranicznej waluty Reichsbank obniżył próg majątków osobistych podlegających „podatkowi od ucieczki z Rzeszy” (Reichsfluchtsteuer) z 200 do 50 marek. Ponadto za punkt odniesienia szacunków przyjęto 1933 rok. Aby pokryć opłaty wymagane przez władze, potencjalni emigranci musieli oddać tak dużą część zysków ze sprzedaży majątku, że niewiele zostawało im na rozpoczęcie nowego życia w innym kraju. Co więcej, kurs walut dla osób planujących wyjechać z kraju stale wypaczano, więc emigranci dostawali połowę tego, ile w 1933 roku były warte ich marki. W 1939 roku mogli za swoje środki kupić zaledwie 4 procent dewiz, które za te same pieniądze mogliby otrzymać wcześniej. Nic więc dziwnego, że osoby o pokaźniejszych majątkach wolały wstrzymać się z decyzją i liczyć na

możliwość przetrwania w Niemczech, niż ponieść olbrzymie straty i zaczynać wszystko od nowa z niemal pustymi kieszeniami325. Pomimo zwycięstwa Frontu Ludowego w wyborach w maju 1936 roku, Francja utrzymała restrykcyjną politykę imigracyjną. Jednak nowa administracja poczyniła poważne starania, aby złagodzić warunki dla około 10 tysięcy uchodźców już przebywających w kraju i uzależnionych od organizacji charytatywnych. Co ważniejsze, zezwoliła większości z nich na pracę. W kolejnej próbie zlikwidowania problemu uchodźczego minister do spraw kolonii Marius Moutet zaproponował osiedlenie przynajmniej części imigrantów we francuskiej kolonii na Madagaskarze. Pomysł spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony rządu polskiego, który szukał miejsc, gdzie mógłby wysłać Żydów niepotrzebnych polskiej gospodarce. Wspólna francusko-polska misja ekspertów od spraw żydowskich posunęła się nawet do zbadania możliwości oferowanych przez wyspę. Wreszcie w maju 1938 roku nowy minister do spraw kolonialnych, Georges Mandel (sam pochodzenia żydowskiego), ostatecznie odrzucił plan jako niewykonalny i niepożądany326. Jedyne poszerzające się pęknięcie w murze otwierało się na Stany Zjednoczone. W amerykańskim roku podatkowym 1935–1936 liczba ubiegających się o wizę wjazdową stanowiła 25 procent ustalonej kwoty imigracyjnej. W kolejnym roku wykorzystana została połowa dostępnych miejsc, w sumie 10 815. Ten wzrost nastąpił po naciskach na Departament Stanu ze strony Białego Domu oraz presji amerykańskich organizacji żydowskich. Jednak wymagania wobec starających się o wjazd były tak wysokie, że udawało się tylko drobnej części. Pełni nadziei ubiegający się o wizę musieli przejść badania lekarskie i wykazać, że posiadają środki, które pozwolą im się utrzymać, albo udowodnić, że mają w Stanach Zjednoczonych rodzinę, dzięki czemu nie trafią na państwowy garnuszek. Konsulowie upierali się również, że emigranci muszą sami kupić sobie bilet. Zasada ta miała powstrzymać napływ zagranicznej siły roboczej, ale nie brała pod uwagę, że nawet szacowni migranci mogli tak bardzo zbiednieć, że musieli zwracać się o pomoc do krewnych ze Stanów Zjednoczonych, by opłacić przejazd. Chociaż konsulowie dysponowali dość dużą swobodą w stosowaniu zasad, większość ściśle trzymała się litery prawa, aż do chwili, kiedy nie mogli już dłużej ignorować chaosu tuż za własnym progiem327. W grudniu 1937 roku Reichsvertretung otworzył centralne biuro do spraw emigracji żydowskiej, w którym pod jednym dachem połączyły się wszystkie najważniejsze instytucje. Coraz większy nacisk, żeby wyciągnąć młodych ludzi z Niemiec, świadczy wymownie o poczuciu, że przed całą społecznością nie ma przyszłości. Od 1934 do 1939 roku JugendAlijah, organizacja syjonistyczna, we współpracy z wydziałem emigracyjnym RV wysłała do Palestyny 12 000 dzieci bez opiekunów. Zasoby płynęły do niesyjonistycznych inicjatyw, typu farma szkoleniowa w Gross-Breesen, chociaż skala ich osiągnięć pozostawała żałośnie niska. W sumie 18 400 młodych ludzi opuściło Niemcy w ramach tych projektów. Żydowskie organizacje pomagały również emigrować dzieciom niearyjskim. Paulusbund w Berlinie, instytucja dbająca o interesy konwertytów, połączył się z brytyjskim Inter-Aid Committee i zapewnił w Wielkiej Brytanii wykształcenie dla 450 dzieci chrześcijańskich, które podpadły pod ustawy norymberskie328.

Presja była nieubłagana. Zarządzenia, aby wykluczać Żydów z gospodarki, umocniły pozycję lokalnych nazistów, urzędników miejskich, a Gestapo zostało upoważnione do odbierania Żydom prawa do prowadzenia handlu albo zastraszania, które miało ich zmusić do zamknięcia firm. Zgodnie z polityką aryzacji przedsiębiorstwa przechodziły od właścicieli Żydów w ręce Niemców, często za ułamek rzeczywistej wartości. Gdy tempo aryzacji wzrosło, nawet Niemcy, którzy patrzyli nieufnie na łamanie prawa własności, poczuli się w obowiązku wziąć udział w gorączce złota, bo w przeciwnym razie musieliby patrzeć na dobrobyt konkurentów. Żydzi protestujący u władz przeciwko ingerencji w ich przedsiębiorstwa mieli obecnie większe szanse na zamknięcie w obozie koncentracyjnym niż na doczekanie się pełnego współczucia posłuchu w Ministerstwie Gospodarki Rzeszy. Jednak Żydzi pozbawieni przez policję licencji na handel nadal odwoływali się do sądów administracyjnych i, ku irytacji SD, czasem wygrywali329. W rezultacie nastąpił faktyczny upadek żydowskiej działalności ekonomicznej, poza garstką społeczności w dużych miastach. Burmistrz niewielkiego miasteczka w Hesji szczycił się, że „w Bad Nauheim zostało już najwyżej kilka sklepików żydowskich, ale i te za jakiś czas znikną”. Komisarz okręgowy w Gelnhausen, również w Hesji, ucieszył się, że ekonomiczny wpływ Żydów „kompletnie wygasł”. Pomijając kilka wyjątków, „handel z Żydami przestał istnieć”. Większość Żydów w miasteczku popadła w ubóstwo i niedolę. „Ludność aryjska nie poświęca już im najmniejszej uwagi, a oni wycofują się z życia społecznego”. W innych miejscach, szczególnie z katolickimi mieszkańcami, handlarze żydowscy kurczowo trzymali się działalności. Oficer żandarmerii z Cham we wschodniej Bawarii zameldował, że Żydzi „nadal parają się sprzedażą dla ludności wiejskiej. Tutejsi rolnicy nie chcą dołączyć do grona oświeconych i odmawiają dążenia do nadrzędnego celu”. Jednak ogólnie wszystko zmierzało w jednym kierunku. I tak na początku 1938 roku biuro SD na północno-wschodnie Niemcy zameldowało, że Żydzi porzucają wieś i przenoszą się do Berlina. Biuro SD na region południowo-wschodni z siedzibą we Wrocławiu zanotowało całkowite zniknięcie kilku małych gmin. Oddział SD dla północnego zachodu poinformował, że w ciągu ubiegłego roku nawet zamożni Żydzi odeszli, „ponieważ w rejonach wiejskich pozbawiono ich prawie wszystkich źródeł dochodu”. W samym Monachium panowała odwrotna tendencja. Tamtejsze Gestapo przechwalało się, że bojkot antyżydowski został w mieście przeprowadzony dobrze, a towarzyszyło mu „przymusowe przekazywanie przedsiębiorstw w ręce Aryjczyków”. Skutkiem tego Żydzi uciekali na wieś, gdzie krnąbrna ludność katolicka oferowała im niejaką pomoc330. Schacht sprzeciwiał się tym atakom, ale na tym etapie stracił już możliwość uporządkowania aryzacji i zapobiegania przypadkowym i nielegalnym akcjom. Co bardziej osobiście martwiło Schachta, to fakt, że przegrał walkę z Göringiem o kontrolę nad gospodarką. 26 listopada 1937 roku złożył rezygnację z funkcji ministra gospodarki Rzeszy. Hitler, który uważał go za przeszkodę, zaakceptował jego odejście. Osiem tygodni później zdymisjonował Schachta ze stanowiska prezesa Reichsbanku. Według francuskiego ambasadora François-Ponceta dymisja Schachta była „przestrogą niemożliwą do zlekceważenia”. Po odejściu Schachta strach padł na społeczność żydowską.

Reichsvertretung ostrzegł, że nie uda się utrzymać „uporządkowanej emigracji”, o ile Żydzi nie będą mogli nadal zarabiać na życie w Niemczech331. Mniej więcej równocześnie z rezygnacją Schachta Heydrich zrobił bilans. Wydział żydowski SD oszacował, że w Niemczech pozostały 392 tysiące Żydów, a 412 tysięcy, jeśli liczyć konwertytów, plus 280 tysięcy Żydów półkrwi i ćwierćkrwi. Emigracja przebiegała w tempie 2230 osób na miesiąc, a do tej pory wyjechało już 107 tysięcy Żydów. Polityka SD miała na celu „całkowitą eliminację asymilacjonizmu i zachęcanie do emigracji”. Aby to osiągnąć, należało przełamać opór Żydów i pozbawić ich poparcia katolików i Kościoła Wyznającego. Raport zwrócił uwagę na debatę dotyczącą utworzenia państwa żydowskiego i wyraził pogląd SD, że powstanie państwa byłoby niekorzystne, „ponieważ wówczas Żydzi intensywniej kontynuowaliby bojkot narodowego socjalizmu za pomocą środków dyplomatycznych”332. Niepewność co do przyszłości Palestyny nie skłoniła SD do zmniejszenia choćby na chwilę nacisku na ludność żydowską. Naziści nie byli syjonistami w żadnym tradycyjnym znaczeniu tego słowa: nie dbali o to, dokąd Żydzi się udadzą po wyjeździe z Niemiec, a Palestynę traktowali wyłącznie jako wysypisko. Gdyby z jakiegoś powodu przestała być dostępna, zmuszaliby Żydów do wyjazdu w inne miejsce. SD utrzymało zatem tempo działalności antyżydowskiej. Żydom, którzy dotąd mogli pracować w wielu zawodach pod warunkiem, że wyłącznie dla klienteli żydowskiej, teraz w ogóle cofnięto zezwolenie na pracę. Restauracje i zajazdy dostały polecenie, żeby nie obsługiwać Żydów333. Kurs polityczny był dobrze widoczny dla obserwatorów zagranicznych. W kwietniu 1938 roku papież Pius XI wydał encyklikę Mit brennender Sorge (Z palącą troską), w której potępił rasizm i politykę opartą na zasadach rasowych. Encyklika miała głównie bronić prerogatyw Kościoła rzymskokatolickiego w Niemczech i wyrazić zaniepokojenie polityką przymusowej sterylizacji. Nie wspominała konkretnie o Żydach, ale powtórzenie katolickich zasad w zestawieniu z rasowym determinizmem rozpościerało nad konwertytami parasol ochronny. Żydzi nabrali otuchy po deklaracji, a katolicy poczuli się ośmieleni334. Ambasador Dodd zanotował w dzienniku, że „wyraźnie widać ściślejszą obserwację i karanie Żydów”. Jednak sam faktycznie zaprzestał prób wpływania na decydentów w Berlinie. Jego izolacja i bezsilność wzrosły, kiedy sir Arthur Henderson zastąpił Phippsa na stanowisku ambasadora brytyjskiego. Henderson był arcyzwolennikiem appeasementu i Dodd ubolewał w dzienniku, że „chyba nie jest świadomy brytyjsko-amerykańskiego sprzeciwu wobec okrutnego traktowania przez nazistów katolików, protestantów i Żydów”. Było to niesprawiedliwe wobec Hendersona o tyle, że wiedział on doskonale, jak bardzo cierpią Żydzi; po prostu nie sądził, aby miało to znaczenie w obliczu poważniejszej sprawy – sprowadzenia Hitlera z drogi do wojny. 29 grudnia Dodd po raz ostatni wyjechał z Niemiec. Wrócił do Stanów Zjednoczonych z uczuciem ulgi, że znalazł się daleko od Berlina, i ponurym przeczuciem, co przyniesie przyszłość. Do ojczyzny płynął na pokładzie statku pasażerskiego, którym podróżowała też wielka grupa uchodźców planująca zacząć nowe życie w Ameryce335. Żydzi w Niemczech wkroczyli w 1938 rok z obawą i rosnącym poczuciem bezradności.

Chociaż krytyka narodowego socjalizmu z Watykanu podniosła morale, odejście Schachta miało druzgocący skutek, i to nie z powodu fałszywego przekonania, że był ich rzecznikiem lub obrońcą. Raczej dlatego, że jego odejście potwierdziło, iż radykałowie sterują sytuacją oraz że tendencja, by usuwać Żydów z nisz ekonomicznych, które im pozostawiono, jest teraz polityką zaakceptowaną i prowadzoną przez władze państwowe. Mimo to Żydzi kontynuowali opór. Światowy Kongres Żydowski wykorzystał fakt, że Wolne Miasto Gdańsk stanowiło teraz ostatni rejon Niemiec znajdujący się pod kontrolą Ligi Narodów, aby wystąpić z petycją, która miała nie dopuścić do rozciągnięcia na tę prowincję ustaw norymberskich. Od czerwca 1933 roku NSDAP miało absolutną większość w Senacie Wolnego Miasta, ale ostateczna władza znajdowała się w rękach wyznaczonego przez Ligę komisarza, więc setki Żydów przenosiły się z Rzeszy do względnie bezpiecznego portowego miasta. Ta niepewna przystań miała przetrwać nieco dłużej336. W samej Rzeszy Żydzi porzucili wszelką nadzieję, że narodowy socjalizm jest efemeryczny lub natknie się na opozycję w kraju. Victor Klemperer rejestrował rosnącą akceptację nazizmu z mieszaniną fascynacji, niedowierzania i przerażenia. Widział, jak tradycyjne uprzedzenia zwykłych Niemców budowały pomost dla reżimu i zwiększały ich uległość. W październiku 1936 roku miejscowa bibliotekarka, pani Roth, odwiedziła go po tym, jak otrzymał zakaz korzystania z instytucji. „Zagorzała przeciwniczka nazistów”, ale przyznała, że niektóre ich kroki antyżydowskie były w porządku. Powiedziała mu: „Gdyby pozbawili obywatelstwa Żydów ze Wschodu lub gdyby odebrali Żydom urzędy sędziowskie, można by to ewentualnie zrozumieć”. Według niej przestępstwem nie było odbieranie praw obywatela i człowieka niewinnym obywatelom, tylko to, że posunęli się za daleko. Rok później i Klemperer odkrył, że idea Volksgemeinschaft zaczyna uchodzić za zdrowy rozsądek, pociągając za sobą wyłączenie pewnych grup bez potrzeby budzenia świadomej nienawiści. Przytoczył przypadek człowieka, który nie był „żydożercą”, ale bezmyślnie powtarzał poglądy narodowosocjalistyczne. „Perorował na temat konieczności stworzenia wspólnoty narodowej, mówił o plemiennej tożsamości, o jedności prawa i władzy, o niewątpliwej wyższości nowej armii niemieckiej […], o konieczności bronienia się przed komunizmem […] ten człowiek jest większym narodowym socjalistą, niż sam przyznaje […]. I kolejny raz powiedziałem sobie, że doktryna hitlerowska jest być może głębiej i mocniej zakorzeniona w narodzie i bardziej odpowiada niemieckiej naturze, niż miałbym ochotę to przyznać”337. Nie oznaczało to, że reżim był zabezpieczony przed wstrząsami zewnętrznymi. Klemperer nadal miał nadzieję, że Hitler rozpęta lekkomyślną awanturę w polityce zagranicznej, potknie się i upadnie. Jednak nawet jeśli hitleryzm miał przeminąć, Klemperer czuł się już nieodwracalnie wyobcowany z niemieckiego narodu: „Moje wewnętrzne poczucie przynależności zniknęło”. Te słowa dotyczyły wielu innych, których tożsamość niemieckich Żydów została rozbita bez możliwości naprawy338. Żydzi żyli w coraz większej izolacji od reszty społeczeństwa. Heinemann Stern, dyrektor żydowskiej szkoły w Berlinie i członek zarządu Centralverein, wspominał później na wygnaniu, że obserwował stopniowe kurczenie się swego świata. Zwykle wyjeżdżał na

wakacje do Bad Reinerz (Duszniki-Zdrój), górskiego uzdrowiska na Śląsku, niegdyś często odwiedzanego przez Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego. W 1937 roku zorientował się, że tablica pamiątkowa ku czci kompozytora zniknęła. Kiedy poszedł do toalety, zobaczył tam napis „Żydom wstęp wzbroniony”. Gospodarz zajazdu wyjaśnił mu, że wolał umieścić napis raczej tam, niż całkowicie odstraszyć żydowskich klientów od wejścia, chociaż Stern nie poczuł się przez to ani trochę lepiej. „Prywatne relacje – czy też, dokładniej rzecz biorąc, zwykłe ludzkie kontakty – między nami i otoczeniem pękły, rozluźniły się, znikły. Skutkiem była izolacja, a w końcu izolacja jest tylko innym określeniem powolnej śmierci”339. Poniżanie i osamotnienie najostrzej dawało się we znaki na obszarach wiejskich. Hans Winterfeldt urodził się w małym miasteczku Lippehne w Brandenburgii, a w 1933 roku miał siedem lat. Pierwsza próba bojkotu sklepu jego ojca okazała się nieskuteczna i interes działał jak wcześniej. Jednak w 1935 roku „nie mogliśmy już spędzać więcej czasu w miejscach publicznych”. Dla odmiany na wszystkie ferie świąteczne rodzice wysyłali Hansa do stolicy z grupą organizowaną przez RjF. Chłopiec zauważył, że „w Berlinie ludzie nie traktują nazistów poważnie”. Berlińczycy mówili mu, że „reżim nazistowski nie będzie w stanie utrzymać się dłużej”. Jednak w 1937 roku jego ojciec nie widział już innego wyjścia, jak sprzedać wszystko i przenieść się do Berlina, gdzie dostał pozwolenie na pracę jako komiwojażer. Tragikomicznym uzupełnieniem tej opowieści było to, co niedługo po przybyciu do Berlina spotkało krótkowzroczną babcię Hansa: kobieta wpadła w kłopoty, kiedy przypadkiem usiadła na ławce tylko dla Aryjczyków. Wróciła więc na wieś, gdzie przynajmniej znała każdy kamień340. Stała liczba Żydów reagowała samobójstwem na społeczne wykluczenie. Każdy przypadek odebrania sobie życia narodowi socjaliści uznawali za zwycięstwo. W maju 1937 roku burmistrz Altenrüthen poinformował z wyraźną satysfakcją, że „żydowski rzeźnik Sally Pollack, tutejszy mieszkaniec, kilka dni temu popełnił samobójstwo przez powieszenie”341. Żydówki miały inne doświadczenia z narastającą presją niż mężczyźni. Gdy świat zewnętrzny kurczył się coraz bardziej, środowisko domowe stawało się coraz ważniejszym miejscem spokoju i pocieszenia. Domowe rytuały Żydów, takie jak obchodzenie szabasu, pozwalały rodzicom dać dzieciom poczucie, że bycie Żydem to nie tylko minusy i ciężary. Matki musiały je wspierać i podbudowywać na duchu, aby wynagrodzić dzieciom zimną, jeśli nie wrogą, atmosferę, jaka panowała w szkołach państwowych. To one nieuchronnie brały na siebie lwią część tej odpowiedzialności, ponieważ ich mężowie pracowali albo, coraz częściej, przebywali za granicą342. Kobiety samotne narażone były na inne niebezpieczeństwo. Przyjaźń lub stosunki intymne z nie-Żydem mogły skończyć się oskarżeniem o Rassenschande. Gerta Pfeffer, projektantka tkanin i pracowniczka tkalni na południu Niemiec, obawiała się propozycji ze strony Aryjczyków. Paradoksalnie wprowadzenie ustaw norymberskich wzmogło w niej poczucie bezbronności. „Bałam się wracać nocą do domu, ponieważ zawsze mogłam spotkać grupę niechcianych adoratorów. W świetle dziennym wyzywali mnie od Żydówek, nocą brali się do całowania. Byli odrażający”. Groźba kary za seksualne prowokowanie Aryjczyka mogła zostać wykorzystana, aby zmusić Żydówki do kontaktów intymnych. Kobieta mogła

zaprzeczyć, że podjęła je dobrowolnie, i oskarżyć mężczyznę o inicjowanie spotkań, ale ten zawsze mógł stwierdzić, że nie wiedział o jej żydowskim pochodzeniu, i oskarżyć ją o nakłanianie do romansu. Rosy Geiger-Kullman wspominała, że „za czasów Hitlera ogromnie dawało mi się we znaki odrzucanie bezwstydnych zalotów esesmanów i bojówkarzy z SA. Często mnie zadręczali i zapraszali na randki. Za każdym razem odpowiadałam: «Przepraszam, nie mogę się zgodzić, jestem mężatką». Gdybym powiedziała, że jestem Żydówką, zmieniliby front i upierali się, że to ja ich zachęcałam”. Ponieważ żadna ze stron przymusowej relacji nie chciała, żeby prawda wyszła na jaw, nie da się stwierdzić, jak wiele Żydówek zostało w ten sposób osaczonych. Sytuacja żydowskich kobiet pogorszyła się tym bardziej, że schroniska w miejscach publicznych, szczególnie na dworcach kolejowych, prowadzone niegdyś przez Ligę Kobiet Żydowskich, zlikwidowano, kiedy działalność Ligi została ograniczona343. Po wprowadzeniu ustaw rasowych stale rosła liczba donosów o Rassenschande. Roczna liczba zgłoszona do Gestapo w Würzburgu wzrosła z 3 w 1934 roku do 31 w roku 1936, a spadła do 21 w 1937 i 28 w 1938 roku. Spadek świadczy o większej ostrożności mężczyzn i kobiet i wpływie strachu na związki. Hans Kosterlitz, kierownik „sklepu z ustalonymi cenami” w Uelzen, miasteczku w Dolnej Saksonii, musiał utrzymywać związek ze swą dziewczyną, Trudi, w tajemnicy. „Naprawdę igraliśmy z ogniem, ale zaślepiała nas namiętność. Porwaliśmy się na rzecz, która w naszej sytuacji wystawiała nas na ogromne ryzyko”. Hans przepuścił szansę na emigrację do Chile z powodu romansu. Potem, w 1935 roku, nowy pracownik w sklepie zainteresował się Trudi. Należał do SS i Hans musiał patrzeć na rozgrywające się pod jego nosem umizgi i nie mógł powiedzieć ani jednego słowa. Wreszcie Trudi położyła kres jego męczarniom i uległa zalotom esesmana. „Jej słaby charakter złamała atmosfera, w której żyła. Jeśli chodzi o mnie, ocaliłem wolność, ale za jaką cenę! […] Przeklinałem Hitlera i jego zbirów, którzy upajali się wymuszaniem, nawet w sferze najbardziej osobistych relacji, jakie zna człowiek: miłości”. Hans wkrótce wyemigrował do Włoch, a stamtąd do Szanghaju344. Ustawy norymberskie upoważniły władze do ingerowania w najbardziej prywatne sprawy mężczyzn i kobiet, a one wykorzystywały uprawnienia, nadzorując związki. W październiku 1936 roku biuro okręgowe w Bad Brückenau, kurorcie w północnej Bawarii, zaniepokoiło się dużym napływem Żydów do dwóch prowadzonych przez Żydów hoteli. Z obawy, że Żydzi mogliby zaczepiać młode kobiety zatrudnione w obu placówkach, urzędnicy nakazali policji obserwować sytuację. Na szczęście dla hotelowych gości i żydowskich właścicieli, „pomimo bardzo ścisłego nadzoru, nie dało się udowodnić, że w żydowskich hotelach dochodzi do hańbienia rasy”. Ustawy rasowe nie czyniły rozróżnienia między pracą a przyjemnością. We Wrocławiu cztery Żydówki o „złej reputacji” trafiły do aresztu, a stamtąd do obozu koncentracyjnego. Gestapowcy byli wściekli, ponieważ jest „rzeczą absolutnie niedopuszczalną, aby te kobiety odbywały stosunki intymne z Aryjczykami za pieniądze”. Główny oskarżyciel publiczny w Mannheim wyraził zaniepokojenie przypadkiem żydowskiej madame, która prowadziła burdel obsadzony wyłącznie Aryjkami. Groziło przecież niebezpieczeństwo, że ludzie mogliby pomyśleć, że prostytutki świadczą

usługi Żydom. W Trzeciej Rzeszy miłość nie przezwyciężała wszelkich kłopotów. W 1936 roku w Karlsruhe szewc został skazany na kilka lat więzienia za kontakty seksualne z Żydówką. Gdy tylko wyszedł na wolność, wznowił związek. Ktoś poinformował władze, że „znowu z nią współżyje”. Szewc został ponownie aresztowany, postawiony przed sądem, uznany za winnego i skazany na kolejny długi wyrok więzienia345. 309 26 kwietnia 1936, Dziennik Kurta Rosenberga, w: Jewish Responses, t. 1, s. 261; 13, 16 sierpnia 1936, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 348, 352. 310 14 września 1936, dziennik Mally Dienemann, w: Jewish Responses, t. 1, s. 263–264; 14 września, 8 grudnia 1936, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 360, 383. 311 J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 148–149; Jewish Responses, t. 1, s. 259–260. 312 Raport z zebrania Reichsvertretung 15 czerwca 1937 oraz raport Davida Glicka dla AJJDC z połowy 1937, w: Jewish Responses, t. 1, s. 264–268; F. Nicosia, Zionism and Anti-Semitism in Germany, s. 181–206. 313 SDHA, Wydz. II/112, O problemie żydowskim, styczeń 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 227–233. M. Wildt, Before the „Final Solution”, s. 258–259, oraz Judenpolitik, s. 32–33. 314 Wytyczne dla oficerów SD, 21 kwietnia 1937, w: M. Wildt, Judenpolitik, s. 110–115. 315 SDHA, Wydz. II/112 (1 stycznia–31 marca 1937), 8 kwietnia 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 243–245. 316 SDHA, Wydz. II/112, 1–15 kwietnia 1937, 19 kwietnia 1937 oraz 15–30 kwietnia, 4 maja 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 243–245, 248–249; 17 marca, 29 listopada 1937, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 394–395, 439. 317 SDHA, Wydz. II/112, Raport za 1–15 lipca 1937 i 1–15 września 1937, 17 września 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 256–259, 262; M. Wildt, Before the „Final Solution”, s. 255, i Judenpolitik, s. 34–35; Carole Fink, Defending the Rights of Others. The Great Powers, the Jews and International Minority Protection, Cambridge 2004, s. 278–279, 331, 334. J.W. Breughel, The Bernheim petition. A challenge to Nazi Germany in 1933, „Patterns of Prejudice” 1983, t. 17, nr 3, s. 17–25. 318 SDHA, Wydz. II/112, Raporty za 1–15 lipca, 1–15 sierpnia, 16–30 listopada 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 256–261, 270–271. 319 Herbert Strauss, Jewish Emigration from Germany. Nazi Policies and Jewish Responses (II), „Leo Baeck Institute Year Book” 1981, t. 26, s. 343–348. 320 F. Nicosia, Zionism and Anti-Semitism in Nazi Germany, s. 123–126. 321 SDHA, Wydz. II/112, Raporty za 1–15 lipca, 1–15 sierpnia, 16–30 listopada 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 256–261, 270–271. D. Cesarani, Eichmann, s. 53–56. 322 Dziennik Willy’ego Cohna, 27 czerwca 1933, w: Jewish Responses, t. 1, s. 66–67. 323 Bawarska policja polityczna, Raport za październik, 1 listopada 1935; Główny urząd Gestapo okręgu Düsseldorf, Raport za październik, 6 listopada 1935; Centrala SD, Wydz. II/112, Raport za kwiecień–maj, 25 czerwca 1936, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 161, 166–167, 206–207; Erich Sonnemann do Heinza Kellermanna, b.d., w: Jewish Responses, t. 1, s. 228. 324 Dziennik Willy’ego Cohna, 26 marca–3 maja 1937, w: Jewish Responses, t. 1, s. 222, 230–232; 26

stycznia 1934, Advocate for the Doomed, s. 270. F. Nicosia, Zionism and Anti-Semitism in Nazi Germany, s. 208; A. Barkai, Self-Help in the Dilemma, s. 320–323. 325 Jewish Responses, t. 1, s. 222–224; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 115; M. Kaplan, Between Dignity and Despair, s. 62–73, o rodzinie, jak również o finansowych dylematach emigracji. 326 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 142–157. 327 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 94–95; B. Zucker, In Search of Refuge, s. 87–90. 328 SDHA, Wydz. II/112, Raport za 1–15 listopada, 18 listopada 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 268–269; Jewish Responses, t. 1, s. 234–235, 307–310. 329 Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za kwiecień, 5 maja 1937; SDHA, Wydz. II/112, Raport za 1–15 września, 17 września 1937, w: Secret Nazi Reports, s. 252, 262. A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 69–77. 330 Burmistrz Bad Nauheim, Raport za sierpień, 27 sierpnia 1937; Komisarz okręgowy Gelnhausen, Raport sytuacyjny na temat Żydów, 30 listopada 1937; Żandarmeria w Cham, Raport za listopad, 28 listopada 1937; Główny urząd Gestapo okręgu Monachium, Wydz. II 2 A, Raport za październik, 1 listopada 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 261–262, 264, 271–272; Biuro SD Wschód, Wydz. II/112, Raport roczny za 1937, 8 stycznia 1938; Biuro SD Południowy Wschód, Wydz. II/112, Raport roczny za 1937, 14 stycznia 1938, Biuro SD Północny Zachód, Wydz. II/112, Roczny raport sytuacyjny za 1937, 14 stycznia 1938; Biuro SD Południe, Raport roczny za 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 273–278. 331 SDHA, Wydz. Centralny II/1, Raport sytuacyjny, 1–31 stycznia 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 282–285; A. François-Poncet, Fateful Years, s. 221; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 358– 561; F. Bajohr, ‘Aryanization’ in Hamburg, s. 174–177. 332 SDHA, Wydz. II/112, Krótki raport dla komórki „C” na temat żydostwa, 12 listopada 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 267–268. 333 SDHA wydz. centralny II/1, raport sytuacyjny, 1–31 stycznia 1938; Biuro SD Północny Zachód, Wydz. II/112, Roczny raport sytuacyjny za 1937, 14 stycznia 1938; Główny urząd SD, II/112, Raport za luty 1938, 4 marca 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 273–274, 282–288. 334 J. Webb Benton, konsul amerykański, The Church Question in Bremen and Oldenburg, 14 kwietnia 1937, w: Fremde Blicke, s. 469–470; G. Lewy, The Catholic Church and Nazi Germany, s. 156–159; Georges Passelecq, Bernard Suchecky, The Hidden Encyclical of Pius XI, New York 1997, s. 100–110. 335 10, 17 kwietnia, 23 czerwca, 29 grudnia 1937, W.E. Dodd, M. Dodd, Ambassador Dodd’s Diary, s. 402, 405, 425, 449–450. 336 SDHA Wydz. II/112, Żydzi w Gdańsku, 16 czerwca 1937, The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 254– 255. 337 18 października 1936, 13 lipca 1937, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 377– 378, 437–438. 338 17 sierpnia, 27 października 1937, 23 lutego 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 445, 455–456, 477. 339 Heinemann Stern, w: Germans No More, s. 77–79. 340 Tamże, s. 99–102.

341 Raport burmistrza, Amt Altenrüthen, 22 maja 1937, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 253. 342 Marion Kaplan, Changing Roles in Jewish Families, w: Jewish Life in Nazi Germany, red. F. Nicosia, D. Scrase, s. 15–25. 343 Gerta Pfeffer, w: Germans No More, s. 65–67; M. Kaplan, Changing Roles in Jewish Families, s. 20. 344 Robert Gellately, The Gestapo and German Society. Enforcing Racial Policy 1933–1945, Oxford 1990, s. 160–164; Hans Kosterlitz, w: Germans No More, s. 74–76. 345 Główny urząd Gestapo we Wrocławiu, Zarys sytuacji, 2 stycznia 1936; Biuro okręgowe Bad Brückenau, Nadzór nad Żydami w Bad Brückenau, 9 października 1936; Główny oskarżyciel publiczny Mannheim, Raport za listopad i grudzień 1936, 21 stycznia 1937; Publiczny oskarżyciel państwowy Karlsruhe, Raport sytuacyjny z dwóch miesięcy, 30 października 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 178, 217, 225, 331.

Część trzecia

POGROM. 1938–1939

AUSTRIA Victor Klemperer powitał 1938 rok z przygnębieniem. Przez krótką chwilę miał nadzieję, że wyrzucenie Schachta z rządu zapowiada wewnętrzną walkę o władzę. Zamiast tego reżim uczcił piątą rocznicę z najwyższą pewnością siebie. „Nie bardzo już wierzę, że dożyję jakiejś zmiany”, pisał z westchnieniem. Pomimo sukcesów w polityce krajowej i stabilizacji – zauważył – znowu podnoszona jest kwestia żydowska; nowe przepisy zabroniły Żydom pracy w wielu zawodach. Miesiąc później wysłuchał przemówienia Hitlera w Reichstagu, które brzmiało ni mniej, ni więcej, jak „zapowiedź wojny”346. Agresywność Hitlera i rosnąca presja na Żydów wiązały się ze sobą. Według twardogłowych narodowych socjalistów Żydzi byli wrogiem. Zwalczanie międzynarodowego żydostwa nie miało sensu, gdy w Niemczech Żydom zostawiało się swobodę sabotowania ekonomii i zatruwania morale. Taki właśnie błąd popełniono w latach 1914–1918. Obecnie droga do zniszczenia podstaw żydowskiej egzystencji zbiegała się z celami wyznaczonymi przez plan czteroletni. Pozbawienie Żydów możliwości zarabiania na życie przeszkodzi im w dążeniu do ekonomicznej destabilizacji i, ostatecznie, zmusi do wyjazdu. Odebranie żydowskim przedsiębiorstwom zasobów oraz rynków będzie oznaczało więcej surowców do skierowania w inne miejsca. Obciążenie Żydów drakońskimi podatkami miało zwiększyć wpływy Ministerstwa Finansów, zmuszonego do finansowania zbrojeń. Od tego momentu prześladowania Żydów stały się dodatkiem do dążeń do wojny. Ich los zależał teraz bardziej od Machtpolitik – ustalenia i osiągnięcia geostrategicznych celów na drodze dyplomatycznej lub zbrojnej – niż od Judenpolitik. Oczywiście, nienawiść Hitlera do Żydów, podzielana przez jego wewnętrzny krąg i podchwycona przez partię nazistowską, mieszała się z aspiracjami, żeby uczynić z Niemiec wielką potęgę; jednak sama w sobie nie była siłą napędową. To raczej wymogi niemieckiej gospodarki, priorytety strategiczne, sukcesy i klęski militarne miały zadecydować o tym, jak będą traktowani Żydzi. Hitler dobiegał pięćdziesiątki i niepokoił się o zdrowie. Czy ma dość czasu, żeby obalić traktat wersalski i zbudować imperium, aby wzmocnić naród niemiecki przed nadchodzącą walką o światową dominację między cywilizacją aryjską a międzynarodowym żydostwem? W memorandum dla planu czteroletniego dał do zrozumienia cywilnemu kierownictwu Niemiec, że szykuje kraj do wojny. 5 listopada 1937 roku spotkał się z dowódcami wojskowymi, rzekomo aby rozstrzygnąć różnice zdań między rodzajami sił zbrojnych w kwestii rozdziału zasobów. W spotkaniu uczestniczył minister wojny generał Werner von Blomberg, admirał Erich Raeder (dowódca marynarki wojennej), generał Werner von Fritsch (głównodowodzący sił lądowych), Göring (dowódca Luftwaffe) i Konstantin von Neurath, minister spraw zagranicznych. Co typowe dla Hitlera, inicjatywa podjęta w celu rozwiązania

stosunkowo ograniczonego problemu praktycznego rozwijała się w zupełnie nowym kierunku, tworząc kolejne dylematy347. Hitler stale powtarzał swój pogląd, że Niemcy nie poradzą sobie z brakiem żywności i surowców w drodze samowystarczalności gospodarczej ani też ich problemów nie rozwiąże handel. Ratunek leży w zdobyciu kontynentalnego imperium. Na pytanie, jak to osiągnąć, Hitler odpowiedział z brutalną prostotą: „Problemy Niemiec można rozwiązać tylko siłą”. Nie były to mgliste, futurystyczne aspiracje. Niezbędne kroki należało podjąć do 1943–1945 roku, ponieważ później niemieccy wrogowie staną się zbyt potężni, a niemieckie siły zbrojne utracą przewagę liczebną i techniczną. Możliwe, że nawet trzeba będzie ruszyć szybciej, jeśli Francja podupadnie albo zacznie wojnę z Włochami. W każdym przypadku pierwszymi celami były Austria i Czechosłowacja. „Aneksja Czechosłowacji i Austrii oznaczałaby zdobycie żywności dla 5–6 milionów ludzi, przy założeniu, że uda się doprowadzić do przymusowej emigracji 2 milionów osób z Czechosłowacji i miliona z Austrii”. Wzmocniłoby to również bardzo niemiecką pozycję geostrategiczną i uwolniło siły „dla innych celów”348. Plan Führera zaniepokoił Blomberga, Fritscha i Neuratha. Aby zaradzić brakom zasobów, planował pokonać najpotężniejsze europejskie siły lądowe, ulokowane za najbardziej wyszukanymi fortyfikacjami wszech czasów – Linią Maginota. Planował nie tylko toczyć wojnę, która pochłonęłaby wszelkie zasoby, jakie miała przynieść, ale nawet gdyby jego zamiar całkowicie się powiódł, wiązałby się z przymusowym wysiedleniem milionów ludzi, aby udostępnić odpowiednią ilość żywności narodowi niemieckiemu. Jednak Hitler nie zamierzał ustąpić przed nieśmiałymi próbami powstrzymania go przez generałów i dyplomatów. W nowym roku przeprowadził przetasowania w rządzie, wyrzucił Blomberga, a Neuratha zastąpił Joachimem von Ribbentropem, który kierował wydziałem NSDAP do spraw zagranicznych i przez krótki i niesławny roczny okres pełnił funkcję ambasadora w Londynie. Fritsch stracił stanowisko kilka tygodni później pod sfingowanymi zarzutami homoseksualizmu. W skład nowego gabinetu, który zebrał się po raz pierwszy (i ostatni) 5 lutego 1938 roku, wszedł też Walther Funk, świeżo mianowany minister gospodarki Rzeszy, w pełni podporządkowany wydziałowi planu czteroletniego Göringa. Reorganizację przeszła struktura dowodzenia w armii, usunięto wielu wysokich rangą wojskowych. Kadra młodych oficerów, którym było bliżej do narodowego socjalizmu, awansowała na kluczowe stanowiska sztabowe i polowe349. Niedługo potem Hitler wykonał pierwszy ruch. Odkąd został kanclerzem, marzył o połączeniu Austrii z Niemcami i chciał w tym celu wykorzystać austriacką NSDAP. Pierwsze próby z 1934 roku, zanim ułożył się z Włochami, zakończyły się żałosną porażką. Jednak cztery lata później Włochy i Niemcy były sojusznikami: Niemcy poparły Włochy po inwazji na Abisynię, która wywołała międzynarodowe potępienie; państwa podpisały oficjalne porozumienie o zwalczaniu komunizmu, a wojska walczyły ramię w ramię z siłami Franco w Hiszpanii. Na spotkaniu z Göringiem we wrześniu 1937 roku Mussolini zapewnił o przychylności, gdyby austriacka NSDAP ponownie spróbowała sięgnąć po władzę. Po sygnale z Berlina zdelegalizowani austriaccy naziści przystąpili do rozregulowywania swego

kraju. Gdy chaos się rozprzestrzeniał, Hitler zażądał spotkania z austriackim premierem Kurtem Schuschniggiem. Do rozmowy doszło 12 lutego 1938 roku na Obersalzbergu koło Berchtesgaden, w górskiej rezydencji Führera w bawarskich Alpach. W tym budzącym respekt miejscu Schuschnigg usłyszał, że musi zalegalizować austriacką NSDAP, uczynić jej przywódcę, Arthura Seyss-Inquarta, ministrem spraw wewnętrznych i włączyć Austrię do Trzeciej Rzeszy jako państwo wasalne. Schuschnigg wrócił do Wiednia, ale nie poddał się i zaczął pośpiesznie szukać możliwości przeciwstawienia się zniewoleniu przez sąsiada. Przedstawił więc plan przeprowadzenia referendum, które umożliwiłoby Austriakom (powyżej 25. roku życia) wyrażenie opinii, czy kraj powinien zachować niepodległość. Kiedy 9 marca ogłosił, że referendum odbędzie się za cztery dni, Hitler wpadł we wściekłość. Rozkazał świeżo mianowanemu głównodowodzącemu wojsk lądowych, generałowi Waltherowi von Brauchitschowi, żeby przygotował się do inwazji, zanim dojdzie do głosowania. Podczas gdy Wehrmacht organizował się do akcji, Hitler postawił Schuschniggowi ultimatum, że ma odwołać referendum i przekazać władzę SeyssInquartowi. 11 marca, gdy nieumundurowani bojówkarze austriackiego SA i SS pojawili się na ulicach, plan Schuschnigga padł. Seyss-Inquart zajął fotel kanclerza i natychmiast wezwał armię niemiecką, aby „przywróciła” porządek350. Jeszcze zanim pierwsze zmotoryzowane jednostki Wehrmachtu, uszczuplone przez awarie, dotarły do Wiednia, austriackie oddziały SA i SS przejęły kontrolę na ulicach. Na Żydów zamieszkałych w mieście spadł terror przewyższający wszystko, czego doświadczyli Żydzi z Niemiec. Dramatopisarz Carl Zuckmayer tak to opisał: „Tej nocy rozpętało się piekło. Otchłań piekielna otworzyła swe podwoje i wypluła najpodlejsze, najokropniejsze i najobrzydliwsze duchy. Miasto zmieniło się w koszmar z obrazu Hieronymusa Boscha […]. To, co się tutaj wydarzyło, nie miało nic wspólnego z Machtergreifung, przejęciem przez nazistów władzy w Niemczech, które przynajmniej z zewnątrz wydawało się całkowicie legalne i było obserwowane przez grupy społeczeństwa z niesmakiem i sceptycyzmem lub naiwnym narodowym idealizmem. Tutaj doszło do wybuchu zawiści; wrogości; goryczy; ślepej, brutalnej mściwości – wszystkie inne głosy zostały skazane na milczenie”351. W austriackiej stolicy mieszkało 176 tysięcy Żydów, co stanowiło 90 procent całej ludności żydowskiej kraju. Chociaż Żydzi mieszkali w Wiedniu od wieków, ogromna ich grupa sprowadziła się tu niedawno. Pierwsza fala migracji przypłynęła z prowincji Cesarstwa Austriackiego, głównie Czech i Moraw, po 1867 roku, kiedy Żydzi w Austrii uzyskali prawa obywatelskie. W czasie Wielkiej Wojny i tuż po niej nastąpiła druga fala, głównie uchodźców wojennych zza wschodnich granic Austrii właściwej, szczególnie z Galicji. Żydzi ci wykazywali się spektakularną mobilnością społeczną. Nie było niczym niezwykłym, że Żydzi, których ojcowie i dziadkowie imali się tradycyjnych żydowskich zajęć na wsi, zostawali prawnikami, lekarzami lub pisarzami. Żydzi zdominowali wolne zawody: stanowili ponad dwie trzecie prawników i prawie połowę lekarzy w stolicy. Jednak podczas gdy Wiedeń szczycił się dużą i obytą w świecie żydowską klasą średnią (której przedstawicielami byli Stefan Zweig i Sigmund Freud), w podupadłej części śródmieścia

gnieździli się mniej zamożni żydowscy rzemieślnicy, sklepikarze i handlarze. Znaczącą grupę społeczności stanowili ortodoksyjni Żydzi mówiący w jidysz. Około trzydziestu procent wiedeńskich Żydów dysponowało pokaźnym majątkiem. Oprócz tego w ciągu ostatnich pięciu lat do Austrii przyjechały tysiące niemieckich żydowskich uchodźców, z których wielu żyło z pomocy od Israelitische Kultusgemeinde (IKG). Chociaż przywódcy IKG nie darzyli szczególną sympatią kanclerza Schuschnigga, jego prawicowej polityki katolickiej i neofaszystowskiego Frontu Ojczyźnianego, doceniali fakt, że był patriotą i, co ważniejsze, ich jedyną tarczą przeciwko Hitlerowi. IKG dokonało hojnej wpłaty na referendalny fundusz Schuschnigga. Austriaccy naziści wiedzieli o tym i teraz przyszedł czas odpłaty352. George Gedye, wiedeński korespondent „Daily Telegraph”, z bliska obserwował rozgrywający się dramat. Z okna biura widział główną ulicę handlową Wiednia i wyloty uliczek prowadzących do historycznej dzielnicy żydowskiej. Gdy ogłoszono, że SeyssInquart został kanclerzem, zobaczył funkcjonariuszy SA i SS razem z hordami członków NSDAP, paradujących z organizacyjnymi znaczkami, jak wdzierają się w ulice zamieszkane przez Żydów. Demolowali sklepy, plądrowali mieszkania i kradli należące do Żydów samochody. Panowała atmosfera pobłażliwości do tego stopnia, że działacze nazistowscy mogli nie tylko kraść Żydom samochody, ale też żądać od nich „pieniędzy na benzynę”. Policjanci tylko się przyglądali. William Shirer, wówczas związany z amerykańską siecią radiową CBS, był w tłumie na Graben. Zauważył, że wielu policjantów nosi opaski ze swastyką. Żaden nie kiwnął palcem, żeby powstrzymać niczym nieusprawiedliwione niszczenie. „Młodzi awanturnicy rzucali płytami chodnikowymi w witryny żydowskich sklepów. Tłum wrzeszczał z zachwytu”. Gedye był świadkiem grabieży na skalę przemysłową. „Pod dużym żydowskim sklepem stał sznur ciężarówek, na które bojówkarze oddziałów szturmowych ładowali wszelkiego rodzaju towary modniarskie wynoszone ze sklepu. Policja stała i pilnowała, żeby im nie przeszkadzano”353. Triumfalny wjazd Hitlera do Wiednia po południu 14 marca i jego przemówienie na Heldenplatz następnego dnia rano przyciągnęły tłumy. Uczennica Ruth Maier, Żydówka, która właśnie skończyła osiemnaście lat, wspominała te wydarzenia w dzienniku. „Wszyscy Austriacy świętowali i skakali z podniecenia. Flagi powiewały, ludzie obejmowali się i całowali wśród wspólnej radości”. Odwrotnością tej euforii był wylew nienawiści na Żydów ze stolicy. Obecność niemieckiego wojska nie robiła żadnej różnicy. Żołnierze byli imponująco zdyscyplinowani i powstrzymywali się od burd. Geyde zanotował, że „dzień po dniu nazistowscy szturmowcy w otoczeniu przepychających się tłumów, drwiącego i śmiejącego się motłochu «złotych wiedeńskich serc», wyciągali Żydów ze sklepów, urzędów i domów, mężczyzn i kobiety, wciskali im w ręce szczotki zlane obficie kwasem i zmuszali, by godzinami na kolanach bezskutecznie próbowali usunąć propagandę Schuschnigga. Wszystko to widziałem z okna mojego biura wychodzącego na Graben”354. Okrucieństwa zadawane wiedeńskim Żydom nie były przypadkowe ani nie stanowiły zwykłej zemsty za poparcie dla usuniętego kanclerza i austriackiej republiki. Gedye zauważył wzór rytualnej degradacji. Austriaccy naziści obierali sobie za cel dobrze ubranych

Żydów, przede wszystkim kobiety. Zmuszali je do zadań społecznie, a także politycznie symbolicznych. Esesmani wyłapywali Żydów grupami, czasem po pięćdziesiąt osób naraz, i kazali im czyścić latryny w koszarach SS. Tłumy, które zbierały się, żeby patrzeć na pracę Żydów, drwiły: „Oto praca w sam raz dla Żydów”, „Dzięki ci, Führerze, za znalezienie pracy dla Żydów”. Tam, gdzie żydowskie sklepy i składy nie zostały zdemolowane, prowadzony był dławiący bojkot. Aryjczycy, którzy dokonali zakupów w nieodpowiednim miejscu, mogli zostać napiętnowani. Organizując tego rodzaju pokazy, austriaccy naziści, wywodzący się w większości z niższej klasy średniej oraz spośród bezrobotnych, brali odwet za lata zawiści wobec Żydów, których uważali za bogatych próżniaków lub konkurencję w interesach. Delektowali się odwróceniem ról: teraz to Żydzi wykonywali poniżające prace. Tłumy wiedeńskich nazistów symbolicznie wyznaczyły koniec reżimu chroniącego Żydów i zademonstrowały całkowitą bezbronność tej mniejszości. Było to również przerażające przesłanie dla pozostałych austriackich lojalistów i dziesiątków tysięcy wiedeńskich robotników, którzy popierali ruch robotniczy355. Po tygodniu niepowstrzymanej przemocy i grabieży Heydrich rozkazał niemieckim siłom bezpieczeństwa zaprowadzić porządek. Wbrew temu, co wydawało się w tamtym czasie, i wbrew powszechnym interpretacjom historyków, wybuch antysemityzmu w Wiedniu nie stanowił celu nazistów ani nawet kulminacji nienawiści, której Hitler nauczył się w mieście trzydzieści lat wcześniej, jak twierdził. W rzeczywistości był to skutek braku kontroli ze strony Niemców. Gdy przez następny tydzień sytuacja się rozwijała, stało się jasne, że nowa władza nie przewidziała, jak zachowa się austriacka NSDAP. Ani też tego zachowania nie aprobowała. Skandaliczne sceny, o których informował cały świat, napędzały „propagandę okrucieństw”, chociaż nie to martwiło Heydricha i jego przełożonych w Berlinie. Nadciągający Niemcy obawiali się, że jeśli grabież będzie trwała, nic nie zostanie dla nich i dla Rzeszy356. Chociaż Hitler od dawna marzył o połączeniu Austrii i Niemiec, rzeczą dla niego typową było to, że mało uwagi poświęcił szczegółom praktycznym przedsięwzięcia. Czy Austria ma się stać częścią konfederacji, czy zostać wchłonięta do Rzeszy, a jeśli to drugie, to do jakiego stopnia ma zachować tożsamość regionalną? Dzień po przyjeździe do Wiednia Hitler ogłosił rozgorączkowanym tłumom na Heldenplatz, że Austria zostanie anektowana przez Rzeszę. Początkowo terytorium będzie zarządzane z Berlina przez komisarza Rzeszy. Stanowisko Komisarza Rzeszy ds. Zjednoczenia Austrii z Rzeszą objął Josef Bürckel, który nadzorował ponowne wcielenie Zagłębia Saary do Rzeszy. Następnie „Ostmark” (Marchia Wschodnia) w zasadzie zniknęła jako odrębna jednostka terytorialna, a w 1942 roku zastąpiły ją dwa regiony Rzeszy, alpejski i dunajski. Wcześniej Austriacy dostali szansę wyrażenia entuzjazmu wobec aneksji podczas głosowania w plebiscycie357. Aparat bezpieczeństwa Rzeszy był szybszy. Himmlerowi i Heydrichowi okupacja Austrii stworzyła okazję, by udowodnić swoją wartość i poszerzyć wpływy. Byli wśród pierwszych Niemców, którzy 12 marca zjawili się w Wiedniu. Później sprowadzony został Heinrich Müller, szef Gestapo, aby założyć miejscowy oddział podległy Berlinowi. We właściwym czasie oddał stanowisko Franzowi Stahleckerowi. Pierwszym zadaniem SD i Sipo, służby

bezpieczeństwa, było aresztowanie przeciwników politycznych. Jednak Heydrich szybko doszedł do wniosku, że zachłanność i brak dyscypliny miejscowych nazistów były w takim samym stopniu nieposłuszeństwem wobec Rzeszy, co świadomy opór. 17 marca oznajmił Bürcklowi, że jeśli nie uda się opanować grabieży i samowolnych aktów przemocy, służba bezpieczeństwa powinna przystąpić do aresztowań austriackich działaczy NSDAP. Cztery dni później minister spraw wewnętrznych w Berlinie wezwał Bürckla do podobnych działań. „Zagraniczna dominacja” w gospodarce miała zostać ograniczona prawnie zaraz po plebiscycie i wyborach do niemieckiego Reichstagu, które wyznaczono na 10 kwietnia358. Narzucenie kontroli Berlina nie zahamowało terroru i kradzieży. Proceder kontynuowano dalej, tyle że w lepiej zorganizowany i bardziej celowy sposób. Shirer mieszkał z żoną (była wówczas w zaawansowanej ciąży) w wynajętym mieszkaniu obok pałacu Rothschilda, rezydencji wiedeńskiej gałęzi rodziny. SS zarekwirowało budynek na swoją kwaterę główną (przydzielono tam biuro Eichmannowi). Jednak gdy tylko strażnicy porządku zainstalowali się w sąsiedztwie, Shirer ujrzał esesmanów „wynoszących srebra i inne zrabowane dobra z piwnic. Jeden niósł pod pachą obraz w złotych ramach”. Gedye natknął się na parking pełen samochodów z pośpiesznie wymalowanym symbolem SS na błotnikach. Zrytualizowane znęcanie się nad Żydami trwało nadal. Dwa tygodnie po Anschlussie Shirer napisał: „Dziś na ulicy grupy Żydów – nad nimi drwiący szturmowcy, wokół nich szydzące tłumy – na kolanach zeskrobują hasła Schuschnigga z chodników. Wielu Żydów odebrało sobie życie. Wszelkie rodzaje doniesień o sadyzmie nazistów”. I Shirer, i Gedye informowali, że w synagodze przy Seitenstettengasse, która służyła za dom kultury w samym sercu dzielnicy żydowskiej, ortodoksyjni Żydzi musieli szorować toalety, mając na sobie tefilin (filakterie), zakładane zwykle do porannej modlitwy359. W czasie gdy jego współpracownicy ze służby bezpieczeństwa polowali na przeciwników politycznych, Adolf Eichmann miał zająć się Żydami. Wzorem dla tej operacji było rozciągnięcie Judenpolitik na niemiecki Górny Śląsk w maju 1937 roku. Musiał przede wszystkim aresztować żydowskich przywódców, zdławić nastawione na asymilację organizacje społeczne, zagarnąć ich dokumentację i przesłać ją do Berlina do analizy. Dalekosiężny cel zakładał wprowadzenie planu SD skłaniania Żydów do emigracji. Okazało się, że działania Eichmanna utrudnia chaos panujący w społeczności żydowskiej. Bez przywódców, oficjalnego przewodnictwa czy instytucji Żydzi, którzy chcieli wyemigrować, musieli biegać od jednego państwowego i miejskiego urzędu do drugiego, mając niewielkie pojęcie, czego potrzebują, aby wyjechać z kraju, nie mówiąc już o tym, że zupełnie nie wiedzieli, dokąd się udać. Musieli godzinami stać w kolejkach pod ambasadami i konsulatami, gdzie stanowili doskonały cel obelg i przemocy. Jeśli udało im się dostać do urzędowego budynku, austriaccy urzędnicy często z największą przyjemnością odsyłali ich z pustymi rękami. Kiedy w połowie kwietnia do Wiednia przyjechał Leo Lauterbach, wysoki rangą przedstawiciel Światowej Organizacji Syjonistycznej, zastał sytuację „całkowitej dezorientacji, niepewności, nieustannie się zmieniającą”. Wydawało się, że „nie ma żadnej powszechnie uznanej władzy, która zapewniłaby oficjalną wiarygodną linię polityczną i niezbędne interwencje”. Było to całkowite przeciwieństwo stanu, który chciało osiągnąć

SD360. Aby przywrócić porządek i uruchomić procedurę emigracyjną, Eichmann zebrał tych żydowskich urzędników, którzy pozostali na wolności, i poinformował ich o oczekiwaniach SD. Kiedy przerażeni Żydzi zrozumieli, że służbę bezpieczeństwa interesuje głównie ich emigracja, wyjaśnili, czego potrzebują, i poprosili o pomoc w ponownym uruchomieniu zamkniętych instytucji. Z kolei Eichmann zrozumiał, że potrafi wykorzystać gorliwość żydowskich urzędników do realizacji własnych celów. Załatwił uwolnienie najważniejszych z nich i przepytał kilku, żeby się upewnić, czy nadają się do zadania. Doktor Josef Löwenherz, członek zarządu IKG, wydał mu się energiczną, silną osobowością, odpowiednią do realizacji zadania. Dał Löwenherzowi ołówek, kartkę i kazał mu w ciągu 24 godzin spisać wszystko, co jest potrzebne gminie, żeby znowu zaczęła funkcjonować. Potem wysłał go z powrotem do celi. Kiedy spotkali się następnego dnia, Löwenherz wręczył Eichmannowi listę najważniejszych urzędów i personelu. Następnie Eichmann uzyskał aprobatę Heydricha dla przywrócenia IKG, Biura Palestyńskiego i Stowarzyszenia Syjonistycznego – wszystko z jednym celem: aby pomóc Żydom wyemigrować. Co najważniejsze, organizacje żydowskie miały działać pod nadzorem SD361. Tym sposobem Eichmann osiągnął radykalny wzrost znaczenia Sipo-SD. Pojechał do Wiednia ze skromną władzą wykonawczą, którą wykorzystał do czegoś więcej niż aresztowanie grupki Żydów. Jednak pod pozorem organizowania emigracji Żydów zapanował nad losem całej ludności żydowskiej. Prawdopodobnie nieświadomie pokazał, jak Heydrich i aparat bezpieczeństwa mogli zbudować królestwo, którym zarządzali niekwestionowanie, wyłącznie na podstawie prawa do prowadzenia polityki SD. Żydzi mogli się nawet przyczynić do rozszerzenia jego kompetencji, nawiązując współpracę z SD, choćby tylko dlatego, że Eichmann wydawał się szczerze zainteresowany zaprowadzeniem porządku i pomaganiem im w ucieczce z domu wariatów, jaki stworzyli austriaccy naziści. Anschluss doprowadził też do innego nieprzewidzianego rozwoju wydarzeń, który wkrótce okazał się brzemienny w skutki. W najbliższym kręgu Hitlera to Göring najbardziej optymistycznie podchodził do zajęcia Austrii, którą uważał za cenne źródło surowców, siły roboczej i zasobów finansowych. Dlatego musiał rozzłościć go widok austriackich nazistów wysysających żydowskie bogactwo dla osobistych zysków, niszczących kapitał żydowskich przedsiębiorstw i zawłaszczających firmy w niekontrolowanej bonanzie. Do połowy kwietnia siedem tysięcy żydowskich przedsiębiorstw zostało „zaryzowanych” przez półoficjalne „komisje” złożone z lokalnych nazistów, którzy osiągali cel groźbami pobicia lub uwięzienia. Zwykle działali z własnego upoważnienia, później zaś ograniczali się najwyżej do wykluczenia z interesu konkurenta lub napakowania własnych kieszeni poprzez zakup firmy za niewielkie pieniądze, a potem sprzedaż za realniejszą cenę. Nazistowscy przywódcy z Berlina uznali to za niedopuszczalne362. 11 kwietnia Göring spotkał się z Hansem Fischböckiem, ministrem handlu w przejściowym rządzie wiedeńskim, Walterem Funkiem, ministrem gospodarki Rzeszy, i innymi urzędnikami, aby przedyskutować włączenie Austrii do gospodarki niemieckiej. Kiedy wypłynęła kwestia własności żydowskiej, delegacja z Wiednia zaproponowała

rejestrację wszystkich żydowskich dóbr w Marchii Wschodniej. Chodziło o umożliwienie przejęcia wszystkiego, co zostało, i oznajmienia: „Ręce precz, własność Rzeszy”. Pomysł spodobał się Göringowi, więc natychmiast zarządził podobny krok w Niemczech. 13 kwietnia Seyss-Inquart wydał „ustawę dotyczącą mianowania zarządców komisarycznych i personelu nadzorczego” z zamiarem ukrócenia „dzikich komisji”. Dwa tygodnie później Göring opublikował dekret o rejestracji i zbycie majątku żydowskiego w całej Rzeszy, upoważniając otwarcie urząd do spraw planu czteroletniego do „podjęcia wszelkich kroków, które zagwarantują wykorzystanie zarejestrowanego majątku na rzecz niemieckiej gospodarki”363. Fischböck ze współpracownikami nieświadomie dokonali wyłomu w Judenpolitik i stanowili wzór, który raz po raz będzie powielany. Kontrola nad niemiecką gospodarką skupiła się w rękach Göringa i urzędników z urzędu do spraw planu czteroletniego, ale do tej pory brakowało im spójnych wytycznych lub jednolitych narzędzi do wykorzystania przeciwko Żydom. Nie istniało prawo umożliwiające przejmowanie lub likwidowanie żydowskich firm; nie funkcjonowała nawet definicja „żydowskiego przedsiębiorstwa”. Należące do Żydów firmy można było doprowadzić na skraj bankructwa, można było też zmusić właściciela do sprzedaży, ale dochodziło do tego głównie za sprawą szefów NSDAP. Od czasu do czasu aryzacja przebiegała w formie wrogiego przejęcia przez instytucję finansową lub korporację. Wydarzenia w Wiedniu otworzyły Göringowi oczy na możliwość stworzenia jednolitej legislacji, by wyeliminować Żydów z gospodarki w uporządkowany sposób, maksymalizując korzyści dla Rzeszy i dla przygotowań do wojny364. Tym sposobem okupacja Austrii i ograbienie austriackich Żydów nie były linearnymi wydarzeniami w nazistowskiej Judenpolitik. Jedno nie doprowadziło do drugiego. Wręcz przeciwnie, przypadkiem Wiedeń stał się laboratorium dla wprowadzania radykalnych nowych koncepcji, które po wypróbowaniu i przetestowaniu przenoszono do Niemiec. W następnym miesiącu w Wiedniu powstało biuro przenoszenia własności, które dokonywało oficjalnej wyceny przedsiębiorstw żydowskich i zapewniało, że zmiana własności jest legalna, nawet jeśli niesprawiedliwa. W sierpniu 23 tysiące firm różnego rodzaju przestało istnieć lub przeszło pod nowy zarząd. Natomiast nadal panowała wielka niepewność w kwestii statusu własności przejętej przed wprowadzeniem nowego ustawodawstwa. Problem rozwiązano w październiku z mocą wsteczną i władze zaakceptowały, że otrzymają tylko ułamek całego majątku zrabowanego Żydom w pierwszych chaotycznych tygodniach. Pozory legalności, a następnie twierdzenia, że nowi zarządcy świadomie przystąpili do racjonalizacji żydowskiego sektora gospodarki, były, w najlepszym razie, usprawiedliwieniem po fakcie kradzieży i wyłudzenia365. Nagłe nałożenie na austriackich Żydów skumulowanego antyżydowskiego ustawodawstwa niemieckiego z połowy dekady również przyniosło niezamierzone skutki. 15 marca wszyscy urzędnicy państwowi, którzy chcieli zachować stanowisko, musieli złożyć przysięgę posłuszeństwa Adolfowi Hitlerowi. Żydom zabroniono przysięgać Führerowi, tym samym więc zostali zdymisjonowani. Ministerstwo Sprawiedliwości w trybie doraźnym zwolniło wszystkich sędziów oraz prawników Żydów i pół-Żydów. Nie było wyjątku dla tych, którzy

odbyli służbę wojskową. Od tej pory Żydzi nie mogli praktykować prawa. Uniwersytety ogłosiły najpierw, że nie będą przyjmować Żydów, a potem usunęły Żydów, którzy już studiowali. W ciągu miesiąca pracę stracił cały personel pedagogiczny pochodzenia żydowskiego. Żydów wyrzucano z gazet, teatrów, orkiestr i oper. Ponieważ odgrywali nieproporcjonalnie dużą rolę w wiedeńskim życiu kulturalnym, wynik był katastrofalny. To samo dotyczyło Żydów lekarzy. Nagle tysiące rodzin straciły żywicieli, a Żydzi stanęli w obliczu braku jakichkolwiek perspektyw zarabiania na życie. Kiedy Eichmann zgodził się na wznowienie działalności przez IKG, Löwenherz podkreślił, że zasadnicze znaczenie ma zgoda na zorganizowanie przez gminy opieki społecznej. Kuriozalnie, w tym samym czasie, gdy Eichmann zdarł z wiedeńskich Żydów ogromną grzywnę za wspieranie referendum Schuschnigga, władze niemieckie pożyczyły IKG 600–700 tysięcy marek na uruchomienie pomocy społecznej. Wkrótce IKG zapewniało codziennie 15 tysiącom Żydów darmowe posiłki. Niecałe 5 procent Żydów w wieku produkcyjnym zachowało pracę366. Zubożenie społeczności zagrażało dalszej emigracji. W maju Eichmann wyznaczył IKG i Biuru Palestyńskiemu cel: wysłanie za granicę 20 tysięcy Żydów. Ale niewiele krajów było gotowych przyjąć uchodźców bez grosza przy duszy. Nie upłynęło wiele czasu, gdy Bürckel i Fischböck uświadomili sobie, że stoją wobec perspektywy zarządzania miastem z niemożliwą do ruszenia masą Żydów pozbawionych środków do życia. Podczas gdy naziści głowili się nad problemem, IKG wymyśliło rozwiązanie: Żydzi z Wielkiej Brytanii i Ameryki sfinansują emigrację. Za zgodą Eichmanna Löwenherz załatwił, że JDC i Rada Żydów w Niemczech będą wpłacały miesięcznie 50 tysięcy dolarów na specjalny rachunek. Do rachunku dostęp miało tylko IKG, a pieniądze szły na pokrycie kosztów emigracji. W planie doszło do zaskakującej zmiany. Kiedy bogaci Żydzi wymieniali miejscową walutę na dolary, kurs ustawiano tak, żeby transakcja generowała dodatkowy dochód dla IKG. Ten dochód pokrywał bieżące koszty i zasilał fundusz finansowania wyjazdów najuboższych Żydów367. Jednak uzyskanie dokumentów wyjazdowych wciąż trwało długo i niosło za sobą ryzyko. Żydzi musieli wyprzedać majątek, spłacić długi, uregulować zaległe rachunki, zapłacić podatki miejskie i państwowe i uzyskać liczne zaświadczenia, aby dostać wizę wyjazdową. Urzędnicy często byli nieskorzy do pomocy albo złośliwi, odsyłali Żydów lub wynajdywali przeszkody. Nierzadko Żyd dostawał wizę wjazdową do innego kraju ważną do dnia, który upływał, zanim udało się skompletować resztę dokumentów wyjazdowych. Nie wiadomo, czy to Eichmann zorientował się, że cały proces można przyśpieszyć, jeśli wszystkie urzędy umieści się pod jednym dachem, czy inicjatywa wyszła od żydowskich urzędników. Ale ponownie nakazał Löwenherzowi opracować plan. W rezultacie powstało Zentralstelle für jüdische Auswanderung, Centralne Żydowskie Biuro Emigracyjne. Eichmann przedstawił propozycję Bürcklowi, ten skonsultował się z Berlinem, po czym wyraził zgodę368. Centralne Żydowskie Biuro Emigracyjne ruszyło 20 sierpnia 1938 roku, nominalnym szefem został Stahlecker, ale to Eichmann zarządzał nim na co dzień. Na pozór biuro powstało w celu ułatwienia Żydom emigracji, ale jego utworzenie przyniosło bardziej dalekosiężne skutki. Kierując całą żydowską działalność organizacyjną na ułatwianie

emigracji i oddając kontrolę nad emigracją Sipo-SD, Eichmann przekazał aparatowi bezpieczeństwa pakiet kontrolny w sprawach żydowskich. Zentralstelle było zdecydowanym krokiem w stronę przekazaniu losu Żydów w ręce najbardziej radykalnego elementu nazistowskiej struktury władzy. Zapoczątkowało też system, który umożliwił Sipo-SD radykalny rozwój operacji bez żadnych dodatkowych kosztów i przy minimalnych dodatkowych zasobach ludzkich. Żydzi wykonywali całą pracę, a koszty pokrywano z pieniędzy, które z nich wyciśnięto. Biuro emigracyjne dysponowało, obok innych rzeczy, bardzo skutecznymi środkami do pozbawiania Żydów majątków. Oprócz opłacenia regularnych podatków Żydzi starający się o zgodę na emigrację musieli zapłacić podatek od ucieczki z Rzeszy i „podatek pokutny”; musieli zlikwidować całą własność i wymienić majątek na stosunkowo niewielki ułamek prawdziwej jego wartości w formie waluty. Ku zadowoleniu Göringa i Ministerstwa Finansów ta waluta nie pochodziła nawet z rezerw Niemiec: dostarczali ją zagraniczni Żydzi. Przedsięwzięcie Eichmanna odniosło tak wielki sukces, że wkrótce przyjęto je, by pozbyć się Żydów ze Starej Rzeszy369. Narzucenie Austrii władzy niemieckiej nastąpiło tak nagle i brutalnie, że austriaccy Żydzi nie mieli czasu się przystosować. W przeciwieństwie do Żydów z Niemiec nie mogli stopniowo doposażać instytucji, aby obronić się przed masakrą. W ciągu jednej nocy zniknęły wszystkie punkty odniesienia. Mali Żydzi w szkołach zostali z miejsca wyrzuceni poza nawias. Philipp Flesch, nauczyciel w szkole państwowej, wspominał, że inny nauczyciel, zwolniony z pracy za działalność nazistowską, wrócił prosto z więzienia na stanowisko nowego dyrektora szkoły. Ruth Maier musiała przenieść się do przepełnionej szkoły żydowskiej, by kontynuować edukację. Prowadzili ją ortodoksyjni Żydzi i syjoniści, z którymi nie miała nic wspólnego. Żydowscy weterani, wychodząc na ulicę, zawieszali medale, przekonani, że odznaczenia za męstwo zapewnią im jakąś ochronę przed antysemickimi tłumami, ale spotykali się tylko z drwinami i obelgami. Były oficer, oślepiony podczas wojny, na próżno zawiesił na piersi wszystkie wstęgi, kiedy apelował o to, by nie konfiskowano jego firmy. Urzędnik nazista powiedział mu: „Możesz sobie zawiesić ten habsburski szmelc na dupie. Spadaj stąd i nie wracaj”. Własność prywatna nie była już bezpieczna, a dom przestał być azylem. Baruch Zuckerman, przedstawiciel Światowego Kongresu Żydów w Trieście, napisał do Nahuma Goldmana, że Żydzi „cały czas są wyciągani z domów i zmuszani do zeskrobywania haseł z murów i chodników”. Liczba żydowskich pogrzebów wzrosła z 3–4 dziennie do 140. Zuckerman poinformował sucho, że „większość stanowią samobójcy i ofiary zawału serca”370. Gdy runął świat austriackich Żydów, setki popadły w rozpacz i odebrały sobie życie. George Gedye uznał tę cichą kapitulację w kruchym zaciszu domowym za jeszcze gorszą niż napaści i upokorzenia, jakie rozgrywały się na ulicach. „O wiele bardziej przerażająca była akceptacja w każdym żydowskim domostwie samobójstwa jako zupełnie normalnego i naturalnego aktu. Nie ma możliwości przekazać osobie spoza Austrii, w jak pragmatyczny sposób Żydzi z Austrii odnoszą się do tego sposobu ucieczki przed męczarnią”. Jego przyjaciele Żydzi „rozmawiali między sobą o zamiarze popełnienia samobójstwa zupełnie bez emocji, tak jak niegdyś rozmawiali o godzinnej podróży pociągiem”. Wielu

aresztowanych i zesłanych do obozów koncentracyjnych zmarło w więzieniach, nawet jeśli byli wysportowanymi młodymi mężczyznami, a ich ciała skremowano bez pogrzebu. Często słyszało się, że rodzina dostała krótką informację: „Wasz Żyd nie żyje. Odbierzcie urnę”371. 346 31 stycznia, 23 lutego 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 474, 477. 347 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 359–360. 348 Pełny protokół w: Nazism 1919–1945. A Documentary Reader, t. 3: Foreign Policy, War and Racial Extermination, red. J. Noakes, G. Pridham, Exeter 1997, s. 680–687. 349 A. François-Poncet, Fateful Years, s. 226–227; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 642–645. 350 G.E.R. Gedye, Fallen Bastions, London 1939, s. 224–277, 281–299; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 646–652. 351 Pamiętnik Carla Zuckmayera z 1966 roku, Als wär’s ein Stück von mir, cyt. za: Hans Safrian, Eichmann’s Men, New York 2010, s. 20. 352 Doron Rabinovici, Eichmann’s Jews. The Jewish Administration of Holocaust Vienna, 1938–1945, London 2011, s. 17–25. 353 G. Gedye, Fallen Bastions, s. 296–304; 19 marca 1938, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 100. 354 27 września 1938, Ruth Maier’s Diary. A Young Girl’s Life under Nazism, red. Jan Erik Vold, London 2009, s. 89–90; G. Gedye, Fallen Bastions, s. 308. 355 G. Gedye, Fallen Bastions, s. 309–310, 354–356; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 240–247. 356 H. Graml, Anti-Semitism in the Third Reich, s. 134–136, opisuje przemoc towarzyszącą Anschlussowi oraz narastające prześladowania Żydów w Starej Rzeszy na początku 1938 r. jako „równoległe”; por. Hans Safrian, Expediting Expropriation and Expulsion. The Impact of the „Vienna Model” on anti-Jewish policies in Nazi Germany, 1938, „Holocaust and Genocide Studies” 2000, t. 14, nr 3, s. 390–414. 357 Mark Mazower, Hitler’s Empire. Nazi Rule in Occupied Europe, London 2008, s. 47–49; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 646–657. 358 P. Longerich, Himmler, s. 403–404; H. Safrian, Eichmann’s Men, s. 19–24. 359 22, 25 marca 1938, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 110–111; G. Gedye, Fallen Bastions, s. 307, 309–310. 360 SDHA Wydz. II/112, Raport za styczeń–marzec 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 292– 293; M. Wildt, Before the „Final Solution”, s. 263–264, oraz Judenpolitik, s. 52–55; Leo Lauterbach do rady WZO, 29 kwietnia 1938, w: Documents on the Holocaust, s. 92; D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 34–36. 361 D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 34–36, 40–46; D. Cesarani, Eichmann, s. 61–65. 362 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 647; H. Safrian, Expediting Expropriation and Expulsion, s. 390–394. 363 H. Safrian, Expediting Expropriation and Expulsion, s. 392–394. 364 Martin Dean, Robbing the Jews. The Confiscation of Jewish Property in the Holocaust, 1933–1945, New York 2008, s. 108–111.

365 H. Safrian, Expediting Expropriation and Expulsion, s. 392–394; por. Götz Aly, Susanne Heim, Architects of Annihilation. Auschwitz and the Logic of Destruction, London 2002, s. 16–23. 366 D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 28–30, 46–47. 367 Tamże, s. 48–50. 368 Tamże, s. 50–52; por. H. Safrian, Eichmann’s Men, s. 31. 369 H. Safrian, Eichmann’s Men, s. 31–34. 370 Wspomnienia Margarete Neff-Jerome i Philipa Flescha w: Jewish Responses, t. 1, s. 279–281, 285–286; B. Zuckerman do Nahuma Goldmanna, 5 kwietnia 1938; Anonimowy raport (dokument 10-7), czerwiec 1938, w: Jewish Responses, t. 1, s. 278, 282–285. 371 G. Gedye, Fallen Bastions, s. 305; Raport JTA, czerwiec 1938, w: Jewish Responses, t. 1, s. 285, o szacunkowych liczbach samobójstw.

REAKCJE NA ZAJŚCIA W AUSTRII Czytelnicy gazet z całego świata otrzymywali na bieżąco informacje o groteskowych scenach rozgrywających się na ulicach Wiednia. Dziennikarze w rodzaju Williama Shirera zadawali sobie wiele trudu, aby przygotować doniesienia. Wprowadzono zakaz prowadzenia transmisji z miejscowych studiów, a z powodu niepewnych warunków w Berlinie leciał do Amsterdamu i stamtąd do Londynu. Dochodziła prawie północ, kiedy wreszcie przedstawiał relację z austriackich zbrodni. Opisy brutalnych aktów oburzały opinię publiczną, ale rządy demokratycznych państw wyraźnie nie wiedziały, jak zareagować372. Jednak nie sposób było uniknąć fali uchodźców, jaka ruszyła po Anschlussie. Przewodniczący Żydowskiej Komisji Uchodźczej (Jewish Refugees Commitee, JRC) w Wielkiej Brytanii ostrzegł Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że nie może poprzeć napływu austriackich Żydów z powodu tych, których już utrzymuje (chociaż tylko 11 tysięcy niemieckich Żydów przybyło do Anglii, a z nich wielu nie przyjechało z pustymi rękami). W obliczu nadciągającego kryzysu po raz pierwszy od 1933 roku zebrała się rządowa komisja do spraw uchodźców. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w obawie, że Żydzi będą przyjeżdżać z Austrii jako turyści, a potem zostawać, zaleciło wprowadzenie wiz. Komisja, zmartwiona wysokim poziomem antysemityzmu w Wielkiej Brytanii, zgodziła się na ten krok. W rezultacie brytyjscy konsulowie w Austrii zostali zasypani wnioskami, które musieli zweryfikować. Podania mężczyzn badali szczególnie uważnie. Uznali, że jest to łatwiejsze niż prześwietlanie kobiet, które chciały w Wielkiej Brytanii pracować jako pomoc domowa. Ponad połowę przyjętych, około 20 tysięcy do września 1939 roku, stanowiły kobiety. Aby ułatwić pracę personelowi urzędu do spraw obcokrajowców, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oddelegowało fachowców od weryfikacji do komisji sprawdzającej specjalistów. Dzięki pracy komisji do Zjednoczonego Królestwa wjechały setki lekarzy i psychiatrów. Sigmund Freud, który przybył do Londynu 6 czerwca, był najsłynniejszym uchodźcą w Wielkiej Brytanii. Aby wyciągnąć go wraz z rodziną, herkulesowych wysiłków dokonali jego zwolennicy z kilku krajów. Niewielu wiedeńskich Żydów miało szczęście uzyskać takie wsparcie. Pozostawało im jedynie wysłanie listów do krewnych z prośbą o gwarancje finansowe lub jakąś możliwą do przyjęcia ofertę zatrudnienia, zwykle na stanowisku niewykwalifikowanego robotnika lub służby domowej373. Tylko około 600–700 austriackich Żydów mogło wjechać do Francji. Od czasu wyborów rząd Frontu Ludowego walczył o pogodzenie impulsów humanitarnych z polityką łagodzenia robotników i specjalistów, którzy ciągle ostro sprzeciwiali się imigracji. Podczas gdy policja nadal deportowała świeżych nielegalnych imigrantów, rząd starał się pomagać niemieckim Żydom już przebywającym w kraju, przyznając im status uchodźcy i ułatwiając

uzyskanie obywatelstwa. Mimo to większość z 8–10 tysięcy żydowskich uchodźców z Niemiec nadal żyło w nędzy, w strachu przed wizytą policji imigracyjnej. W czasie Anschlussu centroprawicowy rząd zastąpił Front Ludowy i jeszcze bardziej zaostrzył kontrole na granicach374. Prezydent Roosevelt był jedynym światowym przywódcą, który rozumiał konieczność skoordynowanej, międzynarodowej reakcji. Jednak zablokował go Kongres, co odzwierciedlało wrogość opinii publicznej wobec najmniejszego choćby złagodzenia kontroli imigracyjnej. Kiedy 18 marca prezydent spotkał się z gabinetem, posunął się tak daleko, na ile wydawało mu się możliwe, w ofercie pomocy dla „uchodźców politycznych”. Najpilniejszym praktycznym krokiem było ustalenie kwoty imigracyjnej dla Niemiec (25 557) i Austrii (1413), z możliwością, żeby Austriacy zajęli miejsca niewykorzystane przez Niemców. Urzędnicy konsularni dostali również instrukcje, żeby bardziej elastycznie podchodzić do dokumentów i pamiętać, ile trudności musieli pokonać Żydzi, by w ogóle dotrzeć do konsulatu. Chociaż wielu amerykańskich dyplomatów nadal irytowali natrętni wiedeńscy Żydzi, kwota dla roku fiskalnego 1939 (1 października 1938–30 września 1939) została po raz pierwszy całkowicie wykorzystana375. Skoro Roosevelt nie mógł już bardziej otworzyć drzwi do Ameryki, liczył na to, że uda mu się zachęcić inne kraje do bardziej wspaniałomyślnego podejścia i współdziałania przy rozwiązaniu problemu uchodźczego. Jego rząd poparł prezydencką propozycję zainicjowania konferencji międzynarodowej, aby wspólnie omówić kryzys. Dwa tygodnie po tym, jak Niemcy wkroczyli do Austrii, sekretarz stanu Cordell Hull rozesłał zaproszenia. George Messersmith, ówcześnie urzędujący w Departamencie Stanu, poinformował Cordella Hulla, że tymczasem ostrzegł amerykańskich przywódców żydowskich, by nie wychodzili przed szereg. Z powodu coraz silniejszych głosów proniemieckich i izolacjonistycznych niewiele zachęty było potrzeba do zachowywania dyskrecji376. Po kilku latach pracy dla „New York Timesa” James McDonald ponownie przystąpił do działań na rzecz uchodźców i wrócił do swojej samozwańczej misji wybijania amerykańskich Żydów z samozadowolenia. Teraz jego jeremiady zabrzmiały prawdziwie. Na spotkaniu w Nowym Jorku w marcu 1938 roku upomniał słuchaczy: „Postawa wielu ludzi, o których można prawdopodobnie powiedzieć, że są inteligentni, przedstawia się tak, że zniszczenie Żyda jest równie nieistotne i akceptowalne jak rozdeptanie robaka i odebranie życia innym tego rodzaju stworzeniom. Wojna, którą toczą naziści, to nie jest wojna przeciwko niemieckim Żydom, lecz przeciwko wszystkim Żydom, których wpływy trzeba unicestwić, a ich samych wyeliminować lub usunąć z cywilizowanej ziemi. Ale jeśli myślicie, że skoro mieszkacie w Stanach Zjednoczonych, jesteście bezpieczni, to jesteście wielkimi głupcami”. W połowie maja dostał zaproszenie do Białego Domu, gdzie dowiedział się o powstaniu komisji, która miała dopilnować realizacji postanowień konferencji międzynarodowej, wyznaczonej teraz na lipiec w Évian we Francji. Następnie McDonald został wybrany na przewodniczącego prezydenckiej komisji doradczej do spraw uchodźców politycznych i miał odegrać kluczową rolę w koordynowaniu działań prouchodźczych ugrupowań i instytucji pomocy społecznej amerykańskich Żydów377.

372 12 marca 1938, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 104. 373 L. London, Whitehall and the Jews, s. 58–68, 72–78. 374 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 117–147, 171–180. 375 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 101–102; B. Zucker, In Search of Refuge, s. 173–175. 376 Refugees and Rescue, s. 122–124; G. Arad, America, its Jews and the rise of Nazism, s. 195–197. 377 Refugees and Rescue, s. 121; David Wyman, Paper Walls. America and the Refugee Crisis 1938–1941, New York 1995, s. 47–49.

„TYLKO CAŁKOWITE ZNISZCZENIE ŻYDOWSKIEGO ŻYCIA” Międzynarodowe zaniepokojenie traktowaniem austriackich Żydów miało niewielki wpływ na Niemcy. Po Anschlussie gwałtownie wzrosła popularność Hitlera. Nawet ci, którzy uważali się za przeciwników reżimu, na przykład ojciec Joachima Festa, nie mogli powstrzymać podziwu. Fakt, że Festowie byli katolikami, a Hitler podporządkował katolicką Austrię Rzeszy, jeszcze bardziej nasilił ich mieszane uczucia. „Dlaczego Hitlerowi się udało?” – płaczliwie pytał Fest senior378. Patriotyczna euforia nie pozostała obojętna dla Żydów. Willy Cohn przyznawał: „Być może my, Żydzi w Niemczech, nie powinniśmy uczestniczyć w tym wybuchu uczuć narodowych, ale robimy to mimo wszystko”. Victor Klemperer nie mógł na to patrzeć. „Ostatnie tygodnie są, przynajmniej na razie, najgorszymi w naszym życiu”. Aż zachwiał się pod ciosem „potwornego aktu przemocy”, jakim była aneksja, i nie mógł znieść niemocy „drżących ze strachu państw – Anglii, Francji itd.”. Klemperer nie mógł uwierzyć, że europejskie państwa pozwalają Niemcom na takie postępowanie. Im bardziej był przekonany, że Hitler i antysemityzm wrastają w naród niemiecki, tym bardziej wiązał nadzieje na zmianę z jakimś wstrząsem z zewnątrz, prawdopodobnie wojną. Tymczasem czuł się kompletnie zagubiony. „Jak strasznie i jak długo oszukiwałem sam siebie, sądząc, że należę do Niemiec. Obecnie jestem człowiekiem zupełnie wykorzenionym”379. Po wybuchu patriotycznego ferworu nadeszła kolejna fala antysemityzmu. Tak jak wcześniej podsycali ją Streicher i „Der Stürmer”. Od czasu odsunięcia Schachta na boczny tor i zmiany polityki wobec żydowskiego sektora gospodarki, nic już go nie powstrzymywało. W jego norymberskiej twierdzy z początkiem bożonarodzeniowego sezonu zakupowego bojkot odżył z mściwą siłą. Sklepy żydowskie znakowano i demolowano; pracownicy i klienci byli zastraszani380. Bojaźliwa reakcja międzynarodowa na Anschluss i nakaz nasilenia przygotowań do wojny dały Göringowi impuls do przyśpieszenia eliminacji Żydów z niemieckiej gospodarki. Dekret z 26 kwietnia 1938 roku o rejestracji i potencjalnej sekwestracji majątku żydowskiego na rzecz planu czteroletniego dał reżimowi narzędzie potrzebne do parcia naprzód. Kiedy Luise Solmitz i jej mąż dowiedzieli się, że Żydzi posiadający majątek, przedsiębiorstwo lub aktywa muszą wypełnić czterostronicowy kwestionariusz i oddać go władzom, od razu wyczuli, że „to oznacza wywłaszczenie”. Freddy odwołał się na podstawie tego, że był weteranem wojennym i odniósł rany na froncie – i uzyskał zwolnienie. Klemperer nie miał tyle szczęścia. Gdy zbliżał się ostateczny termin składania dokumentów, usiadł do sporządzenia listy mizernego dobytku. „Po co im ten spis?” – zastanawiał się.

Brytyjski konsul generalny we Wrocławiu na podstawie własnych obserwacji nie miał wątpliwości, jaki był cel. Napisał, że „nawet najwytrwalsi, najbardziej optymistyczni i uparci Żydzi, których w tym rejonie zostało niewielu, muszą sobie uświadomić, że tylko pełne i całkowite zniszczenie żydowskiego życia zrealizuje program narodowych socjalistów”381. Spis sam w sobie stanowił zachętę do aryzacji. Centrala SD mruczała z zadowolenia, że od ogłoszenia nakazu Żydzi wyprzedają majątki w obawie przed nieuchronnym wywłaszczeniem. Duże korporacje, domy handlowe i banki, które poprzednim razem trzymały się od tego procesu z daleka, teraz zaczęły inicjować przejęcia żydowskich przedsiębiorstw. Niektórych popychała do tego obawa, że konkurenci przejmą najbardziej lukratywne firmy; inni planowali przeprowadzić uczciwą transakcję z żydowskimi właścicielami, często ludźmi, którzy prowadzili z nimi interesy od lat. Wśród ofiar znalazło się ponad dwadzieścia prywatnych banków, w tym M.M. Warburg. Max Warburg ostatecznie porzucił nadzieję na poprawę sytuacji pod rządami reżimu i nie mógł już dłużej pomagać zrozpaczonym żydowskim klientom. Wyemigrował do Stanów Zjednoczonych382. Od stycznia do listopada 1938 roku około 800 firm zmieniło właścicieli, w tym 340 fabryk, z czego większość produkująca wyroby skórzane i odzież. Berlińska dzielnica mody przestała istnieć, gdy niemal wszystkie żydowskie wytwórnie ubrań, hurtownie czy sklepy detaliczne albo zostały zamknięte, albo przeszły w ręce nowych właścicieli. W Niemczech sprzedanych zostało prawie 300 hurtowni. Państwowe instytucje ekonomiczne wykorzystały kontrolę nad surowcami, by zdławić należące do Żydów fabryki i zmusić ich właścicieli do zamknięcia lub sprzedaży. Importerom żydowskiego pochodzenia odmówiono dostępu do waluty, a firmy zależne od rynków zagranicznych nie mogły brać kredytów eksportowych. Reichsvertretung odnotował, że w tym okresie zaryzowano od 4,5 do 5 tysięcy różnego typu przedsiębiorstw383. Ciąg dodatkowych regulacji prawnych do ustawy o obywatelstwie Rzeszy zakazał Żydom praktykowania medycyny, prawa i wielu innych zawodów. Mały procent Żydów mógł nadal pracować, ale tylko dla żydowskich klientów i przy świadomie upokarzającym obciążeniu. Z 3152 żydowskich lekarzy tylko 709 otrzymało licencję na leczenie Żydów; musieli używać wobec siebie określenia Krankenbehandler, opiekun chorych. Z 1753 żydowskich prawników zaledwie 10 procent mogło występować w imieniu żydowskich klientów jako Rechtskonsulenten, doradcy prawni. Żydzi zajmujący się handlem bydłem stracili pozwolenia na działalność. Żydzi nie mogli już pracować w handlu obwoźnym i jako domokrążcy. Ponieważ wcześniej tysiące mężczyzn straciły pracę, musiały pozbyć się firm lub straciły sklepy, a potem ledwo wiązały koniec z końcem, sprzedając towary z walizek lub samochodów – był to druzgocący cios384. Oprócz zduszenia działalności gospodarczej Żydów reżim podciął też filary egzystencji gmin. W marcu odebrano gminom żydowskim osobowość prawną. Oznaczało to, że Gemeinde przestały być zwolnione z podatków. Kilkadziesiąt gmin stanęło w obliczu bankructwa. Wskutek tego trzeba było zamknąć garkuchnie dla ubogich, szkoły i domy starości, przez co w kolejnych miasteczkach życie Żydów stawało się niemożliwe.

Żydowskie rodziny straciły ostatnie ulgi podatkowe i przywileje, a wiele z nich popadło w nędzę. Jednak Żydzi zmuszeni zwracać się o pomoc do państwa musieli teraz sobie na tę pomoc zapracować, zamiatając ulice lub wykonując inne prace fizyczne przydzielane przez władze miejskie385. Lokalni szefowie partii nazistowskiej, burmistrzowie, komendanci policji, a nawet rajcy miejscy zareagowali na napływające z Berlina sygnały, że sezon polowań na Żydów został otwarty. We wsiach i miasteczkach w całych Niemczech żydowskie rodziny musiały porzucać nie tylko swoje zajęcia zarobkowe, ale też domy. Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii meldował, że „w Feuchtwangen ostatnia żydowska rodzina opuściła miasto 1 marca 1938 roku”. Po tym, jak „ostatnie żydowskie sklepy przeszły do aryjskich właścicieli”, przewodniczący komórki NSDAP w Königshofen-Hofheim we Frankonii egzaltował się: „W 1935 roku Żydzi wciąż zachowywali się jak panowie […]. Dziś Żydzi nie tylko całkowicie zniknęli z życia publicznego, ale plac Adolfa Hitlera jest również judenfrei, a dawne żydowskie domy i sklepy wzdłuż całej Königshofen znajdują się teraz bez wyjątków w rękach Aryjczyków”386. Lokalne oddziały Centralverein mogły tylko zapisywać przypadki wygnań i załączać wzruszające listy, jak ten od „Alfreda” z Schopfloch, który poinformował oddział CV w Wirtembergii: „w piątek dostaliśmy tak zwany nakaz wydalenia. Miejscowy szef partii nazistowskiej rzekł dosłownie: jeśli wy, Żydzi, nie znikniecie szybko, narobimy tu strasznego bałaganu”. O jaki rodzaj bałaganu chodziło, można było wywnioskować na przykładzie wydarzeń w Aschaffenburgu koło Monachium, gdzie nawet gauleiter martwił się niczym nieusprawiedliwionym niszczeniem synagog i prywatnych domów. W Böchingen w Palatynacie pod dom Żyda podłożono ładunki wybuchowe. Żandarmeria w Hösbach donosiła o zniszczeniu domów czterech żydowskich handlarzy bydła. Bez nadziei na ochronę ze strony policji lub ratunek organizacji żydowskich kilkudziesięciu Żydów znalazło wyjście z sytuacji, odbierając sobie życie. Każda samobójcza śmierć była triumfem nazistowskich urzędników, zdecydowanych uwolnić swoje regiony od Żydów, w ten czy inny sposób, i tym samym faktem godnym odnotowania. Po cóż innego gauleiter Dolnej Bawarii i Górnego Palatynatu zadawałby sobie trud, aby poinformować przełożonych, że „żydowski handlarz bydła ze Schwandorfu zabił się przez powieszenie”?387. Kalekim językiem, typowym dla ich wywodów, Referenten SD, czyli eksperci, z zadowoleniem odnotowali, że „wskutek tych drastycznych środków rozwiały się ostatnie nadzieje Żydów pozostałych w Niemczech, więc pragnienie emigracji znacząco się nasiliło”. Doskonale zdawali też sobie sprawę z tego, że ogromny odsetek ludności żydowskiej popadł w ubóstwo i że sieć pomocy społecznej całkowicie się załamała. Wzrosło przez to widmo masowego bezrobocia; ubodzy Żydzi nie mogli wyemigrować, ponieważ nie mieli na to środków. SD stanęło przed nowym wyzwaniem, które wyniknęło z Judenpolitik. Raport za kwiecień–maj odnotował, że „przy dostatecznych zapasach zagranicznej waluty można prowadzić masową emigrację pomimo narastających trudności w głównych krajach docelowych imigracji”. Niestety, niemieccy Żydzi stali się bankrutami, a poleganie na finansowej pomocy Żydów z zagranicy było ryzykowne. I ponownie naziści zapędzili się

w kozi róg przez nieskoordynowaną i źle zaplanowaną politykę. Według SD dylemat należało rozwiązać, wywierając jeszcze większą presję na Żydów388. W połowie lata bezrobotni w Trzeciej Rzeszy nagle znaleźli się w tragicznym położeniu. Przy napiętej do granic możliwości gospodarce i niedoborze siły roboczej Himmler uznał, że potencjalną kopalnią złota są więźniowie obozów koncentracyjnych pod nadzorem jego esesmanów. Można ich było wykorzystać do pracy za nędzne pieniądze przy wydobyciu takich surowców jak granit do prestiżowych projektów budowlanych. Można też było wynajmować ich do pracy w fabrykach, a dochód zagarniać dla SS. W czerwcu 1938 roku na rozkaz Heydricha policja kryminalna (Kripo) zaczęła systematyczne zatrzymania 10 tysięcy mężczyzn uznanych za aspołecznych lub migających się od pracy. Kategorie te objęły osoby z wcześniejszą przeszłością kryminalną, które odbyły wyrok aresztu, wieloletnich bezrobotnych i bezdomnych. Kripo polowało na żebraków, włóczęgów i Cyganów, po czym odwoziło ich do obozów koncentracyjnych w Buchenwaldzie, Sachsenhausen i Dachau. Wśród internowanych znalazło się też 2600 Żydów389. Zatrzymanych Żydów traktowano w zupełnie inny sposób. Na początek policja dostała instrukcje, aby wyszukiwać wszystkich Żydów skazanych nawet za najbłahsze przewinienia. Ich liczba okazała się większa niż we wszystkich wcześniejszych akcjach antyżydowskich. Tylko 15 czerwca 600 Żydów odjechało w jednym masowym transporcie z tysiącem aspołecznych z Berlina do Dachau. Obecność wśród nich starszych mężczyzn niezdolnych do pracy sugerowała, że istniały jeszcze inne powody aresztowań oprócz zwiększenia siły roboczej. Rzeczywiście, wszystkich, którzy mogli wyemigrować, uwalniano, niektórych bardzo szybko. Akcja przeciwko niepracującym miała wywołać strach wśród ludności żydowskiej i zmusić wahających się do decyzji o wyjeździe. Opowieści napływające z obozów przyniosły oczekiwany skutek. Uwolnieni mówili, że uwięzieni Żydzi byli rutynowo wyzywani i bici, że mieszkali w zatłoczonych barakach i wykonywali bezsensowną pracę w pasiakach z czarnym trójkątem nałożonym na żółty trójkąt. Nawet 200 osób zostało zabitych, zmarło lub popełniło samobójstwo. Tłumaczenie, że ofiary to przestępcy lub pasożyty społeczne, było zbyt słabe, aby ukryć fakt, że rząd niemiecki przeprowadził masowe aresztowania Żydów tylko dlatego, że byli Żydami. Naziści przekroczyli najważniejszą granicę. Teraz nie wystarczało już, żeby Żydzi spuszczali głowę i unikali kłopotów: odtąd samo bycie Żydem stanowiło w Niemczech przestępstwo390. W tym samym czasie aparat bezpieczeństwa uderzył w Żydów z Austrii. Po Anschlussie kilkudziesięciu Żydów znanych z działalności politycznej, dziennikarzy i żydowskich przywódców społecznych władze aresztowały i wysłały do Dachau. Po tych celowych aresztowaniach przeprowadzono kilka obław, w których łapano ludzi bez wyboru, o ile byli Żydami: ofiary zgarniano z ulic i wyciągano z kawiarni. Skala Judenaktion była bezprecedensowa. Żydzi zostali odesłani w kilku dużych transportach: 601 osób 31 maja, 595 osób 3 czerwca 1938 roku. W sumie zatrzymanych zostało 2 tysiące Żydów, czyli mniej niż docelowe 5 tysięcy wyznaczone przez biuro SD w Wiedniu. W przeciwieństwie do Niemiec, gdzie wagonów z internowanymi strzegła policja, austriackich transportów pilnowali esesmani, którzy wykazywali się bezprzykładną brutalnością. Po drodze do

obozów w jednym z transportów zmarło co najmniej 12 Żydów. Na miejscu wszyscy zostali poddani brutalnym badaniom, umieszczeni w nienadających się do mieszkania barakach i zmuszeni do bezcelowej pracy, która miała ich złamać. Heydrich, jak się wydaje, wstrzymał masowe aresztowania z powodu niepożądanego rozgłosu za granicą – i większość mężczyzn uwolniono w ciągu 12 miesięcy, więc mogli wyemigrować. Tak jak w Starej Rzeszy, zatrzymania stanowiły ewidentnie element polityki zmuszania do emigracji391. Latem przemoc i zastraszanie nasiliły się do poziomu niespotykanego od lat. 16 czerwca w Berlinie oddziały SA i SS razem z organizacjami nazistowskimi rozpoczęły Judenaktion. Przez następne dwa tygodnie bojówkarze pikietowali i znakowali sklepy i biura należące do Żydów. Hugh R. Wilson, dyplomata amerykański, zauważył, że zamieszki były „znaczące, ponieważ stanowiły pierwszą próbę od 1933 roku przywrócenia zorganizowanego znakowania i pikietowania żydowskich sklepów”. Zaskoczył go widok gapiów zadowolonych ze spektaklu i udział Hitlerjugend w akcji. Obecność energicznych i niezdyscyplinowanych młodych ludzi wpływała na nasilenie wandalizmu i grabieży, chociaż beznamiętny raport SD wspominał po prostu, że „doszło do zniszczeń i plądrowania sklepów żydowskich, jak również do ataków fizycznych”392. Bella Fromm z przyjacielem zaryzykowali spacer po Berlinie, żeby wszystko zobaczyć na własne oczy. „Cała Kurfürstendamm była oklejona napisami i obrazkami. Na drzwiach, oknach i ścianach nasmarowano «Żyd» […]. Zrobiło się jeszcze gorzej, kiedy weszliśmy do dzielnicy, gdzie znajdowały się sklepiki ubogich Żydów. SA zdewastowało ją całą […]. Szkło z wytłuczonych okien i łupy z nędznych małych sklepików walały się po chodnikach i pływały w rynsztokach”. W małym sklepie jubilerskim były dwie kobiety, kiedy wpadli młodzieńcy z Hitlerjugend uzbrojeni w noże. Podczas gdy młodociani demolowali wnętrze, jedna z nich „przykucnęła w kącie pod witryną i nakładała tuziny pierścionków na palce, a do kieszeni ładowała zegarki i bransolety”393. Akty przemocy w Berlinie zostały na chłodno skalkulowane. Miały pozbawić Żydów w stolicy i w całej Rzeszy wszelkiej nadziei na to, że będą mogli nadal żyć w Niemczech. Stanowiły również przesłanie dla społeczności międzynarodowej, która, zdaniem nazistów, przyjmowała rozkazy Żydów – że trzeba zwiększyć wysiłki, aby się ich pozbyć394. Z inicjatywy prezydenta Roosevelta od 6 do 14 lipca 1938 roku w hotelu Royal w Évianles-Bains odbyła się konferencja międzynarodowa na temat kryzysu uchodźczego. Na przewodniczącego delegacji i prowadzącego posiedzenia Roosevelt wybrał Myrona Taylora, kwakra i magnata stalowego, który następnie został też mianowany przez prezydenta „ambasadorem pokoju przy Stolicy Apostolskiej”. James McDonald, który został jego doradcą, z góry ostrzegł przed „wygórowanymi oczekiwaniami”. Wiedział, że amerykańska kwota imigracyjna jest ustalona, i aby uniknąć jej zakwestionowania, już w zaproszeniu na konferencję stwierdzono, że od uczestników nie będzie się oczekiwało, że przyjmą więcej imigrantów, niż zezwala na to ich prawo. Konferencję otworzył przewodniczący delegacji francuskiej, konserwatysta Henry Bérenger, oświadczeniem, że Francja zrobiła już bardzo dużo na rzecz rozwiązania problemu uchodźców i więcej zrobić nie może395. Wielka Brytania również nie miała zamiaru przodować w działaniach. Ministerstwo Spraw

Zagranicznych stawiło się na konferencję niemal w strachu. Whitehall obawiał się, że złagodzenie kontroli emigracyjnej zachęci Polskę i Rumunię do zwiększenia wysiłków w celu pozbycia się Żydów. Poza nękanymi Żydami w Niemczech i Austrii istniała jeszcze ogromna grupa 4 milionów zubożałych Żydów z Europy Wschodniej, zmagających się z bojkotami, dyskryminacją i przemocą. Stephen Wise, który przemawiał w imieniu Światowego Kongresu Żydów, zażądał, aby społeczność międzynarodowa podjęła wyzwanie i uratowała niemieckich Żydów, a także upomniała inne państwa, by nie prześladowały obywateli żydowskiego pochodzenia. Jednak na próżno można było oczekiwać, że konferencja usankcjonuje jakąkolwiek formę interwencji w wewnętrzne sprawy suwerennych państw. Wise nie miał też wpływu na światowy kryzys ekonomiczny, który nasilił się po okresie poprawy, czy też nasilenie nastrojów antyżydowskich. William Shirer, który relacjonował konferencję, prywatnie zauważył, że „Brytyjczycy, Francuzi i Amerykanie chyba za bardzo boją się, żeby nie urazić Hitlera. Sytuacja jest absurdalna. Chcą ułagodzić człowieka odpowiedzialnego za ich problem”396. Jedynym konkretnym skutkiem konferencji w Évian było utworzenie Międzyrządowej Komisji do spraw Uchodźców, która przypominała Wysoką Komisję do spraw Uchodźców Ligi Narodów w tym, że nie dysponowała własnymi funduszami i uprawnieniami, chociaż miała rozszerzony zakres działalności i objęła też Żydów z Austrii i Europy Wschodniej. W przeciwieństwie do McDonalda, George Rublee, amerykański przewodniczący Komisji, mógł prowadzić negocjacje z Niemcami, żeby pozwalali Żydom na emigrację, i przypochlebiać się innym krajom, by uchodźców wpuszczały397. Naziści uznali niezadowalające wyniki konferencji w Évian za dowód na to, że Żydzi wszędzie są niepopularni. Wyszydzili głosy współczucia wobec losu Żydów w Niemczech napływające z krajów, które chciały udzielić Żydom schronienia. Jednocześnie reżim utrzymał presję na emigrację, jakby chciał przekonać państwa demokratyczne, że nie mają innego wyboru, jak dać nowy dom Żydom. Centrala SD informowała, że „oprócz znanych już kroków, takich jak ustawy i zarządzenia, warte wspomnienia są metody stosowane w ostatnich miesiącach przeciwko Żydom przez policję, przede wszystkim w Berlinie. Instrukcje komendanta policji w Berlinie nakazywały tak bardzo utrudniać życie Żydom pozostającym w Niemczech, że pomimo złej sytuacji finansowej pragnienie emigracji nabrało nowego rozmachu”. We wpisie z 24 lipca Goebbels przytoczył w dzienniku słowa Hitlera, że za dziesięć lat w Niemczech nie będzie żadnego Żyda398. 378 J. Fest, Not Me, s. 76. 379 14 marca 1938, Dziennik Willy’ego Cohna, w: Jewish Responses, t. 1, s. 277–278; 20, 30 marca, 5 kwietnia 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 478–480. 380 K.A. Schleunes, Twisted Road, s. 218. 381 27 kwietnia 1938, dziennik Luise Solmitz, w: Jewish Responses, t. 1, s. 291; 29 czerwca 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1 s. 493; A. Ascher, A Community under Siege, s. 128– 134.

382 SDHA, Wydz. II/112, Raport za lipiec 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 319–321; F. Bajohr, ‘Aryanization’ in Hamburg, s. 185–221, o popłochu w Hamburgu i losie M.M. Warburga. 383 A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 121–126, 128. O przemyśle modowym zob. I. Guenther, Nazi Chic? Fashioning Women in the Third Reich, s. 158–165. 384 SDHA, Wydz. II/112, Raport za marzec 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 291–293; A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 121–123; H. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 260– 265. 385 A. Barkai, From Boycott to Annihilation, s. 117; Jewish Responses, t. 1, s. 292. 386 Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za luty 1938, 9 marca 1938; Zarząd okręgowy NSDAP Königshofen-Hofheim, Raport na temat dominujących nastrojów, 2 maja i 30 maja 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 288, 299, 306. 387 Oddział regionalny CV w Wirtembergii do centrali CV, 1 czerwca 1938, w: Jewish Responses, t. 1, s. 295–296; Gauleiter Dolnej Frankonii i Aschaffenburga, Raport za marzec 1938, 9 kwietnia 1938; Gauleiter Palatynatu, Raport za kwiecień 1938, 10 maja 1938; Żandarmeria w Hösbach, Wydarzenia w Goldbach, operacje specjalne przeciwko Żydom, 19 kwietnia 1938; Gauleiter Dolnej Bawarii i Górnego Palatynatu, Raport za lipiec 1938, 8 sierpnia 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 294–299, 324. 388 SDHA, Wydz. II/112, Raport za kwiecień–maj, maj 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 300–302. 389 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 576–577; N. Wachsmann, KL, s. 139–151. 390 K. Wünschmann, Before Auschwitz, s. 184–196. 391 Tamże, s. 168–184. 392 Hugh R. Wilson, Demonstrations Against Jewish Shops, 22 czerwca 1938, w: Fremde Blicke, s. 484; SDHA, Wydz. II/112, Raport, 1 lipca 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 306–307. 393 28 czerwca 1938, B. Fromm, Blood and Banquets, s. 235–237. 394 P. Longerich, Holocaust, s. 102–105. 395 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 102–109; V. Caron, Uneasy Asylum, s. 182–186. 396 L. London, Whitehall and the Jews, s. 82–92; Refugees and Rescue, s. 136, 139–140; 7 lipca 1938, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 120. 397 M. Marrus, The Unwanted, s. 170–174. 398 SDHA, Wydz. II/112, Raport za 1–31 sierpnia, 8 września 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 325–327; H. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 262–263.

ANTYŻYDOWSKIE KROKI W INNYCH KRAJACH Niechęć Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wobec przyjęcia żydowskich uchodźców wynikała zarówno z nacisków wewnętrznych, jak i z obawy przed złowieszczymi wydarzeniami w innych krajach zamieszkiwanych licznie przez ludność żydowską. W całej wschodniej i południowo-wschodniej Europie Żydzi byli dręczeni jako uosobienie obcych, potencjalni agenci obcych wpływów. Według obserwatorów z Zachodu te antyżydowskie gesty wyglądały jak cyniczne przypochlebianie się Berlinowi. Szerzący się faszyzm dołączył do homogenicznej fali antysemityzmu. Faszystowskie partie z pewnością uznały potrzebę zredukowania rzekomych wpływów Żydów i zawłaszczenia ich majątków dla „narodu”. Jednak polityka antyżydowska, którą wprowadzały kolejne kraje w 1938 roku, miała własną etiologię i stanowiła zasadniczo lokalne inicjatywy399. Rumunię zamieszkiwało około 757 tysięcy Żydów na 20 milionów mieszkańców ogółem. Jedna trzecia Żydów mieszkała w Starym Królestwie, centralnym trzonie państwa, które uniezależniło się od imperium osmańskiego w latach siedemdziesiątych XIX wieku. Od chwili powstania państwa ludzie, którzy rządzili Rumunią, uważali ją za państwo chrześcijańskie i mieli mieszane uczucia wobec zaliczenia Żydów do pełnoprawnych obywateli. Zrobili to dopiero pod międzynarodowym przymusem. Rumunia znalazła się po Wielkiej Wojnie po wygranej stronie i otrzymała rozległe terytoria, zamieszkiwane przez duże społeczności żydowskie, szczególnie w Besarabii, na Bukowinie i w Siedmiogrodzie. Żydzi z tych regionów byli traktowani z jeszcze większą podejrzliwością. Do religijnych i etnicznych antagonizmów doszły tarcia ekonomiczne i społeczne. Mniej więcej połowa Żydów w Rumunii zajmowała się handlem, a około 15 procent rzemiosłem; stanowili większość wśród burżuazji Bukaresztu, a ich liczba w miastach Besarabii i Mołdawii wahała się między 40 a 50 procent. Tylko niewielki odsetek pracował na ziemi. Chociaż większość Żydów była raczej ubogimi ludźmi, Rumuni dostrzegali ich dominację w wolnych zawodach i handlu oraz istnienie kilku bajecznie bogatych rodów, które kontrolowały rynek finansowy i przemysłowy. Antysemityzm zawładnął życiem intelektualnym i okrył przyziemne antypatie pozorem przyzwoitości400. W latach dwudziestych XX wieku partie antysemickie zażądały redukcji rzekomych żydowskich wpływów oraz wywłaszczenia Żydów. Narodowa Partia Chrześcijańska, pod przywództwem Octaviana Gogi i Alexandru Cuzy, opowiadała się za „romanizacją” gospodarki i odebraniem obywatelstwa mieszkańcom regionów dołączonych do Rumunii w 1919 roku. Żelazna Gwardia, ruch faszystowski założony w 1927 roku, nazywała Żydów wrogiem narodu i dążyła do osiągnięcia podobnych celów – w drodze brutalnej rewolucji, jeśli zajdzie taka potrzeba. W połowie lat trzydziestych rząd Frontu Ludowego przyjął politykę „proporcjonalności”, ograniczając udział Żydów w gospodarce proporcjonalnie do

ich liczby w całej populacji. Wybory pod koniec 1937 roku zakończyły się powstaniem rządu mniejszościowego Gogi i Cuzy, który przetrwał na tyle długo, by przeprowadzić „rewizję” obywatelstwa, aby ustalić, czy Żydzi, którzy zostali Rumunami w 1919 roku lub uzyskali obywatelstwo w dawnej Rumunii, zasługują na równość wobec prawa. W wyniku tego 70 tysięcy Żydów straciło prawa obywatelskie, prawo pobytu oraz pozwolenie na pracę lub handel. Władza podjęła też inne kroki, aby „zromanizować” gospodarkę i oczyścić sferę kulturalną401. Jedną z pierwszych ofiar antyżydowskiego prawa był Emil Dorian. Urodził się w 1893 roku i podczas wojny służył jako oficer medyczny w armii rumuńskiej, łącząc praktykę lekarską z działalnością literacką i tłumaczeniami. 14 stycznia 1938 roku zanotował krótko w dzienniku: „Straciłem stanowisko w państwowej służbie medycznej, ponieważ jestem Żydem”. Oburzony bojaźliwą reakcją żydowskiego przywództwa stworzył organizację, aby stawić opór rewidowaniu obywatelstwa402. Chociaż antyżydowskie działania w Rumunii wynikały z autochtonicznych tradycji i zadowalały lokalne aspiracje, reżim Gogi–Cuzy wykorzystał je również, aby zbliżyć się do nazistowskich Niemiec, nawet jeśli Rumunię formalnie łączyło przymierze z zachodnimi demokracjami. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że zbliżenie z Trzecią Rzeszą pociągnęło również wprowadzenie antyżydowskiego ustawodawstwa na Węgrzech. Jednak los węgierskich Żydów równie mocno zależał od warunków lokalnych. Społeczność żydowska na Węgrzech liczyła w 1930 roku 444 567 osób i stanowiła nieco ponad 5 procent wszystkich mieszkańców kraju. Dzieliła się na nowoczesną społeczność neologiczną oraz ortodoksyjną, do której należała jedna trzecia Żydów. Obie społeczności dość wyraźnie się różniły, miały własne struktury opieki społecznej i reprezentacje. Większość ortodoksyjnych Żydów mieszkała w okolicy lub w samych gęsto zaludnionych centralnych dzielnicach stolicy, gdzie mówiący w jidysz Żydzi z Galicji osiedlili się między ostatnimi dekadami XIX wieku a Wielką Wojną. Na przełomie wieków Żydzi stanowili 10 procent mieszkańców stolicy. Dominowali w życiu gospodarczym i kulturalnym, stanowili 55 procent węgierskich prawników, 40 procent lekarzy i 36 procent dziennikarzy. Około 40 procent krajowego handlu znajdowało się w rękach żydowskich kupców, detalistów i handlarzy. Żydzi posiadali 70 procent największych przedsiębiorstw przemysłowych. Jednak połowa Żydów z Budapesztu była zbyt uboga, żeby zapłacić podatki, a typowe ortodoksyjne społeczności w miasteczkach i miastach wiodły raczej skromne życie403. Od 1867 roku, kiedy uzyskali pełne prawa obywatelskie, do upadku monarchii AustroWęgierskiej w 1918 roku Żydzi odgrywali główną rolę w przemysłowym, handlowym i kulturalnym rozwoju kraju. Wielu doczekało się nagród za zasługi, ale sukces rodzi niechęć. Antysemiccy agitatorzy podtrzymywali mit o żydowskich bogactwach i twierdzili, że Żydzi odbierają zyski prawdziwym Madziarom: kraj byłby bogaty i szczęśliwy, gdyby udało się pozbawić Żydów własności. Głosy te rozbrzmiewały na marginesie aż do czasu, gdy gospodarcze spowolnienie i klęska w Wielkiej Wojnie przesunęły je do centrum polityki. Rewolucja 1918–1919 roku zniosła „monarchię dualistyczną” i doprowadziła do

powstania krótkotrwałej węgierskiej republiki radzieckiej. Przywódca reżimu komunistycznego, Béla Kun, był Żydem, podobnie jak kilka innych czołowych postaci tego ruchu. Mimo iż rewolucjoniści nie byli reprezentatywni dla węgierskich Żydów, wspierana przez Moskwę dyktatura doprowadziła do nieodłącznego skojarzenia Żydów z bolszewizmem. Reżim Kuna upadł w wyniku rumuńskiej interwencji, po której doszło do „białego terroru”, kiedy to setki Żydów zginęły w masakrach i pogromach404. W 1920 roku admirał Miklós Horthy został regentem, czyli głową państwa. Scenę polityczną zdominowały partie konserwatywno-nacjonalistyczne. W pierwszym roku jego panowania rząd wprowadził liczne numerus clausus (kwoty) ograniczające liczbę Żydów dopuszczonych do edukacji wyższego stopnia. Prawicowi agitatorzy żądali jeszcze ostrzejszych restrykcji. Głównym celem Węgierskiej Narodowej Partii Niepodległości, z Gyulą Gömbösem na cele, było odzyskanie terytoriów, które Węgry straciły na mocy powojennych traktatów, oraz ograniczenie rzekomej władzy Żydów. Stronnictwo strzałokrzyżowców, założone przez Ferenca Szálasiego, postawiło sobie za cel wyeliminowanie żydowskich wpływów ze społeczeństwa i rozdzielenie legendarnych bogactw Żydów. Nawet wybitne postacie, takie jak Béla Imrédy, prezes Banku Narodowego, rozważały kroki prawne, aby zmniejszyć przewagę Żydów w finansach, handlu i kulturze405. W lutym 1938 roku premier Kálmán Darányi ogłosił, że jego rząd planuje znaleźć „rozwiązanie [węgierskiego problemu żydowskiego] w formie środków systemowych i prawnych”. Ustawa wprowadzająca 20-procentową kwotę udziału Żydów w wolnych zawodach i gospodarce przeszła w niższej izbie parlamentu ogromną większością głosów. Imrédy, który tymczasowo zastąpił Darányiego na stanowisku premiera, przeprowadził antyżydowskie prawo przez ostatni etap w izbie wyższej. „Pierwsze prawo żydowskie”, jak je nazywano, zdefiniowało Żydów na podstawie religii i pochodzenia; wymownie odmówiło uznania za chrześcijan Żydów, którzy zmienili wiarę po 1919 roku, roku powstania Węgierskiej Republiki Rad. Ludność żydowska zareagowała naciskami, publicznymi apelami i deklaracjami lojalności. Na tym etapie cieszyła się poparciem znękanej węgierskiej liberalnej elity kulturalnej. Jednak publiczny protest podpisany przez artystów i intelektualistów, w tym kompozytorów Zoltána Kodályego i Bélę Bartóka, nie osiągnął nic. Węgierscy Żydzi w końcu przełknęli ustawę, ponieważ była nieskończenie mniej surowa niż traktowanie, z jakim spotykali się Żydzi w sąsiedniej Austrii, ponadto uważali, że tylko Imrédy stoi między nimi a fanatycznymi strzałokrzyżowcami406. Wraz ze wzrostem znaczenia Niemiec węgierscy przywódcy polityczni zaczęli dochodzić do wniosku, że jedyna nadzieja na odzyskanie ziem utraconych w 1918 roku leży w sojuszu z Trzecią Rzeszą. W listopadzie 1938 roku węgierskie władze ogłosiły drugie prawo żydowskie, które miało zasygnalizować sprzężenie z antyżydowską polityką nazistów. Ustawa, przeprowadzona w parlamencie przez premiera Pála Telekiego (następcę Imrédyego, któremu zarzucono żydowskie korzenie), zawęziła definicję Żyda i jeszcze mocniej uderzyła w ekonomiczne podstawy bytu ludności żydowskiej. Żydzi, obecnie definiowani rasowo, stracili wszystkie prawa polityczne i państwowe posady, dostali też zakaz praktykowania dziennikarstwa, sztuki i kilku innych wolnych zawodów. Pozwolenia

na handel, mające zasadnicze znaczenie dla właścicieli sklepów i kramów, zostały unieważnione. Ograniczono liczbę Żydów zatrudnionych w prywatnych przedsiębiorstwach. Szacuje się, że w wyniku tego do 70 tysięcy Żydów straciło pracę, a 40 tysięcy zostało pozbawionych możliwości zarabiania na życie w handlu. W sumie problem dotknął 200 tysięcy Żydów, z czego większość trafiła na garnuszek żydowskich organizacji dobroczynnych. Drugie prawo żydowskie rozbiło ekonomiczne podstawy życia Żydów na Węgrzech, skłaniając ich do emigracji407. Następnym krajem, który wprowadził ustawodawstwo antyżydowskie, były Włochy. Spis ludności z sierpnia 1938 roku wykazał, że w państwie mieszka 37 241 Żydów z prawami obywatelskimi i około 9400 Żydów cudzoziemców, w tym uchodźców z Niemiec. Chociaż Żydzi mieszkali na Półwyspie Apenińskim od czasów starożytnych, nigdy nie stanowili więcej niż drobny odsetek całej ludności. Żydzi otrzymali w połowie XIX wieku prawa obywatelskie w Piemoncie i Toskanii i dobrze wpasowali się w nowy włoski ustrój w latach po zjednoczeniu; zajmowali stanowiska w rządzie i licznie służyli w siłach zbrojnych, co odzwierciedlało ich głęboki patriotyzm. Duża część społeczności, głównie należąca do mieszczańskiej klasy średniej, dość zamożnej, od początku popierała faszyzm. W 1938 roku 6900 Żydów – czyli około 30 procent Żydów płci męskiej powyżej 21. roku życia – należało do Narodowej Partii Faszystowskiej408. Mimo wszystko we włoskim społeczeństwie i kulturze istniały antyżydowskie prądy. Obok wypielęgnowanego tradycyjnego religijnego odium wobec Żydów, hierarchia Kościoła katolickiego wrzucała Żydów do jednego worka ze świeckimi liberałami i lewicowymi przeciwnikami duchowieństwa. Watykańskie publikacje używały języka „rasowego” dla odróżnienia Żydów i nawiązywały do wrogiej „potęgi żydowskiej”. Włoski faszyzm był mocno zróżnicowany i do partii należeli osobnicy, którzy od zawsze uważali Żydów za obcych, skłonnych do radykalizmu i zupełnie nie na miejscu w kraju chrześcijańskim. Sam Mussolini podchodził do tej kwestii różnie. Na początku kariery politycznej złorzeczył „wielkim żydowskim bankierom z Londynu i Nowego Jorku, powiązanym rasą z Żydami z Moskwy i Budapesztu, którzy szukają zemsty na rasie aryjskiej”. Jednak pod jego przywództwem partia faszystowska nigdy oficjalnie nie zajęła antyżydowskiego stanowiska, a wręcz przeciwnie, wprowadzała Żydów na najwyższe szczeble hierarchii. Na początku lat trzydziestych Mussolini odrzucał rasowy antysemityzm jako „bzdurę”. Kiedy w maju 1934 roku spotkał się z nim McDonald, Duce wyraził pogardę dla „Stürmera”409. W latach 1934–1937 ambiwalentna postawa Mussoliniego ustąpiła wrogości. Drażniła go wysoka pozycja włoskich Żydów w antyfaszystowskich grupach działających we Włoszech i za granicą. Wyczuwał działanie „międzynarodowego żydostwa” za kulisami kampanii sankcji przeciwko Włochom, która nastąpiła po inwazji Włoch na Etiopię w latach 1935– 1936. Aby uniknąć dyplomatycznej izolacji i umocnić wspólne zainteresowanie w popieraniu generała Franco w czasie hiszpańskiej wojny domowej, w listopadzie 1936 roku Mussolini stworzył z Hitlerem oś Rzym–Berlin. Mniej więcej równocześnie w faszystowskiej prasie zaczęły regularnie pojawiać się antysemickie artykuły. Jednak nie

była to pierwsza oznaka rasistowskiego myślenia i rasowego antysemityzmu w oficjalnych kręgach. Rasizm i ustawy rasowe w sposób naturalny objawiły się we włoskich koloniach w Afryce Północnej i zostały skodyfikowane wraz z proklamowaniem Imperium Włoskiego. W 1937 roku kategorie rasowe przeniesiono do Włoch, gdzie stały się wytycznymi dla nowych rządowych instytucji zajmujących się nadzorem demograficznym nad ludnością410. To niezdecydowanie można zauważyć w dzienniku hrabiego Galeazza Ciano, ministra spraw zagranicznych i zięcia Mussoliniego. Na początku września 1937 roku zapisał, że Mussolini „zelżył Amerykę, kraj czarnych i Żydów, element burzący cywilizację”. Narody zostaną „zżarte jadem żydowskiej korupcji”. Jednak trzy miesiące później Ciano z oburzeniem zareagował na krytykę, że Włochy dogadują się z Niemcami w sprawie środków antyżydowskich. „Nie wierzę też, że naszym interesom sprzyjałoby rozpętanie we Włoszech kampanii antyżydowskiej. Tutaj ten problem nie istnieje”. Ale następnie Ciano cynicznie zauważył, że znalazłoby się „wiele innych pretekstów” do prześladowania Żydów411. W lutym 1938 roku państwo włoskie zaczęło dryfować właśnie w tym kierunku, na początku niewinnie domagając się informacji o liczbie Żydów w ministerstwach i na uniwersytetach. W kwietniu i maju urodzeni za granicą Żydzi stracili stanowiska w administracji i nasiliła się antyżydowska propaganda. Wreszcie w lipcu 1938 roku Mussolini zwołał ekspertów, aby opracowali raport na temat „problemu rasowego”. Według Ciano, którego wiarygodność jako świadka pomniejsza wychwalanie teścia, Mussolini „rozważa możliwość wprowadzenia przepisów zabraniających Włochom zawierania małżeństw z osobami innych ras, w tym rasy żydowskiej”412. Zdaniem Mussoliniego surowe środki antyżydowskie miały wzmocnić Włochów, szczególnie młodych, i promować budowę nowego człowieka, faszysty. Powiedział Ciano: „musimy wpoić naszemu ludowi koncepcję wyższości rasowej, co jest niezbędne przy kolonizacji imperium”. Włosi, uważał, muszą zacząć poważnie traktować rasę i hartować ją413. 6 października 1938 roku Wielka Rada Faszystowska ogłosiła „manifest rasy”, przygotowujący grunt pod ustawodawstwo. Zawarta w nim definicja Żyda była nawet surowsza niż ta obowiązująca w Niemczech, z mniejszą elastycznością traktując „półŻydów” i „ćwierć-Żydów”. Prawo, które wprowadzono pod koniec roku, pozbawiło Żydów pełni praw obywatelskich, wyłączyło ich z działalności gospodarczej i zakazało udziału w życiu kulturalnym. Cudzoziemcy pochodzenia żydowskiego dostali kilka miesięcy na opuszczenie kraju pod groźbą internowania. Mussolini napotkał pewien sprzeciw, ale nie był w nastroju na kompromisy: „Antysemityzm jest teraz wstrzykiwany w krew Włochów – powiedział zięciowi. – Będzie tam krążył i rozwijał się sam”. Kiedy król Wiktor Emmanuel sprzeciwił się karaniu Żydów, którzy walczyli za Włochy, Mussolini odniósł się z pogardą do „ludzi o słabym kręgosłupie”. Osobiście nalegał na usunięcie Żydów z partii faszystowskiej i zlekceważenie głosów z Watykanu, żeby zrobić wyjątek dla konwertytów. Jak napisał Ciano, „Duce odrzucił prośbę, która zrobiłaby z ustawy konfesjonał zamiast prawa rasowego”414.

Zwykli Włosi wzięli sobie przesłanie do serca. Urzędnicy gorliwie stosowali prawo, a Żydzi, którzy próbowali uników, spotykali się z potępieniem. Nie brakowało kupców na żydowskie firmy i nieruchomości. Podobnie jak w nazistowskich Niemczech, Żydów straszono, że zostaną bezpaństwowymi nędzarzami. Na początku 1939 roku próbę zapobieżenia takiej sytuacji podjął ambasador Stanów Zjednoczonych William Phillips, który przekazał Duce list od prezydenta Roosevelta z prośbą o zezwolenie Żydom na wywóz środków, które umożliwią im emigrację i osiedlenie w innym kraju. Phillips nie miał najmniejszych wątpliwości, że Mussolini jest śmiertelnie poważny. Wysłannik był „pod wrażeniem jego bezsprzecznie szczerej wrogości wobec Żydów”. Nie ma, mówił Mussolini, „miejsca dla Żydów w Europie i w końcu, uważał, wszyscy pójdą stąd precz”415. 399 Aristotle Kallis, Genocide and Fascism. The Eliminationist Drive in Fascist Europe, London 2009, s. 87–138. 400 Radu Ioanid, The Holocaust in Romania. The Destruction of Jews and Gypsies under the Antonescu Regime, 1940–1944, Chicago 2000, s. XIX–XX, 5–19; Jean Ancel, The Economic Destruction of Romanian Jewry, Jerusalem 2007, s. 9–12. 401 J. Ancel, The Economic Destruction of Romanian Jewry, s. 33–50. 402 14, 17, 25 stycznia 1938, Emil Dorian, The Quality of Witness. A Romanian Diary 1837–1944, Philadelphia 1992, s. 13–19. 403 Nathaniel Katzburg, Hungary and the Jews 1920–1943, Ramat Gan 1981, s. 25–31. 404 N. Katzburg, Hungary and the Jews, s. 32–43; The Holocaust in Hungary. Evolution of a Genocide, red. Zoltan Vagi, Laszlo Csosz, Gabor Kadar, Lanham 2013, s. XXX–XXXVIII, 1–2. 405 N. Katzburg, Hungary and the Jews, s. 80–93. 406 The Holocaust in Hungary. Evolution of a Genocide, s. 3–6. 407 Tamże, s. 6–9; N. Katzburg, Hungary and the Jews, s. 114–138; Moshe Herczl, Christianity and the Holocaust of Hungarian Jewry, New York 1991, s. 11–127; Yehuda Don, Economic Implications of the AntiJewish Legislation, w: Genocide and Rescue. The Holocaust in Hungary 1944, red. David Cesarani, Oxford 1997, s. 47–76. 408 Michele Sarfatti, The Jews in Mussolini’s Italy. From Equality to Persecution, Madison 2006, 3–41, 66– 67, 116–117. 409 David Kertzer, The Popes Against the Jews. The Vatican’s Role in the Rise of Modern Anti-Semitism, New York 2001, s. 133–165, 213–236; M. Sarfatti, The Jews in Mussolini’s Italy, s. 42–53; Meir Michaelis, Mussolini and the Jews. German-Italian Relations and the Jewish Question in Italy 1922–1945, Oxford 1971, s. 10–52; 15 maja 1934, Advocate for the Doomed, s. 393–394. 410 M. Sarfatti, The Jews in Mussolini’s Italy, s. 96–121; M. Michaelis, Mussolini and the Jews, s. 80–103, 107–152, przypisuje oficjalne przyjęcie antysemityzmu współpracy z nazistowskimi Niemcami. 411 6 września, 3 grudnia 1937 i 20 kwietnia 1938, Galeazzo Ciano, Diary 1937–1943. The complete unabridged diaries of Count Galeazzo Ciano, Italian Minister of Foreign Affairs, 1936–1943, red. Robert L. Miller, Stanislaus Pugliese, London 2002, s. 6, 32, 83. 412 15, 17 lipca 1938, Ciano Diary, s. 109–110; M. Sarfatti, The Jews in Mussolini’s Italy, s. 121–129.

413 20 kwietnia, 4 czerwca 1938, Ciano Diary, s. 83, 99; Michele Sarfatti, Characteristics and Objectives of the Anti-Jewish Racial Laws in Fascist Italy, 1938–1943, w: Jews in Italy under Fascist and Nazi Rule, 1922– 1945, red. Joshua D. Zimmerman, New York 2005, s. 71–80. 414 6 października, 6, 28 listopada 1938, Ciano Diary, s. 139, 153, 161; M. Sarfatti, The Jews in Mussolini’s Italy, s. 129–157. 415 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 143–144; Iael Nidam-Orvieto, The Impact of the AntiJewish Legislation on Everyday Life and the Response of Italian Jews, 1938–1943, w: Jews in Italy under Fascist and Nazi Rule, 1922–1945, s. 158–181.

CZECHOSŁOWACJA I KRYZYS SUDECKI William Shirer wcisnął relacjonowanie konferencji w Évian między wyjazdy do Pragi, skąd informował na bieżąco o międzynarodowym kryzysie, który wywołały plany Hitlera wobec Czechosłowacji. Okupacja Austrii postawiła Czechosłowację w położeniu nie do pozazdroszczenia, dokładnie tak, jak zakładał Hitler w memorandum dotyczącym planu czteroletniego. Teraz Führer wykorzystał etnicznych Niemców zamieszkujących Sudety, region przy granicy czesko-niemieckiej, w ten sam sposób, w jaki posłużył się austriackimi nazistami. W ciągu kilku lat reprezentacja niemieckojęzycznej mniejszości została zdominowana przez sprzymierzoną z nazistami Partię Niemców Sudeckich pod przywództwem Konrada Henleina. Henlein stale opowiadał się za autonomią regionu, czym ściągał na siebie gniew rządu w Pradze oraz wielokrotne represje. Hitler, który często nawiązywał do udręczonych sudeckich Niemców, teraz zajął się sprawą agresywnie. Pod koniec marca 1938 roku nakazał Henleinowi, by zażądał autonomii dla regionu. Zgodnie z przewidywaniami czeskie władze zdławiły kampanię, a to z kolei dało Hitlerowi pretekst do zagrożenia akcją zbrojną w obronie rodaków w Czechosłowacji. 20 maja rozkazał najwyższemu dowództwu armii opracowanie planu „błyskawicznego” podboju Czechosłowacji. Gdy zaczęły krążyć pogłoski o mobilizacji armii niemieckiej i czeskiej, rządy Wielkiej Brytanii i Francji wydały ostrzeżenie, że nie będą stały z boku w przypadku rozpoczęcia działań zbrojnych. Wywarło to pożądany skutek i Göring oraz szef sztabu armii generał Ludwig Beck zaczęli hamować militarne zapędy Hitlera. Jednak Führer nie dał się zastraszyć i w sierpniu Beck podał się do dymisji. Tymczasem Brytyjczykom puściły nerwy i w ferworze kilkutygodniowej wymiany dyplomatycznych not zdradzili się, że nie dadzą wciągnąć się w wojnę tylko po to, by nie dopuścić do uzyskania autonomii przez etnicznych Niemców. Porzucony przez sojuszników czeski rząd musiał ustąpić przed żądaniami Henleina. Jednak to nie wystarczyło Hitlerowi. Uznał, że otworzyła się przed nim szansa podboju Czechosłowacji, zanim Brytyjczycy i Francuzi dozbroją się i stworzą poważne zagrożenie militarne na zachodnich granicach Niemiec. Hitler powiedział Henleinowi, żeby podbił stawkę i zażądał secesji, a 12 września na zjeździe partii zagroził, że jeśli Kraj Sudecki nie uzyska suwerenności, będzie wojna416. Przygotowaniom wojskowym towarzyszyła intensywna kampania propagandowa. Niemców karmiono niekończącymi się opowieściami o okrucieństwach, jakie spotykają ich braci i siostry, którzy cierpią pod jarzmem na wpół cywilizowanych Słowian. Faktycznie doszło nawet do kilku potyczek między oddziałami zbrojnymi sudeckich Niemców i Czechów. Strach i represje sprawiły, że wielu volksdeutschów, etnicznych Niemców, przekroczyło granicę w charakterze uchodźców. Narastająca agresja i powszechne oburzenie w Niemczech wyładowały się na Żydach. Bojówkarze z Hitlerjugend, którzy na oczach Belli

Fromm zdemolowali sklep jubilerski, krzyczeli: „Do diabła z żydowskim motłochem! Miejsce dla sudeckich Niemców”. W Wiedniu w przeddzień żydowskiego Dnia Pojednania SA wyrzuciło z mieszkań kilkanaście żydowskich rodzin, żeby zrobić miejsce dla volksdeutschów-uchodźców. Ruth Maier słyszała, że żądali pościeli i ubrań od Żydów, których właśnie wysiedlali417. Gdy wizja wojny rysowała się coraz wyraźniej, niemieckich Żydów ogarnęła panika. 23 lipca rząd ogłosił, że muszą uzyskać nowe dokumenty tożsamości. Kiedy je dostali, okazało się, że na froncie mają literę „J”. Miało to utrudnić Żydom ukrycie się w Niemczech i pomóc służbom celnym na granicach krajów niechętnych wpuszczaniu Żydów, gdyby chcieli się oni ubiegać o azyl lub wedrzeć jako nielegalni imigranci. Dodatkowe upokorzenie przyniosło zarządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 17 sierpnia, żeby Żydzi przyjęli „żydowskie” pierwsze imię – Izrael dla mężczyzn i Sara dla kobiet – i wpisali je w oficjalne dokumenty do stycznia 1939 roku. Teraz nawet odważna Bella Fromm poddała się i stanęła w kolejce pod amerykańskim konsulatem generalnym418. Ci, którzy nie mogli lub nie chcieli wyjechać, żyli w ciągłym strachu. Kiedy Victor Klemperer nie miał przez kilka tygodni wiadomości od przyjaciół, wyznał, że „niepokojąca jest ta cisza wokół mnie”. Freddy Solmitz był tak przygnębiony samą myślą o przyjęciu żydowskiego imienia, że napisał do Fricka, ministra spraw wewnętrznych Rzeszy, z prośbą o zwolnienie go z obowiązku. Jego żona, Luise, zwierzyła się w dzienniku, że „nie ma nic gorszego, niż być bezdomnym we własnym domu […]. To rodzaj wojny, a my zostaliśmy bez ochrony, bez broni, bez najmniejszej możliwości odwołania się do prawa lub protestu”. W jednej z ostatnich depesz z Berlina André François-Poncet ostrzegł francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że po Anschlussie antysemityzm wybuchł z nową siłą. Przez ostatnie dni na stanowisku ambasadora spacerował po parku między swoim mieszkaniem a ambasadą i obserwował z niesmakiem ławki oznaczone: „Tylko dla Aryjczyków” albo „Tylko dla Żydów”419. Niepewną atmosferę pod koniec lata i wczesną jesienią przerywały niezliczone akty przemocy przeciwko Żydom. Według wydziału do spraw żydowskich w centrali SD, „pod wpływem wydarzeń za granicą nasilił się nastrój wrogości społeczeństwa wobec Żydów”. Przykład, jak wyglądało to w praktyce, pochodzi z oddziału SD w Wiesbaden, który informował, że w Rauenthal „ludzie” wyciągnęli z łóżek dwójkę Żydów i wywlekli ich na ulicę w koszulach nocnych. Można się domyślić, że jedną z tych osób była przerażona, na wpół naga kobieta420. Synagogi, zawsze chętnie wybierany cel aktów wandalizmu, teraz padały ofiarą ataków ustawicznej, niszczycielskiej furii. W Hanau nazistowscy fanatycy zamurowali drzwi do domu modlitwy. Kiedy wierni próbowali usunąć przeszkodę, aresztowano ich. SD zameldowało, że „niestety wydarzenia zakończyły się uniewinnieniem Żyda, który jednak i tak trafił do aresztu prewencyjnego”. W Norymberdze Streicher zorganizował masowy wiec, na którym ogłosił, że główna świątynia żydowska w mieście zostanie zniszczona. Kilkutysięczny tłum patrzył, jak Streicher dał znak do rozpoczęcia burzenia. W Kaiserslauten i Albersweiler w Palatynacie władze miejskie „kupiły” synagogę po to,

żeby ją rozebrać. Pod koniec września w Mellrichtstadt w centralnej Frankonii tłum wdarł się do synagogi i zniszczył ją. Po wysypie tego rodzaju incydentów gauleiter Palatynatu wyjaśnił, że „ludność pragnie pozbyć się Żydów ze wsi i próbuje się w ten sposób zemścić za bezczelne zachowanie Żydów podczas krytycznego okresu we wrześniu”421. W tym miesiącu kryzys sudecki osiągnął punkt kulminacyjny. Po tym, jak Hitler potrząsnął szabelką w Norymberdze, Neville Chamberlain, premier Wielkiej Brytanii, poleciał do Niemiec i spotkał się z Hitlerem w Berchtesgaden na rozmowie w cztery oczy. Chamberlain liczył na to, że podczas prywatnego spotkania przekona Hitlera do złagodzenia żądań. Zamiast tego Hitler wyczuł, że brytyjski premier chce za wszelką cenę uniknąć wojny, i powtórzył żądanie secesji Kraju Sudeckiego. Nie mylił się. Zamiast stanąć u boku Czechów, Chamberlain i rząd francuski przekonali swojego niegdysiejszego protegowanego, żeby dał Niemcom to, czego chcą. Chamberlain wrócił do Niemiec 21 września, żeby doprowadzić do porozumienia z Czechami i oddania Kraju Sudeckiego, ale ku jego zdumieniu Hitler zażądał jeszcze więcej. Domagał się, żeby Czesi wycofali wojsko do 1 października i otworzyli drogę dla okupacji przez armię niemiecką. Chamberlain poleciał z powrotem do Londynu i skonsultował się z gabinetem. Tym razem przeciwstawili się groźbom Hitlera. Przez kilka dni wyglądało na to, że wojna jest nieuchronna: Home Fleet wyszła w morze, a Francja zaczęła mobilizację. W ostatniej chwili na ruchy Brytyjczyków zareagował Mussolini i zaoferował mediację. 29–30 września Hitler, Mussolini, Chamberlain i francuski premier Édouard Daladier spotkali się w Monachium. Dwa demokratyczne mocarstwa wyrzekły się Kraju Sudeckiego, za plecami rządu praskiego, w zamian za obietnicę Hitlera, że Niemcy zrezygnują z dalszych roszczeń terytorialnych. Na koniec Chamberlain uzyskał podpis Hitlera na zobowiązaniu zachowania pokoju między oboma państwami422. Cała Europa odetchnęła z ulgą, ale Leopold Schwarzschild stanowczo uznał wynik rozmów za straszliwą klęskę demokracji. Szala przechyliła się zdecydowanie na stronę Niemiec. Bezlitośnie krytykował Chamberlaina, który wykazał się „kompletnym brakiem zrozumienia charakteru i roli człowieka, z którym się dogaduje”. Hitler złamał każdą obietnicę, jaką kiedykolwiek złożył. Faktycznie, Hitler nie był zadowolony z rezultatów. Chociaż dostał Kraj Sudecki bez jednego wystrzału, stracił szansę podboju Czechosłowacji i walki z Wielką Brytanią i Francją, kiedy już się wzmocni. Jego niezadowolenie wkrótce miało się katastrofalnie odbić na Żydach w Niemczech i Austrii423. Żydzi w rodzaju Victora Klemperera liczyli, że wojnie zapobiegnie zamach stanu najwyższego dowództwa armii lub zwycięstwo francusko-brytyjskie. Wydawało się rzeczą nie do pomyślenia, żeby Hitler wygrał, więc kiedy tak się stało, Żydzi wpadli w rozpacz. „I rzeczywiście jest to niewyobrażalny, niesamowity sukces – napisał Klemperer. – […] Fetuje się Hitlera jeszcze bardziej niż po sprawie austriackiej. […] Ale my będziemy niewątpliwie niewolnikami, będziemy całkiem dosłownie pariasami do końca naszych dni”. Po raz pierwszy rozważał samobójstwo424. Raymond Geist przekazał George’owi Messersmithowi, który wówczas pracował w Departamencie Stanu, żywy opis emigracyjnej psychozy, jaka ogarnęła niemieckich

Żydów. „We wrześniu musieliśmy obsłużyć tysiące zrozpaczonych ludzi, którzy dzień w dzień kłębili się pod konsulatem generalnym. Czasami wydawało się, że sytuacja wymknie nam się spod kontroli; ale nie straciliśmy głowy i w końcu zapanowaliśmy nad wnioskami i teraz wszystko znowu idzie płynnie”. Konsulat przyjął 125 tysięcy wniosków na 27 300 miejsc z kwoty, co oznaczało, że nowi ubiegający się o wizę będą musieli czekać trzy do czterech lat, zanim nadejdzie ich kolej. „Sytuacja stała się rozpaczliwa dla wielu osób, które wiedziały, że nie przeżyją, jeśli nie uda im się wydostać do Stanów Zjednoczonych. Mogliśmy tylko okazywać współczucie i życzliwość; w większości przypadków nie mieliśmy możliwości udzielenia żadnej praktycznej pomocy”425. Klemperer żałował, że nie zaczął starań o emigrację wcześniej. Wspominał przyjaciół, którzy przenieśli się już w bezpieczne miejsce, i zauważył z goryczą: „Wszyscy ci ludzie urządzili sobie życie na nowo – a mnie się nie poszczęściło. Pozostaliśmy tutaj, upokorzeni i biedni, zakopani, że tak powiem, po szyję i oczekujący z dnia na dzień na ostatnie ruchy łopatą”426. Ruth Maier z Wiednia opisywała upokorzenia Żydów, którzy podlegali teraz każdemu, kto miał szczęście być Aryjczykiem. Pewnego dnia na początku października stała w kolejce pod urzędem skarbowym przy Porzellangasse: „Padało. Staliśmy tam w deszczu, przemoczeni i zmarznięci na kość od siódmej rano. Pojawił się zamiatacz ulic z miotłą i ryknął na nas, machając rękami: «Idźcie stąd, sukinsyny, bo inaczej was pogonię». Jakże musiał być zachwycony, ten zamiatacz, że mógł wyładować na kimś gniew, na niższej rasie”427. Wiedeńscy naziści potrzebowali pretekstu, którego dostarczyła im antysemicka wystawa Wieczny Żyd otwarta w mieście. W październiku doszło do licznych napaści w dzielnicach żydowskich, którym towarzyszyły eksmisje z mieszkań. W niedzielę 16 października 1938 roku Ruth zaczęła wpis do dziennika słowem: „Pogromy!”. Po czym ciągnęła: „Niszczą świątynię [synagogę]. Obcinają brody starszym mężczyznom. Osaczają kobiety. Wybijają okna”. Wieczorem wszystko zaczęło się od nowa w wąskich uliczkach dzielnicy żydowskiej. „To przerażające […] średniowieczne […] chcą mnie zabić tylko dlatego, że jestem Żydówką”428. Właśnie o taki rodzaj szaleńczej, fanatycznej przemocy chodziło Hitlerowi. Przeżył rozczarowanie brakiem entuzjazmu dla wojny podczas kryzysu sudeckiego. 10 listopada pochwalił 400 niemieckich dziennikarzy za udział w psychologicznej wojnie z Czechosłowacją i pomoc w przezwyciężeniu braku gotowości własnych obywateli. Ubolewał, że seria bezkrwawych zwycięstw wywołała poczucie samozadowolenia i słabości. „Wyłącznie z konieczności mówiłem przez te lata o pokoju – powiedział im. – Ale teraz konieczne jest stopniowe psychologiczne reedukowanie niemieckiego narodu i uświadomienie mu, że są rzeczy, po które trzeba sięgnąć siłą, jeśli zawiodą środki pokojowe”. Ludzie musieli ślepo uwierzyć, że zatriumfują w każdym konflikcie i że przywództwo miało rację pomimo porażek czy błędów429. Hitler nie wprost nawiązywał do przyczyn niemieckiej klęski w 1918 roku i sygnalizował determinację, że w nadchodzącej wojnie ludzie pójdą za przywódcami do zwycięstwa lub

unicestwienia. W jego wizji nie było miejsca na delikatność i ludzkie odruchy. Czy istnieje lepszy sposób na zranienie ludzi niż wystawienie ich na przemoc i zniszczenie we własnych miasteczkach i miastach? Powtarzające się napaści na Żydów umacniały w Niemcach poczucie wyższości i nietykalności. Uczyły ich tłumić współczucie dla uznanych za rasowych obcych, czyli wrogów. Nie mniej ważne było to, że kształtowano w nich poczucie bycia po właściwej stronie tego podziału430. Przez kilka następnych tygodni reżim prowadził aresztowania, internowania, deportacje i wydalenia. Nie było to nic nowego. Od Anschlussu z Burgenlandu, okręgu przygranicznego we wschodniej Austrii, 3870 Żydów wygnano na Węgry i Słowację. „Czystki objęły funkcjonariuszy obcej narodowości w organizacjach żydowskich, aby zapobiec tworzeniu wrogiej siatki wywiadu w Niemczech”. Jednak reżim szykował się do dużego skoku: celem miało być 70 tysięcy polskich Żydów w Rzeszy. Krok ten sprowokował rząd w Warszawie, który wydał prawo umożliwiające mu pozbawianie Polaków emigrantów obywatelstwa. Pozbawienie obywatelstwa uczyniłoby polskich Żydów w Niemczech bezpaństwowcami i utrudniłoby im emigrację. Aby nie brać na swoje barki dziesiątków tysięcy pogardzanych Ostjuden, Gestapo, prawdopodobnie za zachętą Ministerstwa Spraw Zagranicznych, 27 października 1938 roku rozpoczęło aresztowania i deportacje 17 tysięcy Żydów narodowości polskiej w ramach ogólnokrajowej operacji431. Josef Broniatowski był polskim Żydem wówczas mieszkającym w Plauen w Saksonii, niedaleko dawnej czesko-niemieckiej granicy. O pierwszej w nocy 28 października do jego drzwi zadzwoniła policja z listem informującym, że ma być deportowany. Zabrali go na miejscowy komisariat, gdzie spotkał 75 innych polskich Żydów, od niemowląt do starców. Następnego dnia przewieziono ich autobusami do Chemnitz, skąd pociągiem odjechali do Drezna. Tam razem z 8 tysiącami innych Żydów zostali załadowani do pociągów i odtransportowani do Bytomia. Przez cały ten czas Josef nie dostał nic do jedzenia ani picia i przebywał stale pod nadzorem esesmanów i policji. O jedenastej w nocy pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Żydów wyrzucono z wagonów i musieli iść polami przez ponad trzy kilometry, aż do kanału wyznaczającego granicę polsko-niemiecką. Niektórzy upadali, kilka osób zmarło podczas podróży. Esesmani „ukradli ludziom wszystko, co udało im się w pośpiechu spakować”. Potem krzykami strażnicy zmusili Żydów, żeby przeszli przez wodną przeszkodę do Polski. Gdy tylko znaleźli się po polskiej stronie, polska straż graniczna ich zawróciła. Padły strzały. O ósmej rano następnego dnia przemoczony tłum znalazł się z powrotem po niemieckiej stronie kanału. Esesmani zagnali ich do oficjalnej przeprawy, gdzie polscy urzędnicy niechętnie przepuścili Żydów. W końcu odwieziono wszystkich do Katowic, gdzie miejscowa gmina żydowska poratowała ich jedzeniem i pomocą medyczną. Broniatowski wspominał, że polscy górnicy płakali na widok wynędzniałych przybyszów432. Po zatrzymaniach Mally Dienemann zadzwoniła do znajomych rodzin Ostjuden z Offenbachu – tylko po to, by dowiedzieć się, że prawie wszyscy mężczyźni zniknęli. Natychmiast przystąpiła do pomocy żonom i dzieciom, a polscy Żydzi z Lipska i Drezna robili, co mogli, żeby zmniejszyć cierpienia deportowanych oraz tych, którzy zostali. Kilku

polskich Żydów, których nie aresztowano, zgłosiło się po pomoc do polskiego konsulatu – na próżno. Niedługo potem od 50 do 60 rodzin, głównie kobiet, dzieci i starców, odwieziono do Bytomia i granicy. Na spakowanie się dostali zaledwie 15 minut433. Z 16–17 tysięcy wygnanych polskich Żydów część wróciła do Niemiec, część została przyjęta w Polsce, a pewna grupa utknęła na wiele dni na „ziemi niczyjej”, w okropną pogodę, czekając na wynik negocjacji między rządami polskim i niemieckim. Polskie władze w pierwszej chwili odmówiły wpuszczenia deportowanych, ale w końcu uległy i pozwoliły wjechać większości grupy do kraju. Żydzi zostali umieszczeni w prowizorycznych obozach. Największy z nich mieścił się w Zbąszyniu, na zachód od Poznania. Tutaj 6–7 tysięcy przemoczonych i wygłodniałych ludzi zakwaterowano w mieście, w którym mieszkało mniej ludzi, niż było przybyszów, i zaledwie siedem rodzin żydowskich. Setki osób siedziały i spały na mokrej ziemi w stajniach i koszarach po polskiej armii udostępnionych przez władze. Około 2–2,5 tysiąca trafiło do domów życzliwych Polaków. Amerykańsko-Żydowski Połączony Komitet Rozdzielczy ruszył z pomocą i rozdał w mieście jedzenie oraz suche ubrania, założył też szpital polowy. Komitet zorganizował też opiekę dla 300–500 dzieci. Po kilku dniach zaopatrzenie i pieniądze zaczęły napływać również od żydowskich gmin z Łodzi i Krakowa434. 416 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 665–673. 417 28 czerwca 1938, B. Fromm, Blood and Banquets, s. 237; 5 października 1938, Ruth Maier’s Diary, s. 96. 418 Jewish Responses, t. 1, s. 328; 18, 20 czerwca 1938, B. Fromm, Blood and Banquets, s. 239–240. 419 24 sierpnia 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 503; 24, 25 sierpnia 1938, Dziennik Luise Solmitz, w: Jewish Responses, t. 1, s. 329–330; A. François-Poncet, Report on The Persecution of the Jews, 9 sierpnia 1938, w: Fremde Blicke, s. 486–487. 420 Oddział SD, Wiesbaden, 30 września 1938; SDHA, Wydz. II/112, Raport za wrzesień, 8 października 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 330. 421 Zarząd okręgowy SD, Hanau, Wydz. II/112, 23, 27 maja 1938; SDHA, Wydz. II 1, Fragment informatora dziennego, 5 sierpnia 1938; Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za sierpień, 7 września 1938; Gauleiter Palatynatu, Raport za sierpień 1938, 12 września 1938; Gauleiter Głównej Frankonii, Raport za wrzesień 1938, 10 października 1938; Gauleiter Palatynatu, Raport za październik 1938, 9 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 303–304, 322–324, 331–332, 338–339. 422 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 673–677. 423 Taking Stock after Munich, 8 października 1938, oraz On the Record, 29 października 1938, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 177–178; I. Kershaw, Hitler 1936–1945. Nemesis, London 2000, s. 123–125. 424 2 października 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 508. 425 R. Geist do G. Messersmitha, 28 października 1938, Refugees and Rescue, s. 143–144. 426 12 lipca 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 495.

427 5 października 1938, Ruth Maier’s Diary, s. 95–98. 428 16 października 1938, Ruth Maier’s Diary, s. 98–99. P. Longerich, Holocaust, s. 108. 429 Nazism 1919–1945, t. 3, s. 113–114. 430 P. Fritzsche, Life and Death in the Third Reich; T. Kühne, Belonging and Genocide. 431 SDHA, Wydz. II/112, Raport za październik, 1 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 334–336; P. Longerich, Holocaust, s. 109–110; Alan Steinweis, Kristallnacht 1938, Cambridge 2009, s. 16– 17. 432 Jewish Responses, t. 1, s. 345–347. Broniatowski zdołał wyemigrować do Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywali już jego synowie. 433 Dziennik Mally Dienemann, 1 listopada 1938, w: Jewish Responses, t. 1, s. 343–344; Yfat Weiss, The „Emigration Effort” or „Repatriation”, w: Probing the Depths of German Antisemitism, s. 360–370. 434 Polscy konsulowie w Niemczech natychmiast zawiadomili swoje Ministerstwo Spraw Zagranicznych o deportacjach. Feliks Chyczewski ostrzegł, że Niemcy planują „całkowitą likwidację” Żydów w Niemczech: Chyczewski do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, 26 października 1938, w: Fremde Blicke, s. 495; Raport AJJDC, 18 listopada 1938, w: Jewish Responses, t. 1, s. 348–349.

LISTOPADOWY POGROM Masowe wygnania polskich Żydów z Niemiec świadczyły o radykalnej eskalacji środków antyżydowskich. Jednak rządy i opinia publiczna w innych krajach ledwo zauważyły falę uderzeniową. 7 listopada nielegalny żydowski imigrant we Francji, Herszel Grynszpan, wszedł do niemieckiej ambasady w Paryżu i zastrzelił młodego urzędnika, Ernsta vom Ratha. Grynszpan urodził się w Niemczech w 1921 roku, ale jak większość polskich imigrantów żydowskich i ich potomków miał polskie obywatelstwo. W wieku piętnastu lat potajemnie przedostał się do Francji, gdzie chciał się uczyć i pracować, ale bez niezbędnych dokumentów znalazł się na łasce biurokracji. Gdy francuska policja zaczęła ostrzej traktować uchodźców, musiał usunąć się na jeszcze dalszy margines. 3 listopada dowiedział się, że jego matka i ojciec oraz dwoje młodszego rodzeństwa znaleźli się wśród Polaków deportowanych z Rzeszy. Siostra zawiadomiła go, że utknęli zdani na własne siły w Zbąszyniu, bezdomni i wynędzniali, razem z tysiącami innych. Grynszpan stracił panowanie nad sobą. Zdobył broń i udał się do niemieckiej ambasady, rzekomo z zamiarem zamordowania ambasadora. Zamiast tego strzelił do pierwszego Niemca, jakiego spotkał, skromnego trzeciego sekretarza. Grynszpana po chwili rozbrojono i został aresztowany przez francuską policję, podczas gdy ranny dyplomata odjechał do szpitala435. Powiadomiony o strzelaninie Goebbels zareagował z przesadą, jakby chodziło o pożar Reichstagu. Czyn jednego obłąkanego osobnika urósł do szczytów światowego spisku żydowskiego, który zmierza do wywołania wojny między Niemcami i Francją. Według niego Żydzi dążyli do „eksterminacji” narodowego socjalizmu i to oni powinni zostać „pociągnięci do odpowiedzialności”. Z przyczyn osobistych, o ile nie innych, próba zabójstwa była darem dla ministra propagandy. Hitler denerwował się jego romansem z czeską aktorką Lídą Baarovą. Zwykle Hitler nie dbał o grzeszki swoich sługusów, ale lubił żonę Goebbelsa i nie przepadał za Czechami. Goebbels dostrzegł w strzelaninie w Paryżu szansę na potwierdzenie swojej lojalności i udowodnienie Führerowi, ile jest warty, poprzez zadanie ciosu Żydom, co zawsze spotykało się z uznaniem Hitlera. Następnego dnia rozpętał kampanię. Prasa niemiecka obrzucała przekleństwami podżegających do wojny Żydów, a z vom Ratha zrobiła męczennika bez skazy. Hitler tylko pomógł, awansując Ratha, aby zwiększyć ciężar gatunkowy występku Grynszpana, oraz wysyłając do ofiary osobistego lekarza. Szef berlińskiej policji, hrabia Helldorf, rozkazał Żydom oddać wszelką broń, a Gestapo w odwecie zamknęło ostatnie żydowskie gazety wydawane w stolicy. Wieczorem dochodziło do sporadycznych aktów przemocy wobec Żydów, najpoważniejszych w Hesji436. 8 listopada, kiedy vom Rath walczył o życie, przywództwo partii nazistowskiej spotkało się w Monachium na dorocznych uroczystościach upamiętniających bohaterów ruchu, którzy

zginęli podczas nieudanego puczu w 1923 roku. Był to nieprzewidziany, ale dogodny zbieg okoliczności. Wieczorem Hitler wygłosił tradycyjne przemówienie w piwiarni Bürgerbräukeller. Nie wspomniał o najnowszym męczenniku NSDAP, ale skoncentrował się na sytuacji międzynarodowej i robił aluzje, że wojna z Francją i Wielką Brytanią jest nieunikniona. Ta nieuchronność wojny (w umyśle Hitlera) jest istotna, by zrozumieć jego działania z następnych kilku godzin. Ponieważ tym razem nie znajdował się już w sytuacji przymusowej, jak wtedy, kiedy zginął Wilhelm Gustloff, nie krępowały go dyplomatyczne subtelności czy fluktuacje handlu międzynarodowego. Wkrótce nie miało być w ogóle żadnego handlu, a to, co inne kraje pomyślą o Niemczech, będzie bez znaczenia. Tym razem mógł bez ograniczeń oddać się zemście na Żydach437. Następnego dnia odbyły się ceremonie upamiętniające, ale Hitler znalazł czas na kilka rozmów z Göringiem i Goebbelsem. Po południu dotarła do nich wiadomość o śmierci Ratha. Dowiedzieli się też, że wiadomość ta wywołała niepokoje w Dessau, gdzie ludzie obrabowali żydowskie sklepy i spalili synagogę. Tego dnia wieczorem Hitler zjadł tradycyjną kolację z elitą partyjną w Starym Ratuszu. Zwykle tam również wygłaszał mowę, ale tym razem wyszedł wcześnie. Przed wyjściem rozmawiał szeptem z Goebbelsem. O 21.30, kiedy Hitler wrócił do swojego mieszkania, Goebbels przemówił w sali do setek gauleiterów, szefów partyjnych, wyższych i szeregowych członków SA. O tej porze większość była już dobrze najedzona, sporo też wypiła. Wszyscy wiedzieli już o śmierci Ratha i atmosfera była ciężka od oparów alkoholu, dymu papierosowego i żądzy zemsty. Goebbels opisał w dzienniku swoje wystąpienie: „Poszedłem na przyjęcie, które odbywało się w Starym Ratuszu. Gigantyczne wydarzenie. Opisałem sytuację Führerowi. Jego decyzja brzmiała: niech demonstracje trwają nadal. Wycofać policję. Żydzi muszą raz na zawsze odczuć gniew ludu. I słusznie. Wydałem pisemne instrukcje policji i partii. Potem krótko przemówiłem do partyjnych oficjeli. Burza oklasków. Wszyscy ruszyli do telefonów. A teraz ludzie powinni wziąć się do dzieła!”438. Nietrzeźwi, rozjuszeni członkowie partii stłoczyli się wokół budek telefonicznych albo pośpiesznie wrócili do hoteli, żeby stamtąd przekazać instrukcje lokalnym komórkom partii albo jednostkom SA. To, co nastąpiło, nie było spontanicznym wybuchem „gniewu” ludu, ale też wydarzeń owych nie można uznać za dobrze zaplanowaną, kierowaną odgórnie operację. Hitler i Goebbels rozpętali ogólnokrajowy pogrom, nie mając ani jasno określonych celów, ani obmyślonych sposobów działania. Według godnych zaufania analiz Alana Steinweisa operację cechowały „pośpiech i improwizacja”, co prowadziło do „bałaganu i braku przepływu informacji”. W rezultacie doszło do morderstw, gwałtów, grabieży, zniszczeń i terroru na bezprecedensową skalę. Rozmiar spustoszeń zszokował społeczeństwo i wstrząsnął reżimem. W ciągu kilku dni przywódcy nazistowscy zareagowali daleko idącymi decyzjami w kwestiach Judenpolitik, które wyniknęły z listopadowego pogromu, ale nie miały tych samych korzeni. Rzeź Żydów w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku stanowiła radykalnie nasiloną kontynuację przemocy, która wybuchała sporadycznie od początku roku, ale doprowadziła do zasadniczego rozłamu w myśleniu nazistów. Po tym wszystkim reżim mógł zacząć wprowadzać w Niemczech nowe sposoby traktowania Żydów

i już nigdy więcej nie doszło do antyżydowskiej przemocy na niemieckich ulicach. Zamiast tego przemoc została wyeksportowana lub zamaskowana439. Wbrew temu, co zapisał w dzienniku, Goebbels nigdy nie rozesłał instrukcji policji. Chociaż Himmler i Heydrich przebywali w Monachium, wydaje się, że dowiedzieli się o zamiarach Hitlera dopiero na spotkaniu z przywódcą przed ceremonią składania wieńców o północy. Szef Gestapo Heinrich Müller przekazał pierwsze rozkazy funkcjonariuszom pięć minut po północy. Na wstępie wytłumaczył, że partia zamierza przeprowadzić akcję przeciwko synagogom. Zadaniem Gestapo było zagarnięcie z budynków archiwów gmin żydowskich, prawdopodobnie zanim obrócą się w popiół, oraz „przygotowanie aresztowania” 20–30 tysięcy Żydów, przede wszystkim tych bogatych. Heydrich dorzucił szczegół do teleksu wysłanego do Sipo-SD o 1.20. Służba bezpieczeństwa miała zapobiegać grabieży i chronić własność Aryjczyków. Zatrzymania, które już zarządził Müller, nie obejmowały starszych i chorych Żydów. Heydrich dodał, że aresztowanych Żydów należy dobrze traktować. We wczesnych godzinach porannych w Monachium również Himmler przeprowadził odprawę przywódców SS i nakazał im trzymać ludzi z daleka od burd. Jednak brak koordynacji sprawił, że część esesmanów dołączyła do ekscesów, a niektórzy dopuścili się kradzieży lub morderstwa. Himmlera ogarnęła wściekłość, jeszcze zanim dowiedział się o skali zniszczeń, do jakich doszło, i o scenach bezprawia. To była powtórka z Wiednia. O trzeciej nad ranem skreślił notatkę, w której zawarł podejrzenie, „że Goebbels – w swym głodzie władzy, co od dawna jest dla mnie jasne, oraz w swej tępocie – dał sygnał do akcji”. Nieumundurowana policja pod dowództwem Kurta Daluege dopiero o świcie dostała rozkazy, żeby zapobiegać podkładaniom ognia440. Do tego czasu tysiąc synagog i domów modlitewnych zostało ograbionych i zniszczonych. W niektórych miejscach zburzono budynki za pomocą materiałów wybuchowych. Zdemolowano 7,5 tysiąca sklepów z 9 tysięcy należących do Żydów. Ludzie wybijali witryny, wyrywali armaturę, a towar rozkradali lub rozrzucali na ulicy. Władze oszacowały, że zniszczono majątek warty 39 milionów marek. Zginęło ponad 90 Żydów, a kilkanaście kobiet zgwałcono lub obrzucono obelgami. Chociaż akcja wyglądała na skoordynowaną – taki był pogląd wyrażany przez Żydów i ówczesnych obserwatorów w większości relacji historycznych – w rzeczywistości był to bezładny, improwizowany i chaotyczny epizod. Tym, co najbardziej przeraziło ofiary oraz zwykłych Niemców, był brak kontroli. Przywódcy partyjni, SA, służba bezpieczeństwa, SS i regularna policja dostali instrukcje w różnym czasie, często sprzeczne. Odebrali telefony lub dalekopisy późnym wieczorem albo wcześnie rano, kiedy byli pijani lub na wpół śpiący, albo jedno i drugie. Względnie łatwo było zmobilizować oddziały partii i SA, ponieważ ich członkowie zebrali się na lokalnych obchodach rocznicy puczu z 1923 roku, ale, tak jak w Monachium, uroczystości wiązały się z solidną kolacją i mnóstwem piwa. Całe oddziały esesmanów dołączyły do akcji, w większości w cywilnych ubraniach lub w płaszczach na mundurach, chociaż Himmler chciał, żeby trzymali się z daleka. W końcu pojawili się zaspani funkcjonariusze SD, żeby zabezpieczyć dokumenty z budynków, które często już płonęły. Gdy służba bezpieczeństwa przystąpiła do aresztowań Żydów w domach, często ich ofiary zostały już

przegnane przez tłum lub uciekły przed pandemonium. Pod tym względem była to typowa operacja nazistowska, która nabrała znamion spójności i celowości dopiero po fakcie441. W kilkudziesięciu miejscach atak przyjął formę „rytuału upokorzenia”, wymierzonego tak samo w judaizm, jak i w Żydów. Pomimo lat propagandy odróżniającej rasowy antysemityzm od nienawiści chrześcijan do Żydów, tłumy doprowadzały do scen, które wydałyby się znajome przybyszowi ze średniowiecza. W Bensheim miejscowi Żydzi zostali zmuszeni do tańczenia wokół płonącej synagogi. W Laupheim Żydów zmuszono do marszu pod płonący budynek, przed którym musieli klęczeć. W Gailingen i Beuthen Żydzi musieli stać i patrzeć, jak płoną ich synagogi. Zwoje Tory i modlitewniki Niemcy, często młodzi, rozrzucali, darli na kawałki lub kopali po ulicy. W większości miast rabini zostali wyłapani i zawleczeni do synagogi, gdzie musieli patrzeć na podpalanie budynku. W Wiedniu wielu rabinom obcięto brody442. Żydów dotykało systematyczne poniżanie. W Gütersloh musieli przemaszerować ulicami miasta w koszulach nocnych. W Neustadt i Emdem żydowskie domy starców zostały opróżnione ze zniedołężniałych mieszkańców, których następnie przegoniono po okolicy w piżamach. Żydzi w Düsseldorfie chodzili boso po ziemi zasypanej potłuczonym szkłem. Starsi i chorzy nie mogli oczekiwać łaski. Tak samo jak domy starców, celem ataków i grabieży padły żydowskie sierocińce w Dinslaken i Królewcu. W Norymberdze pacjentów żydowskiego szpitala wygnano na ulicę tak brutalnie, że kilku zmarło. Ponad 200 Żydów aresztowanych w Ratyzbonie maszerowało ulicami w drodze do obozu koncentracyjnego w Dachau z napisem na transparencie: „Exodus Żydów”443. Istniał również silny ekonomiczny aspekt pogromu. Grabieże były powszechne, szczególnie zanim Heydrich rozkazał służbie bezpieczeństwa im zapobiegać. SD w Bielefeld zameldowało o 21 rozbojach. W Wolfersheim i innych miejscach uczestnicy zamieszek zniszczyli księgi z informacjami o obciążeniach hipotecznych i długach u Żydów. Pod przykrywką prowadzenia aryzacji i oczyszczania przestrzeni publicznej z Żydów dochodziło do wyłudzeń. W Monachium bojówkarze z SA wdarli się do domu kolekcjonera dzieł sztuki Paula Bernheimera i grozili mu, dopóki nie wypisał czeku dla Hitlerjugend. Kreisleiter NSDAP w Garmisch-Partenkirchen poinformował, że Żydzi w zimowym uzdrowisku „złożyli deklarację, że opuszczą okręg i nigdy tu nie wrócą, poza tym odsprzedadzą ziemię i nieruchomości nowym właścicielom”. Po południu 10 listopada „wszyscy Żydzi opuścili już okręg”444. Płeć również nie zapewniała ochrony. SD z Bielefeld zameldowało, że osiemdziesięcioczteroletnia kobieta zmarła po tym, jak „spadła ze schodów”. Żona rabina z Mossbach została skazana na cztery tygodnie więzienia za próbę obrony męża i osiemdziesięciosześcioletniego ojca przed „brunatnymi koszulami”, które przyszły ich aresztować. Wiele kobiet, które później zostawiły świadectwa lub pisały pamiętniki, wspominało pogwałcenie przestrzeni domowej przez pijanych, napastliwych mężczyzn. Napastnicy niszczyli meble, tłukli bibeloty, rozbijali naczynia, nożami rozpruwali kanapy, poduszki i materace. Tym kobietom pogrom kojarzył się z potłuczonym szkłem, a jeszcze bardziej z fruwającym pierzem. Ich przeżycia odrywają uwagę od budynków i miejsc

publicznych, typu synagogi i ulice handlowe, które są pozbawione życia i bezosobowe, i kierują ją na najprywatniejszą przestrzeń, w której ofiary były kompletnie bezbronne, gdzie musiały stać w koszulach nocnych i piżamach z przytulonymi dziećmi, podczas gdy wszystko, co bezpieczne i znajome, było brukane i przestawało istnieć445. W więcej niż kilku miejscach (prawdziwego zasięgu nigdy nie poznamy) doszło do przemocy seksualnej. Czterech bojówkarzy z SA zostało osądzonych i wydalonych z NSDAP za gwałty i napaści seksualne. Jeden napastował trzynastoletnią Żydówkę w Duisburgu. W Lichtenfels pod miastem znaleziono zwłoki Żydówki; najprawdopodobniej została zgwałcona, po czym napastnicy pozbyli się zwłok. Umundurowani funkcjonariusze SA napadli nocą na kilka innych kobiet. Dwóch Austriaków w brunatnych koszulach w Linzu zmusiło Żydówkę, żeby się rozebrała, i molestowali ją w jej własnym domu. W Brigittenau, dzielnicy Wiednia, gęsto zamieszkanej przez galicyjskich Żydów, banda nazistów zmusiła 200 kobiet, żeby tańczyły nago w piwnicy. Jedna odmówiła zapewniania rozrywki gapiom, więc została przywiązana do stołu, a inne kobiety zmuszono, by na nią pluły446. Co najmniej 90 Żydów zginęło lub zmarło. Liczba ta była tak niska dlatego, że zabójstwa nie były planowane, w przeciwnym razie liczba ofiar byłaby astronomiczna. Raczej świadczyła o nieprzemyślanym zainicjowaniu pogromu, słabym łańcuchu dowodzenia i braku dyscypliny. Historycy wiedzą tak dużo na temat listopadowego pogromu, ponieważ stał się on przedmiotem postępowań dyscyplinarnych w partii nazistowskiej. Chociaż Żydzi byli zwierzyną łowną i panowała atmosfera przyzwolenia, nie padł rozkaz, żeby kogokolwiek zabijać. Nie było też wytycznych, żeby niszczyć sklepy Żydów. Od fali grabieży w Wiedniu oraz z powodu obsesji oszczędzania zasobów na wojnę reżim coraz bardziej chronił majątek żydowski, do którego rościł pretensje. Heydrich specjalnie poinstruował służbę bezpieczeństwa, żeby nie dopuszczała do plądrowania. Zamiast tego jednak łamanie prawa odbywało się na taką skalę i tak rażąco, że władze państwa zostałyby skompromitowane, gdyby nie podjęły działań chociaż wobec części sprawców. Aby zachować wrażenie, że Niemcy nadal są Rechtsstaat, państwem prawa, konserwatyści w rządzie, w tym Johannes Popitz, minister finansów Prus, zażądali, by Göring ukarał odpowiedzialnych. Göring osadził Popitza, pytając sarkastycznie: „Chce pan ukarać Führera?”. Ale nie tak łatwo było załagodzić niepokój opinii publicznej. W przeciwieństwie do zbrodniczej zawieruchy szalejącej w dniach 30 czerwca–1 lipca 1934 roku, która w pewnym stopniu cieszyła się poparciem jako środek ukrócenia uciążliwości publicznych, nie wspominając o wysoce wiarygodnym oskarżeniu, że SA szykuje zamach, pogrom nie miał przekonującego uzasadnienia. Jedną rzeczą było przyznać się do wydania rozkazu wszczęcia akcji odwetowej przeciwko Żydom, a inną zaakceptować zabójstwa staruszek i masowe plądrowanie prywatnych domów. Dlatego Gestapo, policja i prokuratura wszczęli dochodzenia i zaczęli aresztowania, Heydrich jednak pilnował, aby akcja ta nie poszła za daleko. W wielu przypadkach winni wychodzili na wolność, jeśli oddali zrabowane mienie. W poważniejszych przypadkach śledztwa przejęły od Ministerstwa Sprawiedliwości sądy partyjne. Ostatecznie od grudnia 1938 do lutego 1939 roku przed

najwyższym trybunałem partii w Monachium stanęło 30 mężczyzn447. Te procesy rzucają światło na morderstwo lekarza i jego żony w Lesum, niewielkim miasteczku na przedmieściach Bremy na północy Niemiec. O trzeciej w nocy dowódca tamtejszego oddziału szturmowego SA został wyciągnięty z łóżka przez urzędnika z ratusza, który powiedział mu, że dowódca SA z Bremy życzy sobie z nim porozmawiać przez telefon. Oficer poinformował go, że SA dostało wytyczne, by pozbyć się ludności żydowskiej; Lesum mu podlega, więc ma się tym zająć. Dowódca zebrał podwładnych i poinformował ich, że rozkazano im wyrzucić Żydów. Kiedy zapytali, jak mają to rozumieć, zwrócił się po wyjaśnienia do kwatery głównej w Bremie, ale niczego się nie dowiedział. Założył, że nadeszła pora, by zabijać wszystkich Żydów napotkanych na drodze, jednak nie ustalił, czy jego ludzie mają używać pałek czy pistoletów. Ostatecznie uzbroili się w pistolety i poszli do domu żydowskiej rodziny, gdzie zastrzelili siedemdziesięcioośmioletniego lekarza i jego sześćdziesięciopięcioletnią żonę. Tego „brunatnym koszulom” było dość; przerwali eskapadę i poszli napić się czegoś mocniejszego448. W Aschaffenburgu, miasteczku w zachodniej Bawarii, esesmani z miejscowego oddziału postanowili w odwecie za śmierć Ratha zabić dwóch Żydów. Ofiar nie wybrali przypadkowo: obaj mężczyźni znani byli z bogactwa, a miejscowych nazistów denerwowało, że nadal tu jeszcze są. Pierwszego zaatakowali w domu, drugiego wywlekli i wywieźli za miasto, żeby tam go dobić. Niestety esesmani spartaczyli obie egzekucje. Ofiary przeżyły liczne rany od pocisków, chociaż jeden z mężczyzn zmarł kilka dni później w szpitalu. Nie tylko żaden z esesmanów nie dostał na czas właściwych wytycznych, ale wyraźnie byli źle przygotowani do zadania, które uznali za akcję na tę konkretną noc. W 1938 roku przeciętny bojówkarz SA i SS nie znał się na mechanizmach kameralnych egzekucji, o tych na dużą skalę nie wspominając449. Niekompetencja pogromiarzy nie pomniejszyła rozgrywającego się horroru. Prawdopodobnie jeszcze pogorszyła sprawę, ponieważ Żydzi stanęli wobec „hordy pijanych bestii w mundurach”, nieprzewidywalnych, co utrudniało ich poskromienie, jeśli pojawiła się na to szansa. Szerzące się w następnych tygodniach terror i cierpienie uchwyciły liczne relacje uchodźców z 1939 i 1940 roku. W samej Rzeszy i poza nią Żydzi wiedzieli, że doszło do epokowego wydarzenia, że zbrodnie popełniono na wielką skalę oraz że pewnego dnia historia osądzi winnych, nawet jeśli nie rozprawi się z nimi wymiar sprawiedliwości. Centralne Biuro Informacji założone w Amsterdamie przez Alfreda Wienera w celu rejestrowania zbrodni nazistowskich (przeniesione później do Londynu) zdobyło kilkadziesiąt raportów naocznych świadków w czasie, gdy wspomnienia były jeszcze świeże. Inny projekt notowania zbrodni zainicjował Edward Hartshorne, młody pracownik naukowy z Harvard University, współpracownik socjologa Gordona Allporta. W 1939 roku zaproponowali nagrodę za najlepszy tekst na temat „Moje życie w Niemczech przed i po 30 stycznia 1933 roku”. Nadeszło 155 prac ze Stanów Zjednoczonych, 31 z Wielkiej Brytanii, 20 z Palestyny i 6 z Szanghaju, a zostały najpierw opublikowane w „New York Timesie”. Autorami w większości byli Żydzi, którzy uciekli z Berlina i Wiednia po listopadzie 1938

roku450. Rudolfa Binga, prawnika i weterana Wielkiej Wojny, zbudził o trzeciej nad ranem tłum zgromadzony przed jego mieszkaniem. Kiedy zaniepokojony zadzwonił na miejscowy komisariat policji, padło pytanie: „Czy jest pan Aryjczykiem?”. Gdy odparł, że nie jest, rozmówca odłożył słuchawkę. Wkrótce dobiegły go krzyki i płacz mieszkających obok Żydów, a gdy usłyszał, że napastnicy wyważyli jego drzwi, postanowił uciec. Sześćdziesięcioletni adwokat myślał szybko; przez okno na tyłach wyrzucił materac i zeskoczył na niego. Do rana ukrywał się w ogrodowej szopie. Potem pomogła mu pełna współczucia rodzina sąsiadów. Wspominał później: „Ludzi najwyraźniej ogarnęło ogromne przygnębienie i wstyd. Po raz pierwszy ktoś z mieszkańców ośmielił się okazać nam współczucie”. Kiedy wrócił do domu, zobaczył, że jego gabinet i inne pokoje zostały kompletnie zdemolowane; agresorzy pocięli mu nawet ubrania. Kilka miesięcy później wyemigrował do Palestyny451. Hugo Moses, czterdziestodwulatek, pracował w banku Oppenheima. O trzeciej rano do jego mieszkania wdarli się bojówkarze z SA i SS, „żądne krwi, okrutne kreatury”. Zniszczyli mu dom, po czym odeszli. Rano przyszli do niego nieumundurowani policjanci, oszacowali straty i oświadczyli: „To hańba”. Ale wieczorem inny oficer aresztował go. Funkcjonariusz nie krył współczucia wobec Mosesa, więc względnie dobrze go traktowano podczas pobytu na posterunku. Stamtąd policja przewiozła go do więzienia, gdzie dołączył do 800 innych Żydów. Warunki były fatalne, ale nikt się nad nimi nie znęcał. Wyszedł na wolność 19 listopada. Po powrocie do domu stwierdził, że sąsiedzi, Niemcy, pomogli jego żonie. Skarżyli się, że „jest gorzej niż w Rosji”, i martwili, że ich Kościół będzie następnym celem. Jednak pogrom wywarł na Mosesach oczekiwany efekt. „Do tej chwili bardzo trudno byłoby mi opuścić ojczyznę i dom rodziców […]”. Ale teraz już nie. Uzyskał pisemne oświadczenie od wuja żony ze Stanów Zjednoczonych i wyemigrował z rodziną452. Luise Solmitz obserwowała pogrom w Hamburgu oczami chrześcijanki, żony Żyda. 10 listopada był „strasznym dniem”. Poszła do miasta po zakupy i zobaczyła skłębiony tłum, zablokowane drogi i rozbite witryny żydowskich sklepów. Idąc, słyszała „nieustanne dzwonienie i brzęk rozbitych szyb, wśród których pracowali szklarze. Nigdy wcześniej nie słyszałam takiego brzęku szkła”. Wczesnym wieczorem w radiu obwieszczono, że Führer nakazał przerwać demonstracje, chociaż wkrótce miały zostać uchwalone nowe prawa dotyczące Żydów. „To oznacza, że nasz los jest z góry przesądzony – napisała. – Za każdym razem myślałam, że przyszło najgorsze. Teraz zrozumiałam, że to zawsze było preludium do następnego etapu. Koniec jest bliski”. Dwa dni później do jej męża Freddy’ego przyszli gestapowcy, ale Heydrich postanowił, że Żydzi starsi wiekiem i ci, którzy odnieśli rany w okopach, nie będą aresztowani. Zatem ze względu na karierę wojskową dali mu spokój453. Koszmar nie ominął dzieci. Toni Lesser, nauczycielka w szkole żydowskiej w berlińskiej dzielnicy Grunewald, wspominała, że rano przyszli przygnębieni uczniowie i opowiadali, że płonie świątynia przy Fasanenstrasse. Niedługo potem przyszła następna grupa z wieściami, że podpalono także synagogę przy Prinzregentstrasse. Potem powoli schodziły się dzieci z sąsiedztwa i mówiły, że „pali się nasza mała świątynia w Grunewald, a strażacy stoją obok

i nic nie robią”. Nie dało się prowadzić zajęć w klasach pełnych przerażonych dzieci, więc odesłano je do domów, każdą grupę w towarzystwie nauczyciela. Szkoła została zamknięta na dziesięć dni, a kiedy otworzyła się ponownie, liczba uczniów bardzo zmalała. Wiele dzieci wyjechało z kraju z rodzinami; ponad dziewięćdziesięcioro miało ojców w obozach koncentracyjnych454. Najwyraziściej przemoc zaznaczyła się w Wiedniu. Tam tłum zniszczył ponad 40 synagog, a 27 Żydów pobił na śmierć. Siegfried Merecki, prawnik po pięćdziesiątce, którego rodzina wyemigrowała do Wiednia z Galicji, patrzył, jak burzą jego synagogę, a łzy spływały mu po twarzy. „Każdą najmniejszą rzecz wynieśli ze środka i zniszczyli […]. Wydawało się, że ludzie ci dysponują nadludzką siłą; twarze wykrzywiał im grymas”. Jego mieszkanie zdemolowali bojówkarze z SA. Pocięli mu ubranie i w takim stanie odstawili go na miejscowy komisariat, gdzie został zwyzywany i pobity. Podczas gdy w Starej Rzeszy policjanci dzielili się na przyzwoitych starszych osobników i młodszych znazyfikowanych gorliwców, w Wiedniu wszyscy funkcjonariusze zdawali się czerpać przyjemność z dręczenia Żydów. Merecki został przesłuchany i raz po raz pytano go, czy nie miał stosunków intymnych z Aryjkami. Kiedy funkcjonariusze skończyli, przenieśli go do szkoły jeździeckiej przerobionej na areszt. Po kilku dniach odzyskał wolność, ponieważ udało mu się uzyskać dokumenty emigracyjne. Zaliczał się do szczęściarzy455. Ruth Maier oczekiwała na uroczystość osiemnastych urodzin, która przypadała 10 listopada. Rozważania na temat rychłego wkroczenia w dorosłość przerwały jej nowiny o zamachu na Ratha, dokonanym przez „polskiego Żyda. O mój Boże!”. Podobnie jak inni wiedeńscy Żydzi podejrzewała, co to może oznaczać. „Żaden Żyd nie wychodzi na zewnątrz. Boimy się, że nas pobiją, tylko dlatego, że polski Żyd chciał zabić Niemca”. Wkrótce jej obawy się ziściły. „Zaatakowali nas – napisała 11 listopada. – Wczoraj był najgorszy dzień mojego życia. Teraz wiem, czym jest pogrom. Wiem, do czego zdolni są ludzie”. Ruth była w szkole żydowskiej, kiedy nadeszło ostrzeżenie, że nadciągają kłopoty. Dzieci zwolniono z lekcji, a Ruth szybko wracała do domu ulicami, które przypominały „rzeźnię”. Wyglądało to tak, „jakby wybuchła wojna”. Widziała ciężarówki wypakowane Żydami, którzy „stali stłoczeni jak bydło jadące na rzeź! Nigdy nie zapomnę tego widoku – nie mogę go zapomnieć”. Ludzie stali i gapili się, a tłumy przystąpiły do dzieła zniszczenia „z ochotą i przyjemnością”. W przeciwieństwie do Starej Rzeszy, tutaj zagarnięto wiele mieszkań, prawie 2 tysiące, eksmitując w trybie natychmiastowym żydowskich mieszkańców. Ruth widziała Żydów, którzy przybyli do stolicy po tym, jak wygnano ich z domów na prowincji. „Cały dobytek wieźli na wozach, na ręcznych wózkach pełnych pościeli, skrzyń, foteli na biegunach, młynków do kawy – ułożonych w stertę: żydowski dom, po prostu żydowski dom”456. Podobnie jak bojkot z kwietnia 1933 roku, listopadowy pogrom, jedyna ogólnokrajowa antyżydowska akcja przeprowadzona przez partię, był źle przemyślany i przyniósł skutek przeciwny do zamierzonego. Wywołał gniew Göringa i Himmlera, którzy nie uczestniczyli w planowaniu, i wywołał gwałtowną reakcję w kraju i za granicą. Niekiedy gniew okazywany przez członków wewnętrznego kręgu Hitlera był udawany,

powodowany wrogością wobec Goebbelsa i pragnieniem, by nie spuszczać go ze smyczy. Jednak pogrom wywołał też szczerą irytację Heydricha i myślicieli z SD, którzy wyrazili pogardę wobec antyżydowskich ataków nieskoordynowanych z polityką emigracyjną. W Wiedniu Eichmann wściekł się, kiedy rano zjawił się w biurze IKG i zastał na dziedzińcu porozbijane maszyny do pisania. Akta członków gminy wciąż znajdowały się w płonącej tuż obok synagodze. Aby zapobiec dalszemu zakłócaniu pracy, umieścił pracowników żydowskiego pochodzenia w Zentralstelle pod swoją ochroną i ustawił straż przed pałacem Rothschilda, gdzie mieściło się biuro emigracyjne. „Ta cała «noc tłuczonego szkła» była całkowicie wbrew naszym pragnieniom i naszym celom – powiedział później dziennikarzowi. – Ani SD, ani Gestapo nie miały z tym nic wspólnego, wręcz przeciwnie, byli wściekli, ponieważ zgodnie z instrukcjami Reichsführera SS [Himmlera] mrówczą, drobiazgową pracą budowali organizacje i biura, które zostały bezlitośnie zaatakowane i zniszczone”. Raport o całkowitych skutkach pogromu, sporządzony dla centrali SD, ze stycznia 1939 roku z żalem stwierdzał, że „w wyniku nieroztropności lub ignorancji zamieszanych osób zniszczeniu uległy cenne materiały archiwalne i dzieła sztuki”457. 10 listopada Goebbels i Hitler spotkali się na obiedzie w restauracji Osteria w Monachium, żeby podsumować własne dzieło. Do tego czasu uzyskali już informacje o zasięgu zniszczeń, ale dostrzegli też pierwsze oznaki, że inni wysoko postawieni narodowi socjaliści raczej akcji nie przyklasnęli. Obaj zgodzili się, że należy zakończyć ataki fizyczne, jednocześnie obiecując intensyfikację zimnego pogromu poprzez ustawodawstwo. W szczególności Hitler chciał wywłaszczyć wszystkie żydowskie przedsiębiorstwa i ukarać całą ludność żydowską grzywną za śmierć vom Ratha. Goebbels chciał, żeby Żydzi zapłacili koszty porządków, w tym ubezpieczenia. Po południu Deutsches Nachtrichten Büro, rządowa agencja informacyjna, ogłosiło „ścisły rozkaz […] dla całej ludności, aby zaprzestano wszelkich demonstracji i akcji przeciwko żydostwu, bez względu na ich rodzaj. Stanowcza odpowiedź na zabójstwo z ręki Żyda w Paryżu ma zostać przekazana żydostwu za pośrednictwem legislacji i dekretów”. Goebbels przesłał specjalną wiadomość gauleiterom z nakazem, by „położyć kres antyżydowskim akcjom równie szybko, jak zostały zainicjowane”. Na dodatek Rudolf Hess, zastępca Hitlera, powiadomił wszystkie oddziały NSDAP, że „na wyraźny rozkaz najwyższych władz pod żadnym pozorem nie może dochodzić do podkładania ognia pod żydowskie sklepy i do innych podobnych działań”458. Nijaka reakcja społeczeństwa na zagrożenie wojną podczas kryzysu sudeckiego i obecne wycofanie się podczas pogromu może tłumaczyć przemówienie, które Hitler wygłosił po południu do dziennikarzy, z żalem, że Niemcom nadal brakuje wojowniczego ducha. Goebbels nie tylko musiał odeprzeć zarzuty o brutalne akcje, które rozpowszechniały międzynarodowe media, ale również wykorzystać niemiecką prasę, by usprawiedliwić pogrom wobec własnego narodu. Konferencja prasowa w Ministerstwie Propagandy 17 listopada nakreśliła drobiazgowe wytyczne dla artykułów, które miały się pojawiać w następnych dniach i tłumaczyć ludziom spiskową i pasożytniczą naturę Żydów459. Raporty dotyczące opinii zebranych przez SD pokazują dokładnie reakcje społeczne. Cztery dni po tym, jak Hitler zakończył pogrom, SD rozesłało kwestionariusz zbierający

dane dotyczące aryzacji, przestępstw popełnionych w nocy, znalezisk broni, wartości zagarniętych przedmiotów lub gotówki oraz skali roszczeń ubezpieczeniowych. Pytanie czternaste brzmiało: „Jak społeczeństwo postrzega operację. Wpływ na nastrój ludności”. Respondenci musieli odpowiadać dokładnie i zgodnie z prawdą, „bez wybielania”. Chociaż SD odpowiadałaby przesada w szacowaniu skali niepokojów społecznych (szczególnie związanych z niszczeniem własności), aby skompromitować Goebbelsa, zbiór opinii informatorów organizacji potwierdzają inne ówczesne źródła460. Władze miasta Minden zameldowały, że akcji „wiele osób przyklasnęło”, chociaż następnego dnia na miejskim targowisku „tu i ówdzie jednostki wyrażały swoje zdanie ze szczególną powściągliwością”. Kilka tygodni później gauleiter dodał, że panowało „kłopotliwe milczenie, niczym jakaś zmowa, o operacji zarządzonej przez partię 9 na 10 listopada”. Żałował, że lokalne władze nie zostały właściwie powiadomione, gdyż wówczas można byłoby uniknąć bezsensownych zniszczeń, podpaleń i „anarchistycznych” zachowań. Wskutek tego zapanowała atmosfera „przygnębienia”. Burmistrz Lemgo w Westfalii przygotował zestawienie zniszczeń majątku społeczności żydowskiej. Ale „część” mieszkańców nie mogła zrozumieć, dlaczego zniszczono synagogę, chociaż „budynek można było sensownie wykorzystać”. Burmistrz Amt Borgentreich, miasta w Westfalii, napisał, że „w wielu przypadkach ludzie nie wykazywali się zrozumieniem wobec operacji czy też raczej nie chcieli się tym zrozumieniem wykazać. Żydzi są również obiektem współczucia”. Społeczność wiejska Atteln nie miała zastrzeżeń wobec aresztowań i pozbywania się Żydów. „Ogólnie rzecz biorąc – według burmistrza – jedyną rzeczą, na którą narzekano, były zniszczenia materialne”461. Komisarz okręgowy Halle w Westfalii przedstawił szczegółową i całkowicie bezstronną relację z wydarzeń na podstawie raportów z kilku miejsc. „Ogólnie – oświadczył burmistrz Versmold – ludność zareagowała zdecydowanie spokojnie”. Zaaprobowała pogląd o odwecie, ale odcięła się od „niszczenia mienia publicznego niemieckiego Volku”. W Brockhagen tłumek, który zebrał się, żeby popatrzeć, jak ogień trawi dom i stajnie żydowskiego handlarza bydłem, stał w milczeniu. W miasteczku Werther „duża część mieszkańców nie aprobowała operacji, a przede wszystkim sposobu, w jaki została przeprowadzona”. Tamtejsi policjanci zdenerwowali się faktem, że wezwano ich tak późno, ponieważ na początku próbowali powstrzymać podpalaczy, ale zostali zignorowani. To zaszkodziło „reputacji i autorytetowi policji”462. Burmistrz Bielefeld dostrzegł „wyraźne zrozumienie dla potrzeby walki z żydostwem. Podobnie ludzie uznali też za oczywistość, że jeśli mamy się pozbyć Żydów, należy zastosować skrajnie surowe środki”. Ogólnie rzecz biorąc, nie było większych zastrzeżeń do niszczenia synagog. „Ale sposób, w jaki zaatakowano żydowskie sklepy i witryny, nie spotkał się z powszechną aprobatą”. Ludzie podchodzili cynicznie do twierdzeń o spontaniczności akcji. Gestapo w tym średniej wielkości mieście przemysłowym potwierdziło, że „generalnie operacja z 10 listopada 1938 roku wywarła raczej niekorzystny wpływ na nastrój społeczeństwa”463. Ludność wiejska w rejonie Koblencji zareagowała mieszaniną chciwości i współczucia.

Mnóstwo osób „wzięło udział w wielkich wyprzedażach mebli i artykułów domowych od Żydów”, prawdopodobnie tych, którzy zamierzali wyjechać. Inni mieszkańcy wsi, bardziej religijni, odczuwali litość. Wiejski oddział policji w Muggendorfie, miasteczku w Górnej Frankonii, podobnie meldował, że ludność podzieliła się na osoby uważające akcję za usprawiedliwioną oraz „o wiele liczniejszą” grupę, która uznała ją za „niewłaściwą i nieuzasadnioną”464. Zagraniczni obserwatorzy potwierdzają rozbieżne reakcje ludności niemieckiej. Edwin Kemp, amerykański konsul generalny w Bremie, szybko przekazał informacje, że rankiem 10 listopada naziści aresztowali w mieście 50 Żydów i przeprowadzili ich ulicami miasta pod strażą SA. „Dziwny był brak entuzjazmu ludności wobec spektaklu. Paradę witano w kompletnym milczeniu. Tłum patrzył na rozbite witryny sklepowe, również bez słowa”. Natomiast kiedy w Stuttgarcie zabrano 25 przywódców społeczności żydowskiej, amerykański konsul generalny Samuel Honaker poinformował, że „gapie przeklinali i krzyczeli na nich”. Zaobserwował również, iż wiele zniszczeń w żydowskich sklepach było dziełem młodych ludzi, często na uboczu, w bocznych uliczkach i z dala od głównych ciągów handlowych. „Akcje te wywoływały wielki niepokój mieszkańców, którzy po cichu dawali wyraz swemu brakowi entuzjazmu wobec takich praktyk”. Tylko około 20 procent ludzi, jak szacował, popierało pogrom. Hugh Wilson z ambasady w Berlinie wspomniał, że „zaskakującą cechą obecnej sytuacji tutaj jest nasilenie i zasięg potępienia wśród niemieckich obywateli ostatnich wydarzeń przeciwko Żydom”465. Brytyjski konsul we Frankfurcie nad Menem, Robert Smallbones, wskazał kilka oddzielnych faz tamtejszego pogromu. Zaczęło się od prób podpalenia trzech głównych synagog. Nie do końca się powiodły i ogień trzeba było podkładać jeszcze raz. Potem atak przeniósł się na sklepy i lokale; doszło do plądrowania na ogromną skalę. Później do akcji włączyło się Hitlerjugend i rzeź przeniosła się do prywatnych domów, poczynając od uboższych żydowskich dzielnic na wschodnim krańcu miasta aż do bogatszej części zachodniej. Gdy rano po aresztowanych Żydów zajechały ciężarówki, „zebrał się wielki tłum i obrzucał każdy konwój podłymi [sic!] i grubiańskimi obelgami”. Smallbones informował również, że żydowscy uchodźcy z rejonów wiejskich przyjeżdżają do miasta i opowiadają o przemocy i zniszczeniach. W późniejszej relacji przesłanej do sir George’a OgilvieForbesa, chargé d’affaires w ambasadzie brytyjskiej, Smallbones szukał przyczyn, dlaczego miłujący pokój Niemcy, których dotąd podziwiał, mogli się tak okropnie zachować. „Wytłumaczenia tego wybuchu sadystycznego okrucieństwa należy być może szukać w tym, że w Niemczech szeroko rozpowszechnione były seksualne perwersje, a szczególnie homoseksualizm. Wydaje mi się, że ta masowa seksualna perwersyjność stanowi wytłumaczenie tego niedającego się w inny sposób wyjaśnić wybuchu gniewu”466. Jeden raport po drugim podkreślał niepokój społeczności katolickiej albo jej jawne współczucie dla Żydów. Katolicy i wierni z Kościoła Wyznającego w Bielefeld „ostrożnie skrytykowali palenie synagog”, a niektórzy mówili, że „następne w kolejce będą kościoły”. Komisarz okręgowy z Höxter w Westfalii, zamieszkanego przez mniej więcej 30 tysięcy mieszkańców, wspominał, że początkowe zadowolenie z aresztowań miejscowych Żydów

wyparowało, kiedy mieszkańcy zobaczyli „te bardziej lub mniej żałośnie wyglądające postacie”. Stwierdził, że „ludność nie poparła tej operacji. Mieszkańcy byli w ponurym nastroju, przygnębieni. Pojawiały się wyraźne oznaki współczucia”. Miejscowi katolicy pytali: a jeśli następny będzie ich Kościół? Tego rodzaju zastrzeżenia nie były powiązane wyłącznie ze skrupułami na tle religijnym. „Przeważająca większość” mieszkańców wsi nie „uważała, by ta operacja przystawała do reputacji i godności Niemców”. Burmistrz Bad Lippspringe, na północ od Paderbornu, przyznał szczerze, że „przeważająca część ludności nie rozumie akcji przeciwko Żydom i potępia ją, twierdząc, że taka rzecz nie powinna się wydarzyć w cywilizowanym społeczeństwie”. Kreisleiter Padebornu oświadczył jasno, że ludność katolicka „odrzuca operację przeciwko Żydom. Kręgi, które są, z zasadniczego przekonania, szczególnie przeciwne państwu narodowosocjalistycznemu ze względu na ich powiązania polityczno-kościelne, najbardziej rozgniewał fakt, że podpalono żydowskie «domy kultu»”. Uparcie traktowali Żydów jako grupę wyznaniową, nie rasę, i obawiali się, że prześladowania mogą spaść również na wyznawców innych religii. W kilku miejscach duchowni trafili do aresztu za okazanie współczucia Żydom podczas kazań lub intonowanie modlitw w ich intencji. Inni narobili sobie kłopotów, obstając przy wartości i mocy sprawczej chrztu467. Pogrom ściągnął krytykę pewnych grup społecznych z przyczyn moralnych. Okręgowe biuro SD w Gotha, przemysłowym mieście w Turyngii, wysłało do Berlina wiadomość o „niezwykłej satysfakcji” ludności z powodu aresztowania ponad 50 Żydów (z czego 28 zesłano do Buchenwaldu). Jednak odnotowało też wyrazy współczucia z „lepszych kręgów”. Mieszkańcy Ebermannstadt, wsi w Górnej Frankonii, zaaprobowali grzywnę nałożoną na Żydów, ale nie zniszczenia, „ponieważ świadomość tego, co jest legalne, zaczęła być płynna”. Zawiła proza funkcjonariusza nawiązywała do powszechnego gniewu z powodu grabieży i „egoistycznych postępków”, takich jak anulowanie długów u Żydów i przymusowe przenoszenie własności. „Tego rodzaju naruszenia ustalonych granic przekształciły cele i wartości środków odwetowych w ich dokładne przeciwności”. Innymi słowy, obywatele byli przerażeni, że niektórzy uczestnicy zamieszek wykorzystują okazję dla własnych interesów i bardziej kierują się chęcią zysku niż zasadami. Uczciwi ludzie, chociaż niekoniecznie przyjaźni Żydom, zastanawiali się, gdzie skończą się granice praw własności i jak prawo ma być przestrzegane, skoro można je traktować w sposób dowolny w przypadku wybranej grupy. Przewodniczący sądu okręgowego w Trewirze sformułował ten dylemat bardzo wyraźnie: „Skutkiem braku interwencji policji jest nowe powszechne poczucie braku bezpieczeństwa w odniesieniu do prawa i porządku. Mówi się, że to, co się stało z Żydami, może z czasem przytrafić się innym grupom społeczeństwa, ludziom, którzy staną się obiektem niechęci z powodu tego czy innego wydarzenia”468. Zaangażowanie dzieci i młodzieży w akcje zwiększyło dyskomfort zarówno „lepszych kręgów”, jak i skromniejszych Niemców, którzy martwili się o właściwe wychowywanie potomstwa. Ku konsternacji dorosłych rankiem 10 listopada w wielu placówkach uczniowie zostali zwolnieni z lekcji, aby mogli obserwować niszczenie synagog lub pomagać przy nim. W zwykle spokojnym miasteczku uzdrowiskowym Baden-Baden zgromadzono ich, by

patrzyli na pochód 80 Żydów, aresztowanych rano przez SS, których prowadzono do synagogi, gdzie kazano im śpiewać Horst Wessel Lied. Po załadowaniu Żydów na ciężarówki i odesłaniu ich do Dachau pod synagogę podłożono ogień. W Großen-Linden główne natarcie przeprowadziło dwustu studentów, którzy z dobrze zapowiadających się naukowców zmienili się w wyjący tłum. Kreisleiter Halle zwrócił uwagę na brak aprobaty wobec udziału młodzieży w wydarzeniach i zauważył, że „w okolicy można dostrzec niezaprzeczalną brutalizację wśród młodych i niektórych innych osobników”469. W ostatecznym podsumowaniu rozpowszechnionym 7 grudnia wydział do spraw Żydów w centrali SD przyznał, że „ludność cywilna uczestniczyła w akcjach tylko w ograniczonym stopniu”. Nie mniej niż 14 tysięcy Niemców straciło pracę w wyniku zniszczenia 31 domów towarowych, tysięcy mniejszych sklepów i licznych zakładów produkcyjnych. SD oszacowało ostateczną wartość zniszczeń na 990 milionów marek. „Postawa społeczeństwa wobec akcji, początkowo pozytywna, zmieniła się diametralnie, kiedy do wiadomości podano rozmiar zniszczeń materialnych”. Obywatele ubolewali nad klęską planu czteroletniego i obawiali się wpływu, jaki wywrze ten fakt na stosunki Niemiec z zagranicą. „Członkowie sił zbrojnych szczególnie potępili metody zastosowane przeciwko Żydom”. W rejonach katolickich „wyraźne odrzucenie całej operacji” udowodniło, że „wewnętrzni adwersarze polityczni wykorzystują ten nastrój”470. Listopadowy pogrom ujawnił głębokie rozłamy w domniemanej Volksgemeinschaft, między pokoleniami, między grupami wyznaniowymi i między osobami zaangażowanymi politycznie w okresie przednazistowskim i tymi, które uspołeczniały się w Trzeciej Rzeszy. Jedną z rzeczy, jakie najbardziej przerażały konserwatystów w średnim wieku, takich jak były ambasador niemiecki w Rzymie, Ulrich von Hassell, było zaangażowanie i entuzjazm młodzieży. 25 listopada zapisał w dzienniku: „Piszę targany przytłaczającymi emocjami, jakie wzbudziły we mnie nikczemne prześladowania Żydów […]. Nigdy od czasu wojny nie straciliśmy tak wiele zaufania świata”. Pomijając bezwstydne łgarstwa o spontaniczności pogromu, Goebbels „miał czelność mobilizować uczniów szkół”. Hassell obawiał się, że „obudziły się najniższe instynkty, a skutki tego, szczególnie wśród młodych, muszą być bardzo złe”. Kilka tygodni później przyjechał do Berlina i wyczuł „ogromne poczucie wstydu, który odczuwali mocno wszyscy przyzwoici i rozsądni ludzie od czasu ohydnych wydarzeń listopadowych. Nie mówiono prawie o niczym innym”471. Natomiast młodzi ludzie rzucili się do pogromu, kiedy tylko dostali szansę, a po wszystkim nie odczuwali najmniejszych wątpliwości. Karl Fuchs był dwudziestojednoletnim studentem uniwersytetu w Würzburgu, gdzie zdobywał zawód nauczyciela. Jego ojciec wstąpił do NSDAP jeszcze w 1923 roku, a Karl przesiąknięty był ideologią nazistowską. Wstąpił do Hitlerjugend, odbył obowiązkową sześciomiesięczną pracę na rzecz Reichsarbeitsdienst (Służby Pracy Rzeszy), a ostatnio zakończył służbę przy żniwach. Po kilku miesiącach wstąpił do armii. Był uosobieniem Volksgemeinschaft. W liście do rodziców wspominał o udziale w pogromie. „Mój Boże, powinniście byli być w Würzburgu podczas tego żydowskiego zamieszania. Nie wiem, czy sytuacja w Norymberdze była aż tak gorąca, ale tutaj załatwiliśmy sprawę za jednym zamachem. Mogę tylko powiedzieć, że

władze nie przegapiły żadnej z tych żydowskich świń. Szkoda, że nie widzieliście, jak te Żydki bezczelnie się zachowywały! Kilka razy, na przykład, jedna z tych starych żydowskich wiedźm splunęła prosto przed młodymi dziewczętami! W każdym razie najważniejsze, że cały świat, z wyjątkiem starej Anglii, zwraca się dziś przeciwko tym draniom. Odtąd żydowscy panicze zastanowią się dwa razy, zanim strzelą sobie za granicą do niemieckiego obywatela i urażą cały nasz naród. Ludzie tutaj są naprawdę rozgniewani”472. 9 listopada Melita Maschmann, pracowniczka biura prasowego i propagandowego Bund Deutscher Mädel (Związek Niemieckich Dziewcząt) we Frankfurcie nad Odrą, wzięła udział w demonstracji pod ratuszem. Następnego dnia wyjechała do Berlina, gdzie zobaczyła rozbite witryny żydowskich sklepów. „Pomyślałam sobie: Żydzi są wrogami nowych Niemiec. Wczoraj w nocy posmakowali, co to oznacza. Miejmy nadzieję, że zachodnie żydostwo, które postanowiło przeszkodzić Niemcom «w nowym dążeniu do wielkości», potraktuje wydarzenia ostatniej nocy jako ostrzeżenie. Skoro Żydzi rozsiewają po świecie nienawiść przeciwko nam, muszą się nauczyć, że mamy w rękach zakładników”. Oto była Volksgemeinschaft w akcji473. 435 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 17–18. Istnieje prawdopodobieństwo, że Grynszpan rzeczywiście szukał Ratha, z którym być może łączyły go relacje homoseksualne. 436 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 21–22, 27–28, 38–39; P. Longerich, Goebbels, s. 391–400. 437 S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 269–271. 438 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 39–43. 439 S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 27–28; A. Steinweis, Kristallnacht, s. 59–71; Uwe Dietrich Adam, How Spontaneous was the Pogrom?, w: November 1938, red. Walter Pehle, Oxford 1991, s. 73–94. Por.: O. Kulka, E. Jaeckel, Introduction, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. LIII–LVII; oraz P. Longerich, Holocaust, s. 109–113, gdzie opisano wydarzenia jako bardziej celową kontynuację Judenpolitik. H. Graml, Anti-Semitism in the Third Reich, s. 5–29. 440 Uwe Dietrich Adam, How Spontaneous was the Pogrom?, w: November 1938, s. 73–80; A. Steinweis, Kristallnacht, s. 48–53; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans, s. 172–174. 441 L. Dawidowicz, The War Against the Jews, s. 136–137; M. Gilbert, Holocaust, s. 69–73, nie wyjaśnia, jak ani dlaczego doszło do pogromu. Por. nadal wiarygodną relację: Lionel Kochan, Pogrom. November 10, 1938, London 1957, oraz: H. Graml, Anti-Semitism in the Third Reich, s. 6–29. 442 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 77–78, na podstawie zeznań przed Central Information Office (Wiener Library); zeznanie Mereckiego w: The Night of Broken Glass. Eyewitness Accounts of Kristallnacht, red. Uta Gerhardt, Thomas Karlauf, London 2012, s. 36–52. Zob. A. Confino, World Without Jews, s. 114–127, o ataku na judaizm. 443 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 74–76, 78; Gauleiter Dolnej Bawarii i Górnego Palatynatu, raport za listopad 1938, 8 grudnia 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 366–367. 444 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 78–82; Gestapo, Wydz. II/B2, Bielefeld, Akcja protestacyjna przeciwko Żydom z 10 listopada 1938, 26 listopada 1938; Kreisleiter Garmisch-Partenkirchen, Akcja przeciwko Żydom, 10 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 358–360, 377.

445 Gestapo, Wydz. II/B2, Bielefeld, Raport, 26 listopada 1938; Naczelny oskarżyciel publiczny, Mossbach, Raport, 24 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 358, 384. M. Kaplan, Between Dignity and Despair, s. 122–125. To jeden z powodów, dla którego zwykle wydarzenia nocy z 9 na 10 listopada nazywa się „nocą kryształową” lub „nocą tłuczonego szkła”. 446 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 117–118; D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 58. 447 S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 278–279; A. Steinweis, Kristallnacht, s. 114–118. 448 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 64–67. 449 Tamże, s. 63–71. 450 Thomas Karlauf, Introduction, w: The Night of Broken Glass, s. 11–13; relacja Hugona Mosesa, tamże, s. 19; Jewish Responses, t. 1, s. 331–336. 451 Relacja Rudolfa Binga, w: The Night of Broken Glass, s. 58–62. 452 Relacja Hugona Mosesa, w: tamże, s. 19–34. 453 10–12 listopada 1938, Dziennik Luise Solmitz, w: Jewish Responses, t. 1, s. 352–353. 454 Pamiętnik Toni Lessler, Jewish Responses, w: t. 1, s. 354–355. 455 D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 57–59; relacja Siegfrieda Mereckiego w: The Night of Broken Glass, s. 36–52. 456 11, 13 listopada 1938, Ruth Maier’s Diary, s. 99, 102–104. 457 D. Cesarani, Eichmann, s. 71; SDHA, Wydz. II/1, Raport za 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 425–426. 458 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 99–101. 459 Tamże, s. 103, 127–130; Herbert Obenhaus, The Germans: An Antisemitic People. The press campaign after 9 November 1938, w: Probing the Depths of German Antisemitism, red. D. Bankier, s. 147–180. 460 Okólnik otrzymany przez oddział Gestapo w Bielefeld, Wydz. II/B2, 14 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 343–348. 461 Minden, Raport za 10 listopada 1938, 18 listopada; Kreisleiter Minden, 5 grudnia 1938; Lemgo, Raport burmistrza, Operacja przeciwko Żydom, 17 listopada 1938; Raport burmistrza Amt Borgentreich, Operacja przeciwko Żydom z 10 listopada 1938, 17 listopada 1938; Raport burmistrza Atteln, 17 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 353, 356–358, 365, 368. 462 Komisarz okręgowy Halle w Westfalii, Raport z operacji przeciwko Żydom, 18 listopada 1938; Bielefeld, Raport burmistrza, Akcja przeciwko Żydom 9/10 listopada 1938, 22 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 348–352. 463 Raport komisarza okręgowego Bielefeld z operacji przeciwko Żydom 10 listopada 1938, 18 listopada 1938; Główny urząd Gestapo Bielefeld, Wydz. II/B2, Akcja protestacyjna przeciwko Żydom 10 listopada 1938, 26 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 356, 358–360. 464 Oficer okręgowy SD w Kochem, Raport za listopad, 25 listopada 1938; Żandarmeria w Muggendorf, Raport sytuacyjny, 26 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 361–362, 385. 465 Edwin C. Kemp, amerykański konsul, Anti-Jewish Demonstration in Bremen, 10 listopada 1938; Samuel

W. Honaker, amerykański konsul generalny, Stuttgart, Anti-Semitic Persecution in the Stuttgart Consular District, 12 listopada 1938; Hugh R. Wilson, Pogrom in Berlin and Reich and Popular Reaction, 16 listopada 1938, w: Fremde Blicke, s. 498, 504–505, 515. 466 Brytyjski konsul, Frankfurt nad Menem, 16 listopada 1938; R. Smallbones do Ogilvie-Forbesa, Raport na temat złego traktowania Żydów uwięzionych w obozie koncentracyjnym podczas nazistowskiego pogromu, 24 grudnia 1938, w: Fremde Blicke, s. 515–516, 523–524. 467 Kreisleiter Bielefeld, Raport z operacji przeciwko Żydom z 10 listopada 1938, 18 listopada 1938; Burmistrz Amt Neuhaus, Raport z operacji przeciwko Żydom z 10 listopada 1938, 17 listopada 1938; Kreisleiter Höxter, Operacja przeciwko Żydom, 18 listopada 1938; Lippspringe, Raport burmistrza z operacji przeciwko Żydom, 17 listopada 1938; Kreisleiter Paderborn, Raport z operacji przeciwko Żydom z 10 listopada 1938, 23 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 352, 354–356, 363, 371. Zob. też: Biuro okręgowe SD w Kochem, Raport za listopad, 25 listopada 1938; SD Zachód, Wydz. II/112, Raport roczny za 1938; o aresztowaniach duchownych zob. Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za listopad 1938, 8 grudnia 1938; także: Miesięczny raport żandarmerii z Muggendorfu, 26 grudnia 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 361–362, 366–367, 396–397, 408–410. 468 Biuro okręgowe SD, Gotha, Raport za październik–grudzień 1938; Biuro okręgowe Ebermannstadt, Raport za listopad 1938, 2 grudnia 1938; Przewodniczący sądu okręgowego w Trewirze, Raport za październik–listopad 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 373–376, 386–388. 469 Kreisleiter Halle w Westfalii, Raport z operacji przeciwko Żydom, 18 listopada 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 350–352; A. Steinweis, Kristallnacht, s. 82–85; Informacje o Baden-Baden ze strony: www.yadvashem.org/yv/en/exhibitions/kristallnacht/baden.asp. 470 SDHA, Wydz. II/112, Raport za listopad, 7 grudnia 1938; zob. też: Zarząd Główny NSDAP do spraw szkoleń, 18 stycznia 1939, oraz Oddział SD Północ, Wydz. II/112, Raport za 1938, 20 stycznia 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 340–343, 368–369, 417–419. 471 25 listopada, 20 grudnia 1938, Ulrich von Hassell, The Von Hassell Diaries 1938–1944, red. Hugh Gibson, London 1948, s. 20–21, 25. 472 Karl Fuchs do rodziców, 23 listopada 1938, w: Your Loyal and Loving Son. The Letters of Tank Gunner Karl Fuchs, 1937–1941, red. Horst Fuchs Richardson, Washington DC 2003, s. 36. 473 M. Maschmann, Account Rendered, s. 51–52.

ŻYDZI W OBOZACH KONCENTRACYJNYCH Przemoc i grabież nie zakończyły się po zawieszeniu pogromu. Terror przeniósł się tylko w bardziej dyskretne miejsca, gdzie można go było stosować bardziej precyzyjnie i zgodnie z jakimś planem. Nocą 10 listopada Gestapo i policja bezpieczeństwa próbowały wykonywać rozkazy Hitlera przekazywane za pośrednictwem Heydricha i Müllera. Plan zakładał aresztowanie i przetrzymanie 30 tysięcy Żydów, głównie zamożnych, aby zmusić ich do zlikwidowania przedsiębiorstw i wyemigrowania. Heydrich starannie pomijał Żydów, których zwyczajowo oszczędzano podczas akcji antyżydowskich: zasłużonych weteranów wojennych i tych, którzy na wojnie odnieśli rany, a także starych i chorych. Jednak policja bezpieczeństwa była nieprzygotowana i brakowało jej dostatecznych środków, żeby operację przeprowadzić za jednym zamachem. Nie było też miejsca dla zatrzymanych. Dlatego konieczna była pomoc SA – z tym skutkiem, że często zabierano Żydów wyłączonych z kategorii do aresztowania. Nieszczęśnicy trafiali do cel na komisariatach, więzień i prowizorycznych punktów dla zatrzymanych urządzanych w piwnicach i opuszczonych budynkach. Policjanci i strażnicy więzienni zwykle zachowywali się profesjonalnie wobec Żydów, ale więźniowie tymczasowych placówek znajdowali się pod nadzorem niezdyscyplinowanych „brunatnych koszul”, które korzystały z każdej okazji, żeby torturować, upokarzać i rabować. Philipp Flesch został aresztowany w Wiedniu i siedział z 2 tysiącami innych mężczyzn w piwnicy, dopóki nie pokazał oficerowi SS zaświadczenia o odznaczeniu i służbie na froncie. Wówczas wyszedł na wolność. Nawet jeśli część uwięzionych została uwolniona, inni trafiali do aresztu. W Hamburgu wiele potencjalnych ofiar zdążyło się ukryć, kiedy zaczął się pogrom, więc polowanie na Żydów trwało wiele dni474. Ci, których nie wypuszczono od razu, szli na stacje kolejowe i odjeżdżali do obozów koncentracyjnych w Buchenwaldzie, Dachau i Sachsenhausen. W obozach nie było dla nich miejsca, więc tłoczyli się w namiotach lub prowizorycznych barakach. Przepełnienie, brak urządzeń sanitarnych, nieodpowiednie odżywianie i zła pogoda dokładały się jeszcze do systematycznego okrucieństwa strażników z SS-Totenkopf. Prawie wszyscy, którzy przeżyli, wspominali, iż byli bici w drodze ze stacji do obozu. Bestialskie traktowanie nie ustawało podczas apeli, które odbywały się bez względu na zimno, deszcz i porę dnia. Należało to do standardowych praktyk, ale Żydzi nie byli przygotowani na to, co na nich spadło. Byli to głównie mężczyźni w średnim wieku i z klasy średniej, w ciągu kilku godzin przerzuceni z domowego spokoju do piekła475. Do Dachau przyjechało około 11 tysięcy Żydów i zmieniło strukturę społeczną obozu. Żydów oddzielono i umieszczono w tak zwanym małym obozie, gdzie warunki były o wiele gorsze niż w starych barakach. Do lutego 1939 roku zmarło 187 Żydów. W Buchenwaldzie

10 tysięcy Żydów zakwaterowano w skleconych naprędce namiotach w Sonderlagrze, czyli obozie specjalnym. Pierwsi przybysze zostali zatrudnieni przy budowie prowizorycznych baraków, podczas gdy nieprzerwanie napływały kolejne transporty. Prymitywne budynki nie miały podłóg i często nie zapewniały lepszej ochrony przed pogodą niż namioty, które zastąpiły. Wkrótce lawinowo zaczęła rosnąć liczba chorych i administracja obozowa musiała zmienić pralnię w szpital. Szacuje się, że w obozie specjalnym zmarły 222 osoby. Blisko 6 tysięcy Żydów przewieziono do Sachsenhausen, gdzie około 100 z nich zmarło. Za pierwsze epidemie, które dotknęły obozową społeczność, odpowiadały zatłoczenie, złe odżywianie i wyziębienie. Masowy napływ ludzi sprowadzał kolejne zarazy; wielu przybyszów miało przy sobie gotówkę, którą udało im się przemycić, lub dostawało przesyłki z pieniędzmi, tytoniem i jedzeniem. Nagły wzrost liczby więźniów w połączeniu z dostępnością pieniędzy lub towarów na wymianę doprowadził do rozkwitu czarnego rynku i korupcji, zarówno wśród więźniów, jak i strażników476. Jednak większość Żydów nie musiała cierpieć w obozie zbyt długo. Już 16 listopada Heydrich rozkazał uwolnić kilka kategorii osób. Instrukcje świadczyły zarówno o cynizmie, jak i zaniepokojeniu opinii publicznej. Najpierw uwolniono Żydów dysponujących już dokumentami emigracyjnymi, tych, którzy gotowi byli sprzedać przedsiębiorstwa, oraz prawników potrzebnych im do pomocy. Za nimi na wolność wyszli starsi wiekiem i weterani wojenni. Wreszcie wypuszczono mężczyzn powyżej 50. roku życia i nastolatków. Na początku 1939 roku za drutami zostało już tylko około 2 tysięcy Żydów. Jednak bez względu na to, jak krótki był ich pobyt w obozie, dla wszystkich doświadczenie było traumatyczne, a wielu z nich nigdy już nie odzyskało zdrowia fizycznego lub psychicznego477. Karl Schwabe, czterdziestosiedmioletni sklepikarz z Hanau, został aresztowany 10 listopada i zatrzymany wraz z innymi Żydami z Hanau w sali gimnastycznej. Starszych i chorych odesłano do domu po badaniach medycznych przeprowadzonych przez policyjnych lekarzy, ale Karl znalazł się w grupie skierowanej na dworzec kolejowy. Gdy mijali grupki gapiów, widział, że tylko niektórzy się śmiali, na większości twarzy rysowało się współczucie i niesmak. Chociaż policjanci, którzy ich eskortowali, zachowywali się przyjaźnie, to po dotarciu do Weimaru nastroje i tempo wydarzeń zmieniły się radykalnie. Strażnicy kopniakami spędzali Żydów z ciężarówek, którymi przyjechali do Buchenwaldu. Następne dni stanowiły pasmo pragnienia, głodu, apeli oraz nieprzerwanej i nieposkromionej przemocy. Po dziesięciu dniach esesmani zaczęli wypuszczać mężczyzn: starych, młodych, odznaczonych weteranów. Do obozu zaczęły docierać paczki z jedzeniem i wodą mineralną; Karl dostał od żony przesyłkę z ubraniami i kocem. „Dni mijały, a wszystkie były takie same. Brud, biegunka, nuda i ciągłe oczekiwanie szarpały nam nerwy”. Miesiąc po aresztowaniu wyszedł na wolność i został odwieziony na dworzec w Weimarze. Tam zaprowadzono go do pomieszczenia, gdzie Żydówki podawały kawę i białe bułki. „Kawa i bułki smakowały niewiarygodnie dobrze. Życzliwe podejście również poprawiło nam samopoczucie; zadziwiające, jak dobrze tym kobietom współpracowało się z policją”. Kiedy rozdysponował majątek i opłacił konieczne podatki, Karl Schwabe z żoną i dwójką dzieci wyjechał do Anglii, a stamtąd wyemigrowali do Ameryki478.

Hans Reichmann, dzielny obrońca żydowskich interesów, żył z dnia na dzień, czekając na wizytę Gestapo. Mimo brutalnego powitania, kiedy w końcu znalazł się w Sachsenhausen, odczuł pewną ulgę. Droga „dotarła do ustalonego z góry końca”. Życie naznaczały teraz codzienny niedostatek, obelgi, bezsensowna praca i upokorzenia. W chwilach spokoju w zatłoczonych barakach Żydzi pocieszali się nawzajem i omawiali swoją sytuację. Każdy wiedział, że „na zewnątrz nasze żony będą walczyć o nasze uwolnienie, ale czy same dadzą radę tego dokonać? Prawnicy są tutaj, z nami […]”. W końcu nieugięta żona Hansa Reichmanna, Eva, wyciągnęła go z obozu; w kwietniu 1939 roku znaleźli się w Anglii479. Był to okres wyjątkowego napięcia i nerwów dla kobiet: żony, matki, siostry i córki ścigały się z czasem, żeby zdobyć niezbędne dokumenty, które zapewniłyby ojcom, mężom, braciom i synom natychmiastowe uwolnienie – jeśli do tej chwili dożyją. Mąż Herthy Nathorff, lekarz, został aresztowany 10 listopada, po powrocie do domu z berlińskiego szpitala, gdzie ratował Żydów ranionych tej nocy. Dwa dni później Hertha była już w amerykańskim konsulacie, wśród tłumu kobiet, które starały się uzyskać wizy do Stanów Zjednoczonych i tym samym doprowadzić do uwolnienia mężów. „Blade, rozżalone kobiety z Berlina, Lipska, Wrocławia, wszystkie z tym samym bólem, wszystkie czekające spokojnie w imieniu mężów i szlochające w sercach – taka kobieca krucjata”. Po miesiącu Hertha skompletowała wymagane dokumenty; mąż wrócił 16 grudnia. Na początku 1939 roku wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych480. Mally Dienemann z Offenbachu poszła na miejscowy posterunek policji z dokumentacją medyczną, aby wykazać, że jej sześćdziesięciotrzyletni mąż, zatrzymany 10 listopada, nie może ze względów zdrowotnych przebywać w więzieniu. Usłyszała, że tylko Gestapo może zarządzić jego uwolnienie. O świcie następnego dnia patrzyła, jak jej męża i innych Żydów policjanci wywożą autobusem; celem był Buchenwald. Przez następne dni Mally błagała urzędników o wypuszczenie męża. Potem dowiedziała się, że warunkiem uwolnienia są dokumenty emigracyjne do Palestyny, więc zawiadomiła telegraficznie dzieci, które już tam przebywały, i poprosiła o pomoc. Ale był to dopiero początek kolejnej ciężkiej próby. „Teraz czeka mnie pielgrzymka po urzędach, podanie do Buchenwaldu, podanie do Gestapo z Darmstadt”. Ponad tydzień gromadziła dokumenty. 29 listopada rabin Dienemann wrócił do Offenbachu. Małżonkowie wyemigrowali do Palestyny na początku następnego roku, ale mężczyzna nigdy nie wrócił do zdrowia po obozie. Kilka miesięcy po przyjeździe do Ziemi Świętej Dienemann zmarł481. 474 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 107–108; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans, s. 378–379. Pamiętnik Philippa Flescha, w: Jewish Responses, t. 1, s. 355–356. 475 Paul Martin Neurath, The Society of Terror. Inside the Dachau and Buchenwald Concentration Camps, Boulder 2005, s. 123–125, 249–255. 476 K. Wünschmann, Before Auschwitz, s. 196–208. 477 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 112–114. 478 Relacja Karla Schwabego, w: The Night of Broken Glass, s. 95–109.

479 Wspomnienia Hansa Reichmanna, w: Jewish Responses, t. 1, 359–363. 480 Relacja Herthy Nathorff, w: The Night of Broken Glass, s. 148–164. 481 Wspomnienie Mally Dienemann, w: Jewish Responses, t. 1, s. 363–366. M. Kaplan, Between Dignity and Despair, s. 129–131, 133–138.

SPOTKANIE W MINISTERSTWIE LOTNICTWA Zamykanie Żydów w obozach koncentracyjnych stanowiło część Judenpolitik prowadzonej przez SD i oznaczało dużą zmianę w podejściu do kwestii żydowskiej. Na pierwszy plan w tym momencie wysunęły się ogólnokrajowe, skoordynowane i (mniej lub bardziej) drobiazgowo przygotowane akcje obejmujące całą ludność żydowską, w połączeniu z zastraszaniem przy zastosowaniu legalnych środków482. Przypadkowy wynik listopadowego pogromu skłonił wiele instytucji do bardziej spójnego i strategicznego podejścia, co symbolizowała większa centralizacja i planowanie oraz międzyministerialne konferencje. Rozpoczęcie nowej ery wyznaczyła pierwsza duża „konferencja” w sprawie Judenpolitik, którą zorganizował Göring w imponującym nowym gmachu Ministerstwa Lotnictwa. Konferencja z 12 listopada 1938 roku rozpoczęła się o jedenastej i trwała prawie cztery godziny. Przewodniczył jej Göring, a udział wzięli główni gracze w sprawach gospodarczych i wewnętrznych: Goebbels; Frick (minister spraw wewnętrznych) oraz jego główny doradca Wilhelm Stuckart; Gürtner (minister sprawiedliwości); Funk (minister gospodarki); Schwerin von Krosigk (minister finansów); Ernst Woermann (przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych); Kurt Daluege (szef policji mundurowej) oraz Heydrich, szef Sipo-SD. Bürckel oraz Fischböck mieli uczestniczyć w rozmowach ze strony Austrii oraz podzielić się doświadczeniami w prowadzeniu Judenpolitik w warunkach mniej paraliżowanych przez interesy osobiste oraz niuanse prawne. Ex officio obecni byli przedstawiciele firm ubezpieczeniowych. Ich rzecznikiem był Eduard Hilgard, dyrektor towarzystwa Allianz oraz szef Grupy Ubezpieczycieli Rzeszy. Razem z innymi ministerialnymi delegatami, asystentami i specjalistami w sali zgromadziło się około stu osób. Wszyscy obecni odczuli wagę zebrania, a jeśli mieli co do tego wątpliwości, Göring rozwiał je w otwierającym przemówieniu483. Zaczął od ogłoszenia, że Hitler osobiście powierzył mu zadanie połączenia w całość różnych aspektów Judenpolitik i skoordynowania ich w jedną spójną kampanię na rzecz rozwiązania kwestii żydowskiej „w ten czy inny sposób”. Następnie Göring odniósł się do poprzednich, nieudanych prób sformułowania i realizacji polityki, która miała wyeliminować Żydów z niemieckiej gospodarki. Jest to, oświadczył, zasadniczo kwestia ekonomiczna, chociaż będzie wymagała kroków prawnych, aby ją rozwiązać, i propagandy, żeby wytłumaczyć przyczyny. Opinia publiczna musi zrozumieć, że zamieszki to nie jest panaceum. „Miałem dość demonstracji! One nie krzywdziły Żydów, lecz mnie, tego, który jest ostateczną instancją w koordynacji niemieckiej gospodarki […]. Rzeczą szaloną jest ogołocić i spalić żydowski dom towarowy, gdyż wtedy niemieckie towarzystwo ubezpieczeniowe musi pokryć straty. A towary, których rozpaczliwie potrzebowałem […]

zostały spalone […]. Równie dobrze mógłbym podpalić surowce, zanim tutaj dotrą”. Jednak to miało drugorzędne znaczenie: „Zasadniczą ideą programu eliminacji Żydów z niemieckiej gospodarki jest to, żeby Żyd przed usunięciem z gospodarki przekazał swój majątek państwu”484. Następnie Göring przedstawił w skrócie, jak wyobraża sobie przejęcie lub zamknięcie żydowskich sklepów, domów towarowych, wytwórni i fabryk. Nadal bolejąc po gorączce złota w Wiedniu, przekazał surowe wytyczne zaufanemu biuru, które miało wycenić żydowskie przedsiębiorstwa i zaaranżować ich przekazanie bardziej odpowiednim właścicielom za rozsądną cenę, jednocześnie starając się zadziałać na korzyść zasłużonych i kompetentnych członków partii. Fabryki, które nie są niezbędne dla gospodarki, miały zostać zamknięte; jednak należało wykorzystać wszelkie środki, by ochronić niemieckich pracowników. Przewidywał również, że uszanowane zostaną interesy zagranicznych Żydów, co stanowiło ukłon w stronę Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Göring powiedział następnie, że chociaż Żydzi zostaliby pozbawieni środków do życia, nie osiągnęliby bezpośrednich korzyści ze sprzedaży majątku; mieli dostać rekompensatę w obligacjach, które generowałyby dochód umożliwiający przeżycie485. Funk niepokoił się, czy należące do Żydów domy towarowe zostaną ponownie otwarte. Co stanie się z towarem, w większej części jeszcze niezapłaconym przez właściciela? Co stanie się z pracownikami? Zamiast skupić się na rozwiązaniu tych trudnych kwestii, Göring odszedł od tematu i wdał się w wymianę zdań o skali zniszczeń w synagogach – co pozwoliło Goebbelsowi włączyć się do dyskusji. Opowiedział się za zrównaniem z ziemią ocalałych synagog i wymazaniem wszelkich wzmianek o ich istnieniu. Ze swą osobliwą uszczypliwością przeszedł następnie do propozycji metod całkowitego usunięcia Żydów ze sfery publicznej. Powinno im się zakazać wstępu do kin, teatrów, na koncerty; udostępnić tylko jeden wagon w pociągach i zakazać przebywania, poza kilkoma wyznaczonymi miejscami, w strefach rekreacyjnych na otwartym powietrzu, takich jak uzdrowiska, plaże, lasy i parki. Te wyznaczone miejsca, nawet ławki w parku, mają zostać oznaczone i odseparowane. Wreszcie zażądał wyrzucenia żydowskich dzieci, które zostały jeszcze w państwowym systemie oświaty. W tym momencie wywołano Eduarda Hilgarda, żeby dokonał prezentacji kwestii ubezpieczeniowej. Gdy dyrektor Allianzu przebijał się przez zatłoczoną salę, Göring stwierdził, że reżim rozważał nałożenie na Żydów grzywny pokutnej za zabójstwo Gustloffa. Tym razem mieli to zrobić, ale zmamieni słuchacze musieli poczekać na szczegóły. Kiedy Hilgard stanął na mównicy, Göring powrócił od razu do tematu i opisał dylemat dotyczący wypłat odszkodowań. Jakie roszczenia mogą wysuwać Żydzi? Jakie należy podjąć środki, aby nie odnieśli z tego korzyści? W fascynującym wywodzie przeoczonym przez historyków Hilgard wyliczył różne przypadki szkód. Były to: pożar, rozbite witryny i kradzież. Żydzi ubezpieczyli się na wypadek pożaru i kradzieży, ale szkło okienne ubezpieczali właściciele budynków, zwykle Niemcy. Gdy Göring o tym usłyszał, jęknął: „To nie ma sensu. Nie mamy surowców. Całe szkło importujemy z zagranicy i musimy za nie płacić w obcej walucie! Można oszaleć”486.

Następnie Hilgard przeszedł do kwestii kradzieży. Nie traktując bynajmniej pogromu jako usankcjonowanej przez państwo zemsty na Żydach, scharakteryzował go jako wybuch zmasowanej przestępczości. Göring próbował zmienić klasyfikację z grabieży na „zamieszki” w nadziei, że w ten sposób zmniejszy roszczenia o odszkodowania, ale Hilgard nie dał się zmanipulować. Jako przykład podał obrabowanie sklepu z biżuterią Margraf przy Unter der Linden, który poniósł straty sięgające 1,7 miliona marek. Göring rozzłościł się ponownie. Kazał Daluegemu i Heydrichowi odzyskać skradzione rzeczy. „Macie mi zdobyć tę biżuterię przez naloty przeprowadzone na ogromną skalę!”. Daluege odpowiedział, że policja już wszczęła śledztwo i aresztowała 150 osób. Heydrich dodał, że w całej Rzeszy doszło do 800 przypadków grabieży. Odzyskanie zagrabionego mienia nie będzie proste, ponieważ większość rzeczy wyrzucona została na ulicę, gdzie pozbierali je przechodnie. „Nawet dzieci napychały kieszenie, tak dla zabawy”. Wymownie wyznał, że ze względu na złe zachowanie Hitlerjugend będzie w przyszłości trzymane z daleka od tego rodzaju akcji. Zakłopotanie pogłębiło się, kiedy Hilgard przeszedł do kwestii rekompensat dla firm i obywateli zagranicznych. Nie istniał sposób, aby tego uniknąć, nie kompromitując pozycji handlowej Niemiec na świecie. Nie da się też uniknąć wypłat Żydom, jeśli roszczenia będą uzasadnione: w przeciwnym razie niemieckie towarzystwa ubezpieczeniowe stracą zaufanie za granicą. Ponieważ nie wchodziło to w grę, zgromadzeni odeszli od tematu i zaczęli omawiać techniczne kwestie, jak można wypłacić odszkodowania tak, aby pozbawić Żydów wszelkich korzyści. Uczestnicy uzgodnili, że roszczenia zostaną uznane, ale wypłaty nigdy nie trafią w ręce niemieckich Żydów. Jak to ujął Heydrich, „w ten sposób ocalimy twarz”. Jednak chociaż dyrektor Allianzu zakładał, że Göring pozwoli odzyskać ubezpieczycielom wypłacone pieniądze, główny realizator planu czteroletniego arbitralnie oświadczył, że środki te skonfiskuje państwo. Hilgard zagotował się ze złości na tę jawną kradzież, ale nie potrafił od ręki nic odpowiedzieć. Zamiast tego wiele miesięcy targował się z reżimem, aby zminimalizować odpowiedzialność towarzystw ubezpieczeniowych487. Kiedy Heydrich podkreślił, że państwo straci również podatki od sprzedaży, od nieruchomości oraz od dochodu od 7,5 tysiąca domów towarowych i sklepów, Göring nie mógł ukryć irytacji: „Żałuję, że nie zabiliście dwustu Żydów, zamiast zniszczyć tyle dobra”. Heydrich się z nim nie zgodził, ale wytknął, że przecież zginęło 35 Żydów. Oczywiście liczba ta była o wiele wyższa w całej Rzeszy, jednak w tym wszystkim wcale nie chodziło o śmiertelne żniwo, a on wiedział, że gniew Göringa nie spadnie na niego: to nie on zainicjował pogrom488. Göring stał się jeszcze bardziej nieprzyjemny i grubiański, kiedy dyskusja przeszła na odszkodowania dla zagranicznych właścicieli nieruchomości. Był oburzony, że „każdy śmierdzący polski Żyd”, który poniósł straty, ma prawo do odszkodowania. Po tym, jak Woermann zaprezentował stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych i ostrzegł, że Stany Zjednoczone mogą szukać odwetu, jeśli urodzeni za granicą Żydzi nie uzyskają odpowiedniej rekompensaty, Göring zaoponował i powiedział, że niemieccy przedsiębiorcy powinni wszystko sprzedać i uciekać z „tego państwa łajdaków”, tego „gangsterskiego kraju”.

Następnie Funk skierował ponownie dyskusję na nierozstrzygnięty dylemat, czyli ponowne otwarcie żydowskich sklepów i domów towarowych. W tym momencie wtrącił się Fischböck ze szczegółowym raportem z Austrii. Według skrupulatnie opracowanego planu, opartego na wymaganiach miejscowej gospodarki, 12–14 tysięcy z 17 tysięcy należących do Żydów przedsiębiorstw w Wiedniu zostało zamkniętych, a tylko 3 tysiące przeszło w ręce nowych właścicieli. Fischböck wyjaśnił, że plan miał wyeliminować oszustwa i korupcję i przekazać interesy w kompetentne ręce. Wreszcie Göring usłyszał coś, co go zadowoliło. „Muszę przyznać, że ta propozycja jest wybitna. Tym sposobem cała sprawa zostanie załatwiona w Wiedniu, jednej ze stolic żydowskich, że tak powiem, do Bożego Narodzenia lub do końca roku”. Funk skorzystał z okazji i powiedział, że Ministerstwo Gospodarki przygotowało ustawę, która mogłaby w podobny sposób rozwiązać problem w Rzeszy. Od 1 stycznia 1939 roku Żydzi mieliby zakaz prowadzenia jakiegokolwiek interesu. Ale Fischböck jeszcze nie skończył. Poprosił zebranych o zgodę na rekwizycję tysięcy mieszkań w Wiedniu i pozbawienie ich żydowskich właścicieli praw do lokali. Ofiary mogłyby otrzymać rekompensatę w postaci nisko oprocentowanych obligacji skarbowych. W ten sposób państwo faktycznie wypłaci zaledwie ułamek prawdziwych kosztów aktywów. I ten pomysł spodobał się Göringowi. Minęło kilka godzin. Być może wyczuwając, że posiedzenie zbliża się ku końcowi, Heydrich wykonał decydujący ruch. „Pomimo wyeliminowania Żydów z życia ekonomicznego pozostaje główny problem, czyli całkowite pozbycie się Żydów z Niemiec. Czy mogę zaproponować kilka rozwiązań?”. Następnie pokrótce opisał prace Centralnego Biura Emigracyjnego w Wiedniu pod kierunkiem Eichmanna i pochwalił się, że udało się doprowadzić do emigracji 50 tysięcy Żydów (użył określenia „wyeliminowanie”) z Austrii, podczas gdy w tym samym okresie ze Starej Rzeszy „wyeliminowano” zaledwie 19 tysięcy. Ten fakt zwrócił uwagę Göringa: „Jak to możliwe?”. Heydrich wytłumaczył wówczas, jak oskubano bogatych Żydów, żeby zapłacili za wyjazd „żydowskiego motłochu”. Göring odgryzł się: „Pomyśleliście o tym, że ten proceder może kosztować nas tyle w obcej walucie, że ostatecznie nie będziemy w stanie tego zapłacić?”. Heydrich zapewnił go jednak, że Żydzi mogli wywieźć tylko ograniczoną kwotę walut, a potem poprosił o zgodę na założenie podobnego biura w Starej Rzeszy. Przewidywał, że liczba emigrujących Żydów będzie się utrzymywała na poziomie 8–10 tysięcy rocznie przez osiem do dziesięciu lat. Mimo to i tak w kraju zostanie tłum Żydów, którzy z powodu restrykcji ekonomicznych będą bezrobotni i ubodzy. „Dlatego zamierzam podjąć kroki zmierzające do odizolowania Żydów, aby nie wkraczali w życie codzienne zwykłych Niemców”. Jako jeden ze środków zaproponował znakowanie Żydów, również tych urodzonych za granicą. Jego sugestia wywołała wymianę zdań, która wiele powiedziała o Judenpolitik na tym etapie i pozwala zrozumieć fundamenty późniejszych inicjatyw. Göring zaniepokoił się, że skutkiem propozycji Heydricha będą getta. Heydrich szybko rozwiał jego obawy: zgodził się, że zamknięte getta to zły pomysł, ponieważ policja nie będzie w stanie nadzorować będących w środku Żydów. Lepiej otoczyć ich „czujnymi oczami całego społeczeństwa”. „Żyd” dostanie zakaz przebywania w pewnych obszarach i ograniczy się miejsca, gdzie

będzie mógł kupić jedzenie lub uzyskać usługi. Wtrącił się Göring: „Chwileczkę. Nie można ich zagłodzić”. Jeśli Żydom pozwoli się prowadzić sklepy i interesy przy niektórych ulicach, wówczas wrócą do jednej dzielnicy – pewnego rodzaju getta. Ostatecznie i Göring, i Heydrich zgodzili się na segregację mieszkaniową. Funk zauważył, jakby sprawa była już przypieczętowana, że będzie się to wiązało z przeludnieniem i głodem. Niezrażony Heydrich wyliczył inne ograniczenia, jakie chciał wprowadzić wobec Żydów: odebranie praw jazdy oraz zezwoleń na posiadanie pojazdu, zakaz korzystania z uzdrowisk i kurortów, wyrzucenie ich ze szpitali i stworzenie służby zdrowia tylko dla Żydów. W ostatnich minutach Göring wrócił do kwestii grzywny. Kiedy wszyscy wyrazili zgodę, zaczął na głos formułować rozporządzenie, „że niemieckie żydostwo zapłaci w ramach kary za ohydne zbrodnie itd., itd., itd. kontrybucję w wysokości miliarda. To zadziała. Te świnie nie popełnią kolejnego morderstwa. Nawiasem mówiąc, muszę powtórzyć, że nie chciałbym teraz być Żydem w Niemczech”. Na koniec Göring ostrzegł, że „jeśli w najbliższej przyszłości Rzesza Niemiecka wejdzie w konflikt z zagranicznymi mocarstwami, rozumie się samo przez się, że my, Niemcy, powinniśmy przede wszystkim ostatecznie rozprawić się z Żydami”. Innymi słowy, Żydzi będą zakładnikami, a jeśli dojdzie do konfliktu, zapłacą za niego. Rządy zagraniczne mogą jednak zmniejszyć zagrożenie, pomagając im w wyjeździe. W tym celu Hitler starał się skłonić inne kraje do poparcia rozwiązania kwestii żydowskiej. Göring przytoczył „projekt Madagaskar”, pomysł rządu francuskiego z 1937 roku, który powrócił w 1938 roku, aby osiedlić żydowskich uchodźców na wyspie u wybrzeży wschodniej Afryki. I tak w ostatnich chwilach posiedzenia Göring przewidział dwa główne założenia przyszłej niemieckiej polityki wobec Żydów, ponownie powołując się na fundamentalną jedność między polityką zagraniczną, wojną a Judenpolitik489. O 14.30 konferencja się zakończyła. Prawdopodobnie urzędnicy, którzy nie musieli wracać do urzędów lub innych zajęć, udali się na późny obiad. Mieli do przemyślenia wiele rzeczy: plan eliminacji Żydów z niemieckiej gospodarki, który zostałby scentralizowany i wprowadzany pod kierunkiem Göringa; porozumienie w sprawie założenia centralnego biura emigracyjnego dla Starej Rzeszy pod zarządem policji bezpieczeństwa i SD, z zamiarem doprowadzenia do emigracji 100 tysięcy Żydów w ciągu dziesięciu lat; rozsądne rozwiązanie problemu z wypłatą odszkodowań po listopadowych zamieszkach; oraz grzywnę, którą nałoży się na niemieckich Żydów i która pomoże w spłacie reparacji wojennych. Wydźwięk i styl spotkania miały niemal równie duże znaczenie. Na zebraniu używano języka niepowściągliwego, okrutnego, obelżywego i agresywnego. O Żydach rozmawiano w kategorii problemu i zagrożenia, z którym należy się bezlitośnie uporać. Nie można się kierować współczuciem lub poszanowaniem praw obywatelskich i prawa. Jeśli zajdzie konieczność, rozporządzenia dostosują prawo do tego, co będzie należało zrobić z ludnością żydowską. Nie sprzeciwili się temu nawet konserwatyści nadal pozostający w rządzie, na przykład Krosigk. Ostatecznie Żydzi znikną z Niemiec, a ci, którzy zostaną, będą segregowani, nadzorowani i kontrolowani. Są pionkami w geostrategicznej grze. Oczekuje się, że teraz zagraniczne mocarstwa pomogą rozwiązać kwestię żydowską, ale jeśli

tak się nie stanie, Żydzi na tym ucierpią. Jeśli wybuchnie wojna, dojdzie do „ostatecznej rozgrywki”. Formuła spotkania ustanowiła model dla przyszłych dyskusji nad rozwiązaniem kwestii żydowskiej i bardziej lub mniej ustaliła ich uczestników. Göring zarządzał teraz sprawami Żydów; Heydrich był jego prawą ręką. Inni ministrowie i instytucje miały im podlegać, chociaż zawsze mogły domagać się własnych prerogatyw; w przeciwnym razie będą musiały utorować sobie drogę i udowodnić czołową rolę. Judenpolitik osiągnęła punkt zwrotny i już niedługo Żydzi mieli odczuć jej skutki. 482 SDHA, Wydz. II/1, Raport za 1938, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 419–431. 483 A. Steinweis, Kristallnacht, s. 103–107. 484 Jedyne łatwo dostępne drukowane materiały z konferencji zostały mocno skrócone i dlatego nie oddają przebiegu i wydźwięku posiedzenia: Nazism 1919–1945, t. 2, s. 558–560, 566, także: Documents on the Holocaust, s. 108–115. Pełen protokół (z którego zachował się tylko fragment) zob. Stenographic Report of the Conference on the Jewish Question at the Aviation Ministry on 12 November 1938; pozbywanie się Żydów z niemieckiej gospodarki; przejęcie wypłat ubezpieczeniowych za straty poniesione przez Żydów 10 listopada oraz w wyniku innych akcji antyżydowskich: http://germanhistorydocs.ghi-dc.org/pdf/eng/English34.pdf. 485 Na temat tego i następnego akapitu zob. Stenographic Report of the Conference on the Jewish Question at the Aviation Ministry on 12 November 1938. 486 Ważne, i zwykle pomijane, skutki ubezpieczeniowe klarownie przedstawiono w: Gerald D. Feldman, Allianz and the German Insurance Business, 1933–1945, Cambridge 2001, s. 190–205. 487 J. Feldman, Allianz, s. 205–228. 488 Na temat tego i następnego akapitu zob. Stenographic Report of the Conference on the Jewish Question at the Aviation Ministry on 12 November 1938. 489 Na temat Madagaskaru zob. V. Caron, Uneasy Asylum, s. 146–157, 220–222.

CAŁKOWITE WYKLUCZENIE ŻYDÓW ZE SPOŁECZEŃSTWA I GOSPODARKI Jeszcze tego samego dnia Göring ogłosił pierwsze rozporządzenie o wykluczeniu Żydów z niemieckiej przestrzeni ekonomicznej. Odtąd Żydzi nie mogli zarabiać na życie, sprzedając towary lub usługi w punktach sprzedaży detalicznej, wysyłkowej, na rynkach i targowiskach oraz w handlu obwoźnym. Zatrudnieni stracili pracę i otrzymali zakaz prowadzenia własnych firm. Inne ministerstwa pośpiesznie wydały podobne zarządzenia w swoich dziedzinach; żadne nie chciało sprawić wrażenia łagodnego wobec Żydów. Wręcz przeciwnie, rozpoczęła się rywalizacja, kto okaże się surowszy. Goebbels zrealizował swoje groźby i wprowadził zakaz korzystania przez Żydów z publicznych miejsc rekreacji. Heydrich unieważnił prawa jazdy Żydom oraz, dodatkowo, cofnął im pozwolenia na posiadanie pojazdów. Ostatnie żydowskie dzieci uczęszczające do państwowych szkół usłyszały, że mają nie wracać do klas. Żydom zakazano uprawiania jakiejkolwiek aktywności sportowej i rekreacyjnej. Władze zlikwidowały istniejące jeszcze żydowskie gazety i zastąpiły je jednym tytułem, „Jüdisches Nachrichtenblatt”. Jego główną funkcją było informowanie Żydów o oficjalnych krokach podejmowanych przeciwko nim. Tydzień później zarządzenie o opiece społecznej narzuciło miejskim i lokalnym ośrodkom jednolitą politykę wobec petentów żydowskich. Ograniczono w ten sposób wszelkie zasiłki, do jakich Żydzi mieli prawo. Kilka tysięcy, w tym niepełnosprawni weterani wojenni, nadal otrzymywało pomoc od państwa, ale większość bezrobotnych lub odciętych od możliwości zarabiania na życie musiała polegać na zasobach żydowskich instytucji charytatywnych490. Na początku grudnia 1938 roku rozporządzenie o wykorzystaniu żydowskich majątków przeniosło na terytorium właściwej Rzeszy metody przetestowane w Austrii, aby zaryzować żydowskie przedsiębiorstwa. Uprawomocniło przymusową sprzedaż żydowskich firm, a dochody z nich miały trafiać na specjalne rachunki znajdujące się pod kontrolą władz. Rozporządzenie nakazało również Żydom zdeponować papiery wartościowe na zablokowanych kontach. Potem musieli prosić o zgodę na zrealizowanie choćby najmniejszych ilości swoich aktywów w formie akcji lub obligacji. 6 grudnia w przemówieniu do gauleiterów Göring wyraźnie powiedział, że nie będzie tolerował żadnych indywidualnych aktów bandytyzmu i bezsensownego niszczenia własności żydowskiej. Tylko wygłodniałe niemieckie państwo miało skorzystać z majątków zgromadzonych przez Żydów w ciągu wielu dziesięcioleci ciężkiej pracy491. Przymusowa sprzedaż żydowskich przedsiębiorstw była ściślej uregulowana niż w Austrii, ale i tak stanowiła żyłę złota. Julius Lippert, burmistrz Berlina, informował o „lawinie zapytań” do powierników nadzorujących proces przenoszenia własności. Znajdował się w tej

szczęśliwej sytuacji, że mógł zadowolić tych petentów, wybierając wartościowych kandydatów razem z ministrem gospodarki Rzeszy. Kryteria szeroko otwierały drogę kumoterstwu i korupcji: „Pierwszeństwo powinni mieć długoletni i zasłużeni członkowie partii, którzy odnieśli obrażenia w walce”. Następni w kolejności mieli znaleźć się członkowie partii z doświadczeniem w handlu, którzy chcieli rozpocząć działalność, berlińczycy przesiedleni w wyniku przebudowy miasta i wreszcie „wieloletni pracownicy żydowskich firm, o ile nie są «pachołkami Żydów»”. Lippert zarządził likwidację lub sprzedaż 976 zakładów krawieckich, 364 kuśnierskich, 268 kapeluszniczych lub modystek, 181 szewskich, 114 zegarmistrzowskich oraz 49 złotniczych. W całych Niemczech do kwietnia 1939 roku wyznaczeni przez państwo powiernicy zlikwidowali 15 tysięcy z 39 tysięcy żydowskich przedsiębiorstw istniejących rok wcześniej i byli w trakcie sprzedaży 17 tysięcy nowym aryjskim właścicielom492. Kolejne rozporządzenie, z 21 lutego 1939 roku, nakazało Żydom oddać państwu biżuterię i metale szlachetne w zamian za gotówkę. Nakaz obejmował takie przedmioty jak broszki, naszyjniki, kandelabry, srebra stołowe i przedmioty kultu, często związane z praktykowaniem judaizmu i wydarzeniami rodzinnymi. Żydzi musieli oddać kosztowności do państwowych lombardów, gdzie kierownicy wypłacali im oczywiście najniższą możliwą sumę, nie biorąc pod uwagę wieku ani unikatowości przedmiotu, nie mówiąc o wartości sentymentalnej. We Wrocławiu osiemdziesięcioletni Żyd Leo Bernstein poprosił władze o pozwolenie na zachowanie dwóch szabasowych lichtarzy, srebrnego kielicha kiduszowego oraz kilku innych przedmiotów, których używał z żoną w żydowskie święta przez pięćdziesiąt lat ich małżeńskiego życia. Abraham Ascher, historyk wrocławskich Żydów, zanotował: „Lombardy w zasadzie nie uznawały takich próśb”. Wyjątek stanowiły ślubne obrączki493. Władze postrzegały również Żydów jako potencjalną siłę roboczą na rzecz wysiłku wojennego. Pod koniec 1938 roku Göring zażądał opracowania planów mobilizacji Żydów, aby odciążyli robotników niemieckich w przemyśle zbrojeniowym. Za rzecz oczywistą rządzący uznali, że ta nowa siła robocza nie może pracować razem z Niemcami. Pracujący Żydzi mieli być oddzieleni i ściśle nadzorowani494. Mniej więcej w tym samym czasie, i znowu za „wzorem wiedeńskim”, władze miejskie w całych Niemczech zaczęły zestawiać listy żydowskich mieszkańców. Konsekwencje spisu miały wyjść na jaw pod koniec kwietnia 1939 roku, po ogłoszeniu ustawy o najmie lokali Żydom. Zgodnie z nią Żydzi tracili wszelką ochronę przed eksmisją. Wręcz przeciwnie, władze miejskie mogły rozkazać Żydowi posiadającemu nieruchomość, aby wynajął mieszkanie innemu Żydowi lub rodzinie żydowskiej. Prawo dążyło zatem do stłoczenia Żydów razem w tych samych kamienicach i domach, często położonych obok siebie lub przy tej samej ulicy. Nazywano je Judenhauser, domami dla Żydów, a od gett dzielił je już tylko mały krok495. Na koniec, po zajęciu przez Niemcy Czech i Moraw w marcu 1939 roku, rachunki bankowe Żydów na terytorium nowo powstałego Protektoratu zostały zamrożone, a dostęp do skrytek bankowych znalazł się pod ścisłą kontrolą. Kilka miesięcy później praktykę

rozciągnięto na terytorium Rzeszy. Wywłaszczenie Żydów w Niemczech i Austrii stało się wówczas faktem. Dostęp do majątku i własności zależał teraz od łaski nazistowskich urzędników i Żydzi w każdej chwili mogli się spodziewać, że reżim skonfiskuje im wszystko496. Nasilenie środków antyżydowskich nieuchronnie prowadziło do uwydatnienia problemu mischlingów. Frick skorzystał z tej okazji, aby wzmocnić swój nadwerężony autorytet w sprawach żydowskich. 16 grudnia 1938 roku zwołał własną konferencję w celu zadecydowania o losie pół-Żydów. Udział w niej wzięli przedstawiciele partii, Ministerstwa Finansów, urzędnicy regionalni, Heydrich oraz szef berlińskiej policji. Naśladując Göringa, Frick zaczął od ogłoszenia, że uzyskał zgodę Hitlera na szereg nowych zabiegów. Po uzasadnieniu pełnomocnictwa wyjaśnił, że po rozważeniu sytuacji uznał, iż mischlingów trzeba wyłączyć z sieci represyjnego ustawodawstwa: jest ich po prostu zbyt dużo – szacunkowo 700 tysięcy. Głównym celem Judenpolitik było zmuszenie ludności żydowskiej do emigracji; tych, którzy zostaną, stłoczy się w domach dla Żydów i podda przymusowej pracy. Jednak Führer wykluczył znakowanie i tworzenie gett. Następnie Göring ogłosił nową kategorię „uprzywilejowanych Żydów”, aby ochronić Żydów w związkach małżeńskich z Aryjczykami. Celem tych osobliwych regulacji prawnych było zachowanie potomstwa małżeństw mieszanych dla narodu niemieckiego i ich ochrona przed wywłaszczeniem. I tak, pary mieszane z dziećmi wychowanymi po chrześcijańsku mogły zachować domy i przekazać majątek potomstwu. Jednak małżeństwa bezdzietne miały być traktowane jak Żydzi: pozbawione majątku i zmuszone do zamieszkania w żydowskiej kamienicy. To samo dotyczyło rodzin, w których dzieci wychowano w wierze żydowskiej. Jeśli Aryjczyk zdecydował się rozwieść ze współmałżonkiem, ten tracił uprzywilejowany status497. I Göring, i Frick podkreślili na swoich konferencjach, że priorytetem reżimu jest systematyczna emigracja Żydów. 24 stycznia 1939 roku Göring rozkazał Heydrichowi zorganizować żydowski urząd emigracyjny dla całej Rzeszy, wzorowany na prototypie z Wiednia. Z chwilą jego utworzenia Sipo-SD zyskało monopolistyczną władzę nad losem Żydów w Niemczech. Gdy tylko Eichmann przekształcił IKG w ten sposób, by służyło jako instrument emigracji, jednocześnie zachowując ludność żydowską pod kontrolą, w lutym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przystąpiło do przebudowy Reichsvertretung w Reichsvereinigung der Juden in Deutschland. Organ ten, całkowicie z nazistowskiego mianowania, miał usprawnić procedury emigracyjne, oferując jednocześnie pozostałym w kraju Żydom minimalny poziom usług, takich jak edukacja dla dzieci, opieka zdrowotna, zasiłki dla osób bez środków do życia i opieka nad starszymi498. 490 Jonny Moser, Depriving Jews of their Legal Rights in the Third Reich, w: November 1938, s. 123–138; Wolf Gruner, Public Welfare and the German Jews, Uwe Lohalm, Local Administration and Nazi Anti-Jewish Policy, w: Probing the Depths of Antisemitism, s. 78–105, 109–146. 491 M. Dean, Robbing the Jews, s. 116, 119–120; H. Safrian, Expediting Expropriation and Expulsion, s. 390–414. 492 Raport specjalny burmistrza Berlina, 5 stycznia 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 403– 405; R.J. Evans, The Third Reich In Power, s. 595–597.

493 M. Dean, Robbing the Jews, s. 126–127, 135–136; A. Ascher, A Community under Siege, s. 178–179. 494 Wolf Gruner, Jewish Forced Labour Under the Nazis. Economic Needs and Racial Aims, 1938–1944, New York 2006, s. 5–8. 495 NSDAP, Główne Biuro Polityki Municypalnej Rzeszy, 15 stycznia 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports s. 367; J. Moser, Depriving Jews of their Legal Rights, s. 131. 496 M. Dean, Robbing the Jews, s. 135–136. 497 S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 286–290; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans, s. 182–183. 498 H. Safrian, Eichmann’s Men, s. 36–38; Beate Meyer, Between Self-Assurance and Forced Collaboration. The Reich Association of Jews in Germany, 1939–1945, w: Jewish Life in Nazi Germany, s. 149–169.

REAKCJE ZAGRANICZNE Podczas gdy Göring i niemieccy przywódcy pracowali nad jeszcze bardziej pomysłowymi sposobami obdarcia Żydów ze wszystkiego i maksymalnego ich wykorzystania, rządy i obywatele całego świata przyglądali się temu w przerażeniu. Jednak międzynarodowa reakcja nie przełożyła się na praktyczną pomoc dla ofiar. Lokalny antysemityzm, polityka krajowa i priorytety dyplomatyczne przeważały nad okazywaniem współczucia. Co więcej, rządy Europy Zachodniej obawiały się, że działania niemieckie, które już zainspirowały antyżydowskie ustawy we Włoszech, w Rumunii i na Węgrzech, mogą zapoczątkować falę wykluczenia. Jakakolwiek skłonność, aby przyjąć niemieckich uchodźców żydowskich na warunkach niemieckich, mogłaby zostać odczytana przez inne kraje jako zaproszenie do obrabowania i wyrzucenia ich Żydów. Prasa brytyjska relacjonowała listopadowy pogrom w najdrobniejszych szczegółach, publikując artykuły i listy wywołujące powszechne potępienie. „Daily Telegraph” z 11 listopada skomentował, że „rasowa nienawiść i histeria opanowały przyzwoitych w gruncie rzeczy ludzi”. Ugięli się nawet orędownicy appeasementu. W „Timesie” z następnego dnia arcybiskup Canterbury Cosmo Lang napisał: „Nadeszły czasy, kiedy zwykłe ludzkie odruchy uniemożliwiają zachowanie milczenia. Niech rządzący Rzeszą uświadomią sobie, że taki ładunek nienawiści i złośliwości przygniata przyjaźń, którą im zaoferowaliśmy, nieznośnym ciężarem”. Premier Neville Chamberlain, arcyzwolennik appeasementu, napisał do siostry, Idy: „Jestem przerażony tym, jak Niemcy zachowują się wobec Żydów”. Chociaż przede wszystkim traktował wydarzenia jako główną przeszkodę w poprawie stosunków angielsko-niemieckich, nie mógł ukryć niepokoju. „To jasne, że nazistowska nienawiść nie cofnie się przed niczym, aby znaleźć pretekst dla swojego barbarzyństwa”499. Rząd brytyjski znalazł się pod silną presją, aby poprawić sytuację Żydów próbujących uciec z Rzeszy. Eleanor Rathbone, niezależna poseł z ramienia angielskich uniwersytetów, założyła parlamentarną komisję do spraw uchodźców dla skoordynowania działań członków wszystkich partii. W jej skład weszli Victor Cazalet i Harold Nicolson, którzy odpowiadali na znaczny wzrost zaniepokojenia wśród szeregowych członków partii. 14 listopada na posiedzeniu rządu sekretarz spraw wewnętrznych, sir Samuel Hoare, ostrzegł, iż pojawiły się „oznaki, że Izba Gmin i naród mogą wymknąć się spod kontroli”. Sam Chamberlain przyjął delegację Rady Żydów, składającą się z wicehrabiego Samuela, lorda Bearsteda, Lionela de Rothschilda, naczelnego rabina i Chaima Weizmanna, przewodniczącego Światowej Organizacji Syjonistycznej. Przywódcy żydowscy przyznali od samego początku, że Wielka Brytania nie może otworzyć podwoi przed nieograniczoną imigracją, ale poprosili, aby zapewniła tymczasowe schronienie dzieciom niemieckich Żydów. Poprosili również premiera, żeby przekonał rządy dominiów i kolonii do stworzenia możliwości osadnictwa.

Lionel de Rothschild omówił finansowe skutki masowej ewakuacji niemieckich Żydów i poprosił, żeby rząd subskrybował 30 milionów funtów, na jakie wycenił koszty operacji. Chamberlain wątpił, by udało się znaleźć domy dla Żydów w Wielkiej Brytanii lub w imperium, ale obiecał sprawdzić, co da się zrobić500. Naciski pochodziły nie tylko z kraju. Na kolejnym posiedzeniu rządu lord Halifax, minister spraw zagranicznych, nakłaniał współpracowników, żeby spróbować udobruchać opinię publiczną Stanów Zjednoczonych, którą coraz bardziej irytowały restrykcje Wielkiej Brytanii wobec Żydów imigrujących do Palestyny. Jednak Hoare powiedział im, że brytyjscy Żydzi są „przeciwni wpuszczeniu wielkiej liczby Żydów do tego kraju” i obawia się „antyżydowskiej agitacji”. Ministrowie zgodzili się z sekretarzem spraw wewnętrznych, który powiedział w Izbie Gmin podczas debaty na temat kryzysu uchodźczego, że panuje „podskórna podejrzliwość i niepokój, słuszne lub nie, wobec napływu imigrantów na dużą skalę. Faktem jest jednak, że pod powierzchnią czai się powstanie ruchu antyżydowskiego”501. Mimo to Wielka Brytania była jedynym krajem, który złagodził zasady imigracyjne w reakcji na rozgrywającą się tragedię. I tak, Żydówki szukające pracy jako pomoc domowa, które wcześniej musiały przejść przez Ministerstwo Pracy, teraz przejęło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i przekazywało ich wnioski żydowskim ośrodkom pomocy dla uchodźców. Wkrótce przez system przewijało się 400 petentek tygodniowo, co umożliwiło wjazd do Zjednoczonego Królestwa 14 tysiącom kobiet. Podczas przemówienia w Izbie Gmin z 21 listopada sir Samuel Hoare ogłosił również, że Wielka Brytania przyjmie uchodźców oczekujących na migrację do innych krajów, zapewni szkolenia emigracyjne i zajmie się nieletnimi. Skutkiem tego, podczas gdy w okresie do marca 1938 roku do kraju wjechało 11 tysięcy niemieckich Żydów, w ciągu kolejnych 19 miesięcy przybyło około 50 tysięcy Żydów niemieckich, austriackich i czeskich. Liczba obejmowała 9 tysięcy dzieci poniżej 17. roku życia, które jechały specjalnymi pociągami nazywanymi Kindertransport. Liczba dalej rosła dzięki nieoficjalnym staraniom brytyjskich konsulów i urzędników kontroli paszportowej. Frank Foley, który faktycznie był szpiegiem w ambasadzie brytyjskiej w Berlinie, wykorzystywał stanowisko konsula, by wydawać wizy zrozpaczonym Żydom, mającym choćby najlichsze poręczenie od obywateli Zjednoczonego Królestwa. Współpracował blisko z Wilfredem Israelem, który walczył o załatwienie emigracji żydowskich pracowników po tym, jak został zmuszony do sprzedaży rodzinnego przedsiębiorstwa502. Wieści o listopadowym pogromie nie schodziły z pierwszej strony „New York Timesa” przez trzy dni, podobnie rzecz się miała w innych gazetach amerykańskich. Na konferencji prasowej 14 listopada prezydent Roosevelt oświadczył: „Wiadomości z Niemiec sprzed kilku dni głęboko wstrząsnęły opinią publiczną w Stanach Zjednoczonych […]. Ja sam nie mogę uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się w cywilizacji XX wieku”. Prezydent ogłosił, że przekazał instrukcje do Departamentu Stanu, aby wezwał amerykańskich ambasadorów na konsultacje. Jednak, powiedział dziennikarzom, kwota imigracyjna nie zostanie zmieniona. Nie wykluczało to gestów pomocy. Na następnym posiedzeniu rządu podchwycił propozycję

sekretarza pracy, Francisa Perkinsa, aby przedłużyć pobyt Niemców już przebywających w Stanach Zjednoczonych na podstawie tymczasowych wiz. Zachęcił również Departament Stanu do energiczniejszego skłaniania rządów Ameryki Południowej do udostępniania ziemi dla projektów żydowskiego osadnictwa. Faktycznie Roosevelt dostał niemal obsesji na punkcie organizowania żydowskiego osadnictwa w nierozwiniętych regionach świata, wezwał zatem do Białego Domu fachowców, żeby rozważyć możliwości. Prezydent prawdopodobnie chciał zrobić więcej, ale hamował go Departament Stanu i temperowały kiepskie wyniki jego partii w wyborach w połowie kadencji. Prośba do innych krajów o przyjęcie żydowskich uchodźców nie niosła za sobą żadnego ryzyka politycznego. Roosevelt wywierał również nacisk na Brytyjczyków, by zajęli przychylniejszą postawę wobec imigracji do Palestyny, co być może skłoniło Chamberlaina do zgody na plan ratowania dzieci. W gabinecie lord Halifax, minister spraw zagranicznych, gorąco poparł tę inicjatywę, wyraźnie po to, by zadowolić Amerykanów503. Tak jak prezydent amerykańscy dyplomaci i urzędnicy Departamentu Stanu również byli poddawani sprzecznym naciskom. 5 grudnia Raymond Geist napisał prywatnie do George’a Messersmitha: „Żydzi z Niemiec są skazani na śmierć, a wyrok będzie wykonywany powoli, ale prawdopodobnie zbyt szybko, aby świat zdążył ich uratować”. W odpowiedzi Messersmith przestrzegł przed „histerycznymi działaniami”. J.P. Moffat, chociaż niepozbawiony wrażliwości, był poirytowany żydowskimi naciskami. Zwierzył się w pamiętniku: „Presja grup żydowskich z różnych zakątków kraju narosła do punktu, od którego blisko już jest do bardzo poważnej reakcji przeciwnej ich interesom”. Przyznał, że dla Żydów nastały ciężkie czasy i że każda rozsądna osoba chciałaby im pomóc, ale dodał groźnie: „Nikt nie lubi być poddawany tego rodzaju presji, jaką wywierają, a amerykańska opinia publiczna nie lubi nacisków na rzecz jednej konkretnej narodowości lub grupy”504. Te sprzeczne tendencje pomagają wyjaśnić los amerykańskiej próby powtórzenia planu ewakuacji dzieci. W lutym 1939 roku Robert Wagner, senator reprezentujący Nowy Jork z ramienia demokratów, oraz Edith Nourse Rogers, republikańska przedstawicielka w Kongresie, wpadli na pomysł ominięcia kwot imigracyjnych poprzez wydanie specjalnej ustawy, która pozwoliłaby na wjazd do kraju 20 tysięcy dzieci niemieckich uchodźców w określonym czasie. Ustawa Wagner–Rogers zyskała szerokie poparcie, ale równie kategorycznie została obwarowana ograniczeniami. Ktoś cynicznie argumentował przeciwko propozycji, że usankcjonuje rozbijanie rodzin, co godzi w wartości chrześcijańskie. Bardziej prozaicznie Departament Stanu dawał odpór perspektywie wydania kilku tysięcy dodatkowych wiz. Ponieważ sondaże wskazywały, że ponad 80 procent Amerykanów jest przeciwko liberalizacji kontroli imigracyjnej, Roosevelt odmówił poparcia Białego Domu dla ustawy. Wiosną przepadła w komisji505. Znajdujący się w ferworze negocjacji układu o przyjaźni francusko-niemieckiej rząd francuski zachował milczenie w sprawie pogromu. Minister spraw zagranicznych Georges Bonnet faktycznie oskarżył francuskich Żydów o sabotowanie dobrych relacji z Niemcami nieustannym nudzeniem o cierpieniach współwyznawców. Minister spraw wewnętrznych nakazał policji granicznej zawracać Żydów, nawet jeśli mieli ważną wizę na wjazd do

Francji. W ramach alternatywy Henry Bérenger, główny francuski przedstawiciel na konferencji w Évian, wrócił do propozycji osadzenia Żydów na Madagaskarze. Tym razem przyciągnął uwagę Niemców. Na początku grudnia 1938 roku Ribbentrop przesłał Hitlerowi notatkę, że Francuzi chcą wysłać na wyspę 10 tysięcy Żydów. Notatka najwyraźniej spotkała się z uznaniem w nazistowskiej hierarchii, ponieważ Hitler wspomniał o niej miesiąc później w przemówieniu506. W „Neues Tagebuch” Schwarzschild przedstawił polityczne, jak również moralne wnioski wyciągnięte na podstawie reakcji międzynarodowej. Stwierdził, że cynizm i brutalność, z jaką Niemcy traktują Żydów, odzwierciedlają sposób prowadzenia przez nich polityki zagranicznej. I odwrotnie, odmowa pomocy Żydom przez społeczność międzynarodową (poprzez ewakuację w razie potrzeby) świadczy o biernej reakcji na niemiecką agresję. Oba przypadki świadczyły o moralnej niemocy. „Ludzie nigdy nie zrozumieli, do jakiego stopnia metoda traktowania Żydów przez Trzecią Rzeszę była symptomatyczna dla metody stosowanej ogólnie, we wszystkich kwestiach. Można było uniknąć wielu błędów w polityce zagranicznej, gdyby ludzie potrafili powiązać nazistowską procedurę wobec Żydów z ich procedurami w ogóle”. Schwarzschild dziwił się, że Stany Zjednoczone, Rosja i Europa, zamieszkane łącznie przez 600 milionów ludzi, nie mogą przyjąć 600 tysięcy Żydów. Ostrzegł, że w każdym przypadku może być za późno. „Czy jest dziś pewne, że nazistowska Rzesza, przy swoich brakach zasobów ludzkich, w ogóle pozwoli tym ludziom odejść? Czy ich plany nie podążają w innym kierunku, w stronę wykorzystania ich do niewolniczej pracy, a może nawet, sporadycznie, jako tarcz strzeleckich?”507. 499 T. Kushner, The Holocaust and the Liberal Imagination, Oxford 1994, s. 48–56; L. London, Whitehall and the Jews, s. 105–110. 500 Susan Cohen, Rescue the Perishing. Eleanor Rathbone and the Refugees, London 2010, s. 101–119; A.J. Sherman, Island Refuge. Britain and Refugees from the Third Reich, 1933–1939, Ilford 1994, s. 170–183. 501 L. London, Whitehall and the Jews, s. 99–101. 502 A.J. Sherman, Island Refuge, s. 183–185; L. London, Whitehall and the Jews, s. 108–111, 114–116; N. Shepherd, Wilfred Israel, s. 125–131, 145–149. 503 Deborah E. Lipstadt, Beyond Belief. The American Press and the Coming of the Holocaust, 1933–1945, New York 1986, s. 98–109; R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 113–115. 504 B. Zucker, In Search of Refuge, s. 71, 125–128; Dziennik J.P. Moffata, 29, 30 października, cyt. za: Refugees and Rescue, s. 145–147. 505 D. Wyman, Paper Walls, s. 75–98. 506 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 195–200, 202–203. 507 A Model, 12, 19 listopada 1938, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 186–194.

UCIECZKA Z RZESZY W miesiącach po pogromie zamknięcie Centralverein i aresztowanie przywódców społecznych pozostawiło przerażonych Żydów z Niemiec i Austrii bez kierownictwa, praktycznie bez wsparcia instytucjonalnego i żadnych funkcjonujących struktur. Na własną rękę Żydzi i Żydówki rozpaczliwie szukali legalnych i nielegalnych dróg ucieczki. Gdy ich wybór mocno się zawęził, sięgali po najbardziej nieprawdopodobne sposoby. Victor Klemperer uniknął najgorszych horrorów pogromu, ponieważ leczył wtedy w szpitalu infekcję pęcherza. Mimo to został aresztowany i krótko przetrzymany przez policję po tym, jak w jego domu znaleziono broń: jego starą szablę z czasu wojny. Gdy tylko wrócił do domu, rzucił się w wir „zabiegów, żeby wyemigrować”. Szukał informacji, jak uzyskać wizę na Kubę, gdzie, jak słyszał, chętnie przyjmują niemieckich Żydów za pewną kwotę. Sprawdzał nawet możliwości emigracji do Rodezji i na Alaskę508. 30 marca 1939 roku Heinz Hesdörffer z bratem Ernstem przekroczyli granicę holenderską. Heinz był bystrym szesnastolatkiem, w okularach, ale przystojnym i pełnym wdzięku. Urodził się w kurorcie Bad Kreuznach, gdzie jego ojciec miał fabrykę słodyczy. Rodzina, religijna jak na standardy niemieckich Żydów, żyła w dobrobycie. W wyniku działań antysemickich Heinz został przeniesiony do żydowskiej szkoły we Frankfurcie nad Menem, tam zamieszkał u ciotki. Podczas listopadowego pogromu bojówkarze z SA zdemolowali fabrykę słodyczy i trzeba było zakończyć jej działalność. Matka Heinza (ojciec zmarł) próbowała uzyskać wizy emigracyjne do Stanów Zjednoczonych, jednak okazało się to niemożliwe. Zamiast tego Ernst i jego brat skorzystali z planu, który zakładał przejazd dwóch tysięcy nieletnich do Holandii, gdzie miała się nimi zaopiekować miejscowa społeczność żydowska. Nie dostali pozwolenia na pracę i musieli mieszkać w obozie dla uchodźców, ale przynajmniej byli bezpieczni509. Tysiące innych Żydów nielegalnie przedostawało się do sąsiednich krajów, przede wszystkim do Francji. Umknęli przed nazistowskimi prześladowaniami, ale natychmiast stanęli w obliczu innych niebezpieczeństw. Przystawiono im na paszportach czerwoną pieczęć „J”, co równało się naznaczeniu piętnem kainowym. W ten sposób pozostawali na łasce lokalnej policji, która mogła ich aresztować i internować jako nielegalnych imigrantów. Bez dokumentów zezwalających na pracę Żydzi ci byli skazani na oszczędne życie z pieniędzy, które przywieźli ze sobą, lub podjęcie źle opłacanej pracy w fabryce, gdzie w każdej chwili mogła wparować policja imigracyjna510. Ernest Heppner, podobnie jak Heinz Hesdörffer, pochodził z religijnej rodziny żydowskiej. Urodził się w 1921 roku we Wrocławiu, gdzie jego ojciec, odznaczony weteran wojenny, prowadził wytwórnię przaśnego pieczywa (macy) na święto Paschy. Po wydaniu ustaw norymberskich Ernest został wydalony ze szkoły. Mimo to jego rodzice podzielali pogląd, że

„antysemityzm jest skierowany głównie przeciwko imigrantom, polskim Żydom […] niemieccy weterani i ich rodziny nie mają się czego obawiać”. Listopadowy pogrom rozwiał ich złudzenia i położył kres nadziejom, że sytuacja w Niemczech się poprawi. Chociaż ojciec Ernesta uniknął aresztowania, jego brat trafił do Buchenwaldu. Chłopak rozważał przedostanie się nielegalnie do Polski, ale dowiedział się w Hilfsverein der Juden in Deutschland, że może wjechać do Szanghaju bez wizy. Chociaż wydawało się to cudownie proste, perspektywy nie przedstawiały się zachęcająco. „Szanghaj, Chiny. Dowiedzieliśmy się dość niemiłych rzeczy: Japończycy, którzy byli sojusznikami nazistów, zbombardowali i zniszczyli chińskie miasta […] na wybrzeżu toczyła się wojna. Mogło nie być dla nas żadnych szans na życie w Szanghaju ani też gwarancji, że uda nam się tam przetrwać”. Jednak strach o przyszłość Żydów w Niemczech sprawiał, że nawet to rozwiązanie wydawało się atrakcyjne. W ostatniej chwili zdobyli miejsca na liniowcu wypływającym z Genui. Ojciec Ernesta szybko sprzedał fabrykę i mieszkanie; matka uzyskała niezbędne dokumenty, w tym nowy paszport z pieczątką „J”. Heppnerowie zrozumieli, co to oznacza, kiedy brytyjscy celnicy nie wpuścili ich do Port Saidu nad Kanałem Sueskim. Straż graniczna na całym świecie wiedziała, że każda osoba z tak oznaczonym paszportem jest prawdopodobnie uchodźcą i może stać się nielegalnym imigrantem, jeśli dostanie najmniejszą szansę. Płynęli więc dalej do swego odległego i wątpliwego schronienia511. W Wiedniu IKG pod kierunkiem Benjamina Murmelsteina każdego tygodnia wspierało tysiące potencjalnych emigrantów. Personel rozbudował się do ponad tysiąca osób, zarówno opłacanych pracowników, jak i wolontariuszy starających się gromadzić dokumenty i pieniądze na emigrację w obliczu eskalacji niemieckich żądań i wyłudzeń. W ciągu osiemnastu miesięcy po Anschlussie wyjechało 100 tysięcy austriackich Żydów, głównie z Wiednia – co stanowiło 50 procent całej ludności żydowskiej. Pierwszeństwo miały sieroty i dzieci, których ojcowie przebywali w obozach koncentracyjnych. Emisariusze syjonistów z Palestyny, pod kierownictwem Moshe Agamiego i Ehuda Avriela, zebrali grupę młodych pionierów, którzy byli gotowi podjąć próbę nielegalnego przedarcia się do Palestyny przez brytyjską blokadę. Na przeciwnym skraju działań emigracyjnych znajdowali się przemytnicy. Największe sukcesy odniósł Berthold Storfer, urodzony w Wiedniu żydowski przedsiębiorca, który nawiązał bliską współpracę z SD – łączył ich wspólny cel, czyli wyjazd Żydów z kraju, w legalny lub niedozwolony sposób512. Ruth Maier napisała w dzienniku o ludziach, którzy „w tajemniczy sposób zniknęli” z Wiednia i nielegalnie udali się do Palestyny, Bombaju, Szanghaju. Z pomocą dawnego nauczyciela angielskiego planowała wyjechać do Wielkiej Brytanii i pracować jako służąca. Kiedy czekała na potwierdzenie informacji o pracy i wizę, obserwowała pogarszającą się sytuację. „Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tabliczki «Tylko dla Aryjczyków» na ławkach lub «Nie dla Żydów» u wejścia do kawiarni, wytłuczone okna, nie mogłam w to uwierzyć. Teraz przechodzę obok i ledwo to zauważam”. Dowiedziała się, że dwóch Żydów popełniło samobójstwo, zostawiając wiadomość: „W ten sposób możesz przedostać się przez granicę w ciągu 24 godzin”. Była również świadkiem nocnego odjazdu pierwszego transportu dzieci z dworca Hütteldorf na przedmieściach Wiednia. „Żydowscy porządkowi oświetlali peron

pochodniami. Chłopcy i dziewczynki z plecakami i walizkami. Niezliczone pocałunki. Jeszcze jeden całus, i ostatni. Obok mnie płakała kobieta; nie dyskretnie, w garść; wyła, jęczała i zanosiła się. Cała jej twarz się trzęsła […]. Małe czteroletnie dzieci krzyczały. Szaleństwo! Trzeba je było odciągać. A matki! Ojcowie tych maleństw byli w Dachau […]”. W styczniu 1939 roku Ruth otrzymała pozwolenie na trzymiesięczny pobyt w Norwegii, gdzie pracownik towarzystwa telegraficznego, aktywny socjalista, zapewnił jej opiekę do czasu wyjazdu do Anglii513. Kindertransport, jaki widziała Ruth Maier, był jednym z kilkunastu, które zabrały około 9 tysięcy samotnych, głównie żydowskich (ale też niearyjskich chrześcijańskich) dzieci z Berlina, Pragi i Wiednia do Holandii, gdzie przesiadły się na promy do Zjednoczonego Królestwa. Ta operacja była faktycznie jedyną udaną próbą masowej ewakuacji Żydów z Niemiec i terytoriów okupowanych. Ironią losu, była możliwa dzięki brytyjskiej odmowie zwiększenia liczby żydowskich imigrantów do Palestyny514. 15 listopada podczas spotkania przy Downing Street 10 Weizmann poprosił Chamberlaina, aby pozwolił wjechać 10 tysiącom żydowskich dzieci do Palestyny w ramach operacji zorganizowanej przez Jugend-Alijah. Chamberlain nie zgodził się na to, ale do wyobraźni przemówił mu pomysł ewakuacji tysięcy narażonych na niebezpieczeństwo dzieci. Następnego dnia uzyskał zgodę gabinetu na tymczasowe przyjęcie dzieci poniżej 17. roku życia bez opiekunów w Zjednoczonym Królestwie. Zamiast wymaganych indywidualnych wiz i poręczeń organizacje uchodźcze miały otrzymać pakiet wiz, pod warunkiem że wybiorą, rozmieszczą, utrzymają dzieci i zapewnią im opiekę. Plan stanowił prawdziwy przełom, chociaż był głęboko dwuznaczny w założeniach i realizacji. Rząd godził się na przyjęcie dzieci, ale nie dorosłych, którzy mogliby zasilić rynek pracy. I wreszcie oczekiwano, że młodzi ludzie pojadą dalej. Historyk Louise London skomentowała to tak: „Zezwolenie na wjazd uratowało dzieciom życie. Odmowa tego prawa przypieczętowała los wielu ich rodziców”515. Podczas gdy operacja ewakuacji dzieci stworzyła wielu prawdziwych bohaterów, jednocześnie spowalniała ją niedbała organizacja. Wilfred Israel ryzykował, że zwróci na siebie uwagę Gestapo, kiedy wrócił do Niemiec, by przeprowadzić przygotowania. Młody Żyd, Niemiec, Norbert Wollheim, wstrzymał własną emigrację, aby pomóc przy gromadzeniu dzieci w Berlinie. Chociaż 25 listopada wicehrabia Samuel wygłosił w BBC apel o zbiórkę pieniędzy, nie było dość środków na poręczenia i utrzymanie, nie znaleziono też dostatecznej liczby żydowskich domów, kiedy dzieci zaczęły napływać. Pierwszy pociąg wyjechał z Berlina 1 grudnia 1938 roku, a tydzień później wyruszył pociąg z Wiednia. Trzeci aktywował się ośrodek w Pradze, początkowo w celu pomocy Żydom z Kraju Sudeckiego, a później zagrożonym Żydom czeskim. Po przyjeździe do Anglii dzieci umieszczano w nieużywanych letnich ośrodkach wakacyjnych koło Harwich i Lowestoft. Szczęściarze, którzy znaleźli przybrany dom, pojechali prosto na Liverpool Street Station, gdzie odebrali ich opiekunowie. O wiele większą grupę zabrali z obozów życzliwi ludzie. Podczas tych wizyt dzieci ustawiały się w rzędzie, co czasem nazywały „targiem bydła”. Jak łatwo przewidzieć, najpierw zabierano najmniejsze, urocze maluchy. Rodzeństwa

rozdzielano, niektóre miały się spotkać ponownie dopiero po latach, inne – nigdy. W tamtym czasie Refugee Children’s Movement krytykowano, że nie poświęca dostatecznie dużo uwagi kulturalnemu i religijnemu pochodzeniu dzieci. W obozie Dovencourt w Harwich nie było koszernego jedzenia. Żydowskie dzieci o ortodoksyjnym wychowaniu często trafiały do nieżydowskich rodzin, które nie miały pojęcia o ich potrzebach516. Działaniami w Pradze kierował Nicholas Winton, makler, który przerwał wypad na narty na prośbę przyjaciela pomagającego czeskim uchodźcom. Winton pochodził z rodziny żydowsko-niemieckiej, ale wyznania chrześcijańskiego. Nie widział problemu we współpracy z Misją Barbikańską, organizacją misyjną, która „szukała klientów” w Pradze. Kiedy misja zaproponowała, że znajdzie domy dla stu żydowskich dzieci, jeśli zostaną ochrzczone, nie przepuścił okazji. Ten pragmatyzm rozzłościł naczelnego rabina, który zorganizował własną akcję, Komisję Kryzysową Naczelnego Rabina, pod kierunkiem swojego zięcia, rabina Solomona Schonfelda. Ryzykowne przedsięwzięcie zaowocowało sprowadzeniem do Zjednoczonego Królestwa kilkuset dzieci ortodoksyjnych Żydów, głównie z Polski, które w przeciwnym razie zostałyby pominięte przez Refugee Children’s Movement517. 508 25, 27 listopada, 15 grudnia 1938, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 1, s. 514–520, 527–528. 509 Heinz Hesdörffer, Twelve Years of Nazi Terror, Pittsburgh 2008, s. 1–5, 11–15. 510 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 164–165, 174–177. 511 Ernest G. Heppner, Shanghai Refuge. A Memoir of the World War II Jewish Ghetto, Lincoln 1993, s. 3– 18, 28–32. 512 D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 63–65, 82–85; Ehud Avriel, Open the Gates! A Personal Story of ‘Illegal’ Immigration to Israel, New York 1975, s. 39–100. 513 3, 27 listopada, 9, 11 grudnia 1938, 30 stycznia, 1 lutego 1939, Ruth Maier’s Diary, s. 100–101, 106– 107, 110–114, 123, 126–127. 514 N. Bentwich, They Found Refuge, s. 65–72. 515 L. London, Whitehall and the Jews, s. 111–128. 516 David Cesarani, Introduction, w: Into the Arms of Strangers. Stories of the Kindertransport, red. Mark Jonathan Harris, Deborah Oppenheimer, London 2000, s. 1–16. 517 N. Shepherd, Wilfred Israel, s. 146–149; Into the Arms of Strangers, s. 77–78, 99, 112–113, 119–122; Vera Gissing, Pearls of Childhood, London 1988, 100–101; W.R. Chadwick, The Rescue of the Prague Refugees 1938/39, Padstow 2010, s. 44–55; David Kranzler, Holocaust Hero. Solomon Schonfeld, Jersey City 2004, s. 50–61.

HITLER WYGŁASZA PROROCTWO 30 stycznia 1939 roku Hitler zwrócił się do pierwszego Reichstagu nowo ogłoszonej Rzeszy Wielkoniemieckiej, w którego skład weszli przedstawiciele obszarów niedawno wcielonych do imperium. W długim wystąpieniu chlubił się nazistowskimi osiągnięciami w jednoczeniu narodu niemieckiego. Błyskawiczny sukces przypisał przejściu od demokracji parlamentarnej do systemu, w którym przywódcy wyrażają jednolitą wolę Volksgemeinschaft. Jednak nazistów czekało jeszcze wiele pracy, żeby wszyscy Niemcy nabrali świadomości jedności rasowej, musieli też wykreować przywódców, którzy postawią interesy narodu nad skrupułami intelektualnymi, kulturalnymi i prawnymi. Świadomość rasowa i jedność stanowiły zasadnicze elementy zwycięstwa w walce o Niemcy. Była to walka o ekonomiczną samowystarczalność, co z kolei wymagało zdobycia Lebensraum. W swym memorandum o planie czteroletnim wyjaśnił, dlaczego naród niemiecki nie może trwale rozpowszechniać swoich poglądów przy brakach żywności i surowców naturalnych. Przecież bezpieczeństwo ekonomiczne wymagało bezpieczeństwa zewnętrznego. Budowanie sił zbrojnych pomniejszało wydajność produkcyjną, którą można by było wykorzystać do rozwijania eksportu, ale nie istniała alternatywa dla zbrojeń. Hitler zaatakował następnie demokracje – Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone – za rzekome grożenie Niemcom wojną. Przypisał ich domniemaną buńczuczność żydowskim agitatorom i kontrolowanej przez Żydów prasie. Niemiecki naród musi zrozumieć tę dynamikę oraz potrzebę stawienia oporu, żeby tak jak w Niemczech „rzucić żydowskiego wroga na kolana”. Według niego szczególnie konflikt ze Stanami Zjednoczonymi ma powiązania z załatwieniem kwestii żydowskiej. Hitler wyśmiał hipokryzję demokracji, które potępiły niemieckie traktowanie Żydów, a same odmówiły przyjęcia żydowskich imigrantów. Ponownie nawiązując do Wielkiej Wojny, powiedział, że nie życzy sobie być pouczanym o człowieczeństwie przez mocarstwa, które po 1918 roku naraziły Niemców na cierpienia. Niemcy byli zdecydowani pozbyć się Żydów; inne narody powinny odegrać swoją rolę przy rozwiązaniu tej kwestii. Rozwiązanie kwestii żydowskiej miało kluczowe znaczenie dla europejskiego pokoju. Żydzi również musieli odegrać swoją rolę i przywyknąć do pożytecznej pracy w innych miejscach na świecie. W przeciwnym razie „doświadczą kryzysu na niewyobrażalną skalę”. Podczas przemowy Hitler wygłosił pamiętne słowa: „Często zdarzało mi się w życiu być prorokiem i zwykle ludzie się z tego wyśmiewali. W czasie walki o władzę to naród żydowski najbardziej śmiał się z mojego proroctwa, że pewnego dnia obejmę władzę w państwie i nad całym narodem, a następnie, między innymi, znajdę też rozwiązanie problemu żydowskiego. Wierzę jednak, że Żydom w Niemczech tamten śmiech już stanął w gardle. Dziś znów zabawię się w proroka: jeśli międzynarodowe żydostwo finansowe

z Europy i spoza niej jeszcze raz doprowadzi do wojny światowej, skutkiem będzie nie bolszewizacja świata i tym samym zwycięstwo żydostwa, lecz unicestwienie całej rasy żydowskiej w Europie”. Była to jawna groźba, że Żydzi poniosą karę, jeśli demokracje, które zdaniem Hitlera są pod wpływem światowego żydostwa, pójdą na wojnę z Niemcami. Jednak ani nie był to koniec, ani nawet punkt kulminacyjny jego przemówienia. Hitler przeszedł do obrony sposobu, w jaki narodowi socjaliści traktują religię. Stwierdził, że chrześcijaństwo rozkwitło w Rzeszy i to czyni z Niemiec obrońcę cywilizacji przed bolszewizmem. Pochwalił również Mussoliniego, Włochy i „naród japoński”, którzy stanęli u boku Niemiec w oporze przeciwko bolszewizacji. Zagrożenie dla pokoju płynie wyłącznie z kontrolowanej przez Żydów prasy. Ponownie zagroził odwetem za rzekomą żydowską „oszczerczą kampanię” i zapewnił, że Niemcy chcą tylko pokoju z sąsiadami, Anglią i Stanami Zjednoczonymi518. Groźna oracja Hitlera była prorocza, ale nie programowa. Jeśli miała jakieś konkretne przełożenie, to bezpośrednie, odnoszące się do „tu i teraz”. Jak dowodził historyk Hans Mommsen, Hitler nie mógł tak naprawdę przewidzieć, co miało się wydarzyć w najbliższych trzech czy czterech latach. Raczej wykonał „retoryczny gest, aby wywrzeć presję na społeczność międzynarodową”, by usprawnić masową emigrację pozostałych niemieckich i austriackich Żydów. Klemperer, który słuchał wystąpienia przez radio, nie miał najmniejszych wątpliwości: „Hitler za swoich głównych przeciwników znowu uznał Żydów i zagroził «zagładą» [Vernichtung] Żydów w Europie, jeśli «oni», Żydzi, wywołają wojnę przeciwko Niemcom”. Kilka dni później ze smutkiem oglądał w ostatniej oficjalnej żydowskiej gazecie, „Jüdisches Nachrichtenblatt”, ogłoszenia o emigracji do Szanghaju519. Na początku 1939 roku w Niemczech zostało jeszcze 200 tysięcy Żydów, a nieco poniżej 100 tysięcy w Austrii. Uboczny skutek emigracji sprawił, że ponad połowa niemieckich Żydów miała teraz więcej niż 45 lat i przeważały wśród nich kobiety. Prawie wszyscy stracili źródła utrzymania. Zamożniejsi dysponowali niewielkim, regularnym dochodem ze skonfiskowanych papierów wartościowych. Większość trzymała się przy życiu dzięki pomocy gmin żydowskich, które same polegały coraz bardziej na zastrzykach gotówki od Rady Żydów w Niemczech i AJJDC. Coraz częściej Żydzi musieli opuszczać swoje domy i przenosić się do nieruchomości tylko dla Żydów. Chociaż nielicznym udało się zachować kontakty towarzyskie i branżowe, generalnie Żydzi żyli w całkowitej izolacji. „Poczucie fatalizmu” ogarnęło społeczność i nawet najbardziej uparci i najbogatsi zaczęli obsesyjnie szukać możliwości wyemigrowania520. Przywódca komórki NSDAP w Herne w Zagłębiu Ruhry tłumaczył sposób myślenia narodowych socjalistów w związku z eksmisjami Żydów. Po pierwsze, Aryjczycy z dużymi rodzinami potrzebowali większej przestrzeni mieszkalnej, a Żydzi często dysponowali dużymi nieruchomościami. Ponadto trzeba było realizować Volksgemeinschaft: „Oznaczało to, że lokatorzy powinni, oprócz innych rzeczy, krzewić ducha społeczności narodowosocjalistycznej. Ale społeczność domu mogli stanowić tylko myślący po niemiecku potomkowie Aryjczyków. Nie dawało się to pogodzić z osobami o pochodzeniu żydowskim”. Oprócz eksmisji i emigracji zasoby mieszkaniowe powiększało ubożenie.

Centrala SD odnotowała z satysfakcją, że „w wyniku gwałtownie postępującej pauperyzacji Żydzi stosują się do woli prawodawcy ograniczającej ich do jak najmniejszej powierzchni mieszkalnej; kilka żydowskich rodzin wynajmuje teraz wspólnie jedno mieszkanie, a każda rodzina zajmuje jeden pokój”521. W maju 1939 roku centrala SD odnotowała także pierwsze skierowania bezrobotnych i ubogich Żydów do pracy przymusowej. Miesiąc później „mocno przyśpieszono rozmieszczanie Żydów powołanych do pracy, nakazane w związku z coraz większymi brakami niemieckich pracowników”. Jednak w kraju pozostało niewielu młodych i zdolnych do pracy Żydów. Trzeba było ich również odseparować, co wymagało specjalnych szafek na rzeczy i wydzielonych miejsc do spożywania posiłków. W obliczu sprzeciwów pracowników niemieckich SD doszło do wniosku, że przydałoby się zbudować obozy pracy dla Żydów w miejscach, gdzie potrzebna jest ich duża liczba dla wielkich przedsięwzięć522. Reżim zwiększył również presję na aryjskich współmałżonków w związkach mieszanych. Grupa ta powiększyła się jeszcze, ponieważ mniej chętnie emigrowali, a tym samym rosła ich liczba wśród kurczącej się ludności żydowskiej. 6 lipca 1938 roku weszły poprawki do prawa małżeńskiego, ułatwiające jeszcze bardziej rozwód z partnerem, który został uznany za niezdrowego, trafił do obozu koncentracyjnego lub stracił źródło utrzymania. Na tym etapie większość Żydów płci męskiej podpadała pod dwie ostatnie kategorie i Gestapo ostentacyjnie podburzało nieżydowskich mężów i żony, aby wyzwolili się z małżeńskich więzów. Jak zauważył Richard Evans, „w tych okolicznościach utrzymanie mieszanego małżeństwa wymagało nie lada odwagi, lojalności i miłości”523. Mąż Lilli Jahn zaczął się w tym czasie oglądać za innymi kobietami. Po katastrofalnym wyjeździe na urlop w 1939 roku, kiedy to rodzinie odmówiono możliwości pobytu w hotelu, który nie przyjmował Żydów, Ernest nawiązał romans ze swoją zastępczynią. Lilli była wówczas w ciąży z piątym dzieckiem i nie miała szans konkurować z atrakcyjną, zadbaną i młodą kobietą524. Wszyscy Żydzi, z wyjątkiem małego ułamka, żyli teraz w ubóstwie. Klemperer musiał oddać biżuterię żony i stracił skromną emeryturę wypłacaną mu jako niegdysiejszemu pracownikowi państwowemu i weteranowi wojennemu. W czerwcu 1939 roku brytyjski turysta we Wrocławiu, Michael Mitzman, napisał, że tamtejsi Żydzi „żyją w skrajnej nędzy”. Mitzman, wysłannik organizacji charytatywnej, wspominał, że przywódcy społeczni „błagali nas, żebyśmy zabrali ich dzieci […]. Nie da się opisać przerażenia rysującego się na ludzkich twarzach i ich głębokiej rozpaczy, ponieważ nie wiedzieli, dokąd mają iść i do kogo się zwrócić”. Sytuacja przedstawiała się typowo: 50–100 osób pracowało w przedsiębiorstwach usługowych, takich jak warsztaty szewskie, gdzie obsługiwały wyłącznie żydowskich klientów; co najmniej 1360 osób pracowało na rzecz społeczności żydowskiej. Podczas gdy gdzieniegdzie na wsiach Niemcy z uporem handlowali z Żydami, prawie wszędzie ekonomiczne życie Żydów zostało sparaliżowane. Zarząd SD Wschód chełpił się, że „kwestia żydowska, po raz pierwszy od przejęcia władzy, weszła w okresie sprawozdawczym w decydującą fazę. W odniesieniu do wykluczenia Żydów z różnych sfer życia weszła w fazę końcową”525.

Gdy krąg życia żydowskiego coraz bardziej się zawężał, a warunki bytowe się pogarszały, z niewielką nadzieją na ucieczkę lub poprawę losu, wielu starszych wiekiem Żydów wolało umrzeć z własnych rąk. Samobójstwo było skutkiem rozpaczy, a nie gestem oporu. Często wynikało z poczucia odrzucenia przez nazistów, a nie odrzucenia nazizmu. 28 listopada 1938 roku Hedwig Jastrow napisała: „Odchodzę z tego świata jako osoba z rodziny, która od ponad stu lat miała obywatelstwo niemieckie i zawsze pozostawała lojalna wobec Niemiec […]. Nie chcę żyć bez ojczyzny, bez swojego kraju, bez mieszkania, bez praw obywatelskich, poza nawiasem i napiętnowana”526. Urzędnicy uważnie śledzili dane o samobójstwach; dla nich był to wyznacznik sukcesu, a nie klęski. W połowie grudnia 1938 roku żandarmeria w Bad Reichenhall odnotowała los sześćdziesięciosiedmioletniej Żydówki, której dom ludzie okleili antyżydowskimi plakatami. Przedawkowała weronal i zmarła, ponieważ miejscowy lekarz, Aryjczyk, nie chciał jej ratować. Oficer żandarmerii podsumował sprawę: „Przyczyną zdarzenia było załamanie nerwowe, które nastąpiło wskutek środków podjętych wobec niej jako Żydówki”. Kilka miesięcy później zarząd SD na południowe Niemcy wspomniał, że szereg antyżydowskich ustaw „nie pozwolił Żydom odzyskać równowagi. Nie da się nie zauważyć histerii, jaka zapanowała wśród żydowskich mężczyzn i kobiet”. Do „najbardziej uderzających oznak postępującej proletaryzacji Żydów” należała „wzrastająca liczba samobójstw”527. 518 Fragmenty przemówienia Hitlera przed pierwszym Reichstagiem Rzeszy Wielkoniemieckiej, 30 stycznia 1939, http://germanhistorydocs.ghidc.org/sub_document.cfm?document_id=2289. 519 5, 24 lutego 1939, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 13–15. Hans Mommsen, Hitler’s Reichstag Speech, 30 January 1939, „History and Memory” 1997, t. 9, nr 1/2, s. 142–161; por. S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 307–314, autor interpretuje przemówienie jako proroctwo Zagłady. 520 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 599, autor przedstawia szacunki, że liczba 269 000 w grudniu 1938 spadła do 188 000 w maju i 164 000 we wrześniu 1939 r. Rozbieżności powstały z tego powodu, że władze niemieckie dołączyły do danych pół-Żydów, około 25 000 zagranicznych Żydów oraz 20 000 żydowskich przechrztów; por. Avraham Barkai, Exclusion and Persecution: 1933–1938, w: Renewal and Destruction, s. 231–234. Raport za 1938 rok Wydziału SD Łaba, II/112, Raport za 1938, 18 stycznia 1939; o duchownych, którzy z uporem stawali w obronie Żydów: Zarząd okręgowy SD, Knochen, Raport za styczeń 1939, 24 stycznia 1939, oraz Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za luty, 7 marca 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 410–416, 441–442, 445–446; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 316–317. 521 Oddział NSDAP w Herne, Raport o dominujących nastrojach, 13 marca 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 448–449. Także: SDHA, Wydz. II/112, Raport za czerwiec 1939, 8 lipca 1939, oraz Gauleiter Palatynatu, Raport za lipiec, 10 sierpnia 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 458, 464. 522 SDHA, Wydz. II/112, Raport, 15 czerwca 1939, oraz raport za czerwiec 1939, 8 lipca 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 454–455, 457–458. 523 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 565–570; Beate Meyer, The Mixed Marriage: A Guarantee of Survival or a Reflection of German Society during the Nazi Regime?, w: Probing the Depths of German Antisemitism, s. 54–77. 524 M. Doerry, My Wounded Heart, s. 86.

525 7 kwietnia 1939, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 18–20; A. Ascher, A Community under Siege, s. 208; Oddział NSDAP w Castrop-Rauxel, Raport o dominujących nastrojach, 20 grudnia 1938; SD, Wydz. Wschód, II/112, Raport roczny za 1938 rok, 13 stycznia 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 395–403. 526 Hedwig Jastrow, Notatka o samobójstwie, 29 listopada 1939, w: Jewish Responses, t. 1, s. 369. 527 Raport żandarmerii w Bad Reichenhall, 15 grudnia 1938; SD Oddział Württemberg-Hohenzollern, Raport za styczeń–marzec 1939, 1 kwietnia 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 393–394, 339– 341.

KONIEC CZECHOSŁOWACJI ORAZ OKUPACJA CZECH I MORAW Nieszczęście spadło też na kolejne 87 tysięcy Żydów, kiedy niemieckie wojska zajęły Czechy i Morawy. Hitler nigdy nie zarzucił ambicji opanowania bogatych, przemysłowych rejonów za Krajem Sudeckim. Gdy nasiliły się braki siły roboczej i surowców w Niemczech, wizja zagarnięcia czeskiego przemysłu zbrojeniowego oraz magazynów z amunicją stała się nieodparta. Po namowach Niemców 14 marca 1939 roku słowaccy nacjonaliści ogłosili niepodległość i zaapelowali do Niemców o pomoc w zwalczaniu czeskich środków odwetowych. Tego samego dnia prezydent Czech pojechał pociągiem do Berlina, gdzie Hitler i Göring groźbami zmusili go w nocy z 14 na 15 marca do podpisania dokumentu, który wzywał Niemców na pomoc w zabezpieczeniu porządku na terytorium, jakie zostało z państwa przemianowanego już po układzie monachijskim na Czecho-Słowację. Zaraz potem wojsko niemieckie wmaszerowało do kraju i ziemie czeskie ogłoszono Protektoratem Rzeszy Wielkoniemieckiej528. Do Pragi Niemcy weszli w paskudną pogodę, tego dnia na zmianę padał śnieg i deszcz. Helga Weiss, nad wiek rozwinięta dziewięciolatka, która prowadziła dziennik, napisała o smutnych minach zmarzniętych ludzi na ulicach. Kiedy po południu wróciła ze szkoły, zobaczyła niemieckie samochody zaparkowane wzdłuż ulic. „W ten sposób trafiliśmy pod «opiekę» Trzeciej Rzeszy, nie wiedząc co i jak. Dostaliśmy też nową nazwę. Zamiast Czechosłowacji odtąd staliśmy się Protektoratem Czech i Moraw”529. Protektorat stanowił kolejną osobliwą nazistowską improwizację, po części aneksję, a po części kolonizację. Marionetkowy rząd Emila Háchy nadal rządził Czechami zgodnie z czeskim prawem, ale pod nadzorem niemieckiego protektora. Jako pierwszy stanowisko to objął Neurath, były minister spraw zagranicznych. W tym samym czasie, kiedy się instalował, na terytorium rozciągnięto prawo niemieckie, które miało być egzekwowane przez niemiecki aparat bezpieczeństwa, Gestapo i Sipo-SD. Etniczni Niemcy podlegali prawu niemieckiemu i mogli tyranizować Czechów. Niemcy natychmiast ograbili kraj z rezerw złota, a na dłuższą metę przestawili gospodarkę na potrzeby niemieckie530. Niemiecka agresja okazała się teraz światu w pełnej krasie. Nie było w Pradze żadnych dręczonych volksdeutschów, nie istniały żadne roszczenia terytorialne wynikające z traktatu wersalskiego, które uzasadniłyby okupację. W tekście na temat niemieckich ambicji Leopold Schwarzschild oświadczył: „Wreszcie realizujemy cel”. Podbój Czechosłowacji rozwiał resztkę złudzeń co do zamiarów nazistów i deklarowanego przez Hitlera poświęcenia na rzecz pokoju w Europie. „Opanować wszystko, mieć władzę nad wszystkim – to ich jedyny, prosty, niepodzielny cel; jak bestia w pogoni, nie zadowolą się niczym mniejszym”. Teraz,

dowodził, kiedy demokracje wiedzą, czemu mają dać odpór, muszą opracować strategię obronną. Prezydent Roosevelt zgodził się z tym. Na początku zaproponował rewizję ustaw o neutralności, które zabraniały amerykańskiej administracji udzielania pomocy stronom walczącym poza krajem. Victor Klemeperer odczuł zaostrzenie postawy wielkich mocarstw i ponownie nabrał nadziei, że nastąpi gwałtowna reakcja międzynarodowa, która doprowadzi do zmiany reżimu531. Jednak na tym etapie niemiecka okupacja oznaczała ruinę Żydów w Protektoracie. Zaledwie kilka dni po rozpoczęciu okupacji czeskie władze pod kierunkiem Háchy naszkicowały szereg antyżydowskich praw, jednak Niemcy przejęli sprawę i natychmiast wprowadzili pełen wachlarz środków. Aryzacja ruszyła pełną parą. Według SD „likwidacja żydowskich przedsiębiorstw pozbawiła pracy wielu Żydów. W wielu miejscach trzeba było założyć zbiorowe obozy pracy dla Żydów, aby nie stali się obciążeniem dla budżetu państwa”. Helga Weiss z dnia na dzień żyła w gorszych warunkach. Od chwili przybycia Niemców, napisała w dzienniku, „nie było spokojnego dnia”. Nie mogli nadążyć za lawiną zarządzeń antyżydowskich. „Spadło na nas, Żydów, najgorsze […]. Nie możemy nic poradzić na to, że jesteśmy Żydami, nie możemy też nic poradzić na inne rzeczy. Nikt nie pyta; oni po prostu uznają, że mogą wylać na kogoś swój gniew”. Została wydalona ze szkoły i musiała uczyć się z grupą żydowskich dziewczynek u studentów wyrzuconych z uniwersytetów532. Jednym z kroków podjętych przeciwko Żydom był podatek na rzecz emigracji. Niemcy chcieli ograbić czeskich Żydów z majątku, ale nie mieli zamiaru brać sobie na kark gromady żydowskich biedaków, którzy nie mogli wyjechać z kraju. Nauczyli się tego w Wiedniu i po listopadowym pogromie. I tak, Franz Stahlecker został przeniesiony z Wiednia do Pragi, gdzie miał zorganizować aparat Sipo-SD w Protektoracie. W kwietniu Stahlecker sprowadził Adolfa Eichmanna, by ten założył Centralne Żydowskie Biuro Emigracyjne. Eichmannowi towarzyszyli Hans Günther oraz Alois Brunner, dwaj Austriacy, których zwerbował do operacji w Wiedniu. Stanowili oni typowy przykład austriackich esesmanów, którzy zajmowali nowe stanowiska w rozbudowującej się nazistowskiej domenie: twardogłowi aktywiści, którzy uważali, że teraz ich kolej, by wyjść na czoło, po latach życia na marginesie, na poły w podziemiu. Ludzie Eichmanna dobrali urzędników spośród czeskiej społeczności żydowskiej, pouczyli ich, na czym będą polegać ich nowe zadania, i wysłali do Wiednia na przeszkolenie u Murmelsteina i IKG. Nowe biuro działało równolegle z Centralnym Żydowskim Biurem Emigracyjnym w Berlinie, założonym 27 lutego 1939 roku w reakcji na „zintensyfikowany nacisk na emigrację”533. Jesienią 1938 roku rząd brytyjski, przytłoczony poczuciem winy w związku z losem porzuconego sojusznika, zaoferował pomoc Czechom wysiedlonym z Kraju Sudeckiego. Chociaż wśród tych, którzy musieli opuścić region, znajdowało się 20 tysięcy Żydów, nie zostali konkretnie włączeni do tego pakietu wsparcia. Podczas gdy Niemcy chcieli pozbyć się ludności żydowskiej, ale nie dopuścić, by ich przeciwnicy polityczni wymknęli się im ze szponów, rząd brytyjski podjął działania dla osiągnięcia przeciwnych skutków. Na osiedlenie w Wielkiej Brytanii czeskich uchodźców politycznych z rodzinami przeznaczono

4 miliony funtów; jeśli znaleźli się wśród nich Żydzi, to dlatego, że byli socjaldemokratami, a nie Żydami. Tymczasem organizacjom dla uchodźców w Londynie do tego stopnia brakowało gotówki, w związku z napływem ludzi z Niemiec i Austrii, że nie były w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za kolejnych zubożałych migrantów. Skutkiem tego władze brytyjskie wprowadziły kontrole wizowe dla Czechów starających się o wjazd do Zjednoczonego Królestwa, co praktycznie uniemożliwiło Żydom uzyskanie zgody. Kilkuset za zgodą Brytyjczyków wyjechało do Palestyny, a ponad 660 dzieci trafiło do Anglii w transportach dziecięcych534. Gdy kryzys uchodźczy wciąż się pogłębiał, Amerykanie i Brytyjczycy związali swe nadzieje z George’em Rublee, przewodniczącym Międzyrządowego Komitetu do spraw Uchodźców. Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Departament Stanu twierdziły, że żydowscy uchodźcy będą mieli o wiele większe szanse na osiedlenie się poza granicami Niemiec, jeśli pozwoli im się zabrać ze sobą część majątku. Rublee został upoważniony do negocjacji tej kwestii z Niemcami, a oba rządy żarliwie pragnęły, by udało się zawrzeć jakieś porozumienie z Berlinem. W połowie grudnia 1938 roku wydawało się, że naziści wykazują chęć omówienia warunków, nawet jeśli chodziło im wyłącznie o własną wygodę. Hjalmar Schacht zgodził się spotkać z Rubleem podczas wizyty w Londynie w sprawach Reichsbanku. Zaproponował umożliwienie emigracji 150 tysięcy Żydów w ciągu trzech lat z pewnym kapitałem, o ile światowe żydostwo wpłaci fundusze na rzecz sfinansowania ich wyjazdu; majątek niemieckich Żydów miał posłużyć jako zabezpieczenie tej ogromnej pożyczki. Rublee wyjechał w styczniu do Berlina na dalsze negocjacje, ale na miejscu dowiedział się, że Schacht został zdymisjonowany. Okazało się, że ma rozmawiać z Hermannem Göringiem oraz wyższym urzędnikiem z urzędu planu czteroletniego, Helmuthem Wohlthatem. Mimo to nazistowscy rozmówcy okazali się chętni do współpracy. Pomijając dodanie do propozycji Schachta elementu, który łamał embargo, udało się dojść do porozumienia. Rublee poinformował Londyn i Waszyngton, że formułowanie umowy jest w toku535. Pod koniec kwietnia 1939 roku Sumner Welles przedstawił prezydentowi Rooseveltowi notatkę ze szkicem porozumienia, które zapewniłoby uporządkowaną emigrację niemieckich Żydów. Nic takiego się nie stało. Żydowscy przywódcy z Londynu i Nowego Jorku podeszli nieufnie do planu, który zobowiązywał ich do finansowania likwidacji społeczności niemieckich Żydów. Sprzeciw budził również fakt, że Żydzi musieliby działać jako osoba prawna, czyli uznać za słuszne twierdzenia nazistów o istnieniu międzynarodowego żydostwa. Kiedy Myron Taylor, przewodniczący komisji doradczej prezydenta w sprawach uchodźców politycznych, spotkał się z przywódcami żydowskimi, aby omówić założenie powiernictwa, jako niezbędnego do przeprowadzenia operacji, potraktowali go ozięble. Ich oporu nie potrafił przełamać również Herbert Emerson, wysoki komisarz do spraw uchodźców. Robert Pell, pracownik Departamentu Stanu uczestniczący w wirze negocjacji, podsumował patową sytuację w liście do Taylora z 15 maja 1939 roku: „Szczerze mówiąc, to odnoszę wrażenie, że nasze sprawy zaczynają przypominać przeciąganie liny między rządem a naszymi zaprzyjaźnionymi finansistami żydowskimi. Rządy ciężko pracują nad

tym, żeby zrzucić odpowiedzialność na żydowską finansjerę, a żydowska finansjera równie intensywnie próbuje zepchnąć ją na rządy”. Sytuację jeszcze bardziej komplikował fakt, że środowisko żydowskie było podzielone. Przywódcy syjonistów, jak Stephen Wise, nie chcieli poprzeć planu, ponieważ pomijał Palestynę jako jedno z miejsc osadnictwa. Do czerwca 1939 roku udało się zebrać tylko 800 tysięcy dolarów, w większości dzięki JJDC. Emerson i Wohlthat mieli spotkać się w lipcu, ale rozwój wydarzeń przekreślił szanse na rozmowy536. Impas w kwestii żydowskich uchodźców uwydatniła historia statku przewożącego potencjalnych emigrantów z Niemiec na Kubę. 13 maja 1939 roku „St. Louis”, liniowiec kompanii Hamburg-America, wypłynął z Bremy do Hawany z 937 pasażerami na pokładzie, zaopatrzonymi w kubańskie wizy. Znajdujący się wśród nich Żydzi nie wiedzieli, że tydzień wcześniej rząd kubański anulował wizy na podstawie podejrzenia, że są sfałszowane. Kiedy dwa tygodnie później statek zawinął do Hawany, tylko 29 pasażerów uzyskało zgodę na zejście na ląd. Kapitan statku, Gustav Schröder, niezwykle troskliwie zajął się swoim ludzkim ładunkiem. Popłynął na Florydę, a potem wzdłuż wybrzeża amerykańskiego, podczas gdy żydowskie organizacje naciskały na rząd, żeby wpuścił uchodźców. Departament Stanu kategorycznie odmówił zwiększenia kwoty imigracyjnej z Niemiec, a Roosevelt nie zainterweniował. Wreszcie „St. Louis” wrócił do Europy, gdzie IGCR wynegocjował porozumienie, które pozwoliło 288 pasażerom wjechać do Zjednoczonego Królestwa, 224 do Francji, 214 do Belgii i 181 do Holandii537. Po tym fiasku towarzystwa żeglugowe wprowadziły dla Żydów wymóg zakupu biletu powrotnego, na wypadek gdyby w miejscu docelowym władze nie wpuściły ich na ląd. Jednak chociaż specjaliści w SD wiedzieli, że emigracja staje się coraz trudniejsza, nie doszli do wniosku, że powinno się pozwolić Żydom zachować część majątku, co zwiększyłoby ich imigracyjne szanse. Zamiast tego upierali się, że najważniejszą rzeczą jest dalej wywierać presję na Żydów i na agencje pomagające uchodźcom538. Nawet tym, którzy znaleźli nowe domy, jak na przykład Ruth Maier, nadal groziło niebezpieczeństwo. Przyjęła ją rodzina Strømów w Lillestrøm i ciężko pracowała, ucząc się norweskiego, chociaż liczyła, że w końcu uda jej się wyemigrować do Anglii i wyszkolić na pielęgniarkę. Zadręczała się dylematem: „Nie wiem, co będzie lepsze: zostać w Norwegii czy jechać do Anglii”. W trakcie tych wahań bombardowała siostrę Judith, przebywającą już w Zjednoczonym Królestwie, aby załatwiła wizę mamie, która utknęła w Wiedniu. Po rozpoczęciu niemieckiej okupacji Pragi wyczuła, że nadciąga wojna, i zaczęła się jeszcze bardziej martwić o mamę i o siebie. „Norwegię – napisała w dzienniku – od Niemiec dzieli tylko wąski pas wody”. Jednak zadurzyła się w swoim poręczycielu, Arne Strømie, i zaczęła mieć nadzieję, że z jego wsparciem uda jej się skończyć studia w Oslo. W kwietniu matka Ruth wreszcie dotarła do Londynu, ale wiza Ruth do Zjednoczonego Królestwa straciła ważność. Dokonała zatem wyboru, choć kierując się bardziej sercem niż rozsądkiem. 1 czerwca 1939 roku napisała do siostry: „Istnieje coś jeszcze poza wzniosłymi ideami, socjalizmem i prześladowaniami Żydów […], to nasze ciało”. Ruth poznała chłopaka, zaczęła palić papierosy i eksperymentować z seksem, planowała zacząć naukę w nowej

szkole i wyjechać na wakacje. Nadal nękały ją wątpliwości. Pytała siostrę: „Nie chcę być w Norwegii, jeśli wybuchnie wojna. Myślisz, że powinnam napisać do Londynu w sprawie mojej wizy?”. Gdyby wybuchła wojna, z umiejętnościami pielęgniarskimi przydałaby się w Anglii, ale nie w Norwegii. „Ale mimo wszystko mogę pomagać. Norwegia zachowa neutralność”539. Żydowscy uchodźcy rozrzuceni po całym kontynencie z niepokojem śledzili gazety, gdy wiosna przechodziła w lato, a Hitler sygnalizował przygotowania do wojny z Polską. W styczniu 1939 roku Niemcy zaczęli naciskać na polski rząd, aby oddał Gdańsk pod zwierzchność niemiecką. Polacy zareagowali stanowczo i rozpoczęli rozmowy z Wielką Brytanią na temat traktatu obronnego, który miał pokrzyżować plany niemieckie. W marcu niemiecka okupacja ziem czeskich tak wstrząsnęła Neville’em Chamberlainem i jego współpracownikami, że rząd zaproponował udzielenie gwarancji Polakom na wypadek agresji niemieckiej. Gest zrobił niewielkie wrażenie na Hitlerze, który obecnie żywił do brytyjskich i francuskich polityków wyłącznie pogardę. 28 kwietnia poinformował Reichstag, że Niemcy wypowiedziały pakt o nieagresji z Polską i zerwały brytyjskoniemiecki traktat morski. Następnie zlecił najwyższemu dowództwu armii opracowanie planu ataku na Polskę, a sam przeprowadził szereg spotkań, na których przedstawił swoje cele partii i wojsku. Niemcy potrzebują przestrzeni życiowej, żeby przetrwać. Zasoby można zdobyć tylko siłą i on zamierza podbić terytorium i zagarnąć zasoby wschodniej Europy, z nadzieją, że nie wywoła wojny z Wielką Brytanią i Francją. Przez następne miesiące niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych cały czas pracowało nad zawarciem licznych porozumień dyplomatycznych i handlowych, które miały odizolować Polskę i odsunąć potencjalne zagrożenia od Niemiec. 24 sierpnia 1939 roku dyplomatyczna ofensywa zaowocowała traktatem o nieagresji ze Związkiem Radzieckim540. Nieoczekiwany przypływ uczuć między nazistowskimi Niemcami a ZSRR stanowił zaskakujący zwrot dla obu reżimów. Nazistowska propaganda nagle przestała mówić o żydowsko-bolszewickim wrogu. Stalin rozkazał, żeby wszystkich niemieckich komunistów, w tym wielu Żydów, przebywających w Moskwie przekazać nazistom, którym niegdyś kazał stawiać opór. Opinia publiczna nie wiedziała, że Ribbentrop i Mołotow, nowy radziecki komisarz do spraw zagranicznych, zawarli również tajne porozumienie, iż podzielą między siebie Polskę, a Niemcy przyzwolą na radziecką okupację państw bałtyckich i pasa terytorium rumuńskiego. Pomimo to dla zwykłego człowieka z ulicy i dla doświadczonych dyplomatów było jasne, że traktat otwiera drogę niemieckiemu atakowi na Polskę. Co więcej, umożliwiał też konfrontację z siłami brytyjskimi i francuskimi, jeśliby do niej doszło, bez konieczności zabezpieczania tyłów. Victor Klemperer w Dreźnie starał się pojąć konsekwencje tego „nagłego zwrotu”. Zauważał „nieprzewidywalność niebezpieczeństw grożących wszystkim tutejszym Żydom”. Ruth Maier napisała do siostry Judith o korzyściach przebywania w nieagresywnym kraju teraz, gdy wojna zdawała się nieuchronna. Miała nadzieję, że Wielka Brytania wyjdzie z niej zwycięsko, ale „jeśli Niemcy ostatecznie «wygrają» (dziwne słowo na określenie masowego morderstwa), przynajmniej będziemy wiedzieli, na czym stoimy”541.

Przez kilka dni dyplomaci w Paryżu, Londynie i Rzymie próbowali znaleźć pokojowe rozwiązanie kwestii niemieckich żądań wobec Polski. Ale tym razem Hitler nie zamierzał zrezygnować z wojny. Na jego rozkazy wywiad SS stworzył casus belli, organizując dywersyjny atak napastników przebranych za polskich powstańców na niemiecką radiostację w Gliwicach. W reakcji na tę „prowokację” 1 września 1939 roku wojsko niemieckie przekroczyło polską granicę. Hitler złościł się, że Wielka Brytania i Francja utrzymały sojusz obronny z Polską. Zablefował i odmówił uznania brytyjskiego ultimatum, by przerwał inwazję, skutkiem czego 3 września Trzecia Rzesza zaczęła toczyć wojnę na dwa fronty542. Dla Hitlera wojna Niemiec toczyła się także na trzecim froncie. Według niego cały konflikt można było zredukować do egzystencjalnej walki między Żydami a Niemcami, reprezentującymi cywilizację. „Naszemu żydowskiemu demokratycznemu światowemu wrogowi udało się doprowadzić Anglików do wojny z Niemcami […]. Nie będzie powtórki z 1918 roku”. Od tego momentu los Żydów związany był z losami wojny543. Jednak Helga Weiss przyjęła atak na Polskę z zadowoleniem. „Nikt nie był zaskoczony. Wydarzenia toczyły się tak, że nie mogło się to skończyć inaczej. Choć perspektywa ta jest przerażająca, tylko w tym nadzieja, że dojdzie do wojny światowej”. Jakkolwiek może się to wydawać dziwne, Żydzi przyjęli wiadomość o wojnie z ulgą: oznaczała ona fundamentalną zmianę w opinii świata na temat Trzeciej Rzeszy. Wreszcie ci, którzy sprzeciwiali się nazizmowi, którzy cierpieli prześladowania ze strony reżimu, zyskali potężnych sojuszników. Victor Klemperer nie postrzegał jednak sytuacji w ten sposób od początku. Gdy rozważał trudne położenie Żydów, uwięzionych między wojującymi tytanami, zastanawiał się, czy nadeszła już pora, aby odebrał sobie wraz z żoną życie. Jednak odzyskał równowagę i również postanowił zaczekać i przekonać się, co przyniesie wojna. Przecież Niemcy walczyły teraz z dwoma potężnymi mocarstwami i nikt nie potrafił przewidzieć wyniku. Klemperer nie należał do fantastów. Kilku wysokich niemieckich generałów uważało, że Hitler stracił rozum, zdaniem konserwatywnej opozycji reżim zmierzał ku upadkowi, co mogło stworzyć okazję do obalenia nazistów544. W ten czy inny sposób wojna miała zadecydować o losie Żydów. Hitler wyraźnie oświadczył w przemówieniu do członków partii nazistowskiej, że Żydzi w gruncie rzeczy są wrogimi bojownikami. Za tymi słowami czaiła się groźba, że zostaną potraktowani równie bezlitośnie jak inni wrogowie, bez względu na to, pod jaką maską się skryją. Hitler już wcześniej groził, że niemieccy Żydzi będą zakładnikami zależnymi od poprawnego zachowania ich współwyznawców ze Stanów Zjednoczonych, którzy nawoływali Amerykę, aby wypowiedziała Niemcom wojnę. Wyraźnie dał do zrozumienia, że gdyby do tego doszło, mają się spodziewać straszliwej kary. Nawet jeśli próbował tylko strachem zmusić demokracje do przyśpieszenia ewakuacji niemieckich Żydów, wymyślał już potencjalnie śmiercionośny scenariusz, który zależał od rozwoju wydarzeń geostrategicznych. Kiedy Hitler ostrzegł, że „nie będzie powtórki z 1918 roku”, powoływał się na rzekomą żydowską zdradliwość i dywersję, które kosztowały Niemców zwycięstwo w ostatniej wojnie. Tym samym Żydzi nie tylko byli wrogami i zakładnikami, mieli się też znaleźć na pierwszej linii ognia, gdyby sprawy poszły nie po myśli Niemców. Na koniec Hitler podkreślił kilkakrotnie,

że wojna toczy się o żywność i surowce, aby zapewnić dobrobyt narodowi, podczas gdy Żydzi mają zostać bezlitośnie wyciśnięci i wykorzystani. W Rzeszy już wprowadzono racjonowanie: trudno było sobie wyobrazić, by w tych warunkach Żydzi mogli liczyć na jedzenie i troskę. Jeśli Hitler nie planował faktycznie wojny przeciwko Żydom, naród żydowski znalazł się teraz na łasce postępów militarnych. Strategia i taktyka miały równie mocny wpływ na los Żydów jak ideologia i antysemityzm. Judenpolitik i polityka wojenna zmieszały się ze sobą. I tak, choć wojna miała największe znaczenie, ostateczny los Żydów zależał teraz od wyniku starć zbrojnych. 528 I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 163–169. 529 Helga Weiss, Helga’s Diary. A Young Girl’s Account of Life in a Concentration Camp, tłum. Neil Bermel, London 2013, s. 10. 530 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 681–686; M. Mazower, Hitler’s Empire, s. 58–62; Chad Bryant, Prague in Black. Nazi Rule and Czech Nationalism, Cambridge 2007, s. 28–36, 76–80. 531 The Ides of March, 25 marca 1939, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 197–199; R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 142–143; 7, 20 kwietnia 1939, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 18, 22–23. 532 SDHA, II 1, Raport styczeń–marzec 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 434–449; C. Bryant, Prague in Black, s. 50–52, 58, 82–84; H. Weiss, Helga’s Diary, s. 10–12. 533 SDHA, II 1, Raport styczeń–marzec 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 436; D. Cesarani, Eichmann, s. 74. 534 L. London, Whitehall and the Jews, s. 142–156; Pamela Shatzkes, Holocaust and Rescue. Impotent or Indifferent? Anglo-Jewry 1938–1945, Basingstoke 2002, s. 57–63. 535 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 151–156; D. Wyman, Paper Walls, s. 52–56. 536 Refugees and Rescue, s. 164–77. 537 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 136–138. Jeden z pasażerów zmarł podczas podróży z przyczyn naturalnych. Wielu w końcu i tak zginęło z rąk nazistów. 538 SDHA, Wydz. II/112, Raport, 15 czerwca, 8 lipca 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 454– 455. 539 11, 17, 24 lutego, 4, 22, 29 marca, 12 kwietnia, 1, 7, 30 czerwca 1939, Ruth Maier’s Diary, s. 128–136, 138–139, 144, 150–154, 165. 540 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 689–705; I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 166–168, 177–180, 186–196. 541 29 sierpnia 1939, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 33; 26 sierpnia 1939, Ruth Maier’s Diary, s. 182–183. 542 R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 703. 543 I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 211–223. 544 1 września 1939, H. Weiss, Helga’s Diary, s. 12; 3 września 1939, V. Klemperer, Chcę dawać

świadectwo aż do końca, t. 2, s. 36–39. I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 224–225; R.J. Evans, The Third Reich in Power, s. 703–704.

Część czwarta

WOJNA. 1939–1941

KAMPANIA WRZEŚNIOWA W POLSCE I OPERACJA „TANNENBERG” Wojna, którą Niemcy rozpoczęły we wrześniu 1939 roku, nie była tą wojną, którą Hitler zaplanował. Początkowo Führer liczył na dyplomatyczne wyizolowanie Polski i zastosowanie podobnego sposobu, w jaki wchłonął Czechosłowację. Tak naprawdę nie wierzył wówczas, że Wielka Brytania i Francja dotrzymają gwarancji nienaruszalności terytorialnej Polski, co zasugerował mu Ribbentrop, któremu zdawało się, że dobrze poznał Anglików, kiedy pełnił funkcję ambasadora w Londynie. Gdy dotarły wieści o wypowiedzeniu wojny przez Wielką Brytanię, Hitler spanikował. Niemcy miały teraz toczyć wojnę na dwa fronty, czego wszyscy Niemcy się obawiali jako potencjalnej powtórki z I wojny światowej. Według Paula-Ottona Schmidta, jego tłumacza, krew odpłynęła z twarzy Hitlera i Führer zwrócił się do Ribbentropa: „Co teraz?”. Władze nazistowskie mogły mieć tylko nadzieję na to, że generałowie doprowadzą do szybkiego zwycięstwa, zanim Francuzi i Brytyjczycy zdążą się zmobilizować do natarcia od zachodu. Przy odrobinie szczęścia Niemcy mieliby dość czasu, żeby przerzucić trzon niemieckiej armii ze wschodu na zachód, zanim wojska francuskie i brytyjskie zajmą pozycje do ataku545. Na innej płaszczyźnie wojna przebiegała jednak dokładnie zgodnie z przewidywaniami. Stanowiła kontynuację walki ze światowym żydostwem, tyle że toczoną teraz inną bronią. Hitler i nazistowskie przywództwo mieli pewność, że Żydzi są sprawcami klęski dyplomatycznej, która doprowadziła do konfliktu zbrojnego. Fiasko dyplomatyczne stanowiło kolejny dowód na to, że Niemcy są okrążone i zagrożone zniszczeniem; tym samym wojna toczy się w obronie narodu niemieckiego, w celu pokonania Żydów i ukarania ich za podżeganie do wojny. Ten właśnie wątek przewijał się głównie w Goebbelsowskiej propagandzie jesienią 1939 roku. Tłumaczył nie tylko wojowniczą postawę brytyjskofrancuską, ale też zwrot Ameryki ku aliantom. Kiedy nazistowska prasa nie nazywała prezydenta Roosevelta Żydem, to pisała o „żydowskiej klice”, która rzekomo kontrolowała ośrodek władzy w Waszyngtonie. Na początku listopada 1939 roku William Shirer przepisał do dziennika typowy fragment nazistowskiej publikacji: „Za wszystkimi wrogami władzy niemieckiej stoją ci, którzy domagają się otoczenia nas – najstarsi wrogowie narodu niemieckiego i wszystkich zdrowych, rozwijających się narodów – Żydzi”. Oczywiście temu wyjaśnieniu groteskowo zaprzeczył pakt o nieagresji z ZSRR, państwem znajdującym się jakoby pod żydowską kontrolą. Teraz propagandę godzącą w „żydowski bolszewizm” zastąpiły bardziej stosowne metafory. Shirer zauważył, że w wystąpieniu do narodu na koniec roku Hitler odniósł się do „żydowskich reakcyjnych podżegaczy wojennych w kapitalistycznych demokracjach”, którzy doprowadzili do wojny. Kilka dni później Robert Ley wyjaśnił czytelnikom „Der Angriff”: „Wiemy, że ta wojna to ideologiczne starcie ze

światowym żydostwem. Anglia sprzymierzyła się z Żydami przeciwko Niemcom […]. Pod względem duchowym, politycznym i ekonomicznym Anglia pozostaje zgodna z Żydami […]. Dla nas Anglia i Żydzi są wspólnym wrogiem”546. Fakt, że Żydzi byli wrogiem w obecnie prawdziwej, a nie rysującej się na horyzoncie wojnie miał natychmiastowe i poważne skutki. W Niemczech Żydów traktowano jako potencjalnych szpiegów i sabotażystów. Jeśli Niemcy spotkali Żydów na polu bitwy lub na terytorium okupowanym, uznawali ich za faktycznych lub potencjalnych bojowników. Kobiety i dzieci żydowskiego pochodzenia należały według nich do spisku przeciwko narodowi niemieckiemu: stanowiły biologiczną macierz rodzącą Żydów, do tego otwarcie i potajemnie zwalczały Niemców, zapewniały też Żydom bazę i wsparcie przy działalności dywersyjnej. Nie można było im ufać ani oszczędzić najgorszego traktowania. Bez względu na wynik konfliktu jego skutki musiały sprowadzić katastrofę na Żydów, których los umieścił w zasięgu nazistów. Jeśli wojna przyniosłaby zwycięstwo, Żydzi ponieśliby karę za jej wywołanie; gdyby skończyła się klęską, mieli zapłacić za niemieckie krzywdy547. Mimo wszystko, pomimo wagi zagrożenia żydowskiego w nazistowskich analizach rozwoju wydarzeń na świecie, wojna wszczęta przez Hitlera nie była pierwotnie wojną przeciwko Żydom, z zamiarem doprowadzenia do ich zagłady. Szybko stało się jasne, że polityka antyżydowska w Niemczech jest tak samo pełna sprzeczności jak wcześniej – paradoks, który obecnie przeniósł się również na terytoria podbitych krajów. Przez jakiś czas Żydzi mogli nawet wykorzystywać te rozbieżności do ratowania życia548. Nie można też powiedzieć, że kroki antyżydowskie były motywowane nastrojami antyżydowskimi. Trzecia Rzesza w stanie wojny stanęła przed nieuniknionymi geostrategicznymi i ekonomicznymi koniecznościami, które wymagały drastycznych środków zaradczych i rygorystycznych poświęceń. W 1939 roku niemiecka gospodarka zwiększyła obroty do granic wytrzymałości. Hitler naciskał, aby każdy rodzaj broni rozwijał się jak najszybciej, ale państwu brakowało rezerw finansowych, zasobów i siły roboczej, by sprostać tym wymaganiom. Chroniczne niedostatki pogarszała jeszcze bojowa postawa Hitlera: nikt nie mógł pożyczyć pieniędzy Niemcom w sytuacji, gdy parł do militarnej konfrontacji z większością potężnych, dobrze zaopatrzonych i bogatych w surowce państw europejskich. Niemiecki eksport gwałtownie się pogorszył, a import wzrósł, by zasilić głodny surowców przemysł wojenny. Nastał tak ostry kryzys kredytowy, że w przeddzień konfliktu rząd musiał ograniczyć produkcję broni i wprowadzić racjonowanie niektórych produktów spożywczych. Paradoksalnie ta krytyczna sytuacja tylko napędzała Hitlera. Wiedząc, że niemiecka gospodarka osiągnęła maksimum zdolności produkcyjnych broni, podczas gdy Brytyjczycy i Francuzi dopiero niedawno wprawili w ruch machiny wojenne, Hitler doszedł do wniosku, że Niemcy mogą z nimi walczyć już teraz. Jednak to zmieniło wojnę w zatrważająco ryzykowne przedsięwzięcie. Trzeba było ją wygrać, i to szybko. Niemcom brakowało rezerw ekonomicznych, aby prowadzić długi konflikt na wyniszczenie, i nie przetrwaliby blokady. Gdyby import został przerwany, kluczowe surowce, paliwo (szczególnie ropa naftowa), podstawowe produkty żywnościowe dla ludzi i pasza dla zwierząt skończyłyby się w kilka miesięcy549.

Nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu Żydzi mieli zapłacić rachunek za brawurę Hitlera i niższość Niemiec. Wkrótce czekało ich pomniejszenie racji żywnościowych w stosunku do ludności aryjskiej, pozbawienie do końca majątku i przedmiotów codziennego użytku, a także domów; mieli być zmuszani do pracy przy minimalnych zarobkach, a maksymalnych podatkach. Gdy niemiecka armia podbijała Europę, Żydów dotknęły najcięższe formy wyzysku. W sensie dosłownym musieli ponieść koszty wojny. Musieli jeść mniej, żeby Niemcy mieli pełne brzuchy. Oczywiście ukaranie Żydów w ten sposób nie było konieczne. Wojenne trudności można było rozłożyć równomiernie na całą ludność w Niemczech i podzielić sprawiedliwiej w opanowanych państwach. Jednak niemiecka gospodarka i polityka żywnościowa opierały się na nazistowskiej ideologii rasowo-biologicznej. Na obszarze Rzeszy funkcjonowała hierarchia: tylko ci członkowie Volksgemeinschaft, którzy są zdolni do walki, pracy i rozmnażania, mogą być odpowiednio odżywiani. Rasowo obcy dostaną tylko tyle, aby mogli wykonywać zadania dla narodu i wysiłku wojennego. Te same zasady zastosowano w krajach okupowanych, jeszcze bardziej obostrzone tam, gdzie według Niemców tubylcy byli od nich niżsi rasowo. W każdym miejscu naziści traktowali Żydów jako materiał do eksploatacji, spisany na straty. Jednak nie można przypisywać tej polityki wyłącznie rasizmowi. Wszyscy niemieccy przywódcy, cywilni i wojskowi, pamiętali Wielką Wojnę. Byli zdeterminowani, aby morale cywilów nie spadło z powodu głodu i aby brak żywności nigdy nie dostarczył paliwa dla rewolucji. Gdy wszyscy się zgodzili, że można obejść się bez Żydów, to nie dlatego, że wszyscy nienawidzili Żydów w ten sam sposób i z tych samych powodów. Pragmatycy potrafili współpracować z fanatycznymi zwolennikami teorii rasowobiologicznej, aby dokonać rzeczy niemożliwej i rozwiązać geostrategiczne i ekonomiczne dylematy Trzeciej Rzeszy550. Ponadto sposób, w jaki wojna była toczona i z kim, oznaczał, że przyniesie nieproporcjonalne, katastrofalne skutki Żydom. Od 1935 do 1939 roku armia niemiecka wzrosła od 100 tysięcy do 2,6 miliona ludzi. Ogromną część nowych poborowych stanowiła grupa wiekowa 18–21 lat. Żołnierze ci zostali wykształceni, uspołecznieni i upolitycznieni za czasu Trzeciej Rzeszy i lata formowania osobowości spędzili w Hitlerjugend i Służbie Pracy Rzeszy, jeszcze zanim przeszli szkolenie wojskowe i przygotowanie ideologiczne w siłach zbrojnych. Nawet jeśli nie byli zaprzysięgłymi nazistami, w bardzo dużym stopniu postrzegali świat przez pryzmat nazistowskiej propagandy. Co więcej, armia wchłonęła 106 tysięcy byłych członków SA, twardych ulicznych bojowników z „lat walki”, przepojonych nienawiścią do Żydów, którą zwykle wyrażali przez przemoc. Na dodatek armia pozyskała, zwerbowała lub awansowała 85 tysięcy oficerów. To również byli głównie młodzi ludzie. Ich szkolenie objęło biegłe opanowanie nazistowskiej ideologii, a możliwość awansu coraz bardziej zależała na równi od skłonności do fanatyzmu i od kompetencji operacyjnych551. Armia przygotowywana do ataku na Polskę została przede wszystkim zindoktrynowana, że za wywołanie wojny trzeba winić Żydów. Żołnierzy przepajała wrogość do Żydów, ze szczególną surowością zarezerwowaną dla Ostjuden, czyli Żydów ze Wschodu, którzy tak często występowali w przedwojennej literaturze nienawiści. W postaci Ostjude uprzedzenia

antyżydowskie zlały się z uprzedzeniami antypolskimi. Młodych Niemców przepełniał duch zemsty na Polakach, którzy rzekomo dręczyli ich rodaków na ziemiach przejętych w latach 1918–1919. Młodzież uczono nienawidzić polskiego społeczeństwa za niskie standardy życiowe i rzekome zacofanie kulturalne. Była to toksyczna kombinacja, która sama w sobie sprzyjała okrucieństwu, jeszcze zanim walczący żołnierze doświadczyli szoku bojowego i straty towarzyszy552. Inwazja na Polskę nie miała być też zwykłą kampanią wojskową. Na tajnej odprawie najwyższych rangą dowódców 22 sierpnia w Berchtesgaden Hitler przedstawił cel: „Unicestwienie Polski”. W zapisie ze spotkania szef sztabu generalnego Franz Halder zanotował: „Środki do celu. Nie ma znaczenia, jakie są. Zwycięzcy nikt nie rozlicza z czynów”. Hitler zażądał, by Wehrmacht postępował „brutalnie i bez skrupułów. Musimy się uodpornić na argumenty humanitarne”. Po zwycięstwie część Polski zostanie wcielona do Rzeszy, a reszta stanie się protektoratem; kraj przestanie istnieć. 17 października Hitler ogłosił: „Nie wolno dopuścić, aby polska inteligencja uformowała klasę przywódczą”. Polska jest „użyteczna dla nas tylko jako rezerwuar siły roboczej”553. Zadanie likwidacji polskiej inteligencji przypadło SS w ramach operacji pod kryptonimem „Tannenberg”. W związku z tym Heydrich zarządził utworzenie czterech, potem pięciu, wreszcie siedmiu Einsatzgruppen, czyli grup zadaniowych, które dzieliły się na od dwóch do czterech Einsatzkommando, liczących od 120 do 150 ludzi. Dowodzili nimi oficerowie i funkcjonariusze policji bezpieczeństwa (Sipo – połączenie Gestapo i policji kryminalnej) oraz SD. Wszyscy otrzymali listy osób do aresztowania z ponad 60 tysiącami nazwisk i instrukcje o składaniu regularnych raportów o postępach do centrali w Berlinie. Jednostka specjalna pod dowództwem Udona von Woyrscha, która składała się z kilku batalionów policji porządkowej (Orpo), miała przeprowadzać egzekucje. Werner Best wybierał na dowódców plutonów egzekucyjnych ludzi, którzy będą „bezlitośnie i rygorystycznie dążyć do osiągnięcia celów narodowego socjalizmu”. Podczas cyklu spotkań 25, 26 i 29 sierpnia 1939 roku Heydrich i Best rozmawiali z Eduardem Wagnerem, szefem służby kwatermistrzowskiej armii, aby wyznaczyć strefy odpowiedzialności za bezpieczeństwo i pacyfikacje między SS a Wehrmachtem554. Te spotkania koordynacyjne odbyły się w ostatniej chwili. Co dziwne, jeszcze mniej uwagi naziści poświęcili traktowaniu ludności żydowskiej. Żydzi nie byli celem operacji „Tannenberg”. Pomimo że zajmowali tak wiele miejsca w wyobraźni nazistów oraz tego, że w Polsce mieszkały 3 miliony Żydów, nie zachowały się źródła z żadnej ówczesnej konferencji poświęconej kwestiom żydowskim. Zamiast tego, tak jak w innych sprawach, polityka powstawała z marszu. To, co później wydawało się pierwszym etapem starannie obmyślonej strategii antyżydowskiej, tak naprawdę stanowiło pośpieszną improwizację. W przeddzień inwazji przywódcy nazistowscy i ich poplecznicy nie mieli pojęcia, jak powinno się traktować ogromną grupę ludności żydowskiej – poza tym, że Żydów traktowano jako szczególne zagrożenie dla bezpieczeństwa555. Mimo to SS i armia przekroczyły granicę o fundamentalnym znaczeniu. Operacja „Tannenberg” została zaplanowana bez poszanowania praw człowieka i obywatela,

konwencji genewskiej czy też praw i zwyczajów wojennych. Pod pozorem zapewnienia bezpieczeństwa na tyłach oraz, na dłuższą metę, obrony narodu niemieckiego przed zagrożeniem, SS zaplanowało aresztowanie i egzekucje dziesiątek tysięcy Polaków pod najdrobniejszym pretekstem, po najpobieżniejszym przesłuchaniu i osądzeniu (jeśli w ogóle). Rozpoczęło ni mniej, ni więcej, tylko morderczą ekspedycję na okupowanym terytorium. Był to pierwszy nazistowski program masowej zagłady, który posłużył za wzór. Nauki pobrane przez SS w Polsce szybko przeszły proces doskonalenia pod względem technicznym i operacyjnym; jednak podstawowe zadania SS w czasie wojny zostały sformułowane i, co kluczowe, zaakceptowane przez cywilne i wojskowe władze w Niemczech556. 545 I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 190–197, 200–223; Anthony Beevor, The Second World War, London 2012, s. 24–38. 546 J. Herf, The Jewish Enemy, s. 5–9, 13, 61–62, 72–73; 4 października, 2 listopada, 31 grudnia 1939, 9 stycznia 1940, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 230, 242, 271, 275. 547 P. Longerich, Holocaust, s. 132–135. 548 Jewish Responses to Persecution, t. 2: 1938–1940, red. Alexandra Garbarini, Lanham 2012, s. XXIX– XXX. 549 A. Tooze, The Wages of Destruction, s. 292–316. Stosunkową słabość Niemiec omówił David Edgerton, Britain’s War Machine, London 2011, s. 11–85. 550 L. Collingham, The Taste of War, s. 20–30, 155–164; Götz Aly, Hitler’s Beneficiaries. Plunder, Racial War, and the Nazi Welfare State, New York 2006: tu znajduje się najbardziej skrajna interpretacja tej tezy. 551 Omer Bartov, Hitler’s Army. Soldiers, Nazis, and War in the Third Reich, New York 1992, s. 109–118; Wolfram Wette, The Wehrmacht. History, Myth, Reality, tłum. Deborah Lucas Schneider, Cambridge 2006, s. 69–73, 76–79, 85–89. 552 Alexander Rossino, Hitler Strikes Poland. Blitzkrieg, Ideology, and Atrocity, Lawrence 2003, s. 221– 222; Sönke Neitzel, Harald Welzer, Soldaten. On Fighting, Killing and Dying. The Secret Second World War Tapes of German POWs, London 2012, s. 34–38, 55. 553 2 sierpnia 1939, Franz Halder, The War Diary, 1939–1942, red. Charles Burdick, Hans-Adolf Jacobsen, Boulder 1988, s. 31–32; A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 2–11; R.J. Evans, The Third Reich at War, London 2008, s. 4. 554 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 11–18, 36–57; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 136–138. 555 L. Dawidowicz, The War Against the Jews, s. 148–154, opisuje pierwsze tygodnie wojny oraz pierwsze kroki antyżydowskie jako „drogowskazy w chronologii «ostatecznego rozwiązania». Świadczą one, że opracowany już został misterny plan zagłady Żydów”; M. Gilbert, Holocaust, s. 88–89. 556 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. XIV.

EINSATZGRUPPEN I ARMIA NIEMIECKA W POLSCE Kampania wrześniowa w Polsce trwała nieco ponad trzy tygodnie. Niemieckie siły zbrojne miały ogromną przewagę liczebną nad polskimi obrońcami, lepsze wyposażenie oraz o wiele kompetentniejsze dowództwo. Względnie nieliczne pancerne i zmotoryzowane jednostki Wehrmachtu wywołały zamęt, gwałtownie przedzierając się przez główną polską linię obrony, po czym przypuściły szturm na tyły polskiej armii. Luftwaffe przewyższało polskie lotnictwo pod każdym względem (z wyjątkiem odwagi pilotów) i zdobyło przewagę w powietrzu już pierwszego dnia. Niemieccy dowódcy potrafili skoordynować ataki z ziemi i powietrza z niszczącą brutalnością; Polacy zostali pozbawieni łączności i transportu. W trzy dni niemiecka 4 Armia zajęła „korytarz” i skręciła na południowy wschód, okrążając Warszawę. Oddziały przednie 4 Armii dotarły na przedmieścia stolicy 7 września. Gdy niemiecka 8 Armia wdzierała się do centralnej Polski, najszybsze jednostki 10 i 14 Armii wystrzeliły z Górnego Śląska i Słowacji, przetoczyły się przez Galicję i skierowały na północ. Tydzień później spotkały się z 4 i 3 Armią, które podążały na południe z Prus Wschodnich, i otoczyły główną koncentrację polskich wojsk. Warszawa została odcięta. 17 września Armia Czerwona rozniosła słabe polskie siły graniczne i ruszyła do Bugu, linii demarkacyjnej uzgodnionej przez Mołotowa i Ribbentropa. Polska stolica broniła się do 27 września przed bezlitosną artylerią i nalotami. Do tego czasu rząd się ewakuował, a polskie najwyższe dowództwo zbiegło do Rumunii. Rozproszony opór trwał do 5 października, kiedy ostatnie polskie oddziały złożyły broń557. Einsatzgruppen podzieliły się na mniejsze jednostki operacyjne, które podążały w ślad za niemieckimi formacjami wojskowymi. Z własnej inicjatywy, a czasem na prośbę lokalnych dowódców armii, zatrzymywały i rozstrzeliwały polskich żołnierzy nieregularnych formacji, często pośpiesznie zmobilizowanych i bez mundurów. Przeprowadzały również egzekucje domniemanych bandytów i partyzantów przekazywanych im przez regularne jednostki armii. Oddziały esesmanów organizowały akcje odwetowe za zabicie setek etnicznych Niemców w pierwszych dniach wojny, przede wszystkim w Bydgoszczy. Między 5 a 17 września, podczas dwudniowej rzezi Einsatzgruppe IV oraz policja wojskowa w asyście różnych formacji wojskowych zastrzeliły 900 Polaków. Do końca procesu pacyfikacyjnego w Bydgoszczy stracono 1200 osób, w tym prawie całą ludność żydowską miasta. Blisko 1500 Polaków zamordowała Einsatzgruppe IV oraz oddział Woyrscha na wschodzie Górnego Śląska. Oprócz celowych mordów, egzekucji i odwetowych rozstrzeliwań przez jednostki Sipo-SD pod dowództwem SS, sama armia przed przerwaniem walk zabiła co najmniej 16 tysięcy Polaków558. Faktycznie, jak wykazał historyk Alexander Rossino, podczas początkowej masakry armia wzięła tysiące zakładników i wymordowała więcej Polaków niż Einsatzgruppen. Zgodnie

z doktryną armii niemieckiej kampanię należało prowadzić przeważającą siłą i z maksymalną brutalnością. Wszelkie manifestacje cywilnych niepokojów lub wojna partyzancka musiały spotkać się z bezlitosną reakcją. Dopuszczalne było branie zakładników, którzy stanowili zabezpieczenie przed działalnością partyzancką – i w przypadku, gdy żołnierze pierwszej linii frontu lub z tyłów zostali zaatakowani przez nieumundurowanych bojowników, można ich było zastrzelić. Regularne oddziały armii brały zatem zakładników od samego początku inwazji. Wskutek wszechobecnej wrogości wobec Żydów oraz utożsamiania ich z wrogami nieproporcjonalnie dużą grupę wśród zakładników stanowili Żydzi. W przypadku młodych rekrutów i oficerów nie było niezbędne odczłowieczanie, by ułatwić zabijanie cywilów czy upokarzanie, torturowanie i mordowanie Żydów; przychodziło im to całkiem łatwo. Starsi rezerwiści byli równie skłonni do gwałtów, plądrowania i morderstw559. Chociaż okrutne traktowanie Żydów przez oddziały armii nie było usystematyzowane, Einsatzgruppen, policja i oddziały Waffen-SS zwykle skupiały uwagę na społecznościach żydowskich. Bataliony Orpo dowodzone przez Woyrscha siały spustoszenie wśród Żydów z Katowic, Będzina i Sosnowca. Najeźdźcy niszczyli żydowską własność i palili synagogi. Napadli bez konkretnego powodu na Żydów i kilkudziesięciu zastrzelili, czasem pod pretekstem, że mieli przy sobie broń, ale najczęściej dlatego, że stanowili niejasne zagrożenie. Podczas trwającej kilkanaście dni masakry w Będzinie zginęło 500 Żydów, w tym kobiety i dzieci. W okolicy Przemyśla Einsatzgruppe i ludzie Woyrscha dokonali kilkunastu rzezi. W Dynowie zagnali Żydów do synagogi i podpalili budynek. Kolejnych 60 Żydów rozstrzelali w lesie pod miastem. W samym Przemyślu ludzie z Sipo-SD splądrowali żydowskie domy i sklepy i urządzili polowanie na rabinów oraz żydowskich przywódców. Większość zabito w różnych miejscach. Od 500 do 600 mężczyzn żydowskiego pochodzenia zginęło w rejonie miasta. W Białymstoku Einsatzgruppe IV odpowiadała za splądrowanie żydowskich domów w trakcie szukania broni. Aresztowała też setki Żydów. Działająca w Prusach Wschodnich Einsatzgruppe V zaczęła gromadzić Żydów i wyrzucać ich z miast. Podczas jednej z tych akcji Żydzi zostali rozstrzelani. W Goworowie artylerzyści z dywizji pancernej Waffen-SS przyłączyli się do oddziału tajnej policji polowej armii, który organizował operacje odwetowe. Osaczyli i brutalnie zagnali 50 Żydów do miejskiej synagogi i podpalili świątynię. Pułk SS „Leibstandarte Adolf Hitler” zamordował 50 Żydów, których wcześniej zatrzymał w Błoniu na rozkaz armii560. Po kilku takich wydarzeniach wysocy rangą oficerowie złożyli formalne skargi. Po okrucieństwach w Katowicach i Będzinie generał Georg Brandt, odpowiedzialny za zabezpieczenie tyłów Grupy Armii „Południe”, zażądał, aby dowódca tej grupy armii, generał Gerd von Rundstedt, postawił Woyrscha przed sądem wojskowym. Szefa sztabu 14 Armii, generała brygady Eberharda von Mackensena, tak rozzłościły zbrodnie Woyrscha w Przemyślu, że poddał wszystkie jednostki SS i policji pod dowództwo armii. Generał List, dowódca 14 Armii, wydał oficerom instrukcje, aby powstrzymali nielegalne akcje komand Sipo-SD. Szef kwatermistrzostwa Wagner poprosił później Heydricha, aby w ogóle odwołał Woyrscha i jego oddział z tego rejonu. Generał Georg von Küchler, dowódca 3 Armii

walczącej na północy, wpadł we wściekłość, gdy otrzymał raporty policji bezpieczeństwa o wyrzucaniu Żydów z domów. Kiedy dowiedział się, że w jednej z akcji tego typu w Mławie Żydzi zostali zamordowani, rozkazał najbliższej jednostce armii rozbroić oddziały Sipo-SD. Zażądał też, aby generał Werner Kempf zdyscyplinował ludzi, którzy wzięli udział w masakrze w Goworowie. Generał broni Lemelson, dowódca 29 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, aresztował esesmana, który zainicjował morderstwa w Błoniu. Jego rozkaz potwierdził następnie dowódca 10 Armii, generał Walter von Reichenau561. Zastrzeżeń pojawiało się coraz więcej i wzbudziły zainteresowanie najwyższego dowództwa w Berlinie. Informacje o okrucieństwach dotarły do stolicy w ciągu kilku dni od rozpoczęcia kampanii. Halder zanotował w dzienniku pod 10 września: „Artylerzyści SS z korpusów pancernych zapędzali Żydów do świątyń i mordowali. Sądy wojskowe skazały ich na rok więzienia. Küchler nie zatwierdził wyroku, ponieważ uznał, że winnym należy się surowsza kara”. Martwił się, że rzezie staną się prezentem dla „angielskiej kampanii propagandowej o okrucieństwie Niemców”562. Po spotkaniu z Heydrichem, kilka dni po rozpoczęciu kampanii, admirał Wilhelm Canaris, szef wywiadu wojskowego, dowiedział się o operacji „Tannenberg” i nieplanowanych zabójstwach Żydów. Natychmiast osobiście zaprotestował u generała Wilhelma Keitla, szefa najwyższego dowództwa sił zbrojnych (OKW). 19 września Wagner spotkał się z Heydrichem, żeby omówić drażliwe relacje między armią a Einsatzgruppen. Szef policji bezpieczeństwa i SD powtórzył, że Einsatzgruppen otrzymały specjalne zadania z samej góry. Nie mogąc ograniczyć zadań tych grup, Wagner upierał się, by odpowiednie władze w armii były zawiadamiane o konkretnych operacjach. Przyczyną tych tarć była przede wszystkim irytacja, jak uznał Halder, gdy podsumował później temat dyskusji: „sprzątanie: Żydzi, inteligencja, duchowni, arystokracja”. Napisał, że „armia nalega, aby «sprzątanie» zawiesić do czasu wycofania wojska, kiedy kraj przejmie administracja cywilna. Początek grudnia”563. Następnego dnia generał von Brauchitsch, głównodowodzący wojsk lądowych, interweniował bezpośrednio u Hitlera, aby przekazać służbę bezpieczeństwa pod jurysdykcję wojskową. Jedyne, co udało mu się osiągnąć, to porozumienie w kwestii szerszych konsultacji i koordynacji między Einsatzgruppen a jednostkami armii na ich terenach operacyjnych. Symbolicznie jednak zakazał żandarmerii, w tym tajnej policji polowej, współpracy z Sipo-SD. Następnego dnia Brauchitsch spotkał się również z Heydrichem, który wypełniał misję zleconą przez Himmlera, czyli starał się ułagodzić najwyższe dowództwo. Jednak Heydrich wyznaczył granicę w przekazywaniu swoich ludzi pod prawo wojskowe. Aby podkreślić swą wolę, żeby SS zachowało swobodę w przeprowadzaniu misji, co uważał za kluczowe, pod koniec kampanii Hitler ostentacyjnie ułaskawiał każdego żołnierza i esesmana, który został skazany za zbrodnie wojenne przez armijne sądy564. Wiele zastrzeżeń oficerów wobec działań SS i Sipo-SD miało raczej wymiar praktyczny niż prawny czy moralny. Brandt skupił się na egzekwowaniu od armii odpowiedzialności za sprawy bezpieczeństwa i chciał bardziej utrzymać Einsatzgruppen w ryzach, niż całkowicie anulować ich operacje. Mackensena martwił chaos, jaki wywoływały, oraz wpływ

plądrowania na morale żołnierzy. Oficerowie wszystkich szczebli zdawali sobie sprawę, że powszechne przyzwolenie na grabież może doprowadzić do rozluźnienia dyscypliny i rozprzężenia całych jednostek rozochoconych możliwościami wzbogacenia. Lista niepokoiło, że do nielegalnych akcji dochodzi na jego terenie, a nie ich charakter. Tylko Küchler zdawał się doświadczać rozterek moralnych. Kilku skarżących się kontynuowało współpracę z formacjami policyjnymi w akcjach poszukiwania partyzantów i pacyfikacyjnych. List wezwał nawet w swój rejon operacyjny Einsatzgruppe I, gdy tylko się upewnił, że mordy mają odgórne poparcie. Od dowództwa najwyższego szczebla po szeregowych panowała zgoda, że armia, SS i Sipo-SD mają wspólne interesy i poglądy. Armia ceniła bezlitosne działania policji i skuteczne metody Sipo-SD, podczas gdy przeciętny żołnierz piechoty nie postrzegał Polaków i Żydów inaczej niż esesman. Biorąc pod uwagę fakt, że w kolejnych tygodniach i kolejnych kampaniach los Żydów miał spocząć w rękach armii, perspektywy przedstawiały się ponuro565. 557 A. Beevor, The Second World War, s. 24–38. 558 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 60–87; M. Wildt, An Uncompromising Generation, s. 217–241. 559 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 121–122, 158–161, 171–172, 191–208, 217–219; S. Neitzel, H. Welzer, Soldaten, s. 44–73. 560 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 90–115. 561 Tamże, s. 99–101, 103–107, 109–110. 562 10, 11 i 20 września 1939, F. Halder, War Diary, s. 52, 54–55, 59. 563 19 września 1939, F. Halder, War Diary, s. 57; A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 116–117. 564 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 116–118; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 142–147. 565 Christopher R. Browning, The Origins of the Final Solution. The Evolution of Nazi Jewish Policy, September 1939–March 1942, London 2004, s. 19–20, 72–80; A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 153–185.

POLSCY ŻYDZI Trzy miliony polskich Żydów stanowiły 10 procent całej ludności kraju, ale skupiali się oni w kilku największych miastach oraz małych i średnich miasteczkach w całej Polsce, z największym odsetkiem na południu i wschodzie (czyli obszarach, które dostały się pod panowanie radzieckie). Jednak dziesiąta część polskiego żydostwa mieszkała w Warszawie, ponad 200 tysięcy w Łodzi, 60 tysięcy we Lwowie (również zajętym przez ZSRR), prawie 60 tysięcy w Krakowie i 40 tysięcy w Lublinie. Stanowili około 30 procent mieszkańców tych ośrodków. Równie wysoki odsetek Żydów zamieszkiwał miasteczka na obszarach wiejskich, gdzie często stanowili większość mieszkańców. Dominowali w handlu w całym kraju i stanowili liczną grupę pośród prawników i lekarzy, którzy świadczyli usługi we wsiach i na obszarach miejskich. Chociaż istniała bogata elita przemysłowców, kupców, bankierów i specjalistów wolnych zawodów, ogromna rzesza polskich Żydów żyła w skrajnym ubóstwie. Trzydzieści procent czerpało dochód z handlu, który zwykle ograniczał się do kramu na rynku lub sprzedaży obwoźnej, a kolejna jedna trzecia zarabiała na życie rzemiosłem w przeludnionych zawodach, takich jak szewstwo. Prawie 10 procent w ogóle nie miało pracy. Pomimo ubóstwa polskie żydostwo prowadziło zdumiewająco bogate i różnorodne życie polityczne, kulturalne i duchowe. Żydowska socjalistyczna partia Bund i partie syjonistyczne rozkwitały. W Warszawie miało swoją siedzibę kilkadziesiąt gazet wydawanych w jidysz, dzienniki, wydawnictwa, trupy teatralne i spółki filmowe. W Polsce znajdowały się najsłynniejsze akademie talmudyczne566. Jednak żywotność kultury jidysz i liczebna przewaga ortodoksyjnych Żydów – w tym różnorakich chasydzkich sekt, których członkowie nosili charakterystyczne pejsy i długie chałaty – nie oznaczały, że Żydów oddzielał od otoczenia język, religia i obyczaje. W 1935 roku zaledwie 19 procent z 425 566 żydowskich dzieci w wieku szkolnym uczęszczało do żydowskich szkół (do których zaliczały się świeckie szkoły prowadzone przez Bund i syjonistów). Żydowska ludność była bardzo spolonizowana na wszystkich poziomach społecznych, szczególnie w klasie średniej i wyższej. Pokolenie utalentowanych żydowskich pisarzy, poetów, powieściopisarzy i eseistów zachwycało polskich czytelników. Jednak to nie powstrzymało antysemityzmu. Wręcz przeciwnie, od końca XIX wieku rozwój polskiej chrześcijańskiej klasy średniej prowadził do nasilenia tarć ze społecznościami żydowskimi. Odrodzeniu niepodległej Polski w latach 1918–1919 towarzyszyły okrutne pogromy. Przez cały okres międzywojenny partie nacjonalistyczne prowadziły kampanie zachęcające do polonizacji gospodarki i nakłaniające do bojkotowania żydowskich przedsiębiorstw. W przeddzień niemieckiego ataku polskie żydostwo było społecznie rozwarstwione, podzielone politycznie, ogromnie zróżnicowane ekonomicznie, a także skłócone z chrześcijańską większością567.

Dwadzieścia pięć lat wcześniej żołnierze niemieccy najeżdżający Cesarstwo Rosyjskie zostali przyjęci przez polskich Żydów jako zbawcy. Ludzie kajzera wyzwolili ich spod despotycznego reżimu odpowiedzialnego za prawo antyżydowskie i pogromy. Niemieccy żołnierze żydowscy oraz rabini dołączyli do armii niemieckiej, zapewnili dostęp do władz okupacyjnych. We wrześniu 1939 roku sytuacja była wręcz odwrotna. Niemieccy żołnierze obrzucali obelgami łatwo rozpoznawalnych na ulicach ortodoksyjnych Żydów i plądrowali żydowskie sklepy. Kiedy potrzebowali zakładników, robili wypad do dzielnicy żydowskiej. Szeregowy Grömmer ze 111 Pułku Artylerii Górskiej charakteryzuje poglądy, które wywoływały tego rodzaju zachowanie. W relacji z kampanii opisał Żydów jako „bestie w ludzkiej postaci. Z brodami, w chałatach, z diabelskimi rysami twarzy, wywarli na nas straszne wrażenie. Każdy, kto nie był radykalnym przeciwnikiem Żydów, teraz musiał się nim stać. W porównaniu z polskimi Żydami w chałatach nasze żydowskie pijawki są owieczkami”568. Doskonale wykształceni i ludzcy Niemcy również mieli skłonność do postrzegania Żydów w świetle antyżydowskich stereotypów. W 1939 roku Konrad Jarausch, nauczyciel i współwydawca protestanckiego magazynu teologicznego, został powołany do wojska i służył jako sierżant w rezerwowej dywizji osłonowej. We wrześniu 1939 roku w drodze do obozu jenieckiego, którym miał zarządzać, napisał w liście do żony, że „przybywają tu Żydzi, w tym swoim żałosnym zaniedbaniu. Jakże to nędzne i żałosne. Jakże są wstrętni w tym podupadłym człowieczeństwie”. Chociaż Jarausch traktował Żydów jak ludzi, nie mógł się powstrzymać od osądu, że są brudni i podejrzani569. Zjednoczeni we wspólnym strachu przed Niemcami i przepełnieni uczuciami patriotycznymi polscy Żydzi i ich chrześcijańscy sąsiedzi początkowo współpracowali i walczyli ramię w ramię z najeźdźcą. 1 września w Warszawie Chaim Kapłan, dyrektor hebrajskiej szkoły i częsty współpracownik hebrajskiej prasy, przystąpił z innymi dziennikarzami do kopania rowów przeciwlotniczych. Doskonale wiedział, jaka jest stawka: „Tam, gdzie Hitler postawi stopę, nie ma nadziei dla Żydów”, napisał w dzienniku. Władysław Szpilman, pianista, który pracował dla Polskiego Radia, wyszedł ze studia, żeby przeprowadzić wywiad z ochotnikami pracującymi łopatami. „Obok mnie pracował pierwszego dnia stary Żyd w kaftanie i jarmułce. Kopał w biblijnym zapamiętaniu […]. «Mam sklep» – wyszeptał”. Dawid Sierakowiak, uczeń w Łodzi, zgłosił się do służby w obronie przeciwlotniczej. Na kilka dni przed atakiem pracował również przy kopaniu rowów. Zaaferowany zanotował w dzienniku: „Żydzi, chasydzi, starzy, młodzi, kobiety, jak wszyscy obywatele (oprócz Niemców), tłumnie idą na ochotnika. Nie przejdzie Szwab, jucha!”. Upajał się poczuciem solidarności, dzielił z Polakami krzepiące przekonanie, że wkrótce Anglicy i Francuzi ruszą Polsce na pomoc570. Euforia opadała, w miarę jak nadciągały wieści o upadku kolejnych miast. Rabin Szymon Huberband z Piotrkowa znalazł się wśród pierwszych świadków skutków inwazji. Po zbombardowaniu miasta 2 września razem z rodziną uciekł do Sulejowa. Decyzja okazała się fatalna. W miasteczku znajdowało się tylko kilka solidnych budynków z piwnicami; podczas niemieckiego nalotu zginęła cała jego rodzina. Huberband wrócił do Piotrkowa i zastał

miasto ogarnięte terrorem: niemieccy żołnierze rozstrzelali 20 Żydów zaraz po wkroczeniu do miasta. W kolejnych dniach Polacy doprowadzali Niemców do żydowskich sklepów i pomagali im w rabunku. Na ulicach Żydzi byli bici tak często, że bali się w ogóle wychodzić. W zapiskach sporządzonych niedługo potem Huberband zanotował, że „jeśli schwytali brodatego Żyda, jego życiu groziło niebezpieczeństwo. Wyrywali mu brodę razem z kawałkami mięsa lub ścinali nożem i bagnetem”. Okupanci szczególnie okrutnie obchodzili się ze wszystkim, co symbolizowało judaizm. Niemcy zrywali mezuzy – małe pojemniki zawieszane na prawej framudze drzwi żydowskiego domu, ze zwitkiem pergaminu zawierającym fragment Tory. „Biada Żydom znalezionym z tefilin i pobożnymi księgami!”. Żydzi złapani w tałesie, chuście modlitewnej noszonej pod koszulą, byli „bici strasznie i okrutnie”. Wyjątkowo, jak słyszał, kilka razy zdarzyło się, że niemieckie władze wojskowe przejęły i zwróciły Żydom skradzioną własność z przeprosinami571. 10 września Dawid Sierakowiak obserwował wejście Niemców do Łodzi. Podczas gdy etniczni Niemcy (około 10 procent mieszkańców) entuzjastycznie witali wojsko, Żydzi zostali zapędzeni do przymusowej pracy. „Pierwsze oznaki pobytu Niemców: łapią Żydów do kopania”. Na porządku dziennym były grabieże żydowskich sklepów. Z premedytacją, w przeddzień żydowskiego Nowego Roku (13 września), kiedy większość Żydów zbierała się na modlitwy, Niemcy zamknęli synagogi i zmusili Żydów do otwarcia sklepów i zakładów. Według Sierakowiaka był to „cios dla Żydów od wieków największy. […] A odebrać człowiekowi jego jedyne ukojenie, jego wiarę, nie pozwolić na ukochany, życiodajny kult, jest zbrodnią niepowetowaną. Żydzi tego Hitlerowi nie przepuszczą. Zemsta nasza będzie straszna”572. Tydzień później w Piotrkowie Niemcy uczcili żydowskie święto Jom Kippur, Dzień Pojednania, kombinacją występków rasowych, religijnych i seksualnych. Dobierając słowa tak, aby nie urazić uczuć religijnych, Huberband napisał: „Żydzi musieli opuszczać spodnie i bić lub chłostać się nawzajem po pewnej części ciała. Musieli czołgać się na brzuchu, patrząc jednocześnie w pewien punkt”. Ta mieszanina tradycyjnych i aktualnych antypatii, daleka od zimnego naukowego rasizmu, występowała wszędzie. Huberband słyszał, że w jakimś mieście Niemcy zmuszali dobrze ubrane Żydówki, aby ścinały Żydom brody, a następnie je zjadały. Kazali też ogolonym Żydom całować żydowskie dziewczęta. Pomimo ryzyka wiążącego się z uczestnictwem w zgromadzeniach religijnych Huberbandowi udało się uczcić wszystkie święta między Nowym Rokiem a Świętem Szałasów (Sukkot). Nie był odosobniony w swym poświęceniu: jest ono raczej przykładem oporu religijnych Żydów w Polsce przeciwko atakowi na judaizm573. Gdy niemieckie szpice zbliżały się do Warszawy, Kapłan zaobserwował ucieczkę zamożniejszych Żydów, w tym wielu przywódców, na wschód. „Grube ryby nas porzuciły”, napisał pogardliwie. Po oblężeniu i kapitulacji zniszczonego miasta obserwował wkroczenie Niemców. Na tle głodnych, brudnych i przybitych mieszkańców żołnierze wyglądali zdrowo i schludnie. Jednak nie minęło wiele czasu, nim zaczęli sięgać po żydowską własność, zatrzymywać Żydów na ulicy i okradać ich ze wszystkiego, czego zapragnęli. Ulubionym celem grabieży i nękania byli brodaci Żydzi; również ich jako pierwszych Niemcy zgarniali

z ulic do przymusowej pracy przy sprzątaniu po bombardowaniach. Polscy gapie wyśmiewali się z nich. Kapłan zauważył, że niektórzy Polacy zaczęli pomagać Niemcom w identyfikowaniu Żydów i ich własności. „Zdobywców i podbitych łączy wspólna nienawiść do Izraela”, zanotował rozgoryczony574. Helena Szereszewska mieszkała w nowoczesnym domu przy porządnej ulicy w Warszawie. Razem z mężem Stanisławem, dyrektorem gorzelni, byli całkowicie spolonizowani. Nie uchroniło ich to przed rabunkiem. Kilka dni po wejściu do stolicy „Niemcy niemal codziennie przychodzą po nasze meble. Mają grupy Żydów do znoszenia rzeczy i ładowania na ciężarówkę”. Członkowie ekip nie pracowali dobrowolnie. „Żydów wyłapywano na ulicach i zdarzało się czasem, że nosili własne meble”575. 4 października w Łodzi Dawid Sierakowiak został siłą skierowany do pracy. „Nigdy jeszcze w życiu nie doznałem takiego upokorzenia – wyżalił się w dzienniku, gdy wspominał szydzących gapiów. – Zostaje tylko jedno: zemsta”. Po kilku dniach mógł wrócić do szkoły, ale zaczęło kończyć się jedzenie i opał, a Żydzi nie mogli już normalnie robić zakupów. Kolejki do nielicznych sklepów, gdzie pozwolono im kupować, stanowiły zaproszenie do aktów przemocy ze strony Niemców i wałęsających się żołnierzy. Nieustannie trwało plądrowanie żydowskich domów i sklepów. W końcu i do mieszkania jego rodziny przyszedł niemiecki oficer, żeby dokonać przeszukania, ale spotkał go zawód. Domy innych, odkrywszy żyłę złota, bezkarnie ogołocili ze wszystkiego. „Od czasu do czasu paru oficerów niemieckich załaduje na wóz nieco mebli, kazawszy czekać właścicielom na zapłatę z nieba”. Kilka dni później Niemiec zaprowadził żołnierzy do zakładu ojca i pomógł im wynieść wszystko576. Duża część polskiej inteligencji była wstrząśnięta przypadkami kolaboracji. W zapiskach z czasu okupacji Zygmunt Klukowski, dyrektor szpitala w Szczebrzeszynie, w szczegółach opisał sposób działania najeźdźców i miejscowych oportunistów. „Odbywa się to w ten sposób, że do sklepu, jeżeli jest otwarty, wchodzi najpierw kilku żołnierzy, biorą coś niecoś dla siebie, a potem zaczynają wyrzucać towary na ulicę. Tu już czekają tłumy ludności (chrześcijańskiej!) z miasta i ze wsi. Każdy chwyta, co tylko może, i niesie czym prędzej do domu. Potem inni wpadają do sklepu i wspólnie z żołnierzami rabują i niszczą wszystko doszczętnie”. Zauważył, że niemiecka służba porządkowa oraz ludzie z Sipo-SD zachowują się o wiele gorzej niż żołnierze. Jednak wszystkich prześcigali etniczni Niemcy z paramilitarnej formacji Selbstschutz. „[Niemcy] obchodzą się z nimi [Żydami] brutalnie, obcinają lub nawet wyrywają brody, wymyślają, biją”. Gdy tylko poczuli przyzwolenie nowych władz, Polacy dołączyli do aktów przemocy: „[…] niektórzy w wyśmiewaniu i naigrawaniu się nie ustępują Niemcom”577. Trudno się dziwić, że w tych okolicznościach wielu Żydów z radością powitało radziecką okupację wschodnich obszarów Polski. Kapłan napisał: „Kiedy dotarła do nas wieść, że bolszewicy zbliżają się do Warszawy, radości nie było końca”. Tysiące przede wszystkim młodych Żydów uciekały do strefy radzieckiej. „Wyglądają bolszewików jak zbawczych mesjaszy”. Zupełnie inaczej sytuację odbierali Polacy, a już najbardziej wtedy, gdy radzieckie władze okupacyjne zaczęły własny terror. Kapłan dostrzegał jednak zasadniczą

różnicę. „Bolszewicy grabią cię jako obywatela i człowieka, a Niemcy rabują jako Żyda”. Nawet polski patriota Zygmunt Klukowski odetchnął z ulgą, gdy Rosjanie na krótko zajęli Zamość. „Muszę przyznać, że żołnierze niemieccy byli mi bardziej niemili”578. 566 Antony Polonsky, The Jews in Poland and Russia, t. 3: 1914–2008, Oxford 2012, s. 59–66, 69–97, 98– 149, 184–192. 567 A. Polonsky, The Jews in Poland and Russia, t. 3, s. 43–54, 66–97, 167–183. Zob. też: Celia Heller, On the Edge of Destruction: The Jews of Poland Between the Two World Wars, Detroit 1994. 568 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 210. 569 Reluctant Accomplice. A Wehrmacht Soldier’s Letters from the Eastern Front, red. Konrad H. Jarausch, Princeton 2011, s. 67–68, 89–90. 570 1 września 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony. The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan, red. Abraham Katsh, New York 1965, s. 19–22; Władysław Szpilman, Pianista. Warszawskie wspomnienia 1939–1945, Kraków 2002, s. 20; 26 sierpnia 1939, Dawid Sierakowiak, Dziennik. Pięć zeszytów z łódzkiego getta, red. Alan Adelson, oprac. Kamil Turowski, Warszawa 2015, s. 72 [pierwsze jednostki niemieckie pojawiły się w Łodzi 8 września wieczorem – przyp. red.]. 571 Shimon Huberband, Kiddush Hashem. Jewish Religious and Cultural Life in Poland During the Holocaust, New York 1987. 572 9, 10, 13 września 1939, D. Sierakowiak, Dziennik, s. 85–86. 573 14–15 oraz 14–23 września 1939, S. Huberband, Kiddush Hashem, s. 39–54, o ścinaniu bród: s. 188– 192. 574 1, 2, 4, 5, 7, 10 października 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony, 41–43, 45–46. 575 Helena Szereszewska, Memoirs, London 1997, s. 1–5. 576 4, 22, 25, 28 października 1939, D. Sierakowiak, Dziennik, s. 96–97, 104–106. 577 21 września, 14, 15 października 1939, Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna 1918–1959, Warszawa 2015, e-book. 578 13 października 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony; 29 września 1939, Z. Klukowski, Zamojszczyzna.

NIEMIECKIE PLANY WOBEC POLSKI Gdy kampania zaczęła dobiegać końca, Hitler i nazistowscy przywódcy stanęli przed pytaniem, co zrobić z tym zwycięstwem. Poza mglistymi aspiracjami, żeby unicestwić państwo polskie i zredukować jego ludność do poziomu niewolników, nie mieli konkretnych, szczegółowych planów na przyszłość. Przez krótki okres Hitler bawił się pomysłem, żeby pozwolić Polsce egzystować pod zwierzchnictwem Niemiec. Potem, około 26 września, podczas wyznaczania linii demarkacyjnej między dwoma mocarstwami, Stalin dał do zrozumienia, że oprócz okupacji wschodniej Polski planuje też zajęcie państw bałtyckich. Perspektywa, że znaczna liczba etnicznych Niemców może znaleźć się pod władzą radziecką, zarówno w Polsce (szczególnie na Wołyniu), jak i w rejonie Bałtyku sprawiła, że Hitler podjął pośpiesznie decyzję, żeby spróbować wymiany ludności w zamian za terytorium. Stalin dostał upragnione obszary nad Bałtykiem, a Hitler zyskał prawo do ewakuacji etnicznych Niemców i sprowadzenia ich „do ojczyzny, do Rzeszy”. Ribbentrop wyjechał do Moskwy, żeby potwierdzić porozumienie, i naprędce opracowano program i mechanizmy jego realizacji579. Podczas rozmowy z zaufanymi współpracownikami Hitler oświadczył, że okupowana Polska zostanie podzielona na trzy strefy. Pierwszy obszar, obejmujący terytoria stracone w 1918 roku, miał zostać włączony do Rzeszy. Polacy i Żydzi zostaną stamtąd usunięci i zastąpieni repatriowanymi etnicznymi Niemcami, volksdeutschami. W drugiej strefie zaplanował stworzenie reżimu kolonialnego, a zamieszkać tu mieli przede wszystkim Polacy, którzy służyliby jako siła robocza. Na najdalszym krańcu imperium powstałoby „getto Rzeszy”, gdzie trafiliby wszyscy Żydzi z Niemiec i Austrii. Wszystko to brzmiało bardzo porządnie i logicznie, ale faktycznie stanowiło kolejny przykład improwizacji obleczonej w pozory polityki. Nie mając pojęcia, za co się biorą, Himmler i Heydrich natychmiast zaoferowali usługi SS do realizacji wizji Hitlera. SS już zaprezentowało doświadczenie w pozbywaniu się Żydów i było znane z nadawania tempa polityce rasowej. Tak więc weryfikacja etnicznych Niemców i pomoc w przesiedleniu wydawała się logicznym rozszerzeniem kompetencji organizacji. Co więcej, Himmler z uporem dążył do rozbudowania roli SS w czasie wojny oraz rozciągnięcia swojej władzy na terytoria okupowane580. 6 października w przemówieniu przed Reichstagiem z okazji zwycięstwa Hitler obwieścił zamiar „uporządkowania relacji etnicznych, przesiedlania narodowości” we wschodniej i południowo-wschodniej Europie, gdzie należało przesiedlić wielu etnicznych Niemców. Jego oświadczenie padło w trakcie długiego usprawiedliwiania wojny, którą, jak twierdził, wyświadcza światu przysługę, odwracając traktat wersalski. Bezmyślni i mściwi mężowie stanu z 1919 roku zostawili Europie wiele punktów etniczno-narodowych tarć; Polska jest

jedną z przyczyn destabilizacji. Ale teraz Polska przestanie istnieć, a granice Rzeszy zostaną dostosowane do potrzeb nowego rozmieszczenia grup etnicznych. Przy okazji omawiania Polski Hitler krótko wspomniał też o „próbie znalezienia rozwiązania problemu żydowskiego”581. Następnego dnia, po zwyczajowej przepychance z ministerialnymi rywalami, Himmler otrzymał nowo utworzone stanowisko Reichskommisar für die Festigung deutschen Volkstums (Komisarza Rzeszy do spraw Umacniania Niemczyzny) i przystąpił do zadania sprowadzenia etnicznych Niemców do „ojczystej Rzeszy”. Teraz, oprócz oczyszczania z Żydów anektowanych polskich ziem, ludzie Himmlera mieli znaleźć domy, gospodarstwa i zatrudnienie dla volksdeutschów ze Wschodu. W kilka godzin i kilka dni powstał projekt o kolosalnym zasięgu, zupełnie pomijający względy praktyczne, nie wspominając o czynniku ludzkim582. Było to typowe dla impulsywnego stylu Hitlera, że kiedy wszczynał ów doniosły i destabilizujący projekt, dopiero zaczynał się podział okupowanych terytoriów i organizacja administracji cywilnej. Josef Wagner, gauleiter Śląska, tymczasowo kierował prowincją Górny Śląsk, wówczas przyłączoną do Rzeszy. Albert Forster, gauleteir Gdańska, otrzymał zarząd nad dawnym polskim korytarzem przez Prusy Zachodnie oraz rejencją ciechanowską. 8 września Hitler mianował Arthura Greisera, dawnego prezydenta Senatu Wolnego Miasta Gdańska (i rywala Alberta Forstera), szefem administracji cywilnej na zachodnim obszarze Polski, inkorporowanym do Rzeszy. Przez jakiś czas znajdował się jednak nominalnie pod zwierzchnictwem nazistowskiego prawnika Hansa Franka, ministra bez teki, któremu Hitler powierzył władzę w całej okupowanej Polsce. 12 października domena Franka została ograniczona do obszaru centralnej Polski, pokrywającego się mniej więcej z drugą strefą przewidywaną przez Hitlera, nazwanego Generalnym Gubernatorstwem. Dziesięć dni później Greiser został mianowany reichsstathalterem (namiestnikiem) nowo utworzonego Okręgu Rzeszy Poznań (Reichsgau Posen), przemianowanego później na Kraj Warty (Reichsgau Wartheland), który obejmował także trzon niegdysiejszego królestwa Franka, z Łodzią i okolicznymi okręgami583. Obaj nowi zarządcy sprowadzili do swoich domen zespół administratorów, zwykle oddelegowanych z ich dawnych biur. Ministerstwa w Rzeszy wyznaczały ludzi kierowanych na stanowiska na Wschodzie zwykle spośród przeciętnych lub niekompetentnych urzędników, których stratę mogli przeboleć. Spora część stanowisk przypadła oportunistom i awanturnikom. Podstawową kwalifikacją dla tych stanowisk była dobra kartoteka aktywisty narodowosocjalistycznego. Skutkiem tego, chociaż mogli okazać się skorumpowani i nieskuteczni, administrację zapełnili ludzie, którzy nienawidzili Żydów i nie znosili Polaków. Jednocześnie na Wschód rozciągnął się aparat bezpieczeństwa. Pod koniec września 1939 roku Himmler utworzył Reichssicherheitshauptamt – Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) – rzekomo aby zharmonizować działania SD, Gestapo i policji. RSHA, którego pierwszym szefem został Heydrich, faktycznie stanowił kolejną warstwę zarządzania na szczycie już i tak pomieszanych i częściowo pokrywających się kompetencjami instytucji. To jednak wzmocniło jego naciski, by Sipo-SD na nowych

obszarach działało niezależnie. Wkrótce 500–600 ludzi z Sipo-SD stacjonowało w okupowanej Polsce. Chociaż technicznie policja znajdowała się pod cywilnym zwierzchnictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, faktycznie kierowali nią Himmler i Heydrich. Oprócz tego Himmler wyznaczył pięciu wyższych dowódców SS i policji (Höhere SS- und Polizeiführer, HSSPF), żeby nadzorowali na nowych terenach pracę SS i raportowali bezpośrednio jemu. Jakby nie dość było zamieszania, Himmler żądał większych kompetencji dla siebie i swoich podwładnych jako Komisarz Rzeszy. Wreszcie Göring sprawował szeroką władzę w sprawach ekonomicznych poprzez wschodni odpowiednik Urzędu do spraw Planu Czteroletniego. W podległych sobie domenach i sferach odpowiedzialności Göring, Himmler, gauleiter Forster, reichsstatthalter Greiser i generalny gubernator Frank prowadzili własną politykę wobec Polaków. Praktycznie nie istniały jednolitość i koordynacja584. Co niezwykłe, naziści poświęcili traktowaniu Żydów w Polsce niewiele więcej uwagi niż rozważaniom kwestii polskiej jako całości. 7 i 21 września Heydrich przeprowadził odprawy przywódców Einsatzgruppen, odpowiednio tydzień i trzy tygodnie od rozpoczęcia kampanii wrześniowej, na których przedstawił swoje koncepcje. 14 i 21 września odbył też spotkania z Himmlerem, kiedy to rozmawiali między innymi o krokach antyżydowskich. Przywódcy SS wyraźnie zakładali, że na początku polityka antyżydowska będzie stanowiła kontynuację linii przyjętych w Rzeszy i przeniesionych do Austrii i na terytorium Czech. Żydów stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa należy aresztować, uwięzić lub stracić; ludność żydowską trzeba poddać dyskryminacyjnemu prawu i segregacji; jej majątek i aktywa przejąć na rzecz Rzeszy; tam, gdzie to możliwe, grupy wygnać za najbliższą granicę lub zmusić do emigracji. Jednak wprowadzanie tych środków zależało po części od przebiegu linii demarkacyjnej między Rzeszą a ZSRR. SS nie mogło rozpocząć deportacji Żydów z terytorium niemieckiego na Wschód, dopóki nie wiedziało, gdzie ten „Wschód” będzie się znajdował585. Heydrich odniósł wrażenie, że Hitler przewidywał przeniesienie całej ludności żydowskiej z Rzeszy oraz terytoriów anektowanych do czegoś w rodzaju rezerwatu, być może na obszarze Galicji w południowej Polsce. Później zmienił lokalizację „getta Rzeszy” na okolice Lublina. Hitler z pewnością omawiał temat z armią. Halder zanotował w dzienniku wojennym pod 20 września 1939 roku: „Plan getta istnieje w zarysie; nie ustalono jeszcze żadnych szczegółów; pierwszeństwo mają względy ekonomiczne”. Halder nie wyraził poglądu na temat moralności tej osobliwej sugestii; wielokrotnie podkreślał tylko stanowisko armii, że nie należy organizować żadnych ruchów ludności, dopóki nie zakończą się operacje wojskowe. Na tym etapie można było co najwyżej ustalić, „które grupy ludności trzeba przesiedlić i dokąd”586. Następnego dnia w centrali Gestapo w Berlinie Heydrich wprowadził dowódców polowych w szczegóły szybko krystalizującej się polityki. Ponieważ nie wszyscy mogli być obecni, sporządził Schnellbrief, skróconą instrukcję, do szybkiej dystrybucji. Heydrich zaczął od rozróżnienia między „ostatecznym celem (którego osiągnięcie będzie wymagało długiego czasu) a etapami prowadzącymi do spełnienia ostatecznego celu (realizowanymi

w krótkich okresach czasu)”. „Środki ogólne (czyli cel ostateczny)” należy zachować „w ścisłym sekrecie”. Ten ostateczny cel nie został nigdy wyraźnie określony. Ale wymagał „najstaranniejszych przygotowań, zarówno pod względem technicznym, jak i ekonomicznym”. Pierwszym etapem, natychmiastowym i niezbędnym, była „koncentracja Żydów ze wsi w większych miastach”. Należało ją przeprowadzić szybko, zgodnie z terytorialnymi priorytetami. Gdańsk, Prusy Zachodnie, Poznań, Wschodni Górny Śląsk musiały być „oczyszczone z Żydów” albo, jeśli to nie będzie możliwe, miejsca ich przetrzymywania należało ograniczyć do minimum. Na pozostałych podbitych terytoriach również powinna zmniejszyć się liczba skupisk Żydów. Miasta wyznaczone do przyjmowania Żydów powinny leżeć przy węzłach kolejowych lub przy torach, „aby ułatwić realizację dalszych kroków”. Niewielkie społeczności poniżej 500 dusz zostaną zlikwidowane i dołączone do większych587. Heydrich zarządził, że „w każdej społeczności żydowskiej ma powstać Judenrat, Żydowska Rada Starszych, która, o ile to możliwe, ma się składać z wpływowych osób i rabinów”. Rady miały liczyć do 24 członków, zależnie od rozmiaru społeczności. Ich członkowie mieli ponosić „pełną odpowiedzialność, w dosłownym znaczeniu tego słowa”, za realizowanie aktualnych i przyszłych rozporządzeń. „W przypadku sabotowania instrukcji rady dostaną ostrzeżenie o możliwości podjęcia surowszych kroków”. Rady miały sporządzić rejestr Żydów w swoich rejonach, a następnie zorganizować ewakuację małych społeczności do miast. Gdyby padały pytania, po co to, „należało jako powód przenosin Żydów do miast podawać to, że stanowią główny cel ataków snajperów i grabieży”. Rady odpowiadały również za zakwaterowanie Żydów ze wsi. Żydzi przeniesieni do miast mogli zabrać ze sobą wszystko, co dali radę unieść. Władze zagroziły im najsurowszymi karami w razie niezastosowania się do poleceń. W jedynym paragrafie zawierającym wskazówkę, jak władze niemieckie powinny prowadzić „koncentrację Żydów”, Heydrich stwierdził, że reguły porządku publicznego i bezpieczeństwa „będą wymagały zapewne regulacji zakazujących im całkowitego wstępu do pewnych dzielnic oraz – ze względów ekonomicznych – na przykład zakazu opuszczania getta albo domów po wyznaczonej godzinie wieczorem itp.”. Wszystkie te kroki naziści podejmowali w ścisłej współpracy z armią i władzami cywilnymi. Musieli wziąć pod uwagę również wymagania ekonomiczne. „Na przykład obecnie raczej nie da się uniknąć, tu i tam, żydowskich handlarzy, którzy są absolutnie konieczni dla zaopatrywania wojska z braku innych możliwości”. W takich przypadkach „planuje się szybką aryzację przedsiębiorstw”. Należące do Żydów zakłady zbrojeniowe i inne ważne fabryki oraz przedsiębiorstwa mające istotne znaczenie dla planu czteroletniego należało „zachować na jakiś czas”. W końcu one również zostaną zaryzowane, „a przeprowadzkę Żydów zakończy się później”. Instrukcje Heydricha obejmowały również nadzór nad sytuacją żywnościową na terytoriach okupowanych. Uprawianą ziemię Żydzi mieli przekazać niemieckim sąsiadom lub „chociaż polskim gospodarzom”, aby zebrali zbiory i dokonali zasiewów na następny sezon. W przypadku konfliktu między służbami bezpieczeństwa a administracją cywilną należało natychmiast poinformować Heydricha,

żeby zadecydował, co robić. Ostatni akapit Schnellbrief stanowił, że dowódcy Einsatzgruppen mają stale meldować o liczbie Żydów w swoich strefach operacyjnych oraz o tempie ewakuacji ze wsi do miast. Heydrich chciał wiedzieć, gdzie istnieją skupiska Żydów, kiedy można je przenieść, znać szczegóły na temat żydowskich przedsiębiorstw oraz przebiegu procesu aryzacji. Ilu Żydów pracuje w konkretnych fabrykach i czy zakłady mogą dalej funkcjonować bez nich? Jeśli nie, w jaki sposób można ich zastąpić? Żaden okręg nie został pominięty. Aby zawiadomić odpowiednie instytucje państwowe oraz podkreślić kompetencje Heydricha w tych sprawach, kopie Schnellbrief trafiły do tymczasowych władz cywilnych na terytoriach okupowanych, najwyższego dowództwa armii, Urzędu do spraw Planu Czteroletniego, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwa Aprowizacji588. Chociaż instrukcja nie określała „ostatecznego celu”, na spotkaniu 21 września i późniejszej odprawie w RSHA 29 września Heydrich szczegółowo omówił przyszły los Żydów. Zostaną wyrzuceni z Rzeszy i deportowani do „cudzoziemskiego Gau” (czyli okręgu pod panowaniem niemieckim zarezerwowanego dla obcych) lub przymusowo przesiedleni za linię demarkacyjną na terytorium radzieckie. Odtąd wszelkie działania określone w Schnellbrief miały charakter tymczasowy i zmierzały do osiągnięcia w ciągu dwunastu miesięcy punktu kulminacyjnego, czyli pozbycia się Żydów. Po części z tej przyczyny dokument nie poświęcił wiele uwagi szczegółom i definicjom. Chociaż padło słowo „getto”, instrukcja nigdy nie wyjaśniła, co termin ma oznaczać. Zamiast wymogu budowy zamkniętych dzielnic żydowskich sugerowano raczej, że Żydzi mogą spacerować po miastach z wyjątkiem wyznaczonych stref zakazanych. Rady żydowskie miały się zająć zliczeniem, przeprowadzeniem i zakwaterowaniem Żydów ze wsi – ale oprócz tego nie pełniły żadnych innych funkcji. Schnellbrief pokazuje, że Heydrich wciąż musiał być posłuszny władzom cywilnym i wojskowym, jak również instytucjom ekonomicznym Rzeszy. Pomimo potwierdzenia skoordynowanego podejścia wielu organów nie padła żadna wskazówka, kto i w jaki sposób ma sprawować nadzór nad społecznościami żydowskimi i jak postępować z nimi do czasu realizacji „ostatecznego celu”589. 579 I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 237–240; M. Mazower, Hitler’s Empire, s. 79–81; Philip T. Rutherford, Prelude to the Final Solution. The Nazi Programme for Deporting Ethnic Poles, 1939–1941, Lawrence 2007, s. 40–51. 580 P. Longerich, Himmler, s. 434–436; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 149–151; P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 53, 60–62. 581 P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 54–55. 582 P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 52–57; R.J. Evans, The Third Reich at War, s. 28–35. 583 Catherine Epstein, Model Nazi. Arthur Greiser and the Occupation of Western Poland, Oxford 2010, s. 125–135; P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 58–61. W 1940 r. Śląsk został podzielony na dwie prowincje: Dolny Śląsk pod rządami Karla Hankego i Górny Śląsk Karla Brachta. 584 P. Longerich, Himmler, s. 437–438, 469–472; M. Wildt, An Uncompromising Generation, s. 160–172; R.J. Evans, The Third Reich at War, s. 13–16, 23; Dieter Pohl, Von der ‘Judenpolitik’ zum Judenmord. Der

Distrikts Lublin des Generalgouvernement 1939–1944, Frankfurt am Main 1993, s. 37–39. 585 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 92–94; P. Longerich, Himmler, s. 439–440. 586 20 września 1939, Halder, War Diary, 59; P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 43–46. 587 O tym i poniższych akapitach zob. Documents on the Holocaust, s. 173–178. Tekst i przekład różni się od wersji w: Nazism 1919–1945, t. 3, s. 1051–1052. 588 A. Rossino, Hitler Strikes Poland, s. 95–96; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 154–157. 589 R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 154–155; P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 48; C.R. Browning, The Origins of the Final Solution, s. 25–28; Dan Michman, The Emergence of the Jewish Ghettos During the Holocaust, New York 2011, s. 65–89.

EICHMANN I OPERACJA „NISKO” Kilku podwładnych Heydricha uznało te pierwsze szkice za wytyczne polityczne, ignorując sprzeciw wysokich rangą oficerów, takich jak Halder, oraz zastrzeżenia wyrażone przez Heydricha w krótkim podsumowaniu. W połowie września Adolf Eichmann (przebywający w Wiedniu) i Franz Stahlecker (wówczas dowódca Sipo-SD w Pradze) omówili przeniesienie 300 tysięcy Żydów z Rzeszy do rezerwatu, o którym dyskutowano w Berlinie. Bliżej centrum decyzyjnego znajdował się Heinrich Müller, szef Gestapo. 6 października rozkazał Eichmannowi przygotować deportację 70–80 tysięcy Żydów z Protektoratu oraz okręgów przyłączonych do Śląska. Eichmann nie tracił czasu i zainicjował praktyczne działania w miastach początkowo wyznaczonych do operacji: Katowicach we wschodniej części Górnego Śląska oraz w Ostrawie (Protektorat). Do listy wkrótce dodano Wiedeń. Tamtejsze władze niemieckie oraz władze Katowic z entuzjazmem przyjęły perspektywę znacznego zmniejszenia populacji żydowskiej. Eichmann oddelegował personel ze swojego centralnego urzędu emigracyjnego z Wiednia, aby zajął się logistyką. Theo Dannecker i Alois Brunner przystąpili do zdobywania pociągów, a Rolf Günther poinformował bezradnych żydowskich przywódców w każdym z tych miejsc, czego się od nich oczekuje. 10 października Josef Löwenherz, czołowa postać gminy żydowskiej w Wiedniu, usłyszał, że ma wybrać tysiąc silnych mężczyzn i zaopatrzyć ich w zapas jedzenia, ubrania i narzędzia. Mieli przygotować przejazd dużych grup Żydów. Podobne instrukcje przekazano w pozostałych ośrodkach590. Jednak jeszcze na tydzień przed zaplanowanymi transportami Stahlecker i Eichmann nie mieli pojęcia, dokąd Żydzi mają jechać. 12 października obaj naziści polecieli z Ostrawy do Krakowa, aby poszukać odpowiedniego miejsca. Eichmann nie lubił latać, więc wybór środka transportu sugeruje ogromną presję. Po trzech dniach badania okolic Lublina, niektórych wciąż patrolowanych przez Armię Czerwoną, zdecydowali się na Nisko i Zarzecze, dwie wsie nad Sanem. Obie leżały przy linii kolejowej i w pobliżu nieużytkowych bagnisk ciągnących się od skraju miasta do rzeki. Zadowolony ze znaleziska Eichmann przeteleksował urzędnikom podstawowe szczegóły. Dwadzieścia cztery godziny później był już z powrotem w Wiedniu, gdzie pośpiesznie poinstruował asystentów, po czym w tym samym celu udał się do Ostrawy. Następnego dnia 916 czeskich Żydów wspięło się do wagonów, 22 pasażerskich i 29 towarowych na wyposażenie i zapasy – opłaconych przez lokalnych Żydów. Aby podkreślić wyjątkowy charakter przedsięwzięcia, Eichmann zgodził się na wyrażoną w ostatniej chwili prośbę Arthura Nebego, szefa policji kryminalnej w Berlinie, aby kilka dodatkowych wagonów towarowych zabrało niechcianych Cyganów. 20 października z Wiednia wyjechał pociąg z kolejnym tysiącem Żydów. Trzeci ruszył z Katowic. Potem wszystko zaczęło iść źle. Pierwszy pociąg przetrzymano na bocznicy

przez całą noc i kilku mężczyzn musiało go opuścić z powodu choroby. Zaraz po przybyciu do Niska Rolf Günther otrzymał wiadomość z centrali SD, że inicjatywa wymaga odgórnej akceptacji i współpracy innych organów. Po upomnieniu szybko przyszedł rozkaz z Berlina, aby odwołać wszystkie następne pociągi na wschód. W całym tym zamieszaniu Eichmann wysłał jeszcze dwa transporty, jeden z Wiednia, drugi z Ostrawy. Pociąg wyjechał też z Pragi, ale został zawrócony z powodu powodzi. Nieco ponad tydzień po zainicjowaniu planu akcję odwołano. Zamiast 80 tysięcy przeniesiono 4700 Żydów. Müller wyjaśnił później Eichmannowi, że armia ma pierwszeństwo w korzystaniu z transportu kolejowego; ważniejsze jest usunięcie polskich jeńców ze strefy wojennej niż wwiezienie tam Żydów. Najwyższe dowództwo sprzeciwiło się również stworzeniu wielkiego siedliska ludności żydowskiej w sąsiedztwie ewentualnej przyszłej linii frontu591. Chociaż operacja „Nisko” miała krótki żywot, przyniosła tragiczne skutki Żydom, których objęła. W zawrotnym tempie i przy znacznych kosztach żydowskie społeczności zdobyły materiały na prefabrykowane baraki, narzędzia budowlane oraz zapasy na kilka tygodni. Po przybyciu pierwszego pociągu Eichmann osobiście powitał przybyszów. Ogłosił, że będą budować „nową ojczyznę” dla Żydów. Jednak na wyznaczonym obszarze nie istniała infrastruktura, teren był bagnisty, robotnicy nie mieli żadnego schronienia. Esesmani i policja porządkowa nie interesowali się projektem i kiedy Eichmann wyjechał, próbowali przepędzić kilka grup za linię demarkacyjną do strefy radzieckiej. Po przybyciu następnych Żydów udało się zbudować kilka baraków i obóz zaczął nabierać kształtów, ale ludzie nie przetrwaliby tutaj bez pomocy gminy żydowskiej z Lublina. Mroźna zimowa pogoda zdziesiątkowała przybyszów. Bez żadnej możliwości zdobycia pożywienia lub pracy część z nich poszła do miasta lub została przetransportowana do wschodniej części Górnego Śląska. W kwietniu 1940 roku obóz zamknięto, a trzystu ocalałym władze pozwoliły wrócić do domu592. Nieudany projekt „Nisko” historycy uznali za odchylenie od polityki albo przynajmniej eksperyment, który doprowadził do udoskonalenia technik masowych deportacji Żydów. Faktycznie operacja stanowiła próbę kontynuacji na większą skalę polityki, która rok wcześniej stała się przyczyną wydalenia z Niemiec polskich Żydów. Jedynym nowym elementem był cel: peryferyjne terytorium pod panowaniem Rzeszy. Ludzie, którzy opracowali plan, beztrosko założyli, że dzięki temu uda się zażegnać problemy z października 1938 roku. Jednak to śmiało zaplanowane „rozwiązanie terytorialne” napotkało na opór armii. Także Himmler ukrócił plan, ponieważ sam próbował uporać się z o wiele bardziej naglącym problemem z migracjami ludności: napływem volksdeutschów i wydalaniem Polaków, których gospodarstwa i domy były potrzebne dla niemieckich osadników. Niepowodzenie stanowiło zły znak, ale raczej dla Himmlera i Heydricha niż dla Żydów. Była to pierwsza z szeregu katastrof tej jesieni, która zagroziła ich karierom i reputacji SS593. W połowie października do Gdańska przyjechali pierwsi volksdeutsche. Greiser chętnie ich przyjął w swoim okręgu, ponieważ zarządzał prowincją zamieszkaną przez 325 tysięcy Niemców i 4,9 miliona Polaków. Liczba Żydów równała się niemal liczbie Niemców. Po

nominacji na reichsstatthaltera ogłosił, że stworzy „modelowy Gau”, który będzie wydajny, nowoczesny i na wskroś niemiecki. Ale czekała go żmudna walka. Jedyna szansa na realizację jego marzenia leżała we współpracy z Himmlerem oraz w wykorzystaniu personelu oraz zasobów SS, nawet jeśli wiązało się to ze zrzeczeniem się do pewnego stopnia suwerenności. Faktycznie, na początku Greiser był jedynie widzem obserwującym wydarzenia na własnym podwórku594. Pod koniec miesiąca Himmler przedstawił wytyczne oczyszczania włączonych do Rzeszy terytoriów. Wilhelmowi Koppemu, wyższemu dowódcy SS i policji w Poznaniu, powierzył misję usunięcia z Gdańska i Prus Zachodnich oraz Kraju Warty miliona Polaków i 300 tysięcy Żydów i przeniesienia ich w ciągu czterech miesięcy do Generalnego Gubernatorstwa. Koppe oddelegował do zadania Alberta Rappa, który szybko obniżył liczby do bardziej osiągalnego poziomu. Dziesięć dni później oznajmił, że realne liczby to 200 tysięcy Polaków i 100 tysięcy Żydów. Nieco ponad dwa tygodnie później zainterweniował Heydrich. Ograniczył operację do Kraju Warty i zastrzegł, że docelowo obejmie 80 tysięcy Polaków i Żydów. Zachowując, choćby tylko na papierze, zamiar pozbycia się z nowych ziem całej obcej i wrogiej ludności, podzielił operację na etapy. Pierwszą fazę naziści nazwali 1. Nahplan, czyli „Plan krótkofalowy 1”595. Cały proces przebiegał chaotycznie. Służba bezpieczeństwa przystąpiła do identyfikacji i rejestracji Polaków, często popełniając błędy. W wyznaczone dni w określonych okręgach tysiące osób dostały nakaz opuszczenia domów w ciągu kilku godzin. Jednak SS brakowało personelu do tak dużego przedsięwzięcia, więc do pomocy zaprzęgnięto policję porządkową złożoną z etnicznych Niemców, urzędników cywilnych, a nawet studentów szkoły przywódców nazistowskich. Od 1 do 17 grudnia z okręgu wyjechało 80 pociągów wiozących 87 833 Polaków. Kiedy transporty dotarły do Generalnego Gubernatorstwa, zmarzniętych, głodnych uchodźców oddano pod opiekę miejscowej ludności. W miejscach, gdzie zgromadzono uchodźców, zapanował chaos. Setki wróciły do swoich gospodarstw, w niektórych przypadkach z zamiarem zdemolowania zabudowań, aby nie patrzeć, jak przejmują je obcy596. W pierwszej fali znalazło się około 10 tysięcy Żydów, głównie z Poznania, Kalisza i Łodzi. Włączenie Łodzi, z żydowską ludnością w liczbie blisko 200 tysięcy, do Kraju Warty przyprawiło Greisera i jego urzędników o ból głowy. Czy dałoby się ich pozbyć, nie niszcząc miejscowej gospodarki? I dokąd mieliby pójść? Tylko około 5–6 tysięcy zostało przymusowo osadzonych w Generalnym Gubernatorstwie, zanim zakończył się 1. Nahplan. Greiser z doradcami doszli do wniosku, że Żydzi nie są priorytetem w sytuacji, gdy trzeba osiedlać volksdeutschów: przybysze potrzebowali gospodarstw i pracy w rzemiośle, podczas gdy Żydzi mieszkali w mieście i niemal żaden z nich nie pracował na roli597. Heydrich doszedł również do wniosku, że sytuacja nie jest dobra. Tuż przed Bożym Narodzeniem sprowadził Adolfa Eichmanna, aby nadzorował deportacje i opracował skuteczniejszy system. Eichmann już wcześniej zorganizował zebranie SD Referenten, by omówić kwestię Żydów z Rzeszy w świetle nowych możliwości, które pojawiły się na Wschodzie, oraz trudnego do pogodzenia z nią zobowiązania do usunięcia z anektowanych

terytoriów niechcianych grup ludności. Kiedy wydział do spraw Żydów II/112 z centrali SD został przeniesiony do Gestapo i przemianowany na wydział IVD4 – z obowiązkiem zajęcia się emigracją i ewakuacją – polityka polska i antyżydowska powiązały się ze sobą z tragicznymi skutkami598. W drugiej fazie, 2. Nahplan, Heydrich zakładał deportację 600 tysięcy Żydów z kolejnych obszarów Rzeszy do rezerwatu w Generalnym Gubernatorstwie, gdzie mieliby być przetrzymywani jako zakładnicy gwarantujący poprawne zachowanie Amerykanów. Operacja miała się rozpocząć 15 stycznia 1940 roku, przy założeniu, że Ministerstwo Transportu zapewni pociągi dla przewozu 5 tysięcy deportowanych dziennie. Tym razem szczegóły opracowano z wyprzedzeniem, a odpowiednie instytucje skoordynowały prace. Jednak kiedy na początku roku Eichmann wyznaczył pierwsze zebranie koordynacyjne, obniżył docelową liczbę do 350 tysięcy Żydów i dodał do grupy Polaków. Nagły napływ volksdeutschów z Wołynia ponownie wysunął na pierwszy plan konieczność znalezienia miejsca dla przybyszów poprzez pozbywanie się polskich chłopów. I znów zrewidowany program trzeba było odłożyć. Z powodu opłakanego stanu Reichsbahn oraz pierwszeństwa Wehrmachtu nie dało się zorganizować odpowiedniego transportu. Co więcej, Hans Frank miał ambicje, aby Generalne Gubernatorstwo stało się wydajne ekonomicznie, i nie podobało mu się, gdy jego włości traktowano jak śmietnik dla niechcianych ludzi. W końcu 2. Nahplan odłożono, a rozpoczął się plan tymczasowy – usuwanie Polaków, aby zrobić miejsce dla etnicznych Niemców. Nawet ta ograniczona ewakuacja, przeprowadzona od 10 lutego do 15 marca 1940 roku, wywołała chaos. Pomimo szeroko zakrojonych celów wyznaczonych przez Heydricha tylko niewielką liczbę deportowanych stanowili Żydzi599. Nazistowscy przywódcy z niechęcią przyznali się do niemożliwości osiągnięcia wszystkiego od razu. W połowie lutego w prywatnej posiadłości Göringa na spotkaniu najważniejszych gauleiterów uczestnicy wyrazili troskę, że niekontrolowane przesiedlenia zaburzą gospodarkę na obszarach, skąd usunie się Polaków, oraz w miejscach, do których trafią. Göring ponownie zwrócił uwagę, że płynna produkcja amunicji i żywności ma priorytet nad przemieszczaniem ludności. Chociaż wszyscy zgodzili się, że byłoby pożądaną rzeczą deportować Żydów z przyłączonych terytoriów do czegoś w rodzaju żydowskiego rezerwatu na peryferiach Generalnego Gubernatorstwa, Himmler zablokował tę inicjatywę. Frank zaakceptował swoją rolę pod warunkiem, że propozycja będzie dla niego rozwiązaniem tymczasowym. Jednak dwie względnie niewielkie grupy Żydów, wygnanych ze Szczecina 12 lutego (w dzień zebrania) i z Piły miesiąc później, stały się kroplą, która przepełniła czarę. Frank oświadczył, że nie będzie dalej tolerował nieskoordynowanych przesiedleń, i tym razem uzyskał stanowcze poparcie Göringa. 23 marca powiedział Himmlerowi, aby zaprzestał kolejnych deportacji Żydów do Generalnego Gubernatorstwa600. 2. Nahplan wrócił na porządek dzienny w marcu 1940 roku i zrywami był kontynuowany do stycznia 1941 roku, do kiedy to 143 transportami do Generalnego Gubernatorstwa przyjechało 133 508 Polaków. Tylko trzech pociągów użyto do przewiezienia polskich Żydów, głównie z Poznania. Większość Żydów z inkorporowanych obszarów została na swoim miejscu. Pomijając Szczecin i Piłę oraz szok związany z tymi wygnaniami, Żydów

z Rzeszy nikt nie niepokoił. Himmler i Heydrich, razem z Greiserem i Frankiem, odkryli, że obrane przez nich cele faktycznie zakłócają się nawzajem. Można sobie mówić o usuwaniu Polaków z Kraju Warty, ale Polacy stanowili tam siłę roboczą, a eksmisje z gospodarstw zaburzały produkcję rolną. Osadzenie 360 tysięcy etnicznych Niemców stworzyło wyzwania wszelkiego rodzaju i obciążyło instytucje Rzeszy, które nie były bezpośrednio zaangażowane w te działania. Pozbywanie się Żydów było satysfakcjonujące ideologicznie, ale nie miało materialnego uzasadnienia przy realizacji innych celów. Co więcej, Greiser i Frank zorientowali się, że kwestia żydowska w Polsce jest bardziej skomplikowana, niż im się zdawało601. 590 Jonny Moser, Nisko. The First Experiment in Deportation, „Simon Wiesenthal Centre Annual” 1985, t. 2, s. 1–30. Zaktualizowane opisy tych wydarzeń zob. H. Safrian, Eichmann’s Men, s. 51–52; D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 89–93. 591 J. Moser, Nisko, s. 10–30; H. Safrian, Eichmann’s Men, s. 52–56. 592 D. Cesarani, Eichmann, s. 80; Jewish Responses, t. 2, s. 316–318. 593 „Pierwszy okres deportacji posłużył jako przygotowanie lub też eksperymentalna faza masowych deportacji Żydów z Polski i całej Europy do obozów zagłady”. L. Yahil, The Holocaust, s. 150–152; M. Gilbert, Holocaust, s. 93–94, opisuje deportacje jako „nową politykę”. Por. C.R. Browning, The Origins of the Final Solution, s. 36–43; P. Longerich, Himmler, s. 151–154. 594 C. Epstein, Model Nazi, 135–155. 595 P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 63–85. 596 Tamże, s. 86–104. 597 C. Epstein, Model Nazi, s. 166–169; C.R. Browning, The Origins of the Final Solution, s. 43–53. 598 C.R. Browning, The Origins of the Final Solution, s. 52–53; H. Safrian, Eichmann’s Men, s. 63–64. O ewolucji wydziału żydowskiego SD, jego strukturze, personelu i działalności zob. Yaacov Lozowick, Hitler’s Bureaucrats. The Nazi Security Police and the Banality of Evil, New York 2002, s. 10–73. 599 P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 110–111, 113–119, 120–125; C.R. Browning, The Origins of the Final Solution, s. 53–61. 600 P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 130–132; C.R Browning, The Origins of the Final Solution, s. 61–65. 601 P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 170–172; P. Longerich, Himmler, s. 455–457; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 154–157.

POLITYKA ANTYŻYDOWSKA I REAKCJE ŻYDÓW W OKUPOWANEJ POLSCE W czasie gdy naziści zmagali się ze splotem problemów wywołanych długofalową polityką ludnościową, Żydzi musieli nauczyć się codziennego funkcjonowania pod władzą niemiecką w okupowanej Polsce. Ich doświadczenia okazały się różnorodne. Na początku mieszkali w strefie wojny, potem pod władzą wojskową, a wreszcie znaleźli się pod zarządem cywilnym. Spotykali się z różnym traktowaniem w zależności od etapu oraz, w zagmatwany nieco sposób, od regionu. Żydzi nie mogli wiedzieć, co powodowało ten bałagan, ale musieli dostrzec grad rozkazów i kontrrozkazów spadających w dół łańcucha dowodzenia, nierealność wielu deklaracji politycznych, dysonans między dekretami Berlina a zarządzeniami miejscowych urzędników oraz różnice między poszczególnymi obszarami. Niemieckie rozporządzenia były tym bardziej przerażające właśnie z powodu zaskakującego charakteru. Na początku grudnia 1939 roku Chaim Kapłan zauważył trafnie: „Likwidacja polskiego żydostwa idzie pełną parą, ale nie wszędzie następuje w tym samym tempie. Pomyłką jest myślenie, że zdobywca celuje w logice i porządku. Widzimy coś całkiem przeciwnego. Wszystko, co robią ci, którzy realizują jego najwyższą wolę, nosi piętno zamieszania i braku logiki. Naziści są konsekwentni i systematyczni tylko przez wzgląd na centralne koncepcje stojące za ich działaniami – czyli koncepcję autorytaryzmu i surowości; a w nawiązaniu do Żydów – koncepcję całkowitej eksterminacji i zniszczenia”602. Początkowo aktami przemocy, zniszczenia i grabieży zajmowała się armia. Oprócz tysięcy Żydów zabitych podczas akcji zabezpieczających i odwetowych, do wiosny następnego roku nie dożyło 25 tysięcy z 60 tysięcy żydowskich żołnierzy w polskiej armii. Kilka tysięcy trafiło do Niemiec do pracy przymusowej, gdzie spotkali się z lepszym traktowaniem niż w obozach jenieckich. Po mniej więcej roku część repatriowano z powrotem do Polski. Tymczasem dowódcy wojskowi jako pierwsi wprowadzili dyskryminację i segregację społeczności żydowskich. 8 października 1939 roku wojskowe władze w Piotrkowie Trybunalskim wydały rozporządzenie, że 15 tysięcy Żydów zamieszkałych w mieście trafi do getta. Był to pierwszy taki przypadek, ale nie wyznaczył ogólnego trendu i nie stanowił wzorca dla późniejszych wydarzeń. Żydzi mieszkali nadal poza granicami piotrkowskiego getta, także po jego wytyczeniu. Chociaż getto stało się symbolem niemieckiej polityki antyżydowskiej w Polsce, przez dłuższy okres naziści zakładali je sporadycznie i rzadko z tych samych powodów. Mimo instrukcji Heydricha na koniec 1939 roku tylko w siedmiu innych miastach były getta603. W Kraju Warty Greiser postawił sobie za cel, aby wyrzucić Żydów możliwie jak najszybciej, więc nie interesowało go zakładanie gett. Dopiero pod koniec 1939 roku, kiedy

stało się jasne, że ludności żydowskiej nie uda się deportować w ciągu kilku miesięcy, Friedrich Übelhör, prezydent rejencji kaliskiej, rozważał poważnie oddzielenie Żydów od ludności niemieckiej i polskiej604. Dopóki istniała jeszcze perspektywa żydowskiego rezerwatu w okręgu lubelskim, Hans Frank nie wykazywał najmniejszego zainteresowania zakładaniem gett. 4 listopada SS w Warszawie wezwało żydowskich przywódców i poinformowało ich, że władze niemieckie zamierzają utworzyć getto ograniczone, na wybranych ulicach w mieście. Żydzi byli przerażeni i nie chcieli potulnie zaakceptować ciosu. Adam Czerniaków, inżynier, który z mianowania prezydenta Warszawy przewodził komitetowi reprezentującemu podczas oblężenia ludność żydowską, stanął na czele delegacji do generała Karla von NeumannaNeurodego, wojskowego dowódcy w mieście. Okazało się, że z Neumannem-Neurodem nikt nie skonsultował tego gigantycznego i potencjalnie kłopotliwego przedsięwzięcia. Armia wstrzymała realizację i przez kilka miesięcy plan przeleżał na półce, aż w końcu władze cywilne po konsultacjach ze specjalistami i służbą bezpieczeństwa wystąpiły z bardziej przemyślaną propozycją. Jednak Niemcy wydali komunikaty, aby żołnierze nie wchodzili na teren żydowskich dzielnic z powodu szalejących tam chorób zakaźnych. Był to niebezpieczny precedens, ale w tamtym momencie 360 tysięcy Żydów objętych rejestrem sporządzonym pod niemieckim przymusem nadal mieszkało w całej Warszawie. W Krakowie, gdzie umieścił swą stolicę, Frankowi wystarczyło wydzielenie rejonu zamieszkanego przez największą liczbę Żydów jako „żydowskiej dzielnicy mieszkalnej”605. Bardziej powszechne były grabieże na mniejszą i większą skalę. Rabunki dokonywane przez niemieckich żołnierzy trwały przez kilka miesięcy. W październiku Michał Zylberberg, dyrektor szkoły żydowskiej w Warszawie, zanotował, że Niemcy „ciągle włamują się do domów i szabrują”. 10 października w Łodzi przez zamieszanie prawie nie odbyła się uroczystość z okazji piętnastych urodzin młodej pamiętnikarki Mary Berg. Sklep jej ojca, handlarza dzieł sztuki, został okradziony, a z ich mieszkania wyniesiono obrazy Poussina i Delacroix. Na początku listopada niemieccy żołnierze „nawiedzali” ich prawie codziennie. Niemcy powtórzyli postępowanie z listopadowego pogromu z 1938 roku, podpalali miejskie synagogi i grabili na całego. Dawid Sierakowiak wspominał z gniewem: „Lecz coś jednak jest z Niemcami nie w porządku. Od wczoraj poczęli straszny, chaotyczny rabunek”606. W całym Kraju Warty i Generalnym Gubernatorstwie władze cywilne zamroziły rachunki bankowe Żydów, opróżniły ich skrytki bankowe i skonfiskowały posiadane papiery wartościowe. Główny Urząd Powierniczy Wschód Hermanna Göringa skwapliwie przystąpił do zagarniania żydowskich domów, przedsiębiorstw i zakładów na wcielonych terytoriach. Greiser, który tym sposobem został podstępnie pozbawiony największych profitów, ograniczył się do zagrabienia ruchomości oraz osobistych aktywów dla sfinansowania własnej administracji. Frank energicznie oparł się ambicjom Göringa, aby osiągnąć ten sam monopol w Generalnym Gubernatorstwie, i założył własny zarząd powierniczy, który miał wywłaszczać Żydów i dysponować ich majątkiem. Pod koniec roku Göring musiał się zgodzić na kompromis, czyli oddać Frankowi pełnomocnictwo w sprawach ekonomicznych.

Zarząd wyprzedał 3,6 tysiąca przedsiębiorstw i 50 tysięcy nieruchomości. Powszechną praktyką stało się też nakładanie grzywny na żydowskie społeczności, często wraz z braniem zakładników. W Łodzi Niemcy zażądali grzywny w wysokości 25 milionów złotych, w Warszawie tylko miliona. Rady żydowskie rozpaczliwie zbierały pieniądze, często apelując do Żydów, żeby przekazywali walutę, złote pierścionki i kamienie szlachetne607. Zarządzenia władz wojskowych, powtórzone i rozbudowane przez władze cywilne, pozbawiały Żydów możliwości zarobkowania. Żydowscy urzędnicy z miejsca stracili stanowiska. Zamknięcie szkół żydowskich pozbawiło pracy tysiące nauczycieli. Żydzi, którzy pracowali w gazetach, wydawnictwach, teatrach i orkiestrach, otrzymali zakaz zarabiania w ten sposób na życie. Chaim Kapłan oszacował, że zakaz zatrudnienia przy produkcji tkanin i skór oraz handlu nimi pozbawił zatrudnienia połowę wszystkich pracujących w Warszawie Żydów. Wkrótce bez pracy zostało 70–80 tysięcy Żydów608. Niemcy nadal wyłapywali Żydów i kierowali ich do pracy przymusowej. Oddziały wojska, SS i cywilne organy rywalizowały w pozyskaniu i wykorzystaniu żydowskich robotników. W okręgu lubelskim dowódca SS i policji Odilo Globocnik szybko ustanowił monopol na żydowską siłę roboczą, tworząc tym sposobem podwaliny własnego imperium ekonomicznego. Na pozostałym obszarze Generalnego Gubernatorstwa urzędnicy Franka ścierali się z Sipo-SD o kontrolę nad tymi lukratywnymi zasobami. Ponieważ działaniom tym towarzyszyły bicie i przypadkowe zabójstwa, wielu żydowskich mężczyzn wolało uciec do radzieckiej strefy okupacyjnej i tam szukać szczęścia609. Kobiety schwytane do pracy często spotykały się z molestowaniem. Kapłan napisał, że w Łodzi „dziewczęta zmuszano do czyszczenia latryny – do usuwania ekskrementów i mycia jej. Ale nie dostały żadnych narzędzi. Na ich pytanie, jak to robić, naziści odpowiedzieli: waszymi bluzkami. Dziewczęta zdjęły bluzki i wycierały nimi ekskrementy. Po pracy dostały nagrodę: naziści owinęli im twarze bluzkami brudnymi od nieczystości i śmiali się do rozpuku”. Mary Berg słyszała, że Niemcy (nie określiła – żołnierze, esesmani czy miejscowa milicja) zamykali w jednym pokoju pary młodych ludzi, kazali im się rozbierać i tańczyć nago. Spotkało to dwie jej szkolne koleżanki we własnym domu i pokazywały autorce czarne i niebieskie sińce, które zostały im po walce z prześladowcami. Berg nie opisała szczegółowo, co im się przytrafiło610. Porwania tego rodzaju przeraziły Żydów i należały do pierwszych spraw, którymi zajęły się nowo mianowane rady żydowskie. Co typowe, chociaż instytucje te miały być jednolite, powstawały chaotycznie i różniły się między sobą. Podobnie jak w przypadku instrukcji gromadzenia Żydów w jednym miejscu, rozporządzenie Heydricha, aby w każdej społeczności powstał Judenrat, czyli rada żydowska, nie było do końca jasne. Nie wyszczególnił, kto się nadawał na członka rady ani w jaki sposób mają być oni wybierani. Czasem inicjatywę przejmowały władze wojskowe, czasem dowódcy Einsatzgruppen lub oficerowie Sipo-SD. W Radomiu dowódca Einsatzgruppe zgarniał Żydów z ulicy, żeby ich umieścić w radzie. Często Żydzi oferowali okupantom swe usługi w nadziei, że uda się zminimalizować rabunki i łapanki do przymusowej pracy. W większości przypadków osoby te wywodziły się spośród przedwojennych działaczy gmin lub komitetów obywatelskich,

które miały zająć się szkodami wojennymi i uchodźcami, ale trafiali się też oportuniści bez kwalifikacji, za to z tupetem. Pod koniec listopada 1939 roku Hans Frank wydał własne zarządzenie o tworzeniu żydowskich rad w Generalnym Gubernatorstwie, z zastrzeżeniem, że powinny być wybierane. Prawie nigdzie rady żydowskie nie miały nawet ujednoliconych nazw. We wschodniej części Górnego Śląska nazywano je Radami Starszych Gminy Żydowskiej611. Struktura rad była skutkiem nie tylko błędnych procesów ich wyłaniania. Ucieczki i emigracja, a także masowe i ukierunkowane morderstwa, pozbawiły wiele społeczności żydowskich przywództwa. Działacze polityczni, szczególnie lewicowi, oraz inteligenci zbiegli na Litwę, do strefy radzieckiej lub do Rumunii. Bogaci Żydzi, którzy zwykle zarządzali organizacjami charytatywnymi i kulturalnymi, dysponowali środkami, które pozwoliły im uciec lub wyemigrować. I tak Żydzi zostali ogołoceni z przywódców, jeszcze zanim Niemcy zaczęli wybierać ludzi do zakładania rad. Mimo to prawie wszędzie udało się wybrać do rad ludzi, którzy przed wojną zajmowali stanowiska w organizacjach społecznych, włącznie z rabinami612. W Warszawie władze wojskowe zgodziły się na objęcie funkcji przewodniczącego gminy żydowskiej przez Adama Czerniakowa. Czerniaków był inżynierem chemikiem z bogatym doświadczeniem w sprawach miejskich. Podczas oblężenia prezydent stolicy wybrał go na głównego reprezentanta warszawskich Żydów; już wcześniej przewodził żydowskiemu komitetowi obywatelskiemu. Po tym, jak Hans Frank wydał własne rozporządzenie o utworzeniu rady, Czerniaków zwerbował do pomocy dwa tuziny reprezentantów najważniejszych organizacji społecznych, partii politycznych i grup religijnych. Byli to szanowani ludzie z wieloletnim doświadczeniem w służbie publicznej. Niestety, w ciągu kilku miesięcy kilku z nich uciekło za granicę. Wśród nich znalazł się doktor Henryk Szoszkies, Apolinary Hartglas i Szmul Zygielbojm, którzy odważnie sprzeciwiali się utworzeniu getta. Kiedy w radzie zabrakło ludzi takiego formatu i musiała wprowadzać w życie jeszcze surowsze zarządzenia Niemców, zaczęła tracić prestiż i szacunek zwykłych Żydów613. Jednym z pierwszych zadań warszawskiej rady żydowskiej było dostarczenie Niemcom rejestru Żydów z miasta. Zliczenie osób pod koniec października 1939 roku wykazało, że w mieście przebywa 360 tysięcy Żydów, chociaż liczba ta wzrastała z dnia na dzień z powodu napływu uchodźców i Żydów wygnanych z Kraju Warty. Aby zapobiec chaotycznemu i brutalnemu wyłapywaniu Żydów do pracy, rada zorganizowała bataliony robotników, które można było przekazywać Niemcom w razie zapotrzebowania. Wkrótce biuro pracy warszawskiego Judenratu dostarczało niemieckim kolejom, garnizonom, władzom miejskim i SS tysiąc robotników dziennie. W styczniu 1940 roku Niemcy rozkazali radzie spisać zdolnych do pracy Żydów w wieku od 14 do 60 lat. Zarejestrowano ponad 112 tysięcy (w tym przechrztów), chociaż jedynie ułamek z nich był zdolny pracować młotkiem lub łopatą. Pracodawcy nie płacili zatrudnionym; zamiast tego rada żydowska wypłacała im niewielkie sumy, 3–4 złote dziennie, za co musieli utrzymać siebie i swoich bliskich. Były to śmiesznie małe sumy, które miały służyć wyłącznie jako zachęta dla uchodźców

niemających żadnej innej nadziei na zatrudnienie. Zamożniejsi Żydzi woleli się wykupić. Zamiast zrezygnować z takich praktyk w imię równości, rady żydowskie wykorzystywały zyski z wykupów dla zapewnienia tak bardzo potrzebnego dochodu. Niemcy blokowali dostęp do rachunków bankowych organizacji społecznych i indywidualnych osób, ale oczekiwali, że Czerniaków zdobędzie fundusze dla gigantycznego budżetu pokrywającego koszty usług warszawskiego samorządu, zarobki pracowników przymusowych (którzy pośrednio utrzymywali dziesiątki tysięcy Żydów), opiekę społeczną, zdrowotną oraz zakwaterowanie uchodźców. Było to niemożliwe zadanie i nawet z pieniędzmi od zagranicznych instytucji charytatywnych Czerniaków wpadał z jednego kryzysu finansowego w drugi614. Kolejnym naglącym zadaniem rady było zakwaterowanie i nakarmienie uchodźców z terenów walk, ze zbombardowanych domów lub z rodzin deportowanych z terytoriów wcielonych. Kiedy Niemcy zaczęli usuwać Żydów z niewielkich wiejskich osad do większych miasteczek i miast, rady musiały się zająć również nimi. Przeludnienie oznaczało, że rady wkrótce musiały zadbać również o warunki sanitarne. Gdy coraz więcej Żydów traciło źródła utrzymania i miejsca pracy, radom przypadło zadanie organizowania posiłków w garkuchniach i jadłodajniach dla ubogich. Musiały zatem zdobywać żywność. Stopniowo rady przejęły również odpowiedzialność za służbę zdrowia, opiekę nad starszymi i dziećmi oraz edukację615. Kluczowe znaczenie dla ratowania życia Żydów w Polsce miała pomoc współwyznawców ze Stanów Zjednoczonych. Amerykański Jewish Joint Distribution Committee nadal przekazywał fundusze do Warszawy, gdzie wykorzystywano je na miejscu lub rozdzielano gminom w całym kraju. W stolicy miejscowi reprezentanci współpracowali z centralnym komitetem koordynującym, który zaprowadził nieco porządku wśród mnóstwa nakładających się na siebie i rywalizujących żydowskich organizacji opieki społecznej. W pierwszych dniach wojny powstała Komisja Koordynacyjna Żydowskich Organizacji Społecznych jako sekcja krajowej sieci pomocy. Na jej czele stanął Michał Weichert, prawnik i słynna osobistość z czasów przedwojennych, a w skład weszli przedstawiciele głównych instytucji społecznych, partii politycznych i grup religijnych. Czerniaków kilka razy spotkał się z Weichertem, żeby prosić o dodatkowe środki. Na początku 1940 roku Niemcy przerwali możliwość współpracy żydowskich organizacji pomocy z ogólnokrajowymi i lokalnymi polskimi instytucjami społecznymi. Mimo to Weichert nadal koordynował żydowską działalność w Generalnym Gubernatorstwie, a oddzielna Sekcja Pracy Społecznej w Warszawie zapewniała łączność między różnymi organizacjami. Kierował nią Emanuel Ringelblum, nauczyciel, lepiej znany jako historyk i działacz lewicowego skrzydła ruchu syjonistycznego. W połowie 1940 roku Niemcy zażądali, aby amerykańska pomoc przechodziła przez Kraków, stolicę Generalnego Gubernatorstwa. Ponieważ zmanipulowali kurs wymiany, tylko 20 procent pieniędzy przekazywanych do Polski faktycznie trafiało do Żydów. Większość wpływała do szkatuły administracji Franka616. Również żółta gwiazda, która podobnie jak tworzenie gett symbolizowała nazistowską

politykę, była wprowadzana niejednolicie, i nawet żydowskie reakcje zdecydowanie się różniły. Administracja Greisera od 11 listopada oficjalnie nakazała Żydom nosić gwiazdę wykonaną z żółtej tkaniny na wierzchniej garderobie. Kiedy Dawid Sierakowiak dowiedział się o rozporządzeniu, pomstował: „Wracamy do średniowiecza. Żółta łata znów staje się częścią stroju żydowskiego”. Pomimo poniżeń i drakońskiej godziny policyjnej od 16.00 do 8.00, był przekonany, że „przeżyjemy tę akcję dla przyszłości dobrej i słonecznej”617. W Generalnym Gubernatorstwie Frank podobne rozwiązanie wprowadził miesiąc później, kiedy weszło w życie zarządzenie wymagające, aby Żydzi nosili na ramieniu opaskę z niebieską gwiazdą Dawida, a wszystkie żydowskie sklepy zostały specjalnie oznakowane. Władysław Szpilman wspominał później swoje oburzenie: „Przekreślano tym samym kilkaset lat postępu ludzkiego humanizmu, który zastąpiono metodami ciemnego średniowiecza”. Jaskrawy kontrast stanowiła reakcja ortodoksyjnego Żyda i syjonisty Chaima Kapłana, który powitał dekret z ulgą. „Zdobywca zmienia nas w Żydów, czy tego chcemy, czy nie. Nikt nie jest dyskryminowany. Naziści oznaczają nas żydowskimi barwami narodowymi, które są naszą dumą”. Dostrzegł różnice między Warszawą i Łodzią. „Im przyklejona została «żółta łata» rodem ze średniowiecza, ale ja będę nosił swoją odznakę z osobistą satysfakcją”. Odwzorowując średniowieczną niechęć, Niemcy zakazali Żydom edukacji oraz zamknęli bożnice i synagogi oraz zakazali korzystania z rytualnych kąpieli618. Nieustanne nękanie i obawa przed przymusową pracą skłoniły tych, którzy mogli, do ucieczki spod niemieckiej władzy, a w tamtym czasie granice okupowanej przez Niemcy Polski pozostawały względnie nieszczelne. Około 350 tysięcy Żydów, którzy uciekli na wschód podczas walk, mimowolnie znalazło się w radzieckiej strefie. Dołączyli do nieprzerwanego strumienia uciekinierów, zwykle młodych mężczyzn preferujących władzę radziecką. „Dziesiątki tysięcy młodych ludzi uciekają na «rosyjskie» terytorium z piekła czekającego ich pod panowaniem nazistów”, napisał Kapłan 27 listopada 1939 roku. Na początku witano ich z zadowoleniem jako „doskonały materiał na bolszewików”, ale w końcu Rosjanie stracili cierpliwość w obliczu potoku ludzi i zamknęli granice. Nadal jednak wielu wolało zaryzykować zastrzelenie przez patrol Armii Czerwonej, niż zostać na miejscu. Jednak nie wszystkim system radziecki przypadł do gustu. Ojciec Mary Berg udał się na wschód, ale potem wrócił. Wielu młodych Żydów o lewicowych skłonnościach, jak Dawid Sierakowiak, wolałoby socjalizm od nazistowskiej tyranii, ale czuli się zobowiązani zostać z rodziną. Tymczasem Żydzi dysponujący środkami i wymaganymi dokumentami nadal mogli emigrować. Helena Szereszewska po tym, jak wzięła udział w obronie Warszawy, wspominała, że „niektórzy udali się do Rosji, inni przez Włochy do Brazylii, a część przez Japonię do Stanów Zjednoczonych. Byli też tacy, którym udało się przedostać do Palestyny przez Wilno, Odessę i Konstantynopol”. Icchak Cukierman, młody robotnik z lewicowego syjonistycznego ruchu He-Chaluc ha-Cair, wymknął się do strefy radzieckiej i zaczął potajemnie organizować emigrację grup młodych syjonistów do Palestyny przez Rumunię619. 602 P. Longerich, Holocaust, s. 148–152, 160–161; Yisrael Gutman, The Jews of Warsaw 1939–1943. Ghetto, Underground, Revolt, Bloomington 1982, s. 1–15; 1 grudnia 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 80.

603 Jewish Responses, t. 2, s. 146; D. Michman, The Emergence of the Jewish Ghettos, s. 75–79. 604 D. Michman, The Emergence of the Jewish Ghettos, s. 79–82. 605 18 listopada 1939, Adam Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, wyd. Marian Fuks, Warszawa 1983, s. 62; Y. Gutman, The Jews of Warsaw, s. 48–50; D. Michman, The Emergence of the Jewish Ghettos, s. 83; Jewish Responses, t. 2, s. 388–389. Zob. też Esther Farbstein, A Close-up View of a Judenrat: the Memoirs of Pnina Weiss – Wife of a Member of the First Judenrat in Warsaw, „Yad Vashem Studies” 2005, t. 33, s. 61–99. 606 21, 27 października 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 55–56, 59, 80; Michael Zylberberg, A Warsaw Diary, London 1969, s. 20–22; 15 października, 3 listopada 1939, Mary Berg, Pamiętnik. Relacja o dorastaniu w warszawskim getcie, tłum. Adam Tuz, Warszawa 2016, s. 59–61; 15, 16 listopada 1939, D. Sierakowiak, Dziennik, s. 62–63. 607 C. Epstein, Model Nazi, s. 231–233; G. Aly, Hitler’s Beneficiaries, s. 184–185. 608 21 listopada 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 55–56; Barbara Engelking, Jacek Leociak, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Warszawa 2013, s. 415. 609 21 listopada 1939, D. Sierakowiak, Dziennik, s. 118–120; B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie, s. 48–54. 610 21 listopada, 16 grudnia 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 55–56, 87; 18 grudnia 1939, M. Berg, Pamiętnik, s. 64–65. 611 Isaiah Trunk, Judenrat. The Jewish Councils in Eastern Europe under Nazi Occupation, Lincoln 1996, s. 1–13, 21–25. 612 I. Trunk, Judenrat, s. 14–17, 29–35. 613 4 października 1939, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 51–52; Bernard Goldstein, The Stars Bear Witness, New York 1949, s. 34–38. Wspomnienia Goldsteina zostały najpierw opublikowane w 1947 roku w Nowym Jorku w jidysz, pod tytułem Finf Yor in Warshaver Getto (Pięć lat w warszawskim getcie); Y. Gutman, The Jews of Warsaw, s. 36–38. 614 16, 31 października 1939, 13 stycznia, 10 lutego 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 56, 58, 76–77, 84–85; o kwestiach finansowych zob. 21 grudnia 1939, 9, 16 stycznia, 26 lutego, 16 marca 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 72, 76–78, 88–89, 95–96. Y. Gutman, The Jews of Warsaw, s. 21–27, 36–42; Jewish Responses, t. 2, s. 375–382. 615 I. Trunk, Judenrat, s. 43–48. 616 Jewish Responses, t. 2, s. 189–213; B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie, s. 322–332. 617 16 listopada 1939, D. Sierakowiak, Dziennik, s. 116. 618 30 listopada, 11, 20 grudnia 1939, 5 stycznia 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 65, 69, 72, 75; W. Szpilman, Pianista, s. 40; 30 listopada 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 78; zob. też: 20 grudnia 1939, Z. Klukowski, Zamojszczyzna, s. 126–127. 619 Jewish Responses, t. 2, s. 154–155; 27 listopada 1939, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 77; 1 listopada 1939, Z. Klukowski, Zamojszczyzna, s. 111; 28 listopada 1939, D. Sierakowiak, Dziennik, s. 64; H. Szereszewska, Memoirs, s. 6, 10, 11; Icchak Cukierman, Nadmiar pamięci (Siedem owych lat). Wspomnienia 1939–1946, tłum. Zoja Perelmuter, Warszawa 2000, s. 15–28.

BUDOWA GETTA W ŁODZI I LOKALNE ODMIENNOŚCI W pierwszych miesiącach 1940 roku istnienie zwartej ludności żydowskiej pod ich zarządem skłoniło Niemców do podjęcia radykalniejszych i często sprzecznych kroków. 10 grudnia 1939 roku Übelhör poinformował przedstawicieli partii nazistowskiej w Łodzi, samorząd miejski oraz służbę bezpieczeństwa, że „natychmiastowa ewakuacja Żydów nie jest możliwa”. Doraźnie Żydzi mieli zostać skupieni w wyznaczonym getcie. „Założenie getta jest, oczywiście, krokiem tymczasowym. Zastrzegam sobie prawo do decyzji, w którym momencie i w jaki sposób getto oraz miasto Łódź zostaną oczyszczone z Żydów. W każdym przypadku ostatecznym celem musi być całkowite wypalenie tego nieznośnego wrzodu”620. Początkowo Übelhör planował ściśle zamknięte getto dla tych, którzy nie mogli pracować, oraz system strzeżonych baraków rozrzuconych po mieście dla Żydów objętych obowiązkiem pracy. Nie było to bardziej wykonalne od usunięcia całej ludności żydowskiej do Generalnego Gubernatorstwa. Zamiast tego Greiser zgodził się na propozycję urzędników miejskich, żeby wszystkich żydowskich mieszkańców przenieść do dzielnic nędzy na Bałutach i Starym Mieście, gdzie już mieszkało 60 tysięcy Żydów. Wybuch epidemii tyfusu dostarczył pretekstu do zaprojektowania „żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej” i założenia punktów kontrolnych dla wchodzących i wychodzących. 8 lutego 1940 roku komendant łódzkiej policji opublikował zarządzenie, które skazało 100 tysięcy Żydów na opuszczenie w ciągu trzydziestu dni domów i przeprowadzkę na zatłoczone, zapuszczone Bałuty. Na początku przenosiny odbywały się dobrowolnie, jednak według Niemców proces przebiegał zbyt wolno, więc przyśpieszyli go nalotami policji oraz strzelaninami, podczas których zginęło kilkaset osób. Na początku marca większość Żydów znalazła się już na wyznaczonym obszarze, który Niemcy zaczęli odgradzać płotami i drutem kolczastym. Żydzi nie mogli go opuszczać pod karą śmierci. Kiedy 1 kwietnia powstał ostatni odcinek ogrodzenia, getto zostało zamknięte przed światem zewnętrznym. Aby podkreślić germanizację miasta, zmieniono jego nazwę na Litzmannstadt621. Zdaniem niemieckich urbanistów Łódź mogła stać się idealnym niemieckim miastem tylko wówczas, gdy Żydzi zostaną usunięci z widoku i ściśle oddzieleni. Wskutek swego rasowego podejścia do przestrzeni i rozwoju stłoczyli 164 tysiące ludzi na 4,13 kilometra kwadratowego. W getcie znajdowało się nieco ponad 48 tysięcy izb mieszkalnych, co dawało zagęszczenie 3,5 osoby na izbę. Większość budynków była stara i kiepsko zbudowana; w 95 procentach mieszkań brakowało bieżącej wody i toalet. Tylko 49 mieszkań miało łazienkę. Drugą stroną modernizacji i germanizacji było zepchnięcie Żydów z powrotem w erę przeżytków, nędzy i ubóstwa622. Wewnętrzna organizacja getta przebiegła równie niedbale. 13 października 1939 roku

Niemcy wyznaczyli sześćdziesięciotrzyletniego Chaima Rumkowskiego na prezesa Starszeństwa Żydów. Rumkowski nie był złym wyborem. Kiedy nie wyszło mu w interesach, został dyrektorem znanego sierocińca i wiele osiągnął na polu edukacji i opieki nad dziećmi. Ciągnęło się za nim odium skandalu, ale należał do nielicznych przedstawicieli przedwojennej elity, którzy zostali na miejscu. Otrzymał szeroko zakrojone kompetencje: „Wprowadzić w życie wszystkie zarządzenia niemieckiej administracji cywilnej dotyczące wszystkich osób należących do rasy żydowskiej”. Władze zleciły mu rozwiązać istniejące organizacje społeczne, stworzyć radę i nałożyć podatki na ludność żydowską. Rumkowski dobrał sobie do pomocy dwudziestu czterech solidnych, doświadczonych obywateli, ale w ciągu kilku tygodni zostali oni aresztowani, rozstrzelani lub uwięzieni. Z pierwszego Starszeństwa Żydów ocalał tylko on i dwóch innych członków. Trudno darzyć szacunkiem jego następne wcielenie. Po zamknięciu getta burmistrz Łodzi rozszerzył mu kompetencje, „aby utrzymywał porządek publiczny w żydowskiej dzielnicy mieszkalnej”. Niestety, władza wyzwoliła jego najgorsze cechy charakteru. W lepszych czasach próżny, autorytarny typ stał się teraz despotyczny, przekonany, że sam jeden może ocalić społeczność żydowską623. Zadanie skompletowania Starszeństwa Żydów wymagało człowieka o niezwykłej energii i niewyczerpanej wierze w siebie. Rumkowski przewodził licznej, zubożałej grupie bez realnych możliwości zarobkowania. W getcie mieściły się trzy szpitale, cztery sierocińce i trzydzieści dwie szkoły podstawowe oraz inne instytucje – wszystkie wymagały zaopatrzenia i utrzymania. Tysięczne rzesze, które schroniły się w getcie w ostatniej chwili, kiedy za ich plecami padały już strzały, nie miały gdzie mieszkać ani z czego żyć. Jak getto mogło płacić nauczycielom i lekarzom czy też kupować zaopatrzenie i sprzęt medyczny? Na szczycie listy wydatków znajdowały się od października 1939 roku wypłacane przez radę żydowską dniówki dla 2–3 tysięcy żydowskich robotników, których usług codziennie domagali się Niemcy. Niemcy cynicznie oświadczyli, że getto będzie działać na zasadzie „autarkii”, samowystarczalności, co oznaczało, że Żydzi sięgną do swych legendarnych skarbców, by kupić wszystkie potrzebne rzeczy. W rzeczywistości „autarkia” była uprzejmym określeniem wyłudzeń i przejadania zasobów. Rumkowski musiał być bezlitosny i szczwany, żeby wygenerować dochód wystarczający na medykamenty, żywność, opał i surowce624. Niedługo po zamknięciu getta Rumkowski napisał do burmistrza z propozycją, żeby 8–10 tysięcy wykwalifikowanych Żydów mogło pracować dla władz, o ile dostaną surowce i płacę. Zaproponował założenie biura rozdzielającego pracę w getcie i rozprowadzającego produkty, które będzie można wymienić na gotówkę lub jedzenie. Rumkowski poprosił również o pożyczkę: „Liczę na to, że ja i moi współpracownicy odniesiemy sukces i uzyskamy subwencję od władz, aby zrealizować budżet getta”. Wspomniał o kosztach utrzymania służby porządkowej, którą miał zorganizować, aby utrzymywała porządek wśród mieszkańców getta, oraz o środkach na „realne wsparcie ubogich i potrzebujących”. W tamtym momencie jednak Niemcy wydrwili pomysł zwiększenia funduszu dla Żydów w getcie, choć dostrzegli sens w kierowaniu Żydów do pracy, gdyby oznaczało to, że getto

samo się utrzyma. W maju zaczęła działać pierwsza szwalnia. W ciągu czterech miesięcy liczba warsztatów odzieżowych wzrosła do siedemnastu. Pracę znalazło około 40 tysięcy ze 146 tysięcy Żydów. Niestety, ponieważ Niemcy nie chcieli dostarczyć do getta maszyn, produkcja była prawie całkowicie ręczna, pracownicy niewykwalifikowani, a wydajność niska. Sytuację nieco poprawił przyjazd Hansa Biebowa, przedsiębiorcy z Bremy, który poprowadził w niemieckiej administracji getta biuro ekonomiczno-aprowizacyjne. Formalnie Biebowa zatrudniało miasto, które, jak dotąd, odpowiadało za zaopatrzenie getta w żywność w zamian za wyroby i pracę. Za jego kierownictwa biuro zaczęło zabiegać o zlecenia dla przedsiębiorstw umiejscowionych w getcie i sprawować ścisły nadzór nad wszelkimi aspektami produkcji i pracy. Gdy getto stało się faktem akceptowanym, jego biuro rozbudowało regularną administrację getta zatrudniającą 400 osób. Biebow nie odmawiał sobie czerpania osobistych korzyści z kontraktów i szybko zaczął identyfikować własny interes z losem getta625. Chociaż łódzkie getto stało się wzorem, który inni niemieccy urzędnicy w Polsce mieli naśladować, nigdy nie stanowiło elementu świadomej, dalekosiężnej polityki sformułowanej przez przywództwo nazistowskie. Było raczej desperackim środkiem doraźnym, zastosowanym przez lokalną administrację w reakcji na porażkę planu deportacji oraz zubożenie ludności żydowskiej, które samo w sobie stanowiło produkt uboczny niemieckich działań. W obliczu tłumu bezrobotnych, wynędzniałych i wygłodzonych Żydów najlepszym rozwiązaniem, jakie Greiser i Übelhör potrafili szybko zastosować, było zepchnięcie ich za mur i usunięcie z widoku. Było to spektakularne rozwiązanie, jednak nie przyjęło się ani w Kraju Warty, ani na Wschodnim Górnym Śląsku, nie stało się też zasadą w Generalnym Gubernatorstwie626. Na początku kwietnia 1940 roku trzynastoletni Dawid Rubinowicz podróżował swobodnie między wsią Krajno, gdzie mieszkał z rodziną, a Kielcami, gdzie jego wuj miał dom. Ojciec Dawida, ortodoksyjny Żyd, miał mleczarnię i prowadził ją niemal bez utrudnień pod nowym reżimem. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy kieleckich Żydów zapędzano do getta, chłopiec napisał w dzienniku: „Wybraliśmy się do lasu po drzewo. Przyjemnie nam było w lesie, ja znalazłem trzy grzyby i wzięliśmy każdy wiązkę drzewa”627. Gerda Weissmann miała piętnaście lat, kiedy rozpoczęła się niemiecka okupacja Bielska na Wschodnim Górnym Śląsku. Jej ojciec miał udziały w zakładzie futrzarskim i chociaż stracił przedsiębiorstwo, rodzinie udało się zachować duży dom na obrzeżach miasta. Gdy dziewiętnastoletni brat Gerdy został zmuszony do rejestracji do pracy przymusowej, uciekł do radzieckiej strefy okupacyjnej, ale reszta rodziny została na miejscu. Podobnie jak pozostałe 90–100 tysięcy Żydów w regionie, skupionych głównie w Katowicach, Będzinie i Sosnowcu, nie żyli w zamknięciu. Fritz Bracht, gauleiter nowo utworzonego okręgu Wschodni Górny Śląsk, wolał wykorzystać Żydów jako cenną siłę roboczą. Zamiast zamykać ich bez sensu, Albrecht Schmelt organizował ich w jednostki robocze i przydzielał do zakładów zbrojeniowych, prac inżynieryjnych i fabryk odzieżowych628. Gdy po wyjątkowo surowej zimie przyszła wiosna, życie Żydów w Warszawie przybrało nową formę normalności. Judenrat rozbudował się do ponad dwudziestu wydziałów i przejął

funkcje uprzednio pełnione przez miasto. Przeprowadzony w lutym na żądanie Niemców spis wykazał, że rada odpowiadała za los 395 tysięcy Żydów. Jednym z najbardziej pilnych zadań było zakwaterowanie i wykarmienie 40–50 tysięcy Żydów przeniesionych do getta z zachodniej części regionu lub wygnanych z terytoriów anektowanych. Po przybyciu na miejsce, kąpieli i kwarantannie przydzielano ich do kwater. Ponieważ rada znalazła miejsce tylko dla 17 tysięcy, reszta musiała radzić sobie na własną rękę lub żyć na ulicy. Aby zarobić cokolwiek, choćby najnędzniejsze grosze, setki ochotników zgłaszały się do batalionów pracy organizowanych przez żydowskie biuro zatrudnienia (i eskortowanych przez własną, nieuzbrojoną Służbę Porządkową). Czerniaków miał bardzo ograniczony dostęp do funduszy i musiał nieustannie improwizować, aby pokryć rosnące koszty629. Judenrat zorganizował i utrzymywał skomplikowany system racjonowania. Cała ludność żydowska została zarejestrowana jako odbiorcy kartek na żywność, chociaż tylko najubożsi dostawali je za darmo: inni musieli zapłacić. Kartki upoważniały posiadacza do zakupu mąki, chleba, cukru (lub substytutów), kaszy (gryczanej), marmolady, mydła i zapałek. Oficjalna racja przewidywała średnio 503 kalorie dziennie, ale w kwietniu–czerwcu 1940 roku wartość ta spadła do 450 kalorii. Jednak przedstawiciele rady żydowskiej i robotnicy otrzymywali o wiele więcej, odpowiednio 1665 i 1229 kalorii dziennie. Uchodźcom przysługiwało 807 kalorii, a osoby bez pracy i środków do życia otrzymywały jeszcze mniej. Skutkiem tego Żydzi musieli uzupełniać oficjalne racje jedzeniem zdobywanym na czarnym rynku. Tu towaru nie brakowało, ale było drogo630. Tysiące bezrobotnych walczyły o pracę w dziwnych, nowych dziedzinach zawodowych, takich jak produkcja i dystrybucja opasek na ramię, tłumaczenie niemieckich dokumentów, stanie w kolejkach po kartki żywnościowe lub paczki z jedzeniem za kogoś innego. Zabierali się też do i tak już nadmiernie obsadzonych usług, które Żydzi mogli świadczyć na rzecz innych Żydów, szczególnie do krawiectwa, szewstwa, fryzjerstwa i fotografii. Większość została ulicznymi sprzedawcami631. Organizacje pomocy społecznej zaczęły zaradzać skutkom bezrobocia i napływu uchodźców. Jednak praca społeczna na równi ujawniała, jak i łagodziła podziały społeczne. Organy finansowane przez AJJDC cieszyły się pewnym stopniem autonomii i rywalizowały z innymi o wpływy, konkurując również z radą żydowską. Stanowiska kierownicze często obejmowali przedstawiciele przedwojennej inteligencji, tacy jak nauczyciele, pisarze, aktorzy, albo lewicowi działacze. Bund, kierowany przez weteranów aktywistów, w tym Bernarda Goldsteina, zorganizował własną pomoc humanitarną i rozdzielał pracę w warsztatach i fabrykach. Obserwując mnożenie się instytucji, z których każda miała własną strukturę, oraz charaktery kierujących nimi ludzi, Chaim Kapłan ubolewał: „Żydom brakuje poczucia wspólnoty i poczucia zbiorowej odpowiedzialności”. Zamiast przede wszystkim pomagać potrzebującym, pomagali własnym stronnikom, członkom związków, kół kulturalnych i rodzin. Korupcja stała na porządku dziennym. Uchodźcy z Kraju Warty bez środków do życia i koneksji byli straceni, w sensie dosłownym; o ile nie mieli tyle szczęścia, by dostać kwaterę i jedzenie w przytułku, kończyli na ulicy, pieniądze na jedzenie zdobywali, wyprzedając cały dobytek, a kiedy to się skończyło, zostawało im żebranie632.

Niewiele osób miało tyle szczęścia, co Mary Berg, która pod koniec 1939 roku przyjechała do Warszawy z rodziną, pieniędzmi i amerykańskim paszportem matki. Mogli zamieszkać w dwupokojowym mieszkaniu i nie musieli nosić opasek. Matka Mary przybiła na drzwiach wizytówkę z informacją o obywatelstwie, co zwalniało ich również z wezwań do przymusowej pracy. Chwilowo rodzina wiązała nadzieje z emigracją633. Ponownie rozkwitło życie kulturalne oraz edukacja, chociaż potajemnie. Wśród ludności żydowskiej znajdowało się blisko 48 tysięcy dzieci w wieku szkolnym. Nauczyciele z każdego nurtu przedwojennej edukacji po cichu zakładali gimnazja lub szkoły religijne. Kuchnie założone dla sierot i dzieci z ubogich rodzin organizowały też klasy szkolne. Ostatecznie około 20 procent dzieci pobierało naukę. To ożywienie kulturalne świadczyło o odporności i optymizmie ludzi. W kwietniu 1940 roku z radzieckiej strefy okupacyjnej do Warszawy wrócił Icchak Cukierman i zaczął organizować młodych syjonistów. Swoje mieszkanie przekształcił w ośrodek społeczny i edukacyjny, w którym młodzi towarzysze przesiedleni z innych miast mogli liczyć na darmowe posiłki. Wiele lat później wytłumaczył: „Wierzyliśmy, że przeżyjemy ten trudny okres. Próbowaliśmy rozwiązywać bieżące problemy, umacniając ducha młodzieży i dając jej wychowanie i wykształcenie. Dlatego troszczyliśmy się o szkoły”. Szymon Huberband, przebywający obecnie w Warszawie, zauważył arogancką postawę religijnych Żydów. Chociaż święto Purim wypadło w okresie napadów Polaków na żydowskich sąsiadów, Żydów nie powstrzymało to przed hałaśliwym świętowaniem. Na każdym podwórku rozbrzmiewały recytacje Księgi Estery, a Żydzi radowali się z upadku swoich prześladowców w minionej epoce. W kolejnym miesiącu Huberband odnotował, że Paschę świętowano już niemal wszędzie. Czerniakowowi udało się uzyskać zgodę na produkcję macy, więc jej nie brakowało, podobnie jak innego jedzenia. Kapłan zanotował, że „synagogi są zamknięte, ale w każdym domu jest prowizoryczna bóżniczka, w której kantor upiększa modły swym śpiewem. […] Jeśli chodzi o zaopatrzenie świąteczne, to nawet najbiedniejszy ma macę”634. Na początku 1940 roku, kiedy w Sipo-SD uświadomiono sobie, że Żydzi na razie nigdzie nie wyjadą, postanowiono wykorzystać ich ekonomiczny potencjał jako źródło rąk do pracy. Służba bezpieczeństwa zbudowała obozy w miejscach, gdzie potrzebni byli robotnicy, i zaczęła je zapełniać zdolnymi do pracy Żydami z miast i miasteczek. Według Kapłana system pracy przymusowej został odebrany jako „katastrofa”. Zwiastował ni mniej, ni więcej, tylko „całkowitą zagładę”635. Najbardziej narażone na szykany przy przymusowej pracy były kobiety. W tych aktach mieszała się nienawiść klasowa, rasowa i płciowa. Ringelblum napisał, że Niemcy łapali kobiety „zwłaszcza w karakułowych futrach. Każą im wycierać majtkami podłogi, a potem muszą włożyć te mokre majtki”. Mary Berg wspomniała, że kobiety bały się wyjść na ulicę w obawie przed łapankami. „Lepiej ubrane Żydówki bywały zmuszane do szorowania podłóg i mycia okien w niemieckim dowództwie. Rozkazywano im używać do tego celu własnej bielizny. Nie trzeba dodawać, że prześladowcy często wykorzystywali te okazje dla własnej uciechy”. Doktryny czystości rasowej służyły do maskowania częstych gwałtów. Według Ringelbluma kobiety porywano z kawiarni i zabierano „nie wiadomo dokąd.

Mówią, że po kilku dniach powróciło około 200, niektóre zarażone”. Miesiąc później napisał, że „przy ul. Tłomackie 2 trzech władców gwałciło [Żydówki], krzyki [słychać było] w całej kamienicy. Galeje [gestapowcy – przyp. tłum.] interesują się Rassenschande, ale ludzie boją się o tym donieść”. Nawet jeśli Niemcy nie atakowali Żydówek bezpośrednio, znęcali się nad nimi w inny sposób. Mary Berg wspominała, że niemieccy policjanci wdarli się do budynku, żeby zagarnąć kosztowności; przeszukali mężczyzn i kazali się rozebrać kobietom, „licząc na to, że znajdą przy nich ukryte brylanty […]. Żandarmi trzymali je nagie przeszło dwie godziny, przystawiając im rewolwery do piersi oraz intymnych części ciała i grożąc, że zastrzelą je wszystkie, jeśli nie wydobędą ukrytych dolarów lub drogich kamieni”. Ringelblum słyszał o niemieckim żołnierzu, którzy „wchodził do mieszkań żydowskich i zmuszał mężczyzn, żeby w jego obecności mieli płciowe stosunki z kobietami”. W końcu został aresztowany636. Atmosfera pełna pobłażania prowokowała pozbawionych skrupułów Polaków o przeszłości kryminalnej do grabienia wszystkiego, co się da. Mary Berg wspominała, że „polscy chuligani” prowadzili Niemców do domów zamożnych Żydów i uczestniczyli w „plądrowaniu w biały dzień”. Odwoływanie się Żydów do patriotyzmu było bezskuteczne. Niemiecka propaganda pracowała nad jeszcze większym rozbiciem społeczeństwa i Żydów coraz częściej postrzegano jako nienależących do narodu polskiego. Przez kilka dni pod koniec marca 1940 roku bandy polskich zbirów plądrowały żydowskie sklepy i atakowały Żydów na ulicach. Kapłan domyślał się niemieckiego wpływu na te napaści: „Dzielnica żydowska została wydana na pastwę oprychów i morderców, których do tego celu zorganizowała jakaś niewidzialna ręka”. Policyjne patrole nie reagowały, a niemieckie ekipy z kamerami filmowały zamieszki. W kilku dzielnicach Bund zmobilizował samoobronę z „pracowników rzeźni, pracowników transportowych i członków partii”. Bernard Goldstein z triumfem opisywał, jak „następnego dnia rano pogromiści pojawili się w tych dzielnicach i natknęli się zaskoczeni na czekających na nich naszych towarzyszy. Natychmiast wywiązała się krwawa bójka”. Polacy bijący się z Żydami mieli żelazne rury i mosiężne kastety, co prowadziło do obrażeń po obu stronach. Emanuel Ringelblum potępił polską inteligencję, Kościół i podziemie za to, że nie odcięli się od tego rodzaju zachowań, nawet mimo tego, że wyraźnie podburzał do nich okupant. Przez takie incydenty Żydzi zaczęli wierzyć, że może w getcie będzie bezpieczniej637. Niemcy nie porzucili pomysłu gettoizacji. W styczniu 1940 roku Ludwig Fischer, gubernator dystryktu warszawskiego, założył biuro przesiedleńcze i sprowadził specjalistów od planowania pozbycia się Żydów z miasta. Ci napotkali liczne trudności. W owym czasie żydowscy robotnicy świadczyli cenne usługi okupantom. Przeniesienie prawie 400 tysięcy Żydów na przedmieścia zdestabilizowałoby funkcjonowanie miasta, a zamknięcie części śródmieścia zakłóciło ruch uliczny i handel. Mimo to obawa przed epidemią tyfusu, roznoszoną przez Żydów, przyśpieszyła działania. Na początku roku odnotowano zwielokrotnioną liczbę przypadków choroby. Epidemia rozprzestrzeniała się, w miarę jak napływały fale niedożywionych uchodźców upychanych w lichych kwaterach o fatalnych warunkach sanitarnych. 27 marca, kiedy zaraza osiągnęła punkt kulminacyjny, Czerniaków

dostał instrukcję, by odgrodzić duży obszar, obejmujący największe skupiska Żydów. Miał to być Seuchensperrgebiet, obszar kwarantanny. Na próżno Czerniaków podważał konieczność takich kroków oraz rozmiar grodzonego rejonu. Nie udało mu się też odrzucić żądania, aby to żydowska rada opłaciła potrzebne materiały i robotników. Budowa zaczęła się na początku kwietnia i trwała z przerwami kilka tygodni, podczas gdy Czerniaków walczył o każdą ulicę i dom. 10 maja napisał z przygnębieniem w dzienniku: „Mimo woli ghetto”. Nagle jednak w wojnie dokonał się dramatyczny zwrot. Wydawało się, że pojawiły się nowe perspektywy dla pozbycia się polskich Żydów, niemieckich Żydów i potencjalnie wszystkich Żydów w niemieckiej strefie wpływów638. 620 Isaiah Trunk, Lodz Ghetto. A History, tłum. i red. Robert Shapiro, Bloomington 2006, s. 9–10; Gordon J. Horowitz, Ghettostadt. Lodz and the Making of a Nazi City, Cambridge 2008, s. 26–29; C. Epstein, Model Nazi, s. 169–170. 621 I. Trunk, Lodz Ghetto, s. 12–15; G.J. Horowitz, Ghettostadt, s. 42–52. 622 I. Trunk, Lodz Ghetto, s. 15–16; G.J. Horowitz, Ghettostadt, s. 34–42. 623 G.J. Horowitz, Ghettostadt, s. 16–20; Michael Unger, Introduction, w: Josef Zelkowicz, In Those Terrible Days. Writings from the Lodz Ghetto, Jerozolima 2002, s. 20–21. 624 I. Trunk, Lodz Ghetto, s. 34–53; G.J. Horowitz, Ghettostadt, s. 56–59. 625 I. Trunk, Lodz Ghetto, s. 83–84; G.J. Horowitz, Ghettostadt, s. 64–67; Yisrael Gutman, Introduction: The Distinctiveness of the Lodz Ghetto, w: I. Trunk, Lodz Ghetto, s. XLI–XLII. 626 D. Michman, The Emergence of the Jewish Ghettos, s. 84–89; P. Longerich, Holocaust, s. 166–167; P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 171–172. 627 4 kwietnia, 28 maja, 20 czerwca 1939, Dawid Rubinowicz, Pamiętnik, Warszawa 1960, s. 13–14, 18; zob. też: Renya Kukielko, Escape from the Pit, New York 1947, s. 7–24. 628 Gerda Weissmann Klein, All But My Life, New York 1995 [pierwsze wydanie 1957], s. 3–21; Sybille Steinbacher, In the Shadow of Auschwitz. The Murder of the Jews of East Upper Silesia, w: National Socialist Extermination Policies. Contemporary German Perspectives and Controversies, red. Ulrich Herbert, New York 2000, s. 291–292; W. Gruner, Jewish Forced Labour Under the Nazis, s. 214–222. 629 Wpisy z początku 1940 roku, Emanuel Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, tłum. Adam Rutkowski, Warszawa 1988, s. 65–80; 15, 25 marca, 13, 16, 22 kwietnia 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 95, 98, 104–105, 106–107; B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie, 156–158, 320–346. 630 B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie, s. 443–451. 631 Tamże, s. 438–442. 632 B. Goldstein, The Stars Bear Witness, s. 41–44; 4, 14, 19, 30 grudnia 1939, 5, 8 stycznia, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 82, 86–87, 88, 93–94; Chaim Aron Kapłan, Księga życia (Dziennik z getta warszawskiego) [cz. 1], tłum. Adam Rutkowski i A. Wein, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego” 1963, nr 1–2, s. 199–201, 204–206. 633 27 grudnia 1939, 28 kwietnia 1940, M. Berg, Pamiętnik, s. 65–66, 73–74. 634 I. Cukierman, Nadmiar pamięci, s. 53; B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie, s. 371–389; 20

marca 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 96; 24 marca, 23–30 kwietnia 1940, S. Huberband, Kiddush Hashem, s. 55–59; 24 kwietnia 1940, Ch.A. Kapłan, Księga życia (Dziennik z getta warszawskiego) [cz. 2], tłum. Adam Rutkowski i A. Wein, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego” 1964, nr 2, s. 106. 635 Y. Gutman, The Jews of Warsaw, s. 23–24; 14 stycznia 1940, Ch.A. Kapłan, Księga życia (Dziennik z getta warszawskiego) [cz. 2], s. 101–102. 636 5 kwietnia 1940, 10 stycznia 1941, M. Berg, Pamiętnik, s. 70, 98; luty, marzec, kwiecień 1940, E. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, s. 89, 95, 128. 637 24, 26–28 marca 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 98–100; 10 stycznia 1940, M. Berg, Pamiętnik, s. 68; 28 marca 1940, C. Kaplan, Scroll of Agony, s. 134–135; B. Goldstein, The Stars Bear Witness, s. 51–53; Emmanuel Ringelblum, Polish-Jewish Relations during the Second World War, Evanston 1992, s. 49–53. 638 14 lutego, 18, 29, 30 marca, 1, 2, 4, 9, 13 kwietnia, 10 maja 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 85, 96–103, 111; B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie, s. 79–82; Y. Gutman, The Jews of Warsaw, s. 50–52; D. Michman, The Emergence of the Jewish Ghettos, s. 83–84.

WOJNA I PRZEŚLADOWANIA W RZESZY Podczas gdy wojna całkowicie odmieniła życie Żydów w Polsce, początkowo Żydzi w Niemczech nie odczuli większych zmian. W Rzeszy Wielkoniemieckiej nadal mieszkało około 240 tysięcy Żydów, z czego około 185 tysięcy w Niemczech, w tym 30 tysięcy w Berlinie. Jedna trzecia z nich miała więcej niż 60 lat, trzy czwarte zostały bez pracy, a jedna czwarta żyła z pomocy żydowskich instytucji społecznych. W Rzeszy zostało około 11 tysięcy żydowskich dzieci. Te w wieku szkolnym tłoczyły się w nielicznych placówkach edukacyjnych. W Berlinie były tylko dwie szkoły żydowskie na 3 tysiące uczniów; Kolonia, Frankfurt i Hamburg miały po jednej szkole. Nieliczni uczniowie kształcili się po ukończeniu szesnastu lat. W warunkach wojennych polityka wobec przechrztów i nieŻydów w małżeństwach mieszanych tworzyła niezliczone anomalie. Zgodnie z dziesiątą poprawką do ustawy o obywatelstwie Rzeszy, nakazującą utworzenie Reichsvereinigung, nawet konwertyci w rodzaju Freddy’ego Solmitza i ich współmałżonkowie należeli teraz do gminy żydowskiej. Tysiące Żydówek miało mężów i synów w niemieckiej armii. I odwrotnie, niektórzy żołnierze walczący za Rzeszę mieli żydowskiego ojca podlegającego dyskryminującemu ustawodawstwu. Jednak w tym samym czasie, kiedy Einsatzgruppen i oddziały wojska mordowały Żydów w Polsce, jedyną uciążliwością dla niemieckich Żydów pozostawała godzina policyjna. Eksurzędnicy nadal otrzymywali pensje. Większość Żydów mieszkała we własnych domach. Ci, którzy chcieli wyjechać i szczęśliwie mieli dokąd, mogli emigrować. Tylko polskich Żydów w Rzeszy zamykano w więzieniach zgodnie z rozporządzeniem szefa Sipo-SD, wydanym tydzień po wybuchu wojny639. Jednak ta cisza nie potrwała długo. Żydzi przyjęli wieści o wybuchu wojny spokojnie i wkrótce musieli sobie poradzić z racjonowaniem żywności, inflacją i wzrostem podatków. Oprócz niedogodności przy przemieszczaniu się podczas zaciemnienia, zwykłych Niemców zaczęły dotykać braki towarów i coraz gorsza jakość transportu publicznego. Praktycznie nie było benzyny dla prywatnych aut i z ulic zaczęły znikać taksówki. Ludzie bali się nalotów, a kiedy do wojny przystąpiły Wielka Brytania i Francja, upadło przekonanie, że konflikt będzie krótki i zakończony zwycięstwem. W tej niepewnej atmosferze obawy i urojenia społeczeństwa zwróciły się przeciwko Żydom. Biuro SD w Wormacji poinformowało, że „ludność z wielkim niezadowoleniem obserwuje, że Żydzi znowu robią zakupy na kartki żywnościowe we wszystkich sklepach; ich zachowanie wyraża poczucie bezpieczeństwa i pewność siebie”. Nie miało znaczenia, że niemieckich Żydów w rodzaju Victora Klemperera przerażała myśl o tym, co będzie dla nich dostępne w sklepach – czy Niemcy wygrają wojnę, czy nie. Kiedy sytuacja pozostawała nierozstrzygnięta, Żydzi służyli za piorunochron emocji społeczeństwa. Dlatego ich los zależał nie tylko od przekonania nazistów o winie światowego spisku żydowskiego wobec Rzeszy; gdy zwykłych Niemców

dotknęły zmienne koleje wojny, przenieśli swoje aspiracje i niepokoje na Żydów640. Władze nałożyły teraz na Żydów kolejne restrykcje. Obowiązywała ich godzina policyjna od 20.00 do 6.00 i mogli chodzić do sklepów tylko we wskazanych godzinach i wyznaczonych miejscach. Musieli oddać odbiorniki radiowe; datę zbiórki wyznaczono na żydowskie święto Jom Kippur. Starsi i chorzy Żydzi zostali wyeksmitowani z domów opieki, na przykład z żydowskiego domu starców we Wrocławiu, który władze przejęły dla swoich celów. Aby zwolnić pojedyncze mieszkania i domy, lokalne władze kazały Żydom przeprowadzić się do żydowskich nieruchomości. Na początku grudnia Victor Klemperer miał dostęp do zakupów tylko w jednym sklepie i walczył o zachowanie domu. „Cóż, znaleźliśmy się na drodze sadystycznej maszyny”, napisał w dzienniku641. Chociaż nieudany zamach na Hitlera z 8 listopada 1939 roku doprowadził do serii ataków na społeczności żydowskie w Bawarii, paradoksalnie praktycznie nie dochodziło do aktów przemocy powiązanych z samą wojną. Wygnania, napaści i morderstwa zaczęły się u wschodnich granic Rzeszy. Wiadomości o tych aktach szybko dotarły jednak do niemieckiego społeczeństwa. SD z Bad Kissingen poinformowało o „ożywionej dyskusji” na temat wieści, że „Żydzi, liczni Żydzi, są przesiedlani na obszar między Sanem i Bugiem w okolicy Lublina […]. Środki te z zadowoleniem przyjęli członkowie partii oraz duża część Volksgenossen”. Klemperer nie wspomniał o deportacji Żydów z Wiednia do Niska, ale wstrząsnęła nim informacja o eksmisji szczecińskich Żydów do Lublina w marcu 1940 roku. Skłoniło go to do kolejnej, rozpaczliwej próby emigracji do Stanów Zjednoczonych. SD donosiło, że w reakcji na wiadomości przerażeni Żydzi ze wschodnich rejonów Rzeszy przenoszą się do Berlina, Wrocławia i Lipska642. W kwietniu 1940 roku Klemperer ostatecznie opuścił swój dom. Przeniósł się z żoną do willi zajmowanej przez kilka żydowskich rodzin. Nawet kiedy z ulgą zobaczył, że był to przyjemny, dobrze urządzony budynek, czuł się jak w „rodzaju lepszego kacetu”. Ciążyły mu „ciasnota, zamieszanie, wciąż jeszcze spory bałagan” i „nieustanne zmywanie”. Kilku mieszkańców traktowało go z nieskrywaną pogardą, ponieważ był przechrztą. Podobnie jak inni, którzy przeszli na chrześcijaństwo, i mischlingowie, czuł się uwięziony między dwoma światami, z których żaden go nie chciał. „Nikt nam nie pomoże. Dla Żydów jestem odszczepieńcem”643. W całych Niemczech Żydzi znikali. Burmistrz Bad Nauheim przechwalał się: „Większość Żydów wyprzedała majątek […] pod naciskiem Gestapo. Niektórzy potem wyjechali lub schronili się w Żydowskim Domu dla Mężczyzn i Kobiet. Ostatnimi czasy liczba Żydów obecnych w mieście spadła znacząco, ponieważ Żydzi się wyprowadzają. Rozdziałem żywności dla Żydów zajęło się również Gestapo, więc żydowscy osobnicy przestali być widoczni w środkach transportu publicznego i życiu ekonomicznym. W rezultacie nowego prawa o godzinie policyjnej w większym lub mniejszym stopniu zniknęli z widoku w mieście”. Burmistrz Schwandorfu we wschodniej Bawarii informował, że „zostały tu zaledwie trzy żydowskie wiedźmy. One też wkrótce znikną”. Usuwanie Żydów doprowadziło do ściślejszego nadzorowania mischlingów. W każdym przypadku zbliżała się ostateczna rozgrywka; po części dlatego, że ludzie, którzy walczyli w armii, domagali się

prawa zawierania małżeństw zgodnie z własnym wyborem. Skutkiem tego w kwietniu 1940 roku partia nazistowska zaczęła apelować o zwiększenie kontroli nad mieszanymi Żydami pierwszego stopnia. Pod koniec roku większość urzędników mających żydowskiego rodzica straciła pracę, mimo zasług wojennych644. Emigracja Żydów jednak trwała. Fakt, że tak powinno być, nie był oczywisty dla niektórych osób z SD i Gestapo. Biuro SD w Lipsku sprawdziło w filiach, czy nadal sprzyja się w nich legalnym, zorganizowanym wyjazdom Żydów. W rzeczywistości na tym polegała oficjalna polityka i Emigracyjne Biuro Doradcze w Kolonii informowało o sprawnej realizacji zadania, dopóki Żydzi z Rzeszy mogli wyjeżdżać przez Włochy i Holandię. Problemem nie był wyjazd, lecz znalezienie miejsca docelowego. William Shirer usłyszał, że na listach oczekujących na wjazd do Stanów Zjednoczonych znajduje się 248 tysięcy Żydów. Zamiast tego Żydzi kierowali się do Szanghaju lub wykorzystywali przekupnych urzędników i dyplomatów reprezentujących Honduras i Haiti. W Hamburgu Max Plaut, szef miejscowego oddziału Reichsvereinigung, współpracował z oficerem Gestapo odpowiadającym za sprawy żydowskie w mieście, aby zapewnić legalne i nielegalne wyjazdy setek Żydów. Adolf Eichmann zorganizował współpracę z Bertholdem Storferem, który w marcu 1938 roku oddał swoje przedsiębiorstwo na usługi wiedeńskich Żydów i brał udział w wielu projektach emigracyjnych. Dwa lata później Eichmann powierzył mu organizację i finansowanie nielegalnych transportów Żydów do Palestyny. Podczas gdy główne organizacje syjonistyczne wykorzystujące tajne trasy emigracyjne przez państwa neutralne (przede wszystkim przez Rumunię) nadal wolały zabierać tylko wyszkolonych i przesiąkniętych ideologią młodych pionierów, Storfer wysyłał każdego, kto mógł zapłacić. Nie darzyli się wzajemną sympatią. Mimo tych rozdźwięków oraz brytyjskiej blokady od 1939 do 1940 roku 10 tysiącom Żydów udało się dotrzeć do Palestyny na różnych wątpliwej jakości statkach. Około 37 tysięcy Żydów legalnie dostało się do Stanów Zjednoczonych, a 10 tysięcy znalazło schronienie w innych krajach. Jednak około 20 tysięcy dojechało tylko do Portugalii lub francuskiej Afryki Północnej, gdzie utknęli w oczekiwaniu na odpowiednie dokumenty lub fundusze645. 639 J.A.S. Grenville, The Jews and Germans, s. 202, 207–212; dziennik Luise Solmitz, 8 sierpnia 1939, Jewish Responses, t. 2, s. 100; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 2, s. 51–52; zob. Bryan Mark Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers, Lawrence 2009. 640 Howard K. Smith, Last Train From Berlin, London 1942, s. 37–48; Ralph Getsinger, amerykański wicekonsul, Hamburg After Two Months of War, 10 listopada 1939, Fremde Blicke, s. 543–544; Zarząd okręgowy SD, Wormacja, Raport polityczny o nastrojach społecznych, 14 września 1939, The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 471–472; 10 września 1939, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 41–43. 641 Główny Urząd Gestapo, Kolonia, Lista specjalnych sklepów dla Żydów, 29 września 1939; Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za wrzesień 1939, 6 października 1939; Gauleiter Dolnej Bawarii i Górnego Palatynatu, Raport za wrzesień 1939, 9 października 1939, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 472–473, 474–475; Konrad Kwiet, Without Neighbours. Daily Living in Judenhäuser, w: Jewish Life in Nazi Germany, s. 117–148; A. Ascher, A Community under Siege, s. 209; 9 grudnia 1939, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 60.

642 Zarząd okręgowy NSDAP Kitzingen-Gerolzhofen, Raport o dominujących nastrojach, 11 września 1939, oraz żandarmeria Sandberg, raport za wrzesień 1939, 28 września 1939; Biuro okręgowe SD, Bad Kissingen, Raport, 27 listopada 1939; Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za listopad 1939, 7 grudnia 1939; RSHA, Wydział III (SD), Raporty z Rzeszy, 10 kwietnia 1940, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 476–477, 483, 484, 495; 31 marca 1940, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 77–78; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 212. 643 19, 29 kwietnia, 3, 22, 26 maja, 6 czerwca 1940, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 79–84, 92–96, 98. 644 NSDAP okręg monachijski, Biuro do spraw polityki rasowej, Raport z działalności, 23 kwietnia 1940; Burmistrz Bad Nauheim, Sytuacja polityczna, 22 maja 1940, Burmistrz Schwandorfu, Raport za maj, 31 maja 1940, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 497–498, 498–499; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 202; M. Rigg, Hitler’s Jewish Soldiers. 645 Oddział regionalny SD w Lipsku, Raport o sytuacji wewnętrznej, 13 października 1939; Emigracyjne Biuro Doradcze, Kolonia, Raport za październik–grudzień 1939; Gauleiter Górnej i Środkowej Frankonii, Raport za marzec 1940, 7 kwietnia 1940, w: The Jews in the Secret Nazi Reports, s. 479, 488–489, 493–494; 27 lutego 1940, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 291–293; J.A.S. Grenville, Jews and Germans, s. 198–199; D. Rabinovici, Eichmann’s Jews, s. 82–85; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 2, s. 83–89.

PRZYMUSOWA EUTANAZJA Niemieccy Żydzi uwięzieni w Rzeszy mogli żyć w dramatycznych warunkach, ale pomijając względnie małą ich liczbę w obozach koncentracyjnych, bezpośrednio nie groziła im śmierć. Natomiast poczucie zagrożenia i bezwzględność niesione przez wojnę przyniosły śmiertelne skutki pewnej grupie aryjskich członków społeczeństwa. Od kilku lat reżim rozważał wprowadzenie przymusowej eutanazji; Hitler kilkakrotnie poruszał sprawę z doradcami medycznymi. Eliminacja osób upośledzonych fizycznie i psychicznie potencjalnie zaoszczędziłaby kosztów, zwolniła miejsce w szpitalach dla rannych żołnierzy, a na dłuższą metę przyczyniłaby się do stworzenia rasy czystej biologicznie, zdrowego Volk. Niezależnie od domniemanych korzyści materialnych z pozbycia się tego „ciężaru” spoczywającego na państwie, wojna stworzyła dobre warunki dla wprowadzenia napędzanej ideologią polityki, która leżała blisko samej istoty przekonań nazistowskich646. Na początku 1939 roku Kancelaria Hitlera otrzymała petycję od rodziny, która błagała Führera o zgodę na zakończenie życia ich okrutnie zdeformowanego dziecka. Prośba spowodowała reaktywację tajnej komisji założonej pod koniec 1936 lub na początku 1937 roku dla zbadania wykonalności ogólnego programu eutanazji. Jak to zwykle bywało w Trzeciej Rzeszy, nastąpił długi okres planowania, kiedy to rywalizujące stronnictwa walczyły o kontrolę nad programem, którym Führer interesował się osobiście. Początkowo nad projektem pracowała kancelaria Hitlera. Plan nie miał prawnych podstaw i realizowany był potajemnie pod patronatem Philippa Bouhlera, szefa kancelarii Hitlera. Viktor Brack, który był łącznikiem między kancelarią Führera i Ministerstwem Zdrowia, zajął się organizacją i zwerbował potrzebny personel. Karl Brandt, osobisty lekarz Hitlera, wkręcił się w interes i wygryzł Leonardo Contiego, przewodniczącego nazistowskiego stowarzyszenia medycznego i, bardziej stosownie, ministra zdrowia Rzeszy. Zespół opracował następnie kompetencje komisji nadzorującej przymusową sterylizację osób z ciężkimi genetycznymi schorzeniami psychicznymi i fizycznymi. 18 sierpnia 1939 roku komisja zażądała przymusowej rejestracji ciężko upośledzonych niemowląt, jednak plan szybko wykroczył poza udzielanie „łaski śmierci” dzieciom. W kilka tygodni po ataku na Polskę specjalne siły operacyjne pod dowództwem oficerów SS Herberta Langego i Kurta Eimanna zmasakrowały prawie 13 tysięcy pacjentów szpitali i zakładów na obszarach wcielonych do Prus Wschodnich. Oprócz masowych morderstw przez rozstrzeliwanie Lange wykorzystywał ruchome komory gazowe. Były to autobusy przerobione tak, że do wnętrza z 40–50 przewożonymi osobami rurą wprowadzano tlenek węgla. Morderstwa w Polsce przyniosły nieoczekiwany skutek w Rzeszy; w październiku program przymusowej eutanazji został rozszerzony na dorosłych, co przekraczało możliwości kancelarii. Kierownictwo operacji przeniesiono więc do przejętej od Żyda willi z widokiem na zielony Tiergarten. Od jej

adresu nadano kryptonim akcji: T-4. Mniej więcej w tym czasie Bouhler otrzymał od Hitlera podpisane upoważnienie, które nadawało akcji ramy prawne. Jest to rzadki przykład jednoznacznego usankcjonowania przez Hitlera na piśmie nielegalnych metod i zapewnia wgląd w funkcjonowanie jego osobistego systemu rządzenia, jak również cedowania władzy na podwładnych, żeby mogli przeprowadzić skomplikowane przedsięwzięcia bez ponownego przychodzenia do Führera i angażowania go w realizację szczegółów. To ważne upoważnienie zostało podpisane 1 września 1939 roku i pokazuje symbiozę między wojną a bezlitosną polityką wewnętrzną, która funkcjonowała w nazistowskich umysłach647. Pod pretekstem konieczności ekonomicznej w czasie wojny i działając pod przykrywką fundacji dobroczynnej, centralne biuro przy Tiergarten 4 zażądało, aby zakłady opiekuńcze i sanatoria zarejestrowały wszystkich dorosłych niezdolnych do pracy oraz złożyły raport o stanie ich zdrowia. Następnie lekarze wybrani pod kątem lojalności politycznej wypełniali masowo formularze, oznaczając w nich „niegodnych, by żyć”. Tymczasem ludzie Bouhlera znaleźli kilka ośrodków, które można było adaptować na ośrodki zagłady, i założyli firmę transportową, która miała przewozić wybrane osoby do tych miejsc, rzekomo na „specjalistyczne leczenie”. Oprócz specjalnie wybranych lekarzy i pielęgniarek oraz palaczy obsługujących krematoria SD zapewniło personel dbający o bezpieczeństwo. Początkowo upośledzonych mordowano zastrzykami z trucizną; na początku 1940 roku zakłady wyposażono w komory gazowe. Od października 1939 roku do sierpnia 1941 roku ponad 70 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci uznanych za „niegodnych, by żyć” przez lekarzy i psychiatrów, którzy powinni się nimi opiekować, zostało przewiezionych szarymi autobusami (o zaciemnionych oknach) do ośrodków. Po przybyciu obsługa kazała im się rozebrać i prowadziła do hermetycznych komór gazowych, które wyglądały jak niewinne łazienki z prysznicami; przez rzekome sitko natrysku pompowano tlenek węgla dotąd, aż ofiary się udusiły. Zwłoki palono w krematoriach na miejscu, ale wcześniej usuwano z nich złote zęby. Złoto z zębów stanowiło bonus dla personelu, który i tak za potajemną pracę zarabiał powyżej średniej648. Nie istniała możliwość utrzymania operacji w tajemnicy. Ludzie mieszkający w sąsiedztwie ośrodków nie mogli nie zauważyć zwiększonego napływu osób do placówek i braku odjazdów. Niektórzy powiązali przyjazdy szarych autobusów z pojawieniem się niedługo potem dymów ze szpitalnych kominów. Odór palonego mięsa mówił sam za siebie. Krewni i opiekunowie prawni zaczęli otrzymywać świadectwa zgonu z nieprawdopodobnymi przyczynami śmierci bliskich lub osób znajdujących się pod ich opieką. Same liczby zgonów stanowiły podstawę do niepokoju. Ponieważ wiele zakładów opiekuńczych, z których zabierano ofiary, prowadziły fundacje wyznaniowe, sprawą zainteresowali się przywódcy kościelni. Jednak nawet kiedy wyszło na jaw, że władze zabijają ułomnych, nie doszło do większych publicznych protestów. W sierpniu 1940 roku protestancki biskup Theophile Wurm z Wirtembergii wysłał list do Wilhelma Fricka, ministra spraw wewnętrznych, z zastrzeżeniami wobec rozgrywających się wydarzeń. Jego obawy podzielił kardynał Adolf Bertram, przywódca niemieckiej konferencji biskupów w Fuldzie, i skontaktował się z Hansem Lammersem, szefem Kancelarii Rzeszy. Kilka

tygodni później kardynał Faulhaber z Monachium wyraził sprzeciw u ministra sprawiedliwości Franza Gürtnera. Te prywatne rozmowy zaniepokoiły reżim, ale nic ponadto. Urzędnicy zbadali możliwość legalizacji prawnej programu, chociaż nie podjęli żadnych konkretnych kroków, i morderstwa trwały dalej przez kolejny rok, mimo lichych podstaw prawnych. Ostatecznie operację wstrzymano na rozkaz Hitlera po tym, jak 3 sierpnia 1941 roku Clemens August Graf von Galen, biskup Münster, wygłosił kazanie, w którym potępił odbieranie życia z takich przyczyn. Jednak operacja została zawieszona nie tylko z powodu protestów Kościoła. Inwazja w Rosji stanęła w miejscu, straty były wysokie, a morale w kraju spadało z powodu niedoborów i nalotów Royal Air Force. Bardziej z tych względów niż z powodu moralnego oburzenia przywódców kościelnych Hitler postanowił odwołać zabijanie poważnie upośledzonych649. Na tym etapie przymusowa eutanazja stanowiła w Niemczech tajemnicę poliszynela i wieści o niej przedostały się za granicę. 21 września 1940 roku William Shirer napisał, że informator określony symbolem „X” opowiedział „mi dziwną historię. Mówi, że Gestapo systematycznie usuwa z Rzeszy osoby chore psychicznie. Naziści nazywają to «łaską śmierci»”. Miesiąc później Paul Dutko, wicekonsul Stanów Zjednoczonych w Lipsku, przesłał do Departamentu Stanu długą depeszę zatytułowaną: „Tajemnicze morderstwa pacjentów chorych psychicznie z lipskiego okręgu konsularnego oraz ich powiązania z SS”. Według Dutko mieszkańcy miasta „są nie do opisania wstrząśnięci” pogłoskami, że ludzie zabierani są do zakładu w Grafeneck, prowadzonego przez SS, gdzie giną. Opinia głosiła, że nikt nie panuje nad SS. W listopadzie 1940 roku Shirer odkrył z grubsza wstrętny proceder i zawiadomił o presji wywieranej na reżim, by ograniczyć morderstwa650. Chociaż tak zwana kampania na rzecz eutanazji nie koncentrowała się na Żydach, dotknęła również i ich. Setki żydowskich pacjentów zakładów opiekuńczych poszły na śmierć. Nawet jeśli mogli w jakiś sposób być przydatni w pracy lub przysłużyć się ekonomii, nie czekało ich ułaskawienie. Bycie Żydem niosło pewniejszy wyrok śmierci niż bycie upośledzonym. Max Plaut w Hamburgu ustalił, co się dzieje, ponieważ był opiekunem osoby wyznaczonej do usunięcia z zakładu psychiatrycznego, a Reichsvereinigung robił wszystko, co się dało, aby zabrać zagrożonych Żydów z ośrodków. Nawet Victor Klemperer, który nie ruszał się ze swojego Judenhaus, zwietrzył T-4. 2 listopada 1941 roku zanotował w dzienniku, że gość opowiedział mu, jak Galen w kazaniu „nazwał […] poczynania Gestapo i mordowanie ludzi upośledzonych umysłowo «działaniami diabelskimi»”651. Z czasem techniki wykorzystywane do mordowania biologicznych wyrzutków w Rzeszy miały zostać zastosowane wobec rasowego wroga, Żydów. Jednak nie było żadnego integralnego ani logicznego powiązania między T-4 a tym, co nastąpiło później. Program T4 z pewnością doprowadził do udoskonalenia techniki masowego zabijania i stworzył korpus doświadczonych zabójców. Chociaż program zawieszono w sierpniu 1940 roku, ruchome i stacjonarne komory gazowe pozostały w użytku. Zagłada przeniosła się do obozów koncentracyjnych pod kryptonimem 14f13. I tak samo jak pacjenci sanatoriów i zakładów opiekuńczych uznani za niezdolnych do pracy i stąd „niewarci, by żyć” zostali oddzieleni i oddani w ręce morderców, tak i więźniowie niezdolni do ciężkiej pracy byli

selekcjonowani przez personel medyczny SS. Ludobójczego procederu nie zaprzestał też Brandt. Teraz rozpoczął akcję opróżniania zakładów opieki, żeby przenieść do nich szpitale zniszczone podczas nalotów i umieścić w nich rosnącą liczbę cywilnych ofiar bombardowań. Szacuje się, że w rezultacie „dzikiej eutanazji” życie straciło około 35 tysięcy ludzi. Również Brack kontynuował morderczą działalność: zapewniał personel do programu T4 oraz wyposażenie do zabijania Żydów. Jednak ciągłość kadrowa i metodologiczna nie jest tym samym, co ciąg przyczynowo-skutkowy652. Część historyków, szczególnie Robert Jay Lifton i Henry Friedlander, uznała program przymusowej eutanazji za kluczowy krok w stronę masowej zagłady europejskich Żydów. Lifton opisał go jako „medyczny most do ludobójstwa”, a według Friedlandera T-4 był „pierwszym zorganizowanym masowym mordem nazistowskich Niemiec” i „pierwszym aktem nazistowskiego ludobójstwa”. Jednak Niemcy przekroczyli tę linię, kiedy 1 września 1939 roku wdarli się w granice Polski z planem masowej eksterminacji pewnych grup polskiego społeczeństwa. Do końca 1939 roku w Polsce rozstrzelano więcej Polaków i polskich Żydów, niż w porównywalnym okresie zabito w komorach gazowych. To operacje Einsatzgruppen w Polsce stworzyły model masowej zagłady, a nie T-4. To operacja „Tannenberg”, nie program przymusowej eutanazji, stanowiła pomost do ludobójstwa653. 646 Szersze tło zob. Paul Weindling, Health, Race and German Politics between National Unification and Nazism 1870–1945, Cambridge 1989; Götz Aly, Medicine against the Useless, w: Cleansing the Fatherland. Nazi Medicine and Racial Hygiene, red. Götz Aly, Peter Chroust, Christian Pross, Baltimore 1994, s. 22–98. 647 R. Evans, The Third Reich at War, s. 75–93; P. Longerich, Holocaust, s. 135–141; I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 252–261; Michael Burleigh, Death and Deliverance. ‘Euthanasia’ in Germany 1900–1945, Cambridge 1994, s. 3–4, 93–111, 113–129, 130–145; Ulf Schmidt, Karl Brandt. The Nazi Doctor. Medicine and Power in the Third Reich, London 2007, s. 117–133, 133–146. 648 M. Burleigh, Death and Deliverance, s. 145–161. Zob. też Henry Friedlander, The Origins of Nazi Genocide. From Euthanasia to the Final Solution, Chapel Hill 1995. 649 U. Schmidt, Karl Brandt, s. 146–153; M. Burleigh, Death and Deliverance, s. 162–180; R. Evans, The Third Reich at War, s. 93–101. 650 21 września, 25 listopada 1940, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 512, 569–575; Paul M. Dutko, Mysterious Deaths of Mental Patients from Leipzig Consular District and the Connections Therewith of the Black Guard (SS), 16 października 1940, Fremde Blicke, s. 552–553. 651 J.A.S. Grenville, The Jews and Germans, s. 214–215; A. Garbarini red., Jewish Responses, t. 2, s. 11; 21 maja, 2 listopada 1941, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 171–172, 270. 652 A. Beevor w The Second World War nazywa program T-4 „projektem” ludobójstwa; H. Friedlander w: The Origins of Nazi Genocide, s. 284, nazywa go „wzorem dla ostatecznego rozwiązania”; U. Schmidt, Karl Brandt, s. 207–223, 233–249. O 14f13 zob. N. Wachsmann, KL, s. 240–258. 653 Robert Jay Lifton, The Nazi Doctors. Medical Killing and the Psychology of Genocide, New York 2000, s. 45–76, 134–139, 142–144; H. Friedlander, The Origins of Nazi Genocide, s. 21–22. N. Wachsmann, KL, s. 240–288, argumentuje, że program 14f13 oraz masowe egzekucje jeńców radzieckich w 1941 roku w obozach koncentracyjnych stanowiły kluczowy etap w rozwijaniu technik i kształceniu personelu do przeprowadzania Zagłady.

REAKCJE NA PRZEŚLADOWANIA POLSKICH ŻYDÓW Niepokój ludności niemieckiej w związku z przedostającymi się do informacji publicznej dowodami na masowe zabójstwa w Rzeszy pozostaje w sprzeczności z niefrasobliwością, z jaką Niemcy przyjmowali informacje o traktowaniu Polaków i Żydów na okupowanych terytoriach. Tylko nieliczni niemieccy żołnierze w Polsce mieli jakieś skrupuły w obliczu upokorzeń, torturowania i mordowania Żydów. Konrada Jarauscha, chociaż głęboko religijnego, nie oburzyło spalenie synagogi w Zgierzu, gdzie stacjonował jego batalion. „Zeszłej nocy – napisał rzeczowo w liście do kolegi z Niemiec – spłonęła żydowska synagoga. Dziś w płomieniach stanął żydowski dom zgromadzeń. W Łodzi na placach targowych wieszano Żydów i Polaków, ponieważ rozwieszali antyniemieckie plakaty”. Równie obojętnie odniósł się do niewolniczej pracy Żydów i przypadków wykorzystywania seksualnego. Kilka dni później napisał do domu: „W naszych kwaterach jest zdumiewająco czysto. Młode i stare Żydówki muszą sprzątać koszary i myć okna. Wiele pochodzi z dobrych rodzin. Koledzy sprawują się jak należy. Ustawy norymberskie chyba dobrze chronią Żydówki […]”. Jego pozbawiony emocji komentarz rozciągnął się też na wyrzucanie Żydów z domów. „Ponieważ na zimę przybywają wołyńscy Niemcy, Żydów masowo wyrzuca się z mieszkań. Przy drodze z Łodzi do Zgierza znajduje się obóz koncentracyjny, gdzie przebywa prawie 5 tysięcy Żydów w różnym wieku. Na drogach widać odjeżdżające ciężarówki. Oczywiście nie może się to wszystko obejść bez ofiar”654. Jarausch zaakceptował skutki brutalnych decyzji politycznych, jakby były czymś naturalnym. Jednak w porównaniu z innymi oficerami był współczującym obserwatorem. Poruszył go widok zbezczeszczonego żydowskiego cmentarza i zwrócił uwagę na rozdźwięk między duchem SS a tradycyjnymi pruskimi, chrześcijańskimi wartościami, które wyznawał. Odnotował również różnice pokoleniowe jako dowód na zmianę postawy wobec służby wojskowej. „Starsi towarzysze broni są bardziej tolerancyjni […], młodsi mają do tego zupełnie inne podejście – wykazują się brakiem tolerancji wobec wszystkiego: Kościoła, Żydów”655. Melita Maschmann stanowiła przykład „tych młodszych”. Pod koniec 1939 roku została skierowana do Kraju Warty, gdzie pracowała z niemieckimi rolnikami przy zbiorach, po czym objęła stanowisko szefowej biura prasowego Hitlerjugend w Poznaniu. Sytuację w Polsce interpretowała zgodnie z ideologią narodowosocjalistyczną, dlatego wszystko uważała za potwierdzenie tego, czego się nauczyła. Kiedy zobaczyła Żydów w kutnowskim getcie, „energicznie stłumiła w sobie wszelkie rozważania metafizyczne”. Grupa Żydów przypominała jej „stado gawronów”. Fakt, że pozbawiono ich środków do życia i zostawiono z niczym, miał stanowić dowód na niechęć Żydów do pożytecznej pracy. Gdy uległa modzie na turystykę gettową i odwiedziła Łódź, zobaczyła „dobrze ubrane kobiety”

w futrach. I odwrotnie, odczuła więź z volksdeutschami i cieszyła się ze swojego udziału w misji germanizacji Wschodu. Dało jej to poczucie przynależności, ponieważ „wyzwolenie od ego i jednoczesne utożsamienie się z czymś większym niż ja sama, narodem czy też wspólnotą narodową, wytworzyło wewnętrzną więź”. Jej nienawiść do Żydów stanowiła odwrotność miłości do Niemców656. Ulrich von Hassell, emerytowany dyplomata, stał na przeciwnym końcu pokoleniowego spektrum. Według niego inwazja na Polskę i jej okupacja zwiastowały katastrofę. Wątpił, by Niemcy wygrały wojnę, i niepokoiły go raporty o zachowaniu niemieckich żołnierzy. W dzienniku zwierzył się, że odczuwa „wstyd z powodu kalania niemieckiego imienia wojną w Polsce, czyli brutalnymi nalotami i wstrząsającym bestialstwem SS, szczególnie wobec Żydów”. Wprawdzie Hassell miał dobre koneksje, ale jego przypadek pokazuje, że gdyby Niemcy chcieli, to wiele by się mogli dowiedzieć o okrucieństwach popełnianych w Polsce. „Kiedy ludzie strzałami z rewolwerów zabijają grupę Żydów stłoczonych w synagodze – dodał – człowieka ogarnia wstyd”. Pod koniec 1939 roku komentował ponuro „bezwstydne akcje w Polsce, szczególnie SS”, jak również przerażające warunki w „dzielnicach żydowskich”. Hassell dowiedział się o deportacji Żydów ze Szczecina do „żydowskiego rezerwatu w Polsce” zaraz po fakcie657. Obecność w Berlinie dziennikarzy ze Stanów Zjednoczonych oraz innych państw neutralnych sprawiła, że informacje o wydarzeniach w Polsce popłynęły do Europy Zachodniej i za Atlantyk. Dziennik Shirera pokazuje, jak wiele wiedzy było dostępne dla zainteresowanych. W połowie listopada 1939 roku napisał, że „Frank, gubernator generalny okupowanej Polski, ogłosił dziś, że od teraz trzeba zamknąć żydowskie getto w Warszawie przed resztą stolicy płotami i wziąć pod ścisły nadzór policyjny. Mówi, że Żydzi to «nosiciele chorób i zarazków»”. Amerykanin, który wrócił z Warszawy, opowiedział mu, że niemiecka polityka to „po prostu zagłada polskich Żydów. Wywożą ich na wschód Polski i zmuszają do życia w nieogrzewanych szopach, pozbawiają też wszelkiej możliwości zarobienia na chleb z masłem. Kilka tysięcy Żydów z Rzeszy również wysłano do wschodniej Polski na śmierć”. Była to przesada, ale ogólna tendencja wyglądała właśnie tak. Jeśli już, gniew na początkowe metody Niemców stępił wrażliwość na to, co przyszło później; tak jak w 1933 roku natłok wiadomości i niesione z nimi przerażenie wywołały reakcję, której nie dawało się utrzymać – nawet gdy sytuacja się pogorszyła. A stało się to wkrótce. W nowym roku Shirer zanotował: „W Polsce właśnie zbliża się ku końcowi największa zorganizowana masowa emigracja od czasu wymiany ludności między Grecją a Turcją”658. „The Times” i londyńska „Jewish Chronicle” obszernie relacjonowały antyżydowskie działania w okupowanej przez Niemców Polsce. 24 października 1939 roku „The Times” poinformował, że 3 miliony Żydów skierowano do Lublina, co „skazywało ich na głód”. Czytelnicy dowiedzieli się po kilku dniach o deportacjach do Niska. Na koniec roku „The Times” podsumował, że plan rezerwatu „przewiduje miejsce na stopniową zagładę”. Wieści o zakładaniu gett i warunkach panujących w Warszawie i Łodzi trafiały bezpośrednio w porze śniadania na stoły czytelników w Zjednoczonym Królestwie. W marcu 1941 roku

„Jewish Chronicle” zamieściła fotografie warszawskiego getta659. Jednak głównym kanałem informacyjnym zachodnich rządów był polski rząd na uchodźstwie, który zainstalował się we Francji. Przedstawiciele wygnanych władz otrzymywali regularnie informacje z kraju poprzez działaczy podziemia. Wszystkie partie i stronnictwa miały reprezentację na wygnaniu w Radzie Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej, również polscy Żydzi. Mimo to dwóch żydowskich delegatów, Henryk Rosmarin i Ignacy Schwarzbart, czasem odnosiło wrażenie, że są w tej strukturze tylko po to, aby Brytyjczycy i Francuzi mieli wrażenie jedności wśród Polaków. Faktycznie wielu członków polskiego przywództwa na uchodźstwie – a nie tylko zwolennicy endecji – zajmowało stanowisko antyżydowskie. Ich postawę zaostrzały jeszcze doniesienia, że Żydzi z zadowoleniem przyjęli inwazję radziecką i współpracują z komunistycznym reżimem. Wrażenie to umocnił kluczowy raport o sytuacji w Polsce dostarczony na Zachód w lutym 1940 roku przez kuriera Jana Karskiego. Po pełnej niebezpieczeństw podróży Karski dotarł do Angers we Francji, gdzie przekazał Stanisławowi Kotowi, ministrowi spraw wewnętrznych rządu na uchodźstwie, że większość Polaków wierzy, iż Żydzi z radością powitali radzieckiego okupanta i teraz biorą udział w uciskaniu polskich patriotów. Bez względu na to, jak wyglądała prawda czy motywy reakcji żydowskich, tak wielu Polaków wierzyło w zdradę Żydów, że rząd na uchodźstwie uznał za niemądre wykonywanie jakichkolwiek prożydowskich gestów. Oficjalne publikacje przeznaczone dla zachodnich odbiorców i rządów alianckich kładły nacisk na brutalne traktowanie Polaków i ignorowały los Żydów. Dopiero po przeniesieniu się władz na uchodźstwie do Londynu, po upadku Francji, rząd zaczął wydawać oświadczenia dotyczące tragedii Żydów660. Polacy jednak nie byli jedynym rządem, który chętnie minimalizował rozmiar cierpienia Żydów. Z powodu związków z polityką bliskowschodnią rząd brytyjski również niechętnie wyciągał na światło dzienne los Żydów w Europie Wschodniej. W maju 1939 roku rząd wydał Białą księgę, by udowodnić, że wypełnił swe zobowiązania do utworzenia w Palestynie żydowskiej siedziby narodowej. Cała ludność zamieszkująca obszar – 450 tysięcy Żydów i milion Arabów – miała w ciągu dziesięciu lat otrzymać autonomię. Żydowska imigracja miała ograniczyć się do 75 tysięcy osób w pierwszej połowie tego okresu i ściśle określono, ile ziemi może zostać zakupione pod przyszłe żydowskie osadnictwo. Te warunki w zasadzie gwarantowały, że wyłoni się państwo arabskie z żydowską mniejszością. Biała księga, zatwierdzona przez Izbę Gmin 22 maja 1939 roku, miała złagodzić nastroje Arabów w Palestynie i udobruchać niezależne rządy arabskie w regionie, jak również ograniczyć potrzebę delegowania wojsk brytyjskich w celu zachowania pokoju oraz odsunąć zagrożenie od zasobów ropy. Jednak dokument zraził Żydów z Palestyny i rozwścieczył zwolenników syjonizmu na całym świecie. Naturalnie wysunęli kwestię europejskich żydowskich uchodźców jako potężny argument za zwiększeniem imigracji661. Rząd brytyjski nie toczył tylko wojny propagandowej: aby zablokować napływ Żydów do domniemanej siedziby narodowej Żydów, wykorzystał też narzędzia dyplomatyczne i zasoby wojskowe. Ministerstwo Spraw Zagranicznych śledziło przepływ uchodźców,

którym udało się wyjechać z Rzeszy przez Jugosławię, Bułgarię i Rumunię do portów, gdzie organizacje syjonistyczne zapewniały statki do przewiezienia ich do Palestyny, i intensywnie wspierało rządy narodowe w próbach zablokowania przejazdu. Między październikiem 1939 a marcem 1940 roku żydowska imigracja do Palestyny została całkowicie zawieszona pod pretekstem, że nielegalni przybysze wypełniają kwotę. Od kwietnia do września 1940 roku palestyńska administracja wystawiła 9060 certyfikatów emigracyjnych, z czego faktycznie zaledwie połowa została wykorzystana, ponieważ praktycznie nie było możliwości, aby trafiły w ręce najbardziej potrzebujących. To raczej przez Brytyjczyków niż nazistowską politykę legalna emigracja do Palestyny dawała szansę na ucieczkę zaledwie znikomej grupie ludności żydowskiej poddawanej niemieckim prześladowaniom662. Whitehall z podobnymi obawami podchodził do nacisków, aby wpuścić żydowskich uchodźców do Zjednoczonego Królestwa. 25 września 1939 roku komisja rządowa do spraw uchodźców ustaliła, że pokonanie Niemiec jest ważniejsze niż pomoc uciekinierom przed nazistowskimi prześladowaniami. Wjazd do kraju był możliwy tylko w szczególnych wypadkach; masowe ucieczki Żydów przed nazistami były wykluczone. Aby faktycznie zredukować liczbę imigrantów, którzy nagromadzili się w Zjednoczonym Królestwie w ostatnich miesiącach pokoju, rząd postanowił przekazać fundusze na dalszą emigrację zamiast na pomoc uchodźcom. Był to pożyteczny, choć mało gościnny gest. Ponadto trybunały rozpatrzyły konkretne przypadki ponad 74 tysięcy uchodźców i cudzoziemców, którzy teraz byli „wrogimi obcymi”, aby ustalić, czy powinni zostać internowani jako zagrożenie dla bezpieczeństwa w przypadku sytuacji nadzwyczajnej. Z tej liczby 64 244 osoby, głównie niemieccy i austriaccy Żydzi, zostały wyłączone z wszelkich restrykcji. Mimo to wojenna rygorystyczność nie zapobiegła nieustannym prośbom organizacji charytatywnych dla uchodźców do rządu o pomoc i złagodzenie kontroli imigracyjnej663. Rząd brytyjski był przewrażliwiony na punkcie wszelkich materiałów lub oficjalnych oświadczeń, które zwiększały współczucie opinii publicznej wobec Żydów. W przeddzień wybuchu wojny Ministerstwo Informacji zasugerowało BBC, że „poza Palestyną nie istnieje konieczność żadnej specjalnej propagandy adresowanej do Żydów”. Na potrzeby opinii publicznej w Zjednoczonym Królestwie i europejskich słuchaczy serwisów informacyjnych traktowano Żydów jako obywateli krajów, w których mieszkali. W październiku 1939 roku w ramach propagandy wojennej przeciwko Trzeciej Rzeszy rząd wydał Białą księgę dotyczącą obozów koncentracyjnych, w której pokrótce poruszono problem okrutnego traktowania żydowskich więźniów. Zestawienie raportów urzędników konsularnych i wypuszczonych więźniów zobrazowało okrucieństwa rozgrywające się w obozach pod koniec lat trzydziestych, ale nie wywołało dyskusji na temat antyżydowskiego ustawodawstwa, które ich do tych obozów wtrąciło. Podstawą niechęci do upowszechnienia kwestii prześladowań ludności żydowskiej był głęboko zakorzeniony sceptycyzm Whitehallu wobec charakteru i prawdziwości tego rodzaju doniesień. Chociaż Ministerstwo Spraw Zagranicznych dysponowało mnogością informacji, wyżsi rangą urzędnicy mieli skłonność do pomijania większości dokumentów lądujących na ich biurkach. W kwietniu 1940 roku pewien urzędnik raportował, że „żydowskie źródła zawsze są wątpliwe”. Rex

Leeper, szef wydziału wywiadu politycznego (potem dyrektor Political Warfare Executive – Kierownictwa Walki Politycznej), skomentował kilka miesięcy później, że „ogólnie rzecz biorąc, Żydzi mają tendencję do wyolbrzymiania dotykających ich prześladowań”664. Podobne uprzedzenia rzutowały na poglądy urzędników amerykańskiego Departamentu Stanu. Do wybuchu wojny darli koty z Białym Domem z powodu jego nieznacznie przychylniejszej polityki wobec Żydów szukających schronienia w Ameryce. Jednak w chwili rozpoczęcia działań wojennych Roosevelt i Departament Stanu zgodzili się, że teraz nadrzędnym interesem jest bezpieczeństwo narodowe. Prezydent nakazał, by FBI zaostrzyło nadzór nad uchodźcami i imigrantami, aby ustrzec państwo przed napływem szpiegów. W kwietniu 1940 roku Roosevelt zaaprobował przeniesienie odpowiedzialności za imigrację i naturalizację na Departament Sprawiedliwości. Zacieśniono kontrole wizowe, a urzędnicy konsularni dostali instrukcje, aby oceniać, czy przyjęcie aspirującego imigranta „mogłoby zagrozić bezpieczeństwu publicznemu”. Ryzyko prześladowań rasowych nie było więc samo w sobie dostatecznym powodem, aby zapewnić wjazd do Ameryki. Jak się można było spodziewać, liczba Żydów uzyskujących pozwolenie i wjeżdżających do Stanów Zjednoczonych drastycznie spadła. W związku ze zbliżającymi się w 1940 roku wyborami prezydenckimi Roosevelt był jeszcze mniej skłonny do sprzeciwiania się izolacjonistom i rzecznikom ograniczeń imigracyjnych665. Amerykańscy Żydzi, podobnie jak ich rodacy w Wielkiej Brytanii, dysponowali dokładnymi informacjami o niedoli współwyznawców z Niemiec i Polski. Jednak charakter wieści i podejście do nich wyraźnie się zmieniły. „New York Times” przeniósł swe europejskie biuro do Londynu i wycofał większość korespondentów z pustoszonego przez wojnę kontynentu. Przerzucił się na pozyskiwanie informacji z serwisów prasowych, głównie pracownika AP Louisa Lochnera i Fredericha Oeschsnera z UP, który został w Berlinie. W latach 1939–1940 wiadomości z okupowanej Polski na temat Żydów rzadko, jeśli w ogóle, trafiały na pierwszą stronę. W gazetach, których linia redakcyjna i kierunek polityczny skłaniały się ku izolacjonizmowi, nic, co trąciło podżeganiem do wojny, nie było mile widziane. Doniesienia o okrucieństwie nazistów przypominały propagandę okrucieństw wmuszaną Stanom Zjednoczonym przez aliantów podczas I wojny światowej i zostały szybko odrzucone jako pobrzękiwanie szabelką. Ponieważ w tym czasie większość informacji pochodziła z agencji prasowych i z nieoficjalnych źródeł, relacjom brakowało potwierdzenia wiarygodności przez „naszego własnego korespondenta”. Ostatecznie wieści pochodziły z bardzo odległych miejsc i często trudno było w nie uwierzyć666. Kryzys bezpieczeństwa wywołany przez wybuch wojny sprawił, że Żydzi stali się jeszcze bardziej bezbronni, ale jednocześnie osłabił wpływy żydowskie w demokracjach. W tym samym czasie, kiedy naziści uważali, że szykują się do ataku na hydrę „międzynarodowego żydostwa”, Żydzi na świecie byli bardziej podzieleni, bezsilni i zdezorientowani niż kiedykolwiek wcześniej. W radach brytyjskich Żydów dokonał się rozłam na ortodoksyjnych i nieortodoksyjnych, lewicowych i prawicowych, syjonistów i antysyjonistów. Trudno było uzgodnić politykę, aby pomóc Żydom z Niemiec i Polski, skoro istniały pilniejsze potrzeby o wiele bliżej. Koszt utrzymania dziesiątków tysięcy

uchodźców rósł z tygodnia na tydzień. Jednym z pierwszych zadań, jakie wyznaczyło sobie przywództwo brytyjskich Żydów, było przekonanie rządu, aby wziął na siebie część tego obciążenia. Do 1940 roku podatnik był obciążony połową kosztów opieki nad uchodźcami. Jednak ta hojność (która wkrótce wzrosła do 100 procent) utrudniła brytyjskim Żydom kwestionowanie innych aspektów polityki rządu667. Amerykańscy Żydzi byli gorzej przygotowani na skalę wyzwania. Nigdy wcześniej nie musieli stawić czoła tak skomplikowanym sprawom międzynarodowym i mieli problemy z uzgodnieniem wspólnego stanowiska. Przede wszystkim skupili się na działaniach filantropijnych: w 1939 roku AJJDC przekazało do Europy 8,5 miliona dolarów, chociaż tylko jedna szósta tej sumy trafiła do znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji Żydów w Polsce. Prawie połowę poświęcono na pomoc dla żydowskich uchodźców w różnych krajach. Na kilka dni przed wybuchem wojny międzynarodowe żydowskie agencje pomocy spotkały się w Paryżu, ale większa część spotkania minęła na sprzeczkach o to, w jaki sposób i czy w ogóle utrzymać neutralne stanowisko wobec Niemiec668. Również żydowska ludność Palestyny skupiała się na własnych problemach. Przywódcy syjonistyczni uznali, że ich najważniejszym obowiązkiem jest podważenie Białej księgi i zachowanie dotychczasowego poziomu imigracji, nielegalnie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wydarzenia w Europie wydawały się odległe, a komunikacja z Żydami z Polski była coraz bardziej utrudniona. Wiele osób uważało, że głównym ich problemem jest głód, dlatego wysyłały paczki z jedzeniem. Traktowano to jako przejściową niedogodność, o mniejszym znaczeniu niż długofalowy los Jiszuwu, żydowskiego osadnictwa w Palestynie. Pod przewodnictwem Davida Ben-Guriona, przewodniczącego Agencji Żydowskiej dla Palestyny, quasi-rządu żydowskiej Palestyny, hebrajska prasa skupiała się na imigracji, kwestiach dyplomatycznych i przyszłości. Z dnia na dzień los Żydów w Polsce i Rzeszy coraz bardziej znikał w oddali669. 654 Listy z 12, 15 listopada, 22 grudnia 1939, Reluctant Accomplice, s. 103–105, 105–107, 109, 118–120. 655 Listy z 31 marca, 7 kwietnia 1940, Reluctant Accomplice, s. 176–179, 180. 656 M. Maschmann, Account Rendered, s. 50, 60, 62–66, 80–85. 657 19 października, 25 grudnia 1939, 11 marca 1940, U. von Hassell, The Von Hassell Diaries, s. 75–77, 95, 114–115. 658 19 listopada 1939, 27 stycznia 1940, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 250, 285–286. 659 Russell Wallis, Britain, Germany and the Road to the Holocaust. British Attitudes towards Nazi Atrocities, London 2014, s. 204–206; David Cesarani, The London Jewish Chronicle and the Holocaust, w: Why Didn’t The Press Shout. American and International Journalism During the Holocaust, red. Robert Moses Shapiro, New York 2003, s. 180–181. 660 David Engel, In the Shadow of Auschwitz. The Polish Government-in-Exile and the Jews, 1939–1942, Chapel Hill 1987, s. 8, 52–53, 60–78; zob. E. Thomas Wood, Stanislaw Jankowski, Karski. How One Man Tried to Stop the Holocaust, New York 1994, s. 44–55. Jan Karski, Story of a Secret State, London 2012, s. 101–135, opowiada o misji, a relacja oryginalna, spisana i opublikowana w 1944 roku, była pozbawiona szczegółów.

661 Ronald Zweig, Britain and Palestine During the Second World War, London 1986, s. 1–5. 662 Bernard Wasserstein, Britain and the Jews of Europe, 1939–1945, London 1999, s. 43–54; Dalia Ofer, Escaping the Holocaust. Illegal Immigration to the Land of Israel, 1939–1944, New York 1990, s. 4–7, 128– 144. 663 London, Whitehall and the Jews, s. 169–186; Leni i Peter Gillman, ‘Collar the Lot!’ How Britain Interned and Expelled its Wartime Refugees, London 1980, s. 23–68. 664 Michael Fleming, Auschwitz, the Allies and Censorship of the Holocaust, Cambridge 2014, 47–48, 50– 51; R. Wallis, Britain, Germany and the Road to the Holocaust, s. 203–204; T. Kushner, The Holocaust and the Liberal Imagination, s. 123–126, 128–134. Cenzura była jeszcze ostrzejsza w przypadku BBC German Service nadającej dla Niemców, której w owym czasie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zakazało w ogóle wspominać o Żydach. Zob. Stephanie Seul, The Representation of the Holocaust in the British Propaganda Campaign directed at the German Public, 1938–1945, „Leo Baeck Year Book” 2007, t. 52, s. 267–306. 665 R. Breitman, A.J. Lichtman, FDR and the Jews, s. 162–175; B. Zucker, In Search of Refuge, s. 99–102, 130–131, 151–155, 165–166. 666 Lurel Leff, Buried by the Times. The Holocaust and America’s Most Important Newspaper, New York 2005, s. 59–74; D.E. Lipstadt, Beyond Belief, s. 136–149. 667 Bernard Wasserstein, Patterns of Jewish Leadership in Great Britain, w: Jewish Leadership During the Nazi Era: Patterns of Behavior in the Free World, red. Randolf Braham, New York 1985, s. 29–34. 668 Jewish Responses, t. 2, s. 190–192, 200. 669 Dina Porat, The Blue and the Yellow Stars of David. The Zionist Leadership in Palestine and the Holocaust, 1939–1945, Cambridge 1990, s. 5–22.

WOJNA NA ZACHODZIE Dzięki bierności zachodnich aliantów Hitler uniknął wojny na dwa fronty, ale po pokonaniu Polski nadal czekała go konfrontacja z sojuszem dwóch światowych mocarstw. Instynkt podpowiadał mu, żeby zaatakować Zachód najszybciej jak to możliwe, w listopadzie 1939 roku, ale powstrzymali go generałowie i zła pogoda. „Dziwna wojna” stała się tematem żartów w Wielkiej Brytanii, ale w Trzeciej Rzeszy był to niespokojny okres. Gospodarka zbliżała się do punktu krytycznego. Niemiecka kolej ledwo dawała radę sprostać wymaganiom wojska i sektora cywilnego. Poziom produkcji zbrojeniowej udawało się podtrzymać wyłącznie kosztem ograniczenia konsumpcji wewnętrznej, mobilizacji kobiet oraz sprowadzania siły roboczej z zagranicy. Życie codzienne na froncie stawało się nieco trudniejsze z każdym mijającym miesiącem, a najmniejsze obniżenie standardów życiowych wywoływało spadek morale społeczeństwa. W październiku 1939 roku William Shirer odnotował, że władze ograniczyły sprzedaż podgumowanego obuwia; miesiąc później wprowadziły racjonowanie odzieży; w grudniu zaczęło brakować węgla. Podróże pociągiem przeciągały się, a wagony były mocno zatłoczone, co przy braku mydła czyniło jazdę wyjątkowo nieznośną. W marcu 1940 roku Shirer miał problem ze zdobyciem benzyny do auta, a miesiąc później zmniejszyła się o połowę liczba taksówek obsługujących Berlin. Kiedy pisarz i pamiętnikarz w średnim wieku, Friedrich Reck-Malleczewen, odwiedził Monachium, narzekał, że jego hotel był obskurny i nieogrzewany, restauracje otwierano tylko na kilka godzin, a serwowane mięso miało wyraźnie dziwny smak670. Hitler wiedział, że Rzeszy kończy się czas. Ponieważ nie było sensu gospodarować zasobami podczas długiej wojny, równie dobrze mógł rzucić wszystko, co miał, na jedną wielką rzeź przeciwko siłom angielskim i francuskim. Kiedy rozpoczęło się natarcie, Shirer napisał trafnie, że „Hitler musi zagrać o zwycięstwo teraz albo nigdy. Najwyraźniej to prawda, że Niemcy nie przetrwałyby wojny ekonomicznej. Zaatakował więc, jego armie nadal dysponowały zapasami, a siły powietrzne utrzymywały przewagę nad aliantami. Najwyraźniej wiedział, że ryzykuje wszystko”671. Kampania na Zachodzie została przyśpieszona przez wtargnięcie brytyjskiej floty na wody norweskie w lutym 1940 roku. Chcąc ograniczyć import rudy żelaza do Niemiec, Brytyjczycy zaminowali norweskie szlaki morskie, a ich siły wylądowały w Trondheim. 9 kwietnia Hitler w odpowiedzi zaatakował Norwegię i rozkazał rozpocząć okupację Danii. Dania skapitulowała w jeden dzień, ale bitwy lądowe w Norwegii oraz starcia na morzu trwały przez osiem tygodni, zanim alianci ewakuowali siły. Od 10 maja 1940 roku obok głównej ofensywy rozgrywały się działania na mniejszą skalę. Początkowo Hitler i najwyższe dowództwo planowali konwencjonalną inwazję na północną Francję przez Holandię, Belgię i Luksemburg, podczas której chcieli zniszczyć główny trzon sił

brytyjskich i francuskich. Jednak kopia planu Fall Gelb wpadła w ręce aliantów. Dlatego plan został zweryfikowany, nad czym już wcześniej pracował generał Erich von Manstein, szef sztabu jednej z grup armii wyznaczonych do ataku. Manstein zaproponował pierwsze uderzenie przez Holandię i Belgię, które przyciągnie główne siły aliantów, podczas gdy potężne niemieckie dywizje pancerne uderzą przez trudno dostępne Ardeny na południe. Następnie dywizje pancerne przekroczą Mozę, przedrą się przez francuskie pozycje w miejscu, gdzie kończy się dobrze umocniona Linia Maginota, i uderzą na tyły armii aliantów, grożąc im okrążeniem. Hitler, domorosły strateg amator, sam bawił się tym pomysłem. Kiedy przedstawiono mu Mansteinowską wersję planu, tak zwany Sichelschnitt („cięcie sierpem”), skwapliwie ją podchwycił672. Głównie dzięki konserwatywnemu podejściu angielsko-francuskiego dowództwa plan Mansteina zadziałał idealnie. Kiedy najlepsze brytyjskie i angielskie dywizje ruszyły do Belgii, potężne niemieckie siły uderzyły przez Ardeny i 13 maja sforsowały Mozę w rejonie obsadzonym przez słabsze francuskie dywizje. 15 maja dywizje pancerne otworzyły sześciokilometrową lukę we francuskiej linii i ruszyły w stronę kanału La Manche, przerywając łączność między Paryżem a głównymi siłami aliantów. Pięć dni później niemieccy dowódcy sił pancernych zobaczyli morze w Abbeville. Brytyjskie siły ekspedycyjne, które kilka dni wcześniej zaczęły wycofywać się na południe, dostały rozkaz, by przemieścić się do portów, skąd miała się rozpocząć ewakuacja. Od 26 maja do 3 czerwca 338 226 żołnierzy brytyjskich i francuskich zabrano z plaż i z portu w Dunkierce. Tymczasem armie niemieckie zbliżyły się do linii Sommy i Aisne, po krótkiej przerwie przegrupowały się i zaatakowały od południa. Zaledwie w dziesięć dni resztki armii francuskich zostały rozbite. Rząd francuski, z nowym premierem marszałkiem Pétainem na czele, poprosił o rozejm. Formalności sfinalizowano w Compiègne 21 czerwca 1940 roku, w tym samym wagonie kolejowym, w którym Niemcy podpisały zawieszenie broni 11 listopada 1918 roku. Hitler nie posiadał się z radości673. Powyższa dygresja z zakresu historii wojskowości jest kluczowa dla zrozumienia nie tylko nieuchronnego losu Żydów w nowo podbitych krajach, ale też rozwoju polityki żydowskiej w Rzeszy i okupowanej Polsce. Co więcej, przyczyny niemieckiego zwycięstwa na Zachodzie oraz złudna pewność siebie, jaką wzbudziło ono w dowództwie Wehrmachtu, mają zasadnicze znaczenie dla zrozumienia przyczyn niemieckiej klęski militarnej rok później na Wschodzie, co przyniosło katastrofalne skutki Żydom z Rosji oraz, ostatecznie, z całej Europy. Inaczej niż w Polsce niemieckie siły zbrojne i SS we Francji nie otrzymały zadania wybijania ludności poza polem walki. Chociaż kilka oddziałów Waffen-SS wyróżniło się w walce, Himmler i aparat bezpieczeństwa odegrali niewielką rolę w kampanii i organizowaniu później reżimów okupacyjnych. Nie było tutaj Einsatzgruppen i Heydrich zajmował się organizowaniem misji powietrznych Luftwaffe. Mimo to kampania nie przebiegała bez okrucieństw. 27–28 maja 1940 roku Waffen-SS dokonało rzezi brytyjskich żołnierzy, którzy poddali się we flandryjskich wsiach Le Paradis i Wormhoudt674. Po wzięciu do niewoli zostało rozstrzelanych co najmniej 1500 francuskich żołnierzy

kolonialnych (liczba ta może być bliższa 3 tysięcy). W większości ofiarami byli Tirailleurs Sénégalais. Niemieccy żołnierze, którzy natknęli się na tych Afrykanów, uważali ich za prymitywów. Fakt, że niektórzy walczyli nożami i atakowali Niemców z tyłu, złożył się na wyobrażenie barbarzyńskich najemników: według żołnierzy niemieckich napastnicy byli dzikusami, którzy nie wiedzieli nawet, jak walczyć po europejsku. Po kapitulacji kilkudziesięciu z nich skosili z karabinów żołnierze z wojsk pancernych, jednostek piechoty i oddziałów Waffen-SS. Jednak inaczej niż w przypadku Polaków i Żydów, czarnych Afrykanów nie zabijano poza polem bitwy. Generał Halder odnotował w dzienniku wojennym pod nagłówkiem „Kolorowi jeńcy wojenni”, że mieli oni zostać „umieszczeni w specjalnych batalionach i być dobrze traktowani”. Czarnoskórzy jeńcy nie mogli jechać do Rzeszy do pracy przymusowej z powodu zasady segregacji rasowej, ale czekała ich repatriacja. Niemcy nigdy nie rozważali wymordowania ich wszystkich, wręcz przeciwnie, z ochotą odsyłali ich do ojczyzn. Oczywiście ta pobłażliwa polityka weszła w życie za późno dla setek rozstrzelanych lub zadźganych z zimną krwią bagnetami w okopach i na polach bitew w północnej Francji. Jednak los wziętych do niewoli francuskich żołnierzy wojsk kolonialnych ilustruje podstawową różnicę między postrzeganiem Żydów a innych wrzuconych przez Niemców do rasowo zdefiniowanych kategorii. Żydzi byli potężnym, niebezpiecznym, śmiertelnym wrogiem, zupełnie inaczej niż inne grupy rasowe675. Wojna stoczona na Zachodzie w 1940 roku nie była wojną rasową, lecz jej wynik wywarł dramatyczny wpływ na nazistowską politykę rasową. Początkowo traktowanie kwestii żydowskiej było warunkowane przez zaskakujące niemieckie zwycięstwo. Klęska Francji nie miała być blitzkriegiem; nikt nie był bardziej zaskoczony szybkością upadku Francji niż Hitler i jego generałowie. To sprawiło, że byli całkowicie nieprzygotowani na to, co nastąpiło potem. Tym samym bezpośredni los Żydów zależał od szybkości i ewidentnej pełni zwycięstwa; w konsekwencji kształtowały go (błędne) wnioski, jakie nazistowska elita z niego wyciągnęła. W 1940 roku Niemcy planowali długi konflikt i zostali zaskoczeni rychłym zakończeniem, podczas gdy w 1941 roku planowali krótką walkę i zaskoczyło ich jej przedłużanie się676. Hierarchia nazistowska nie miała pojęcia, co zrobić z podbitymi krajami. W letnich miesiącach Hitler i jego wewnętrzny krąg uruchomili struktury okupacyjne i administracyjne, obliczone jednak na krótką metę. Dania, która niemal nie stawiła oporu, zachowała cały system rządowy, policyjny i urzędniczy, który kierował krajem. Ponieważ to państwo było kluczowym źródłem żywności dla Rzeszy, Niemcy położyli nacisk na kontynuację i stabilność. Duńczycy musieli tylko pogodzić się z niewielkim garnizonem, a niemiecki aparat bezpieczeństwa ograniczono do minimum. W Norwegii, gdzie Niemcy natrafili na silny opór, rządy objął komisarz Rzeszy Josef Terboven. Przez jakiś czas Terboven próbował dokooptować norweskich polityków do kolaboracyjnego rządu, ale skończyło się mianowaniem na stanowiska ministerialne zaufanych nazistów z Niemiec lub z lokalnej partii nazistowskiej. Vidkun Quisling, szef niewielkiej Nasjonal Samling (Zjednoczenie Narodowe), okazał się być kulą u nogi i był trzymany na dystans. Podobnie jak król Norwegii, holenderska rodzina królewska została ewakuowana wraz z rządem do

Wielkiej Brytanii. Hitler zamierzał przyłączyć Holandię do Rzeszy, więc powołał administrację cywilną z Arthurem Seyss-Inquartem, niegdyś nazistowskim gubernatorem Austrii, na czele. Seyss-Inquart z kolei mianował niemieckich nazistów, by nadzorowali kluczowe ministerstwa i stopniowo wywindowali holenderskich nazistów na stanowiska we władzach. Codzienna administracja pozostała w rękach holenderskich urzędników, koordynowanych przez komitet utworzony z sekretarzy stanu, oficjalnych szefów poszczególnych ministerstw. Natomiast Belgię podporządkowano administracji wojskowej na zasadach z lat 1914–1918, co uzasadniano tym, że kraj może stać się odskocznią do inwazji na Wielką Brytanię i ma, w każdym wypadku, znaczenie strategiczne. Ponieważ rząd belgijski uciekł, bieżące sprawy pozostawiono w rękach urzędników odpowiedzialnych przed niemiecką administracją wojskową677. Z powodów politycznych i geostrategicznych okupacyjna polityka we Francji była odmienna i dużo bardziej skomplikowana. W warunkach zawieszenia broni narzuconego Francji pobrzmiewała nuta mściwości. Traktat zmuszał Francję do zredukowania armii do 100 tysięcy ludzi, pozostawiając setki tysięcy jeńców w rękach niemieckich jako kartę przetargową dla przyszłych układów. Kraj musiał opłacać koszty niemieckiej okupacji, przy czym frank miał rujnująco niską wartość w stosunku do marki. W rezultacie niemieccy żołnierze podczas urlopów opróżniali sklepy z perfum, mydeł, pończoch, konfekcji i wszelakiej żywności oraz win i alkoholi; wszystko to przesyłali swoim rodzinom. Okupacja stanowiła formę zorganizowanej grabieży. Strategiczne i wysoko uprzemysłowione regiony na północnym wschodzie Niemcy oderwali od Francji i umieścili pod zarządem wojskowym z Belgii. Reszta północnej Francji i cały pas wybrzeża od Pirenejów do granicy belgijskiej został obsadzony garnizonami i podlegał zarządowi wojskowemu z Paryża. Linię demarkacyjną między strefą okupowaną a „wolną” obsadzono policją i wykorzystywano do kontrolowania przepływu ludzi, a także towarów i żywności. Francji jednak pozwolono zachować rząd i pozostała teoretycznie państwem niepodległym. Marszałek Pétain wybrał na siedzibę nowego rządu kurort Vichy i zgłaszał pretensje do jurysdykcji nad całym krajem. W praktyce jednak jego władza obejmowała jedynie strefę nieokupowaną. Na północy dekrety i dyrektywy rządu Vichy musiały uzyskać aprobatę niemieckiej administracji wojskowej pod kierownictwem generała Ottona von Stülpnagla. Mimo to okupację zaplanowano jako łagodną. Hitler miał nadzieję pozyskać Francuzów dla swego nowego porządku europejskiego i uzyskać ich dobrowolną współpracę wojskową i ekonomiczną. Niemcy chcieli też osiągnąć jak najszerszą współpracę, by zminimalizować liczbę ludzi niezbędnych do zarządzania i utrzymywania bezpieczeństwa678. Niespójny model niemieckich rządów nad tym, co niekiedy, raczej myląco, nazywa się „imperium Hitlera”, odmienił sposób inicjowania i wprowadzania w życie środków antyżydowskich. Ogólnie mówiąc, klęska państw demokratycznych podkopała wiarę w demokrację, nadając partiom nazistowskim i politykom proniemieckim aurę siły. Liberalizm nie tylko podupadł jako ideologia, ale warunki zagrożenia podsycane przez klęskę i okupację podkopały moc prawa. We Francji przegrana wzbudziła falę uczuć nacjonalistycznych, reakcję przeciwko Trzeciej Republice i zasadom rewolucji 1789 roku,

które reprezentowała. 10 lipca 1940 roku pozostali członkowie Zgromadzenia Narodowego uchylili konstytucję Trzeciej Republiki i oddali niemal dyktatorską władzę marszałkowi Pétainowi i jego zastępcy (oraz wyznaczonemu sukcesorowi) Pierre’owi Lavalowi. Pétain podsycał rozczarowanie wartościami republikańskimi, kiedy głosił „rewolucję narodową” opartą na haśle Travail. Famille. Patrie (Praca. Rodzina. Ojczyzna). Jego rząd przystąpił do czystek w administracji wszystkich szczebli, od ministerstw do merostw, usuwając wszystkich powiązanych z Frontem Ludowym. Premier z lat 1936–1937, Żyd Léon Blum, został napiętnowany jako przeciwieństwo nowego reżimu. Antysemityzm stał się fundamentalnym elementem patriotycznego odrodzenia, popieranego przez kler, który liczył na państwo oparte na katolicyzmie, konserwatystów, którzy zrzucali klęskę na dekadencję współczesnej kultury, a także przez antykomunistów i antysocjalistów. Mimo to przybranie przez te emocje formy polityki antyżydowskiej wymagało czasu. Wszędzie niemieccy okupanci postępowali ostrożnie. Nie przygotowali żadnych środków przeciwko Żydom i byli tak zajęci wprowadzaniem systemów okupacyjnych i upewnianiem się, że sprawy wrócą do normalności, że Żydzi nie należeli do priorytetów. Nie dotyczyło to jednak specjalistów od polityki żydowskiej w Berlinie679. 670 A. Tooze, The Wages of Destruction, s. 334–366; 30 października, 12 listopada, 31 grudnia 1939, 22 stycznia, 27 lutego, 4 marca, 1, 4 kwietnia 1940, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 241, 248, 271, 280–281, 291– 292, 294–295, 323; Friedrich Reck-Malleczewen, Diary of a Man in Despair, London 2000, s. 131. 671 10 maja 1939, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 331–335; I. Kershaw, Hitler 1936–1945, s. 283–300. 672 Hugo Melvin, Manstein. Hitler’s Greatest General, London 2010, s. 132–155; Karl-Heinz Frieser, The Blitzkrieg Legend, Annapolis 2012, s. 60–99. 673 K. Frieser, The Blitzkrieg Legend, s. 102–314. 674 P. Longerich, Himmler, s. 458–461, 490–498; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 174. Hugh SebagMontefiore, Dunkirk. Fight to the Last Man, London 2007, s. 293–315, s. 345–361. 675 Rafael Scheck, Hitler’s African Victims. The German Army Massacres of Black French Soldiers in 1940, New York 2006; zob. Clarence Lusane, Hitler’s Black Victims. The Historical Experience of Afro-Germans, European Blacks, Africans and African Americans in the Nazi Era, New York 2003. Krótki, ogólny zarys zob. Michael Burleigh, Wolfgang Wipperman, The Racial State. Germany 1933–1945, Cambridge 1991, s. 128– 130. 676 K. Frieser, The Blitzkrieg Legend, s. 12–59, 255–260. 677 M. Mazower, Hitler’s Empire, 100–110; R.J. Evans, The Third Reich at War, 373–397. 678 Julian Jackson, France 1940–1944. The Dark Years, Oxford 2001, s. 126–136; Robert Gildea, Marianne in Chains. In Search of the German Occupation, 1940–1945, London 2002, s. 43–64. 679 J. Jackson, France 1940–1944, s. 142–154; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 2, s. 67–69; Jewish Responses, t. 2, s. XXXI–XXXIII.

„TRAKTOWANIE LUDNOŚCI OBCEJ NA WSCHODZIE” I PLAN „MADAGASKAR” 25 maja 1940 roku Heinrich Himmler przedłożył Hitlerowi memorandum zatytułowane „Kilka uwag o traktowaniu ludności obcej na Wschodzie”. Zawierało ono sugestie germanizacji okupowanej Polski. Himmler zalecał, aby miejscową ludność podzielić na kategorie etniczne, przy czym nie miałaby znaczenia świadomość narodowa. Niewielkie mniejszości tych grup można by wykorzystać jako źródło burmistrzów i lokalnych urzędników policyjnych; Polacy powinni otrzymywać jedynie podstawową edukację: należy ich uczyć prostej arytmetyki i podstawowych zasad wiary, takich jak „boskim przykazaniem jest posłuszeństwo wobec Niemców”. Dzieci „naszej krwi”, uważał Himmler, trzeba wywieźć do Rzeszy, gdzie zostaną wychowane na członków Volk, bez względu na to, czy ich rodzice wyrażą zgodę czy nie. „Poślednie resztki” skończą w Generalnym Gubernatorstwie, gdzie stanowić będą rezerwuar taniej, niewykwalifikowanej siły roboczej. Pewne grupy etniczne po prostu miały zniknąć. Znacząco wspomniał na marginesie, że taki byłby los Żydów. „Mam nadzieję ujrzeć termin «Żyd» całkowicie wyeliminowany poprzez możliwość emigracji na wielką skalę wszystkich Żydów do Afryki lub jakiejś kolonii”680. Himmler być może odnosił się do pomysłu wysłania Żydów na Madagaskar, który pobrzmiewał od końca 1938 roku. Albo reagował na możliwości otwierające się dzięki nieuchronnie zbliżającej się klęsce Francji. Perspektywa ta oferowała Niemcom marzenie o całym zamorskim imperium francuskim, włącznie z Madagaskarem. Jeszcze przed podpisaniem zawieszenia broni z Francją Franz Rademacher, szef biura żydowskiego w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zauważył możliwość wykorzystania tych terytoriów jako miejsca dla niechcianych Żydów. Na początku lipca rozesłał dokument sugerujący, że traktat pokojowy kończący wojnę powinien zawierać warunek wysłania Żydów na Madagaskar. Rademacher rozpoczął kwieciście: „Nadciągające zwycięstwo daje Niemcom możliwość, a w mojej opinii także obowiązek, rozwiązania kwestii żydowskiej w Europie. Pożądane rozwiązanie polega na usunięciu wszystkich Żydów z Europy”. Określał, że „traktat pokojowy z Francją musi udostępniać wyspę Madagaskar w celu rozwiązania kwestii żydowskiej” i przesiedlenia żyjących tam 25 tysięcy obywateli francuskich. Wyspa miała przejść pod władzę niemiecką w ramach mandatu, który uniemożliwiałby Żydom uzyskanie jakichkolwiek praw związanych z państwowością. W przeciwieństwie do Palestyny wyspa nie miałaby żadnego znaczenia – ani politycznego, ani duchowego. W rezultacie stałaby się kolejną wersją „rezerwatu” lubelskiego, gdzie Żydzi „pozostaną w rękach niemieckich jako gwarancja dobrego zachowania w przyszłości przedstawicieli ich rasy w Ameryce”681.

Inicjatywa Rademachera całkowicie zaskoczyła Heydricha i RSHA. Heydrich od razu zaczął się obawiać, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych może przypisać sobie zasługę rozwiązania problemu żydowskiego i przejmie prowadzenie akcji. Dlatego 24 czerwca ostro przypomniał na Wilhelmstrasse, że za sprawy żydowskie odpowiada aparat bezpieczeństwa, RSHA. W późniejszej wersji, datowanej na 3 lipca, Rademacher dodał, że wyspą zarządzałyby niemieckie sił policyjne, odpowiadające przed samym Reichsführerem SS, Himmlerem. Ale to rozwiązanie nie wystarczało Heydrichowi. On chciał, żeby to jego ludzie przedstawili bardziej szczegółowy plan, którego wyłącznym autorem byłoby RSHA. Wyznaczył zatem Eichmanna, głównego eksperta od spraw żydowskich, aby sformułował konkurencyjną propozycję. Eichmann przystąpił do pracy z charakterystyczną dla siebie gorliwością i zaczął przekopywać się przez tony informacji o Madagaskarze i warunkach panujących w tropikach. 15 sierpnia plan RSHA był gotów do przedstawienia go Ribbentropowi, ministrowi spraw zagranicznych. Zakładał wysłanie 4 milionów Żydów na wyspę, dwoma statkami dziennie, każdy z 1500 osobami na pokładzie. Eichmann i jego adiutant, Theo Dannecker, bardzo szczegółowo zaplanowali rejestrację Żydów i ich stanu posiadania, wywłaszczenie z majątków i wykorzystanie wpływów z tego źródła na pokrycie kosztów projektu. Pierwsza fala objęłaby „pionierów”, którzy stworzą infrastrukturę dostateczną, by wchłonąć innych. Plan wyglądał jak parodia przedsięwzięcia syjonistów w Palestynie. Ale Eichmann nie zamierzał przyznać Żydom autonomii w żadnym stopniu: wyspa stałaby się czymś niewiele lepszym niż otwarte więzienie pod zarządem SS682. Co charakterystyczne, Eichmann zwrócił się do żydowskich przywódców, aby przeprowadzili wstępne prace. 3 lipca poinstruował reprezentantów organizacji żydowskich w Berlinie, Wiedniu i Pradze, aby przygotowali memorandum nakreślające zasady, jakie należy wpoić Żydom przed zamorską podróżą. Przedstawiciele Reichsvereinigung przeżyli wstrząs, kiedy dowiedzieli się, że władze niemieckie poważnie rozważają ten przedziwny pomysł. Jednak z typowym dla siebie stoicyzmem przystąpili do zaplanowania w zarysie żydowskiego życia na odległej i mało gościnnej wyspie. Wieści o Madagaskarze szybko się rozeszły w żydowskich społecznościach w Niemczech i Austrii. Victor Klemperer dostał cynk od zaprzyjaźnionej Niemki, która usłyszała wzmiankę na ten temat w audycji radiowej. William Shirer zrozumiał, że reżim poważnie myśli o Afryce, kiedy usłyszał, że esesmani uczą się suahili683. 8 lipca 1940 roku Hitler osobiście poinformował o projekcie Hansa Franka. Frank z wielkim entuzjazmem podszedł do pomysłu, nie tylko dlatego, że wizja rychłego rozwiązania problemu oznaczała, że Hitler zgodził się zawiesić dalsze deportacje Żydów do jego królestwa. Kilka dni później Frank poinformował podwładnych z Krakowa: „Po zawarciu pokoju planuje się wywiezienie całej żydowskiej bandy z Rzeszy, Generalnego Gubernatorstwa i Protektoratu, tak szybko, jak tylko będzie to możliwe, do jakiejś afrykańskiej czy amerykańskiej kolonii. Przewiduje się, że Francuzi udostępnią na ten cel Madagaskar […]. Spróbuję załatwić, żeby Żydzi z Generalnego Gubernatorstwa również otrzymali szansę na rozpoczęcie nowego życia na tamtym terytorium”. Tym sposobem projekt „Madagaskar” wywarł natychmiastowy skutek w Polsce. Plany utworzenia getta

w Warszawie zawieszono, a tysiące Żydów nie musiały już opuszczać domów i przenosić się w wyznaczone rejony. Adam Czerniaków zanotował w dzienniku, że oficer Sipo-SD, Gerhard Mende, nadzorujący radę żydowską, „powiedział, że wojna się skończy za miesiąc i że my wyjedziemy na Madagaskar”. W całej Polsce nagle wstrzymano budowę gett684. Gdy pogłoski rozeszły się w szeregach nazistów, gauleiterzy w Rzeszy nie mogli powstrzymać zniecierpliwienia. Gdy w lipcu oficjalnie włączono do Rzeszy Alzację i Lotaryngię, nowi władcy wydalili do strefy nieokupowanej ponad 24 tysiące francuskich Żydów, by tam oczekiwali na przewiezienie na Ocean Indyjski. Skończyli w obozach nadzorowanych przez reżim Vichy. Przywódcy partyjni w Badenii i powiecie Saarpfalz poszli za przykładem kolegów w październiku, uzyskawszy od Hitlera zgodę na oczyszczenie swych terenów z Żydów. Ku zgrozie Reichsvereinigung 6,5 tysiąca niemieckich Żydów otrzymało jeden dzień na przygotowanie się do deportacji do Francji. Była to pierwsza masowa deportacja Żydów z zachodnich Niemiec i Reichsvereinigung czuł się zmuszony do reakcji. Jego szefowie „zarządzili święty post”, Otto Hirsch złożył zaś władzom formalny protest. Protest był równie odważny, co daremny; Hirscha aresztowano i wysłano do Mauthausen, gdzie zginął jakieś cztery miesiące później. Władze Vichy nie zostały uprzedzone i zaprotestowały w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych z powodu nadużycia. Nie trzeba dodawać, że skarga nic nie dała. Nie troszcząc się o deportowanych, z których większość była stara i słaba, Francuzi skupili ich w ponurym obozie dla internowanych w Gurs w południowo-zachodniej Francji. Liczba uwięzionych wzrosła z 1400 do 12 tysięcy, przy czym nie zapewniono jakichkolwiek dodatkowych kwater czy udogodnień685. Ale nie miało być żadnego „rozwiązania madagaskarskiego”. Przede wszystkim Hitler chciał zachęcić Francuzów do przyłączenia się do Osi, a tym samym pozostawić im flotę i zamorskie posiadłości. Nawet jeśli Niemcy przejęliby Madagaskar, nie mieliby jak się tam dostać, dopóki Wielka Brytania kontrolowała szlaki morskie, a niezręczna propozycja pokojowa złożona przez Hitlera w przemówieniu z 19 lipca nie doczekała się odpowiedzi Londynu. Winston Churchill, premier od 10 maja, przekonał innych, że jedyną realną strategią przetrwania kraju i imperium jest walka686. Opór Wielkiej Brytanii wpędził Niemców w rozterkę: mogli posiadać najpotężniejsze siły lądowe w Europie, ale w żaden sposób nie mogli ich wykorzystać, by ostatecznie zniszczyć Brytyjczyków, których chroniły kanał La Manche, Royal Navy i RAF. W połowie lipca Hitler rozkazał najwyższemu dowództwu armii przygotować plany inwazji sierpniowej, operacji „Lew Morski”, jednak Wehrmacht był źle wyekwipowany do takiego przedsięwzięcia. Niewielka niemiecka flota nie dałaby rady ochronić sił inwazyjnych ani linii zaopatrzenia przed atakami brytyjskiej marynarki. Luftwaffe mogła powstrzymać lub odeprzeć atak morski, ale jej zdolność do ochrony armady zależała od zdobycia przewagi w powietrzu. W rezultacie pod koniec lipca Hitler rozkazał Göringowi zniszczyć RAF w ciągu dwóch tygodni. Ofensywa lotnicza zawiodła – chociaż o włos. 17 września 1940 roku Hitler odłożył „Lwa Morskiego”687. Przez chwilę los europejskich Żydów decydował się na polu bitwy, w powietrzu i na

morzu. Kształtowały go nie tyle antysemityzm i wcześniejsza polityka antyżydowska, ile geostrategiczne ramy, w których działali Hitler i jego współpracownicy. Gdyby Wielka Brytania skapitulowała, a Niemcy wydarli Francji jej kolonie, jesienią 1940 roku Żydzi mogliby zostać przewiezieni na Madagaskar. W tym przypadku niemiecka marynarka wojenna, Kriegsmarine, stałaby się narzędziem do realizacji wizji najpierw nakreślonej przez Polaków i Francuzów w 1938 roku. Zamiast tego Niemcy po omacku szukali drogi do rozwiązania zgodnego z ich zasadami rasowo-biologicznymi, ale w okolicznościach, których nie kontrolowali w pełni. Tymczasem zawieszenie planów usunięcia Żydów z Europy zobowiązało niemieckie władze okupacyjne, jak również ich sojuszników i kolaborantów, do opracowania i wdrożenia sposobów poradzenia sobie z „kwestią żydowską”. 680 Nazism 1919–1945, t. 3, s. 932–934; P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution, s. 139–140; P. Longerich, Himmler, s. 508. 681 Documents on the Holocaust, s. 216–218; P. Longerich, Holocaust, s. 161–164; C.R. Browning, The Origins of the Final Solution, s. 81–82. 682 D. Cesarani, Eichmann, 84–87; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 178–181. 683 C.R. Browning, The Origins of the Final Solution, s. 86–89; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans, s. 213; S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 2, 81–82, 103; B. Meyer, Between Self-Assurance and Forced Collaboration, s. 154–155; 7 lipca 1940, V. Klemperer, Chcę dawać świadectwo aż do końca, t. 2, s. 104–105; 17 lipca 1940, W.L. Shirer, Berlin Diary, s. 451. 684 Götz Aly, ‘Final Solution’. Nazi Population Policy and the Murder of the European Jews, London 1999, s. 92; 1 lipca 1940, A. Czerniaków, Dziennik getta warszawskiego, s. 126. 685 P. Longerich, Holocaust, s. 171–173; R. Gerwarth, Hitler’s Hangman, s. 182–183; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans, s. 213–214; B. Meyer, Between Self-Assurance and Forced Collaboration, s. 154–155; Jewish Responses, t. 2, s. 333–343. 686 I. Kershaw, Fateful Choices, s. 11–53. 687 Horst Boog, The Luftwaffe Assault, w: The Burning Blue. A New History of the Battle of Britain, red. Paul Addison i Jeremy A. Crang, London 2000, s. 39–54; G.P. Megargee, Inside Hitler’s High Command, s. 87–92.

ŻYDZI JAKO „WRODZY CUDZOZIEMCY”: MASOWE INTERNOWANIA W WIELKIEJ BRYTANII I WE FRANCJI Rozwój wydarzeń wojennych wpłynął też na tych Żydów, którzy bezpośrednio zaangażowali się w walkę, stali się uchodźcami albo musieli znosić okupację. Z dnia na dzień uchodźcy zmienili się we „wrogich cudzoziemców”. W Wielkiej Brytanii i we Francji podjęto kroki, by zarejestrować i, w razie potrzeby, internować obywateli państw wrogich wraz z innymi stanowiącymi zagrożenie dla bezpieczeństwa z powodu politycznych związków ze skrajną prawicą lub skrajną lewicą. Żydzi najbardziej odczuli te środki. Około 64 tysiącom uchodźców w Wielkiej Brytanii trybunały przydzieliły kategorię „C”, co oznaczało, że chociaż formalnie byli obywatelami wrogich państw, uznano ich za nieszkodliwych. Zdecydowaną większość stanowili Żydzi z Niemiec i Austrii. Obywatele niemieccy i austriaccy sklasyfikowani jako „A” bezzwłocznie trafiali do aresztu; większość z nich miała związki z nazizmem lub była Niemcami w wieku poborowym. Kategoria „B” obejmowała osoby z przeszłością polityczną, która czyniła z nich podejrzanych; włączono tu lewicowych antyfaszystów i komunistów; poddano ich restrykcjom. Do czasu niemieckiej inwazji na Francję większość niemieckich i austriackich uchodźców pozostawiono w spokoju. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pod kierunkiem sir Johna Andersona nie miało zamiaru powtarzać masowych internowań z okresu I wojny światowej i nie widziało powodu, by aresztować ludzi, którzy zbiegli przed nazistami. Niestety MI5 (tajne służby) nie postrzegało spraw w ten sam sposób i uważało uchodźców za potencjalne gniazdo szpiegów. Wykorzystanie niemieckich sił spadochronowych za liniami holenderskimi i belgijskimi zwiększyło obawy przed swobodnie poruszającymi się uchodźcami. Jak można rozróżnić, czy są faktycznymi uciekinierami, czy szturmowcami w przebraniu? Szybkie złamanie holenderskiego i belgijskiego oporu, a także zamęt wśród Francuzów dały początek mitowi „piątej kolumny”: pogłoskom o niemieckich lub proniemieckich elementach, które niszczyły obrońców od środka. W rezultacie na rząd naciskano, by objął ścisłą kontrolą wrogich cudzoziemców688. Winston Churchill był przewrażliwiony na punkcie ostrzeżeń nadchodzących z wywiadu i chciał pokazać społeczeństwu, że jego gabinet zna się na swojej robocie. 11 maja, dzień po otrzymaniu nominacji na premiera, rząd ustalił, że ze stref przybrzeżnych zostaną usunięte wszystkie osoby wrogich narodowości, i następnego dnia rozpoczęły się selektywne aresztowania mężczyzn z kategorii „B”. Katastrofa w Dunkierce wywołała panikę i gabinet wojenny zażądał internowania wszystkich dorosłych mężczyzn narodowości niemieckiej i austriackiej, bez względu na to, czy są Żydami, czy sklasyfikowano ich jako uchodźców. Z poparciem Churchilla szefowie sztabu armii i służby bezpieczeństwa przełamali niechęć sekretarza spraw wewnętrznych do zainicjowania masowych internowań. Na posiedzeniu

gabinetu 27 maja, w atmosferze kryzysu, zapadła niemal jednomyślna decyzja, aby zatrzymać wszystkie osoby z kategorii „C”. Następnego dnia policja rozpoczęła aresztowania mężczyzn w wieku 16–60 lat, nawet jeśli trybunały zaliczyły ich do uchodźców, którzy są „gotowi wspierać kraj, a nie wroga”. Przystąpienie do wojny Włoch 10 czerwca sprawiło, że na listę „wrogich cudzoziemców” trafiło dodatkowo 10 tysięcy Włochów; nasiliło to poczucie, że zdrada wisi w powietrzu. Churchill wydał rozkaz „przyskrzynić wszystkich”. W ciągu miesiąca 27 tysięcy uchodźców trafiło do prowizorycznych aresztów zorganizowanych w opuszczonych fabrykach, na torach wyścigów konnych i w szybko przerobionych internatach na wyspie Man. Od 20 czerwca grupy internowanych przewożono do obozów w Kanadzie i Australii. Ponad 73 tysiące trafiło do ogrodzonych drutem kolczastym obozów na uboczu, gdzie przebywali odcięci od przyjaciół i rodzin, niepewni czekającej ich przyszłości. Zatrzymani w Wielkiej Brytanii znaleźli się w kiepskim położeniu, za drutami kolczastymi, w momencie, kiedy w każdej chwili spodziewano się niemieckiej inwazji689. 1 lipca 1940 roku doszło do tragedii: statek SS „Arandora Star”, przewożący ponad 1200 internowanych (Włochów i Niemców) do Kanady, został storpedowany na Morzu Irlandzkim i zatonął; nie udało się uratować ponad 700 osób. Katastrofa wzmogła krytycyzm wobec polityki masowych internowań, który narastał wśród parlamentarzystów i w kręgach dziennikarzy. Ostry sprzeciw nasiliły jeszcze wieści o SS „Dunera”, statku transportowym, który dotarł do Australii z prawie 2,3 tysiąca uchodźców na pokładzie. Przybysze zostali obrabowani i byli maltretowani przez eskortujących ich brytyjskich żołnierzy. Po chwilowym wahaniu żydowscy przywódcy zaczęli wywierać naciski na Whitehall, aby zmienił stanowisko. To dzięki odwadze tych krytyków i odporności systemu demokratycznego jesienią 1940 roku przerwano internowania. Coraz więcej Żydów uwalniano, jeśli wykazywali się użytecznymi umiejętnościami lub chcieli wstąpić do Royal Pioneer Corps690. Ci, którzy utknęli w obozach (na samej wyspie Man 10 tysięcy osób), wykorzystywali przymusową bezczynność najlepiej, jak potrafili, i angażowali się w zaskakująco szeroki wachlarz różnych aktywności edukacyjnych i kulturalnych. Jednak prowizoryczne kawiarenki w stylu wiedeńskim, sztuka obozowa, powielane w przemyślny sposób pisemka, ambitne lektury i kwartety smyczkowe tylko częściowo rekompensowały paskudne doświadczenie aresztowania i trzymania w zamknięciu bez powodu. W przypadku niektórych niemieckich i austriackich Żydów był to faktycznie drugi raz, kiedy zostali uwięzieni niesprawiedliwie, chociaż to właśnie oni najlepiej dostrzegali różnice między premedytacją stojącą za nazistowskimi obozami koncentracyjnymi a nieplanowanym i zwykle łagodnym ograniczeniem wolności pod flagą Wielkiej Brytanii. Mimo wszystko był to nieprzyjemny, ponury epizod w brytyjskiej „godzinie chwały”, który ujawnił siłę ksenofobii i antysemityzmu, szczególnie w połączeniu z obawami o bezpieczeństwo i wymogami o charakterze militarnym691. Los Żydów internowanych we Francji przedstawiał się nieporównywalnie gorzej. 3 września 1939 roku władze francuskie rozkazały wszystkim osobom narodowości

niemieckiej i austriackiej, aby zameldowały się w wyznaczonych miejscach. Rozporządzenie dotyczyło bezpośrednio 13 tysięcy niemieckich i 8 tysięcy austriackich uchodźców żydowskich. Dołączyli do nich ludzie podejrzewani przez policję i tajne służby o działalność wywrotową, głównie działacze komunistyczni i antyfaszystowscy, jak na przykład Arthur Koestler. Po wielu dniach aresztu i bez żadnych procedur prawnych przewieziono ich do obozów dla internowanych na południu kraju. W obozach tych (najbardziej znane to SaintCyprien, Argelès-sur-Mer, Barcures, Gurs i Le Vernet) czekały na nich prymitywne drewniane baraki z minimalnymi udogodnieniami, otoczone drutem kolczastym i wieżyczkami obserwacyjnymi obsadzonymi przez żandarmów. We wnikliwej relacji Scum of the Earth („Najgorsze męty”), spisanej w 1941 roku, Koestler wspominał Le Vernet jako „plątaninę drutu kolczastego i jeszcze większej ilości drutu kolczastego”. Baraki wznosiły się na gołej ziemi, „kamienistej i zakurzonej, kiedy wyschła; z błotem po kostki, gdy padało”. Obóz był „prowadzony z tą mieszaniną upokorzenia, korupcji i laisser-faire, tak typową dla administracji francuskiej”, i strzeżony przez ludzi z Gwardii Mobilnej, „najbardziej reakcyjnej i brutalnej siły we Francji”692. Francuscy Żydzi odmówili pomocy internowanym. Morris Troper, reprezentujący AJJDC w Paryżu, poinformował, że „francuskie żydostwo jest sparaliżowane. Z obawy, że jakakolwiek działalność na rzecz niemieckich uchodźców będzie mogła być tłumaczona jako sprzyjanie wrogim cudzoziemcom, a potem być może podsycić nastroje antysemickie w okresie, kiedy wszystko mogło się zdarzyć, francuskie żydostwo odcięło się kompletnie od wszelkich działań na rzecz uchodźców”. Po jakimś czasie jednak Komitet Wsparcia dla Uchodźców pod przewodnictwem Raymonda-Raoula Lamberta zajął się pomocą dla internowanych i rozpoczął naciski w sprawie ich uwolnienia. Do końca roku wolność odzyskało 8 tysięcy osób w zaawansowanym wieku lub chorych, gotowych wstąpić do armii (do Legii Cudzoziemskiej), cennych dla gospodarki lub dysponujących dokumentami emigracyjnymi do Stanów Zjednoczonych693. Koestler został wyciągnięty z Le Vernet po akcji skoordynowanej przez jego żonę i w styczniu 1940 roku wrócił do Paryża. Jednak wolnością cieszył się tylko przez kilka miesięcy. Niemiecka ofensywa napędziła jeszcze silniejszą falę ksenofobii i podejrzliwości wobec cudzoziemców. W maju 1940 roku paryska policja zatrzymała i stłoczyła w przerobionych halach sportowych, Buffalo Stade oraz Vélodrome d’Hiver, 8 tysięcy niemieckich uchodźców, w tym 5 tysięcy osób pochodzenia żydowskiego, oraz około 10 tysięcy uciekinierów z Belgii i Holandii. 22 maja policjanci przyszli po raz drugi po Koestlera i chcieli zabrać go do Buffalo Stade, tyle że tym razem zatrzymany nie podporządkował się im i uciekł, korzystając z zamieszania. Podobnie jak tysiące innych Francuzów podążył na południe, byle dalej od Niemców. W końcu udało mu się nawiązać kontakt z amerykańskimi pracownikami organizacji wspierających uchodźców, którzy pomagali Żydom i uciekinierom politycznym wydostać się z Francji694. 688 L.P. Gillman, ‘Collar the Lot!’, s. 69–89. 689 L.P. Gillman, ‘Collar the Lot!’, s. 91–114, 131–145, 147–159, 161–167; B. Wasserstein, Britain and the

Jews of Europe, s. 77–83; Tony Kushner, Clubland, Cricket Tests and Alien Internment, 1939–40, w: The Internment of Aliens in Twentieth Century Britain, red. David Cesarani, Tony Kushner, London 1993, s. 79– 101. 690 Louise Burletson, The State, Internment and Public Criticism in the Second World War, w: The Internment of Aliens, s. 101–124. Współczesna krytyka zob. François Lafitte, The Internment of Aliens, London 1988 (pierwsza publikacja wrzesień 1940 roku). 691 O doświadczeniach osób internowanych zob. Miriam Kochan, Britain’s Internees in the Second World War, London 1983, oraz The Internment of Aliens, s. 147–166, 188–241. 692 David Cesarani, Arthur Koestler, The Homeless Mind, London 1998, s. 156–160; Arthur Koestler, Scum of the Earth, New York 1941, s. 96, 107–108. 693 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 240–259, 316. 694 Tamże, s. 259–263; D. Cesarani, Arthur Koestler, s. 159–163; Renée Poznanski, Jews in France during World War II, Hannover 2001, s. 56–59; Michael R. Marrus, Robert O. Paxton, Vichy France and the Jews, New York 1983, s. 112–114, 161–164.

ŻYDZI POD RZĄDAMI VICHY I W CZASIE NIEMIECKIEJ OKUPACJI FRANCJI, BELGII I HOLANDII Cztery tygodnie po kapitulacji Francji wydawało się, że sytuacja Żydów i na północy, i na południu niewiele się zmieniła. Okres walki i masowego pędu na południe podzielił Żydów mniej więcej równo między obie strefy, ze 150 tysiącami Żydów w Paryżu, z których około 60 tysięcy urodziło się za granicą. Wśród nich znalazł się Léon Poliakov, który po Wielkiej Wojnie przyjechał z Rosji razem z rodziną. Poliakov zanotował w pamiętniku, że „życie w Paryżu toczy się normalnie. Nie ma żadnego niepokoju, nawet o Żydów. Niemcy zachowują się «poprawnie»; nie ma tu żadnych rzezi ani pogromów”. Rzeczywiście, niemieckie władze wojskowe zadbały o zapobieganie rozruchom antyżydowskim, zarówno wśród własnych ludzi, jak i Francuzów, którzy obwiniali Żydów o haniebną klęskę695. Dla Żyda takiego jak Poliakov, który już został wykorzeniony przez wojnę i rewolucję, normalność była pojęciem względnym. Rodzina Raymonda-Raoula Lamberta żyła we Francji od pokoleń i chaos zmusił go do poszukiwania znanych punktów odniesienia. Służył jako oficer rezerwy w jednostce wojsk kolonialnych, dopóki się nie rozpadła, a potem ruszył do Nîmes na południu. Na początku lipca wznowił pisanie dziennika, by uporządkować wrażenia; tego zwyczaju nabrał podczas służby w okopach w latach 1914–1918. „Po ostatnich czterech tygodniach – zanotował – które widziały najtragiczniejsze wydarzenia w naszej historii, a mnie dotknęły najstraszniejsze niepokoje, jakich kiedykolwiek doznałem, próbuję odzyskać umysłową równowagę”. Lambert stwierdzał, że aby podnieść się z katastrofy, Francja potrzebuje „duchowego odrodzenia”696. Ludzie Vichy przyznawali, że Francja gwałtownie potrzebuje duchowej reformy, ale Lambert doznał szoku, gdy odkrył, że uważali jego i jego współwyznawców za główne źródło zepsucia. W ciągu kilku dni od swego powstania nowy reżim zaczął wydawać antyżydowskie prawa. 13 lipca weszło w życie zarządzenie, że w skład władz mogą wchodzić jedynie osoby francuskiego pochodzenia. Kilka dni później stanowiska urzędnicze i prawo do praktykowania medycyny ograniczono do Francuzów. 22 lipca cudzoziemcy, którzy zostali naturalizowani po 1927 roku, stracili francuskie obywatelstwo. Regulacja ta, która uderzyła w blisko 6 tysięcy Żydów, była wymierzona szczególnie w żydowskich uchodźców z nazistowskich Niemiec oraz Europy Środkowo-Wschodniej. Następnego dnia obywatelstwo cofnięto wszystkim osobom obcego pochodzenia, które zbiegły z Francji; ich majątki przejęło państwo. W następnym miesiącu uchylono ustawę Marchandeau, akt o głębokim znaczeniu symbolicznym i praktycznym. Ustawę wprowadzono w 1881 roku, aby chronić członków grup religijnych i etnicznych przed nadużyciami prasy; stanowiła ona symbol liberalnej Trzeciej Republiki. Obecnie otwarto drogę do nieograniczonych ataków

słownych na Żydów, którzy nie mieli już prawa na swoją obronę. Wreszcie 3 października 1940 roku rząd Vichy ogłosił akt określający status i miejsce Żydów w nowej Francji: Statut des Juifs. Dokument określał, kto jest Żydem – i to dużo ściślej niż ustawy norymberskie. Wykluczał Żydów ze stanowisk publicznych i całego szeregu zajęć w życiu zawodowym i kulturalnym. Żydzi mogli służyć w armii, ale nie mogli otrzymywać awansów oficerskich. Na dokładkę 7 października rząd Pétaina uchylił inną symboliczną ustawę Republiki: prawo Crémieux. Ustawa ta, uchwalona w październiku 1870 roku, przyznawała pełne obywatelstwo Żydom z Algierii. Za jednym zamachem praw obywatelskich pozbawiono 117 tysięcy Żydów697. Ta fala dekretów wychodziła głównie z Ministerstwa Sprawiedliwości kierowanego przez Rafaëla Aliberta. Nie stanowiły odpowiedzi na naciski ani nawet namowy niemieckie. Przeciwnie, do października 1940 roku interwencje niemieckiej administracji wojskowej w sprawach żydowskich ograniczały się do „niesystematycznych wybuchów propagandy i kontroli granicznych”. To Francuzi z Vichy traktowali „rewolucję narodową” jako doskonałą okazję do zlikwidowania zdobyczy pozyskanych przez Żydów we Francji od czasów sprawy Dreyfusa, jeśli wręcz nie od rewolucji 1789 roku. Symbolicznie wyrównywali rachunki z rządem Frontu Ludowego, a także z dreyfusistami, wykorzystując Żydów do pokazania charakteru francuskiego odrodzenia. Francja Vichy odrzuciła demokrację parlamentarną, liberalizm, kulturę współczesną, kosmopolityzm i oczywiście marksizm. Léon Blum, postawiony przed sądem za domniemaną rolę w zniszczeniu i osłabieniu Francji, uosabiał zło popełnione przez Żydów. Oficjalne oświadczenie w paryskim „Le Temps” wyjaśniało: „Rząd w swym zadaniu rekonstrukcji narodowej […] zbadał problem Żydów i pewnych cudzoziemców, którzy nadużywszy naszej gościnności, przyczynili się w znaczącym stopniu do klęski. Chociaż są pewne chwalebne wyjątki […] wpływ Żydów był niezaprzeczalnie demoralizujący i ostatecznie niszczący. Rząd […] szanuje konkretnego Żyda i jego własność. Zakazuje mu jednak pełnić niektóre obowiązki administracyjne, władzę w gospodarce narodowej i edukacji. Przeszłe doświadczenia pokazały wszystkim bezstronnym umysłom, że Żyd reprezentuje tendencje indywidualistyczne, co prowadzi do anarchii”. Na innym poziomie Laval postrzegał antysemityzm jako pożyteczny gest przyjaźni wobec Niemców. Jego podejście wydaje się być czysto instrumentalne; w pewnym stopniu uważał siebie za przeszkodę w rozwoju bardziej antysemickich elementów w społeczeństwie francuskim698. Statut uderzył w tożsamość francuskich Żydów i zachwiał nimi. Lambert zanotował: „Jest więc możliwe, że w ciągu kilku dni moje prawa obywatelskie zostaną ograniczone i że moi synowie, Francuzi z urodzenia, kultury i wiary, zostaną brutalnie i okrutnie wyrzuceni z francuskiego społeczeństwa […] Nie mogę w to uwierzyć. Francja nie jest już Francją. Powtarzam sobie, że rządzą tu Niemcy, próbując nadal usprawiedliwić tę zbrodnię przeciwko całej historii […]”. Mimo to nie rozważał emigracji. W swym dzienniku dyskutował wciąż na nowo, czy zniewagi wymierzone w Żydów wynikały z zewnętrznej presji, czy wyrażały prawdziwe francuskie uprzedzenia. „Żydzi Francji, nawet ci, którzy zginęli za nasz kraj, nigdy się nie zasymilowali. Rasizm stał się prawem nowego państwa.

Co za bezgraniczna hańba! […]. Wszystkie moje iluzje padają w gruzy […]. Nigdy nie opuszczę tego kraju, dla którego ryzykowałem życie, ale czy moi synowie mogą tu żyć, skoro nie mogą swobodnie wybrać swojej drogi życiowej?”. Jako eksoficer z głębokim wyczuciem spraw militarnych Lambert spekulował, że sytuacja może mieć dwa rozwiązania: angielsko-amerykańskie zwycięstwo nad Niemcami albo tysiącletnia noc, podczas której Żydzi będą żyć tak jak w średniowieczu699. Mimo to przyszły historyk Jacques Adler, dziecko imigrantów, zapamiętał, że codzienne życie Żydów w Paryżu „odzyskało normalność przypominającą dni sprzed exodusu”. Część Żydów, którzy próbowali uciec na południe, wróciła do stolicy. W święta synagogi były pełne. W kawiarniach i życiu społecznym wróciła normalność. Zebrano pieniądze na zapomogi i pomagano bezrobotnym lub bezdomnym. Przez całe miesiące wydawało się, że najgorsze minęło700. Paradoksalnie, sytuacja przedstawiała się gorzej dla uchodźców w strefie nieokupowanej, a jeszcze gorzej dla tych w obozach internowania. W maju i czerwcu 1940 roku tysiące Francuzów i urodzonych za granicą Żydów, takich jak Léon Poliakov i Irène Némirovsky, uciekło przed Niemcami. Żydom z zagranicy często brakowało dokumentów, ale mieli większą motywację do ucieczki, podczas gdy francuscy Żydzi dysponowali niezbędnymi dokumentami, ale byli bardziej przywiązani do swych domów i ojczyzny. Szacuje się, że około 20 tysięcy zdołało legalnie lub nielegalnie uciec, zanim Niemcy zablokowali granice. Wielu pozostało jako rozbitkowie na południu, bez domów i środków utrzymania. Zważywszy na chaos wpływający na gospodarkę, bezrobocie i niedobory, obecność tych wyrzutków mocno kłuła miejscowych w oczy. Byli oni też narażeni na kontrole w poszukiwaniu żywności, ponieważ nie mieli stałych adresów i dowodów tożsamości niezbędnych do uzyskania kartek żywnościowych701. Liczba internowanych wzrosła na skutek dekretu reżimu Vichy z 4 października 1940 roku, nakazującego zatrzymać „wszystkie osoby innych narodowości rasy żydowskiej”. Jeszcze bardziej powiększyła ją fala deportacji z Badenii-Wirtembergii. Chociaż wielu cudzoziemskich Żydów umknęło temu edyktowi, około 34 tysięcy trafiło do obozów. Sytuacja w Rivesaltes i Gurs była szczególnie zła; w latach 1940–1941 około 3 tysięcy Żydów zmarło tam z powodu fatalnych warunków. Częściowo wskutek tej wysokiej śmiertelności władze Vichy mianowały cywilnego inspektora, by zbadał sytuację. Jego wnioski były tak miażdżące, że władze zezwoliły na działanie przedstawicielom organizacji humanitarnych i rozpoczęły selektywne zwolnienia. W ciągu roku pozostało tam jedynie 17 500 więźniów, z czego 60 procent stanowili Żydzi. Tysiące wcielono do batalionów roboczych, podczas gdy 12 tysiącom żydowskie i międzynarodowe agencje pomogły wyemigrować. HICEM zezwolono nawet utrzymywać personel w obozie internowania w Les Milles pod Marsylią, gdzie władze Francji Vichy zgromadziły ludzi z wysokimi szansami na legalną emigrację. Z 6538 niemieckich Żydów z Badenii-Wirtembergii i 1125 z Zagłębia Saary-Palatynatu wyrzuconych do francuskiej strefy nieokupowanej 22–23 października 1940 roku około 2 tysięcy wyemigrowało, podczas gdy 3 tysiące wysłano do batalionów roboczych. Jednak w Gurs zmarło 12 procent. Pod koniec roku Żydzi na północy

i południu zorganizowali programy pomocy, głównie z wykorzystaniem pieniędzy wysyłanych przez AJJDC, a w styczniu 1941 roku powstał komitet koordynacyjny, który miał zracjonalizować pomoc świadczoną przez liczne organizacje żydowskie702. Na północy skrystalizowała się niemiecka administracja okupacyjna. Była to zagmatwana siatka agencji, a wszystkie z nich rościły sobie prawa do jurysdykcji nad sprawami żydowskimi. Szefem administracji wojskowej, Militärbefehlshaber in Frankreich (MBF), został Otto von Stülpnagel. Jego szefem do spraw cywilnych był Werner Best, który przyjechał z centrali SS w Berlinie. W sierpniu 1940 roku Ribbentrop wyznaczył Ottona Abetza na ambasadora we Francji. Jego misja objęła wydział żydowski, którym od kwietnia 1941 roku kierował Carl-Theo Zeitschel. Chociaż armia nalegała na zachowanie kontroli nad sprawami bezpieczeństwa, Heydrichowi udało się przydzielić wysokiego rangą oficera SS, Helmuta Knochena, aby poprowadził mały kontyngent Sipo. Za pomocą tego konia trojańskiego wprowadzono następnie oficerów SS pod dowództwem Kurta Lischki i Herberta Hagena. Na koniec Eichmann wysłał jednego ze swoich najbliższych współpracowników, ambitnego i nadaktywnego Theo Danneckera, aby założył filię Wydziału IVB4 RSHA odpowiadającego za kwestie żydowskie. Wydział ekonomiczny Göringa zaczął naciskać na przejęcie żydowskich przedsiębiorstw, a na miejsce przybył specjalny personel podległy Alfredowi Rosenbergowi, aby zrabować kolekcje dzieł sztuki należące do żydowskich handlarzy i kolekcjonerów. I wreszcie Komisja Rozjemcza zajęła się sprawami, które wyniknęły z porozumienia pokojowego, szczególnie losem niemieckich emigrantów politycznych we Francji703. Latem komisja pod kierownictwem doktora Ernsta Kundta, urzędnika niemieckiej ambasady, objechała obozy dla internowanych, rozglądając się za osobami poszukiwanymi przez Gestapo. Komisja Kundta nie interesowała się masami niemieckich i austriackich uchodźców pochodzenia żydowskiego. Faktycznie niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych robiło, co mogło, aby ułatwić im emigrację. Jednak istniały ku temu ogromne przeszkody. Żydzi często byli starzy i pozbawieni funduszy. A przede wszystkimi brakowało im celu wyjazdu. W ogromnym wysiłku podjętym od lipca 1940 roku do maja 1941 roku HICEM pomógł wyemigrować 1400 niemieckim Żydom. Admirał Darlan, który w grudniu 1940 roku został de facto premierem, na mocy własnej decyzji wysłał 2–3 tysiące do Afryki Północnej704. MBF nie zaniechał kwestii żydowskiej. Jego pierwsze rozporządzenie miało zapobiec powrotowi Żydów, którzy uciekli na południe, do strefy okupowanej. Pod koniec września 1940 roku MBF nakazał sporządzenie rejestru Żydów, włącznie z adresem zamieszkania i zawodem. Dokumenty tożsamości zagranicznych i francuskich Żydów dostały oznaczenie „Juif”. Podczas gdy władze wojskowe ukróciły dzikie blokowanie i plądrowanie żydowskich sklepów, jednocześnie nalegały na znakowanie żydowskich lokali. Wojskowi interesowali się przede wszystkim tym, żeby zabezpieczyć materialne zasoby Żydów dla Rzeszy. 18 października 1940 roku MBF ogłosił rozporządzenie o wywłaszczeniu majątków żydowskich w strefie okupowanej, które miało się zakończyć do końca roku. Ten krok wywołał panikę w kręgach Vichy. Francuzi byli zdeterminowani, by nie pozwolić Niemcom

wywieźć dóbr francuskich Żydów. Reżim pośpiesznie założył Service de Contrôle des Administrateurs Provisoires (SCAP), aby przeprowadzić własny program „aryzacji” w obu strefach. W ciągu dwunastu miesięcy udało się przejąć 15 tysięcy przedsiębiorstw i wyznaczyć 2,8 tysiąca francuskich administratorów. Dla właścicieli żydowskich wywłaszczenie oznaczało ruinę i groźbę pracy przymusowej, skoro byli teraz nieaktywni ekonomicznie705. Relacje między centralami w Rzeszy odpowiedzialnymi za politykę żydowską a MBF były zawiłe. Od sierpnia do listopada 1940 roku Berlin pracował nad deportacją Żydów ze stref okupowanych na Madagaskar. Abetz zrozumiał, że zamiarem Hitlera wobec terytoriów podbitych jest „przeniesienie ich żydowskich obywateli poza Europę”. Po przyjeździe do Paryża przekazał, żeby MBF przygotował się do wydaleń i powstrzymał wyjazdy Żydów ze strefy okupowanej. Jednocześnie Best nalegał na rejestrację Żydów i oddzielenie ich od reszty społeczeństwa – tak jak w Rzeszy. Jesienią, kiedy obietnica deportacji wyparowała, ponownie nastąpił zwrot do długofalowego zarządzania sprawami żydowskimi. Na tym właśnie etapie MBF wprowadził zarządzenie z 27 września, aby przeprowadzić oględziny i rejestrację wszystkich żydowskich zasobów. W tym samym czasie personel SS pod kierunkiem Knochena zaczął agitować za centralizacją żydowskiego organu reprezentacyjnego, co miało umożliwić Niemcom nadzór i wykorzystanie Żydów na wzór Reichsvereinigung oraz judenratów z Polski. Na początku 1941 roku Dannecker zaczął naciskać na władze Vichy, żeby stworzyły jeden wydział zajmujący się sprawami żydowskimi. W marcu 1941 roku Darlan ugiął się pod nieustępliwą presją Danneckera i nakazał utworzyć Commissariatgénéral aux question juives (CGQJ). Darlan następnie jednak przekazał wydział w ręce Xaviera Vallata, kalekiego weterana wojennego, który nienawidził Niemców. Rząd Vichy chciał udobruchać okupanta i zademonstrować ugodowe stanowisko w kwestii żydowskiej, ale nie miał zamiaru pozwolić, aby Niemcy ingerowali w los francuskich obywateli, nawet jeśli byli Żydami i drugiej kategorii706. Dla Francuzów z Vichy los Żydów był polem walki o suwerenność i bojem o majątek. Na początku kwietnia 1941 roku Best i Stülpnagel spotkali się z Vallatem, aby przedstawić mu niemieckie oczekiwania. Zażądali wypędzenia Żydów ze strefy okupowanej i internowania „niepożądanych” Żydów. Chcieli także rozszerzenia praw dyskryminacyjnych, które wprowadzono w wolnej strefie, na północ. Vallat nie chciał przepędzenia na południe kolejnych Żydów i odrzucił to żądanie. Ucieszyła go jednak perspektywa uznania przez Niemców praw Vichy i zaproponował opracowanie szeregu nowych środków do wykorzystania w obu strefach – „francuskie” rozwiązanie kwestii żydowskiej. Ambicja, chciwość i niechęć do niemieckiej władzy dały tym samym początek drugiemu Statut des Juifs z 2 czerwca 1941 roku. Ten wariant opierał się na ścisłej definicji rasowej i drakońskim zestawie wykluczeń, które usunęły Żydów z niemal wszystkich nisz zawodowych. Nakładał również cenzus na Żydów ze strefy nieokupowanej, szczegółowo określając kwestie nieruchomości i majątku. Dla Żydów był to szokujący zwrot, ponieważ odpowiedzialności nie można było zrzucić na okupanta. Mimo iż Vallat uwzględnił pewne wyjątki – dla starych francuskich rodzin żydowskich, dla tych, którzy szczególnie zasłużyli się narodowi,

weteranów i najbliższej rodziny ludzi, którzy zginęli za Francję – drugi statut „zepchnął wszystkich Żydów na margines francuskiego społeczeństwa”707. Jak na ironię, zważywszy na antypatię reżimu Vichy do cudzoziemskich Żydów, antyżydowskie prawo najmocniej uderzyło we francuskich obywateli żydowskiego pochodzenia o najmocniejszych korzeniach. W Paryżu wielu było urzędnikami, przedstawicielami wolnych zawodów, właścicielami firm i nieruchomości. Pierwsza fala wykluczeń ledwo dotknęła imigrantów, którzy mogli praktykować swoje skromne rzemiosła. W niektórych przypadkach jednak cios złagodziły odprawy i emerytury. Sporo osób zaangażowało się w długotrwałe spory, żeby uzyskać wyłączenie: 215 żydowskich urzędników utrzymało stanowiska do połowy 1942 roku. Rozszerzenie aryzacji na strefę nieokupowaną przyniosło równie niszczące skutki, ale Żydzi się przystosowali. Wykorzystywali luki w prawie, by utrzymać firmy albo czerpać z nich dochody. Inni szukali nowych zajęć, niekiedy z pomocą żydowskich agencji pomocy. Na północy półtajny komitet Amelot przekazywał wsparcie bezrobotnym i ubogim. Na południu podobną rolę odgrywał komitet Nîmes. Lambert, który wówczas intensywnie niósł pomoc na południu, wciąż znajdował czas na swój dziennik i nadal dyskutował ze sobą o tym, kto odpowiadał za coraz bardziej opłakaną sytuację Żydów we Francji. Wskazał wpływy Niemców, deprawację prasy, ale czuł też, że Żydzi muszą wziąć na siebie część odpowiedzialności za własny los. „Pewne fakty niestety zdają się usprawiedliwiać obecny rasizm”, zapisał, wymieniając „zbyt wielu Żydów w prasie, filmie, bankach, polityce oraz, co trzeba powiedzieć, ich wrodzoną powszechną obecność”708. W Belgii administracja wojskowa była jeszcze bezpieczniej okopana i odniosła jeszcze większe sukcesy w zablokowaniu wpływów SS niż w okupowanej Francji. Baron Alexander von Falkenhausen został mianowany szefem administracji i zadbał o to, by zapewnić sobie maksimum spokoju. Przez pierwsze tygodnie swych rządów oczekiwał, że Żydzi zostaną ewakuowani, nie czuł więc potrzeby przejawiania jakiejkolwiek aktywności w sprawie ludności żydowskiej. W kraju w przeddzień wojny mieszkało około 70–75 tysięcy Żydów, ale tysiące uciekły do Francji lub odpłynęły do Wielkiej Brytanii. Z 65 tysięcy, które pozostały, poniżej 10 procent miało belgijskie obywatelstwo. Zdecydowaną większość stanowili niedawni imigranci, głównie z Polski. Nieco ponad połowa Żydów mieszkających w Antwerpii była Polakami. Zarabiali na życie, prowadząc niewielkie sklepiki i warsztaty, głównie zakłady krawieckie i kuśnierskie; handlowali też diamentami. Duże skupisko znajdowało się w Brukseli, gdzie około 50 procent Żydów miało polskie korzenie. Ci wschodnioeuropejscy Żydzi wspierali gęstą sieć stowarzyszeń kulturalnych i charytatywnych, co pozwalało im obchodzić antyżydowskie środki, jakie w końcu wprowadzono709. 28 października 1940 roku władze wojskowe opublikowały statut żydowski, który wymagał od Żydów zarejestrowania się i poddawał ich tym samym dyskryminującym środkom co we Francji. Pod koniec roku Żydów usunięto z urzędów, wolnych zawodów i pracy w sferze kultury. Przez następne osiemnaście miesięcy dochodziły edykty uzupełniające i dodatkowe w liczbie średnio jednego miesięcznie. Żydom pozwolono

mieszkać tylko w Brukseli, Antwerpii, Charleroi i Liège, gdzie obowiązywała ich godzina policyjna. Żydowskie dzieci wyłączono z systemu szkolnego, a Żydom zabroniono korzystać z miejsc sportu i rekreacji. Falkenhausen kierował też umiarkowaną polityką aryzacji, głównie wymierzoną w niewielkie przedsiębiorstwa. Mimo to dla większości Żydów w Belgii, którzy przywykli do obchodzenia zarządzeń władz, w zasadzie nic się nie zmieniło710. W Holandii mieszkało około 140 tysięcy Żydów, z których jedną dziesiątą stanowili uchodźcy z Niemiec, a 7 tysięcy – z innych państw. Holenderscy Żydzi mogli wskazywać na swą długą i chwalebną obecność w tym kraju, który jako jeden z pierwszych w Europie przyznał Żydom wolność wyznania i pozwolił im żyć i pracować tak, jak chcieli. Jednak mimo iż wielu Żydów się zasymilowało, wciąż stanowili odrębny element z powodu swej wiary, zajęć i rozmieszczenia. Niemal 60 procent holenderskich Żydów mieszkało w Amsterdamie, po 10 procent zaś w Hadze i Rotterdamie. Pozostałe 20 procent było rozrzucone po miasteczkach i wsiach. Gdziekolwiek mieszkali, mieli tendencję do skupiania się w określonych dzielnicach i przy określonych ulicach. Oddawali się też niewielu zawodom, stanowili elitę w bankowości i handlu, a liczna klasa robotnicza z trudem utrzymywała się z szycia, sprzedaży hurtowej i detalicznej oraz zajęć związanych z diamentami. Ponieważ holenderski system polityczny opierał się na kryteriach wyznaniowych i klasowych, Żydzi w zasadzie nie wchodzili w skład rządu i administracji711. Niemiecki reżim okupacyjny w Holandii całkowicie różnił się od tego w Belgii i we Francji, z poważnymi implikacjami dla tempa narzucania i charakteru polityki antyżydowskiej. Hitler rozkazał, by kraj natychmiast po zdobyciu został podporządkowany administracji cywilnej, i 29 maja 1940 roku mianował twardogłowego nazistę Arthura Seyss-Inquarta na komisarza Rzeszy. Seyss-Inquart z kolei wyznaczył zaufanych nazistów na nadzorców kluczowych dziedzin holenderskiego zarządu: Friedrich Wimmer odpowiadał za administrację i sprawiedliwość; Hans Fischböck za gospodarkę i finanse; Hanns Rauter za bezpieczeństwo i policję, a Fritz Schmidt za propagandę i sprawy polityczne. Rauter otrzymał status wyższego dowódcy policji i SS i reprezentował też interesy Himmlera oraz RSHA. Zespół ten spotykał się co tydzień z Seyss-Inquartem i przedstawicielami niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Sipo-SD oraz wywiadu. W marcu 1941 roku kierownictwo nad służbą bezpieczeństwa przejął Wilhelm Härster, również podległy Himmlerowi i Heydrichowi. W rezultacie tych ustaleń nie istniał bufor między Berlinem a nazistowskimi szefami okupacyjnymi w Hadze i Amsterdamie. Paradoksalnie jednak teraz trudniej było człowiekowi Eichmanna w Holandii, Williemu Zöpfowi, zaznaczyć swoją obecność. Polityka antyżydowska i kontrola nad kwestiami żydowskimi wypływała z Centralnego Urzędu do spraw Emigracji Żydowskiej, Zentralstelle, założonego pod patronatem Härstera. Formalnie urzędem zarządzał Willy Lages, ale faktycznie prowadził go kapitan SS, Ferdinand aus der Fünten712. Niemcy zostawili rutynową administrację sekretarzom generalnym, wysokim urzędnikom cywilnym z odpowiednich ministerstw. Ich działania koordynował Karel Frederiks, najwyższy rangą wśród nich, który kierował Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Frederiks

uważał, że jego misja polega na zachowaniu dotychczasowego personelu, który zarządzał samorządami w prowincjach, miastach i miasteczkach, i w ten sposób blokował awans holenderskich nazistów i zapobiegał narzucaniu niemieckich nominatów. Poza tym do jego priorytetów należało zabezpieczenie porządku publicznego, odbudowanie gospodarki i zapewnienie dostaw żywności. Aby osiągnąć te cele, był gotów na wiele kompromisów z Niemcami; z pewnością jednak nie zamierzał ściągać zagrożenia na siebie oraz prowincjonalnych gubernatorów i burmistrzów w imię niewielkiej mniejszości żydowskiej713. Gotowość holenderskich urzędników cywilnych do obrony praw obywateli żydowskich pomniejszał jeszcze bardziej chaotyczny sposób działania władz okupacyjnych. 2 lipca na rozkaz niemiecki Żydzi zostali usunięci z ochrony przeciwlotniczej. Pod koniec miesiąca wprowadzono zakaz szechity, rytualnego uboju bydła zgodnego z prawem żydowskim. Żaden z tych kroków nie wydawał się szczególnie uciążliwy. Pod koniec sierpnia jednak Niemcy nakazali Frederiksowi i jego współpracownikom, by wszyscy urzędnicy zadeklarowali swe aryjskie pochodzenie. Sekretarze generalni przełknęli również i to. Tylko część pracowników uniwersyteckich i przywódców kościelnych sprzeciwiła się sprawdzaniu, czy ktoś jest Aryjczykiem, czy nie. Rozumieli, do czego to prowadzi. 4 listopada 1940 roku Wimmer poinstruował sekretarzy generalnych, aby zwolnili z pracy wszystkich urzędników, którzy nie są Aryjczykami. Po zażartej debacie urzędnicy skapitulowali. W ramach symbolicznego gestu oporu uzgodnili, że zawieszą Żydów, ale ich nie zwolnią ze służby publicznej. To tylko opóźniło ostateczne upokorzenie do marca 1941 roku714. Czy była to świadoma strategia, czy nie – a jest to zapewne najlepszy przykład tego, jak nieprzygotowani byli Niemcy – ich podchody krok po kroku pozostawiły holenderskich Żydów w poczuciu, że zmienia się niewiele i sytuacja nie jest taka zła. Potem na początku 1941 roku nastąpił błyskawiczny i złowrogi zwrot. 6 stycznia Niemcy zarządzili spis wszystkich Żydów w Holandii. Pracochłonne zadanie przypadło holenderskim urzędnikom, którzy musieli się w pełni podporządkować. Spis – który wykazał 140 552 „pełnych” Żydów, 14 549 „pół-Żydów” i 5719 „ćwierć-Żydów” – posłużył jako podstawa do wydania nowych dokumentów tożsamości, ostemplowanych literą „J”. Możliwość zidentyfikowania Żydów na ulicy pozwoliła następnie Niemcom wyłączyć Żydów z niektórych zawodów, sportów i rekreacji. Należące do Żydów sklepy zostały oznakowane715. Wśród nazistowskiej administracji rozpętała się dyskusja, czy Żydzi z Amsterdamu powinni oficjalnie zostać umieszczeni w getcie i, co się z tym wiązało, jak wyeliminować żydowskich handlarzy z rozległego targu na świeżym powietrzu w centrum Amsterdamu. Obie kwestie wymagały szybkiego rozwiązania z powodu nieustannych sporów między Żydami a holenderskimi nazistami, a niekiedy też niemieckimi żołnierzami, którzy krążyli po targu, żeby ich szykanować. 12 lutego Hans Böhmcker, nazistowski komisarz Amsterdamu i rzecznik gettoizacji, wysłał holenderskich policjantów, by zamknęli dzielnicę żydowską pod pretekstem, że zagraża porządkowi publicznemu. Tego samego dnia wezwał też naczelnych rabinów wspólnot aszkenazyjskiej i sefardyjskiej wraz z Abrahamem Asscherem, przewodniczącym Wielkiej Synagogi i szefem głównej holenderskiej organizacji

opieki nad uchodźcami żydowskimi. Böhmcker wyjaśnił przyczyny zamknięcia dostępu do żydowskich obszarów miasta i polecił im stworzenie rady żydowskiej, Joodse Raad, aby służyła jako interlokutorka i wykonawczyni przyszłych zarządzeń. Asscher zgodził się zająć zorganizowaniem rady, ale dwaj naczelni rabini się wycofali, a kilku innych kandydatów odmówiło wejścia w jej skład. Jedyny przedstawiciel żydowskich robotników również wkrótce odszedł, pozostawiając grupę złożoną w przytłaczającej części z reprezentantów żydowskiej burżuazji. Mimo to pod koniec dnia Asscher zebrał wiarygodną ekipę, którą wraz z nim kierował profesor David Cohen, jego długoletni współpracownik w działaniach na rzecz niemieckich uchodźców. Następnego poranka Joodse Raad zebrała się po raz pierwszy i ogłosiła, że ma „zadania głównie wykonawcze i mediacyjne, ale nie może ponosić odpowiedzialności za polecenia, jakie musi przekazywać, ani nie może akceptować poleceń hańbiących dla Żydów”. Asscher i Cohen przedstawili radę amsterdamskim Żydom na wiecu tego samego wieczoru. Niemcy szybko porzucili nieprzemyślany pomysł stworzenia getta, ale rada żydowska pozostała716. Jakby dla podkreślenia niewydarzoności niemieckich decyzji i działań, holenderscy naziści nadal nękali żydowskich handlarzy, a młodzi Żydzi odpowiadali siłą. 19 lutego w lodziarni wywiązała się awantura, z której holenderscy naziści wyszli pokonani. Tym razem Niemcy odpowiedzieli masowym nalotem Ordnungspolizei na dzielnicę żydowską, podczas którego schwytano 400, głównie młodych, Żydów jako zakładników. Niemiecka policja prowadziła operację za dnia i z brutalnością, która zaszokowała społeczność żydowską i w ogóle mieszkańców miasta. Związki zawodowe pod przewodnictwem komunistów, które już od pewnego czasu się burzyły, poderwały się do akcji strajkowej, a ich oburzenie na Niemców złączyło się z żądaniami ekonomicznymi. 25 lutego strajk objął miasto, paraliżując służby miejskie, doki i tramwaje. Przez następne dwa dni niemiecka policja porządkowa i oddziały SS atakowały strajkujących; zginęło siedem osób, dużo więcej odniosło rany. Strajk został złamany i pomimo ofiar nie miał żadnych pozytywnych skutków dla Żydów. 27 lutego 389 zakładników wywieziono do Buchenwaldu. Jakiś czas później 340 przetransportowano do Mauthausen. W ciągu kilku miesięcy wszyscy zginęli717. Strajk generalny był akcją odważną, ale przyniósł tragiczne konsekwencje. Chociaż współczucie dla żydowskich współobywateli nie malało, zwykłych Holendrów utemperowały represje, które wywołały czynne wystąpienia. Zesłanie nieszczęsnych zakładników do obozów koncentracyjnych w Niemczech pozostawiło wrażenie, że wszyscy następni deportowani trafią w podobne miejsca. Wierzono jednak, że i w obozie koncentracyjnym można przetrwać. Dlatego strajk z lutego 1941 roku paradoksalnie wpłynął na postrzeganie przez Holendrów losu czekającego Żydów i, co ważniejsze, na ich zdolność do zrobienia czegokolwiek, co mogłoby mu zapobiec718. 695 Léon Poliakov, L’Auberge des musiciens, Paris 1981, s. 79; R. Poznanski, Jews in France during World War II, s. 26. 696 2, 15 lipca 1940, R.R. Lambert, Diary of a Witness, s. 3–10, gdzie również znajduje się obrazowy opis ucieczki na południe od Paryża.

697 M.R. Marrus, R.O. Paxton, Vichy France and the Jews, s. 3–4; V. Caron, Uneasy Asylum, s. 323–338. 698 M.R. Marrus, R.O. Paxton, Vichy France and the Jews, s. 3–21, 34–54; Jacques Adler, The Jews of Paris and the Final Solution. Communal Response and Internal Conflicts, 1940–1944, New York 1987, s. 16. 699 2, 19 października 1940, R.R. Lambert, Diary of a Witness, s. 22–23. 700 J. Adler, The Jews of Paris and the Final Solution, s. 35–37; R. Poznanski, Jews in France during World War II, s. 42–46. 701 Susan Zuccotti, The Holocaust, the French, and the Jews, New York 1993, s. 38–50; R. Poznanski, Jews in France during World War II, s. 66–68. Irène Némirovsky, Francuska suita, tłum. Hanna PawlikowskaGannon, Warszawa 2006, s. 25–233, opisuje w beletryzowanej formie exodus, którego doświadczyła. 702 S. Zuccotti, The Holocaust, the French, and the Jews, s. 65–75; R. Poznanski, Jews in France during World War II, s. 50–52, 66–68; V. Caron, Uneasy Asylum, s. 331–339, 342–345; M.R. Marrus, R.O. Paxton, Vichy France and the Jews, s. 165–173. 703 M.R. Marrus, R.O. Paxton, Vichy France and the Jews, s. 78–83; J. Jackson, France 1940–1944, s. 170– 171; Talbot Imlay, Martin Horn, The Politics of Industrial Collaboration during World War II. Ford France, Vichy and Nazi Germany, Cambridge 2014, s. 53–58; Lynn H. Nicholas, The Rape of Europa, The Fate of Europe’s Treasures in the Third Reich and the Second World War, London 1994, s. 119–140. 704 V. Caron, Uneasy Asylum, s. 331–339. 705 S. Zuccotti, The Holocaust, the French, and the Jews, s. 51–57, 60–61; R. Poznanski, Jews in France during World War II, s. 31–42; M.R. Marrus, R.O. Paxton, Vichy France and the Jews, s. 101–102. 706 Serge Klarsfeld, The Influence of the War on the Final Solution in France, w: The Shoah and the War, s. 271–291. 707 M.R. Marrus, R.O. Paxton, Vichy France and the Jews, s. 96–100; R. Poznanski, Jews in France during World War II, s. 68–74. 708 J. Adler, The Jews of Paris and the Final Solution, s. 17–26; R. Poznanski, Jews in France during World War II, s. 105–118; 24 lutego 1941, R.R. Lambert, Diary of a Witness, s. 28–29. 709 Lieven Saerens, Antwerp’s Attitude Towards the Jews from 1918 to 1940 and Its Implications for the Period of Occupation, i Maxime Steinberg, The Judenpolitik in Belgium Within the West European Context: Comparative Observations, w: Belgium and the Holocaust, red. Dan Michman, Jerusalem 1998, s. 159–167, 200–208. 710 M. Steinberg, The Judenpolitik in Belgium, s. 200–201. 711 Bob Moore, Victims and Survivors. The Nazi Persecution of the Jews in the Netherlands 1940–1945, London, s. 20–28. 712 Jacob Presser, Ashes in the Wind. The Destruction of Dutch Jewry, London 2010, s. 4–6. 713 Peter Romijn, The „Lesser Evil” – the case of the Dutch local authorities and the Holocaust, w: The Persecution of the Jews in the Netherlands, 1940–1945, red. Peter Romijn i in., Amsterdam, 2012, s. 13–26. 714 J. Presser, Ashes in the Wind, s. 7–32. 715 Tamże, s. 33–45. 716 Jos Scheren, Aryanization, Market Vendors, and Peddlers in Amsterdam, „Holocaust and Genocide

Studies” 2000, t. 14, nr 3, s. 415–429; D. Michman, The Emergence of the Jewish Ghettos, s. 95–101; J. Presser, Ashes in the Wind, s. 47–50. 717 J. Presser, Ashes in the Wind, s. 50–57; B. Moore, Victims and Survivors, s. 63–73. 718 Bart van der Boom, Ordinary Dutchmen and the Holocaust: a summary of findings, w: The Persecution of the Jews in the Netherlands, s. 36–39.

NIEMIECKIE DYLEMATY STRATEGICZNE I JUDENPOLITIK W OKUPOWANEJ POLSCE Nawet w najgorszym momencie doświadczenie Żydów pod niemieckimi rządami w zachodniej Europie nie miało porównania z grozą, jaka dotknęła Żydów w okupowanej przez Niemców Polsce między czerwcem 1940 a czerwcem 1941 roku. Podczas walk o Francję polscy Żydzi pilnie śledzili wiadomości, świadomi, że od wyniku zmagań zależy ich przyszłość. Nastrój w Warszawie poprawiał się i pogarszał z każdym biuletynem. „Rozpacz z powodu klęski w Norwegii”, zapisał Emanuel Ringelblum. Gdy Niemcy przełamali francuską linię na Mozie, napisał: „Ludność ogarnęła czarna rozpacz”. Pomimo gniewu na Brytyjczyków z powodu traktowania Palestyny, Chaim Kapłan cieszył się, że starli się z Niemcami. Jego radość wkrótce zmieniła się w smutek: „Każde nowe zwycięstwo hitlerowców […] pogłębia nasze przygnębienie”. Upadek Paryża wywołał „szlochy i jęki”. Ze zwykłą dla siebie wnikliwością Kapłan spekulował, że może dla Żydów byłoby lepiej, gdyby teraz Niemcy szybko zakończyli wojnę. Przystąpienie Włoch do konfliktu było ciosem dla tych, którzy wciąż mieli szansę emigrować, ponieważ oznaczało zamknięcie przed nimi włoskich portów. Matka Mary Berg ruszyła w rozpaczliwą podróż do Berlina, żeby poszukać możliwości ucieczki z Europy, ale było za późno719. Jednak coraz bardziej przerażające warunki, jakie znosili Żydzi, nie były po prostu wynikiem rasowego antysemityzmu czy zamierzonej polityki. Stanowiły raczej konsekwencję strategicznego impasu, w którym znalazł się Hitler jesienią 1940 roku. Polityka wobec Żydów w ówczesnym kształcie wynikała z kolejnych niepowodzeń na drodze do znalezienia sposobu usunięcia Żydów albo z niemieckiej przestrzeni życiowej, albo z szerszej strefy wpływów Rzeszy – niepowodzeń, które miały bezpośredni związek z biegiem wojny i „nieświadomą niekompetencją” niemieckiego dowództwa wojskowego720. Pod koniec lipca 1940 roku Hitler wezwał swych najwyższych dowódców do Berghofu. Führer nadal rozwa